Strony

poniedziałek, 17 czerwca 2013

9.I Smell Bacon

ISABELLA

Nazywam się Bella Groves, ja.. jestem uzależniona od jego dupy. W mojej obronie tyłek Justina jest zajebisty. Taki okrągły, jędrny, dziarski. Dwa dołeczki były na jego dolnej części pleców, a następnie jego gładki stok z przodu, prowadzący do muskularnych policzków i te dołeczki, gdy sie uśmiecha. Jeszcze dodać do tego kremowy, smakowity krem i masz wizję boskiego kolesia.
Kurwa. Nie chce pomóc swojej współzależności. Ta praca dobrze na mnie działa.

Było rano i Justin leżał na brzuchu, a ja siedziałam po swojej stronie, tuż obok. Jeszcze spał, a ja gapiłam się na niego, całego nagiego. Kopnął kołdrę gdzieś daleko, a kiedy się obudziłam, zostałam przywitana cudwonym widokiem, na jego znakomite ciało. Był wspaniały. Mimo, że uwielbiam, kiedy jego ubrania wiszą na jego ramieniu, to.. to było o wiele lepsze.

Patrzyłam na jego plecy, które unosiły się i opadały, z jego oddechami. Każdy jego mięsień był widoczny, a moje palce zadrżały, chcąc ich dotknąć. Odwrócił twarz w moim kierunku, a ja podziwiałam długość jego ciemnych, gęstych rzęs. Niegolenie w weekend pozostawiło rozkoszny cień zarostu na jego szczęce. Podobało mi się i odnotowałam w pamięci, by znaleźć jakiś sposób by przekonać go, żeby robił tak częściej. Jego usta były lekko zmarszczone i miał w kąciku maleńką ranę, która przypominała o naszej erotycznej nocy, kiedy spełnialiśmy moją trochę złą, wampirzą fantazję.

Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, wyciągnełam rękę i delikatnie ujęłam jego twarz. Delikatnie prowadziłam swojego kciuka, wzdłóż jego dolnej wargi, zanim się obudził. Chyba nie powinnam go budzuć, zanim jego budzik zadzwoni, ale nie mogłam się powstrzymać. Takie usta jak te, musiały być dotykane.
Jego oczy zatrzepotały otwarte i od razu zobaczyły mnie. Bogata kałóża szmaragdu, nic nie może pomóc przed utopieniem się w nich.

-Dzień dobry - jego zachrypnięty głos przywitał mnie. Drobiazgowo zmarszczył swoje usta i pocałował mojego kciuka.
-Przepraszam, nie chciałam cię obudzić - skłamałam wyciągając rękę.
-Spokojnie. Która godzina? - oparł się na łokciach i spojrzał na budzik, leżący na nocnej szafce obok. Jeknął, kiedy zobaczył godzinę i przerzucił sie na plecy - kurwa, muszę wstać i iść do pracy - westchnął i przesunął dłońmi po twarzy.
-Chcesz żebym zrobiła ci śniadanie? - zapytałam
Jego ręce opadły z twarzy i spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Umiesz gotować?
Zachichotałam do niego.
-Tak, Justin. My prości ludzie musimy robić tego typu rzeczy, nie chcemy umrzeć z głodu.
-Możesz zrobić.. boczek i jajka? - jego twarz była pełna nadziei
Spojrzałam mu w oczy i skinełam głową
-Jakie lubisz jajka?
-Obsmażane z obu stron?
-Mogę to zrobić, Justin. Mogę ci zrobić takie sniadanie - powiedziałam uwodzicielsko, tworząc gierkę z poprzedniej nocy. Można by pomyśleć, że chciałam mu się zaoferować.
-Słodko! Pójdę wziąć prysznic i się ubiorę - wyskoczył z łózka w mgnieniu oka, a ja zostałam by na niego popatrzeć. Tak, miał zajebisty tyłek. Mmm.. chce trochę.

Zsunęłam się z łózka, zarzuciłam na siebie szorty i krótki top. Fajnieby było jakbym też mogła wziąć prysznic.
Zeszłam na dół do kuchni, złapałam za jedną z tych jego fantazyjnych patelni, które wisiały tuż nad kuchenką i umieściłam ją na ogniu.
Pozwólcie, że opowiem o tym urządzeniu.. Gordon Ramsey sam nie byłby w stanie tego ogarnąć. Było dużo przycisków i pokręteł, których nie mogłam ogarnąć. Tak więc, podobnie jak z pilotem uniwersalnym, po prostu zaczęłam przekręcać, to co widziałam. Miałam krótką rozterkę, zadrżałam, ale szybko sie uspokoiłam kiedy trafiłam na właściwy przycik przy drugiej próbie. A pierwsza próba? Niech mnie. Moje brwi były nienaruszone, ale za to można było poczuć zapach spalonych włosów unoszący się w powietrzu. Ugryź mnie, Gordon.

Tańczyłam w drodze do lodówki i przesunęłam kilka rzeczy na bok, aby znaleźć.. boczek. Cóż, podobno jebany Justin Bieber nie lubi przetworzonego mięsa. Pokręciłam głową i chwyciłam za jajka. Potem dokładnie umyłam ręce i przygotowałam swoje miejsce do przygotowania jedzenia.
Boczek był na patelni, kiedy poczułam ramie Justina obejmującego mnie w pasie, od tyłu. Poczułam jego dłonie na swoim ramieniu, a moje włosy zarzuciłam na bok, by ukazać moją szyję. Instynktownie przechyliłam głowę na bok, aby umożliwić mu lepszy dostęp i zadrżałam w jego ramionach, kiedy czubek jego nosa biegł wzdłóż mojej szyi, podczas gdy on brał głębokie oddechy.

JUSTIN

-Boże, to dobrze pachnie - szepnęłem jej do ucha - i jedzenie też niczego sobie.

Pachniało kurwa pysznie, ale chodzi mi o nią, stającą przy mojej kuchence, gotowała śniadanie dla mnie i chciałem posmakować jej więcej. Przyssałem się do jej ucha, drażniłem je swoim językiem, a moje ręce zaczęły wędrować po jej jedwabistej skórze.

-Justin.. staram się gotować - zachichotała, a ten dźwięk obił się o mojego fiuta.
-Więc gotuj - wsunęłem rękę pod jej bluzkę, przesuwałem ją po talii, aż do szortów. Czułem jej puls pod językiem, kiedy pozostawiiałem zmysłowe pocałunki na jej szyi.
-Jeśli nie chcesz spalonego boczku, musisz przestać - westchnęła - to bardzo rozprasza.
-Nie spal mojego boczku, Isabello - mój glos zabrzmiał uwodzicielsko, ale stanowczo..wiedziałem, że zadziała.

Wsunęłem rękę w jej szorty i przyłożyłem do jej pięknej cipki. Dyszła i próbowała się do mnie dołączyć, ale ją trzymałem w miejscu.

-Nie, Isabello, pilnuj patelni - przypomniałem - bo jeśli spalisz mój boczek, będę musiał cię ukarać.

Posłała mi wpół uwodzicielski usmieszek. Tak, ona chciała mnie karać tak samo, jak ja ją kurwa chciałem karać. Jezu, uwielbiam nasze gierki.
Rozłączyłem jej dolne wargi i wsunełam swoje palce między jej już mokre fałdki. Bardzo podobało mi się to, że były takie otawrte na mój dotyk. Więc ścisnęłem ją, by dać jej więcej. Wiedziałem, że czuje mojego twardego penisa, za nią, tak samo jak wiedziałem, że chce tego tak jak ja.
Kontynuowałem swój atak na szyi, a palcami od drugiej ręki wędrowałem po jej ciele, by znaleźć sutek. Wygięła swoje plecy, i przyciesnęła tyłkiem na moja erekcję, gdy ją delikatnie uszczypnęłem.

-Justin..
-Shhh... Boczek - szepnęłem jej do ucha.

Chciałem się zabawić, by zobaczyć jak wytrzymała była.  Więc wycofałem swoję ręce i powoli zsuwałem jej szorty na biodra, w końcu w dół.

-Co ty..

Odpowiedziałem na jej pytanie, kiedy rozłożyła przede mną nogi, a ja włożyłem w nią dwa palce. Pracowalem prawą ręką, a lewą dotykałem swoich spdni, a mój penis się aż zerwał.
Doskonale wiedziałem, że na zawsze będę kojarzyć zapach bekonu z tym, co miało się wydarzyć.

-Co z moimi jajkami? - zapytałem podkręcając palce wewnątrz jej - chodź, Isabella. Umieram z głodu.

Drżącymi rękoma podniosła dwa jajka i rozgniotła. Miała zamiar grać. Kochałem to, jak ryzykowna jest.
Wyciągnęłem swoje palce, dokładnie wtedy, kiedy jajko spadło na patelnię. Kiedy drugie zaczęła obierać, pociągnełem za jej biodra do tyłu, by uzyskac doskonały łuk.

-Nie łam żółtka - ostrzegłem, a następnie pchnęłem ją, w tym samym czasie, gdy zrzuciła je na patelnie. Szarpnęła i prawie je złamała, ale odzyskała je i udało jej sie utrzymac środek w stanie nienaruszonym.
Pieprzona Isabella była cholernie wiarygodna. Nigdy wcześniej nie natknąłem się na cipkę tak słodką, jak jej. Była gorąca, z jedwabistym ciałem, że przytuliłem swojego fiuta, bardziej niż inne, miałem mozliwość przeniknięcia przez nią. To mnie przyciągnęło i nie chciało puścić. Byłem niewolnikiem, co za ironia, przecież to ona miała byc moją niewolnicą. Dobrze odgrywała swoją rolę, nie pomyliła się, to niewiele z bycia moja własnością.

Pochyliłem się lekko na kolanach i trzymałem ją w miejscu, powoli przesuwając się poza nią. Czuła się tak cholernie dobrze owinięta wokół mojego fiuta i się zastanawiałem, czy kiedykolwiek będę miał jej dość. Kiedy odwróciła głowę, spojrzała na mnie przez ramię i już wiedziałem, odpowiedź to kurwa nie, niegdy nie będę miał dość.
Chwyciłem w garść jej włosy i pociągnęłem, zmuszając do łuku w plecach, takiego, że jej piękne usta były w moim zasięgu. Utwierdziłem ją w pocałunku, a ona jęknęła mi w usta.

-Czy ten bekon pachnie spalenizną? - zapytałem na przeciwko jej ust.

Odwróciła się w strone patelni i obróciła go drżącymi rękoma. Trzymałem rękę w jej włosach, a drugą na biodrze, by zwiększyc tempo i jakość moich pchnięć. Jej idealna dupa potrząsała z każdym trzaskiem moich bioder i uważałem że to niemożliwe bym odwrócił wzrok. Chcąc zobaczyć skarb ukryty w środku, złapałem obiema rękoma jej biodra i uzyłem swoich kciuków, by rozszerzyc jej otwarcie. Jęknęłem kiedy ogród zakazanej przyjemności został ukazany. Jej tyły dokuczały mi i poczułem jak mój penis urósł bardziej, i zrobił się twardszy.

-Kurwa, kochanie - jęknęłem - twój tyłek jest piękny. Nie mogę się doczekać, aż umieszczę w nim swojego penisa.

Poczułem jak jej ciało zesztywaniało i spojrzała na mnie.

-Nie teraz, Isabello, ale wkrótce - zapewaniłem ją - ale uwierz mi... pokochasz to.

Przebiegłem swoim kciukiem przy jej wejściu i wcisnęłem, aż wślizgnął się do środka. Dyszała i poczułem jak ścianki jej cipki zacisnęły się trochę mocniej wokół mojego chuja. Czułem puls jej orgazmu, kiedy jej głowa opadała do przodu.

-Tak, kochanie - jęknęłem - mmm.. kurwa.. to tylko próbka tego, na co będziesz miała ochotę.

Przygryzła swoją dolną wargę, chwyciłem ją za biodra, zwiekszając przyjemność. Moje kulki były niesamowicie dokręcone i rosło we mnie uczucie euforii, dopuki nie wybuchłem jak fajerwerki. Uścisnęłem jej biodra mocniej, ale nie ma sensu martwić się o siniaki w tym momencie.
Długie, zdziczałe warknięcie wydobyło się z mojej klatki piersiowej, gdy to Isabella ujrzała, osunęła się ze swoimi biodrami okrężnie wokół mnie. Puściłem jej biodra, umieściłem swoje ręce na blacie obok niej. Moje czoło opadło do przodu, kiedy wyciągnełem z niej swojego penisa i sapałem na skórze jej ramienia. Pomiędzy bardzo głębokimi oddechami udało mi się zostawić na niej kilka cnotliwych pocałunków tu i tam, głównie dlatego że nie miałem jej dość, ale też jako w formie podziękowania.
Tak, spójrzcie na mnie. Dziękuję kobiecie, która zmusiła mnie do tego by ją wydymać. To lepsze niż nic kurwa, prawda?

-Um, Justin..? - jej miękki głos przerwał milczenie - myślę, że boczek się spalił.

Uniosłem głowę i spojrzałem na patelnię. Rzeczywiście, boczek wyglądał jak węgiel i żółtko zostało złamane. Odwróciłem głowę i roześmiałem się na jej ramieniu, kiedy ją objęłem.

-W porządku, kochanie - powiedziałem między ciężkimi oddechami - i tak nie byłem aż tak głodny.
-Ale.. wciąż masz zamiar mnie ukarać, prawda? - niech Bóg ją błogosławi.
-Oh, cholera tak.

~*~

W południe siedziałem przy biurku, nie mogąc się skupić na niczym, bo nie mogłem przestać o niej myśleć. Ryan patrzył na mnie krzywo cały dzień i to zaczynało na prawdę mnie wkurzać.
Rozległo się pukanie do drzwi, otworzyły się drzwi i Ryan wszedł do środka.

-Cztery plasterki boczku, dwa jajka i tosty - powiedział, unosząc brwi, kiedy postawił pojemnik przede mną.
-Śniadanie na obiad? - wzruszyłem ramionami - cóż mogę powiedzieć? Miałem na to ochotę.
-Hej, Justin! - Jasmine przywitała mnie kiedy podeszła do biurka i schowała swoja torebkę pod pachą. Obarczyła Ryan'a, a on przyciągnął ją do swojego boku - masz szczęście, bar dwie ulice stąd serwuje śniadania dwadzieścia cztery godziny na dobę.

Posłałem Ryan'owi pytające spojrzenie.

-Była w drodze tutaj, w każdym razie poprosiłem ją, aby podrzuciła tobie lunch - wzruszył ramionami - prawdzie mówiąc powinienem nauczyć się oddelegowywać.
-Hej! - powiedziała Jasmine udając protest i uderzyła go w ramię - nie możesz oddelegowywać swojej żonki, dupku.
-Taa, dlaczego ty i twoja żonka musicie tutaj tak biegać i mnie zagadywać, że nie mogę w spokoju cieszyć się z obiadu? - zaproponowałem, kiedy otworzyłem pojemnik.

Zapach bekonu przypomniał mi o tym incydencie z rana, aż przód moich spodni uniósł się. Mogłem poczuć jej gorącą wilgotność wokół mojego fiuta, kiedy przesuwałem się wewnątrz niej. Cholera, brakowało mi Isabelli.

-Faktycznie, mam coś o czym muszę z tobą porozmawiać - powiedziała Jasmine, wyrywając mnie z mojego fantastycznego świata.

Spojrzałem na nią i skinąłem w kierunku mojego lunchu.

-To nie może poczekać? To nie smakuje dobrze, kiedy jest zimne - odparłem
-Nie, nie może poczekać - powiedziała i usiadła przede mną - i śmiało jedz, to nie będzie mi przeszkadzać.

A ponieważ wiedziałem, że będzie łazić pod moimi drzwiami i sprawdzać czy jestem gotowy, zgodziłem się. Jasmine może być nachalna kiedy czegoś chce.

-W porządku, co jest takiego ważnego?

Ryan chrząknął i się cofnął w kirunku drzwi - Będę u siebie, jeżeli będziesz mnie potrzebować.

Widziałem niepokój na jego twarzy i wiedziałem że nie spodoba mi się to, cokolwiek usłyszę. Tak jak mówiłem wcześniej Ryan jest na przeciwko Jasmine. On wie kiedy odejść, gdy Jasmine czegoś chce.
Podniosłem kawałek boczku i ugryzłem, czekałem aż zacznie.

-Tak więc, byłam ostatnio na bilansie konta bankowego w ten weekend, kiedy płaciłam rachunki za media, gdy natknęłam się na wpis na ogromną sumę pieniędzy, które zostały przelane na czyjeś osobiste konto w Forks w Washingtonie - zaczęła pytającym tonem.
-I co? - zapytałem, ugryzłem jajko. Potrzebowałem soli.
-I.. milion dolarów? Justin wiem, że to nie moja sprawa, ale zapytam, co do cholery?
-Masz rację, to nie twoja sprawa, żeby o to pytać - rzekłem nagle tracąc apetyt. Wiedziałem, że zobaczy tą transakcję, ale ona nigdy nie kwestionowała mnie w sprawach moich wydatków wcześniej.
Jasmine zmrużyła oczy podejrzliwie.
-Robisz cos nielegalnego?
-Jamine, ostrzegam cię.. odczep się - powiedziałem swoim najbardziej groźnym tonem - ostatnim razem jak sprawdzałem jesteś byłym pracownikiem. Więc nie pojawiaj się tutaj jakbyś była u mnie na grillu, bo to do cholery nie jest twoja sprawa.
-Nie strasz mnie, Bieber - powiedziała, wstając i machnęła na mnie palcem - coś się dzieje i nie wiem co, ale się dowiem. I nie myśl sobie, że nie zauważyłam, że transakcja miała miejsce wtedy, kiedy Bella sie pojawiła.

Ona mnie wkurza. Poczułem jak mi żyły wyszły.

-Isabella - poprawiłem ją.
-Nie, ona mi powiedziała, że nazywają ją Bella. Myślę, że ona woli jak się tak do niej mówi, powinieneś to wiedzieć skoro jesteście w sobie tacy zakochani - powiedziała krzyżując ręce na piersi - o co chodzi między tobą, a nią to nie kapuję. Całe to spotkanie na pokazie drag queen show w LA i się zakochaliście, bzdura. Masz wiele rzeczy, ale koleś..

Moje brwi uniosły się, zakrztusiłem się swoją cholerną śliną.

-Ona ci powiedziała, że spotkała mnie na pokazie drag queen?!

Cholernie typowe dla Isabelli. Nie należy się dziwić. Zaśmiałem się i potrząsnełem głową. Mam kurwa pomysł, który pomoże mi z nimi obiema, Jasmine do szpiegowania, kiedy powinna pilnować własnych spraw, a Isabelli za komentarz o drag queen.

-Powiedziała ci, że ma penisa?
-Zakmnij sie kurwa! - usta Jasmine opadły w szoku i rzuciła się by je zamknąć, miło sie patrzyło na jej twarz - chwila - powiedziała z ręką na biodrze - widziałam ja nago. Ona na pewno nie ma penisa.
-Co więcej - dodałem - sądzisz, że pieniądze na bilansie były dla?

Mogłem zobaczyć jej twarz, kiedy przetwarzała słowa które powiedziałem.

-O mój Boże! Bella jest kolesiem, który zmienił płeć?
-Kiedyś kolesiem - poprawiłem ją - Miała na imię Paul. Wygląda bardzo przekonująco, co nie?
-Ale ty nie jesteś dla kolesia.
-Ona nie jest kolesiem.. teraz - splotłem palce i ujełęm tył swojej głowy, kiedy siedziałem w fotelu - jakieś pytania?

Jasmine wyglądała strasznie, kiedy patrzyła w dal i ledwie pokręciła głową. Ruszyła w stronę drzwi, ale zatrzymałem ją, zanim zdązyła wyjść.

-Oh, i Jasmine? - odwróciła się i spojrzała na mnie - To musi zostać między nami. Nikt nie może wiedzieć, a zwłaszcza nie Isabella. Jest wrażliwa na ten temat i chce byc przjęta jako kobieta, którą zawsze się czuła.
-O tak tak, nie ma problemu - powiedziała, skinęła głową gwałtownie, i chwyciła za klamkę.

Byłem z siebie cholernie dumny za to, że tak szybko stanełem na nogi. Kiedy Isabella się dowie co zrobiłem, to będzie mega wkurzona.

-Jeszcze jedno - zatrzymałem ją ponownie - Ja kurwa żartowałem.
-Z czym?
-O tej całej cholernej sprawie, której ci powiedziałem Jasmine. Isabella nigdy nie była kolesiem o imieniu Paul i na pewno teraz, ani kiedykolwiek nie miała penisa - roześmiałem się - ale Boże, musiałabyś zobaczyć swój wyraz twarzy.
-Ugh, Justin! - wrzało od niej przez zaciśnięte zęby, kiedy szła ku mnie - powinnam na ciebie nasikać!

Wzięła swoją torebke i uderzyła mnie ją w plecy.
-Ałłł - zaśmiałem się i pochyliłem się, by uniknąć kolejnych ciosów.
-Powiem jej kurwa o tym! - powiedziała

Licze na to, pixie.

Cofnęła się i wyraziła się jasno.

-Słuchaj nie dziwi mnie to, że ci powiedziała, że spotkała mnie na drag queen. Ona ma dziwne poczucie humoru Jasmine. Nigdy nie wiesz, czy to co mówi jest prawdą, czy cie nabiera - wyjaśniłem - to jedna z wielu rzeczy, które w niej kocham. A prawda jest taka, że spotkaliśmy się na konferencji.

Prawdą była większość z tego, co powiedziałem.

-Wydaje mi się, że ona nie jest jedyną, która opowiada bzdury - powiedziała, z rękoma na biodrach. Westchnęła i powiedziała - Dobra, czas na spowiedź. Wszystko sobie podsumowałam. Zrobiłam kilka rzeczy, i okazało się, że nie było żadnego lotu do LA, gdzie niby miałeś ją spotkać. I chociaż nie miałam jej nazwiska, też nie znalazłam nikogo kto by przyleciał tutaj z LA - wzięła głęboki oddech - znalałam coś o obskurnym klubie, który posiada James Gigandet. Dalsze poszukiwania ujawniły o handlu ludźmi, w tym kobiet. Tak więc - westchnęła - chcesz mi powiedzieć kim Bella jest na prawdę?

Jebać moje życie. Jestem popierdolony.

-To skomplikowane Jasmine - powiedziałem pokonany. Cholera muszę zapalić.
-Justin - jej głos był znacznie niższy i posłała mi swój żałosny wzrok, kiedy usiadła na przeciw mnie - kupiłeś ją, prawda?

Przygryzłem wnętrze swojego policzka i po prostu na nią patrzyłem. Najwyraźniej wzięła to jako potwierdzenie.

-Nie będę cie pytać dlaczego, bo jestem pewna że już nam odpowiedź. Ale Bella.. ona jest dobrą dziewczyną. Dlaczego miałaby zrobić cos takiego?
-Nie wiem - odpowiedziałem szczerze - zgodziliśmy się, by nie poruszać tego tematu.
-Cóż, nie uważasz że powinieneś się dowiedzieć? - zapytała z niedowierzaniem - to, że nie można z nią o tym pogadać, nie oznacza, że nie można zrobić czegoś na własną rękę. Jezu, Justin. Użyj głowy, zamiast penisa - kto wie, jakie ona może mieć problemy?

Chodziła drogą po cienkiej linii, na której ze mną rozmawiała. Jest zbyt mała, żeby to zrobić. To było, jak atak na czwartoklasistę.

Plus, ona miała rację. Gdybym ostatnio nie był taki rozkojarzony, dowiedziałbym się. Isabella ma tylko jeden sposób na to bym zapomniał, kim kurwa jest. To nie było tak, że kurwa nie miałem znajomości, by dowiedzieć się czegoś więcej na jej temat, a nawet dlaczego zrobiła to. Może część mnie chciała życ razem z nią w świecie fantazji.
To znaczy, to nic nie zmienia. Kupiłem ją uczciwie, ale jeżeli jest w tarapatach, mógłbym jej pomóc. Poza tym duża część z tego co robiłem z Scarlet Lotus była przeznaczana na cele charytatywne. Moja mama by jej pomogła. Nie kupiłaby jej, ani nie zabrała jej dziewictwa, i prawdopodobnie dokopałaby mi za to, gdyby wiedziała co robię, ale cóż...

-Więc? - zapytała Jasmine, czekając na moja odpowiedź.
Westchnęłem
-Posiedzę w tym - ustąpiłem - teraz proszę odejdź, i przestań się o mnie martwić.
-Jasne - powiedziała bardziej radosnym tonem i podeszła do drzwi - właśnie miałam jechać i zobaczyć się z Bellą. Jestem pewna, że może poświęcić czas na babskie spotkanie.
-Nie wyciągaj tego od niej - ostrzegłem
-Dobrze - odpowiedziała

Przewróciła oczami i powiedziała

-Mhmm, okej Justin. Wybieram się też po pranie, by zostawić je w pralni. Zobaczymy się jutro?
-Tak, do zobaczenia jutro.

Tak szybko jak jej nie było, wzięłem pojemnik z niedojedzonym jedzeniem i wyrzuciłem go do kosza. Trzasnełem pięścią w stół w frustracji, będącej we mnie. Powienienem być mądrzejszy z tym. Mniej egoistyczny, mniej zboczony.. trochę mniej spłukany.
Otworzyłem listę kontaktów na komputerze i wyszukałem numer do J. Jenks'a. Był to bezwzględny prywatny detektyw, którego już dawno zatrudniłem, kiedy byłem z Seleną. Myślałem, że na pewno będzie próbowała wyciągnąc jakieś gówno i mnie tym szantażować, więc zleciłem mu kilka spraw, by nawet nie zdążyła spróbować. Używałem go też przy okazji, kiedy nie byłem pewien czy dana organizacja charytatywna była legalna, czy nie. Skurwiel bierze wielkie pieniądze, ale jest wart każdego zarobionego grosza.
Wykręciłem numer i byłem mile zaskoczony, kiedy odebrał po pierwszym sygnale.

-J.Jenks.
-Jenks, Justin Bieber - powitałem go
-Panie Beber. Co mogę zrobić dla ciebie? - był sczęśliwy słysząc mnie.
-Potrzebuję cię, byś dowiedział się wszystkiego co mozliwe, o pani Isabelli Groves z Forks, Washingtonu - powiedziałem - trzeba coś jescze?
-Wiek, byłoby miło.
Czułem jeszcze większe oburzenie na siebie, bo już naruszyłem ją na tak wiele sposobów i plany na przyszłość, a nie znałem odpowiedzi na to proste pytanie.
-Trochę po dwudziestce - domyśliłem się
-To powinno wystarczyć, bym mógł przejść dalej. Zadzwonię do końca tygodnia - powiedział, nagle odkładając słuchawkę.

Jenks nie miał manier uprzejmości, ale był w porządku, wiedziałem, że zaczął szybką pracę, kiedy zakończył połączenie.

-Justin! - Jake ryknął, kiedy wtargnał do mojego biura bez jebanego uprzedzenia i bez jebanego zaproszenia.
-Co ty kurwa chcesz? - powiedziałem głosem, w którym było słychać, że nie byłem w nastroju go słuchać.
-Mogę chcieć coś od mojego przyjaciela? - spytał z aroganckim usmiechem, usiadł przed moim biurkiem, i wyłożył nogi na stół.
-Ty i ja, nie byliśmy przyjaciółmi przez długi czas, Jake, i wątpie byśmy kiedykolwiek nimi byli - pochyliłem sie nad biurkiem i zrzuciłem jego nogi w dół.
-Oh nie w ten sposób, Justy - powiedział - nie nie mów.. wciąż ci się gacie skręcają za tą laske Serenę, prawda?

Jakby nie znał odpowiedzi na to pytanie.

-Selena, i pierdol się.
-Nie pierdol się, tylko - powiedział, jakby obrażony - nie mogę uwierzyć, że jakaś laska stanęła pomiędzy nami, człowieku. Co się stało z braćmi?
-Nie wiem, Jake - westchnęłem - cokolwiek się stało, nie trzymałeś swojego penisa w swoim Wenusie?

Jake pochylił się i niedbale oparł się o moje biurko. Przechylił głowę i spojrzał na mnie spod uniesionej brwi

-A nie Uran?

Starałem cholernie utrzymac swój spokój, bo wiedziałem, że zalazł mi za skórę. Ale to było wszystko co mogłem zrobić, żeby nie zacząć go dusić na tym biurki, dopuki jego tchawica by nie pękła.

-Chittychat się skończył, Johnson. Wynoś się, albo cię wyrzucę - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.

Jake wstał i ruszył w kierunku drzwi.

-Przysięgam, nie wiem dlaczego wciąż użalasz się nad tą dziwką. Mówiłem ci człowieku. Albo przynajmniej starałem sie powiedzieć. Wszystkie są złotymi dziwkami. Uderzyć i zamknąć, a miłość pozostawić.. cokolwiek - powiedział wzruszając ramionami - po prostu nie bądź tak emocjonalnie związany, nigdy nie pozwoliłeś mi się zobaczyć spoconym, bracie.
-Tak jak porady dotyczącego związku z tobą - zakpiłem.
-Mów co chcesz, stary. Ale panie lecą na ciebie, żeby potem wejść na mojego chuja - usmiechnął się szeroko, uchwycił swoje śmieci - poczekaj, aż zobaczysz moje kulki. Ona cholernie na nie patrzyła - powiedział z przymrużeniem oka
-Patrzenie jest chyba większe niż to - mruknęłem, jak wychodził.

Słyszałem jak drań hałaśliwie witał się z Ryan'em, jakby byli starymi kumplami z uczelni i to wywołało ścisk w moim żołądku. Przez całe życie chciał mieć coś, co ja miałem. Myślałem, że to jedna z tych rzeczy którą przyjaciele mają, ale Jake podszedł to tego inaczej. Moi przyjaciele, moja dziewczyna, nawet moja firma, chciał to wszytsko.

Cóż, miałem coś czego on nigdy nie mógł mieć. Miałem Isabelle. I niech mnie diabli, jeżeli kiedykolwiek pojawi się w jej pobliżu.
Miałem dość ciężki dzień, więc podniosłem słuchawkę i powiedziałem Riley'owi by odebrał mój tyłek. Spakowałem wszystko i powiedziałem Ryan'owi żeby do mnie zadzwonił, jak będzie potrzebował mojej natychmiastowej uwagi.
Nie mogłem się doczekać Isabelli i rozładować napięcia, czekałem aż Riley dotrze.

-Dokąd? - spytał, otwierając dla mnie drzwi od limuzyny.
-Do domu, a kiedy tam dotrzemy upewnij się, że reszta personelu jest zwolniona z pracy z dzisiejszego dnia - powiedziałem - chciałbym spędzić trochę czasu z moją kobietą.
-Panie Biber, Bella wyszła z Jasmine. Poszły na zakupy, tak myślę.
-Riley, zapomniałeś o swojej pozycji? - zapytałem spokojnym głosem, dlatego, że po prostu nazwał ją Bellą, a to nie jest do niego podobne - Ma na imię Isabella.
-Przepraszam, ale ona mnie poprosiła bym mówił na nią Bella.

Zacisnęłem szczękę, wyciągnełem rękę i chwyciłem za klamkę i uderzyłem by zamknąć drzwi. Nie powinienem być na niego zdenerwowany, bo to nie jego wina. On po prostu robi to o co jest proszony, jak zwykle. Ale do cholery byłem po królewsku wkurzony, wszyscy do chuja na całym świecie mówią na nią tak jak chce, a mnie nigdy nie spytała. Możnaby pomyśleć że facet, który był już w niej głęboko nie otrzymał tego przywileju.

Było koło piątej, kiedy Jasmine nareszcie podrzuciła ją, a ona weszła przez drzwi. Oczywiście, nie spodziewała się mnie w domu tak wcześniej, a ja nie kłopotałem się by zadzwonić do niej i powiedziedzieć, że tu jestem. Nadal była zaskoczona kiedy otworzyła drzwi i odnalazła mnie wzrokiem, jak siedziałem na jednej z ław w holu. Moje kolano odbijało się jak szalone, a moje włosy były rozczochrane w każdym kierunku.

-Oh, Justin! - powiedziała w szoku - nie spodziewałam się ciebie w domu tak wcześnie.
-Oczywiście - powiedziałam z odrobina niechęci w głosie - gdzie do cholery byłaś, Isabello?
-Byłam na zakupach z Jasmine. Powiedziała, że jest jakaś firma na weekend, i nalegała bym z nią poszła - przewróciła oczami.
-Mówiłem ci, że chcę wiedzieć, gdzie jesteś w każdej chwili. Dlaczego kurwa do mnie nie zadzwoniłaś? - zdałem sobie sprawę, że brzmię jak szalenic, ale cholera byłem wkurzony.

Zapadła cisza między nami, a ona nadal patrzyła na mnie, jakby moja głowa miała eksplodować.

-Zły dzień? - zapytała cicho. Zarzuciłem swoją głowę, i spojrzałem w podłogę.
-Tak, można tak powiedzieć - wymamrotałem.

Isabella odłożyła swoje torby na ziemię i podeszła do miejsca, gdzie siedziałem. Kiedy na nią nie patrzyłem uklęknęła przede mną i szukała mojej twarzy. Bez słowa  ujęła ją w dłonie i przycisnęła swoje usta do moich.
Co za słodki pocałunek, który miał mnie uspokoić, a szybko wymknął się do gorącej wymiany śliny.

-Boże, jak ja kurwa za tobą tęskniłam - wymamrotała między pocałunkami. Pozwoliłem żeby nie wypowiedziała mojego imienia, zamiast Boga bo tak na prawdę nie dbałem teraz o to. Gdy się o mnie ocierała nacisnęła swoje kurwa fantastyczne piersi tak blisko, jak tylko mogła o moją klatke piersiową.

Zsunęła kurtkę z moich ramion, a ja z niej wyciągnełem ramiona, powędrowała prosto do mojego paska. Szybko odpięła pasek i ściągnęła spodnie ukazując moje bokserki. Wyciągnęła go. Teraz już był tylko dla niej.
Mój penis był przed jej soczystymi, różowymi ustami, kiedy na mnie spoglądała. Wtedy, nawet nie fatygując się by ściągnąć moją bieliznę, chwyciła mnie za penisa i wbiła go w swoje gorące, cudwonie mokre usta.

Syknęłem kiedy poczułem zęby skrobiące mojego małego kolegę. Patrzyła na mnie spod rzęs, a jej miękkie usta były owinięte wokół mojego fiuta, poruszając się tam i spowrotem, jakby miała umrzeć z głodu. Następnie zamknęła oczy i zamruczała jakby mój kutas był najlepszą rzeczą, jaka kiedy kolwiek jadła. To był boski widok.

-Isabella - jęknęłem, pieszcząc jej policzek wierzchem dłoni.

Wypowiedzenie jej imienia przypomniało mi, że jestem jedynym skurwielem, który ją tak nazywał. Ale co więcej, chuj z tym, ponieważ czułem jak czubek mojego penisa uderza w tył jej gardła. Plus jej jęki wymieszane z wilgotnymi dźwiękami. Rozbrzmiewały się echem po pustej przestrzeni. Ten hol na prawde miał zajebistą akustykę.

-Mocniej, kochanie - dyszałem - ssij mnie kurwa mocniej.

Warknęła wokół mojego penisa, a następnie sprostała wyzwaniu. Ustawiła się pod lepszym kątem i przeszła do rzeczy. Szybciej, mocniej..i kurwa, była nawet w stanie głębiej. Mogłem położyć ręce na jej glowie, żeby jej pomóc, ale to należało do niej. Chciałem, żeby zrobiła to na własną rękę.
Nagle zwolniła i wzięła mojego penisa tak głęboko, jak tylko mogła. Wtedy poczułem jej przełyk, wokół mojego penisa, biorąc go jeszcze głębiej. Moje kochanie ma głębokie gardło jak skurwysyn.

-Cholera, cholera, cholera - wyśpiewałem, kiedy poczułem orgazm, który niewiadomo skąd się wziął.
Moje spuszczenie było stanowcze, jak strzał z mojego fiuta prosto w jej gardło. Nuciła i zamknęła oczy, kiedy łykała moją spermę, wciąż biorąc mojego penisa coraz głębiej.
-Kurwa, cholera, Isabello - wydyszałem, pomiędzy impulsami. Moje serce waliło jak oszalałe - Musisz kurwa przestać, kochanie, bo nie mam zamiaru dostać ataku serca.
Z jednym, długim, ostatnim zassaniem, wyciągnęła go z buzi. Pocałowała czubek mojego penisa, najwyraźniej jej się to podobało, bo zachichotała, a potem zrobiła to jeszcze raz.
-Gdzie do cholery nauczyłaś się tak glęboko brać w gardło? - zapytałem, walcząc ze swoim oddechem - nie nauczyłem cię tego.
Wzruszyła ramionami i wytarła kąciki ust.
-Jasmine powiedziała mi jak to zrobić, a ja pomyślałam żeby tego spróbować, a co? Nie podoba ci się?
Jasmine sie trochę zrehabilitowała.
Spojrzała na mnie zmartwiona, i to było na prawde cholernie słodkie. Złapałem ją i pocalowałem, złączyłem nasze czoła razem.
-Byłaś doskonała, Bello. I kurwa to mi się bardzo podobało.
Tak powiedziałem na nią Bella. Chciałem zobaczyć co zrobi.
Szeroko otworzyła oczy i wycofała się z uścisku.
-Isabella - powiedziala, a następnie wstała, chwyciła za swoje torby i odeszła.
Szybko wepchnęłem swojego penisa w majtki i pognałem za nią.
-Oh, więc Riley i Jasmine mogą do ciebie mówić Bella, a ja nie mogę? Co to kurwa jest?
-Oni nie zapłacili mi miliona dolarów, by mieć mnie jako partnera biznesowego. Nie są moim szefem. Są równi ze mną, są marnymi sługami ulegającymi twojej każdej potrzebie.
-To jest popieprzone - powiedziałem, kładąc ręce na biodrach. Jej uwagę przykuło moje krocze i zatrzymała się tam wzrokiem. Zapiąłem spodnie i pasek.
-Jest jak jest, Justin. Jest jak jest.. - odwróciła się, wchodząc po schodach, skutecznie zakończylam rozmowę.







7 komentarzy: