Strony

poniedziałek, 17 czerwca 2013

11.What The?

ISABELLA

Śniłam. Czułam ciało Justina przylegające do moich pleców pod rozgwieżdżonym niebem. Szeptał mi do ucha czułe słówka a ja miałam ochotę przyciągnąć jego ramiona jeszcze bliżej swojej talii.

-Przepraszam. Nie wiem... - wyszeptał- ale wiem, że mam cię tu i nigdy cię nie puszczę. Nigdy, Isabello. Jesteś teraz częścią mnie. Ja po prostu nie mogę pozwolić ci odejść ode mnie.
-Nie ma miejsca gdzie teraz wolałabym być, Justin.- westchnęłam i bardziej się do niego przytuliłam- Chcę być tutaj.....tak jak teraz....z tobą...na zawsze. Tylko...przytul mnie mocno i nigdy nie pozwól mi odejść.
-Nigdy. Kocham cię, Bello..Proszę powiedz mi, że...-Jego chrapliwy głos zamilkł a wszystko wokół mnie stało się rozmyte i rozpłynęło się.
Rozpaczliwie próbowałam przywołać wszystko do mojego umysły, ale było już za późno. Byłam wyrwana z mojego snu a on z łatwością znikł.
-Proszę cię, nie mów, że leżysz tak i śpisz tak cały cholerny dzień.
-Huh?- usiadłam i ślepo rozejrzałam się po pokoju co naprawdę nie dobrze mi szło z włosami na całej twarzy jak Cousin Itt z rodziny Adamsów. Moje ręce niezdarnie przeciągnęły grzywkę na jedną stronę, tak że mogłam zobaczyć, kto ośmielił się przerwać mój sen. Bo to na pewno nie był głos Justina.
-Kurwa, Jasmine - prychnęłam i z powrotem opadłam na łózko w dramatyczny sposób. Chwyciłam poduszkę, przytuliłam ją do piersi, wdychając jej zapach i westchnęłam z zadowoleniem.- Odejdź, ja śpię.
Tak naprawdę to chciałam sprawdzić czy przypadkiem mój sen nie wróci. Niepokojące? Cholernie, ale co z tego.
-Już nie śpisz - powiedziała i usłyszałam jej kroki, kiedy szła zrobić, tylko Bóg wie co. Ale przyrzekam, że gdyby na mnie skoczyła to mocno bym jej przywaliła w czoło. Ona była zbyt pełna życia nad ranem.
-Czego chcesz? - ziewnęłam do połowy, a ona odsunęła zasłony pozwalając jasnemu, porannemu słońcu szturmować moje wygodne i przytulne otoczenie. Praktycznie zawarczałam i schowałam głowę w poduszki. Myśli o wampirach zajęły mój mózg, gdzie świeciło od wspomnień wampirycznego seksu z Justinem.
Musimy to powtórzyć.
Cooch obudziła się jak po wielkiej dawce kofeiny. Pieprzyć sukę. Zgaduje, że popierała wniosek.
-Dobrze, na początek, zrobiłabyś coś z tym, na Boga, gównem, które nazywasz włosami.-Jasmine powiedziała a następnie poczułam jak delikatnie podniosła jeden splątany kosmyk włosów do góry po czym go upuściła, pocierając ręce. Mogłoby się wydawać, że pomyślała, że mam wszy czy coś - A potem musimy pogadać.
-O czym? - mój senny głos został wytłumiony przez poduszkę i prawie nie zemdlałam, kiedy mój poranny oddech wrócił do mnie. Włosy mogły poczekać, Mama potrzebowała jakiegoś Cynamonowego Pośpiechu, Grzebienia i szczoteczki do zębów.
-O rzeczach. A teraz rusz swoją dupę zanim wezmę wiadro wody z lodem i wyleję to na ciebie.- powiedziała a następnie klepnęła mnie w tyłek. Usiadłam rozdrażniona i zwęziłam na nią oczy.
-Naprawdę cię kurwa nienawidzę, Jasmine. Wiesz o tym?
-Woah! - uszczypnęła się w nos i cofnęła machając przed soba ręką. - Najwyraźniej, pani Fuj Usta. Coś ty zrobiła, że wstałaś i śmierdzi gównem jak nocna przękąska.
-Pieprz się - zaśmiałam się i popchnęłam ją na łóżko, wstając i robiąc obłędny sprint na golasa do łazienki.
Umyłam się pod prysznicem: zaspokajając się za pomocą mojej zręcznej, małej Bieber kulki. Tak, umyłam zęby i wróciłam do sypialni gdzie Jasmine zasłała już łóżko i wyraźnie wybrała mi ciuchy na ten dzień.
Ubrałam się, zaplotłam swoje włosy w niechlujnego koka i zeszłam na dół.
-Jasmine? - zawołałam, nie mając pojęcia gdzie mogłaby być.
-Tutaj - krzyknęła z kuchni.

Kiedy weszłam, zobaczyłam, że właśnie nalewała mi kawę trzymając swoja filiżankę w ręce.

-Wow. prawie wyglądasz jak człowiek.
-Może powinnaś uważać przed kopnięciem w dupe po wypiciu tej kawy - najlepsza część budzenia to była Folgers w filiżance. Jednakże, bardzo wątpiłam, że bogaty aromat, który poczułam, wywodził się od Folgers. Nie wyobrażam sobie Justina, gdyby nie miał w domu najlepszej kawy.
Zajęłam miejsce naprzeciwko niej przy blacie i zaczęłam wsypywać cukier do filiżanki.
-Więc....co jest takie ważne, że musiałaś zakłócić mój piękny sen? - zapytałam.
-Cóż, dojdziemy do tego. Po pierwsze, chce wiedzieć czy próbowałaś juz wkładania głęboko do gardła?- zapytała z podnieceniem, gotowa na babskie gadanie. To było naprawdę, trochę, cholernie niesamowite mieć dziewczynę do rozmawiania o tych rzeczach. To znaczy, Louis był moją najbliższą przyjaciółką, ale on był....no cóż, Louisem. Ilekroć rozmawialiśmy o seksie to zawsze zamieniało się to w obrzydliwą i niepokojącą rozmowę. Lubie tą sukę, ale na pewno mógłby się nauczyć, że parę spraw zostawia się tylko dla siebie.
-Tak - opowiedziałam, przedłużając "k" - naprawdę wierzę, że jest jak Yoda, nie tylko na pionowe wyzwania.
-Jesteś szybką uczennicą, młoda Skywalker*. A może powinnam powiedzieć, młoda Streetwalker**- Powiedziała za swoim najlepszym Yoda akcentem. Obie zaczęłyśmy się śmiać, ale nagle Jasmine przestała i odchrząknęła.
-Um, przepraszam - powiedziała z winą rysującą się na twarzy.
-Za co? - zapytałam zmieszana.
-Oh, um...za nic - opowiedziała wymijająco i wzięła łyk kawy.
-Uh-uh. Nie masz wyjścia. Powiedz. Teraz. - wskazałam na nią palcem.
Jasmine odstawiła szklankę i westchnęła.
-O Boże. On mnie zabije. Po prostu to wiem- powiedziała i złożyła ręce.
-Kto? Justin?- zapytałam, dobrze wiedząc, że to o nim mówiła- za co, Jasmine?
Ona zmarszczyła brwi jakby miała powiedzieć coś, czego tak na prawdę nie chciała mówić. Zasłoniła rekami twarz i zerknęła na mnie spod palców.
-Ja wiem, Bella. Ja wiem wszystko.
-Co to wszystko znaczy? Nie rozumiem. - Powiedziałam rozcierając ręce, by ją zachęcić i dostać więcej informacji.
-Wiem, o umowie miedzy tobą i Justinem. Wiem, że zapłacił milion dolarów, żebyś zamieszkała z nim przez kolejne pięc lat. Wiem, że nie jesteście prawdziwą parą. Wiem o seksie. O Boże, Bella...wiem o tym wszystko i naprawdę wolałabym nie wiedzieć nic o tym gównie, bo to jest zbyt dużo, zbyt przytłaczające dla kogoś takiego jak ja.
Moje ręce zaczęły się strasznie trząść. Musiałam odłożyć kubek z kawą z obawy, że go upuszczę....albo rzucę w poprzek pokoju na ścianę...cokolwiek.
-Powiedział ci? - zapytałam stosunkowo spokojnym głosem, co było dla mnie niespodzianką.
-Nie, nie, nie, nieeee. Proszę, Bella, to nie jego wina - przyznała desperacko, jakby chciała wszystko naprawić - Zobacz, mam wszystkie jego rachunki i zobaczyłam przesłane pieniądze. Wzięłam wszystko do kupy i wywniąskowałam, że pieniądze zostały przesłane blisko tego czasu kiedy się tu pojawiłaś. Wtedy, cóż wiesz jaka już jestem.. zaczęłam grzebać. Ale będąc w porządku, gdybyś powiedziała mi to, kiedy pierwszy raz się spotkałyśmy, nie musiałbym tego robic. Mam na myśli to, że mówiłaś o Elvisie, Tupacku, MJ o pieprzonych drag queens a Justin.. Justin wcale nie był pomocny. Kiedy zapytałam go o przelew, powiedział, że byłaś kiedyś mężczyzna i to było na zmianę twojej płci i ...
-Hohohoo - zakrztusiłam się, zatrzymując ją - Co właśnie powiedziałaś?
Jasmine wzięła głęboki wdech.
-Która część? Albo chcesz, żebym zaczęła wszystko od początku?- zapytała.
-Boże, nie. Nie wydaje mi się, że mój mózg by to wytrzymał po raz drugi. - powiedziałam i uszczypnęłam się w nos z powodu wielkiego bólu głowy, który był przez jej słowa- Jasmine? Co ty powiedziałaś, że Justin ci powiedział, ze byłam mężczyzną i przeszłam zmianę płci?
-Tak, ale powiedział też, że tylko żartował - wzruszyła ramionami, lecz po chwili jej oczy zrobiły się szerokie jak spodki - On tylko żartował, prawda? Nie miałaś kiedyś penisa, co nie?
-Kurwa....Jasmine! Tak! - krzyknęłam.
-Tak, miałaś penisa? - zapytała zszokowana a nawet trochę zaciekawiona.
-Nie, Jasmine. Tak, on żartował - wyjaśniłam. On mi zapłaci za to gówno.
-Dobrze. To znaczy to....dobrze- westchnęła z ulgą a potem oparła łokieć o stół z broda w jej ręce - Bella? Skarbie, dlaczego to zrobiłaś?

Dlaczego sprzedałaś się komuś za pieniądze?

-To osobiste, Jasmine. Nie chce żebyś zaczęła węszyć też wokół tego. Jeżeli to zrobisz, to przyrzekam, że skopię ci ten twój mały tyłek - ostrzegłam ją - Obiecała sobie milczenie w tej sprawie- poza tym, nawet Justin o tym nie wie.
-Tak i jestem pewna, że też nie będzie na ciebie naciskał, zwłaszcza, że to by oznaczało, że musiałby ci powiedzieć o oszustwach cholernej Seleny. Suka. - szepnęła.
-Czekaj, to już drugi raz kiedy wymawiasz jej imię, chcę wiedzieć o co chodzi z tą laska. Ona jest jego byłą czy co?- zapytałam, wiedząc, że jeżeli ktoś miałby się wygadac, byłaby towłasnie ona. Prawdopodobnie i tak już powiedziała mi więcej niż miała w planach.
-Kuźwa! Przysięgam, że jeżeli kiedykolwiek dowie się, że ci powiedziała, zwolni mnie i teraz już tak na prawdę i Ryan prawdopodobnie tez...wiesz...cała sprawa z poczuciem winy. A potem bylibyśmy bezdomni bez miejsca gdzie moglibyśmy pójść, bez pieniędzy na zakupy...
-Tragedia- mruknęłam z sarkazmem.
-Co nie? - powiedziała, jakby tak naprawdę było.- Okej, popatrz...powiem ci, ale tylko wtedy kiedy powiesz mi co naprawdę jest między wami.
Pomyślałam o śnie, ale to wszystko co mogłam wspomnieć. Prawda? Jasne, że prawda. Justin nigdy nie będzie mógł o mnie pomyśleć w ten sposób, bez względu jak głęboko wsadzę jego kolosalnego penisa.
-Między nami jest tylko biznesowa transakcja, Jasmine. Nic więcej - powiedziałam rzeczowo.
-Nie kupuje tego, Bella. Możesz okłamywać Justina, albo nawet siebie, ale ja w to nie wierze. - powiedziała odrywając mnie od tego gówna - słyszałam cię. Przed tym jak cię obudziłam. Mówiłaś przez sen i z tego co zrozumiałam wpadłaś po uszy w swoim szefie, siostro.
-Jezus Maria, Jasmine. Był kiedykolwiek jakiś dzień, kiedy nie byłaś wkurzającą małą dziwką?-zapytałam, wyraźnie obrażona przez naruszanie prywatności.
-Hej! Nie wymawiaj imienia Pana Boga na daremno przy mnie! - skarciła mnie machając palcem.
-Położyłam łokcie na stole i przejechałam dłońmi po włosach z frustracją.
-Przepraszam, Jasmine. Popatrz, to nie jest dla mnie idealna sytuacja. Jestem u mężczyzny, który zapłacił za mnie wystarczającą ilość pieniędzy, żeby wyżywić wioskę, tylko po to by mógł dobrać się do moich majtek, kiedy tylko mu się spodoba.. bez żadnych zobowiązań. To mnie nie wróży zbyt dobrze, ale kiedy próbuje go nienawidzić, po prostu kurwa nie potrafię! Co jest do cholery ze mna nie tak? To nie jest syndrom ze Sztokholmu bo ja nawet nie zostałam porwana i nie jestem tu trzymana bez własnej woli. Podpisałam to gówno, ale zaczyna byc zbyt realnie, wiesz?-Jasmine ciągle tylko kiwała głową ze skupieniem, a ja kontynuowałam.- wszystko, co mogę zrobić, to wyrzucić ręce w powietrze i powiedzieć: "Jezu, proszę zapanuj nade mną", co się nigdy nie stanie, bo moje zycie nie jest święte, ale nie mam cholernego pojęcia co ja tu robię. Wydaje mi się, że wkopuje się dalej i dalej. To znaczy, ja wiem, że jestem tylko dziwką dla niego i że nigdy nie będzie do mnie czegoś czuł, co tak naprawdę jeszcze bardziej mnie do niego przyciąga, ale..cholera.
Wzięłam głęboki wdech: moja twarz zaczęła płonąć i czułam, że mogłabym zacząc płakać w każdej chwili. Nie ma mowy, żeby to się stało, bo wygadałabym na słabą i bardziej wrażliwą niż na prawdę byłam. Ale byłam wdzięczna, że mogłam zrzucić to z siebie przed totalnym załamaniem psychicznym, na stałe zamieniającym mnie w zombie. Bo mówię wam, byłam naprawdę tego bliska.
Jasmine w przeciwieństwie do swojej prawdziwej natury, słuchała mnie i pozwoliła mi dać upust swoim uczuciom, nie próbując wymusić ode mnie innych szczegółów. Nie było słów by opisać moją wdzięczność. Wyciągnęła rękę przez ladę i złapała moją z pocieszającym uśmiechem.
-Nosisz dość duży ciężar, huh?
-Nie chce o tym rozmawiać - powiedziałam.
Zaczęłyśmy się obie śmiać. Nie tym pełnym śmiechem, ale tym, który pokazywał jak radykalna była moja wypowiedź, po wielkim wyżalaniu się.
-Nie martw się. Poradzisz sobie z tym. Nigdy nie wiesz co może się stać. To znaczy, Justin nie jest nie zdolny do uczuć. Przynajmniej tak sądzę. Mam tylko nadzieję, że ta paskudna sytuacja z Seleną jest tylko przeszłością a nie czymś co sprawi, że będzie się bał przed emocjami przez resztę swojego życia.
-Tak, powiedz mi o tym. O co chodzi z nim i tą laska?
-Cóż, ona jest totalna dziwką - zaczęła zdegustowana - Justin spotykał się z nia przez dwa lata. Jej ojciec Dr. Brian Gomez jest bliskim przyjacielem rodziny i to własne przez to się poznali.
-Ja um, ja go spotkałam - powiedziałam przypominając sobie jego nazwisko z mojej wycieczki do lekarza od cipek.
-Tak, Brian to dobry gość. Nie osądzam go po zachowaniu jego dzieci- powiedziała- w każdym razie, Justin pojechał w podróż służbową i postanowił(wbrew rozsądkowi)oświadczyć się jej po powrocie. Z jakiegoś nieznanego powodu, myślał, że ją kocha. Nie jestem pewna czy on w ogóle wie, co to jest miłość i nadal nie jestem przekonana, że wie. Ale tak czy inaczej, wrócił do domu tylko po to by znaleźć ukochaną Selene, która miała głęboko w swojej dupie penisa jego najlepszego przyjaciela.

Oddychnęłam i położyłam rękę na sercu. Nie robiłam tego dla dramatycznego efektu, to była tylko jedna z tych naturalnych reakcji, kiedy ludzie są w szoku.

-Oh, nie..
-Tak, oh, nie  to mało powiedziane- powiedziała- oczywiście, serce Justina zostało zmiażdżone, a może raczej jego ego, ale tak czy inaczej.. był zdruzgotany - przerwała i spojrzała na mnie przerażającym i nadopiekuńczym wzrokiem - I, Bella.. ja po prostu nie wiem czy wytrzymałby więcej. Więc, jeżeli wasze uczucia przeszłyby na wyższy level, to miej to na uwadze. Rozumiesz mnie?

Jak cholernie słodkie to było? Była irytująca jak komar i to było jak.. brzmiało jak  Black Dagger Brotherhood, który wydawał ostrzeżenia przed bandytami. Nie musiała byc tym zaniepokojona, bo Justin Bieber nigdy po prostu niczego do mnie nie poczuje a ja będę musiała walczyć z każdym pragnieniem, upewniając się, że nie wskoczę pod pociąg. Wszystkie emocje, które gdzieś tam rozwijały się wobec niego, musiały być pochowane gdzieś w głębi, bo moje pieprzone rozszarpane serce, leżało w rękach mężczyzny, który miał nade mną władzę.

-Rozumiem cię, Jasmine. Nie martw się. - powiedziałam. - Chociaż, ja nie sądzę, ze to Justin będzie musiał martwić się o zranienie w tej sytuacji.
-Tak, wiem, że on wydaje się twardzielem na zewnątrz, ale kiedy pokaże swoje prawdziwe oblicze...-westchnęła- on może ma jakiś potencjał i myśli, że jest lepszy. Tak, mogę całkowicie zobaczyć, gdzie jest przyczyna zmartwień.
-Ah, nie mów tak, Jaz - jęknęłam umieszczając głowę w dłoniach.
-Przykro mi, kochanie - stanęła i poklepała mnie po ramieniu. - Po prostu głowa do góry i wierzmy, że wszystko co ma być to będzie-mrugnęła i schowała paznokcie pod pachę.- Mam cos do załatwienia. Zadzwonię do ciebie później.

Dała mi buziaka i słyszałam juz tylko dźwięk jej szpilek, kiedy odchodziła, pozostawiając mnie samą, użalającą się na sobą. Zabawne było to, że tak na prawdę tego nie robiłam. Byłam zaniepokojona Justinem i gównem, przed które przeszedł. Tak, moje gówno ważyło prawdopodobnie więcej, z moją matka, która umierała coraz bardziej z dnia na dzień. Nie mogłam sobie nawet wyobrazić chodzenia ze swoim facetem do przyjaciela a jeszcze bardziej gdyby to oboje lubili. A tak poza tym, mój przyjaciel jest gejem, więc to by mogło otworzyć zupełnie inną puszkę Pandory, a nawet wole o tym nie myśleć. Zaklęłam, kiedy wyobraziłam sobie Louisa i Justina, którzy ze sobą flirtują i dreszcz przeszedł po moich plecach. To się nigdy nie stanie. Wiedziałam o tym, ale z pewnością byłoby to katastrofalne. Biedny Justin. Myślę, że wyjaśniło się już dlaczego zamożny człowiek z wyglądem, za który można było zabić i z ciałem, za które mozna było umrzeć, spadł tak nisko i zakupił kobietę, która nigdy nie wciągnie go w to gówno ponownie. Spadłam tak nisko, że ....mogłabym się juz odbić od dna beczki, mogłabym? Oczywiście, że tak. Mimo, że nie byłam wystarczająco dobra dla niego, zobowiązałam się, że będę się nim opiekować tak jak on tego chce, nawet przez kilka lat.

JUSTIN

Dziesięć minut od jej zakupu
Godzina, aby jej usta owinęły się wokół mojego fiuta.
Trzy dni do posmakowania jej soków.
Cztery dni do pozbawienia jej czystości
Dwa tygodnie aby tracić umysł....
Cholera.
Nieco ponad dwa tygodnie. Piętnaście cholernych dni.

To wszystko przez zakupienie dziewicy, żeby wypróbować ją na wszystkie sposoby. W ciągu dwóch lat, Selena nie zgodziła się na to gówno, ale Isabella...po prostu, nie wiem co powiedzieć. Mój świat stanął do góry nogami w ciągu dwóch jebanych tygodni. To nie było to, co miało się stac. Jak miałem do diabła żyć całe pięć lat, kiedy ja juz daje jej wszystko o co poprosi, na złotej podstawce. Pieprzony Cukierkowy-Dupek Bieber, tak powinienem się nazywać. Cholera.

Nic nie zrobiłem , ale myślałem o niej cały mój cholerny dzień w biurze. To jest powód dlaczego zadzwoniłem po Riley i kazałem mu zabrać ją ze soba kiedy będzie po mnie jechał. Tak, mógłby złamać wszystkie prawa ruchu drogowego, które panowały w Waszyngtonie,tylko po to, żeby mieć ją juz szybciej. Byłem chory na głowe. Już mogłem zaczynać szukać mojej obsesji w książce, bo to gówno nie mogło być zdrowe.

Riley zatrzymał się przy krawężniku, gdzie czekałem niecierpliwie i zanim zdążył nawet wysiąść i otworzyć dla mnie drzwi, zatrzymałem go ręką i sam to zrobiłem. Szarpnięciem otwarłem drzwi a tam była...moja Million Dolllar Baby ubrana tylko w szlafrok i parę szpilek, tak jak ją prosiłem wcześniej przez telefon. I kurwa zabijcie mnie...wylegiwała się na siedzeniu z czarnym jedwabiem, odsłaniającym jej ramiona. To była część, o którą nie prosiłem. Sama to wymyśliła, a ja się ucieszyłem, że wzięła trochę inicjatywy. Jedną ręką pieściła swoją pierś a drugą głaskała brzuch. Jej nagie ciało było dotykane tak, tylko jeszcze przez jedną osobę...mnie, i to wydawało mi się jeszcze bardziej pociągające. Szybko się rozejrzałem a moje wargi wygięły się w grymasie, kiedy zorientowałem się, że skanuje obszar wokół mnie aby zobaczyć, czy ktoś nie gapił się na moją kobietę. Musiałem ja mieć, musiałem oznaczyć swoje pieprzone terytorium i nie mogłem czekać do momentu kiedy bylibyśmy z zaciszu domowym.

-Do domu, Riley- warknąłem- i weź podziwiaj malownicze krajobrazy czy coś. Po prostu nie otwieraj drzwi i nie przeszkadzaj.
-Jak pan sobie życzy - skinął głową i usiadł na miejscy kierowcy.
Szybko wszedłem do środka i zamknąłem za soba drzwi tym samym zamykając świat i zachowując ukryte skarby Isabelli tylko dla siebie. Ponieważ jestem samolubnym draniem i nigdy się nie dzielę. Nigdy. Klęknąłem przed nią, rzuciłem teczkę i kurtkę w kąt i szybko rozpiąłem pasek a moje spodnie opadły. Mój kutas zerwał się wolny i złapałem go, żeby nie dyndał niezręcznie.
-Zatrzymaj dla mnie swoja mokrość, kochanie - powiedziałem, wypychając biodra w strone jej twarzy. Niech bóg ja błogosławi, oblizała wargi i spojrzała na mnie pożądliwie pochyliła się do przodu i otworzyła usta i wzięła mnie do środka.
-Nie tak- zatrzymałem ją - liż to, kochanie. Chcę widzieć twój pracujący język.
Posłała mi seksowny uśmiech i zaczęła lizać mój koniec. Kutas drgnął mi z własnej woli i sykałem przez żeby. Nie odrywała oczu ode mnie, owinęła ręką wokół podstawy i wyciągnęła bardziej język, liżąc go od dołu do góry.
-Kurwa.. mać- jęknąłem.
Złapałem ją za uda, na co ona momentalnie je zacisnęła i dalej tworzyła tarcie na moim fiucie. Musiałem ja zobaczyć, koniecznie musiałem zobaczyć dowody jej pobudzenia.
-Pokaż mi tą śliczna cipkę, Isabello. Rozszerz swoje uda dla mnie.
Wymruczała coś dalej wirując językiem wokół główki mojego penisa a następnie postawiła jedną stopę na ziemi. Cholera, była już tak cholernie mokra. ująłem jej nagie ciało i wsunąłem palce między jej jedwabne fałdki. Wygięła plecy w łuk i przybliżyła do mnie biodra, ale odsunąłem się, chcąc jej dokuczyć.
-Nie bądź zlosliwy - zaprotestowała głębokim i zmysłowym głosem.

Delikatnie uderzyłem w wiązkę jej nerwów na wierzchołku.. raz, dwa razy.. trzy razy i nacisnąłem trzema palcami na jej łechtaczkę masując ja powoli. Isabella przewróciła biodrami w kółko i wtedy poczułem jej gorące usta, które pochłonęły mojego penisa, kiedy wzięła mnie do buzi. Oddychałem nierównomiernie patrząc na jej poczynania. Moje palce zsunęły się do jej centrum i wepchałem wszystkie trzy palce do jej środka. Tam było cholernie ciasno, ale przeniosła się trochę do przodu ułatwiając mi dostęp. Zwijałem palce i rozwijałem je dotykając je drażniąc jej punkt g, którym wysyłałem ja do krainy szaleństwa razem z moim fiutem.
Dwa tygodnie temu była dziewicą, a teraz mogę powiedzieć, że profesjonalistką.

-O kurwa! spokojnie, kochanie. Bo mnie doprowadzisz do wytrysku -ostrzegłem ją. Tak, fajnie było dojść w jej ustach i patrzeć jak potem to wszystko połyka, ale nie tym razem. Musiałem kurwa zaznaczyć ją od środka.Spróbowałem się jej wyrwać, ale miała mocną przyczepnosc do mojego chuja, wiec usunąłem z niej swoje palce i pchnąłem jej ramie by ją od siebie odciągnać. Dąsała się trochę, ale to było tak straszliwie seksowne, że nie mogłem zrobić nic innego jak tylko pochyliłem się i wepchnąłem do jej buzi swój jezyk. To miało trwać tylko chwilę, bo musiałem w niej być i nie chciałem tracić czasu.
Więc przerwałem pocałunek i chwyciłem ją brutalnie za kolana pociągając do przodu, tak ,że połową tylko wisiała w powietrzu. Rozszerzyłem jej nogi i ustawiłem się miedzy nimi, walcząc z chęcia włożenia penisa od razu do srodka. Isabella jeszcze bardziej się do mnie przybliżyła, ale ja jeszcze chciałem trochę grać.
-Oglądaj kochanie. Oglądaj jak mój fiut bedzie cię pieprzył. - jej wzrok powędrował na dół a usta się szerzej otworzyły kiedy główką przejechałem przez jej fałdki. była strasznie mokra a w dotyku była jak gorący jedwab. Odsunął jej skórę i patrzył jak jej wejście się rozciągnęło. Była tak cholernie ciasna, że mnie zachwycało to, że pasowałem do jej wnętrza. Mój fiut był tak gruby, że nie można było go nawet okręcić jedną ręką a jednak byłem we wnętrzu tej małej szparki. Wirowałem przy jej wejściu.
-Kurwa potrzebuje cie. Musze być w tobie.
Powoli pchnąłem w nią obserwując cudowna sytuacje, kiedy pomieszczała moje przyrodzenie. Chwile potem, zniknął juz w jej wnętrzu.
-O cholera. czuje, że....wszystko - szepnęła.
-podoba ci się jak to wygląda? hmm? to piękna rzecz kurwa, nie?Cholernie seksowane - dyszałem. zdałem sobie sprawę, ze może to było dziwne, ale nie obchodziło mnie to bo...Jezu to było bardzo erotyczne do oglądania.
-Boze tak - odparła, a ja uniosłem na nią brwi kiedy powiedziała "Boże" zamiast mojego imienia. Wycofałem się z niej i znowu naparłem na jej łechtaczkę. Mój penis był skąpany w jej wilgotności, nie mogłem juz tego znieść, wyciągnąłem go z powrotem i znów utopiłem go głęboko w jej wnętrzu, wywołują jęk z jej truskawkowych ust.
-O kurwa....Jusin...-jęknęła, kiedy chwyclił ją za biodra i pchał w nią w stałym tempie.
Oboje obserwowaliśmy nasze ruchy, oboje oddychaliśmy przez rozchylone usta, zafascynowani tym jak cholernie byliśmy doskonali jako całość. Czułem jej ścianki zaciskające się wokół mnie, jakby chciały mi powiedzieć, że już nigdy mnie nie puszczą. Moje jaja uderzały w jej pośladki z każdym kolejnym pchnięciem, tworząc podwójną sensację. To było, kurwa niebo, a ja nie mogłem się spuścić bo, chciałem zrobić cos jeszcze.
-Dotknij nas, kochanie. Pogłaszcz swoją cipkę dłonią i załóż palce wokół mojego fiuta - polecił jej.
Nieśmiało wyciągnęła ręke i zrobiła to, co powiedziałem. Jej głowa opadła, odsłaniając kremową szyje z otwartym zaproszenie, z którego nie mogłem nie skorzystać. Pochyliłem się i delikatnie otarłem zębami jej skórę, po czym zacząłem ją ssać. Wycałowałem drogę do jej ucha, cały czas ruszając kutasem w jej maleńkim ciele.
-Tęskniłaś za mną. kochanie? Ponieważ.. Boże, ja cholernie tęskniłem. Musiałem zwalić sobie trzy razy bo nie mogłem przestać myśleć o tym jak dobrze czujesz się owinięta wokół mojego fiuta - podkreślając moje słowa wepchałem w nią kilka razy szybciej. - A ty? Grałaś ze soba, myśląc ze się ze mną pieprzysz? Moze nawet użyłaś mojego prezentu dla kilku rund treningowych? Zaszalałaś, kochanie? Powiedz mi, zaszalałaś?
-Dwa razy- wyznała - ale to nie było ani troche tak dobre, jak teraz.
-To jest.....to...o czym...właśnie.. mówiłem - warknąłem, podkreślając każde słowo głębokim pchnieciem.

Jęknęła w odpowiedzi i owinęła sobie mój krawat wokół reki, szarpnęła mocno i przyciągnęła mnie do swoich ust. Oczarowałem ją namiętnym pocałunkiem. Nasze języki pracowały zręcznie ze sobą, chwyciłem jej biodra mocniej i zacząłem ja pieprzyc jeszcze szybciej. Poruszałem biodrami  i czułem, że ściany jej cipki uciskały się wokół mojej grubości coraz bardziej, przerwałem nasz gorączkowy pocałunek i zniżyłem głowę by chwycic jej sutek między wargi lekko go przegryzając. Poczułem paznokcie wbijające się w moja głowę a ja z żalem musiałem to przerwać bo chciałem wyprostować się by byc jeszcze głębiej. Patrzyłem jak mój penis chował się i znikął w środku jej dziurki.

-Kochanie, włóż mi swoje palce do buzi. Pozwól mi cię spróbować. -Sposób w jaki Isabella współgrała ze mną, łącząc się z każdym ruchem, było po prostu zajebiste. Wsunęła palce między swoje fałdki, zbierając soki i przeniosła je do moich ust. Przebiegła mi po dolnej wardze po czym otworzyłem usta i pozwoliłem jej wcisnąć je do środka. Jęknąłem głośno, kiedy poczułem jej smak na swoim języku. Była po prostu tak cholernie dobra....nie mogłem nawet myślec o słowach, które by to opisały, wiec nie będe nawet próbować. Wylizałem jej palce do czysta i je wypuściłem.
-Dobrze smakuje? - kurwa mać.. sposób w jaki patrzyła na mnie spod swoich rzęs, oblizując wargi i kurwa mówiąc brudne, niegrzeczne słowa, doprowadzał do szału.
-Sama się przekonaj - powiedziałem a potem wycofałem się z niej. Chciała znów poprzeklinać, ale miałem zamiar pokazać jej jak niegrzeczna może być.
Podniosłem się najbardziej jak mi pozwalał na to sufit limuzyny i pchnąłem jej głowę w kierunku mojego krocza. Zrozumiała moją wiadomość i łapczywie wzięła mnie w usta. i ,niech mnie diabli jeżeli moja niespodzianka nie opłacała się, kiedy próbowała swojego smaku na moim fiucie. Kilka razy poruszyłem biodrami a następnie wziąłem go znów od niej.
-Czas na pieprzenie. Nie na ssanie. - powiedziałem a następnie spadłem z powrotem do jej cipki. Jęczała, wyginając plecy, szepcząc moje imie, gryząc dolna wargę i wijąc się we wszystkie strony... to było kurwa niesamowite widowisko.
-Cholera. kochanie. potrzebuję cię do spuszczenia się. - wszystko trzymałem w środku próbując nie wytrysnąć.
-Mocniej, Justin. Pieprz mnie mocniej! - chciałbym i to bardzo chętnie, ale w naszej obecnej sytuacji, to po prostu nie było możliwe. Ale nie martw się, miałem na to rozwiązanie. Znów z niej wyszedłem.
-Odwróć się, kochanie. Chcę cię głębiej.
Jęknęła w proteście, ale ja wiedziałem co jest dla nas obu najlepsze, wiec nie dawałem za wygraną.
-Odwróć się kurwa, na kolana, trzymaj się oparcia siedzenia i rozłóż nogi -rozkazałem pośpiesznie.
Spojrzała na mnie zmieszana, ale zrobiła tak jak jej powiedziałem. Pomogłem jej przejść na kolana tak żeby była przede mną i tym samym mogła złapać się fotela. Jej pulchny tyłek był idealnie okrągły a jej plecy wygięły się pod kątem prostym, aby umożliwić mi dostęp do przemiłej cipki. Ale kiedy zobaczyła samochody poruszające się wokół nas w wolnym tempie, znów na mnie spojrzała jakby chciała się ukryć. Wsunąłem się w nią od tyłu i pochyliłem by zmysłowo szepnąć jej do ucha.
-Nie martw się , Isabello. Widzimy ich, ale oni nas nie. A szkoda. Chciałbym żeby wszyscy zobaczyli coś czego nigdy nie będą mogli kurwa mieć.

Po tym pchnąłem w nią i o cholera, wyszło dużo głębiej pod tym kątem niż wcześnej. Isabella chwyciła się siedzenia a jej kostki na dłoniach pobledły z uścisku, kiedy ruchałem ją tak mocno, tak szybko i tak głęboko jak tylko mogłem. Pot lał mi się z czoła i spływał na czubek nosa, a to, że mój krawat został  wczesnej zaciśnięty przez dziewczynę, wcale w niczym nie pomagało. Ale jedno uczucie było dominujące nad wszystkimi innymi i to było uczucie zaciskania się jej na mnie. Pieprzyć świat zewnętrzny. Wszystko czego potrzebowałem miałem przed sobą. Pamiętając dobrze, że to lubi pogłaskałem środek jej tyłka moim kciukiem dociskając jej tylne wejście. Jęknęła głośno i wygięła plecy w łuk. Poszedłem krok dalej i docisnąłem go bardziej zanurzając aż do kostki. Jej głowa spadła między ramiona  i popatrzyła na mnie.

-Tak, kochanie. Czujesz się dobrze, czyż nie? - powiedziałem i wyciągnąłem częściowo mój kciuk i zaraz znów go tam włożyłem. -Mam zamiar pieprzyć cię tutaj. Mam zamiar umieścić swojego penisa wewnątrz napiętego tyłka i pokochasz to. Wkrótce....bardzo szybko.
Czułem jak zacisnęła się wokół mnie w rytmicznych falach, kiedy jej ciało przeszedł orgazm.
-Oh.. kuuurwaa!!- krzyknęła.
Boże, tak. Moje kochanie chciała mnie w jej tyłku, tak samo jak ja chciałem tam byc.
-Spójrz na nich Isabello. - powiedziałem.- spójrz na tych wszystkich ludzi tam, którzy prowadzą przyziemne życie bez pojęcia o tym, co tu się dzieje. Oni nie moga nawet zrozumieć tego co ty właśnie teraz czujesz....co ja....wkrótce...tez.... Ja pierdole.... -uczucie nie do opisania w moich jaja zaczęło mnie przeszywać.
-Cholera ! Czuje to - powiedziała bez tchu, jęcząc. - Czuje jak dochodzisz we mnie, co się...to jest...
-Kurwa, powiedz mi, kochanie. Jakie to uczucie? - udało mi się zapytać przez mój orgazm...bo bardzo lubiłem słuchania jej niegrzecznych słów
-Jak nic, co kiedykolwiek...cholera, znowu dochodzę - powiedziała a potem jej ciało zaczęło się trząść i kurczyć, jękała moje imię. Zwiększyłem tempo, modląc się żebym wytrzymał wystarczająco długo, aby zobaczyć jej długi orgazm. Przez jakiś cud, wytrzymałem, oboje skończyliśmy i upadliśmy na siedzenie.
-Cholera - mruknął - będziesz moją śmiercią, kobieto.
Zachichotała a następnie przybliżyła się i pocałowała mnie delikatnie w usta.
-Więc jak szybko jest 'bardzo szybko'?
-Co?- zapytałem, ubierając spodnie
-Wiesz...-urwała i popatrzyła na swój tyłek - Mówileś "bardzo szybko". Jak szybko jest to bardzo szybko?
Byłem w szoku i jąkając się powiedziałem pierwszą rzecz, która przyszła mi na myśl.
-Ja cię kurwa kocham...- to było najgorsze co mogłem powiedzieć, wiec musiałem to szybko naprawić. - zz-za ten twój entuzjazm.

Zanim wpakowałem  się w jeszcze gorsze gówno, złapałem ja i mocno pocałowałem, na tyle głęboko, aby rozpłynęła się w moich ramionach i miałem nadzieje, że zapomniałaby przez to o mojej wpadce. Ja, z drugiej strony...przysięgam, że byłem gotowy do obcięcia własnego fiuta, oddania go do rzeźnika i nakarmienia nim złe psy. Była to najbardziej idiotyczna rzecz jaką mogłem powiedzieć....ale coś w dole mojego opustoszałego serca podpowiadało mi, że miałem racje.

Co... Do....Kurwy....?

Cofnąłem się i spojrzałem jej w oczy - kolejny głupi pomysł- i poczułem, że spadam. Naprawdę. A to gówno nie było fajne. Ani trochę.
Dwa tygodnie. Dwa chujowe, nieznaczne tygodnie, w jakiś sposób zmieniły się w bardzo, bardzo istotne.
Cholera.

~*~

W końcu dotarliśmy do domu, względnie bez szwanku. Chciałem wiedzieć, dlaczego ona ze mną była w pierwszej kolejności. I przekonałem się, że jej sytuacja osobista nie ma znaczenia, kiedy zacząłem to wszystko. Ale Jasmine miała rację Bella była dobrą dziewczyną, nawet jeśli czasem zachowywała sie jak suka. Poszedłem do swojego gabinetu po kolacji, gdzie zrobiłem sporo stymulacji i całą masę odbijania kolanem, podczas myślenia co zrobić. Oczywiście czekałem na Jenksa i na jego nowe informacje.

-Jenks-odebrał po trzecim sygnale.
-To Bieber. Masz może coś dla mnie? -zapytałem, nie będąc pewnym, czy chce znać prawdę..
-Praktycznie, to mam już przez cały dzień miałem wszystko czego potrzebowałem. Chciałem zadzwonić z samego rana, ale nie chciałem przeszkadzać - powiedział - wiec co chcesz wiedzieć najpierw?
-Wszystko..

_____________

@kidrauhl3001

5 komentarzy: