Strony

poniedziałek, 17 czerwca 2013

8.Fire Bullets and Vamps, Oh My!

ISABELLA

Justin zostawił mnie w spokoju przez większość tygodnia, po epickiej nieudanej podróży, na której byliśmy w sklepie z damską bielizną.
Nie byłam zazdrosna przysięgam. To była Cooch. Była po królewsku wkurzona i rzucała się tam, w tym całym przeklętym miejscu. Piękny nosek będzie musiał znów zasłużyć..by móc mieć ją na nowo.

Poszłam do łóżka przed Justinem, ale tylko udawałam że śpię, kiedy wchodził pod kołdrę. Moje uczucia nieco nadal dawały się we znaki. On odwrócił się do mnie plecami i była między nami duża odległość. Żadnego przytulenia, żadnego złapania za cycka.. nic.
Następnego ranka obudziłam się przed nim. Jeszcze spał, kiedy weszłam pod prysznic i nawet zrobiłam tak dużo hałasu, jak tylko mogłam by celowo go obudzić. Nie pytajcie dlaczego to robiłam, bo sama nie wiem. Brakowało mi drania.

I nawet kiedy szłam z gołą dupą pogrzebać w jego szafie, by znaleźć coś do ubrania, celowo zrzuciłam kilka jego butów na podłogę i zostawiłam je tam, następnie zamknęłam drzwi mocniej, niż to było konieczne. Kurwa nic.
Tak, musiałam sprawdzic jego puls, co nie? To znaczy, kto normalny może spać przy takim hałasie?
Ale mój żołądek zaczął hałasować, a to brzmiało mniej więcej tak : 'Nakarm mnie suko!', no cholera to brzmiało dokładnie tak i przypomniało mi sie jak widziałam pudełko płatków w spiżarni. Dobrze, że są dobre.

Pf, wzruszyłam ramionami, jeśli nie żyje, to nie żyje. Tony Tiger był moim przyjacielem, w którym Justina Biebera nie było.
Na prawdę, chyba powinnam przestać być urażona.
Właśnie wysiorbałam resztkę swojego słodzonego mleka z miski i włożyłam ją do zlewu, gdy Justin nareszcie się pojawił. Niech mi Bóg pomoże, stał tam z osuszonymi włosami przez ręcznik, w dżinsach i nic innego - poza jego majtkami z Calvina Kleina pod spodem. Tak chciałam powiedzieć, że.. nagi Justin jest boski, ale półnagi Justin, ubrany tylko w parę dżinsów.. bum. Wypierdalaj z tymi myślami o nim.

Szlak jego włosów, które prowadziły od jego pępka, do cudów ktore znajdują się pod.. totalnie do polizania. Cudy, to znaczy jego koleżka był rano najwyraźniej nadal w mocy, bo było ogromne wybrzuszenie w tym miejscu.
Cooch skrzyżowała ręce wyzywająco i odwróciła się do niego plecami. Nie chciała patrzeć, a nawet uznać jego obecności.

-Dzień dobry, Isabello - powiedział, i przeczesał palcami swoje włosy
-Dzień dobry, śliczny nosku... uh, miałam na myśli Justin - głupia, głupa Bella!

Justin uniósł swoja brew, a następnie podszedł swoimi bosymi stopami, w moim kierunku. Podszedł blisko, a ja cofnęłam się, aż dotknęłam o zlew. Położył ręce na mnie, naprzeciw swojej klatki piersiowej, pochylił głowę i dał mi buzi.
Coochie odwróciła się i spojrzała przez ramię, po czym szybko sie odwróciła, przypominając sobie, że przecież jest wściekła na niego.
Smakował jak świeża mięta, zaczęłam ssać jego język, ale on pewnie pomyślał, że chciałam zwrócić jego uwagę. Chociaż właśnie to miałam na myśli.

Dopełniał pocałunek, karmiąc nim moja dolną wargę, a potem zanurkował swoim językiem prosto we mnie, pochylił swoje ciało do mojego. Olbrzymie wybrzuszenie wcisnęło się do mojego dziewczęcego regionu i do rezydencji Cooch. Jego silne ramiona, owinięte wokół mojej talii, przysuwały mnie do niego, a on nadal ugniatał moje ciało. Jego szyja była na moich ustach, a jego żyły były napięte i pociągające. Nie mogłam się powstrzymać, chciałam go spróbować.
Pochyliłam się i ssałam jego skórę między szyją a barkiem, a on jęczał do mojego ucha. Ssałam tak mocno, jak mogłam, nie wiem dlaczego, ale wczoraj byłam taka wkurzona i czuję się trochę zazdrosna.

-Czy ty Isabello próbujesz mnie oznaczyć? - szepnął mi do ucha, tym zachrypiałym głosem

Zignorowałam jego cichy chichot. Najwyraźniej lubi to gówno, bo przycisnął mnie mocniej do siebie i nie było już między nami miejsca. Jego głowa opadła do tyłu i na bok, odsłaniając więcej tego wspaniałego ciała.
Nie marnowałam czasu w pożeraniu swojej ofiary, ustami mokrymi i wymagającymi. Moje ręce lekko szarpnęły za włosy. Mogłabym spróbować jego krwi, o miedzianym smaku. Bezmyślnie wbiłam mu paznokcie w skórę głowy i drapałam. Coraz mocniej i mocniej ssając,  rozkoszując się zasoleniem jego skóry. Chciałam więcej. Przysięgam, że chce być wampirzą suką w przyszłości, bo mogłam sobie wyobrazić swoje zęby jego ciele.

-Dość! - wreszcie warknął, rozkazującym tonem i odsunął szyję.

Oboje staliśmy cholernie ciężko zdyszani,  a ja nadal mam jego smak w ustach. Nieco wstydziłam się przyznać, że chcę troche piszczeć. Własnie odmówiono mi jednej z moich niegrzecznych, wampirzych fantazji. Ale moje oczy zamknęłam na jego szyi, a Coochie zachichotała z uciechy.
Justin Bieber miał malinkę!
Skóra na szyi obracała się w piękny odcień purpury i to zepsuło jego doskonałą skórę.
Byłabym odjazdowym wampirem.
Na jego ustach pojawił się radosny usmiech, kiedy na mnie spojrzał. Palcami przejechał mi po policzku i obserwował moje falujące piersi.

-Pozwoliłem ci się oznaczyć, tylko dlatego że pózniej to ja mam zamiar oznaczyc ciebie - powiedział i odgarnął jedną z mojej piersi - tyle, że mój znak nie będzie prosty jak malinka na szyi. Wszyscy wiedzą, że należy do mnie.

Dreszcz przebiegł mi po plecach i czułam gęsią skórkę na swojej skórze. Spojrzenie Justina powędrowało na moje sutki, gdy zobaczył jak jego słowa mnie pobudzały.

-Bardzo ładne - powiedział patrząc na cycki - bez stanika? Posłusznie odbywasz swoją karę?

Przewróciłam oczami i skrzyżowałam ręce na piersi.
Wyciągnął ramiona i podszedł bliżej

-Przjrzyjmy się bliżej, okej?

Jego ręce wsunął pod moją koszulkę, powoli powędrował przez brzuch i żebra, aż dotarł do moich nagich piersi. Ujął je w dłonie, jego kciuki po nich przeszły i stały się bardzo twarde.

-Podoba mi się to.. Sprawia, że o wiele łatwiej jest zrobić to - powiedział, spuścił glowę i wziął jednego sutka w usta i zaczął ssać, następnie zrobił tak z drugim.

To może mieć coś wspólnego z wyrównaniem szans, czy coś. To znaczy, rzekomo pracowałam dla niego. Cóż, przynajmniej moje ciało. Chooch była użyta jako pracownik, zanim Justin ślinił się do łacińskiej dziwki.
Kurwa pieprz się. Ale wracając do Justina..

-I to.. - powiedział, a jego ręce zsunęły sie po moim brzuchu. Z jednym przesunięciem, cofnął moje szorty i wsunął rękę w moje spodenki.

Powinnam czuć sie jak jakaś jałówka na aukcji bydła przez jakiegoś samotnego, bardzo zdesperowanego chłopaka z gospodarstwa. Ale pamiętasz, co powiedziałam o jego pornostycznych palcach? Tak, one nadal sa pornostyczne.
Zręcznie manewrował swoimi palcami między moimi udami, zaczął się we mnie ślizgać. Jego palce uderzały o moje ścianki, moje oczy prawie przewróciłam do tyłu, a moje usta zaczeły jęczeć. Potem je wyciągnął, poświęcił troche czasu na moja łecztaczkę, kilka szybkich uderzeń i spwrotem był we mnie. Moje kolana niemal sie ugięły.
Justin szybko cofnął rękę

-Być może będziesz musiała zmienić te spodenki - powiedział z radosnym spojrzeniem, a nastepnie wsunął palce w usta i ssał je.
-Skończyłeś? - wypaliłam
-Tak - przyznał, i odwrócił się w strone lodówki - musze uciekać i wybrać coś na siebie, ale czekam aż paczka zostanie dostarczona. Riley podpisze odbiór, ale zawartość należy do ciebie, dlatego zachęcam byś ją otworzyła.
-A co to jest? - zapytałam
-To jest prezent - wzruszył ramionami, kiedy nalewał sobie szklankę mleka
-Wydałeś milion dolarów na mnie i jeszcze kupujesz mi prezenty na dodatek? - zapytałam
-Cóż, to prezent dla ciebie, jak i dla mnie - podszedł, pcałował mnie w czoło i klepnął w tyłek, po czym odwrócił się i wszyszedł, zostawiając mnie samą w kuchni.

Nie miałam pojęcia co to może być za prazent, który dostanę, ale moja ciekawość rosła. Jaka kobieta nie cieszy się z prezentu?
Dowiedzialam się później. Zadzwonił dzwonek do drzwi, a i przy okazji był to jeden z tych snobistycznych dzwonków, które wydają się trwać wiecznie, Riley podpisał dokument.

-Prosze, Pani Isabello - powiedział uprzejmie, podając mi paczkę.
-Prosze Riley, mów mi Bella - usmiechnęłam się do niego. Skinął głową z szacunkiem, a następnie wyszedł.

Nie wstydzę sie przyznac do tego, że poczulam się jak dziecko na Boże Narodzenie rano, kiedy klękałam na podłodze w swojej spódniczce. To nie było łatwe zadanie, to opakowanie jest uszczelnione jak Fort Knox. Chciałam ja nawet zostawić w przedpokoju, by móc iść po nóż z kuchni. Nie martwcie się, byłam ostrożna, nie zniszczę skarbu ze środka.
Kiedy dostalam się do środka tego cholerstwa i zajrzałam do środka.. 'La Petite Boudoir' był napis na całe opakowanie i nie było to uwaga.. od nikgo innego jak Fernenda.
Otworzyłam to, i niech mnie diabli, jesli jej pismo nie było takie piękne jak ona.

'Droga Isabello,
 Justin poprosił mnie abym je wysłała. Pokocha Cię w nich. Muszę przyznać, że jestem trochę zazdrosna.  Przykro mi, że nie dostalam
 szansy na zabawę.
 Ciesz się!
 Fernanda'

Ta SUKA!

I jebać go za to, że kazał wysłać to gówno do mnie. Czy on nie miał pojęcia? On naprawdę myśli, że założę coś, co będzie mu przypominać o niej? A ona? Jest zazdrosna? Tak, ona chce kurwa mojego faceta!
Pogniotłam owy liścik i wepchałam go w kieszeń.

W przypływie emocji i złości, uderzyłam w pudełko. Nie bardzo moglam stłumić swój gniew, więc wbiłam w to gówno nóż, ściskając mocno w garści. Nic mnie nie powstrzymało, dopóki nie przeszedł mnie ból w ręce. Kawałki koronki leżały nierozponawalne w kartonie, a ja nie byłam zadowolona. Mogłam je chociaż zobaczyć, ale ja kurwa wiedziałam co to było.

Zerwałam się i pobiegłam do sypialni Justina. Otworzyłam jego szufaldę i w końcu znalazłam to czego szukam, zaleniczkę.
Pobiegłam spowrotem na dół po schodach, chwyciłam jeszcze podełko zapałek ze spiżarni, wzięłam pudełko i połóżyłam na podjeździe. Oblałam wszytsko gazem z zapalniczki, do ostatniej kropli, zapaliłam zapałkę i rzuciłam ją na stos. Musiałam zrobić krok do tyłu, gdy ogień wystrzelił w powietrze.

Tak wiem, zachowałam się bardzo irracjonalnie. Tak, wiem że moja reakcja była nieco psychiczna. Ale do cholery.. Nie miałam zamiaru nosić czegoś co jedna z jego pieprzonych dziwek wybrała, bo wie co lubi. Chciałabym być w jego umyśle bez żadnych wątpliwości.
Piekło wkurwionej kobiety..

Odwróciłam się od ognia i odeszłam. Choć pożarł nie był zbyt wielki, to w mojej głowie był ogromny. Jestem pewna, że wyglądał niesamowicie, jak Drew Barrymore w Firestarter, kiedy płomienie ogarnęły wszystko wokół niej. Riley wyszedł na ganek, a jego usta otworzyły się ze strachu.

-Wszytsko w porządku, Bello? - spytał gorączkowo
-Och, jest idealnie.. teraz - powiedziałam przechodząc obok niego koło domu.

Usłyszalam delikatny pomruk silnika, gdy przechodziłam przez próg, by zobaczyć kto złożył nam wizytę. To był Justin i faktycznie prowadził. Jego samochód był błyszczący, gładki czarny ston Martin Vanquish, przypominający grasującą, czarną panterę.
Wyskoczył z samochodu, nie zadając sobie trudu, by zamknać drzwi, kiedy podszedł do małego ogniska, które wywołałam. Spojrzał na nie, a potem na mnie.

-Twój prezent został zepsuty - powiedziałam wystawiając wyzywająco brodę, odwróciłam się i odeszłam.

Oczywiście Justin gonił za mną.

-Riley, weź gaśnicę i zgaś ten ogień! - rozkazał
-Niech to się spali, Riley - powiedziałam, znudzonym tonem
-Isabella - krzyknął, ale gonił dalej - Isabella! Zatrzmaj się, albo przysięgam na Boga..
-Albo ty co? - spytała i obróciłam sie na pięcie, by stawić mu czoła.

Patrzyłam na jego twarz wykrzywioną w szoku. Mięśnie jego twarzy były napięte, a on zaciskał zęby, jego oczy zamykały się i otwierały, najwyraźniej próbował coś wymyślić.

-Tak myślałam - powiedziałam, a potem odwróciłam się do kontynuacji wejścia po schodach - Wiesz, że.. coś z tobą jest poważnie nie tak, Justin Bieber. Wiedziałeś, że to gówno wkurzyło mnie tamtej nocy. A jednak, bez względu na jakiś pieprzony powód, ta kobieta nadal jest gorąca dla mojego mężczyzny i myślales że to dobry pomysł? - zadrwiłam z niedowierzaniem - ta, popieprzone - aha i przy okazji, zostawiła notatke - zatrzymałam się przy schodach, odwróciłam do niego, by na niego spojrzeć.

Rzuciłam mu pognieciony kawałek papieru, uderzyło go w kaltkę piersiową i spadło przed jego stopami. Podniósł z podłogi i zączał czytać.

-Och, na miłość.. - zaczał, a potem westchnął - Isabella, Fernanda jest biseksualna. Chciała cię zobaczyć w bieliźnie i była rozczarowana, bo miała nadzieję, że ty i ona.. - urwał
-Że my..?
Uniósł brwi, i posłał mi oczekujące spojrzenie.
Oh. Ohhhhhhhhhhh..
-Nie mówisz poważnie .. - powiedziałam z poczuciem humoru.
-Dobrze, że nie przyszła i nie powiedziała tego, ale znam ją na tyle dobrze, by mieć pewność, że to jest dokładnie to, na co miała nadzieję, no może trochę na zabawę dwa w jednym..
Bella.. Muszę przyznac że to mi pochelbiało. To znaczy Fernanda była cholernie piękna i w ogóle. Coś we mnie ciekawiło, jak długo trzeba robić, aby jej..
-Loius dostanie takiego kopa - mruknęłam bardziej do siebie, niż do niego
-Co?
-Nic, to niczego nie zmienia. Kupiłeś tą bielizne, nawet po tym, że mnie to zdenerwowało. Koniec historii. Dalej jestem trochę wkurzona - odwróciłam sie i odeszłam.

Słyszałam jego jakby ryk frustracji i myślę, że mógłby uderzyć w ścianę, ale nie byłam pewna.

~*~

Czułam się jak totalna suka, godzinę później postanowiłam zapolować na niego i go rzeczywiście przeprosić. Kiedy dotarłam na dół, zobaczyłam że nie ma dziury w ścianie, trochę nie na miejscu.
Widzice? Mogę przyznać, kiedy jestem w błędzie.

Nie było go ani w swoim biurze, ani w kuchni. Myślałam, że usłyszałam dźwięk telewizora , który rozbrzmiewa się z pokoju rozrywki, więc poszłam za dźwiękiem, i ostrożnie wystawiłam głowę przez drzwi.
Justin leżał na jednym z miejsc, a jego koszula była rzucona na bok. Był najbardziej zrelaksowany, odkąd go spotkałam. Jakie było moje rozczarowanie, gdy w rzeczywistości nie miał ręki wsadzonej w spodnie, jak Al Bundy. Chrząknnęłam by poinformować go o swojej obecności.
Odwrócił głowe i spojrzał na mnie. W wyrazie jego twarzy nie było złości. Wyglądał bardziej jakby czekał na mnie.

-Przepraszam - wykrztusiłam, bo przepraszać człowieka który kupił mnie jako swojego niewolnika seksualnego nie było zbyt łatwe.
Westchnął i przejechał dłonią po swojej nagiej klatce piersiowej.
-Chodź, usiądź ze mną na chwilę - powiedzial, klepiąc się w nogę.
Przeszłam przez pokój i usadowiłam się na jego kolanach, a on objął mnie wokół ramion.
-Bardzo mi przykro - powiedział głaskając uspokajająco moje udo - Nie sądzilem, że.. To znaczy, pomyślałem, że spodoba ci sie ta bielizna i szczerze na prawdę chciałem cię w niej zobaczyć.
Skinęłam głową w milczeniu.
-A mi jest przykro, że je podpaliłam - wymamrotałam
-Nie. To cię zabolało, więc rozumiem dlaczego tak zrobiłaś - zaśmiał się - jesteś trochę jak Hellcat, wiesz? To mnie podnieciało.. zwłaszcza, kiedy nazwałaś mnie swoim mężczyzną.
Jebać, mogę to zrobić?
-Cóż, tak.. na najbliższe pięć lat, co najmniej - objęłam go i skupiłam swoją uwagę na telewizję - Oglądasz 'True Blood'? Uwielbiam ten serial. Jest tylko coś o wampirach, takie sexy i.. ughm.. zakazane.
-Naprawdę? - zaśmiał się - jesteś w zespole Erica, czy Billa?
-Eric'a, oczywiście.
-Dlaczego?
Spojrzałam na telewizor, a Eric miał jakieś ludzkie maleństwo przywiązane do czegoś i pieprzenia w wampirzej prędkości.
-Właśnie dlatego - odpowiedziałam wskazując na ekran. Już dość przerabiałam nagie tyły Erica i sposób wbicia się w biedną dziewczynę.
-Wiedziałem. Na prawde lubisz rozróbę, co nie? - zapytał szorstkim głosem, przeniósł dłoń na moim udzie i trącił nosem moją pierś. Wziął mój ubrany sutek między zęby i delikatnie mu dokuczał - hmm? chcesz bym ci tak robił? - ciągnął trącąc nosem - czy chcesz stanąć przede mną z rozłożonymi rękoma i nogami, a ja wejdę do twojej ślicznej cipki?
Tak, proszę.
-Mogę to zrobić, Isabello. Mogę cię właśnie tak wypieprzyć.
Zwróciłam się do niego i spojrzałam spod długich rzęs.
-Podnieś koszulkę dla mnie, kochanie - powiedział ochrypłym głosem.
Coochie wstała i to zauważyła.
Powoli to zrobiłam, tak jak mnie prosił i nie byłam trochę zadowolona z tego tematu.

Uczynił to dźwięk przeszywającej dreszcze Cooch. Jego usta owinęły się wokół mojego lewego sutka, podczas gdy jego ręka zbliżała się do mojego środka. Jego język powoli krążył przed jego zębami. Czułam jego gorący oddech na mojej skórze, a on wydawał się być zadowolony. Wtedy jego usta zamknęły sie na moim sutku, a on ssał go przenosząc głowę w przód i w tył. Odsunął się, zwolnił moją pierś i oglądał je, aż w końcu zajął swoje miejsce.
Byłam totalnie mokra, jak tryskający Niagara Falls, w tym momencie.
Justin pochylił głowę i złożył zmysłowe pocałunku wzdłóż mojej szczęki, az dotarł do mojego ucha.

-Mam coś dla ciebie - wyszeptał i rzucił się do wyjasnienia - Zaufaj mi. Wybrałem go tylko dla ciebie. I nigdy żadna inna kobieta tego nie miała.
-Okej.. - powiedziałam ostrożnie
Sięgnął obok i podniósł małe, czarne pudełeczko z czerwoną wstązką obwiązaną dookoła niego i połozyl je na moim udzie.
-Otwórz - namawiał, gdy na niego spojrzałam.

Wzięłam głęboki wdech i powoli go uwolniłam, kiedy pociągnęłam za koniec tasiemki. Następnie podniosłam wieczko, a moje usta opadły. To była srebrna bransoletka z owalnym mankietem, który był ozdobiony lwem, oprawiona w diamenty. Tuż pod lwem, był transparent z nazwą Bieber i jeszcze więcej małych diamentów, które błyszczały. To było wspaniałe.
Justin wziął ją do rąk i zapiął ją na moim prawym nadgarstku.

-To jest mój rodzinny herb - wzruszył ramionami - nie jestem prawdziwym dominującym - usmiechnął się z wyższością - niech każdy wie, że należych do mnie. Chcę żebyś ją nosiła przez caly czas.
-To za dużo - powiedziałam, potrząsając głową
-Jest pewien standard życia, który przychodzi wraz z byciem moją kobietą, Isabella - powiedział - mimo, że my oboje wiemy, że to tylko umawa, to nikt inny tego nie wie. Nie mogę pozwolić na to byś chodzila z tanią biżuterią. Poza tym, wygląda na tobie sekswonie, jak cholera.

Skinęłam głową, niechętnie.

-Podnieś spód - powiedział i skinął głową w stronę pudełeczka - tam jest więcej.

Dotarłam do wnętrza pudełka, i pociągnełam za kawałek jedwabiu z czerwoną naszywką na spodzie, próbuąc zagdnąc co to mogło być. Święte przyspieszające kule. Batman!
Widzialam tego typu rzeczy przed tym, jak Loius wyciągnął mnie z bardziej 'ciekawej' partii życia, niż powinnam być w całym życiu. Szczerze mówiąc, czym spowodowane to zamieszanie było. I teraz spoglądałam na dół, w stronę srebrnych kul. Taki sam napis Bieber został wyrzeźbiony i na szczeście nie było tam już żadnych diamentów.
I wtedy zaznałam olśnienia. Mówi się, że diamenty są najlepszym przyjacielem kobiety, ale srebrne kule? Jestem pewna że może wydawać swoje pieniądze w tej kategorii.
Cooch wzburzyła się obrażona, że nie dano jej diamentów, ale wdzięczna za to, że nie musi się martwić o swoją wnętrzność.

-Bransoletka jest po to, żeby każdy wiedział, że należysz do mnie - zaczął wyjasniać, kiedy wziął wibrator z mojej reki -  to.. tak już będzie.
Odwrócił się by włączyć i wsunął rękę z kulą, na moją łechtaczkę.
-O Boże.. - jęknęłam, a moja głowa opadła
-Cóż, to nie jest rezultat, na jaki miałem nadzieję - szepnął mi do ucha - już to przerabialiśmy Isabello. Ta zabawka ma przypomnieć, do kogo należysz. Więc powiedz, Isabello czyja jest twoja cipka?
Wyjął kulę z dala od mojej unerwionej łechtaczki, a następnie zaczął pracowac potwornie wolno.
Jesteśmy jego, suko! Powiedz mu to pieprzone imię! Powiedz, wszystko co chce! Po prostu chcę więcej! Cooch na mnie krzyczała.
-Proszę.. Justin - jęknełam, unosząc swoje biodra wyżej, by zniszczyć tą odległość.
Złapał za moje biodra z drugiej strony i wił się wokół mojej talii, przytrzymywał mnie.
-Prosisz, o co? - zażartował
Zarozumiały drań zapytał mnie, czy mam powiedziec jego imię.
-Więcej, chcę więcej - jęknęłam żałośnie
-Więcej czego? Więcej tego? - zapytał, przyciskając kulę bliżej tego, czego pragnęłam.
-O Boże, tak - jęknełam
Zrozumiałam swój błąd zbyt późno. Justin wyciągnął kulę znów.
-Spróbujmy jeszcze raz. Stwórzmy nową regułę. Za każdym razem, gdy czujesz potrzebe powiedzenia imienia Boga, mówisz moje imię, zamiast jego. I gwarantuję, że pokochasz moją wersje nieba.
Bluźniercze? Absolutnie. A ponieważ ja i tak pójde do piekła, pomyślałam, że równie dobrze mogę to zrobić.
Justin przycisnął kulę do mojej łechtaczi i ponownie szybko wsunął ją między moje fałdki we mnie.
-Ugh... Justin! - zawołałam
-Bardzo dobrze, Isabello. Szybko się uczysz - powiedział, a następnie nagrodził mnie tym, że wziął mój sutek w usta i ssal go tak intensywnie, jak ruszał kulą wewnątrz mnie.

Nie wiem na którym uczuciu się skupić, nie byłam pewna dlaczego starałam sie odróznic oba. Ponieważ my razem.. Oh mój Justin.. to była euforia.
A potem było po wszytskim. Żadnej kuli, żadnego ssania.. nic.
Spojrzałam na niego jak na wariata. Potem znalazłam moją małą Bieber kulkę na stole w pudełeczki.

-Nie boli cie? - zapytał
Ponownie spojrzałam na niego jak na wariata.
-Cholera nie! - powiedziałam głośno

Podniósł mnie z siebie i wstał, zmuszając bym z hukiem wylądowała w fotelu. Właśnie mialam zaprotestować, gdy szybko uklęknął przede mną i rozłożył moje kolana. Oparł się przodem i łapczywie przywarl moje usta do swoich, jego ręce uniosły moją spódniczkę. Z zapałem uniosłam swoje biodra by mu pomóc, chociaż nie wiem, dlaczego nie zsunął tego cholerstwa z moich nóg. W ten sposó było gorąco. Jest coś teraz takiego, że nawet nie chcę poświęcać czasu na by całkowicie się rozebrać.
Justin nie zawiódł. Usłyszałam brzęk jego klamry od paska, co wskazywało na to, że rozpinał swoje spodnie. Rozpiął swoje spodnie, wsunął swoje ręce pod moje kolana i pociągnął mnie do przodu, tak że mój tyłek ledwo był na krawędzi fotela.

-Chcę cię cholernie bardzo - warknął kiedy wyciągnął swojego penisa - nie mogę dłużej czekać. Daj mi to co moje - zażądał.
-Kurwa, bierz to! - wyzwałam go

Faktycznie nie starałam się być suką. Wiedział o tym, ja też to wiedziałam. To było po prostu to, co robiliśmy. Wyzwaliśmy siebie, a następnie rozkoszowalismy się przyjemnością, którą oboje poczuliśmy. Mimo, że miałam ocote zaprzeczyć, nie mogłam. To była zajebista przyjemność.. surowa, zwierzęca.. dzika. Chciałam złapać go za szyję, by mu to brutalnie przypomnieć. Sięgnęłam ręką do przodu i dotknęłam ręką jego znak i spojrzałam mu w oczy. Wiedział jaką wiadomość próbowałam mu przekazać. Mnie..
Justin ryknał, pochylił się by zaatakowac pocałunkeim moje usta namiętnie i brutalnie. Wplotłam swoje palce w jego włosy i dawałam mu wszystko co miałam, bo jeżeli zamierzasz tańczyc tango z Justinem Bieberem, lepiej przynieś swoją pieprzoną gierkę. Nawet nie kłopotał się by ściagnąć swoje spodnie, zanim zmierzył się z moim wejściem i pchnął powoli.


-Jezu, kochanie - syknął - jesteś taka cholernie ciasna.

Cooch piszczała z zachwytu, kiedy została wreszcie zjednoczona z jego cudownym noskiem. Prawie mogłam zobaczyc dwóch kochanków urodzonych pod nieszczęśliwą gwiazdą, bo wpadli na pole stokrotek, by w końcu rzucić się sobie w ramiona. On wyszeptał wtedy swoje przeprosiny, a ona odpuściła mu wszytskie grzechy.
To było niepokojące, ale bardzo satysfakconujące.
Raz został całkowicie pochłonięty wewnątrz mnie, uwierzcie mi to nie jest łatwe.. drugi raz z potworem penisem.. i zostalam całkowicie wypełniona, połozył ręce pod moimi kolanam, i pchnął je dopuki nie rozszerzyłam się tak szeroko, jak mogłam. Na krótką chwilę pozwoliłam sobie się zastanowić, dlaczego nigdy nie spróbowałam jako cheerleaderka, albo gimnastyczka, bo jak się okazało jestem cholernie zwinna.

-Oh, Justin - jęknęłam - Kurwa... tak...
Pchnął mnie tak, że jego ręce uchwycały jego czyny.
Jego przedramiona wciąż podtrzymywały moje nogi, ponieważ zgiął się i pochylił do mnie.
-Mam zamiar cię teraz pieprzyć, Isabello - ostrzegł, unosząc się nade mną. Jego oddech był moim oddechem, przechyliłam brodę by móc go pocałować, ale się odsunął - jeżeli sprawię ci ból, powiedz mi to się zatrzymam.
Wy widzicie, co on robił, prawda? Przedstawił wyzwanie, więdząc, że zamierzalam na nie odpowiedzieć, albo wiecznie ranić się próbując to robić.
-Zrób to. - powiedziałam mrużąc oczy, a nastepnie pochyliłam swoją głowę do przodu i przygryzłam jego dolna wargę.

Justin warknął i złączył nasze usta razem. Mogłam spróbować jego łagodnego smaku krwi, wiedziałam że to jego. To doprowadzało mnie do szaleństwa, chcenia ssania jego wargi, prowokując go bardziej. Wyszedł ze mnie szybko, by zwrócić moja uwagę, z dala od jego warg. Odchyliłam swoją głowę z powrotem, wygiełam sie w łuk ponieważ wszedł jeszcze raz i odepchnął twardszy.
Kiedy na niego spojrzałam, widziałam cięcie i trochę krwi na ustach. Lizałam swoją dolną wargę, chcąc sprobować go ponownie. To było chore, wiem, ale gdybyś kiedykolwiek spróbowała Justina, wiedziałabyś dlaczego chcę więcej.

-To ja mam być wampirem, Isebello. Nie ty - warknął, zwiększając prędkość i intensywność.

Dotarłam do niego, udało mi sie przytrzymać jego włosy, zaim mógł odciąć się i zaprzeczyć temu co chciałam. Wyciągnełam sie i pociągnełam go, aż w końcu złożylam ponownie na nim pocałunek. Powędrowałam prosto do krwi, która była na wardze, zgarnełam ją końcem języka. Nie zwalniając tempa jego pchnięć, Justin zdobył mój język, zanim mogłam go znowu spróbować. Walczyliśmy o domienacje pocałunków i krwi, to było takie cholernie erotyczne.

Przerwał pocałunek i spojrzał na miejsce, gdzie bylismy razem połączeni, a ja poszłam za jego śladem. Jego spodnie wisiały ledwo na szczycie ud, które spadły z powodu jego ruchów. Moja cewka w żołądku dawała o sobie znac mocniej i mocniej z jego trzaskającym penisem o mnie. Cholera on porusza się tak szybko, a ja nie do końca chciałam tego uczcia. Jakby czytał w moich myślach, zwolnił, byśmy mogli oboje zobaczyc to lepiej, spoglądałam na niego oblizując wargi, kropla potu spłynęła po jego nosie i spadła na mój brzuch.

-To piękna rzecz, prawda? - zapytał, obserwując mnie. Spojrzałam w dół między nogami i zostałam natychmiast oczarowana tym widokiem - Mój gruby kutas pieprzy twoją piekną, mokrą.. ciasną cipkę. Dochodze do wytrusku w twojej ślicznej, małej kici, Isabello.
Wziął głęboki wdech, następnie zaczął ruszać swoimi biodrami coraz szybciej i szybciej. To nie było dokładnie to, jak ta wampirza prędkość, ale blisko. Tak, czułam ból, ale w ogóle mnie to nie obchodziło.
-Przepraszam Isabello, ale nie pamiętam co preferujesz - zapytał między swoimi ciężkimi oddechami - zespół Erica, czy Billa?
Odpowiedziałam na jego pytanie bez namysłu
-Zespół Justina.

Posłał mi jeden z tych swoich seksownych uśmieszków, następnie rzucił się przodem i obnażył swoje zęby. Czułam je na całym ciele, na tętnicy mojej szyi a potem ssał cholernie mocno. Myślałam o nim, że jest wampirem, który degustuje się swoją kochanką, to było jakbym sie podniosła, i uderzyła w ocean orgazmów szczęścia. Uderzyło mnie tak mocno, że nie mogłam wydobyć dźwięku, nie myślałam, oddychałam. Moje usta opadły, moje oczy powędrowału do tyłu, wbiłam swoje paznokcie w plecy Justina i trzymałam je tak.
Zwolnił swoje ruchy i zrobił tą niewiarygodną rzecz, że ocierał się o moją łechtaczkę. Jęknął w moją szyję i wydobyły się z mojej cipki drgania. Jestem pewna, że moje ciało jest wstrząśnięte w tym momencie, ale ruszyłam się. Oderwał się od mojej szyi, i spojrzał na mnie.

-Moja kolej - uśmiechnął się z diabelskim uśmieszkiem.

Poruszał swoimi biodrami gorączkowo. Każde jego nurkowanie we mnie, powodowało wydobycie się dźwięku, gdy nasze ciała się stykały ze sobą. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że jego wysiłki poruszały mną na siedzeniu, ale to bez znaczenia. Czułam jak moje ścianki zaciskały się wokół niego, rzuciłam się w kolejną falę orgazmu.

-Cholera - mruknął Justin.

Następnie podrzucił moją lewą nogę i wycofał się ze swoim penisem ze mnie, tuż przed jego wytryskiem. To było gorące i gęste, na gładkiej skórze mojej cipki, spoglądałam z fascynacją, ponieważ przejechał po swimi penisie ręką, do góry i na dół. Jego klatka piersiowa poruszała się wraz z jego ciążkimi oddechami, a swoją głowę odchylił lekko do tyłu, cichy jęk wydobył się z jego ust.
Chciałam go wypieprzyc ponownie, po prosu by zobaczyć powtórkę tego.
Kiedy opróżnił się ze swojego nasienia całkowicie, jego głowa opadła do przodu i spojrzał mi w oczy. Jego mięśnie na piersi były napięte, gdy wziął glęboki oddech. Wypuścił oddech, przechylił głowę w bok, pochylił się i dał miękkiego całusa.

-Wszytsko w porządku, kochanie? - spytał, ujął mój policzek z jednej strony i przejechał po mojej wardze.

Pocałowałam czubek jego kciuka i skinęłam energicznie głową.
Wstał na nogi i podciągnął swoje spodnie, które prawie opadły do kostek. Odwrócił się, i podszedł do baru, posyłając mi uśmiech, wraz ze swoimi małymi dołeczkami w policzkach.
Cooch chyba mysli o kolejnym terminie.
Justin zniknął za barem, a ja opuściłam swoją spódniczkę w dół. W ciągu kilku sekund wrócił do mnie, niosąc mokrą chusteczkę.

-Jedna z wilu korzyści posiadania barku w pokoju rozrywki - powiedział z rozbawionym wyrazem twarzy.
Oczyścił z odwagą moją dziewczęcą część chusteczką.
-Boli cie teraz? - spytał, wstając podszedł do barku.
-Gaw.. Justin! - powiedziałam z irytacja w głosie, kiedy opuściłam swoja spodniczkę - doceniam twoją troskę, ale.. - zamarłam widząc jego twarz. Miał nadzieję, że byłam obolała - tak, Justin - przyznałam - połozyłeś poważne bicie dla Cooch. Nie będę mogła chodzić chyba przez kilka dni.

Na prawde, moje nogi były obolałe i lizały rany Cooch .. w błogie zadowolenie. Miała nadzieje, ze zrobi to za nią.. ale zdała sobie sprawę, że to się nie stanie.
Posłał mi ten zarozumiały uśmiech, a ja wiedziałam, że pogłaszczę jego ego wyjątkowo dobrze.

-Hej, Justin? - powiedziałam, zwracając jego uwagę.
-Tak?
-Eric...Bil.. oboje bracia Salvatore Stefan i Damon.. - uniósł brew patrząc na mnie - oni tym gównem nie dorastają do ciebie. Jesteś o wiele bardziej seksowny, bardziej egzotyczny i chociaż nigdy nie widziałam ich umiejętności, to uważam, że na prawde trudno uwierzyć w to, że mogą mieć wieksze penisy, niż ty. Jesteś złoty, kochanie.
Roześmiał się do mnie, i przygryzł swoja wargę

-Aww, szok - powiedział skromnie - mówisz tak, dlatego że to prawda.
-Jestes takim zarozumiałym dupkiem - zaśmiałam się, potrząsając do niego głową.
-Prosze bardzo.. mów dalej o mojej dupie. Wiesz, że ta twoja obsesja jest niezdrowa - powiedział i podszedł do mnie.

Chwycił moje obie ręce i pociągnał mnie bym staneła przed nim, owijając ramiona wokół jego szyi, gdy objął mnie w pasie.
Uniosłam się w górę, na swoich palcach u nóg i pocałowałam go łagodnie. Jego warga juz nie krwawiła i nie krzywił się z bólu, więc przejechałam językiem po jego wargach, prosząc o wejście. Spełnił moją prośbę i pragnienie, delikatnie muskaliśmy się o nasze języki. To był najsłodszy pocałunek, jaki mieliśmy odkąd tutaj przybyłam.


________________

@rockmyheart69
















17 komentarzy:

  1. też tak chce żeby Justin Mi Zrobił Kocham Go <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej, to nie sprawiedliwe...
    Bo tak: niedość, że Bella się sprzedała za kupe kasy Justinowi to jeszcze z nim jest i wgl...
    WIELKIE ZAZDRO !!!! XOXOXOXXO

    OdpowiedzUsuń
  3. JA PIERDOLE, TO MNIE NISZCZY XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebiste!!! Kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to... ten rozdział byl boski ♥ o boże Justin jest taki seksowny a zarazem słodki. Kocham Go ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. zajebiste.! kurwa, kto by go nie kochal.?!!!! <3 chce byc na jej miejscug.:o :*

    OdpowiedzUsuń
  7. to opowiadani niszczy mi psyche ale i tak kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja psychika mi siadła

    OdpowiedzUsuń
  9. Przypomina mi to "50 twarzy Greya" i kocham tą książkę, ale ten tt to jest coś... nie wiem jak to określić. Orgazm za orgazmem i to nie u nich :D Genialne *0*

    OdpowiedzUsuń
  10. O Jezusie jak ja bym chciała znaleźć się na jej miejscu 😍😍😍

    OdpowiedzUsuń