Strony

poniedziałek, 7 października 2013

24. I Heart Gay Louis

Justin

Riley wysadził mnie pod rezydencją z teczką i bukietem kwiatów dla mojej kobiety, w rękach. Trochę się zmartwiłem, kiedy zauważyłem, że mieliśmy gościa i to na pewno nie był Louis. Samochód Jake Johnsona był zaparkowany na widoku i już po chwili moje myśli znowu przemknęły do tamtego dnia, kiedy wróciłem do domu, by znaleźć tego dupka pieprzącego moją niedoszłą narzeczoną, w łazience.

Wszystko, o czym mogłem pomyśleć to.....proszę, tylko nie ona.

Moja pięść zacisnęła bardziej bukiet, ale tylko na kilka chwile, bo w porę przypomniałem sobie, że Bella nie była taką dziwką jak Selena i nigdy by mi czegoś takiego nie zrobiła.

Mimo wszystko, strach dalej był obecny. Przestałem ją pilnować, tylko żeby znowu zostać udupionym?

Nawiedzony przez stare wspomnienia, które kręciły się w kółko jak płyta winylowa pod igłą starego gramofonu, trudno mi było ruszyć nogę z miejsca. To było tak, jakby cementowe bloki ciągnęły mnie w mętny dół rzeki, odcinając swobodę niezbędną do pływania i powietrza. Moje serce pomagało mi jeszcze jakimiś podtrzymującymi mowami, ale udręka nad możliwością, że Bella mogła poddać się pod tajemniczym zaklęciem Jake'a, zagłuszała to pieprzone zaufanie, które dałem jej tak łatwo. Co do chuja kobiety w nim widziały?

Jak dziwka zanurzyłem się w myślach, kiedy usłyszałem huk gdzieś z wnętrza domu. Bukiet i teczka po chwili runęły na ziemię.

-Ty dziwko!- To był głos Jake'a, oburzony i pełen jadu.

-Proszę! Nie!-Włosy na karku stanęły mi na baczność.

Krzyk Belli był desperacką prośbą by ugasić atak pod jakim była, a ja przeleciałem schody jednym gigantycznym skokiem.

Bez namysłu, rzuciłem się do drzwi, a moje całe ciało zdrętwiało, nie czując żadnego bólu, który powinien mieć miejsce w mojej desperackiej próbie dostania się do niej.

Przede mną ukazała się wręcz brutalna scena, moja dziewczyna....moja narzeczona, uwięziona i odpierająca niechciane zaloty od tego kawałka gówna, Jake'a. Johnsona. Jej koszulka była do połowy rozpruta, a on trzymał ją na dole, rozpinając guziki w spodniach. Łzy spływały jej po policzkach, zaciskała powieki i czekała na nieuchronny gwałt, który ja przerwałem w ostatniej chwili.

Moje serce zajęło się niezliczonymi emocjami, które wydawały się pasować do mojego życia. Gdy wszystko nabrało kształtu, pełne spektrum kolorów przepełniło mój wzrok. Okropny zielony zmienił się w rozmokły niebieski. Agresywny ciemny przesunął się do oburzonej pomarańczy zużywanej przez obrzydzenie, aż moja wizja przeniosła się na demoniczny czerwony, aż spalił się na biało z wściekłości. I w końcu, wszystko stało się czarne z zemsty, a każda moja komórka ciała potrzebowała jego śmierci.

-Spierdalaj z niej!- mój głos nawet nie brzmiał jak mój, ale to było ostatnie o co mogłem się martwić.

Ledwie zarejestrowałem, a juz trzymałem w pięściach ubrania Jake i wywalałem go na drugą stronę pokoju, z dala od mojej dziewczyny. Bella spojrzała na mnie i wszystko wewnątrz mnie zaczęło krzyczeć, aby ją pocieszyć, ale moją siłą napędową było by Jake zapłacił za to, co zrobił by wygrać naszą bitwę.

Wściekłość całkowicie mnie pożarła, aż zostawiła bez kontroli nad własnym ciałem. Wyrzuciłem w powietrze pięści, ale złapał moje nadgarstki i przycisnął do ściany. Właśnie wtedy Bella znalazła się przy nas, jakby znikąd i wylądowała na plecach Jake'a. To było jakbym Bella była tylko lekką przeszkodą, ale dało wystarczająco dużo czasu. Miałem dosyć przepychanki między nami, jakbyśmy byli dzieciakami zmagającymi się o dominację na szkolnym boisku. Potrzebowałem krwi. Miałem zamiar zgnieść go na miazgę, bo nie miał już żadnej wymówki, według której zostawiłbym go przy życiu.

I właśnie to robiłem. Siedziałem na nim, prawie tak groźnie jak on siedział na mojej dziewczynie. Uderzenie po uderzeniu, słyszałem jak jego kości pękały.

To był czysty instynkt, kiedy zorientowałem się, że odniosłem sukces. Jake leżał na podłodze, bez ruchu w jego martwym ciele, ledwie oddychał. Nie przejmowałem się szarpiącym bólem, który przeszedł mnie od dłoni, aż po same ramie, bo to było tego warte. Następnie, to tak jakby mnie przyciągała, odwróciłem się do Belli. Każdy ślad gniewu nagle zniknął, gdy zobaczyłem jej twarz.

Potrzebowała mnie, to było wypisane na jej twarzy i nic nie mogło mnie powstrzymać przed podejściem do niej.

-Wszystko w porządku, kochanie?- klęknąłem przy niej i ogarnąłem wzrokiem jej urazy.

Jej twarz była całkowicie pusta, gdy nagle łzy wypłynęły z jej oczy, kiedy cała sytuacja do niej doszła. Wyciągnęła ręce i chwyciła moją koszulę, ukrywając twarz w mojej piersi i łkając niekontrolowanie.

-On chciał, żebym....nie mogłam tego Tobie zrobić, i .....próbował...- jej głos został stłumiony przez łzy, kiedy starła się wszystko wyjaśnić.

Ale nie musiała mi nic mówić. Ja już wszystko wiedziałem.

-Cii, cii, cii- próbowałem ją chociaż troche uspokoić, tuląc ją w ramionach.- Wiem, kochanie. Jest w porządku. Jestem już tutaj i nie pozwolę nikomu Cię skrzywdzić.

Taki miałem plan. Z moim krótkim oddechem, taki miałem plan.

Siedzieliśmy tam przez dłuższy czas, Bella, płacząc i trzymając mnie, jakbym miał ją zaraz zostawić, a ja, robiąc wszystko co tylko by ją pocieszyło. Nigdy nie chciałem widzieć jej w takim stanie i nie mogłem nic na to poradzić, że czułem w pewnym sensie, że ją zawiodłem. Powinienem tam być, powinienem jakoś przewidzieć jego intencje. Ale nigdy bym nie podejrzewał, że mógłby zrobić coś tak podłego jak to co próbował. Wiedziałem, że mnie nienawidził, a także wiedziałem, że będzie próbował ją uwieść, ale spróbować ją....zgwałcić? To tylko potwierdziło, że tak naprawdę nigdy nie znałem człowieka, którego nazywałem najlepszym przyjacielem i to sprawiło, że  byłem nim jeszcze bardziej zniesmaczony.

Usłyszałem szuranie tuż za sobą, kiedy Jake ruszył do drzwi, jak nietoperz, który próbował wydostać się z piekła. Byłbym frajerem, jeślibym pozwolił temu skurwysynowi ruszyć się z miejsca z wciąż bijącym sercem. Odchyliłem się od Belli, aby stanąć na nogi, ale ona nie chciała mnie puścić.

-Nie, nie możesz!- wykrzyczała, rozpaczliwie trzymając moją koszulę, nie pozwalając mi dobrać się do niego.

-Kochanie, on ucieka.- próbowałem rozwiązać jej ręce, ale bezskutecznie.

Złapała w dłonie moją twarz, zmuszając bym popatrzył jej prosto w oczy. Czarny tusz zostawił smugi na jej policzkach, a jej oczy spuchły.
-On wie, Justin. On wszystko wie.

Zamarłem.

-Co.....-Mój głos uwiązł mi w gardle i musiałem przełknąć ślinę, by kontynuować.- Co on wie? O czym Ty mówisz, Bella?

-Wszystko. Wie o aukcji, o umowie, ile za mnie zapłaciłeś....wie wszystko. - powiedziała, a jej oczy studiowały moją twarz jakby czegoś na niej szukała.

Zacisnąłem zęby i wziąłem głęboki wdech przez nos.
-Nie obchodzi mnie to. On nie ucieknie teraz z tego gówna. - wyciągnąłem telefon ze spodni i zacząłem wybierać numer.

-Do kogo dzwonisz?- spytała, wycierając nos w rękaw swojej koszuli.

-Na policje.

-Nie, Justin....proszę- powiedziała, kładąc dłoń na moją komórkę i gorączkowo kręcąc głową.- Stracisz wszystko.

-Nic nie jest ważniejsze od Ciebie! Nic!- warknąłem, a ona wzdrygnęła się na moje słowa. Nie chciałem na nia nakrzyczeć, ale byłem ....kurwa bardzo zirytowany.

Wziąłem ją w ramiona i przytuliłem do piersi, głaszcząc jej włosy i w kółko całując w czoło.
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam-powiedziałem, ruszając nią w przód i w tył. Cofnąłem się i ująłem jej twarz w dłonie, starając się do niej dotrzeć.-Bella, kochanie, on próbował.....

Nie mogłem nawet tego słowa wypowiedzieć na głos.

Bella ściągnęła moje ręce z twarzy i położyła je sobie na kolanach.
-Wiem co próbował zrobić. Ale tego nie zrobił.- powiedziała, jakby starając się mnie przekonać.- Nie zrobił tego bo go zatrzymałeś, Justin. Zatrzymałeś go.

-Położył swoje pieprzone ręce na Tobie i ja nie mogę.....po prostu nie mogę. - Czułem jak moje serce się ściskało. Spuściłem wzrok, nie mogąc już dużej patrzeć na tą niewinną twarz kobiety, którą zawiodłem.

Bella przejechała palcami po moich skroniach i uniosła mój podbródek, z powrotem na mnie patrząc.
-Posłuchaj mnie, Justinie Drew Bieberze. To nie była Twoja wina. Nie było takiej możliwości, żebyś domyślił się co będzie chciał zrobić, więc nawet nie waż się o to siebie obwiniać.

Zacząłem protestować, ale ona przyłożyła mi palec do ust, uciszając mnie.
-Czuje się dobrze. Jednak jeśli wezwiemy policje ....każdy się dowie i moi rodzice....nie pogodzą się z czymś takim, Justin. Moja mama miała niedawno przeszczep serca. Naprawdę myślisz, że poradziłaby sobie wiedząc, co prawie mi się przytrafiło? A mój ojciec...Justin, George by go zabił. A Jake wszystko by o nas powiedział. Straciłbyś swoja firmę, mój ojciec poszedłby do więzienia, a ból serca po utracie taty byłby nieznośny. Nie mogę im tego zrobić. Nie, musimy to mądrze rozwiązać.

Isabella Groves nigdy nie przestała mnie zadziwiać. Po tym jak doświadczyła okrutnego zła, ona wciąż myślała o wszystkich innych. Nigdy nie znałem bardziej bezinteresownej osoby, na tym popieprzonym świecie.

I oczywiście, miała racje. Im z większym bólem pozwalałem mu odejść, tym bardziej się w tym przekonywałem.
-Ok- ustąpiłem z bezradnym westchnięciem- zrobimy to po Twojemu.

Złapałem jej rękę i pocałowałem w dłoń.Kiedy próbowałem wstać, wspięła się na moje kolana i objęła moją szyję, wtapiając się ustami w moje. To było bardzo nieoczekiwanie, zwłaszcza w świetle tego co się przedtem stało, ale to nie był pocałunek, który miał się rozwinąć. To był pocałunek, który wyrażał miłość, którą dzieliliśmy, której nawet frajer Jake Johnson nie mógł przygasić.

~~*~~

Później, tego samego wieczoru, byliśmy w pokoju rozrywki, nie uważnie oglądając skandalicznie drogi telewizor, w którym puszczony był Władca Pierścieni. Byłem świadomy, że znając każdy wiersz tego filmu, zmieniałem się w palanta, ale to co, kurwa? To mnie uspokajało.

Miałem na sobie dresy, żeby nie być nagim, na wypadek gdyby ktoś chciał do nas zagościć, Bella siedziała mi na kolanach, świeżo umyta i ubrana w jedną z moich koszul. Pachniała jak zaproszenie do seksu. I to rzeczywiście było wtedy w moich myślach.

Tak bardzo jak starała się być prawdziwym twardzielem, udając jakby to wszystko co miało miejsce, nigdy nie zrobiło na niej większego wrażenia, wiedziałem, że to nie była prawda. Ale nie miałem zamiaru naciskać ją na ten temat. Jeśli by chciała, mogłaby sama ze mną o tym porozmawiać, a ja bym wysłuchał i zaoferował jak najwięcej wsparcia, jak tylko mogłem. Do tego czasu, każdy kontakt seksualny miał być z jej inicjatywy.

-Więc, powiedział, że miał dostęp do umowy?-zapytałem. Wciąż próbowaliśmy dowiedzieć się, co zrobić kurwa z sytuacją, którą Johnson utworzył dla nas.

-Tak, ale nie mogę tego zrozumieć- powiedziała zamyślona-Ty zniszczyłeś swoja umowę, a ja moją wciąż mam w swoich rzeczach. Więc skąd on ja dostał?  Myślisz, że mógł się tu wkraść i zrobić kopię, albo coś takiego?

-Raczej nie-odpowiedziałem, malując od niechcenia okręgi na jej nagiej skórze ud.

Zadzwonił obok nas telefon, przerywając naszą małą burzę mózgów, a ja odebrałem.

-Hej, Louis- powiedziałem, kiedy jego ugrzeczniony głos odezwał się po drugiej stronie linii- ....Jest obok...Tak, poczekaj chwile. - kontynuowałem, kiedy zapytał mnie czy Bella była w pobliży i żebym dał go na głośnik.

-Jesteś na głośniku. Co jest?

-Hej, kochanie- powiedział, witając Belle- Więc, w końcu przypomniałem sobie, gdzie widziałem ten kawałek mięsa, który był dzisiaj w biurze.

-Zaraz, co?- zapytałem zdezorientowany.

-Jake- Bella odpowiedziała za niego- Widział Jake w Twoim biurze wcześniej i wydawało mu się, że go rozpoznał.

Cóż, nie był to interesujący smakołyk informacji?
-Skąd go znasz?- Bella zapytała.

-Tutaj, w klubie- Louis odpowiedział- Zawsze przychodzi po godzinach. Widziałem go, kiedy zostałem posprzątać, albo um...spotkać pana Idealnego. Ale mniejsza z tym. Chłopak zakradał się tylnym wejściem i znikał w biurze Jamesa. Zazwyczaj jak opuszczał go, był uzbrojony w trochę białego pyłu.

-Johnson wciąga?- zapytałem, zaskoczony, chociaż nie powinienem. On zawsze bawił się narkotykami, kiedy byliśmy młodsi.

-Och, kochanie...ten człowiek jest gruby w tym. Wypuszcza tak gęste i puszyste chmury, że prawdopodobnie to samo wypuszcza, kiedy pierdzi.

Bella wywróciła oczami, mimo, że i tak nie mógł jej zobaczyć.
-Louis, myślę, że te rzeczy tak nie działają.

-Nieważne. Ja tylko mówię. I wiem, że właśnie przewróciłaś oczami, suko.Ciesz się, że mnie tam nie ma.

Bella zachichotała, a ten dźwięk był jak muzyka dla moich uszu. I wtedy właśnie to wszystko do mnie doszło.
-Gigandet.

-Co?- Bella zapytała, zdezorientowana.

-James też mógł mieć kopie kontraktu. Przecież był pośrednikiem podczas umowy. Kurwa!- pociągnąłem się za włosy  i opadłem bezradnie na oparcie fotela, warcząc  z frustracji. -Powinienem był się domyślić, że ten szczurowaty debil odstawi coś takiego. To było poza dolną granicą. On nic nie wie o etyce pracy i jestem pewien, że jeżeli Jake pomachał mu przed oczyma wystarczającą ilością gotówki, zrobił to w mgnieniu oka.

-Naprawdę go kurwa nienawidzę. Ssający krew, zjebany alfons- Bella zadrwiła- Myślę, że dla niego to za mało wykorzystać kobietę, tak jak on to robi, on musi iść o krok dalej i zrujnować całe życie niewinnych ludzi.

-Um...halo?-odezwał się Louis, przypominając nam, że wciąż był na linii- O czym wy, do cholery, mówicie?

Spojrzałem na Belle, szukając na jej twarzy, czegoś by domyślić się czy chciała, żebym coś powiedział. To jeszcze do mnie nie doszło, że ona i ja byliśmy jedynymi, którzy wiedzieli o tym co zdarzyło się wcześniej i to była jej decyzja, czy chciała to zmienić.

Nie odrywając ode mnie wzroku, podrapała się po podbródku w cichej konsernacji i zaczęła mówić.
-Jake Johnson wie o umowie miedzy mną a Justinem. Postawił sprawę bardzo jasno, kiedy tutaj przyszedł i chciał mnie do czegoś zmusić w zamian za milczenie.

-On...co?- Głos Louisa był przeraźliwie głośny w szoku i musiałem aż przetrzeć ucho, aby przestało w nim brzęczeć. -A to sukinkot, ssający fiuta dziwki. Przysięgam na Boga, że oderwę mu te jego orzeszki gołymi rękami i sam wpakuje je mu w gardło. Potem poznam go z moim przyjacielem, Chavezem ; duża, tęga meksykańska dupa, która ciężko pracowała na Oswald State, aka Oz i nie ma żadnych skrupułów, co do stosunków z tą samą płcią tylko i wyłącznie dla zabawy. Słyszałem, że ten chłopak jadł tyle Nagii Viper (najostrzejsze papryczki chili), że jego wytrysk jest ostry jak kwas. Ale on zawsze był dla mnie dobry i jestem pewien, że wyświadczy mi przysługę. Oczywiście, będzie to oznaczało, że będe mu jedną winien, ale dla Ciebie.....

-Louis, stop!- powiedziała Bella, przerywając jej pomysł na zemstę. Osobiście uważałem, że on cos brał, ale Bella sie chyba z tym nie zgadzała. -Przede wszystkim, Oz to nawet nie jest prawdziwe miejsce. To był tylko serial. Po drugie, nie będziemy zniżać się do jego poziomu. Musimy wymyślić co zrobić, więc bądź poważny i skup się.

-Ty myślisz, że ja żatruję?-zapytał Louis, ale Bella go zignorowała.

-Chwileczkę- powiedziałem,składając wszystko do kupy- Johnson powiedział, że ma dostęp do umowy.
 Nie, że faktycznie ją ma, tak?

-Tak, i ?

-Cóż to znaczy, że mogę iść do Gingandeta i zaoferować mu większą gotówkę niż to zrobił Jake. Wtedy nie miałby żadnego dowodu. Możemy go wyprzedzić.

-Nuh-uh. Nie zadziała- Louis wtrącił.

-Dlaczego nie?- zapytałem, nieco wkurzony, że zepsuł mój plan.

-Skarbie, nie słyszałeś mnie jak powiedziałem, że Jake spędza trochę więcej czasu w jego biurze?

-Słyszałem...i co z tym?

Louis zachichotał porozumiewawczo.
-Kochanie, James umie być obleśną świnią, kiedy chodzi o kobiety, ale jest wielkim dżentelmenem, kiedy ma przy sobie tego przystojniaka.

Nastąpiła długa pauza, podczas której Bella i ja po prostu wpatrywaliśmy się w siebie z zakłopotaniem.

Nasze milczenie musiało utwierdził Louisa w przekonaniu, że wciąż nie łapaliśmy tego co powiedział.
-Pozwólcie mi wytłumaczyć, jeśli jeszcze się nie zorientowaliście. James jest zakochany w Jake'u Johnsonie. Są w kontakcie ze swoimi wewnętrznymi duchami....pośladki.....uderzanie w czarną dziurkę....mieszanie krówki.....stykanie się ogórków...Oni się pieprzą.

-Oooooohhhhh!- Bella i ja jęknęliśmy w tym samym czasie.

-Więc... Jake jest biseksualny?- zapytałem, bo trudno było mi w to uwierzyć.

-Mhhmmm, chłopakowi się zmienia. Jak na bungie. I to nie wszystko, James jest pod jego totalnym urokiem, więc nie ma mowy, żeby po prostu wam oddał ten kontrakt. - odpowiedział- Na dodatek, jeśli znam go na tyle na ile myślę, że go znam, to nie oddał go nawet Jake'owi.  Myśl o nim co chcesz, ale jest sprytnym biznesmenem. Trochę go źle oceniłeś, kiedy powiedziałeś, że przekroczył dolną linię, ale pomyśl o tym...jeśli by się rozniosło, że podał komuś poufną informację, jaką jest ten kontrakt, nie tylko straciłby swoja działalność, co pewnie jakoś by odbudował, ale nikt by mu już więcej nie zaufał. Już nie wspominając o tym, co by na niego spadło, gdyby zaryzykował sprzedaniem kogoś tożsamości, czy na pewno zainteresowałoby się FBI. Byłeś tam Justy, widziałeś iloma takimi biznesmenami się zajmują. Są bezlitośni.

Miał rację. Dużo racji. Więc zignorowałem fakt, że nazwał mnie Justy, bo nienawidziłem tego.

-To jak myślisz, jak ma zamiar wziąć kontrakt dla siebie? -Zapytała Bella.

-Nie jestem pewien, ale gdybym miał zgadywać, powiedziałbym, że zaplanuje to tak, żeby zalotami wyluzować Jamesa, potem dać mu jeszcze trochę cukierków do nosa, tak, żeby nie wiedział co się dzieje i ukraść.

-Ok, więc my musimy go w tym po prostu ubiec.- powiedziałem, triumfalnie ściskając udo Belli, kiedy się do mnie uśmiechnęła.

-Nie Ty, koleś- Louis powiedział. Serio, działał mi na nerwy, kiedy tak niszczył moje ego. - Pójdziesz tam i James domyśli się, że coś się święci. Ja to zrobię, ale nie mogę tego zrobić sam. Belly złącz swoje poślady i spotkamy się w klubie, kiedy będzie się zamykać. Powiem im, żeby Cię wpuścili.

-Nie, uh-uh.....nie ma mowy!- zaprotestowałem- Nie pozwolę, żeby to robiła, Louis. Musimy to rozwiązać innym sposobem.

Bella odwróciła głowę w moja stronę i pochyliła się. Miała rozpięte trzy guziki mojej koszuli i jej piersi były dla mnie jak marchewka postawiona przed pyskiem konia. Kiedy złapała mój podbródek, usta przybliżyła tuż do moich.
-Justin, nie ma innego wyjścia. Musimy to zrobić. Wsuniemy się tam nie zauważeni, weźmiemy umowę kiedy nie będzie Jamesa i będę z powrotem w Twoim łóżku, zanim jeszcze zdasz sobie sprawę, że mnie nie było. Cała i zdrowa.

-Co jeśli będzie próbować...-zacząłem, ale przerwałem, kiedy Bella wsadziła język do moich ust, liżąc je, zanim znów się odsunęła
-Jego tam nawet nie będzie. Poza tym, Louis będzie mnie chronić. Cała i zdrowa, pamiętasz?

Znalazłem się pod jej czarem i zamknąłem odległość między nami trąc zębami o jej dolną wargę.
-Cała i zdrowa?- zapytałem szeptem.

-Mmmhmm- zamruczała, wciskając się we mnie jeszcze bardziej i przesunęła tyłek na mojego fiuta.
-Cała i zdrowa. Obiecuje.

Cholera, ta kobieta wiedziała jak zmienić moje postanowienia.

Bella położyła moją dłoń na swoje udo i zaczęła powoli nią ruszać w górę i w dół, aż dotarła pod swoją koszulkę. Powinienem był ją zatrzymać; gdzieś w głębi duszy, wiedziałem, że powinienem był to zrobić, ale tak szybko przysunęła rękę do jej delikatnych fałdek, między nogami, że nie zdążyłem zainterweniować.

-Zadzwonię do Ciebie, jak będę w drodze, Louis- powiedziała, pochyliła się i przycisnęła przycisk by zakończyć połączenie. Tak po prostu, nie było żądnej dyskusji. Ona wygrała.

Odsunąłem nosem jej włosy i trąciłem jej szyję, zaczynając ssać i przegryzać jej skórę, aż poruszyła udami i przytrzymała moją rękę swoją, przybliżając mnie jeszcze bardziej i wsunąłem palce w jej wilgotne wargi, tam na dole.

-Nie powinniśmy tego robić!- wymruczałem jej w skórę, ale nie zatrzymałem ręki, bo po prostu nie potrafiłem. Ta kobieta była wciągająca.

-Odmówiłbyś mi czegoś, czego chce?- zapytała zmysłowo. Puściła moją rękę i rozpięła kolejny guzik koszuli, aż mogła z niej wyjąć jedną z jej idealnych piersi i przyciągnęła mnie do niej.

-Nigdy- odpowiedziałem jej. Przyjąłem ofertę i wyjąłem język, aby złapać jej naprężony sutek i wziąć go do buzi.

-Spraw, żebym zapomniała, Justin. Pokaż, że jestem twoja i wymaż mi pamięć. Chcę pamiętać tylko Twój dotyk.

Potrzebowała tego, potrzebowała mnie. A ja nie mogłem jej niczego odmówić.

Jej ręka z powrotem znalazła się na mojej i wyprostowała plecy, dając mi jednocześnie lepszy dostęp do jej piersi. Oboje naraz włożyliśmy w nią nasze palce. Jęknęła, a ja poczułem drgnięcie fiuta przez ten dźwięk.

Mocno ssałem jej soczystego sutka, nigdy nie mając dość. Ta kobieta robiła takie rzeczy, że traciłem każdą uncje samokontroli, którą chciałem utrzymać. Jej cipka była tak mokra i ciasna wokół naszych palców, miękka, jak jedwab a ona wpychała nas jeszcze głębiej, manewrując dłonią tak, że poruszyłem się w niej tam i z powrotem,nadgarstkiem masując jej łechtaczkę. W ten sposób pozbywaliśmy się bluźnierstwa; tak powinno być pomiędzy kobietą a mężczyzną.

-Oh, Boże......Justin. Chcę Cię we mnie- wyjęczała.

Uwolniłem jej sutka i delikatnie go pocałowałem, mówiąc jej w skórę
-Wstań dla mnie, kochanie.

Zrobiła jak powiedziałem, przez co nasze palce wysunęły się z niej z niezadowolonym jękiem. Uśmiechnąłem się do niej, kochając jak czuła się oszukana i uniosłem biodra, by ściągnąć spodnie, odrzucając je na bok.

Kiedy usiadłem z powrotem, złapałem w dłonie naprężonego penisa.
-Czy to jest, to czego pragniesz?

Włosy opadły jej na twarz, kiedy patrzyła na moje kolana i przegryzając wargę wpatrywała się zachłannie w mojego fiuta.
-Ohh, tak- zanuciła, usiadła na mnie okrakiem i wzięła penisa, od razu zatapiając go w jej środku.

Minęło trochę czasu i kilka ruchów manewrowych, kiedy w końcu wpuściła mnie całego, bo....no cóż, byłem dość kolosalny, a ona taka malutka, ale położyłem dłonie na jej biodrach i razem do tego doszliśmy.

Kiedy pochyliła się by mnie pocałować, przeniosła rękę na bok i nacisnęła przycisk włączania masażu fotela. Jeknąłem czując pod sobą wibracje. To uczucie, mieszające się z masażem, sutki Belli pływające po mojej klatce piersiowej, uwodzicielskie pocałunki i jej gorąca cipka, zaciśnięta wokół mojego penisa, to było  za dużo do zniesienia dla jednego człowieka. Ale wytrzymałem to. To była smaczna tortura.

-Kocham Cię, Justin - szepnęła mi w usta.

-Nawet w połowie nie tak bardzo jak ja Ciebie- odpowiedziałem. Nie miałem możliwości sprawdzenie, czy to była prawda, ale trudno mi było uwierzyć, że ktoś mógł kochać bardziej, niż ja, kurwa, kochałem ją.

Poruszyła biodrami, szukając tarcia na swój mały kłębek nerwów, kiedy ja złączyłem jej obie piersi i wziąłem do buzi oba sutki na raz. Trzymała ręce w moich włosach, jeżdżąc na mnie, a kiedy zaostrzyłem zęby na jej utwardzonych miejscach, jej głowa opadła.

-Oh, cholera.....to wygląda tak seksownie....czuje się tak cholernie dobrze.- jęknęła, poruszając biodrami z większym zaangażowaniem, łapiąc się oparcia fotela.

Tam i z powrotem kołysała się na mnie, dojąc mnie dla swojej własnej przyjemności i oddając mi ją dziesięciokrotnie. Byłem blisko, by stracić kontrolę, ale zatrzymałem swój orgazm, tak aby ona mogła go osiągnąć pierwsza.

Zostałem nagrodzony za swoje wysiłki, kiedy poczułem jak jej ścianki dociskały się jeszcze bardziej i zaczęła ruszać się w świadomym rytmie. Usta miała rozchylone, oczy zamknięte jakby koncentrowała się na uczuciu. Potrzebowała jeszcze trochę więcej.  Znałem jej ciało lepiej niż swoje, więc umiałem odczytywać znaki. Potrzebowała od mężczyzny, któremu się oddała, by przejął kontrolę.

-Daj mi to, kochanie- zachęciłem ją- Daj mi te soczki i dojdź na moim fiucie.

Przeniosłem ręce na jej pośladki i złapałem je mocno, podnosząc ją i uderzając z powrotem w dół, zmuszając ją by przyśpieszyła ruchy, jeszcze raz.....jeszcze raz .... i jeszcze raz. Słyszałem jak wbiła palce w skórę fotela,  a potem jej głowa opadła, zaczynając jęcząc otumaniona orgazmem.

Nie traciłem ani sekundy. Było coś, co chciałem zrobić, od pierwszego dnia, kiedy ją znalazłem w moim pokoju rozrywki, kiedy wywołała ten chaos, przez ten cholerny pilot. Zabezpieczyłem jej talie swoim ramieniem i podniosłem nas z fotela, przybliżając się do stołu bilardowego. Nadal kręciła się bezwstydnie, wciąż wykręcając się z orgazmu.

Drugą ręką, odepchnąłem na bok kulki i położyłem ją na stole, nigdy nie wychodząc z jej kawałka nieba. Kiedy była już bezpieczna, podciągnąłem ją do krawędzi, pchnąłem jej nogi do góry i rozszerzyłem jej nogi, trzymając jej kostki w rękach. A potem wepchnąłem się znów w nią ciężko.

-Oh, kurwa!- krzyknęła, a ja kopnąłem się w dupę, za to, że tak ostro to zrobiłem, zwłaszcza po tym co przeszła.

-Cholera, przepraszam, kochanie. Ja...ja, nie chciałem- żadne przeprosiny nie mogły nadrobić tego, co zrobiłem.

-Nie, jest dobrze, jest dobrze.- powiedziała, ciężko oddychając- To jest po prostu....cholera, uczucie takie zajebiste. To jest właśnie to, czego potrzebuje, Justin. Nie wahaj się.....proszę.

Poczułem zarówno oszołomienie i ulgę.

Moje ciało doskonale dostosowało się do jej potrzeb i uśmiechnąłem się do niej.
-no to w takim razie. może warto się czegoś przytrzymać, kochanie, bo będzie jeszcze lepiej.

Bella wyciągnęła ręce i złapała się krawędzi bilarda. Chwyciłem ją za biodra, kiedy już się zabezpieczyła, a jej nogi owinęły się wokół moich ramion. Potem odsunąłem się, ponownie w nią wchodząc. Jazda próbna pokazała, że wszystko było w porządku, ale zostawiłem szybkość i wściekłość na kiedy indziej.

Jej piersi odbijały się w tą i we wtą, a moje piłki obijały się o jej tyłek, kiedy wjeżdżałem w nią jeszcze głębiej. Bella jęczała, oddychając głośno, przez otwarte usta. Czułem jak pot spływał mi z czoła, ale nadal, pieprzyłem ja z beztroskim zaniedbaniem.

Spojrzałem w dół, tam gdzie byliśmy złączeni, obserwując jak mój penis wysuwał się z jej napiętej cipki.

-Oh...kurwa, kochanie- warknąłem, nie mogąc oderwać wzroku.- Twoja cipka, jest tak.....cholernie.....

Moje biodra uderzały o nią w kółko, coraz mocniej i mocniej, głębiej i głębiej. Mój gruby kutas rozciągał jej napięty i mały otwór i to była najbardziej erotyczna rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem. Widziałem jak jej lśniąca, pokryta jej wilgotnością, która wypływała z jej cipki, mocno różowej od tarcia.

Wszystko co się we mnie dotąd budowało, pękło. Zamknąłem oczy, warcząc.

Poczułem jak mój penis zadrżał i zaczął pulsować w niej i uderzając w nia ostatecznie, doszedłem a nasienie wypłynęło do wnętrza kobiety, dla której zrobiłbym, kurwa, wszystko.

Kiedy dałem jej wszystko, co mogłem, wyszedłem z niej i poluzowałem uścisk na biodrach, właśnie wtedy zauważając, jak mocno ją trzymałem.

-Kurwa, przepraszam. ....tutaj pewnie będzie siniak- powiedziałem i pochyliłem się, by umieścić na każdym czerwonym znaku, pocałunek.

Bella włożyła palce w moje włosy, a ja położyłem głowę na jej brzuchu, wsłuchując się w jej bicie serca. W tamtym momencie wydawało się jakby moje zsynchronizowało się z jej, jakbyśmy byli jednością. I to była prawda; byliśmy dwoma częściami jednej całości. Bez względu na to co stało się z Jaka'em Johnsonem, nic nie mogło nas rozdzielić.

Dokładnie to miałem na myśli, kiedy powiedziałem, że zrobiłbym dla niej każdą rzecz. Jeśli byłoby to coś najgorszego i tak bym to zrobił. Nawet jeśli miałem porzucić wszystko, być zniszczonym w oczach innych, ukraść ją w jakieś opuszczone miejsce na Alasce, tak żeby nie musiała znosić wstydu, kiedy wszyscy dowiedzieliby się, co zrobiła, by uratować życie....zrobiłbym to.

Ponieważ, nic nie było ważniejszego niż ona.

_______________________________________________________________

NOH8 !!!!!

nie macie nawet pojęcia......

Follownijcie naszą kochaną Belle i naszego kochanego Justina na twitterze.


58 komentarzy:

  1. O jejku ! Nowy rozdział! Wielkie dzięki za przetłumaczenie go. Nie wiem co napisać.. mam nadzieję, że sprawa z Jakiem zakończy się dobrze dla Belli i Justina. On jest taki kochany i tak bardzo kocha Bellę <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko w koncu :** Rozdzial Boski

    OdpowiedzUsuń
  3. ohh god!!! to było genialne, ja, ja nie wiem do tej pory jak ty to tłumaczysz ale jesteś więcej niż GENIALNA!!!! dziękuję ci z całego serca, ze zostałaś z nami i nie odeszłaś jak druga tłumaczka, dziękuję ci za to <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jghkvhjhibh dziękuję! Rozdział jest ska niesamowity dziękuję za to tłumaczenie sjshj @EachDayIsDrive

    OdpowiedzUsuń
  5. Ehjdkshekebwlmqbejejrjr eh i to tyle mam zgona i brak słów i nic więcej po prostu djebejhe i jeszcze czytać to przy heartbreaker Jezu hdhejehjskw

    OdpowiedzUsuń
  6. O jejku..nareszcie ..... Wow

    OdpowiedzUsuń
  7. Omg nie moge znaleść słowa żeby to opisać więc grwxbutecw *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże rozdział jest świetny i jeszcze ten Luis heh uwielbiam go <3 Już nie mogę doczekać się ich akcji w nn :)

    OdpowiedzUsuń
  9. aasnsbkdfhjtsadfilsbrf, o fuck! cudowny!
    boję się o nią<3

    OdpowiedzUsuń
  10. kocham to. ♥ i czekam na kolejny rozdział. ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. wspaniały :D czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zajebisty rozdział ! ;* dziekuje ze przetłumaczylas ♡ czekam naastepny ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. ale się dzieje ! :D nie mogę doczekac się kolejnego ! jbsdfjsdaf

    OdpowiedzUsuń
  14. W sumie rozdział bardzo fajny i uwielbiam ich ale jak dla mnie za słodko jest przydałaby się jakaś zdrada Belli i żeby sex z Jakiem jej się tak cholernie podobał mam nadzieję że znajdzie się coś takiego :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Djsvwjdhwksusdne. Rozdział boski <3 . Kurde . Ja też chce takiego Justina. Jake - chrzań się. Wracając do tłumaczenia jest bardzo dobre. :) Twój angielski musi być naprawde genialny ; D nie moge się doczekać następnego . Mam nadzieje , ze nie bd musiały tak długo czekać ( :

    OdpowiedzUsuń
  16. Zajebiste, idealne i z nutka dramy tak jak lubię kc thx ze tlumaczysz

    OdpowiedzUsuń
  17. HDiwbzhsisb sbzhsk

    OdpowiedzUsuń
  18. Gsjsgsbsggskdbshs to jest zajebiste.! :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Zajebisteee Ahhh tego mi brakowało :D Kocham tą parę, są uroczy i strasznie się cieszę, że Bella jest jego narzeczoną <3 O jeny a jak oni się pieprzą....to mnie w każdym rozdziale zaskakuje <3. Hehe kiedy to robią to czuję takie mrowienie czy coś takiego "tam" hahah kocham <3 czekam na kolejny, nie będę się podpisywać bo aż wstyd :P LOL

    OdpowiedzUsuń
  20. super.to byl ostatni rozdzial?

    OdpowiedzUsuń
  21. Uwielbiam:) @MeowWikk

    OdpowiedzUsuń
  22. Świeetny rozdział zresztą jak każdy :D ♥

    OdpowiedzUsuń
  23. KOCHAM TO ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  24. Super,super,super czekam na następny <33!

    OdpowiedzUsuń
  25. Biibdke fjdmlsndk.nddm
    Kisiel w gaciacg dziekuje dobranoc jdjdddndj

    OdpowiedzUsuń
  26. Omg przeczytałam dzisiaj wszystkie rozdziały i jestem pod tak wielkim wrażeniem jak.nigdy... To jest zajebiste... Brak mi słów żeby to opisać... Kocham to <3 nie mogę się doczekać następnego rozdziału :-)

    OdpowiedzUsuń
  27. Zajebisty blog, zajebisty rozdział i zajebiście zboczone sceny! Ale i tak kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  28. ŚWIETNE <3333 daj prosze znać kiedy następny rozdział ;* pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Ahwww! Kochane i słodkie! <3

    OdpowiedzUsuń
  30. Zapraszam na tłumaczenie pewnego opowiadania fanfiction. Od razu mówię, że jest ono z Harrym Stylesem.
    http://unexpected-fanfiction-tlumaczenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  31. Tło jest serio idealne do tego opowiadania <33

    OdpowiedzUsuń
  32. Hej rozdział świetny :*
    Nie mogę się doczekać kolejnego a tymczasem zapraszam do mnie na:
    changedmyworldnathansykes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  33. Czekan na nn ;3

    OdpowiedzUsuń
  34. Kiedy nastepny ?? nie moge sie doczekac ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. "nie oceniaj książki po okładce"
    http://darkness-secret.blogspot.com/

    SERDECZNIE ZAPRASZAM.. LICZĘ NA KOMENTARZE:*:*

    OdpowiedzUsuń
  36. kiedy nn? :)
    swietny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  37. To jest najcudowniejsze ff jakie kiedykolwiek czytałam 😘❤

    OdpowiedzUsuń
  38. Uwaga:

    Nazywam się Maya, jestem z Berlina, chcę wysłać ważną informację do każdego, kto to teraz czyta, strzeżcie się fałszywych zaklęć, szukam pomocy od ponad 7 lat, nikt nie był w stanie mi pomóc. Mój mąż zostawił mnie i wyjechał z inną kobietą, byłem sam przez 7 lat, kilka dni temu miałem na myśli zeznanie innej pani tutaj w Internecie, która mówi o dr Ogundele, powiedziała, że ​​ten mężczyzna jest wielkim rzucającym zaklęcia, więc miałem odwagi i skontaktowałem się z DR Ogundele o pomoc, a on był tak uprzejmy, że odpowiedział mi natychmiast i wyjaśniłem mu moje problemy i powiedział mi, żebym się nie martwił, powiedział, że przyprowadzi dla mnie mojego męża w ciągu 24 godzin , byłem zaskoczony i czekałem, aby zobaczyć, po wszystkim, muszę poinformować wszystkich, że stało się to jak cud, do którego zadzwonił mój mąż i prosił, abym mu wybaczył ... Natychmiast mu wybaczam i powiedziałem dr Ogundele, że mam udział jego nazwisko tutaj w Internecie i na stacjach radiowych, dlatego właśnie to robię teraz, więc jeśli ktoś z was potrzebuje pomocy w waszym związku, małżeństwie lub jakichkolwiek ludzkich problemach, skontaktuj się z nim, aby uzyskać rozwiązanie. Zapewniam cię swoim życiem, że ten człowiek, Dr Ogundele, jest Prawdziwy i Potężny. Skontaktuj się z nim: E-mail: ***ogundeletempleofsolution@gmail.com*** WhatsApp i Viber Chat: ** + 27638836445 **

    OdpowiedzUsuń
  39. Cześć, nazywam się Gideon Joubert. Chcę podzielić się moim niesamowitym doświadczeniem z największym rzucającym zaklęcia Dr Ogundele. Moja żona mnie zdradzała, a kiedy się dowiedziałem, pokłóciliśmy się o rozwód, płakałem i zachorowałem przez ponad 3 lata, pewnego dnia, kiedy szukałem w Internecie cytatów miłosnych, widziałem, jak ludzie mówią Dr Ogundele, czarodziej zaklęć miłosnych i jego świetna praca, zostawili jego dane kontaktowe, skontaktowałem się z nim, a on powiedział mi, żebym się nie martwił, że po 24 godzinach moja żona anuluje rozwód i wróci do mnie i pokocha mnie bardziej, gdy zrobię wszystko, co on. poprosiłem, żebym to zrobił, ku memu największemu zaskoczeniu, że następnego dnia wieczorem zadzwoniła moja żona i błagała mnie, abym przyjął ją z powrotem, jeszcze raz dziękuję dr Ogundele, że naprawdę jesteś błogosławieństwem dla mnie i dla świata. Może również pomóc Ci w kontaktowaniu się z nim za pośrednictwem WhatsApp lub Viber Chat: +27638836445. i e-mail: ogundeletempleofsolution@gmail.com

    OdpowiedzUsuń