Strony

środa, 13 listopada 2013

25. Mission Impossible

Jake

Cholera.

Przejrzałem się w lustrze w łazience. Moja wspaniała twarz była lekko zniekształcona, ale udało mi się ją oczyścić z krwi i zakleić otwarte rany.

Oni nie poszliby na policje. Byłem tego pewien. Oznaczałoby to, że musieliby narazić się na ujawnienie wszystkiego, a ja byłem pewien, że prostytucja i handel niewolnikami zaciekawiłoby ludzi na dłuższą metę niż to co prawie zrobiłem.

To gówno nie mogło źle pójść.

Zaplanowałem to idealnie.

Krok pierwszy: zaproponować to wszystko tej dziwce i narazić jej lojalność wobec Justina - co widziałem na własne oczy na balu- i zapieczętować umowę.

Krok drugi i jak dla mnie ulubiony: zerżnąć ją tak by wiedziała co przegapiła nie korzystając z Wielkiego Tatusia Kutasa. Potem bym ją zostawił, proszącą o więcej, ale zanim to by się stało Bieber wróciłby do domu i złapałby nas na gorącym uczynku.

No i najważniejsze: usiąść sobie, wygodnie się rozsiąść i zacząć oglądać tą zmorę, którą bym zasiał, ze świadomością, że nabywałem cenną rzecz na swoje konto.

Ale gówno, jednak odwróciło się przeciwko mnie. Isabella nie przyjęła mojej propozycji, co oznaczało, że sam musiałem się postarać, żeby Bieber nas zobaczył, więc trochę się na niej wyżyłem. Nie chciałem z nią walczyć, ale ona nie złapała się na moje postępy. W rezultacie, to wszytko trwało zbyt długo. Justin miał przyjść i nas złapać.

A tak naprawdę, przyszedł i nieźle mi najebał.

-Pieprzony kutas!-zaśmiałem się do lustra, po czym wróciłem do mojego biura i nalałem sobie czegoś mocniejszego.

Poszedłem do okna z wirującą, bursztynową cieczą w mojej szklance i spojrzałem na miasto. Moje miasto....ja kurwa byłem jego właścicielem, albo przynajmniej za niedługo miałem być.

Wzdrygnąłem się, kiedy szklanka nawiązała kontakt z moimi opuchniętymi wargami. Kropla alkoholu wypłynęła na przecięcie, co zabolało jak cholera, dolewając oliwy do ognia.

-Cholera jasna!-ryknąłem i rzuciłem szklankę w pobliską ścianę. Rozbiła się, maziając ścianę na brązowo i rozkruszając się na kawałeczki.

Kolejny niewypał tego wieczoru. Zakląłem pod nosem, postanawiając  zostawić to do sprzątnięcia dla personelu i wróciłem do mojego okna.

To co zrobiłem wcześniej, było tylko ubogim planem. Powinienem pozwolić sobie na więcej czasu z nią.  Nie to, żeby chętniej mi skopał tyłek, kiedy ona byłaby chętnym uczestnikiem. Po prostu wtedy jego pięść już nie byłaby taka pewna siebie. Zraniona duma i złamane serce to coś z czym łatwiej bym sobie poradził, niż z facetem, który zgrywa superbohatera i jak Rambo broni swoje terytorium.

Trochę to zniszczyło mój plan. Ale bez względu na to, dalej miałem swoje wszystkie siły. A przynajmniej tak było przed tamtą nocą.

Nie, nie chciałem jej przeruchać, żeby go zniszczyć; to miało być tego konsekwencją, ale bardzo chciałem to zrobić przed posiedzeniem zarządu w następny poniedziałek. Miałem coś do udowodnienia. Ile razy próbowałem wszystkim to wytłumaczyć, że kobiety chcą tylko jednego? Pieniędzy. To jasne i proste. Złote dziwki...każda z nich.

Ok, dobra, może dwóch rzeczy. Fiuta. To gówno też im się podoba.

Kiedy byliśmy młodzi, starałem się wbić mu tą teorie o sukach do jego grubej czaszki, głownie dlatego, że chciałem, żeby spędzał ze mną więcej czasu w weekendy, albo....tak w ogóle. I wierzyłem, że tak by się stało.

Jako dorośli, to było jeszcze ważniejsze. Potrzebowałem Biebera, jeśli mielibyśmy wznieść firmy naszych ojców na najwyższe piętra, gdzie wszyscy mogli sobie tylko marzyć. Ale on był skupiony na kobiecie, na pieprzonej cipce, między nogami, był rozkojarzony i nie potrafił wyjść chociaż trochę wyżej.... nie mówiąc już nawet o wyższych sferach.

Bieber mnie jednak nie słuchał. Był świeżo po studiach, kiedy jego rodzice zginęli. Odziedziczył połowę firmy, miał wspaniałą kobietę u boku, a ja.....ja byłem zapomniany. I to nie tylko przez mojego rzekomo, najlepszego przyjaciela; mój ojciec patrzył na Justina z taką dumą i adoracją, że to było praktycznie namacalne.

Na mnie nigdy tak nie patrzył.

Justin Bieber był wschodzącą gwiazdą, miał kurwa wszystko, czego ja nie. Byłem już cholernie zmęczony życiem w jego cieniu.

-Jake, dlaczego nie możesz być bardziej jak Justin?- głos mojego ojca zadźwięczył w moich uszach, stale mi przypominając, że nie sprostałem jego oczekiwaniom. Popełniałem błędy, byłem młody i lubiłem się zabawiać. Ale te błędy były dla niego nie do przyjęcia.

Mój stary w moich oczach był słabeuszem. Podzielił swoją firmę z tymi Bieberami, kiedy mógł zabrać wszystkie sukcesy Scarlet Lotus na swoja rękę. Te dwie święte nogi Justina chciały...żebyśmy oddali znaczną część naszych zysków na cele charytatywne......dać z powrotem do wspólnoty....zrobić coś dobrego, jakieś błogosławieństwa.

Pfft....to nie były błogosławieństwa. To była ciężka robota: krew, pot i łzy mojego ojca. Ale on nie widział tego w ten sposób. Prawdę mówiąc, myślę, że tata był potajemnie zakochany w Pattie Bieber. Widziałem jak jego twarz rozjaśniała się, kiedy ona wchodziła do pokoju. Ta suka okręciła sobie go wokół małego paluszka, a on mógł zrobić wszystko o co zapytała, mimo, że wiedziałem,ze nigdy nie będzie jej mógł mieć.

To potwierdza moją teorię co do kobiet. Mój ojciec nawet tego nie zauważył.

A mówiąc o tym to...Miałem randkę.

Odpiałem kolejny guzik mojej koszuli, ukazując większą część mojej brązowej, ogolonej klaty- bo tak właśnie on lubił- i złapałem kluczyki. Robiło się późno. James miał już zaraz zamykać klub i czekać na mnie ze swoim wspaniałym tyłeczkiem. Cholera....muszę już go mieć.

A na koniec miałem zamiar pożyczyć od niego tą bryłe złota, którą trzymał w swoim biurze. To nie było nic innego jak kartka papieru z tuszem....ale dla mnie to była przyszłość Johnson Enterprises.

Bella

Ciepła woda otaczała nasze nagie ciała, kiedy leniuchowaliśmy w skandalicznie wielkiej wannie. Siedziałam między jego nogami, plecami przyciśnięta do jego klatki piersiowej i z głową opartą na jego ramieniu. Otaczał mnie swoimi silnymi rękami, a ja zamknęłam oczy, kiedy przeniósł gąbkę na moje odsłonięte piersi. Sutki miałam tak twarde, że mogłabym nimi ciąć diamenty. One były cały czas w takim stanie ciągłego podniecenia, odkąd moja stopa przekroczyła próg tego domu po raz pierwszy.

Zabawne, jak wtedy chciałam go nienawidzić. Skończyłam beznadziejnie zakochana w człowieku, który nabył mnie za milion dolarów, aby mógł robić ze mną co tylko chciał, kiedy chciał i jak chciał.

Myślę, że można znaleźć prawdę w tym powiedzeniu, że czasami jak przestajemy szukać miłości to ona sama nad znajduje. I zazwyczaj, jest to osoba, której nigdy byśmy o to nie podejrzewali, że uda mu się złapać nasze serce i schować głęboko w swoim środku.

Sama Cooch zaczęła się przewijać w górę i dół, a nawet i na boki. Kurwa ona potrzebowała czegoś. Nienasycona latawica.

Jakby słysząc jej prośbę, wolna ręka Justina zaczęła ruszać się na moim brzuchu, aż mógł zagłębić się swoimi grubymi i długimi palcami, między moje fałdku na szczycie ud, dając jej właściwe powitanie. Jego cudownie pachnący oddech musnął skórę na mojej szyi, a już po chwili zostało to zastąpione przez jego gorące i mokre usta.

Język Justina był niesamowicie uzdolniony, a wargami ustawiał wszystkie moje zmysły w stan wysokiej gotowości. Nie zostawiając latawicy w spokoju, przeniósł drugą rękę na moje piersi delikatnie szarpiąc za brodawki.

Czułam jego twardość wciśniętą między nim a moimi plecami. Jego palce, między moimi nogami, zwiedzały każdy nerw, który tylko mogły, kusząco przyciskając wargi w zagięcie mojej szyi.

-Justin.....-wyszło bardziej jak błaganie.

Nigdy nie zaprzestał swoich czynności, ale podniósł swoje usta prosto do mojego ucha.
-Powiedz mi, czego pragniesz, Isabello. - jego głos, kiedy zwrócił się do mnie po imieniu był taki głęboki, chrapliwy......pełen pożądania.

Cooch już wyjęła długopis i kartkę i zaczęła sporządzać listę, ale zignorowałam ją. Miało być jeszcze dużo sytuacji, kiedy to on by ją zaspakajał, ale teraz to ja chciała coś dla niego zrobić.

-Ciebie- odpowiedziałam i odwróciłam się w jego ramionach. - Chcę Cie posmakować!

Justin syknął, kiedy ułożyłam się na czworaka między jego nogami i spojrzałam na niego sugestywnie, liżąc dolną wargę. Swoimi ruchami wzburzyłam wodę, która powoli rozlewała się na jego mięśniach brzucha.

-Dalekie jest to dla mnie, żeby odmówić Ci przyjemności - Położył ręce na półce tuż za nim i z brutalną siłą podniósł swoje ciało, aż usiadł na gzymsie wanny. Woda kaskadowo spływała z jego mięśni, a po chwili wziął w ręce swojego penisa i zaczął żartobliwie go głaskać. Wyprostował druga rękę ku mnie, jakby w zaproszeniu i powiedział.
-Chodź Isabello....Ssij mojego fiuta.

Jego słowa przypomniały mi o naszej pierwszej nocy, kiedy siedział na fotelu, a jego usta kochały się z papierosem....zupełnie nagi. Skóra na moich ramionach zadrżała na te wspomnienie. Wydałam cichy dzięk zadowolenia i przybliżyłam się do niego. Kiedy byłam w zasięgu jego ręki, zatopił dłoń w moich włosach z tyłu głowy i poprowadził mnie do swojego kolosalnego przyrodzenia, łaskawie przybliżając go do moich ust.

Justin zacisnął rękę u podstawy jego fiuta i z jego gardła uciekł jęk, kiedy wzięłam go do buzi. Zaczęłam krążyć językiem po jego główce, by zaraz potem pochłonąć go na całą długość swojej jaskini. Moje usta rozciągnęły się wokół niego. Pieścił moje włosy, ciągnąc mnie w tą i z powrotem, w tą i z powrotem. Gdy oparł swoją idealną stopę o krawędź wanny, oparł plecy o ścianę, by móc mnie oglądać, nagle stałam się ekshibicjonistką.

Uwolniłam go na chwilę i pochyliłam głowe bardziej między jego uda. Trzymając z nim kontakt wzrokowy, polizałam jego jaja, biorąc jednego w usta i delikatnie go ssając.

-Cholera jasna- wyjęczał, otworzył szerzej usta a jego klatka zaczęła rosnąć i spadać jeszcze szybciej.

Mój język przejechał ścieżką po sam szczyt jego fiuta. Justin użył nieco więcej siły, by popchać moją głowę co skończyło się tak, że poczułam penisa w tyle gardła. Zębami lekko otarłam jego gładką skórę, ale on wyszedł ze mnie, a potem wrócił z powrotem. Jego oczy były skupione na moich ustach, a ja zaczęłam szybko poruszać moją głową, głęboko go ssając. Przełknęłam i zrelaksowałam gardło by wziąć go jeszcze głębiej, jęcząc dzięki grubości, którą miałam w ustach, jakby to było najpyszniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek próbowałam....bo było.

-Kurwa, kochanie-jego głos był praktycznie szeptem....chrapowaty, ledwo kontrolowany szept. - Nie masz nawet pojęcia jak dobrze wyglądasz ssając mojego fiuta. Mocniej, kochanie. Ssij mnie mocniej.

Zrobiłam, jak mówił. Zassałam jak najmocniej policzki. Justin jęknął napinając mięśnie ramion, klatki piersiowej i brzucha. Szybciej, mocniej, głębiej go wzięłam, kiedy oglądał mnie z fascynacją. Nie był w stanie oderwać wzroku od moich ust, a ja zauważyłam, że jeszcze mocniej ścisnął dłoń u podstawy swojego penisa.

Mogłabym umrzeć jako szczęśliwa kobieta w jego fiutem w ustach. Śmierć przez uduszenie penisem.

-Bella....kuuurwa!- zawarczał, a jego twarzy wykrzywiła się- Przestań, kochanie. Przestań!

Nie chciałam przestawać, więc kontynuowałam.

-Nie.....kurwa...-warknął i ujął moją twarz w dłonie, zmuszając bym opuściła jego fiuta.- Chcę....chcę być w Tobie, kiedy będę dochodzić.-był zdyszany, żyły mu wystawały na szyi, a oczy miał rozszerzone, głodne.....władcze.- Odwróć się, kochanie. Przytrzymaj się wanny.

Tak, Cooch ucieszyła się po cichu, że też dołączy do gry.

Justin, Justin to nasz człowiek! Jeżeli on nie może nas wyruchać to nikt nie może!

Zrobiłam jak powiedział, rozkładając nogi tak, żeby mógł wygodnie się zmieścić między nimi i wyginając ku niemu tyłek. Kiedy poczułam jego oddech na swoim karku, jego pierś, którą przycisnął do moich pleców i jego penisa tuż przy moim wejściu, praktycznie już tam doszłam.

Jego usta były przy moim uchu, ale na dole poczułam jak przyłożył penisa do moich fałdek, drażniąc je, a nie robiąc tego, na co czekałam. Cofnęłam się tyłkiem by móc go nakierować na mój otwór, ale od razu się odsunął, powodując, że zaskomlałam z powodu utraty kontaktu.

Znów poczułam jak jego oddech pieścił moje ucho. Jego głos był głęboki i groźny, ale z jakiegoś powodu nie byłam w stanie się go bać.
-Hmmm...którego wejścia powinienem użyć, Bello? Tego?- zapytał, przesuwając główkę penisa po moim tradycyjnym otwarciu. - Czy tego? - zsunął się na mój tyłek i naparł na tamto wejście.

Cooch nabrała piany w usta, w oczekiwaniu, na zagrożenie, że mógł skorzystać z innego wejścia, zamiast z niej. Ona aż zmrużyła niebezpiecznie oczy na moją dupę.

No cóż, Cooch, nie pozwolę ci zniszczyć tej suki, zwłaszcza, że nią była moja dupa.

-Który tylko chcesz. Tak jak Ty nie będziesz mi niczego odmawiać, tak samo ja. - odpowiedziałam, chociaż....tak, moje ostatnie doświadczenia z tylnym wejściem były bardzo bolesne, ale chciałam spróbować jeszcze raz. No i tak jak powiedziałam, chciałam zrobić coś dla niego, więc jeśli chciał mnie pieprzyć w tyłek, ja byłam gotowa mu pozwolić.

Justin zachichotał mi do ucha i nawet jeśli nie mogłam tego zobaczyć, wiedziałam, że na jego ustach był uśmiech.
-Naprawdę? Bardzo odważnie, Isabello. Bardzo oddane. Kocham jak chętne jest Twoje ciało....jak bezwstydnie reagujesz na mój dotyk. Nie mogę się doczekać, kiedy włożę penisa w ten Twój rozkoszny, mały tyłek i to zrobię. Ale tym razem, myślę, że pójdę....tutaj.

Gruby penis wszedł w moja cipkę, rozciągając i wypełniając mnie całkowicie od środka. Jęknęłam i zagryzłam wargę, wyginając plecy w łuk tak, że mogłam oprzeć głowę o jego ramię. Jedną ręką ujął moja pierś, a drugą położył na moim brzuchu. Następnie mocniej nacisnął na mój brzuch, zmuszając mnie, żebym nieznacznie się zgięła, co spowodowało, że zaczęłam ciężej oddychać.

-Spokojnie, kochanie. - wyszeptał mi do ucha- Cholera, dzięki Tobie tak cholernie dobrze się czuje.

-Ty też, źle mi nie robisz- udało mi się powiedzieć.

Justin zaczął się we mnie ruszać, powoli kołysząc, podczas kiedy zasypywał moją szyję otwartymi pocałunkami. Moja głowa opadła na bok, jak poczułam, że przeniósł rękę niżej i zaczął środkowym palcem masować moją łechtaczkę. Jeszcze raz zajęczałam, bo to gówno było tak dobre, a on jeszcze bardziej przycisnął klatke do moich pleców.

Wiedziałam czego chciał. Chciał, żebym się odgięła, wiec tak zrobiłam, mocniej trzymając się wanny, aby mógł zrobić ze mną co tylko chciał.

I robił to tylko chciał.

Jego usta poruszały się się po moich nagich ramionach wysyłając na moją skórę urocze mrowienia. Zdjął dłoń z mojej piersi i splótł z z moimi palcami na wannie, a niewielki ciężar jego ciała doskonale do mnie pasował. Drugą ręką powrócił na mój brzuch, wchodząc we mnie w nieco większą mocą. Jego usta znajdowały się przy moim uchu, wiec mogłam usłyszeć każdy jego wdech, poczuć gorące powietrze, za każdym razem kiedy wydychał.

-Muszę być w Tobie głębiej, Bello. Głębiej niż kiedykolwiek.- wymamrotał mi w szyje.

Zsunął rękę na wnętrze mojego uda. Pchnął rękę do przodu, zmuszając mnie, żebym zawiesiła ją na krawędzi wanny. Potem wyprostował się i powoli zatopił we mnie też swoje jaja.

-Ohhh.....-jęknęłam z sensacją.

-To jest to, kochanie. Właśnie tutaj. - powiedział kręcąc biodrami i powodując kolejny jęk z moich ust. - Podoba Ci się?

-Boże, tak!- czułam jego penisa wewnątrz mnie, jak rozpychał moje ścianki, a ja wygięłam plecy w łuk, by dać mu jeszcze lepszy dostęp. - Czuję się......Twój penis sprawia, że czuje.....ughh.

-Tak, ja też to lubię- powiedział, odsuwając się trochę  i już zaraz pchając we mnie z powrotem. Robił krótkie, szybkie pchnięcia, każdy coraz to lepszy. Wszystko wewnątrz mojego ciała się związało. Byłam w stanie wysokiej gotowości, grożąc wybuchnięciem chwalebnej przyjemności, którą tylko on mógł mi dać.

-Mocniej, Justin. Pieprz mnie mocniej- zachęciłam go.

I właśnie to zrobił. Jedną ręką złapał mnie za włosy i pociągnął do siebie, zmuszając mnie, żebym podniosła głowe , podczas gry pieprzył mnie jak szalony. Długie, twarde, szybkie uderzenia. Skóra uderzała w skóre, a jego palce wbił mi w biodra. Trzymałam się wanny, aż moje nadgarstki zbielały.

A potem wszystko puściło i krzyknęłam pod wpływem orgazmu, który całkowicie mną wstrząsnął.

-Justin.....o kurwa...Justin. - jęknęłam czując mocne bicie serca w mojej klatce.

-Wiem, kochanie- mruknął, wciąż wściekle się we mnie wbijając - właśnie tutaj....będę szczytować. Będe.....urrrgghh!-warknął, utrzymując we mnie penisa na chwile lub dwie, aż po chwili zaczął kontynuować swój atak, ale jego pchnięcia były nieregularne.

I w końcu, ucichł. To było jak dzień po burzy, kiedy odsłania się na nowo słońce. Błogi, spokojny....zadowolony.

Jego ciało praktycznie bezradnie opadło na moje, czołem dociskając do moich pleców.
-Kobieto....Ty.... mnie...zabijasz- wysapał.

Jego? Byłam prawie pewna, że mogłabym tam zaraz dostać ataku serca, sądząc po tempie jego bicia. Ale chłopaku....przeciez to było niczym.....w rankingu uduszenia się penisem.

~*~

Justin nie pozwolił mi iść samej do Louisa; ja nie pozwoliłam mu szwędać się w pobliżu klubu i narazić nasz plan na porażkę. Ale i tak chyba skończyliśmy dobrym kompromisem. Odrzucałam wszystkie jego sposoby na to, żeby on też poszedł, tak samo jak sugestie, żeby towarzyszyli nam jeszcze Ryan i Riley. Jednak udało mi się go przekonać, żeby zamiast nich poszła Jasmine.

Byłam pewna, że to wszystko było z powodu jej nieumiejętności jazdy. I mówiąc nieumiejętności naprawdę to miałam na myśli. Laska była jak szalony rajdowiec za kierownicą, cud że dojechałyśmy tam w jednym kawałku. Jednak jeśli przychodziło co do czego to umiała sobie poradzić. To może mieć coś wspólnego z faktem, że była po prostu taka malutka, że mogła przejechać człowieka i urwać mu głowę a ona nawet by tego nie zauwarzyła.

Po dojechaniuzaparkowałyśmy po drugiej stronie ulicy, naprzeciwko klubu, gdzie nie było żadnych ulicznych lamp i czekałyśmy na Louisa, żeby zadzwonił i dał znać, że mogłyśmy wyjść z auta. Parkingi były puste, a neony reklam dawno pogasły.

Jasmine miała na sobie cały czarny strój i wojskowe buty Co cholerne wojskowe buty robiły w jej szafie było dla mnie kompletną tajemnicą. Przez chwile pomyślałam, że mogę to nie była pierwsza mission impossible, w której brała udział, co by mnie nawet nie zdziwiło.

-Masz chociaż włączony telefon? - zapytała po raz setny.

-Tak, Jasmine, jest włączony. - mruknęłam.

Jej noga podskakiwała jakby wypiła zbyt wiele filiżanek kawy. Jakby ktos nas nie znał, to wcale nie domyśliłby się, że szłyśmy właśnie kogoś okraść.

-Sprawdź jeszcze raz!- powiedziała, bo widocznie miała mnie za idiotkę, która nie wie jak się używa telefonu.

Przewróciłam oczami, wzdychając zirytowana i ponownie spojrzałam na mój telefon, trzymając go tak, żeby widziała. Właśnie wtedy zawibrował mi w ręku, powodując, że trochę podskoczyłam.

To była wiadomość od Louisa: Przestań grać sama ze sobą i przyprowadź tutaj ten swój tłusty tyłek, dziwko!

Tak, to by było jasne, czemu czekałyśmy.

-Chodźmy- powiedziałam do Jasmine, naciskając klamkę.

Wysiadłyśmy z samochodu, zarówno starając się bezszelestnie zamknąć drzwi. Zgarbione z ugiętymi kolanami udałyśmy się przez parking. Piosenka Mission Impossible grała ciągle i ciągle w mojej głowie, ale wiedziałam, że Tom Cruise nie miał nic z nami wspólnego. Kiedy dotarłyśmy do klubu, oparłyśmy się plecami o ścianę i lekko zapukałam do drzwi. Pierwsze dwa, wstrzymać, a następnie trzy kolejne.

-Czy to kod, który ustaliliście? - Jasmine zapytała szeptem.

-Nie. Nie ustalaliśmy.- wzruszyłam ramionami, kiedy spojrzała na mnie nie rozumiejąc.-Pomyślałam, że ....ohh, zamknij się. Jestem zdenerwowana, okej?

Jasmine wypuściła z ust chichot, ale zaraz pospiesznie zakryła usta, by stłumić resztę dźwięków. W tym samym czasie, Louis otworzył drzwi.

-Co wy kurwa, tutaj wyrabiacie? - spytał surowym szeptem, a potem skrzywił się na Jasmine. - Czy chcesz, żeby nas złapali? To nie jest jakaś lamerska impreza.

Jasmine opuściła rękę, starając się jak mogła, żeby zakryć uśmiech.
-Przepraszam.

-Ładny strój- powiedział, ogarniając Jasmine, nagle zmieniając ton głosu na normalny.

Jasmine rozpromieniła się na ten komplement.
-Dzięki! Twój też!- przyjrzała mu się.

Dopiero wtedy zauważyłam, że był ubrany prawie tak samo jak ona. W rzeczywistości był to ten sam strój, który miał na sobie, kiedy przyszedł do domu Justina, żeby mnie, cytuje "porwać". Byłam pewna, że nie nosił tego podczas pracy , bo to nie było to, co miał na sobie, kiedy mnie odwoził.

-Przebrałeś się?- zapytałam, bo było to ciężkie do uwierzenia, chociaż i tak juz znałam odpowiedź.

Louis posłał mi dziwną minę i pozwolił, żeby jego ramiona opadły mu wzdłuż ciała, zginając jedną nogę.
-Nie mogłem nosić tego samego stroju na dwóch wydarzeniach, co nie?

-Panie i panowie.....mój najlepszy przyjaciel gej - wymamrotałam, przewracając oczami.

Jasmine ponownie zachichotała, po czym Louis stanął z boku, wpuszczając nas do środka.

-Nie ma go?- zapytałam, kiedy zamknął za nami drzwi.

-Myślę, że tak, ale on zawsze wychodzi tylnymi drzwiami, więc nie mam pewności.

-Co masz na myśli, że nie masz pewności? Nie sprawdziłeś? - zapytałam niedowierzającym tonem, chociaż nadal szeptałam.

-Cóż!- Louis powiedział lekko zmieszany. Zmarszczył brwi i zaczął nerwowo machać w powietrzu rękami. To mi przypomniało ten serial 'I Love Lucy'. Aww ja byłam jego Ethel a on moim Lucy. Ale to tylko taka dygresja....

-Super. I co teraz robimy? - Jaminse spytała, krzyżując ramiona. Wiedziałam, że to ją zabijało; planowanie jej całego życia, więc to musiało znaczyć dla niej klęskę.

Wyrzuciłam ramiona do tyłu i mocno się wyprostowałam.
-Pójdziemy i sprawdzimy czy on tutaj jest i weźmiemy ten pieprzony kontrakt. - Powiedziałam stanowczo, przejmując kontrolę nad sytuacją.

Klub był ciemny poza neonu od piwa, który wisiał nad barem i wskaźników obok wyjść awaryjnych, ale to były tylko malutkie światełka. Oczywiście Louis znał układ baru jak własną rękę, a ja znałam drogę do piwnicy z ostatniej mojej podróży, więc wiedzieliśmy gdzie iść.

Kiedy schodziliśmy po schodach, prawie spodziewałam się kolesia, który czekał na dole w schowku i myślał, że jest bogiem czy czymś takim. Ale jego tam nie było. W rzeczywistości było zupełnie ciemno. Tak ciemno, że musieliśmy dotykać ścian, żeby wiedzieć gdzie idziemy. Zanim jeszcze dotarliśmy do końca korytarza, mogliśmy zobaczyć światło i muzykę, która grała za drzwiami.

James był jeszcze w biurze.

Jasmine złapała moją koszulkę, a ja zrobiłam do samo Louisowi, ciągnąc go lekko do siebie.

-Super! Co my, kurwa teraz zrobimy?- wyszeptałam pospiesznie.

-Trzy rzeczy- odpowiedział Louis szarpiąc moją rękę, żebym puściła jego koszule i odwrócił się do mnie. - Przede wszystkim, zamknij się zanim nas odkryją. Dwa, nigdy nie dotykaj moich ubrań. Trzy, chodźcie za mną.

Przysięgam, że uderzyłabym ta sukę gdyby nie to, że tam czaił się James. Byłam zmuszona mu to odpuścić. Tak więc, Jasmine i ja poszłyśmy za nim korytarzem, wciąż pozostając niewidoczne jak tylko mogłyśmy. Ledwo udało mi się uniknąć upadku i w końcu skończyliśmy w małym schowku, który był tuż obok biura Jamesa.

-No i co? Będziemy tutaj czekać dopóki stąd nie wyjdzie? - zapytała Jasmine.

Utknęliśmy w małej przestrzeni jak sardynki, ale innej opcji nie było.

-Tak, prawdopodobnie tak- powiedziałam.

-Niekoniecznie- Louis zaczął manewrować, żeby dostać się bliżej ściany, z która graniczyło biuro.

-Co robisz?- spytałam, kiedy zaczął kręcić czymś co wyglądało jak naklejki przyklejone do tynku.

-Zabezpieczyłem się trochę, w czasie kiedy dowiedziałem się, że miało być tutaj coś gorącego. Nie-mogłem-się-doczekać-małej-randeczki- powiedział wyciągając naklejki,przez co do nas wpadła mała wiązka światła. W ten sposób mogłem sprawdzić czy szef mnie nie szuka.

-Jesteś geniuszem zła, wiesz o tym?  - zapytałam, pod wrażeniem jego pomysłowości.- Całkowicie dziwkarskie by robić to wszystko w brudnej szafie, ale zarazem genialne.

Pochyliłam się i przyłożyłam oko do otworu , co robił James i .....

Wypuściłam głośno powietrze i wyprostowałam się, uderzając Jasmine w nos.
-Cholera jasna!

Louis przyłożył jego ekstra gładką rękę do moich ust, żeby zagłuszyć ewentualne dźwięki.

-Co?- Jasmine zapytała- Co zobaczyłaś?

Zciągnęłam rękę Louisa z ust, żeby powiedzieć.
-Jake też tam jest.

-Kurwa!- Jasmine zaklęła- Co oni do cholery tam robią?

Zanim powiedziałam, ponownie się schyliłam by upewnić się, że się nie przewidziałam. Jednak się nie pomyliłam, był tam James, który pochylał się nad kanapą, a Jake był tuż za nim....oboje nadzy. Przyłapałam ich jak Jake wbijał się w tył Jamesa. Na plecach Jamesa było coś białego i zobaczyłam : totalnie zdegustowana: że Jake nachylił się i wciągnął proszek do nosa.

-Wciągają kokę- szepnęłam bardziej do siebie niż do Louisa czy Jasmine.- I ......i....pieprzą się.

-Co?- Louis zapytał niedowierzając, ale słychać było lekkie podekscytowanie w jego głosie. - Odsuń się. Daj mi zobaczyć- rozkazał mi, lekko mnie popychając. Można było pomyśleć, że starał się zobaczyć zdjęcie Adama Lamberta po drugiej stronie ściany.

-To musi być żart- Jasmine powiedziała, ale było to bardziej pytanie.

Pokręciłam głowa we wszystkie strony. Czułam, jak praktycznie moje brwi dotykały linii włosów, więc wiedziałam, że na mojej twarzy ciągle był widoczny szok. Louis powiedział nam wcześniej, że miedzy Jake'em a Jamesem coś się działo, ale nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek będę tego świadkiem. I wiedziałam, że już do końca życia nie będę mogła tego wymazać z pamięci. Nawet jeżeli bym zresetowała mózg, co chyba byłoby dobrym pomysłem.

-Justin zrobił mu to na twarzy?- Louis zapytała, a ja przytaknęłam z dumnym uśmiechem- Cholera, wydaje mi się, że się zakochałem w tym człowieku.

Wrócił do oglądania show przez dziurkę, po czym wyciągnął telefon z kieszeni i przyłożył do otworu.
-To jest kurwa seksowne jak cholera. Zachowam to na później. - powiedział, nagrywając scenkę. To było niepokojące do n-tej potęgi, ale widocznie Louis bardzo chciał dodać to do swojej osobistej kolekcji gejowskich pornolów. Lubiał prawdziwe akcje, a nie udawane. Wiem to bo kiedyś natknęłam się na tą kolekcje, szukając normalnego filmu.

Staliśmy tam jak kołki, bo kurde, co mieliśmy innego zrobić? Z czasem zaczęło mi się wydawać, że słyszałam niektóre dźwięki z tamtego pokoju. Ciekawość zwyciężyła nade mną, więc przycisnęłam ucho do ściany wsłuchując się, na co Jasmine zrobiła od razu to samo, wciskając się pomiędzy mnie i Louisa.

Ktoś jęczał i warczał....definitywnie dochodzili....a potem...
-Tak kochanie, uwielbiasz Dużego Tatuśka, prawda? - Kiedy usłyszałam ten obleśnie zadowolony z siebie głos Jake'a, moje ciało trochę się spięło, a po tym jak usłyszałam drugi głos, ciarki przeszły mi po plecach.

-Oh, to jest niepoprawne- Jasmine powiedziała tuż obok mnie, marszcząc nos.

-Co oni teraz robią, Louis?- wyszeptałam. On oglądał całą scenę na iPhonie.

-Jake właśnie klepnął go w tyłek. James się odwrócił i wygląda na bardzo szczęśliwego....całują się teraz. - mówił, opowiadając nam o wszystkim. - Jake przytula go od tyłu i idą razem do łazienki. Zamknęli drzwi. Założę się, że idą brać prysznic, by zmyć to całe gówno z siebie....i może nawet też tam trochę się zabawić.

-Idę- powiedziałam, przedostając się do drzwi.

-Chwileczkę!- Jasmine szepnęła surowo, kładąc rękę na moim ramieniu - Nie wiemy czy właśnie to będą robić. Mogą Cię złapać.

-Ale jeśli będą to robić, a ja nie pójdę to już w ogóle stracę szansę na zdobycie kontraktu. - uzasadniłam- Wślizgnę się do środka bardzo szybko, a jeśli nie będzie słychać prysznica, wyjdę z powrotem i przeczekamy jeszcze dłużej.

-Puść ją, szpiegu- Louis powiedział do Jasmine- Będziemy ją oglądać stąd i jak wpadnie w kłopoty, pójdziemy jej na ratunek.

-Um....ok- powiedziała niepewnie Jasmine. Słyszałam niechęć w jej głosie. - Ale jeśli coś Ci się stanie będę miała przerypane u Justina więc, po prostu.....nie daj się złapać.

-Okej- skinęłam nerwowo głową i zaczęłam powoli naciskać na klamkę.

Gdy byłam już na korytarzu, przeszłam na palcach pod drzwi do biura. Znalazłam uchwyt i powoli go odblokowałam, cicho otwierając drzwi. Do moich uszu doszedł dźwięk lanej wody i dwóch mężczyzn.

-Wiesz, że Cię kocham, kochanie- Jake zanucił.

Pieprzony fagot.

Podbiegłam do biurka Jamesa naprawdę nie mając pojęcia gdzie mogłam tego szukać, ale miałam prawdziwe szczęście. Nie musiałam długo szukać. pierwsza szuflada, którą otworzyłam doprowadziła mnie do wszystkich plików Jamesa. I już to miałam....pod literą "G" jak Groves, folder z moim nazwiskiem. Wyciągnęłam go i otworzyłam, modląc się, żeby Jake mnie nie złapał. Szeroko się uśmiechnęłam, kiedy zobaczyłam oryginalny kontrakt włożony między kartki.

-Masz drzezcze, kochanie. Zimno Ci?- Głos Jake dobiegł z łazienki. - Może powinniśmy stąd wyjść i dać Ci się dosuszyć.

O, cholera.

Wzięłam kontrakt , odłożyłam folder i na palcach pobiegłam do drzwi, akurat wtedy kiedy wyłączył się prysznic. Byłam ostrożna by nie narobić hałasu i przedarłam się przez drzwi, zamykając je za sobą. Louis i Jasmine już czekali na mnie w korytarzu. Pokazałam im zadowolona, kontrakt i potrząsnęłam pupą w tańcu zwycięstwa. Jasmine i Louis podskoczyli kilka razy na palcach, udając, że klaszczą. W tym samym momencie, wszyscy nagle przestaliśmy szaleć i skierowaliśmy się do schodów, uciekając z miejsca zdarzenia. Misja zakończona.

Jake 

Wyszedłem spod prysznica i owinąłem sobie ręcznik wokół bioder, po czym udałem się do biura Jamesa. Musiałem szybko działać, nim by się zorientował, że grzebie mu w papierach.

-Gdzie idziesz? Nawet nie myśl o uciekaniu. Obiecałeś, mieliśmy wyjechać na weekend.

-Wiem, kochanie i wyjedziemy...- krzyknąłem, wykorzystując jego stan  by dotrzeć do biurka i wziąć ta kartkę z imieniem tej suki. -Jest po prostu cholernie zimno- zrobiłem kilka dużych kroków by dojść do mojej torby i schować cały plik papierów wewnątrz przedniej kieszeni.

Pobiegłem do miejsca gdzie były moje ciuchy i zacząłem się ubierać najszybciej jak tylko mogłem. Zapinałem właśnie pasek, kiedy poczułem ramiona Jamesa, które objęły mnie od tyłu. Jego ręce były szorstkie, ale tym samym bardzo męskie. Zaczął się bawić moimi sutkami.

-Mmmm- zanucił, kiedy się do mnie przybliżył i pocałował w plecy- Nie mogę się doczekać wyjazdu z Tobą.

Wsunąłem przez głowę koszulkę, co zmusiło go by cofnął się trochę do tyłu i odwróciłem się do niego. Łapiąc jego twarz w dłonie, pochyliłem się i pocałowałem delikatnie, zaraz znów się odchylając.
-Więc chodźmy.

Kontrakt był w moim posiadaniu, schowany i bezpieczny, aż do poniedziałku. Chciałem cieszyć się weekendem z moim kochankiem, dać mu swoją całą uwagę, bo gdyby tylko dowiedział się co zrobiłem, już nigdy by się do mnie nie odezwał. Naprawdę nie chciałem go stracić, ale to wszystko było warte, żeby w końcu mieć wszystko, czego chciałem.

____________________________________

Przepraszam, że musiałyście tak długo czekać. :* Nie bądźcie złe. 


46 komentarzy:

  1. Co za emocje! Co za rozdział ! Już tylko 2 rozdziały do końca :/ serce mnie boli na myśl o tym xD Uwielbiam to opowiadanie :) Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu co za emocje . Szkoda tylko, ze do końca zostały tylko 2 rozdziały ;/ no ale cóż jakoś przeżyjemy. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. To opowiadanie jest niesamowite nie tylko dzięki scenom +18 :))

    OdpowiedzUsuń
  3. jak to Jake ma ten kontrakt? przecież Bella go wykradła, o co chodzi nie rozumię.
    Aco do rozdziałów te scenki +18 mnie jarają. masakra kocham to

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahhahahha sie działo ;) czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. to się Jake zdziwi jak nie będzie tam kontraktu uhuhu
    kocham<3

    OdpowiedzUsuń
  6. nie to żeby coś ale chyba wkradł sie tu błąd bo przed 2 perspektywą Jake'a wkleiłaś jeszcze raz to wyszystko od początku poza tym nie mam uwag :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Matko Boska to jest boskie !!

    OdpowiedzUsuń
  8. Mrrrrrrrrrrr zarumieniłam się :* <3

    OdpowiedzUsuń
  9. omomom super, świetny, genialny, boski rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniały! <3 Już myślałam, że się nie doczekam... a jednak! Czekam na nn *,*

    OdpowiedzUsuń
  11. Perfect *_*
    Matko, serce mi stanęło jak Bella weszła do tego biura : O

    OdpowiedzUsuń
  12. No dzieje się tutaj oj dzieje

    OdpowiedzUsuń
  13. jestem zlaaaa ale i zadowolona z rozdzialu .. :** !

    OdpowiedzUsuń
  14. Jezu,co za emocje,kocham to!

    OdpowiedzUsuń
  15. jejku ten rozdział był świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Jej jak ja lubię to opowiadanie! Bardzo bardzo dziękuję że tłumaczysz i nie przeszkadza mi to że są takie długie przerwy KOCHAM X

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział super i jakir emocje! Już nie mogę doczekać sie następnego c:

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale fajnie że rozdział jest warto było czekać na niego :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Najlepsze opowiadanie na świecie ... Nie mogę się doczekać nn i mam nadzieję ze po tej części będzie albo następna albo nowe opowiadanie z justinem... <3

    OdpowiedzUsuń
  20. zajebiste po prostu zajebiste

    OdpowiedzUsuń
  21. Jedy jakie emocje *o* Boski. Dzieki za przetlumaczenie<3 @MeowWikk

    OdpowiedzUsuń
  22. O matko ♥________♥ genialne <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Asdghkskjfglkjkgsshklfsfjkfdaafkhssfhkssjkjsafnhjbghafs *…………………* Fap, fap, fap xD

    OdpowiedzUsuń
  24. kocham tego boga to si jake zdziwi jak nie znajdzie kontraktu hahaha jaka pała:D

    OdpowiedzUsuń
  25. Jejku, kocham < 3
    Czekam na nn < 3
    zapraszam : http://true-big-love-jb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. Super rozdział KOCHAM TO <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Jake ty debilu następnym razem sprawdzaj co chwytasz tymi swoimi brudnymi łapami. A co do rozdział€ do świetnie przetłumaczony jak zawsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Kooooocham <3 Prosze dodaj ostatni szybciej ;33

    OdpowiedzUsuń
  29. Ajc co dalej?:-D brawo bella świetna robota haha louis ty gejowski zboczeńcu! Haha

    OdpowiedzUsuń
  30. Ajc co dalej?:-D brawo bella świetna robota haha louis ty gejowski zboczeńcu! Haha

    OdpowiedzUsuń
  31. Ja pierdziele . Zawał kompletny!

    OdpowiedzUsuń
  32. bvkygvu *.* chcę NN *.* oni są perfect <3

    OdpowiedzUsuń
  33. fnbmfdx kocham *_*

    OdpowiedzUsuń
  34. ,szjfsdfsjkjskfskl zajebistyy!

    OdpowiedzUsuń
  35. Właśnie przeczytałam całe to opowiadanie i muszę przyznać, że naprawdę bardzo mnie wciągnęło. Tłumaczenie świetne. Naprawdę dobra robota. Z przyjemnością się czyta i nie ma rażących błędów stylistycznych, co przeważnie występuje w tłumaczeniach.
    Bardzo mi się podoba.
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  36. Świetne *.* Zapraszam do mnie ;* ;) http://drugssexlove.blogspot.com/2013/11/rozdzia-1.html

    OdpowiedzUsuń
  37. łooo ale akcja, swietny rozdzial;)

    OdpowiedzUsuń
  38. hohoho ale emocje ;) swietny rozdzial <3

    OdpowiedzUsuń