tag:blogger.com,1999:blog-41952268648544253042024-03-13T16:43:33.397+01:00Million Dollar Babypaulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.comBlogger32125tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-89798868859747994372013-12-29T21:02:00.005+01:002014-08-13T23:40:55.144+02:0027. Bringing Sexy Back<h2>
<b><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Epilog</span></b></h2>
<br />
<b>Bella </b><br />
<br />
To było w przeddzień rocznicy pięciolecia dnia, kiedy moje życie wywróciło się do góry nogami, zakręciło kółko i jeszcze raz się przewróciło, po czym mocno stanęło na nogach i zaczęło zmierzać w nowym kierunku. Minęło pięć lat od dnia, w którym stałam na aukcji w podziemiach nocnego klubu, gdzie wymieniało się zdrowe i młode kobiety w zamian za grubą kasę.<br />
<br />
Inne dziewczyny w tej klasie- używam tego terminu z grymasem na twarzy- robiły to z własnych powodów. Ja zrobiłam to by uratować życie. Dokładniej, życie mojej matki. Poszłam za milion dolarów. Najwyższą cenę zaoferował pan Justin Drew Bieber, prezes Scarlet Lotus.<br />
<br />
Był moim właścicielem przez pięć lat, w czasie których mógł używać mnie do zaspokojania swoich wszystkich potrzeb seksualnych. Ten człowiek nauczył mnie jak poprawnie ssać kutasa, doprowadził mnie do pierwszego z wielu orgazmów, wprowadzając w świat Cooch, Króla Palcówek i innych tego typu. Ten mężczyzna mógł rozkręcić moją wisienkę, zmienić w swawolną dziewczynę i rozwinąć miłość do całego świata. Ten człowiek doprowadzał mnie do szału- w, ale także na zewnątrz sypialni-jeżdżąc na białym koniu i ratując mój każdy dzień.<br />
<br />
Ten człowiek był teraz moim mężem. I ojcem naszej jedynej córki, Scarlet Renee Bieber. Scarlet była oczkiem w głowie tatusia. Urodziła się mniej niż rok po naszym ślubie. W rzeczywistości, byłam z nią w ciąży podczas ceremonii ślubnej, nawet o tym nie wiedząc. Najwyraźniej spirala, którą założył mi lekarz w dzień kiedy przyszłam do Justina, musiała wypaść a ja nawet tego nie zauważyłam. Miałam dziwne uczucie, że mogło się to stać podczas starcia z Jake'iem. Ale nie chciałam nawet o tym myśleć.<br />
<br />
Bez wątpienia, byłam pewna, że nasza córka została poczęta w noc, kiedy Justin wręczył mi pierścionek zaręczynowy. Pierścionek jego matki. Ta noc będzie wiecznie w mojej głowie, jej doskonałość oślepiała mnie pod każdym względem. Wraz z cennym diamentem, podarował mi także swoje serce. Wszystko. Należał do mnie, a ja, należałam do niego.<br />
<br />
Otoczeni murami mojego wymarzonego domu- domu, którego potajemnie pożądałam jako dziecko- nasze życie zaczęło się od nowa. Szeptaliśmy swoje marzenia, nasze pragnienia i tak, oczywiście, kochaliśmy się, jakby nie było jutra. Było ostro. Było magicznie. Było idealnie. Tamtej nocy powiedział mi, że chciałby mieć dużo dzieci. I poczułam się do tego zobowiązana. Tylko, że to nie wyszło do końca tak jak planowaliśmy.<br />
<br />
Moja ciąża z Scarlet przeszła bez powikłań, jednak szanse na ponownie poczęcie, zostały zniszczone. Wiedząc, że Scarlet będzie naszym jedynym dzieckiem, wywołał początek naszej bezgranicznej miłości.<br />
<br />
Tak, Scarlet była trochę zepsuta. Niekończąca się lista, wszystkiego co można było sobie wyobrazić- ubrania, zabawki, książki, nie brakowało jej niczego. W rzeczywistości, jej pudełko z biżuterią było skarbnicą złota, srebra i szlachetnych kamieni, prawie tak samo idealnych jak ona sama. Diva musiała mieć swoje gadżety, mówił Louis.<br />
<br />
Ale co ważniejsze od tych materialistycznych rzeczy, była kochana.<br />
<br />
Kochana przez ludzi, którzy mieli bzika pod wpływem jej każdego kaprysu, każdej fantazji. Przegrywaliśmy z urokiem jej oczu w kształcie migdałów, koloru szlachetnych szmaragdów, otoczonych bujnymi rzęsami. Jej kremowa, gładka skóra była obsypywana przez nasze pocałunki, a jej grube, czekoladowe loki, aż prosiły się by je wyczesać i ozdobić kokardką. Wszyscy byliśmy pod wpływem jej uroku od chwili kiedy wzięła swój pierwszy wdech.<br />
<br />
Ale Scarlet była z pewnością córeczką tatusia. Nie zrozumcie mnie źle, kochała swoją mamusię, ale wraz z dorastaniem, to tato był bohaterem w jej książce. W rzeczywistości, zawsze jak odgrywali scenki z jej ulubionych bajek, to Justin grał rolę rycerza w lśniącej zbroi ( ubrany od stóp do głów w garnki i patelnie) powołanego, by zabić smoka albo księcia na białym koniu, który mógłby uratować ją z więziennej wieży. Gdyby tylko wiedziała, jak bardzo ta rola do niego pasowała.<br />
<br />
Louis zawsze dostawał role złej czarownicy, czyli inaczej niegodziwej suki, jak lubiłam to przezywać pod nosem. Gdyby odpowiedział mi coś niegrzecznego, Scarlet umieściłaby swoje małe piąstki na biodrach i zamachałaby pulchnym paluszkiem w jego stronę. Oczywiście, mnie też by czekała kara.<br />
<br />
Ale nie Justin. Nie, on był doskonały. Naprawdę, po prostu nigdy go nie złapała.<br />
<br />
Była owinięta wokół jego małego palca, a on był ciasno owinięty wokół jej. Tak samo jak mój ojciec, George. Nawet nie wiem jak wyrazić wielką zazdrość, która szalała między tą dwójką, kiedy starali się o jej zainteresowanie. George był jej dziadkiem, który ubiegał sie o zaprzestanie przyprowadzania małej przez Justina do sklepu, do którego to on miał ją zabrać, dzień wcześniej.<br />
<br />
Zastanawiające? Tak, też tak myślę.<br />
<br />
To było śmieszne, jak walczyli o dziecko. Byłam nawet w stanie uwierzyć, że George mógł wziąć drugi kredyt hipoteczny pod mój dom z dzieciństwa, tylko po to, żeby nadążyć za bogactwem Justina.<br />
<br />
Ostatecznie, reszta naszej rodziny i ja postanowiliśmy zainterweniować w tej sprawie. To było tydzień temu. Nie no, na serio, Scarlet miała wystarczająco dużo miłości i to nie było fair dla nich, by umieszczali ją cały czas w samym środku. Ciocia Louis, babcia, Jasmine i ja pojechaliśmy na tydzień odwiedzić ciocię i wujka w Nowym Jorku, zostawiając tatusia i dziadka samych w domu. Po tym wszystkim, zasłużyli na to.<br />
<br />
-Duże dzieci- powiedziałam, wychodząc z domu i trzymając w ramionach Scarlet.<br />
<br />
-Duże dzieci- mała powtórzyła, śmiejąc się przez moje łaskotanie-Ja jestem dzieckiem, mamusiu.<br />
<br />
-Tak, jesteś, kochanie- powiedziałam, dając jej pocałunek jaki czynią Eskimosi -Pożegnaj się z tatusiem.<br />
<br />
Machnęła do niego przez ramię i krzyknęła swoim zbyt słodkim głosikiem.<br />
<br />
-Papa! Kocham Cię, tatusiu.<br />
<br />
-Ja też Cię kocham, aniołku. - powiedział, wyginając dolną wargę w grymasie. Był tak słodki, że prawie zmieniłam zdanie. Tydzień, który spędziliśmy w Nowym Jorku był zabawny, ale brakowało mi mojego męża. Brakowało mi jego wielu zalet. I z pewnością nie mówiłam o jego śmiesznie wielkiej fortunie. Obładowane smakołykami dla Scarlet i kilkoma nowymi ciuchami dla mnie- Jasmine, Louis, Rosalie: musze jeszcze coś dodawać?- udałyśmy się do domu.<br />
<br />
Do czasu, kiedy wróciliśmy, Justin i mój ojciec byli połączeni tymi samymi uczuciami przez brak Scarlet. Poważnie? Hallllloooooo. Kim ja byłam? Posiekaną wątrobą? Mogę wam przysiąc, że jednak nie przypominałam w konsystencji żadnej obrzydliwej pasty. Po krótkim powitaniu i wielu "tatuś-bardzo-za-tobą-tęsknił", George wziął małą z moich rąk i wyszedł z moją matką. Mała była dla nich na cały weekend.<br />
<br />
A ja byłam Justina. Ledwo zamknęli za sobą drzwi, a od razu poczułam jak przygwoździł mnie swoim ciałem do ściany, opierając ręce tuż obok mojej głowy. Jego twarz była zaledwie kilka centymetrów od mojej, aż czułam jego ciepły oddech na policzkach. Zaczął powoli zbliżać swoje usta do moich.<br />
-Nigdy więcej mi tego nie rób-powiedział, po czym połączył nasze usta, ostro i wymagająco. Nie był zły w żadnym stopniu. Po prostu bardzo, bardzo podniecony i naprawdę napalony. Mhm, tak, ja też.<br />
-Tęskniłem za Tobą, kurwa tak bardzo-wymamrotał w moją skórę, przenosząc swoją uwagę na szyje. Cooch w pełni się z nim zgodziła. Też za nim tęskniłam. Praktycznie usłyszałam jak w moim umyśle zabrzmiała pioseneczka bonczikawowo. Cooch strzepnęła kurz z jej kolana, ubrała czerwone skórzane buty i niebieskie okrycie, zatrzymała się na chwile i kontemplowała nad czarnym krawatem Justina. Jakby to miało znaczenie.<br />
<br />
Jego ręka znalazła się pod moją spódniczką, już masując moje centrum. Palcami głaskał i badał moje wnętrze majtek, tak, jak to tylko wykwalifikowany Król Palcówek potrafił. Drugą ręką ugniatał moją pierś, wciskając miedzy swoje palce twardego sutka. A kolosalny penis ocierał się o moje biodro. Cooch grzecznie sie z nim przywitała i wyszeptała: Hej, duży z ciebie chłopiec. Dlaczego nie doszedłbyś właśnie tutaj, a potem pomówilibyśmy o tym co by mnie rozkręciło.<br />
<br />
Cooch, jesteś bezczelną lafiryndą.<br />
<br />
Ja, z drugiej strony, zdecydowałam się mocno w to pograć. Podczas mojej ciąży z Scarlet nasze życie seksualne było trochę zachwiane. Głównie dlatego, że Justin bał się, że w jakiś sposób mógłby zrobić krzywdę mi lub Scarlet. Bał się, że mógłby dotknąć ją w głowę czy coś w tym stylu.<br />
<br />
Tak czy inaczej, kiedy się urodziła, po prostu już do tego sie przyzwyczailiśmy. Jasne, odbywaliśmy ukradkiem, jakieś szybkie stosunki pod prysznicem, które wcale nie były ani trochę gorsze od innych, ale piekło żądzy, które mieliśmy na początku naszego związku, powoli spalało sie jak świeca.<br />
<br />
Nie żebym narzekała, ale brakowało mi tego wyzwania, by mocno go wkurzyć, aby następnie ostro się ze mną pieprzył, przypominając mi, kto był właścicielem mojego tyłka. Miałam zamiar to odzyskać. Z takim przekonaniem, na który tylko mogłam sie zdobyć, uderzyłam go w klatkę piersiową, odpychając go od siebie. Spojrzał na mnie, zdezorientowany i trochę zraniony. Puściłam mu oczko wraz z seksownym uśmieszkiem, który naprowadził go na trop mojej gry.<br />
-Pieprz się, Justin! Wiesz co jest jutro?- rzuciłam<br />
<br />
Znowu ta zdezorientowana mina.<br />
-Widzę, że nie wiesz, dupku!- powiedziałam, uniosłam wysoko brodę i podeszłam do niego bliżej.- To tylko piąta rocznica tego dnia, kiedy się spotkaliśmy. Tego dnia, kiedy kupiłeś mnie za milion dolarów, abym była Twoją niewolnicą seksu. Byś mógł robić, to czego byś sobie tylko zapragnął, tam, gdzie by to Tobie pasowało, bo jesteś chory. Potrzebujesz dominacji do własnej przyjemności, zmuszając mnie bym była Twoją, tylko dlatego, że miałeś wystarczająco dużo pieniędzy, żeby to zrobić.<br />
<br />
Stałam z nim nos w nos, co było tylko głupim powiedzeniem, bo był ode mnie dużo wyższy.<br />
<br />
-Bella, ja..-zaczął, ale mu przerwałam.<br />
<br />
-Moje imię to Isabella! Nie zasłużyłeś by nazywać mnie Bella- prychnęłam.<br />
<br />
I to przysłowiowo dolało oleju do ognia. Załapał to i sądząc po jego aroganckim uśmieszku, który rozprzestrzenił się na jego twarzy, był już w grze. Chwycił garść moich włosów i pociągnął je do tyłu, tym samym przycisnął ręce do mojego tyłka i mocno do siebie przybliżył.<br />
-Cóż, jeśli nasz mały kontrakt wygasa jutro, myślę, że trzeba wykorzystać ostatnią noc z moją własnością. - powiedział- Muszę Cię ostrzec, że nie będzie przyjemnie. Będzie ostro i szorstko, ale z pewnością spodoba Ci sie każda minuta. I będziesz robić to co Ci powiem, bo posiadam każdy centymetr Twojego ciała. Twoje namiętne usta, Twoją małą, ciasną cipkę, Twój zakazany tyłeczek, wszystko to należy do mnie i będę pieprzyć to wszystko tak jak uznam za stosowne. Jesteś tutaj dla mojej przyjemności, prawie tak samo jak ja dla Twojej. Czy wyraziłem się jasno?<br />
<br />
-Dość!- warknęłam na niego- Puść mnie! Nienawidzę Cię.<br />
<br />
Pozwólcie mi tutaj przystopować i wszystko wyjaśnić: te słowa były najtrudniejsze do wymówienia, jakie kiedykolwiek mogłyby być. Były bluźniercze, ale byłam na tyle pewna naszego związku, że wiedziałam, że Justin nie brał tych słów na serio. Więc po prostu, cieszmy sie resztą show.<br />
-Tak, ale uwielbiasz jak Cię pieprzę, prawda?- to nie było pytanie. Bardziej jak stwierdzenie faktu.<br />
<br />
Puścił moje włosy z szarpnięciem i cofnął się o krok.<br />
-Na kolana, Isabello.- powiedział, ciągnąc za klamry od paska.- Miałem bardzo męczący dzień i potrzebuje odstresowania, które wiem, że umiesz mi dać.<br />
<br />
-Tutaj? Na korytarzu?- zapytałam.<br />
<br />
Popatrzył na mnie surowo, unosząc brew, jakby chciał powiedzieć, że miałam tupet by go o to pytać.<br />
-Nie zrozumiałaś mnie?<br />
<br />
Oh, cholera jasna, Cooch dała mi piątkę, po czym wyciągnęła kamerę i zaczęła filmować, krzycząc.<br />
-Cisza na planie! Akcja!<br />
Jednym szybkim ruchem, Justin pchnął mnie na kolana, a kolosalny kutas wyszedł ze swojego więzienia, witając sie ze mną. Byłam prawie pewna że na główce siedziała pojedyncza łza.<br />
<br />
Pozwól mi ucałować tą łzę, wasza wysokość. Przecież, duzi chłopcy nie powinni płakać, a ty, oh mój, Ty jesteś naprawdę duży. Justin syknął, kiedy mój język przetoczył się po jego główce, zlizując przedwczesną krople przyjemności. Kąciki moich ust drgnęły triumfalnie, a ja kontynuowałam moje tortury. Pocałowałam go namiętnie, po czym chwyciłam językiem jego główkę oplatając ją ustami, mocno ssąc.<br />
<br />
-Kurwa kurwa, cholera- warknął, szarpiąc mnie za włosy.<br />
<br />
Cholera, byłoby dobrze, gdybym nie była łysa po skończeniu.<br />
<br />
Jego głos był głęboki i ochrypły, kiedy spojrzał na mnie.<br />
-Oh, chcesz ostro grać, prawda? Moge to robić ostro. - jego słowa sunęły w powietrzu, aż dotarły do wrażliwego miejsca między moimi udami- Wydaje mi się, że potrzebujesz małego przypomnienia, kto tu jest pod kontrolą, Isabello- chwycił swojego penisa u podstawy, schylił się i pchnął główkę głębiej w moje usta.- Zostań tak- rozkazał- Ja tutaj pieprze. Ty ssiesz.<br />
<br />
Tak, panie, tak!<br />
<br />
Złapał moją głowę w obie ręce i zaczął ruszać biodrami w tą i z powrotem. Nie miał litości, kiedy wpychał się w granice mojego gardła, co oznaczało, że ciągle uderzał w jego tył. Nie będę kłamać; starałam się za nim nadążyć. Kutas Justina dawno nie był tak twardy. Moje usta były rozciągnięte w miarę moich możliwości, ale udało mi się jeszcze opleść zęby wargami, żeby przypadkiem nie skaleczyć jego delikatnej skóry.<br />
<br />
-Mocniej, Isabello. Ssij mnie mocniej.- rozkazał, przez co moje dziewczęta zaczęły lekko drżeć. Poważnie, ludzie, potrzebowałam miski czy czegoś w tym stylu na to co produkowała moja Cooch. Jego biodra uderzały do przodu, dotykając tylnej części mojego gardła, lecz zrobił to troche za mocno. Było to ponad to co uważałam za wygodne, co spowodowało u mnie odruch wymiotny, przez co moje gardło zacisnęło się wokół jego główki. Justin wykrzyknął ciąg wulgaryzmów i wyszedł ze mnie. Podciągnął mnie do siebie i przycisnął do swojego ciała.<br />
-Ten dźwięk odruchu wymiotnego podczas ssania mojego fiuta- urwał, po czym uderzyły o moje usta w dzikim pocałunku. Z siłą i prędkością super bohatera, Justin przerzucił mnie przez swoje ramię i zaczął pokonywać schody po dwa na raz. Nie zatrzymał się, dopóki nie doszedł do naszej sypialni. Kopnął drzwi i rzucił mnie na łóżko. Buty i ubrania latały po pokoju, kiedy zaczął nas szalenie szybko rozbierać. A potem moje biodra zostały ściągnięte z łóżka, zarzucił mi nogi na swoje ramiona i po chwili zobaczyłam jego twarz między moimi udami. Właśnie. Tam. Gdzie. Chciałam. Go. Mieć.<br />
<br />
-O, Boże!- krzyknęłam czując jego wargi, język i zęby wszędzie. Jadł mnie żywcem i to było najlepsze uczucie na świecie. Jego palce rozszerzyły moje fałdki, masując łechtaczkę okrężnymi ruchami. To był erotyczny pokaz jego seksualnych możliwości i miałam pierwsze miejsce na tym pokazie. Widziałam i czułam jego język przy moim wejściu, gładząc mnie od środka. Następnie zaczął delikatnie uderzać w moje najbardziej wrażliwe miejsca.<br />
<br />
-Uhhh, Justin, porszę- błagałam, wijąc sie na łóżku. Podniosłam biodra do przodu, chcąc więcej, lecz jego twarz i tak już była całkowicie schowana w mojej cipce. Jego język zaczął ssać i biegać po mojej łechtaczce. Potem potrząsnął swoją głową i znów wziął w swoje usta moją łechtaczkę, jeszcze mocniej ją zagryzając. Odsunął sie powolnie i wpatrywał się we mnie, oblizując wargi.<br />
<br />
-Twoją cipka jest najsłodsza na świecie, Isabello. I jest cała moja.<br />
<br />
Uwielbiałam ten jego zaborczy charakter, ale nie wychodząc z roli, czułam, że należało mu o czymś przypomnieć.<br />
-Tylko do jutra, dupku. - powiedziałam mu na przekór. Justin wyszczerzył zęby i warknął na mnie, wykrzywiając twarz w gniewie : był wyjątkowo dobrym aktorem. Nie zbyt delikatnie, wziął pod rękę moje ciało i przygwoździł do ściany, napierając na mnie swoim ciałem. Ciężko dysząc, przybliżył usta do mojego ucha.<br />
<br />
-Już po dwóch dniach będziesz walić do mych drzwi, prosząc o mojego kutasa- chwycił mój tyłek.<br />
<br />
-Na pewno nie- zawarczałam, owijając nogami jego biodra.<br />
<br />
W odwecie, Justin zatopił zęby w miejscu, gdzie kończyła się moja szyja. Twardo i bezlitośnie pchnął biodrami i zawitał w moim środku. Zapłakałam z przyjemności, odrzucając głowę do tyłu, przez co uderzyłam się w ścianę, ale nie czułam żadnego bólu. Nie, jednak czułam, tam na dole, w mojej cipce. Wykrzywiłam twarz, zaciskając zęby na dolnej wardze. Było surowo. Było ostro. Było dokładnie tak, jak chciałam.<br />
<br />
-Tak, lubisz to. Prawda? -uśmiechnął się w moją skórę, obkręcając w jednej ręce moje włosy, a drugą mnie podtrzymując. Wyszedł ze mnie i za chwile wrócił z taką siłą, że wbiło mnie w ścianę.<br />
<br />
-Ty, kurwa, lubisz mojego kutasa- warknął, akcentując każde słowo głębszym wbiciem się we mnie. -Możesz próbować zaprzeczać, ale oboje, ty i ja, wiemy, że jestem właścicielem tej cipki, Isabello.<br />
<br />
Wpiłam paznokcie w jego plecy, mocno się go trzymając. Schowałam usta w jego szyi, ssając i zlizując słony pot, który był wynikiem jego namiętności.<br />
<br />
To był mój Justin. To ten mężczyzna mógł doprowadzić mnie na skraj szaleństwa , a potem szarpnąć mnie z powrotem, żebym nie spadła z tego klifu. I robił to jeszcze raz, aż wreszcie mnie puszczał, a ja pogrążałam się w oceanie orgazmów, który szalał poniżej postrzępionego urwiska.<br />
<br />
Pieprzenie Justina było sportem ekstremalnym. Oh, Boże, i jak on pędził. No i doszłam, krzycząc jego imię z każdym kolejnym ruchem jego bioder, a moje ciało stało się jak morky makaron w jego ramionach.<br />
<br />
-Jeszcze z Tobą nie skończyłem!- Jego głos był stanowczy i wymagający. Odsunął nasze splątane ciała od ściany i zaniósł mnie na kanapę. Na tą kanapę, gdzie po raz pierwszy pieprzył moje usta i cała scena zalała mój umysł. Justin stojący nade mną, dominujący, z jedną nogą na kanapie i pchający swojego fiuta w moje usta.<br />
<br />
Cooch przewinęła do tyłu i z diabelskim uśmieszkiem, na nowo pokazała mi tą scenę. Wyrzucił mnie na kanapę i przewrócił na brzuch. Położył rękę na dolnej szczęści pleców, a palcami drugiej dłoni zanurzył się we mnie, zakręcając zwinnie w środku i po chwili wychodząc. Za chwilę puścił je wolno, zwinnie przesuwając dowód mojego orgazmu, wzdłuż mojego tyłka i nawilżając moje drugie wejście.<br />
<br />
Chciałam bawić sie w to na sto procent, ale wciąż byłam w roli. Obróciłam głowę i rzuciłam mu wzrok pełen nienawiści, uśmiechając się szyderczo.<br />
-Nie śmiesz, kurwa, tego zrobić! -bezwstydne przysunięcie bioder jeszcze bliżej niego, było tylko znakiem, że to co mówiłam, wcale nie miało znaczenia.<br />
<br />
-Mowiłem Ci, Isabello. Posiadam każdy centymetr Twojego ciała i zrobię z nim co zechcę. - powiedział, wkładając palca do wejścia zakazanego- a to czego chcę teraz- urwał, pochylając się do przodu, aż jego usta znów pojawiły sie nad moim uchem- to pieprzyć Cię w tą ciasną dupę.<br />
<br />
Jego głos trochę złagodniał i pocałował mnie w policzek.<br />
-Jesteś gotowa, kochanie? - żadna rola na świecie nie mogła go powstrzymać od upewnienia się, że czuję się dobrze. Mój poziom komfortu, zawsze był dla niego najważniejszy. Skinęłam głową i wygięłam plecy, oferując to, czego oboje chcieliśmy.<br />
<br />
-Dobra dziewczynka- wracając do roli, Justin ustawił sie za mną, w wygodnej pozycji. Poczułam presję jego fiuta przy moim wejściu, po czym wszedł we mnie, powoli się we mnie chowając. Zajęczał z przyjemności. Robiliśmy juz to wiele razy od naszego pierwszego razu, zazwyczaj na jakieś specjalne okazje, więc nie było to już tak bardzo bolesne, jak było na początku. W rzeczywistości, było to naprawdę przyjemne.<br />
<br />
Uniosłam się na łokciu i pchnęłam biodra w jego stronę, ale zatrzymał mnie ręką na plecach.<br />
-Spokojnie, kochanie. Nie bądź taka chętna.<br />
<br />
Słyszałam uśmieszek w jego głosie, a to, że traktował mnie jak chińską porcelanę zaczynało działać mi na nerwy.<br />
<br />
-Zaczniesz mnie w końcu pieprzyć, czy będziemy tu siedzieć cały dzień jak dwa, połączone psy? - Zachichotałam cicho z tego co powiedziałam, ale Justin, nie uznał tego za śmieszne.<br />
<br />
Jego ręka mocno spadła na mój pośladek, wydając głośny dźwięk i lekkie uczucie bólu. Gdyby mnie nie trzymał, mogłoby to się skończyć katastrofą, biorąc pod uwagę naszą pozycję.<br />
-To było ostrzeżenie, Isabello. Teraz się nie ruszaj, albo postanowię przestać się z Tobą cackać.<br />
<br />
Schowałam twarz w podłokietniku, aby ukryć uśmiech, bo to co powiedział, było gorące jak grzech. Wracając do jego biznesu, Justin rozciągnął moje pośladki, a ja wyobraziłam sobie jego koncentracje wypisaną na twarzy, kiedy próbował nie stracić nad sobą panowania. Trochę sie odsunął, by zaraz wbić się we nie jeszcze głębiej niż wcześniej. Moje i jego jęki zmieszały sie w powietrzu, robiąc tam swoją własną, małą imprezę. Powtórzył kilka razy te ruchy, aż moje mięśnie się rozluźniły i dały mu większe możliwości.<br />
<br />
-Cholera, to uczucie jest zajebiste.- był zdyszany i ledwo kontrolował swój głos. Z jedną ręką na moim biodrze i drugą na łechtaczce, przyspieszył tempo. Głębokie pomruki przechadzały się echem po pokoju, a jego ruchy stawały się coraz bardziej natarczywe. Dźwięk uderzającej skóry o skórę czynił naszą orgie jeszcze bardziej podniecającą. Mruczałam i lamentowałam jak wytrawna gwiazda pornosów, a Cooch to wszystko nagrywała.<br />
<br />
-Właśnie tak, kochanie- jęknął, znajdując w tym swoją przyjemność.<br />
<br />
A ja byłam znów na krawędzi i mimo, że doszłam już raz, po prostu nie mogłam nie uchwycić przysłowiowej marchewki.<br />
-Nie waż się przestawać- powiedziałam, na co Justin ścisnął między palcami moja łechtaczkę, dając mi do zrozumienia, że zbliżał się też jego orgazm.<br />
<br />
-Nie przestawaj. Nie przestawaj. Nie pppprzeesstawajjj- zawołałam z kolejnym orgazmem.<br />
<br />
Powinnam wiedzieć, że nie zostawiłby mnie. To nie było w stylu Justina Biebera. Nawet nie zdąrzyłam osiągnąć szczytu, kiedy w klatce Justina zaczęło wrzeć i z jego gardła eksplodowało groźne wycie. Jego pchnięcia stały się nierówne, kiedy użył mojego ciała do napełnienia swoją spermą.<br />
<br />
Moje ciało, zdrętwiałe i pozbawione energii upadło na kanapę, kiedy natarczywie starałam się złapać oddech. Ścisnęłam każdy mięsień, kiedy poczułam ruchy Justina, bo od razu wiedziała, że chciał ze mnie wyjść, co nie należało do najprzyjemniejszych odczuć. Zrobił to szybko, jak szybko odkleja się plaster i okrył moje ciało swoim, obsypując każdy centymetr mojej szyi słodkimi pocałunkami. Oddechem rozwiewał moje włosy na moją twarz, ale po prostu to zostawiłam, zbyt zmęczona by je poprawić.<br />
<br />
-Naprawdę Cię, kurwa kocham, kochanie!- powiedział łapiąc powietrze.- Cieszę się, że nie zrezygnowałem z tej aukcji i nie zostawiłem Cię temu Arabowi. - Zachichotałam, uderzając go w nagie udo, ręką, która zwisała z kanapy.<br />
<br />
-Byłaś warta każdego grosza, jakiego wydałem na Ciebie i jeszcze więcej. Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy, Isabello.<br />
<br />
-Tak, Tobie też- udało mi się powiedzieć między oddechami.<br />
<br />
Cooch i reszta filmowców dali nam owacje na stojąco. Widziałam to wszystko, to nadawało się na hit na Broadwayu albo co bardziej możliwe, na starą półkę w sex shopie, ale my byliśmy gwiazdami w naszym świecie. I tylko to się liczyło.<br />
-Cięcie! Koniec zdjęć!- krzyknęła Cooch.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
_____________________________________________<br />
<br />
Ach.....u mnie w życiu jest tak: początki mi nie wychodzą, a gdy zacznę się rozkręcać i pokocham to co robię, to musi się skończyć. Dlatego właśnie takk bardzo nienawidzę zakończeń :c<br />
Chciałam wam podziękować za KAŻDE wyświetlenie, KAŻDY komentarz. To naprawdę dużo znaczyło dla mnie i dla Pauliny. Wiem, że były chwile kiedy nie zachowywałam się wobec was fair, długo nie dodając rozdziału, ale myślę, że podsumowując to wszystko na sam koniec, nasza "współpraca" była owocna. Jesteście niesamowite, tak samo jak to opowiadanie. Cudowne, zapierające dech w piersiach opowiadanie, które wszystkie nas złączyło na kilka miesięcy. Łączyło nas uwielbienie do niego, które jest całkowicie słuszne. Autorka miała niesamowicie dużą wyobraźnie, którą z wielkim talentem spisywała, dając nam wielką frajdę. Jestem niesamowicie dumna, że udało mi się to dociągnąć do końca, bo na tej drodze, było dużo zachwiań. Paulina też bądź dumna, bo byłaś tego wielką częścią, za co też chcę Ci podziękować. To dzięki Tobie to zaczęłyśmy. Jesteś wspaniała :* No i mam nadzieję, że kolejne opowiadanie, równie bardzo wam się spodoba. (szczerze, mam teraz lekkie łzy w oczach bo jak już mówiłam wcześniej nienawidzę zakończeń, a co najgorsze bardzo łatwo się przywiązuje:cc)<br />
<br />
No nic...będziemy kończyć naszą zabawę z MDB, która, nie wiem jak u was, ale nigdy nie umrze w moim sercu.<br />
<br />
Kocham was!<br />
<br />
<a href="http://ask.fm/bieberrockus69" target="_blank">ASK</a><br />
@kidrauhl3001<br />
<div>
<br /></div>
paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com74tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-85661757895070348672013-12-16T21:00:00.002+01:002013-12-16T21:00:35.153+01:0026. Dare To Dream<b>Justin </b><br />
<b><br /></b>
Dzień wszystkich żartownisów, bardziej znany jako Prima Aprilis.<br />
<br />
Uczeni
debatowali o jego znaczeniu i pochodzeniu od wielu lat i choć wszyscy
mieli swoje teorie, tak naprawdę nikt nie wiedział, dlaczego i przez
kogo ta tradycja się rozpoczęła. Wiadomo tylko, że ten dzień jest
obchodzony co roku na całym świecie. To czas, kiedy przyroda często
robi z nas głupców gwałtownie zmieniając pogodę z ulewnych deszczów na
oślepiające słońce i to trochę rozwiązywało zagadkę dlaczego obchodzimy
to akurat 1 kwietnia.Tradycyjnie, dzień ten był obchodzony przez
wykonywanie dowcipów i żartów na łatwowiernych ludziach.<br />
<br />
Nie byłem naiwny. Ani Jake Johnson.<br />
<br />
Poniedziałkowy
ranek przyszedł szybciej niż można było się spodziewać. Byłem
zdenerwowany. Miałem wielką nadzieję, że nasz plan odniesie sukces, a
nie będzie rykoszetem w nasze twarze. Tak czy inaczej, z czasem dowiemy
sie, kto zostanie określony głupcem.<br />
<br />
I zwycięzca zbierze łup.<br />
<br />
Wygrać
lub przegrać, król wejdzie na tron albo przed sąd dla błaznów, ale cała
maskarada wreszcie się skończy i Bella i ja będziemy mogli cieszyć się
życiem bez strachu, że ktoś dowie się o głębokiej i ciemnej tajemnicy
jaką utrzymujemy.<br />
<br />
Kiedy Bella wróciła do domu z
Louisem, Jasmine i kontraktem w ręku, natychmiast go wzięliśmy razem z
jej kopią i wrzuciliśmy do tego cholernego kosza, który poszarpał to na
miliony kawałków, ale aby mieć pewność, wrzuciliśmy to jeszcze do
kominka. Oglądając jak jedyny i ostatni dowód na to jak zaczęliśmy naszą
znajomość, zamienił się w popiół, wielki ciężar spadł nam z ramion.
Zarówno moje jak i jej ciało zrelaksowało się w tym samym momencie i to
był dowód na to, jak dużo stresu psychicznego i fizycznego nas
kosztowało to całe zamieszanie. <br />
<br />
Z prochu powstałeś, w proch się obrócisz....daliśmy sobie nowy początek i nie zepsujemy tego.<br />
<br />
Louis
był bardzo podekscytowany, pokazując mi swoją nagrodę w postaci wideo,
która przyniósł z wyprawy. Wytrzymałem tylko kilka sekund, po czym
odwróciłem się z obrzydzeniem. Nie byłem homofobem, albo czymś w tym
rodzaju by go oceniać, ale nie chciałem widzieć tego gówna. Aż ciarki
przeszły mnie po całym ciele...na początku, ale potem wpadłem na
genialny pomysł.<br />
<br />
I tak właśnie, znalazłem się tam ; w
poniedziałek rano, zaledwie kilka minut dzieliło nas od posiedzenia
zarządu, a ja i Bella jechaliśmy moją osobistą windą do biura. Nalegała
żeby mi towarzyszyć, by dodać mi moralnego wsparcia i takie tam rzeczy,
ale szczerze, byłem zadowolony, że to zrobiła. Jeśli, jakimś cudem,
gówno miało obrócić się przeciwko nam, musielibyśmy być w stanie tworzyć
wspólny front, albo szybko wynosić się z miasta. Słyszałem, że Alaska o
tej porze roku wyglądała naprawdę ładnie.<br />
<br />
Nie byłem tym bardzo zmartwiony. Mieliśmy to gówno po swojej stronie, a Jake powoli będzie spadać na samo dno.<br />
<br />
-Zdenerwowany?- zapytała, obejmując mnie od tyłu.<br />
<br />
Wzruszyłem nonszalancko ramionami<br />
-Nie,
to po prostu kolejny dzień w biurze o ile mi wiadomo. Mam tylko
nadzieję, że zarząd zatwierdzi mój pomysł na nową kampanię.<br />
<br />
Bella odwróciła mnie w swoją stronę i spojrzała mi w oczy.<br />
-Jestem pewna, że tak będzie. Naprawdę ciężko pracowałeś nad ta prezentacją. To nie może pójść na marne, prawda?<br />
<br />
Uśmiechała
się, a szczerość jaką zobaczyłem w jej oczach, zrelaksowała moje całe
ciało. Kiedy tak na mnie patrzyła, dodawała mi na nowo pewnośći siebie,
która nie mogła być zachwiana. Ja i ona przeciwko światu, wiedziałem, że
mieliśmy szanse na dobre wyniki w tej walce. Wspólnie możemy zmieść ich
na kolana.<br />
<br />
Zabrzmiał dzwonek windy, po czym drzwi
otworzyły się ukazując wielką krzątanine w biurze przed nami. Pracownicy
zawsze byli w stanie wysokiej gotowości kiedy przychodziło do spotkania
zarządu, starając się wyglądać na jeszcze bardziej zapracowanych niż
kiedykolwiek. Każdy był profesjonalnie ubrany, a na ich twarzach
widniała biznesowa mina.<br />
<br />
Kilku z nich spojrzało na nas i
lekko uśmiechnęło się na powitanie, a następnie powracali do pracy.
Wyprostowałem się do mojej pełnej wysokości i pchnąłem ramiona do tyłu,
nabierając powietrza w płuca.<br />
<br />
Lewa ręka Belli spoczęła
na moim ramieniu i spojrzałem na nią, czując się jak dupek, bo jej palec
serdeczny wciąż był nagi, chociaż byliśmy już zaręczeni. Musiałem czym
prędzej to naprawić. Wciąż nosiła Bieber bransoletkę, ale to mi na pewno
nie wystarczało. Oznakowanie jej jako moją własność, którą faktycznie
była, zgodnie z umową to jedno, ale przedstawienie, że należy do mnie z
jej własnej woli i wyboru, było czymś innym, zupełnie innym.<br />
<br />
Wyszliśmy
z windy i odprowadziłem ją do mojego biura, gdzie miała na mnie czekać.
Posiedzenia rady były zawsze zamknięte dla publiczności, więc nie mogła
tam ze mną siedzieć. Nie przeszkadzała jej ta sytuacja, bo mogła czekać
z Jasmine. Ryan, jako mój asystent mógł być obecny, więc ustaliliśmy,
że zadzwoni do Jasmine tak, żeby mogły niepozornie podsłuchiwać całe
spotkanie.<br />
<br />
-Wszystko na swoim miejscu?-Zapytałem Ryana, wchodząc do środka.<br />
<br />
Posadziłem
Bellę za biurkiem, a Jasmine usiadła naprzeciwko niej. Jakby miały
planować jakiś misterny podstęp. Ryan zadzwonił na komórkę Jasmine
upewniając się, że wszystko działa.<br />
<br />
-Tak, jesteś gotowy, stary?- Ryan mnie zapytał.<br />
<br />
Skinąłem głową i spojrzałem na Bellę.<br />
-Cóż, zaczyna się. Mogę dostać całusa na szczęście?<br />
<br />
Stanęła
na palcach i złapał za moją marynarkę, zbliżając mnie do siebie. Jej
usta znalazły moje i owinęła ramiona wokół mojej szyi, całując mnie tak
namiętnie, że nie potrzebowałem żadnych innych słów. Kiedy odsunęła się
ode mnie, przycisnęła czoło do mojego i spojrzała mi prosto w oczy.<br />
<br />
-Nie potrzebujesz szczęścia, ale wykorzystam każdą okazję by posmakować Twoje usta.<br />
<br />
Jakby nie miała do nich swobodnego dostępu, w każdej chwili, kiedy poczuła pragnienie...<br />
<br />
-Jesteśmy
sobie przeznaczeni- kontynuowała- Więc nie mam cienia wątpliwości, że
wszystko się ułoży. Poza tym, jesteś Justin Bieber, a to nazwisko aż
krzyczy sukcesem.<br />
<br />
-Boże, kocham Cię- powiedziałem.<br />
<br />
Uśmiechnęła się triumfalnie.<br />
-Wiem, ja też Cię kocham.<br />
<br />
-Chodźmy już. Czas mija. - Ryan powiedział swoim południowym akcentem i pochylił sie do Jasmine by pocałować ją w czubek głowy.<br />
<br />
-Zabijcie ich.- Jasmine powiedziała z zachęcającym uśmiechem. Nasza osobista, mała cheerleaderka.<br />
<br />
Pocałowałem
czubek nosa Belli i wziąłem swoja walizkę. Puściłem do niej oczko,
odwróciłem się i razem z Ryanem wyszliśmy z biura zamykając za sobą
drzwi.<br />
<br />
Szliśmy korytarzem, który prowadził do sali
konferencyjnej. Kiedy już tam dotarliśmy, przed drzwiami, w poczekalni
siedział mój przedstawiciel najnowszej kampanii. Skinąłem do niego
głowę, a on zrobił to samo. Złapałem za klamkę i otworzyłem drzwi,
wchodząc do środka.<br />
<br />
Zaczyna się....<br />
<br />
Wyglądało
na to, że ja i Ryan byliśmy ostatni. Musiałem ukryć mój uśmiech, kiedy
zobaczyłem posiniaczoną i poobijaną twarz Jake'a. Zastanawiałem sie jaką
wymyślił do tego historyjkę. Siedział już przy stole, a jego ojciec
Roger, siedział na czele.<br />
<br />
Roger zostawił kontrolę nad
Scarlet Lotus Jake'owi i choć czasem pojawiał się on na posiedzeniach,
to było to naprawdę rzadko i to głównie wtedy, kiedy działo się coś
dużego. To było oczywiste, że Jake nalegał, żeby był obecny, bo myślał,
że ma coś na mnie, co mogłoby zmienić zdanie Rogera co do mnie.<br />
<br />
Prawie mu współczułem.<br />
<br />
Prawie.<br />
<br />
Usiadłem
przy stole, naprzeciwko Jake'a. Ryan siedział po mojej lewej, a po
prawej był Roger. Jake, zadowolony z siebie drań, puścił do mnie uśmiech
mówiący WiemCośCzegoTyNieWiesz, który chyba kosztował go bardzo dużo,
biorąc pod uwagę ranę wzdłuż jego warg (dzięki mojej uprzejmości), ale
poza tym, nic na jego szczęście, nie mówił. To była prawdopodobnie
najmądrzejsza decyzja jaką podjął, bo naprawdę nie chciałem pokazywać
siły mojej ręki, jak nawet spotkanie jeszcze oficjalnie sie nie zaczęło.
Okazało się, że było to cholernie trudne by nie wystrzelić przez stół i
zabić gnoja gołymi rękami. Cały czas widziałem go unoszącego się na
moją kobietą, starając sie wziąć to co moje, to, czego ona nie chciała
mu dać. Ale trzymałem to wszystko w ryzach.<br />
<br />
Na
szczęście, ojciec tego gówna przerwał moje myśli. Roger miał ten dumny,
szeroki uśmiech na twarzy, kiedy na mnie spojrzał i choć widziałem
lekkie podobieństwo do Jake'a, to było miłe. Zawsze bardziej lubił
mnie.<br />
<br />
-Justin, mój chłopcze! Jak, do diabła, się masz? - zapytał, klepiąc mnie po plecach i łapiąc moja rękę w mocnym uścisku.<br />
<br />
Nie
mogłem zaprzeczyć mojej sympatii do tego człowieka. On był biznesowym
partnerem mojego ojca, jego najlepszym przyjacielem...i był jak członek
rodziny. Jak, do diabła on spłodził coś tak diabelskiego jak Jake.<br />
<br />
-Wszystko
dobrze, Roger.- odpowiedziałem, ale nie mogłem sie oprzeć - W końcu
spotkałem kobietę moich marzeń i jakimś sposobem udało mi się ją
przekonać, oby została moją żoną.<br />
<br />
Wyraz twarzy Jake'a
był bezcenny, ale trwał tylko chwilę, po czym znowu ukazał swój
zadowolony uśmieszek. Skurwiel naprawdę myślał, że to wygra. Śmieszne.<br />
<br />
-Cóż,
to wspaniale! Gratulacje, synu! - Poklepał mnie po plecach jeszcze
kilka razy.- Lepiej, żebym był na liście gości.- Roger powiedział, po
czym odwrócił się do Jake'a- Dlaczego Ty nie możesz spotkać miłej
kobietki i wreszcie się ustatkować, Jake? Chciałbym zdążyć potrzymać
wnuczka na kolanach , zanim będe za stary i zgrzybiały, by to robić.<br />
<br />
Jake Johnson i dzieci......Boże miej nas w swojej opiece.<br />
<br />
Jake
pociągnął za kołnierzyk koszuli, tak jakby była zbyt mocno zapięta i
starał się ukryć swoje niezadowolenie, które i tak było widoczne na jego
twarzy.<br />
-Ja tylko, um...nie znalazłem jeszcze odpowiedniej dziewczyny, tato.- odpowiedział.<br />
<br />
To
dlatego, że ta kobieta musi być meżczyzną, który cudem mógłby urodzić
dziecko swoją dupą. Tak, mogłem powiedzieć to na głos, ale tego nie
zrobiłem. Chciałem sie trochę pobawić.<br />
<br />
Wszyscy przy stole zaczęli gratulować mi moich nadchodzących zaślubin, a następnie spotkanie w końcu się zaczęło.<br />
<br />
Przed
spotkaniem z Bellą Groves, każdy aspekt spotkania byłby dla mnie bardzo
ważny. Angażowałbym się w to wszystko dwa razy bardziej, będąc
pogrążony w liczbach statystycznych, wykresów kołowych itp. ale musiałem
to przyznać....nie czułem już tego tak bardzo. Mój umysł cały czas, z
uporem maniaka powracał do mojej przyszłej żony, która czekała na mnie w
biurze, prawdopodobnie siedząc na moim biurku, bo tak ona właśnie
robiła.<br />
<br />
Ok, więc rozpraszałem się tą myślą, próbując
nie zasnąć. Spojrzałem na mojego asystenta i byłem cholernie zadowolony,
że robił notatki, bo będę musiał do nich później zajrzeć. Jestem
pewien, że zdawał sobie sprawę, że nie będę mógł się skupić, ale widział
też, że Scarlet Lotus znaczyła dla mnie wszystko, więc chciałem
wiedzieć, co się działo.<br />
<br />
Kiedy nowy facet z księgowości
zakończył swoją prezentacje w PowerPoincie i poszedł na tył sali, pani
Cope wstała z jej siedzenia.<br />
-Następny jest Jake Johnson.- uśmiechnęła sie, a potem z powrotem usiadła.<br />
<br />
Jake
strzelił do mnie uśmiechem, a ja nie wiedziałem do końca o co chodzi.
Trzymałem moja pokerową twarz, a on wstał, kładąc jakąś teczkę na stole.<br />
<br />
-Około trzydzieści lat temu, mój ojciec założył tę firmę- powiedział, stając za Rogerem i kładąc ręce na jego ramionach.<br />
<br />
-Jeremy i ja założyliśmy tą firmę- Roger poprawił go- To był jego pomysł.<br />
<br />
Jake spojrzał na niego z nieszczerym uśmiechem i poklepał jego ramiona, kontynuując.<br />
-Oczywiście-
powiedział, chodząc po pokoju.- A intencją tych dwóch przedsiębiorczych
ludzi było przez dobrze prosperującą firmę pokazać światu, że trochę
ciężkiej pracy, wytrwałość i pomocna dłoń może przejść prze długa drogę
by wynaleźć genialne pomysły, których świat nigdy nie widział. My
wszyscy, sprawiamy, że świat, w którym żyjemy, staje sie lepszy.<br />
<br />
-Wszyscy
w tej firmie, miliony osób zostało przydzieleni dzięki uczciwości,
rzetelności i szacunku do pracy- Zatrzymał się i położył pięść na sercu,
jego wyraz twarzy zmienił sie z kolejnymi słowami.- Moi koledzy,
członkowie zarządu, to mnie boli, aby stanąć dziś przed wami i
powiedzieć, że wszyscy zostaliście oszukani.<br />
<br />
Jezu, nie za dużo dramatyzowania?<br />
<br />
-Jest
między nami ktoś, kto zhańbił wszystko za czym postawiła się firma
Scarlet Lotus. - powiedział, unosząc w powietrze palec, by podkreślić
efekt dramatyczny.<br />
<br />
W powietrze uniosło sie również
zbiorowe westchnięcie, kiedy członkowie zarządu i przybyli pracownicy
zaczęli szeptać i rozglądać sie po pokoju. Wtedy Jake wreszcie cofnął
sie i z jego teczki, wyjął kolejną, mniejsza teczkę.<br />
<br />
Ryan
szturchnął mnie pod stołem, jakby chciał coś powiedziec, ale ja nadal
trzymałem wzrok na Jake'u, a Jake.....trzymał wzrok na mnie. Tak wiele
było powiedziane w tym spojrzeniu, które wymieniliśmy, że nie trzeba
było już niczego mówić na głos. Wiedzieliśmy. Po cichu obiecałem mu, że
nic nie zrobię po tym co chciał zrobić z moją dziewczyną, dopóki on nic
nie powie.<br />
<br />
Lekko skłoniłem głową, żeby wiedział, że tak dalej jest.<br />
<br />
-Justin
Bieber wprowadził nas wszystkich w błąd- Jake nadal machał teczką w
powietrzu. Zhańbił wszystko po swoim ojcu, a mój pracował tak ciężko,
żeby do tego dojść. Jest nabywcą niewolnika sprzedawanego za pieniądze;
kupił kobietę dla własnej. perwersyjnej potrzeby, by zaspokoić swoje
seksualne pragnienia. Proponuje, żeby usunąć go ze stanowiska głównego
akcjonariusza spółki.<br />
<br />
Każda para oczu, wszystkich
zebranych, była zwrócona na mnie. Niektóre spojrzenia wykazywały
niesmak, inni pokazywali rozczarowanie, ale wszyscy czekali na moją
odpowiedź na oskarżenie; bym potwierdził lub zaprzeczył zarzutom. <br />
<br />
-To absurd!- powiedziałem defensywnie.<br />
<br />
-Jake, co to za bzdury?-zapytał Roger, wyraźnie oburzony zachowaniem syna.<br />
<br />
-Bzdura?-
zapytał Jake. Jego ramiona wzniosiły się i opadały w czasie krótkiego
śmiechu - Tutaj mam dowód.-powiedział, trzymając teczke.- Zobaczymy czy
dalej będziesz uważać to za nonsens, kiedy zobaczysz to na własne oczy.<br />
<br />
No dalej, Jake....pokaż to.<br />
<br />
Patrzyłem
uważnie jak Jake otwierał teczkę, aby zobaczyć jej treść. Zadowolony z
siebie uśmieszek, nagle zniknął z jego twarzy i został zastąpiony
absolutnym zamieszaniem. Zamknął folder, przewrócił go by zobaczyć na
tył i znów otworzył.....dalej, teczka była całkiem pusta. Krople potu
pojawiły sie na jego czole. Rzucił folder na stół i przesunął rzeczy
wokół teczki, a potem poklepał sie po kieszeniach marynarki i spodni,
niczego nie znajdując.<br />
<br />
-No i co?- zapytał Roger.<br />
<br />
-Ja...uh....ja...-wyjąkał, oczami wciąż szukając papieru.<br />
<br />
Dobrze zagrane, Jake. To już wiemy kto jest głupcem.<br />
<br />
-Jake, powiedziałeś bardzo poważne oskarżenie. Musimy zobaczyć dowód- pani Cope nalegała.<br />
<br />
Tak,
Jake, powiedz im wszystko o tym, jak zdobyłeś te informacje. Pociągnę
świeżo wyruchaną dupę Jamesa tutaj, aby zeznawał w Twoim imieniu.
Powiedz im prawdziwy powód, dlaczego Twoja twarz jest zmasakrowana.
Opowiedz im o krwawych szczegółach gwałtu, który próbowałeś wykonać na
mojej narzeczonej, kiedy nie chciała z Tobą grać. Śmiało. Powiedz im
wszystko. Oh tak...to gówno, nie może się wydarzyć.<br />
<br />
Jake
spojrzał na twarze zgromadzone w pokoju, a potem wymusił niewygodny
uśmiech. Wyrzucił ręce w powietrze jak trzyletnie dziecko i krzyknął<br />
-Prima Aprilis!<br />
<br />
W pokoju nastała cisza, bo wszyscy oniemieli, Jake śmiał się z siebie, żałośnie.<br />
-Ha, ha....wrobiłem was wszystkich...-mówił coraz ciszej.<br />
<br />
-Jake Prometheus Johnson!!-Roger krzyknął.<br />
<br />
Prometheus?
To nie był ten Tytan, którego Zeus przykuł do skały, a orzeł wyjadał
jego wątrobę, która codziennie regenerowała się na nowo? Ok, to nawet do
niego pasuje.<br />
<br />
-Nie wiem który zakręcony humor uznałby
to za śmieszne.- Roger wyraził pogardę co do wybryków syna - Ten rodzaj
żartu jest bardziej odpowiedni wśród kolegów lub na placu zabaw, ale na
pewno nie w sali konferencyjnej! Myślałem, że uczyłem Cię lepiej. Na
pewno omówimy to później, ale do tego czasu, jesteś winien przeprosin.
Przede wszystkim Justina.<br />
<br />
Został poprawnie skarcony. Jake spojrzał na mnie, a jego górna warga wydęła sie w grymasie.<br />
-Ja, um.....przepraszam- udało mu się wykrztusić.<br />
<br />
Auć, to musiało boleć.<br />
<br />
Potem zwrócił się do reszty.<br />
-Moje
zachowanie było całkowicie niewłaściwe i obiecuje, że powstrzymam się
od takich dziecinnych wybryków w przyszłości. Przepraszam.<br />
<br />
Pokój
wydał z siebie zbiorowy wydech, kiedy wszyscy zrelaksowali sie w swoich
krzesłach i przygotowali sie do wznowienia spotkania. Oczywiście było
jeszcze kilku, którzy puszczali krzywe miny do Jake'a, który zatonął w
fotelu, próbując stać sie niewidzialny dla ich pogardliwych spojrzeń.<br />
<br />
-Panie Bieber?- Pani Cope wywołała z drugiego końca stołu- Wierze, że jesteś porządnym prezenterem. Mógłbyś?<br />
<br />
Odchrząknąłem
i skinąłem głową, wstając by przedstawić statystyki strony
charytatywnej naszej działalności. Każde słowo, które powiedziałem,
każdy ruch, który zrobiłem był jak zaprogramowany robot, kiedy
przeszedłem do nudnych liczb i statusu aktualnych kampanii. Nic nie
mogłem zrobić, ale cały czas wyobrażałem sobie moją matkę stojąca gdzieś
w kącie i przysłuchującą sie mi.<br />
<br />
Nigdy nie było by
tego wszystkiego, tego zamieszania, gdyby nie zdecydował sie na
odrażający zakup człowieka dla własnej przyjemności. Mimo to, nie mogłem
tego żałować. Bo własnie to doprowadziło mnie do Isabelli Groves, mojej
przyszłej żony.<br />
<br />
Kończąc moją wypowiedz, zrobiłem to co
zawsze, zaprezentowałem nową kampanię charytatywną, którą chciałbym,
żeby rada przemyślała na przyszłość. Ryan zaczął ustawiać sprzęt do
prezentacji, dając mi małe tło do nowego projektu.<br />
<br />
-Ze
względu na wybitny wzrost finansowy, który Scarlet Lotus nadal
doświadcza, możemy sobie pozwolić na rozwinięcie naszego zasięgu
światowego w kategorii organizacji charytatywnych. Prezentacją, którą
dzisiaj zobaczycie, jest nieco niekonwencjonalna, ale moja matka, świeć
Panie nad jej duszą, uważała, że każdy człowiek zasługuje na solidną
szansę w życiu. Niektórzy rodzą sie w sytuacji, że nie mają kontroli nad
swoim życiem, a my jako społeczeństwo często stawiamy nierealne
oczekiwania wobec nich. Często podejmują decyzje, które mogą mieć
negatywny wpływ na resztę ich życia. Kiedy tracą sposób na życie,
potrzebują kogoś, by tylko pomógł wskazać im dobry kierunek, aby stanąć
na nogi. Ta następna organizacja, jest tylko, żeby im pomóc.<br />
Więc,
bez zbędnych ceregieli, przedstawię wam Louisa Tomilsona.- powiedział i
machnąłem ręką w stronę drzwi, dając znak Ryanowi, żeby wpuścił go do
środka.<br />
<br />
Louis wszedł do pokoju wyprostowany, z głową do
góry i ramionami do tyłu i podszedł w miejsce gdzie stałem....nie
kołysał biodrami na wszystkie strony, a jego chód był całkiem męski. Był
ubrany nienagannie, w szyty na miarę granatowy garnitur, a pod spodem
miał śnieżnobiałą koszulę schowaną w spodnie. Czarne idelanie gładkie
mokasyny zdobiły jego stopy. Nigdy wcześniej nie był tak ubrany, niczego
z tego co miał na sobie, nie było nawet w jego szafie...no z wyjątkiem
czarnego, jadwabnego krawatu, ale można się domyślić, że służył mu do
innych celów.<br />
<br />
Byłem z niego dumny. Zniknęła z jego oczu
kreska, z policzków róż, a na włosach nie było widać żadnych produktów.
Nie użył nawet wody kolońskiej. Pachniał po prostu czystością, jakby
właśnie wyszedł spod prysznica.<br />
<br />
Wyciągnął w moją stronę rękę i mocno uścisnął moją i to również mnie zaskoczyło.<br />
-Panie
Bieber- przywitał mnie. Jego głos był znacznie głębszy, bardziej męski.
Prawie wyciągnąłem rękę, by pociągnąć go za włosy i zdjąć ta jego
maskę, przekonany, że był zupełnie kimś innym.<br />
<br />
-Panie Tomilson- także go przywitałem-Prezentacja należy do pana.<br />
<br />
Zająłem miejsce obok Ryana i zacząłem oglądać pokaz. Louis odwrócił sie twarzą do pokoju i odchrząknął, poprawiając mankiet.<br />
<br />
-Dzień
dobry, panie i panowie. Nazywam się Louis Tomilson i przybyłem tutaj
jako przedstawiciel organizacji, która jest bardzo bliska i droga mojemu
sercu. Rainblow Coalition jest przeznaczyny do...<br />
<br />
-Um,
przepraszam, panie Tomilson- przerwała mu pani Cope- Przepraszam, ale
czy to nie jest Rainbow Coalition? (koalicja z udziałem mniejszości
etnicznych i społecznych)<br />
<br />
-Nie, prosze pani- Louis
powiedział, a jego głos wciąż sie nie zmieniał- Nasze pomysły są
podobne, ale Rainblow Coalition zmniejszyła kryteria bardziej do
konkretnej grupy społeczeństwa. Staramy się pomóc kobietom i mężczyznom
homoseksualnym, których zachowanie doprowadziło do bardziej
destrukcyjnych zachowań takich jak na przykład zażywanie narkotyków.<br />
Ze
względu na ich orientacje seksualną, członkowie społeczeństwa, często
nie zdają sobie sprawy, jak szkodliwa może być dla ich psychyki
dyskryminacja, albo odwracanie sie od ludzi, którzy wołają o pomoc.
Skrywają w sobie ból, który przynoszą kolejne zwykłe dni, dlatego często
sięgają po narkotyki, by poczuć coś lepszego. To może być również
problem dla heterosekstualistów, istnieje wiele organizacji z
siedzibami, które chcą pomóc, ale nie mogą pomóc homoseksualistom, bo po
prostu ich nie rozumieją. Za to Rainblow Coalition zatrudnia
pracowników i wolontariuszy, którzy potrafią to zrozumieć.<br />
Mamy
ten film, po to, żeby pokazać wam jak straszne może się stać życie tych
odrzuconych przez społeczeństwo ludzi. Ale zwracam uwagę, że ta
prezentacja nie będzie odpowiednia dla ludzi ze słabymi nerwami. Panie
Butler?- Louis skinął głową w stronę Ryana, dając mu znak, żeby puścił
film.<br />
<br />
Ryan wcisnął kilka przycisków na klawiaturze i zaczęło się odliczanie na ekranie, trzy.....dwa....jeden....<br />
<br />
I
pojawiło się. Na białym ekranie, widoczne dla wszystkich. Jake Johnson
jebał w dupe drugiego człowieka, wciągając kokainę z jego pleców. <br />
<br />
-Słodki Jezu!!- zawołała pani Cope przyciskając rękę do serca w szoku.<br />
<br />
Głowa Rogera powędrowała w stronę Jake z taką prędkością, że zmartwiłem się jego kręgami szyjnymi. <br />
-Co to kurwa jest?!- krzyknął, uderzając pięścią w stół.<br />
<br />
Jake wystrzelił z krzesła, szeroko otwierając oczy i usta, patrząc na dowód tego co robił na zajęciach pozalekcyjnych.<br />
<br />
W pokoju rozległy się intensywne rozmowy, ale Jake jakby ich nie słyszał.<br />
<br />
-Wiem...to
smutne, prawda?- powiedział Louis ponuro, kręcąc głową i stanął
naprzeciwko ekranu, patrząc na rozgrywającą sie tam gre.-
Teraz....darowizna od firmy może zapewnić mężczyznom właściwą
rehabilitacje w korzystnym otoczeniu. Dzięki Waszej pomocy, możemy
poprowadzić te błądzące dusze wprowadzić z powrotem do głównego nurtu
społeczeństwa, by żyli całkowicie normalnie jak reszta z nas.<br />
<br />
-Jake! Żądam wyjaśnień! - Roger krzyknął, ignorując Louisa.<br />
<br />
Bez żadnej przerwy, Louis nadal mówił przed wszystkimi.<br />
-My
w Rainblow Coalition chcialibyśmy już z góry wam podziękować.
Zapewniamy, że każda darowizna będzie wykorzystana na szczytny cel.
Dziękuje za poświęcony czas i uwagę. Wyjdę juz.- powiedział i podniósł
walizkę, ignorując twarze oszołomionych ludzi. Potem zwrócił sie do mnie
i potrząsną moją ręką.<br />
-Panie Bieber dziekuje za gościnność.<br />
<br />
-Ty!!-Jake warknął i odwrócił sie do mnie- Ty pieprzony sukinsynie, Ty to zrobiłeś!<br />
<br />
Bez
ostrzeżenia skoczył przez stół i przewrócił mnie na ziemię. Louis wydał
wysoki pisk i odskoczył od nas. Od razu przejąłem nad nim kontrole,
przytrzymując nogami Jake, chwyciłem za klapy jego drogiego garnituru.<br />
<br />
-Posłuchaj
mnie Jake. -zawarczałem- To? to jest nic. Nie tylko mam zdolność do
pokazywania wideo z Twoim mały porno pokazem, ale mam również filmy z
moich kamer, które dowodzą, że chciałeś zgwałcić Isabelle. Jest to
całkowicie dopuszczalne w sądzie, dodając handel narkotykami,
posiadanie, pomoc znanego przestępcy.....mógłbyś siedzieć całe życie. I
wtedy to Ty będziesz gwałcony w dupe w kółko i w kółko, w więzieniu. <br />
<br />
Louis pochylił sie nad nami i szepnął.<br />
-Dla twojej wiadomości....duży, tęgi Meksykanin imieniem Chavez już na Ciebie czeka, frajerze!<br />
<br />
Wyraz twarzy Jake przypominał mi osaczonego szczura, który nie miał dokąd uciekać...który zosatł uwięziony.<br />
-Czego....chcecie?- warknął przez zaciśnięte zęby. Wyraźnie nie podobał mu sie fakt, że musiał sie przyznać do porażki.<br />
<br />
Przesłałem mu tak samo zadowolony z siebie uśmiech, który nosił chwile przed tym jak jego świat zaczął się rozpadać.<br />
<br />
-Nie
wiele, tylko połowę firmy...i chce żebyś opuścił stan. Nie, jeszcze
lepiej....chce żebyś opuścił kraj. Wydaję się to na niska cenę za
wolność. Czy nie uważasz?<br />
<br />
-Skąd mam wiedzieć, że tak czy inaczej nie wyjawisz filmów?<br />
<br />
<br />
-Nie
możesz.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą. - Ale tak bardzo jak mnie to
boli, daje Ci słowo, że jak długo nie przekroczysz granicy, ja zostawię
to dla siebie. Możesz za to podziekować Isabelli. Ona jest bardziej
wyrozumiała niż ja kiedykolwiek mógłbym być. <br />
<br />
-Albo ja- Louis powiedział, kopiąc frajera w bok głowy.<br />
<br />
Ryan
pociągnął go do tyłu i łapiąc jego dłonie, przycisnął je do jego
klatki, powstrzymując go od kolejnego ciosu. Właśnie wtedy, Roger
obszedł stół i zaczął iść w naszą stronę.<br />
<br />
-Więc jak będzie, Johnson?- zapytałem go, żeby odpowiedział mi jeszcze zanim Roger by do nas dotarł.<br />
<br />
-Dobra...jest Twoja. Cała Twoja!-zgodził sie.<br />
<br />
-Masz
dziesięć dni na załatwienie swoich spraw i wynoś się z kraju-
powiedziałem, po czym puściłem tego robaka i stanąłem na nogach w tym
samym momencie kiedy Roger podszedł do nas.<br />
<br />
-Chryste, Jake! Wstydzę się za ciebie! Wstawaj z tej podłogi!- powiedział, szarpiąc go za ramię.<br />
<br />
-Spotkanie
zakończone-wymamrotałem triumfalnie, a następnie wyszedłem z Louisem i
Ryanem z sali konferencyjnej, ciesząc się wygraną. Połowa spółki była
tylko dodatkową korzyścią.<br />
<br />
<br />
Isabella była prawdziwą nagrodą.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
-Wciąż
nie mogę uwierzyć, że to naprawdę koniec- powiedziała Bella z fotela
pasażera mojej Vanquish, kiedy jechaliśmy autostradą do Forks.<br />
<br />
Przekonałem
Bellę, że po tym całym dramacie, który przeżyliśmy należy się nam
przerwa, a Forks był na tyle cichym miasteczkiem, że pozwoliłby nam na
przerwę pozwalając jednocześnie Belli odwiedzić jej rodziców. Myślała,
że jedziemy do hotelu.<br />
<br />
Nie będę zmieniał jej toku myślenia.<br />
<br />
-To
koniec, kochanie- powiedziałem, przenosząc nasze złączone dłonie do ust
i pocałowałem jej pusty palec serdeczny, przesyłając jej krzywy
uśmieszek.<br />
<br />
-Aww, tam jest ten domek- Bella zagruchała jak domek pojawił się na naszym horyzoncie.<br />
<br />
Musiałem puścić jej rękę by zwolnić auto i po woli wjechać na podjazd.<br />
<br />
-Justin....-próbowała
chyba mnie przed czymś ostrzec, ale wyszło jej to zabawnie. Kiedy
zobaczyła jak moja brew powędrowała do góry i przegryzłem dolną wargę na
wspomnienie ostatniego razu, kiedy tu byliśmy,
powiedziała-Nie....uh-uh. Nie zrobimy tego znowu.<br />
<br />
-Wysiądź z auta, skarbie- powiedziałem, otwierając własne drzwi.<br />
<br />
Obszedłem samochód i nacisnąłem klamkę od drzwi po jej stronie. Miała skrzyżowane ramiona na piersiach.<br />
-Nie,
Justin. Możemy zrobić co tylko sobie upodobasz w pokoju hotelowym, ale
nie tutaj, nie znowu. Ostatnim razem prawie nas złapali.<br />
<br />
-Nie damy sie złapać- zapewniłem ją i pociągnąłem za rękę, wyciągając ją z siedzenia pasażera.<br />
<br />
Szła
za mną, niechętnie, ale na szczęście szła. Mogłem się domyślić, że
gdzieś w środku, nie mogła się temu oprzeć i mogłem tą wiedzę
wykorzystać na swoją korzyść. Może to był podstęp z mojej strony. No i
co? Pozwij mnie.<br />
<br />
<br />
Splatając nasze palce, kierowałem sie na tyły domku, idąc w stronę stawu i altany.<br />
<br />
-Co Ty robisz? Jesteś szalony?- spytała i rozejrzała się w poszukiwaniu dowodu, że sąsiedzi już zaczęli nas podglądać.<br />
<br />
-Tak, w rzeczy samej.- odpowiedziałem, podchodząc do huśtawki. - i to jest Twoja wina. Ty mnie doprowadziłaś do szaleństwa.<br />
<br />
Odwróciłem
ją tyłem do huśtawki i złapałem ją za ramiona, lekko ją w dół, żeby
usiadła. Słońce właśnie zachodziło nad horyzontem i pomarańczowo-różowy
blask promieni wydobywał jej najpiękniejsze szczegóły na jej twarzy.
Mała rodzinka kaczek pływała w stawie w kształcie litery S, a ich ciche
kwaczenie, były jedynymi dźwiękami, jakie mogliśmy usłyszeć.<br />
<br />
Klęknąłem przed nią, zauważając jej zdziwiony wyraz twarzy.<br />
-Chcę
dać Ci wszystko, czego kiedykolwiek chciałaś, lub będziesz chciała,
Bello. I tak zrobię. Ale jestem dupkiem, że nie zrobiłem wszystkiego w
dobrej kolejności. - powiedziałem i wyciągnąłem niebieskie, aksamitne
pudełeczko z kieszeni marynarki.<br />
<br />
Westchnęła i przyłożyła palce do ust.<br />
-Oh, Justin.<br />
<br />
-Wiesz,
jak na bycie przyszłą panią Justina Biebera, Twój serdeczny palec
wydaje się strasznie goły.- powiedziałem, uśmiechając się do niej.
Otworzyłem pudełeczko, odsłaniając jej pierścionek zaręczynowy.<br />
<br />
To
był jedyny w swoim rodzaju, przeznaczony dla jednej kobiety, ale miałem
nadzieję, że będzie on przedmiotem bardzo długiej tradycji. Trzy
karatowe diamenty wirowały wokół szmaragdowego szafiru. Nic zbyt
ekstrawaganckiego, ale jego urok tkwił w prostocie.<br />
<br />
-Był
mojej mamy. - powiedziałem, wyjmując go z pudełka i sięgając po jej
dłoń. Trzęsła się z nerwów i musiałem się uśmiechnąć, bo czułem, że sam
trochę się trząsłem. - I teraz, chciałbym, żeby należał do Ciebie.<br />
<br />
Wsunąłem
pierścionek na jej palec i spojrzałem jej w oczy. Łzy delikatnie
spłynęły jej po policzkach, jedna po drugiej. Jej uśmiech był
najpiękniejszy jaki kiedykolwiek widziałem i właśnie w tamtym momencie
zapragnąłem, żeby kurwa jakiś artysta uchwycił ten moment, na zawsze
uwieczniając go w czasie.<br />
<br />
Wytarłem ustami jej łzy, a po chwili złączyłem nas miękkim pocałunkiem.<br />
-Kocham Cię, Isabello Groves.<br />
<br />
-Ja też Cię kocham. - szepnęła, po czym spojrzała na pierścionek, który już był na swoim miejscu- Jest prześliczny. Dziękuje.<br />
<br />
-Nie ma za co, ale jest coś jeszcze.- powiedziałem jej z diabelskim uśmieszkiem, wstając.<br />
<br />
Podniosła głowę.<br />
-Jeszcze? Co jeszcze?<br />
<br />
-Chodź - powiedziałem łapiąc ją za rękę i znów ciągnąc by wstała.<br />
<br />
Czułem
jak wlekła się za mną i może powinienem zwolnić, ale byłem po prostu
zbyt cholernie podekscytowany tym, co miałem jej pokazać. Gdy dotarliśmy
na przód domu, odwróciłem się i ruszyłem w stronę drzwi.<br />
<br />
-Gdzie Ty idziesz? Ktoś wezwie policje- mówiła szeptem i pociągnęła mnie za rękę z powrotem do samochodu.<br />
<br />
Pociągnąłem trochę mocniej za jej dłoń, zmuszając ją by zderzyła się z moją klatką piersiową i owinąłem ramię wokół niej.<br />
-Uspokój
się, kochanie. Nikt nie zadzwoni na policję.- powiedziałem i
przeniosłem zza niej rękę, aby mogła zobaczyć co w niej trzymałem. Na
moim palcu wisiał klucz do domku.<br />
<br />
Zajęło jej to chwilę,
żeby zarejestrować co się działo. Rozejrzała się po podwórku i w końcu
zauważyła, że zniknęła tabliczka "na sprzedaż" i pojawił się znak
"sprzedane"<br />
-Justin, nie zrobiłeś tego.<br />
<br />
Czułem
szeroki uśmiech, który tworzył się na moich ustach, który był w stanie
pokazać, jak bardzo byłem z siebie dumny, że dałem kobiecie, którą
szaleńczo kochałem, domek z jej dziecięcych marzeń.<br />
-Witamy w domu, Bello.<br />
<br />
Kiedy
stała oszołomiona, umieściłem klucz w zamki i otworzyłem drzwi. Tak
szybko jak wróciliśmy do domu po tamtej sytuacji, wiedziałem co chciałem
zrobić. Złożyłem ofertę do właściciela domku. Okazało sie, że już było
prawie sprzedane, ale kiedy zaoferowałem cztery razy większą gotówkę od
ceny wywoławczej właściciel nie miał wątpliwości. Poprosiłem Jasmine,
żeby tym się zajęła, i przysięgam, byłem pewien, że wygada się Belli.
Byłem z niej cholernie dumny, że udało jej sie trzymać zamknięte usta.<br />
<br />
Wziąłem
dłoń Belli i przeprowadziłem ją przez próg. Zamknąłem za sobą drzwi i
podszedłem do kominka, aby włączyć na pilocie ogień, który zaraz zaczął
trawić drewniane kłody w środku.<br />
<br />
-Co o tym myślisz?- zapytałem, stając sie troche nerwowy, że nadal nie nie mówiła.<br />
<br />
Rozejrzała
się. Chociaż przeprowadzili tutaj niewielkie przebudowy, wiedziałem, że
urocze niuanse, które Bella tak bardzo uwielbiała, zostały
nienaruszone. Podłogi były włożone nowe i wypolerowane, pozmieniali
większość mebli, ale dalej był obecny ten stary styl.<br />
Były tutaj wszystkie udogodnienia, które kiedyś na pewno by się przydały.<br />
<br />
Ale Bella wciąż nic nie mówiła, a to mnie wprawiało w dziwne zdenerwowanie.<br />
<br />
-Nie
musisz zostawiać tego tak jak jest teraz. Poprosiłem Jasmine, żeby to
udekorowała, bo nie chciałem, żeby wnętrze było puste, kiedy bym Ci to
pokazywał. Możesz wszystko przerobić, jeśli to Ci się nie podoba.<br />
<br />
Odwróciła się i zmniejszyła odległość między nami.<br />
-Zamknij
się, Justin. Za dużo mówisz- powiedziała, po czym palcami chwyciła moją
koszulę i szarpnęła mnie za nią, przyciągając do siebie by pocałować
mnie w sposób, który przewracał wszystkie moje wnętrzności.<br />
<br />
I na tym sie nie skończyło.<br />
<br />
Jej
język, tak miękki i giętki, słodki jak wata cukrowa, bawił się z moim.
Moje ręce powędrowały na tył jej głowy i jeszcze bardziej przybliżyłem
ją do siebie, biorąc wszystko, co dawała i dając jeszcze więcej w
zamian.<br />
<br />
Ciałem przyległa do mojego i sposób w jaki się
ruszała....oh, Boże...sposób w jaki ta kobieta się ruszała był
doprowadzający do szału. Przyszła do mnie jako dziewica, bez
doświadczenia seksualnego i choć moją intencją było nauczenie jej
wszystkiego co mi się podobało, jej prawdziwym nauczycielem było jej
własne ciało. Wiedziała, czego chce i rozpuszczała wszystkie
zahamowania, kiedy dochodziło do zrealizowania tego. Myślała, że
odpowiadała na żądania własnego ciała, ale to czego ona nie wiedziała,
było to, że w ten sposób, odpowiadała również na moje.<br />
<br />
Jej
zwinne palce dryfowały po mojej koszuli, uwalniając po kolei każdy
guzik. Nigdy nie przerwała pocałunku by nabrać powietrza. Nie
potrzebowała tego; każdy skrawek powietrza dzieliliśmy między sobą.
Wsunęła ręce pod koszulę i docisnęła je do mojej nagiej klatki. Każdy
mięsień w moim ciele napiął się pod jej dotykiem. Kiedy w końcu
przerwała pocałunek, poczułem natychmiastową stratę, ale skupiła się
teraz na boku mojej szyi i to było też cholernie dobre.<br />
<br />
Ustami
ssała i przegryzała moją skórę. Przyciągnąłem ją bliżej, by mogła
spotkać i otrzeć się o wybrzuszenie w moich spodniach. Przeniosła się na
moją klatkę, wirując językiem na jednym z mich bardzo twardych sutkach.
Po czym powoli, oh tak bardzo powoli, przeniosła ręce na moje ramiona i
zsuwając koszule, swobodnie rzuciła ją na podłogę.<br />
<br />
Kiedy
jej usta zwróciły uwagę na drugiego sutka, wplotłem palce w jej włosy i
przycisnąłem ją jej głowę do siebie. Po plecach przeszły mnie ciarki,
kiedy poczułem jak jej paznokcie zaczęły ocierać się o moje mięśnie
brzucha, aż do pasa moich dżinsów. Pociągnęła mnie za nie, zmuszając nas
do jeszcze bliższego kontaktu i wtedy poczułem jej dłoń głaszczącą mnie
po spodniach.<br />
<br />
-Skarbie...-to było wszystko co mogłem
powiedzieć przez swój ciężki oddech, próbując nie skończyć
przedstawienia jeszcze jak mój fiut był schowany w spodniach.<br />
<br />
Ściągnęła
swoje buty, a ja przeniosłem ręce na rąbek jej koszuli. Mój kciuk
pieścił jej gołą skórę tuż pod materiałem, ale to mi nie wystarczało.
Więc, podniosłem koszule, ciągnąc ją przez jej głowe, by zaraz dołączyła
do mojej na podłodze. Wyglądała olśniewająco w granatowym staniku,
który podtrzymywał jej kremowe, piękne piersi. Moje ręce natychmiast
ujęły je i zaczęły ugniatać przez cieńki materiał, tak jak wiedziałem,
że lubiła. Kciukami zacząłem ogarniać jej sutki i poczułem jak zaczęła
brać krótsze wdechy.<br />
<br />
Tak, lubiła to. Tak bardzo, że rozpięła guzik od moich spodni i wsunęła rękę do środka.<br />
<br />
-Chryte, Bella- syknąłem, kiedy przejechała wnętrzem dłoni po główce mojego penisa.<br />
<br />
-Boże,
jesteś tak cholernie twardy.- powiedziała zachwycona, przenosząc rękę
po penisie, na tyle ile pozwalały jej ciasne granice moich dżinsów.<br />
<br />
Spojrzałem
w dół tak, że mogłem zobaczyć jak jej ręka powoli zsuwała moje spodnie.
Główka fiuta szturchnęła lekko jej talie i widocznie, ona też to
poczuła, bo cofnęła rękę z moich spodni i uklękła przede mną, biorąc
końcówkę w usta. Czułem jak moje jaja powoli zaczęły się gotować.<br />
<br />
-Musisz zwolnić, kochanie. Inaczej nie potrwa to długo. - powiedziałem, trzymając ją na lekki dystans. <br />
<br />
Jej oczy zabłysły blaskiem.<br />
-Nie
chce zwalniać, Justin. Chcę Ciebie. Chcę Cię poczuć, grubego i twardego
wewnątrz mnie. Chce poczuć Twoją spermę, zjeżdżającą po gardle. Chcę
czuć Twoje usta i język na mojej cipce. Chcę to wszystko, Justin.
Potrzebuje tego, a Ty mi obiecałeś, że dasz mi wszystko, czego tylko
zapragnę.<br />
<br />
-Kurwa- jęknąłem pod wpływem jej
niegrzecznych słów. To była moja słabość i dobrze o tym wiedziała.
Owinęła mnie wokół swojego małego palca, wiedziała jak działa, żeby moje
słowa przekręcić na swoją korzyść. Ale to było zajebiste, bo chciałem
dokładnie to samo, czego ona chciała.<br />
<br />
Chwyciłem ją i
przylgnąłem do jej ciała, mocno łącząc nasze usta w głodnym pocałunku.
Delikatnie pchnąłem ją na poduszki, które leżały na podłodze, nigdy nie
przerywając pocałunku. Jej ręce były wszędzie, pieściła moją klatkę
piersiową jeżdżąc również po ramionach i zatrzymując się na bicepsach.
Napiąłem je dla niej, wiedząc, że to kochała, na co od razu jęknęła mi w
usta, powierdzając, że naprawdę bardzo to lubiła. <br />
<br />
Kiedy
cieszyła się z moich poczynań, wykonałem szybką pracę przy jej staniku i
ściągając go z jej ramion, cisnąłem nim gdzieś w bok. Jej okrągłe,
jędrne piersi były dociśnięte do mojej nagiej klatki, a moje usta
znalazły miejsce, gdzie jej szyja spotykała się z ramieniem. Jęknęła
kiedy zacząłem delikatnie ssać jej skórę, a moje ręce powoli uwalniały
jej biodra od dżinsów.<br />
<br />
Całując miejsce wzdłuż szyi aż
do jej ucha, ująłem jedną dłonią jej tyłek a drugą znalazłem jej
wzgórek. Westchnęła i wbiła mi paznokcie w plecy, ssąc moje ramie.<br />
<br />
-Czy to jest to czego potrzebujesz, kochanie?- zapytałem, powoli działając w jej delikatnym miejscu. <br />
<br />
-Tak.....więcej....<br />
<br />
Wsunąłem palce między jej jedwabiście mokre fałdki skóry<br />
-Co Ty na to?<br />
<br />
Jęknęła i przegryzła moje ramię, kręcąc jej biodrami.<br />
-Mmmm....więcej....<br />
<br />
-Jesteś
bardzo łakoma, Isabello- wyszeptałem jej do ucha, po czym lekko je
przegryzłem, znajdując jej otwarcie i wpychając w nie swoje długie
palce.<br />
<br />
-Jezu- jęknęła, a jej głowa opadła do tyłu, dając mi jeszcze większy dostęp do jej szyi.<br />
<br />
Przejechałem
językiem wzdłuż jej brody i wciągnąłem głęboko powietrze. Zapach jej
podniecenia mieszał się z perfumami, które miała na sobie. Oblizałem
wargi, czując nagle przypływ dzikiej energii.<br />
<br />
-Czuje
Cię, Isabello. Twój zapach jest tak.....słodki, tak kuszący. Ruszałem
palcami w tą i z powrotem, w wolnym tempie, kciukiem naciskając na jej
mały kłębek nerwów. Przeniosła biodra do przodu, prosząc o więcej.<br />
-Mmm....podoba Ci się, prawda kochanie? Lubisz kiedy pieprze Cie palcami, nie?<br />
<br />
-Tak, o Boże tak- jęknęła, rozkładając uda tak szeroko, jak tylko pozwalały jej na to majtki i przybliżyła się do moich palców.<br />
-Daj mi jeszcze więcej.<br />
<br />
-Więcej?
Co takiego?- zapytałem, ruszając palcami jeszcze szybciej i mocniej.
Wydała z siebie głośny dźwięk, zaciskając bardziej ścianki wokół moich
palców.<br />
-Kurwa, kochanie...jesteś tak cholernie mokra. Musisz się położyć. Chcę to zobaczyć.<br />
<br />
Dalej
trzymała sie moich ramion, a ja powoli zacząłem kłaść ją na podłogowych
poduszkach. Zaprotestowała jękiem, gdy wyjąłem z niej palce, by już
całkiem ściągnąć z niej majtki. Musiałem widzieć to, kiedy przy niej tak
pracowałem. Rozłożyła dla mnie nogi, chętna by zaprosić mnie do
zadowolenia jej....i to chciałem zrobić.<br />
<br />
Jej wilgotność błyszczała w świetle ognia i oblizałem wargi, nie mogąc się doczekać degustacji.<br />
-Kurwa, to jest naprawdę piękna cipka, Isabello. I jest cała moja. - powiedziałem znów wpychając w nią palce.<br />
<br />
Jęknęła
i wygięła plecy w łuk. Pochyliłem się i złapałem w usta jeden z jej
twardych sutków. Językiem jeździłem w każdą stronę, czasem go
przegryzając.<br />
<br />
-Mocniej, Justin- błagała.<br />
<br />
Spełniłem to.....wbiłem mocniej w nią palce, chowając je aż po same kostki, na co ona pociągnęła mnie za włosy.<br />
<br />
-Unghh....potrzebuję Cię w środku, kochanie- powiedziała, kręcąc biodrami w moją stronę.- Proszę...<br />
<br />
Tak,
czułem jej ból. Też potrzebowałem być w niej, po prostu nie mogłem
znieść tego, że jeszcze mnie tam nie było. Wkurzało mnie to, bo miałem w
myślach jeszcze wiele pomysłów, które mógłbym z nią wykonać, ale
pieprzyć to......mieliśmy jeszcze przed sobą całe życie, więc
wyciągnąłem z niej palce.<br />
<br />
Podtrzymałem się na ręce i
ściągnąłem do końca swoje spodnie, uwalniając swoje ruchy. Wziąłem w
ręce penisa, a moja kochana asystentka od razu złapała mnie za tyłek.<br />
<br />
Była
bardzo chętna, podnosząc swoje biodra, ale postanowiłem trochę sie z
nią podrażnić. Więc, potarłem główką penisa wzdłuż jej szparki,
przyciskając go do łechtaczki i lekko nim poruszając. Jęknęła głośno i
spojrzała w miejsce gdzie mój fiut ocierał sie o jej kobiecość. Kochałem
ją torturować, zwiększać jej podniecenie, więc zsunąłem mojego kolegę z
powrotem w dół, wciskając lekko w jej wejście, ale potem wróciłem do
wcześniejszej pozycji. <br />
<br />
-Proszę, Justin...<br />
<br />
-Tak, cholernie mi się to podobało jak mnie prosiła o mojego kutasa.<br />
<br />
-O co prosisz, kochanie? Chcesz, żebym pieprzył tą piękną cipkę moim fiutem?- zapytałem, uśmiechając sie do niej.<br />
<br />
Skinęła
głową i przegryzła wargę, unosząc szybko klatka piersiową. Podniosła
nogi i zaplotła je na moim tyłku, przybliżając do mnie biodra.<br />
<br />
Spojrzałem
między nas i przycisnąłem głowę penisa do jej wejścia, powoli witając w
jej środku. Oboje jęknęliśmy z przyjemności, kiedy w końcu byliśmy
złączeni. Chciałem jeszcze więcej tego uczucia.<br />
<br />
-Cholera
jasna, to jest zajebiste, prawda?- zapytałem- To jak wchodzę w Ciebie
na samym początku. Sposób w jaki Twoja cipka chwyta mojego penisa, tak
gorąco, tak miękko, tak mokro....to uczucie....nie ma sobie równych.
Spróbujmy jeszcze raz, dobrze?<br />
<br />
Patrząc na miejsce gdzie
oboje byliśmy złączeni, wycofałem się z niej. Jej soki spływały z
mojego penisa, a jej szparka znów stała się tak malutka, jakby nigdy
mnie tam nie było. To był niesamowity widok.<br />
<br />
Na powrót w
nią pchnąłem, patrząc jak cały sie w niej zatopiłem. Moje gałki oczne
powędrowały do tyłu, jeszcze raz chowając się w niej na całą długość.
Zawiła sie pode mną, ściskając mi tyłek.<br />
<br />
Zachęciłem ją, by powiedziała to co najlepsze.<br />
-Właśnie tak, kochanie...rób to czego pragniesz. Użyj mojego ciała dla Twojej przyjemności.<br />
<br />
-Jesteś taki gruby, taki twardy- jęknęła- uwielbiam to jak czujesz się wewnątrz mnie.<br />
<br />
Kurwa....moja ukochana włączyła u mnie pro przyspieszenie.<br />
<br />
Znów z niej wyszedłem i na powrót uderzyłem.<br />
-Tak?<br />
<br />
Wbiła paznokcie w moje pośladki<br />
-Boże, tak...szybciej.<br />
<br />
Dałem
jej to, co chciała, poruszając się w niej w pięciu szybkich
pchnięciach, ale potem na chwile ustałem i opadłem na nią, podtrzymując
się na ręce. Zrobiłem tak po to, żeby potrzeć jej łechtaczkę.<br />
<br />
-Właśnie tak...-jęknęła- Och, Chryste...właśnie tak. Nie przestawaj.<br />
<br />
Pchałem
w nią w kółko i w kółko. Udało mi się znaleźć stałe tempo, żeby nie
było ani zbyt szybko, ani zbyt wolno, a ona kołysała się przede mną,
obijając się biodrami o moje. Rękami ściskała mój tyłek, zaciskając
ścianki wokół mnie. <br />
<br />
-Justin....będę...<br />
<br />
-Zrób
to, kochanie. Dojdź na moim fiucie.- jęknąłem, nadal się w niej
poruszając.- o, cholera...pozwól mi poczuć, jak dobrze sie czujesz
dzięki mnie.<br />
<br />
Uniosła swoje plecy, kiedy mój penis twardniał coraz bardziej z każdym pchnięciem.<br />
<br />
-Właśnie
tak, kochanie.....właśnie tak- i wtedy poczułem znajome pulsowanie jej
cipki wokół mojego fiuta, kiedy krzyczała moje imię.<br />
<br />
Przyspieszyłem
tempo, wbijając mocniej, głębiej. pomagając jej osiągnąć jej szczyt.
Nie mogłem od niej oderwać oczu. Wyglądała tak pięknie w delikatnej
poświacie ogniska. Lekki połysk potu pokrył jej twarz, jej wiśniowe
wargi. Miała zamknięte oczy, przez co jej rzęsy pieściły miękką skórę
pod nimi.<br />
<br />
-Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie- szepnąłem, po czym pochyliłem sie by posmakować te soczyste usta.<br />
<br />
Raz,
dwa, trzy razy dotknąłem jej warg. Wsuwałem i wysuwałem z niej penisa.
Jej piersi gnieździły sie pod moją klatą i znów polizała moje usta,
ciągle trzymając dłonie na moich pośladkach. Tego było zbyt wiele. <br />
<br />
-To jest niesamowite, Bello. Nie mogę tego dłużej trzymać.- ostrzegłem ją- dojdę w tej pięknej cipce.<br />
<br />
Bella potrząsnęła głową i spojrzała mi w oczy.<br />
<br />
-Nie...odmawiałeś mi już tyle razy. Nie pozwolę, żebyś zrobił to znowu. Dojdź w moich ustach, Justin. Chcę Ciebie spróbować. <br />
<br />
-Och...cholera....nie wiem czy to utrzymam, skarbie....cipka jest....tak zajebista- ostrzegłem, robiąc wszystko, aby nie dojść. <br />
<br />
-Teraz, Justin.....daj mi to teraz. Pieprz moje usta- domagała się. <br />
<br />
Wyszedłem
z niech, bardzo niechętnie, ale tak jak powiedziałem wcześniej,
chciałem jej dać to czego chciała. Może to ona zaczęła od mojego
seksualnego niewolnika, ale teraz to ja nim byłem.<br />
<br />
Mój wymoczony w jej sokach fiut zakołysał się kiedy przeniosłem go do jej ust.<br />
<br />
Przejeżdżając końcówką po jej ustach, pokryłem je jej własnym orgazmem.<br />
-Posmakuj mnie, Isabello. Zobacz jak smakuje mój fiut nasączony Twoimi sokami.<br />
<br />
Otworzyła
usta, a ja pchnąłem fiuta do środka. Zamknęła buzię wokół mojej
szerokości i zanuciła, smakując nasze smaki. Złapałem od tyłu jej głowę,
ruszając biodrami. <br />
<br />
-Smakujemy dobrze, Bello? Podoba Ci się jak smakujesz na moim penisie?<br />
<br />
Odpowiedziała
jękiem, a potem złapał mnie za tyłek, zmuszając mnie bym znalazł sie
jeszcze głębiej w jej gardle. Czułem jej ścianę gardła, ale połknęła
mnie jeszcze głębiej. Więcej nie mogłem znieść. <br />
<br />
-Kurwa,
kochanie! Kurwa, kurwa, kurwa - zawołałem, kiedy mój penis zaczął
pulsować i wystrzeliłem spermą w tył jej gardła. Powoli pokiwała głową
oczyszczając mnie do końca, aż zacząłem czuć, że powoli wiotłem w jej
ustach. <br />
<br />
-Cholera, kobieto, to wystarczy- zaśmiałem
się, zmuszając ją by wypuściła mojego kutasa. -Jak nie skończysz tego
zaraz to znowu stanę sie twardy. <br />
<br />
-A co jest w tym złego?- zapytała.<br />
<br />
Przysięgam na Boga, że cholernie ją kochałem. <br />
<br />
Zszedłem
z niej i położyłem sie obok, przyciągając jej ciało do swojego by mogła
położyć głowę na mojej piersi. Lewą rękę położyła na moim brzuchu, a ja
na nią spojrzałem. Kamienie z pierścionka mojej matki złapały światło
ognia, przez co odzwierciedlił tęczę kolorów. Pierścionek w końcu
znalazł dom.<br />
<br />
Ja w końcu znalazłem dom. Co przypomniało mi...<br />
<br />
-Tak więc, nigdy nie powiedziałaś- zacząłem- podoba Ci się dom?<br />
<br />
Bella podniosła głowę i spojrzała na mnie. Powolny uśmiech wkradł się na jej twarz.<br />
-Wiesz, że tak.- odpowiedziała.<br />
<br />
Tak ,wiedziałem.<br />
<br />
-Ale, um...tylko nie wiem jak to wszystko będzie działać- ciągnęła, ryzując wzorki na mojej klatce.<br />
<br />
-Jak co będzie działać?- zapytałem, nie wiedząc w czym był problem. <br />
<br />
-Masz rezydencje, a teraz jeszcze domek. Gdzie dokładnie, masz zamiar mieszkać?<br />
<br />
-A,
o tym- zacząłem, nagle czując się jak osioł, że nie omówiłem z nią tego
wcześniej. Miałem w planie porozmawiać z nią o tym po pokazaniu jej
domu, ale jedna rzecz doprowadziła do drugiej...no i tak już
wyszło.-Wiesz, że Jake zapisał mi swoją połowę firmy? <br />
<br />
-Tak....<br />
<br />
-Więc,
Ryan był bardzo lojalny wobec mnie przez lata i dobrze zna tajniki
firmy, więc myślałem o tym, żeby zrobić go swoim partnerem. <br />
<br />
-Justin, to wspaniale!- powiedziała z radością- Jasmine całkowicie oszaleje!<br />
<br />
Zaśmiałem się, wiedząc, że na pewno tak będzie.<br />
<br />
-Chwileczkę- powiedziała- co to ma wspólnego z tym, gdzie będziemy mieszkać?<br />
<br />
-Ach
tak!- kontynuowałem- To praktycznie nie ma nic wspólnego z tym gdzie
będziemy mieszkać, ale ewentualnie, Ryan mógłby kontrolować rzeczy w
biurze, które tego potrzebują. Więc z tego wynika, że możemy mieszkać
gdzie tylko chcesz. Jeślibyś chciała mieszkać tutaj, by być bliżej
rodziców, mogę po prostu przenieść tutaj moje biuro i pracować w domu.<br />
<br />
-Ale Justin......dom Twoich rodziców to wszystko co Ci zostało po rodzinie. - powiedziała ciężkim głosem.<br />
<br />
Przytuliłem ją do siebie i pocałowałem w czoło, bo tego chciałem, ale także dlatego, że wciąż tak bardzo martwiła się o innych.<br />
-Ty
jesteś teraz moją rodziną, Bello. I planuję mieć dużo pięknych, małych
Belli...no i może jednego Justina, żeby nazwisko przetrwało.<br />
<br />
Podniosła wysoko brwi, rozszerzając oczy, a na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech.<br />
-Dzieci? Chcesz mieć dzieci?<br />
<br />
-Mmmmmmmhmmm, dużo dzieci- poprawiłem ją.<br />
<br />
-Tak więc- powiedziała zamyślona-będziemy potrzebować wielkiego domu, żeby pomieścić taką gromadkę, nie sądzisz?<br />
<br />
Wzruszyłem ramionami.<br />
-Przypuszczam, że tak.<br />
<br />
-A
Jasmine będzie potrzebować kogoś by się nią zajął, podczas gdy Ryan
będzie do późna w pracy. W przeciwnym będzie mu truła dupę, że się
niewłaściwie nią zajmuje.<br />
<br />
-Pewnie tak- zgodziłem się.<br />
<br />
-Mojej mamie już lepiej a tata wrócił do pracy. Louis zaczął szukać miejsca do zamieszkania w mieście.<br />
<br />
Wiedziałem do czego zmierzała.<br />
-Kochanie, chcesz mi powiedzieć, że chcesz mieszkać w Bieber rezydencji?<br />
<br />
Wyglądała jakby miała przez to wyrzuty sumienia.<br />
-Czy to straszne z mojej strony? Że nie rzucam się na okazję, żeby mieszkać tak blisko rodziców?<br />
<br />
-W
ogóle. Możesz odwiedzić ich, kiedy tylko chcesz. Po prostu będziemy
mieć tutaj swój uroczy mały domek, w którym będziemy na Boże Narodzenie,
Wielkanoc, wakacje....kiedy będziemy chcieć. Nie potrzebujemy powodu,
żeby rzucić wszystko i przyjechać tutaj.<br />
<br />
-Plus, tam, na
Upper East Side nie mamy wścibskich sąsiadów i nie będziesz musiał
odkładać swoich obowiązków co do Scarlet Lotus. - powiedziała<br />
<br />
-Hej! Obrażam sie za to!- powiedziałem żartobliwie, łaskocząc ją.<br />
<br />
-Żartuje! Żartuje!- śmiała się.<br />
<br />
-Więc, Upper East Side?- zapytałem, chcąc żeby podjęła decyzje.<br />
<br />
Skinęła głową.<br />
-Upper East Side to jest to.<br />
<br />
-Dobrze-
powiedziałem, zadowolony z jej decyzji. Przekręciłem ją tak, że,
podpierając sie na łokciach, leżałem nad nią z przebiegłym uśmieszkiem.<br />
-A teraz zacznijmy robić te dzieciaki.<br />
<br />
Kiedy pochyliłem się by skraść jej buziaka, ona przyłożyła palca między nasze usta.<br />
-Justin, dalej mam to zabezpieczenie. Nie mogę mieć dzieci przez kolejne pięć lat.<br />
<br />
Wzruszyłem ramionami.<br />
-No to to usuniemy, ale w międzyczasie nie zaszkodzi poćwiczyć.<br />
<br />
Zachichotała i w końcu ustąpiła, pozwalając mi namiętnie ją pocałować.<br />
<br />
Takich
właśnie nas chciałem. Chciałem widzieć nas beztrosko się śmiejących,
uprawiających erotyczną miłość....po prostu szczęśliwych i wolnych.
Wolnych od oszustw, wolnych od przyjaciół, którzy chcieli zrobić z nas
ruiny, wolnych od uczucie, że tylko my chcieliśmy uratować życie kogoś,
kogo kochamy.....wolnych od samotności.<br />
<br />
To nie było
idealne marzenie jakie każdy Amerykanin kiedyś miał, ale podstawa była
ta sama; ktoś kogo można kochać, ktoś, kim można się opiekować, ktoś,
kto wyciągnąłby nas z piekła, ktoś, kto powstrzymałby nas od złych
zamiarów....ktoś, kto chciałby robić to wszystko w zamian.<br />
<br />
I
zdobędziemy te marzenia. Upewnie się, że tak będzie. Nie byłem tak
naiwny, żeby myśleć, że wszystko byłoby idealnie, ale będziemy mieć
swoje małe walki do wygrania, ale w dłuższej perspektywie czasu,
mogliśmy wygrać kurwa nawet wojne.<br />
<br />
Będziemy żyli długo i szczęśliwie.<br />
<br />
<br />
_____________________________________________________<br />
<br />
Jeszcze tylko 1 rozdział do końca :cccccc<br />
<br />
Justin i Bella są tacy kochani, że aż lasjncufdbvifuehovdfno <3<3<3<br />
<br />
<a href="http://ask.fm/bieberrockus69" target="_blank">ASK </a><br />
<br />
<br />
<br />paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com38tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-79876351278292888242013-11-13T16:51:00.000+01:002013-11-13T20:50:18.196+01:0025. Mission Impossible <b>Jake</b><br />
<br />
Cholera.<br />
<br />
Przejrzałem się w lustrze w łazience. Moja wspaniała twarz była lekko zniekształcona, ale udało mi się ją oczyścić z krwi i zakleić otwarte rany.<br />
<br />
Oni nie poszliby na policje. Byłem tego pewien. Oznaczałoby to, że musieliby narazić się na ujawnienie wszystkiego, a ja byłem pewien, że prostytucja i handel niewolnikami zaciekawiłoby ludzi na dłuższą metę niż to co prawie zrobiłem.<br />
<br />
To gówno nie mogło źle pójść.<br />
<br />
Zaplanowałem to idealnie.<br />
<br />
Krok pierwszy: zaproponować to wszystko tej dziwce i narazić jej lojalność wobec Justina - co widziałem na własne oczy na balu- i zapieczętować umowę.<br />
<br />
Krok drugi i jak dla mnie ulubiony: zerżnąć ją tak by wiedziała co przegapiła nie korzystając z Wielkiego Tatusia Kutasa. Potem bym ją zostawił, proszącą o więcej, ale zanim to by się stało Bieber wróciłby do domu i złapałby nas na gorącym uczynku.<br />
<br />
No i najważniejsze: usiąść sobie, wygodnie się rozsiąść i zacząć oglądać tą zmorę, którą bym zasiał, ze świadomością, że nabywałem cenną rzecz na swoje konto.<br />
<br />
Ale gówno, jednak odwróciło się przeciwko mnie. Isabella nie przyjęła mojej propozycji, co oznaczało, że sam musiałem się postarać, żeby Bieber nas zobaczył, więc trochę się na niej wyżyłem. Nie chciałem z nią walczyć, ale ona nie złapała się na moje postępy. W rezultacie, to wszytko trwało zbyt długo. Justin miał przyjść i nas złapać.<br />
<br />
A tak naprawdę, przyszedł i nieźle mi najebał.<br />
<br />
-Pieprzony kutas!-zaśmiałem się do lustra, po czym wróciłem do mojego biura i nalałem sobie czegoś mocniejszego.<br />
<br />
Poszedłem do okna z wirującą, bursztynową cieczą w mojej szklance i spojrzałem na miasto. Moje miasto....ja kurwa byłem jego właścicielem, albo przynajmniej za niedługo miałem być.<br />
<br />
Wzdrygnąłem się, kiedy szklanka nawiązała kontakt z moimi opuchniętymi wargami. Kropla alkoholu wypłynęła na przecięcie, co zabolało jak cholera, dolewając oliwy do ognia.<br />
<br />
-Cholera jasna!-ryknąłem i rzuciłem szklankę w pobliską ścianę. Rozbiła się, maziając ścianę na brązowo i rozkruszając się na kawałeczki.<br />
<br />
Kolejny niewypał tego wieczoru. Zakląłem pod nosem, postanawiając zostawić to do sprzątnięcia dla personelu i wróciłem do mojego okna.<br />
<br />
To co zrobiłem wcześniej, było tylko ubogim planem. Powinienem pozwolić sobie na więcej czasu z nią. Nie to, żeby chętniej mi skopał tyłek, kiedy ona byłaby chętnym uczestnikiem. Po prostu wtedy jego pięść już nie byłaby taka pewna siebie. Zraniona duma i złamane serce to coś z czym łatwiej bym sobie poradził, niż z facetem, który zgrywa superbohatera i jak Rambo broni swoje terytorium.<br />
<br />
Trochę to zniszczyło mój plan. Ale bez względu na to, dalej miałem swoje wszystkie siły. A przynajmniej tak było przed tamtą nocą.<br />
<br />
Nie, nie chciałem jej przeruchać, żeby go zniszczyć; to miało być tego konsekwencją, ale bardzo chciałem to zrobić przed posiedzeniem zarządu w następny poniedziałek. Miałem coś do udowodnienia. Ile razy próbowałem wszystkim to wytłumaczyć, że kobiety chcą tylko jednego? Pieniędzy. To jasne i proste. Złote dziwki...każda z nich.<br />
<br />
Ok, dobra, może dwóch rzeczy. Fiuta. To gówno też im się podoba.<br />
<br />
Kiedy byliśmy młodzi, starałem się wbić mu tą teorie o sukach do jego grubej czaszki, głownie dlatego, że chciałem, żeby spędzał ze mną więcej czasu w weekendy, albo....tak w ogóle. I wierzyłem, że tak by się stało.<br />
<br />
Jako dorośli, to było jeszcze ważniejsze. Potrzebowałem Biebera, jeśli mielibyśmy wznieść firmy naszych ojców na najwyższe piętra, gdzie wszyscy mogli sobie tylko marzyć. Ale on był skupiony na kobiecie, na pieprzonej cipce, między nogami, był rozkojarzony i nie potrafił wyjść chociaż trochę wyżej.... nie mówiąc już nawet o wyższych sferach.<br />
<br />
Bieber mnie jednak nie słuchał. Był świeżo po studiach, kiedy jego rodzice zginęli. Odziedziczył połowę firmy, miał wspaniałą kobietę u boku, a ja.....ja byłem zapomniany. I to nie tylko przez mojego rzekomo, najlepszego przyjaciela; mój ojciec patrzył na Justina z taką dumą i adoracją, że to było praktycznie namacalne.<br />
<br />
Na mnie nigdy tak nie patrzył.<br />
<br />
Justin Bieber był wschodzącą gwiazdą, miał kurwa wszystko, czego ja nie. Byłem już cholernie zmęczony życiem w jego cieniu.<br />
<br />
-Jake, dlaczego nie możesz być bardziej jak Justin?- głos mojego ojca zadźwięczył w moich uszach, stale mi przypominając, że nie sprostałem jego oczekiwaniom. Popełniałem błędy, byłem młody i lubiłem się zabawiać. Ale te błędy były dla niego nie do przyjęcia.<br />
<br />
Mój stary w moich oczach był słabeuszem. Podzielił swoją firmę z tymi Bieberami, kiedy mógł zabrać wszystkie sukcesy Scarlet Lotus na swoja rękę. Te dwie święte nogi Justina chciały...żebyśmy oddali znaczną część naszych zysków na cele charytatywne......dać z powrotem do wspólnoty....zrobić coś dobrego, jakieś błogosławieństwa.<br />
<br />
Pfft....to nie były błogosławieństwa. To była ciężka robota: krew, pot i łzy mojego ojca. Ale on nie widział tego w ten sposób. Prawdę mówiąc, myślę, że tata był potajemnie zakochany w Pattie Bieber. Widziałem jak jego twarz rozjaśniała się, kiedy ona wchodziła do pokoju. Ta suka okręciła sobie go wokół małego paluszka, a on mógł zrobić wszystko o co zapytała, mimo, że wiedziałem,ze nigdy nie będzie jej mógł mieć.<br />
<br />
To potwierdza moją teorię co do kobiet. Mój ojciec nawet tego nie zauważył.<br />
<br />
A mówiąc o tym to...Miałem randkę.<br />
<br />
Odpiałem kolejny guzik mojej koszuli, ukazując większą część mojej brązowej, ogolonej klaty- bo tak właśnie on lubił- i złapałem kluczyki. Robiło się późno. James miał już zaraz zamykać klub i czekać na mnie ze swoim wspaniałym tyłeczkiem. Cholera....muszę już go mieć.<br />
<br />
A na koniec miałem zamiar pożyczyć od niego tą bryłe złota, którą trzymał w swoim biurze. To nie było nic innego jak kartka papieru z tuszem....ale dla mnie to była przyszłość Johnson Enterprises.<br />
<br />
<b>Bella</b><br />
<br />
Ciepła woda otaczała nasze nagie ciała, kiedy leniuchowaliśmy w skandalicznie wielkiej wannie. Siedziałam między jego nogami, plecami przyciśnięta do jego klatki piersiowej i z głową opartą na jego ramieniu. Otaczał mnie swoimi silnymi rękami, a ja zamknęłam oczy, kiedy przeniósł gąbkę na moje odsłonięte piersi. Sutki miałam tak twarde, że mogłabym nimi ciąć diamenty. One były cały czas w takim stanie ciągłego podniecenia, odkąd moja stopa przekroczyła próg tego domu po raz pierwszy.<br />
<br />
Zabawne, jak wtedy chciałam go nienawidzić. Skończyłam beznadziejnie zakochana w człowieku, który nabył mnie za milion dolarów, aby mógł robić ze mną co tylko chciał, kiedy chciał i jak chciał.<br />
<br />
Myślę, że można znaleźć prawdę w tym powiedzeniu, że czasami jak przestajemy szukać miłości to ona sama nad znajduje. I zazwyczaj, jest to osoba, której nigdy byśmy o to nie podejrzewali, że uda mu się złapać nasze serce i schować głęboko w swoim środku.<br />
<br />
Sama Cooch zaczęła się przewijać w górę i dół, a nawet i na boki. Kurwa ona potrzebowała czegoś. Nienasycona latawica.<br />
<br />
Jakby słysząc jej prośbę, wolna ręka Justina zaczęła ruszać się na moim brzuchu, aż mógł zagłębić się swoimi grubymi i długimi palcami, między moje fałdku na szczycie ud, dając jej właściwe powitanie. Jego cudownie pachnący oddech musnął skórę na mojej szyi, a już po chwili zostało to zastąpione przez jego gorące i mokre usta.<br />
<br />
Język Justina był niesamowicie uzdolniony, a wargami ustawiał wszystkie moje zmysły w stan wysokiej gotowości. Nie zostawiając latawicy w spokoju, przeniósł drugą rękę na moje piersi delikatnie szarpiąc za brodawki.<br />
<br />
Czułam jego twardość wciśniętą między nim a moimi plecami. Jego palce, między moimi nogami, zwiedzały każdy nerw, który tylko mogły, kusząco przyciskając wargi w zagięcie mojej szyi.<br />
<br />
-Justin.....-wyszło bardziej jak błaganie.<br />
<br />
Nigdy nie zaprzestał swoich czynności, ale podniósł swoje usta prosto do mojego ucha.<br />
-Powiedz mi, czego pragniesz, Isabello. - jego głos, kiedy zwrócił się do mnie po imieniu był taki głęboki, chrapliwy......pełen pożądania.<br />
<br />
Cooch już wyjęła długopis i kartkę i zaczęła sporządzać listę, ale zignorowałam ją. Miało być jeszcze dużo sytuacji, kiedy to on by ją zaspakajał, ale teraz to ja chciała coś dla niego zrobić.<br />
<br />
-Ciebie- odpowiedziałam i odwróciłam się w jego ramionach. - Chcę Cie posmakować!<br />
<br />
Justin syknął, kiedy ułożyłam się na czworaka między jego nogami i spojrzałam na niego sugestywnie, liżąc dolną wargę. Swoimi ruchami wzburzyłam wodę, która powoli rozlewała się na jego mięśniach brzucha.<br />
<br />
-Dalekie jest to dla mnie, żeby odmówić Ci przyjemności - Położył ręce na półce tuż za nim i z brutalną siłą podniósł swoje ciało, aż usiadł na gzymsie wanny. Woda kaskadowo spływała z jego mięśni, a po chwili wziął w ręce swojego penisa i zaczął żartobliwie go głaskać. Wyprostował druga rękę ku mnie, jakby w zaproszeniu i powiedział.<br />
-Chodź Isabello....Ssij mojego fiuta.<br />
<br />
Jego słowa przypomniały mi o naszej pierwszej nocy, kiedy siedział na fotelu, a jego usta kochały się z papierosem....zupełnie nagi. Skóra na moich ramionach zadrżała na te wspomnienie. Wydałam cichy dzięk zadowolenia i przybliżyłam się do niego. Kiedy byłam w zasięgu jego ręki, zatopił dłoń w moich włosach z tyłu głowy i poprowadził mnie do swojego kolosalnego przyrodzenia, łaskawie przybliżając go do moich ust.<br />
<br />
Justin zacisnął rękę u podstawy jego fiuta i z jego gardła uciekł jęk, kiedy wzięłam go do buzi. Zaczęłam krążyć językiem po jego główce, by zaraz potem pochłonąć go na całą długość swojej jaskini. Moje usta rozciągnęły się wokół niego. Pieścił moje włosy, ciągnąc mnie w tą i z powrotem, w tą i z powrotem. Gdy oparł swoją idealną stopę o krawędź wanny, oparł plecy o ścianę, by móc mnie oglądać, nagle stałam się ekshibicjonistką.<br />
<br />
Uwolniłam go na chwilę i pochyliłam głowe bardziej między jego uda. Trzymając z nim kontakt wzrokowy, polizałam jego jaja, biorąc jednego w usta i delikatnie go ssając.<br />
<br />
-Cholera jasna- wyjęczał, otworzył szerzej usta a jego klatka zaczęła rosnąć i spadać jeszcze szybciej.<br />
<br />
Mój język przejechał ścieżką po sam szczyt jego fiuta. Justin użył nieco więcej siły, by popchać moją głowę co skończyło się tak, że poczułam penisa w tyle gardła. Zębami lekko otarłam jego gładką skórę, ale on wyszedł ze mnie, a potem wrócił z powrotem. Jego oczy były skupione na moich ustach, a ja zaczęłam szybko poruszać moją głową, głęboko go ssając. Przełknęłam i zrelaksowałam gardło by wziąć go jeszcze głębiej, jęcząc dzięki grubości, którą miałam w ustach, jakby to było najpyszniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek próbowałam....bo było.<br />
<br />
-Kurwa, kochanie-jego głos był praktycznie szeptem....chrapowaty, ledwo kontrolowany szept. - Nie masz nawet pojęcia jak dobrze wyglądasz ssając mojego fiuta. Mocniej, kochanie. Ssij mnie mocniej.<br />
<br />
Zrobiłam, jak mówił. Zassałam jak najmocniej policzki. Justin jęknął napinając mięśnie ramion, klatki piersiowej i brzucha. Szybciej, mocniej, głębiej go wzięłam, kiedy oglądał mnie z fascynacją. Nie był w stanie oderwać wzroku od moich ust, a ja zauważyłam, że jeszcze mocniej ścisnął dłoń u podstawy swojego penisa.<br />
<br />
Mogłabym umrzeć jako szczęśliwa kobieta w jego fiutem w ustach. Śmierć przez uduszenie penisem.<br />
<br />
-Bella....kuuurwa!- zawarczał, a jego twarzy wykrzywiła się- Przestań, kochanie. Przestań!<br />
<br />
Nie chciałam przestawać, więc kontynuowałam.<br />
<br />
-Nie.....kurwa...-warknął i ujął moją twarz w dłonie, zmuszając bym opuściła jego fiuta.- Chcę....chcę być w Tobie, kiedy będę dochodzić.-był zdyszany, żyły mu wystawały na szyi, a oczy miał rozszerzone, głodne.....władcze.- Odwróć się, kochanie. Przytrzymaj się wanny.<br />
<br />
Tak, Cooch ucieszyła się po cichu, że też dołączy do gry.<br />
<br />
Justin, Justin to nasz człowiek! Jeżeli on nie może nas wyruchać to nikt nie może!<br />
<br />
Zrobiłam jak powiedział, rozkładając nogi tak, żeby mógł wygodnie się zmieścić między nimi i wyginając ku niemu tyłek. Kiedy poczułam jego oddech na swoim karku, jego pierś, którą przycisnął do moich pleców i jego penisa tuż przy moim wejściu, praktycznie już tam doszłam.<br />
<br />
Jego usta były przy moim uchu, ale na dole poczułam jak przyłożył penisa do moich fałdek, drażniąc je, a nie robiąc tego, na co czekałam. Cofnęłam się tyłkiem by móc go nakierować na mój otwór, ale od razu się odsunął, powodując, że zaskomlałam z powodu utraty kontaktu.<br />
<br />
Znów poczułam jak jego oddech pieścił moje ucho. Jego głos był głęboki i groźny, ale z jakiegoś powodu nie byłam w stanie się go bać.<br />
-Hmmm...którego wejścia powinienem użyć, Bello? Tego?- zapytał, przesuwając główkę penisa po moim tradycyjnym otwarciu. - Czy tego? - zsunął się na mój tyłek i naparł na tamto wejście.<br />
<br />
Cooch nabrała piany w usta, w oczekiwaniu, na zagrożenie, że mógł skorzystać z innego wejścia, zamiast z niej. Ona aż zmrużyła niebezpiecznie oczy na moją dupę.<br />
<br />
No cóż, Cooch, nie pozwolę ci zniszczyć tej suki, zwłaszcza, że nią była moja dupa.<br />
<br />
-Który tylko chcesz. Tak jak Ty nie będziesz mi niczego odmawiać, tak samo ja. - odpowiedziałam, chociaż....tak, moje ostatnie doświadczenia z tylnym wejściem były bardzo bolesne, ale chciałam spróbować jeszcze raz. No i tak jak powiedziałam, chciałam zrobić coś dla niego, więc jeśli chciał mnie pieprzyć w tyłek, ja byłam gotowa mu pozwolić.<br />
<br />
Justin zachichotał mi do ucha i nawet jeśli nie mogłam tego zobaczyć, wiedziałam, że na jego ustach był uśmiech.<br />
-Naprawdę? Bardzo odważnie, Isabello. Bardzo oddane. Kocham jak chętne jest Twoje ciało....jak bezwstydnie reagujesz na mój dotyk. Nie mogę się doczekać, kiedy włożę penisa w ten Twój rozkoszny, mały tyłek i to zrobię. Ale tym razem, myślę, że pójdę....tutaj.<br />
<br />
Gruby penis wszedł w moja cipkę, rozciągając i wypełniając mnie całkowicie od środka. Jęknęłam i zagryzłam wargę, wyginając plecy w łuk tak, że mogłam oprzeć głowę o jego ramię. Jedną ręką ujął moja pierś, a drugą położył na moim brzuchu. Następnie mocniej nacisnął na mój brzuch, zmuszając mnie, żebym nieznacznie się zgięła, co spowodowało, że zaczęłam ciężej oddychać.<br />
<br />
-Spokojnie, kochanie. - wyszeptał mi do ucha- Cholera, dzięki Tobie tak cholernie dobrze się czuje.<br />
<br />
-Ty też, źle mi nie robisz- udało mi się powiedzieć.<br />
<br />
Justin zaczął się we mnie ruszać, powoli kołysząc, podczas kiedy zasypywał moją szyję otwartymi pocałunkami. Moja głowa opadła na bok, jak poczułam, że przeniósł rękę niżej i zaczął środkowym palcem masować moją łechtaczkę. Jeszcze raz zajęczałam, bo to gówno było tak dobre, a on jeszcze bardziej przycisnął klatke do moich pleców.<br />
<br />
Wiedziałam czego chciał. Chciał, żebym się odgięła, wiec tak zrobiłam, mocniej trzymając się wanny, aby mógł zrobić ze mną co tylko chciał.<br />
<br />
I robił to tylko chciał.<br />
<br />
Jego usta poruszały się się po moich nagich ramionach wysyłając na moją skórę urocze mrowienia. Zdjął dłoń z mojej piersi i splótł z z moimi palcami na wannie, a niewielki ciężar jego ciała doskonale do mnie pasował. Drugą ręką powrócił na mój brzuch, wchodząc we mnie w nieco większą mocą. Jego usta znajdowały się przy moim uchu, wiec mogłam usłyszeć każdy jego wdech, poczuć gorące powietrze, za każdym razem kiedy wydychał.<br />
<br />
-Muszę być w Tobie głębiej, Bello. Głębiej niż kiedykolwiek.- wymamrotał mi w szyje.<br />
<br />
Zsunął rękę na wnętrze mojego uda. Pchnął rękę do przodu, zmuszając mnie, żebym zawiesiła ją na krawędzi wanny. Potem wyprostował się i powoli zatopił we mnie też swoje jaja.<br />
<br />
-Ohhh.....-jęknęłam z sensacją.<br />
<br />
-To jest to, kochanie. Właśnie tutaj. - powiedział kręcąc biodrami i powodując kolejny jęk z moich ust. - Podoba Ci się?<br />
<br />
-Boże, tak!- czułam jego penisa wewnątrz mnie, jak rozpychał moje ścianki, a ja wygięłam plecy w łuk, by dać mu jeszcze lepszy dostęp. - Czuję się......Twój penis sprawia, że czuje.....ughh.<br />
<br />
-Tak, ja też to lubię- powiedział, odsuwając się trochę i już zaraz pchając we mnie z powrotem. Robił krótkie, szybkie pchnięcia, każdy coraz to lepszy. Wszystko wewnątrz mojego ciała się związało. Byłam w stanie wysokiej gotowości, grożąc wybuchnięciem chwalebnej przyjemności, którą tylko on mógł mi dać.<br />
<br />
-Mocniej, Justin. Pieprz mnie mocniej- zachęciłam go.<br />
<br />
I właśnie to zrobił. Jedną ręką złapał mnie za włosy i pociągnął do siebie, zmuszając mnie, żebym podniosła głowe , podczas gry pieprzył mnie jak szalony. Długie, twarde, szybkie uderzenia. Skóra uderzała w skóre, a jego palce wbił mi w biodra. Trzymałam się wanny, aż moje nadgarstki zbielały.<br />
<br />
A potem wszystko puściło i krzyknęłam pod wpływem orgazmu, który całkowicie mną wstrząsnął.<br />
<br />
-Justin.....o kurwa...Justin. - jęknęłam czując mocne bicie serca w mojej klatce.<br />
<br />
-Wiem, kochanie- mruknął, wciąż wściekle się we mnie wbijając - właśnie tutaj....będę szczytować. Będe.....urrrgghh!-warknął, utrzymując we mnie penisa na chwile lub dwie, aż po chwili zaczął kontynuować swój atak, ale jego pchnięcia były nieregularne.<br />
<br />
I w końcu, ucichł. To było jak dzień po burzy, kiedy odsłania się na nowo słońce. Błogi, spokojny....zadowolony.<br />
<br />
Jego ciało praktycznie bezradnie opadło na moje, czołem dociskając do moich pleców.<br />
-Kobieto....Ty.... mnie...zabijasz- wysapał.<br />
<br />
Jego? Byłam prawie pewna, że mogłabym tam zaraz dostać ataku serca, sądząc po tempie jego bicia. Ale chłopaku....przeciez to było niczym.....w rankingu uduszenia się penisem.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Justin nie pozwolił mi iść samej do Louisa; ja nie pozwoliłam mu szwędać się w pobliżu klubu i narazić nasz plan na porażkę. Ale i tak chyba skończyliśmy dobrym kompromisem. Odrzucałam wszystkie jego sposoby na to, żeby on też poszedł, tak samo jak sugestie, żeby towarzyszyli nam jeszcze Ryan i Riley. Jednak udało mi się go przekonać, żeby zamiast nich poszła Jasmine.<br />
<br />
Byłam pewna, że to wszystko było z powodu jej nieumiejętności jazdy. I mówiąc nieumiejętności naprawdę to miałam na myśli. Laska była jak szalony rajdowiec za kierownicą, cud że dojechałyśmy tam w jednym kawałku. Jednak jeśli przychodziło co do czego to umiała sobie poradzić. To może mieć coś wspólnego z faktem, że była po prostu taka malutka, że mogła przejechać człowieka i urwać mu głowę a ona nawet by tego nie zauwarzyła.<br />
<br />
Po dojechaniuzaparkowałyśmy po drugiej stronie ulicy, naprzeciwko klubu, gdzie nie było żadnych ulicznych lamp i czekałyśmy na Louisa, żeby zadzwonił i dał znać, że mogłyśmy wyjść z auta. Parkingi były puste, a neony reklam dawno pogasły.<br />
<br />
Jasmine miała na sobie cały czarny strój i wojskowe buty Co cholerne wojskowe buty robiły w jej szafie było dla mnie kompletną tajemnicą. Przez chwile pomyślałam, że mogę to nie była pierwsza mission impossible, w której brała udział, co by mnie nawet nie zdziwiło.<br />
<br />
-Masz chociaż włączony telefon? - zapytała po raz setny.<br />
<br />
-Tak, Jasmine, jest włączony. - mruknęłam.<br />
<br />
Jej noga podskakiwała jakby wypiła zbyt wiele filiżanek kawy. Jakby ktos nas nie znał, to wcale nie domyśliłby się, że szłyśmy właśnie kogoś okraść.<br />
<br />
-Sprawdź jeszcze raz!- powiedziała, bo widocznie miała mnie za idiotkę, która nie wie jak się używa telefonu.<br />
<br />
Przewróciłam oczami, wzdychając zirytowana i ponownie spojrzałam na mój telefon, trzymając go tak, żeby widziała. Właśnie wtedy zawibrował mi w ręku, powodując, że trochę podskoczyłam.<br />
<br />
To była wiadomość od Louisa: Przestań grać sama ze sobą i przyprowadź tutaj ten swój tłusty tyłek, dziwko!<br />
<br />
Tak, to by było jasne, czemu czekałyśmy.<br />
<br />
-Chodźmy- powiedziałam do Jasmine, naciskając klamkę.<br />
<br />
Wysiadłyśmy z samochodu, zarówno starając się bezszelestnie zamknąć drzwi. Zgarbione z ugiętymi kolanami udałyśmy się przez parking. Piosenka Mission Impossible grała ciągle i ciągle w mojej głowie, ale wiedziałam, że Tom Cruise nie miał nic z nami wspólnego. Kiedy dotarłyśmy do klubu, oparłyśmy się plecami o ścianę i lekko zapukałam do drzwi. Pierwsze dwa, wstrzymać, a następnie trzy kolejne.<br />
<br />
-Czy to kod, który ustaliliście? - Jasmine zapytała szeptem.<br />
<br />
-Nie. Nie ustalaliśmy.- wzruszyłam ramionami, kiedy spojrzała na mnie nie rozumiejąc.-Pomyślałam, że ....ohh, zamknij się. Jestem zdenerwowana, okej?<br />
<br />
Jasmine wypuściła z ust chichot, ale zaraz pospiesznie zakryła usta, by stłumić resztę dźwięków. W tym samym czasie, Louis otworzył drzwi.<br />
<br />
-Co wy kurwa, tutaj wyrabiacie? - spytał surowym szeptem, a potem skrzywił się na Jasmine. - Czy chcesz, żeby nas złapali? To nie jest jakaś lamerska impreza.<br />
<br />
Jasmine opuściła rękę, starając się jak mogła, żeby zakryć uśmiech.<br />
-Przepraszam.<br />
<br />
-Ładny strój- powiedział, ogarniając Jasmine, nagle zmieniając ton głosu na normalny.<br />
<br />
Jasmine rozpromieniła się na ten komplement.<br />
-Dzięki! Twój też!- przyjrzała mu się.<br />
<br />
Dopiero wtedy zauważyłam, że był ubrany prawie tak samo jak ona. W rzeczywistości był to ten sam strój, który miał na sobie, kiedy przyszedł do domu Justina, żeby mnie, cytuje "porwać". Byłam pewna, że nie nosił tego podczas pracy , bo to nie było to, co miał na sobie, kiedy mnie odwoził.<br />
<br />
-Przebrałeś się?- zapytałam, bo było to ciężkie do uwierzenia, chociaż i tak juz znałam odpowiedź.<br />
<br />
Louis posłał mi dziwną minę i pozwolił, żeby jego ramiona opadły mu wzdłuż ciała, zginając jedną nogę.<br />
-Nie mogłem nosić tego samego stroju na dwóch wydarzeniach, co nie?<br />
<br />
-Panie i panowie.....mój najlepszy przyjaciel gej - wymamrotałam, przewracając oczami.<br />
<br />
Jasmine ponownie zachichotała, po czym Louis stanął z boku, wpuszczając nas do środka.<br />
<br />
-Nie ma go?- zapytałam, kiedy zamknął za nami drzwi.<br />
<br />
-Myślę, że tak, ale on zawsze wychodzi tylnymi drzwiami, więc nie mam pewności.<br />
<br />
-Co masz na myśli, że nie masz pewności? Nie sprawdziłeś? - zapytałam niedowierzającym tonem, chociaż nadal szeptałam.<br />
<br />
-Cóż!- Louis powiedział lekko zmieszany. Zmarszczył brwi i zaczął nerwowo machać w powietrzu rękami. To mi przypomniało ten serial 'I Love Lucy'. Aww ja byłam jego Ethel a on moim Lucy. Ale to tylko taka dygresja....<br />
<br />
-Super. I co teraz robimy? - Jaminse spytała, krzyżując ramiona. Wiedziałam, że to ją zabijało; planowanie jej całego życia, więc to musiało znaczyć dla niej klęskę.<br />
<br />
Wyrzuciłam ramiona do tyłu i mocno się wyprostowałam.<br />
-Pójdziemy i sprawdzimy czy on tutaj jest i weźmiemy ten pieprzony kontrakt. - Powiedziałam stanowczo, przejmując kontrolę nad sytuacją.<br />
<br />
Klub był ciemny poza neonu od piwa, który wisiał nad barem i wskaźników obok wyjść awaryjnych, ale to były tylko malutkie światełka. Oczywiście Louis znał układ baru jak własną rękę, a ja znałam drogę do piwnicy z ostatniej mojej podróży, więc wiedzieliśmy gdzie iść.<br />
<br />
Kiedy schodziliśmy po schodach, prawie spodziewałam się kolesia, który czekał na dole w schowku i myślał, że jest bogiem czy czymś takim. Ale jego tam nie było. W rzeczywistości było zupełnie ciemno. Tak ciemno, że musieliśmy dotykać ścian, żeby wiedzieć gdzie idziemy. Zanim jeszcze dotarliśmy do końca korytarza, mogliśmy zobaczyć światło i muzykę, która grała za drzwiami.<br />
<br />
James był jeszcze w biurze.<br />
<br />
Jasmine złapała moją koszulkę, a ja zrobiłam do samo Louisowi, ciągnąc go lekko do siebie.<br />
<br />
-Super! Co my, kurwa teraz zrobimy?- wyszeptałam pospiesznie.<br />
<br />
-Trzy rzeczy- odpowiedział Louis szarpiąc moją rękę, żebym puściła jego koszule i odwrócił się do mnie. - Przede wszystkim, zamknij się zanim nas odkryją. Dwa, nigdy nie dotykaj moich ubrań. Trzy, chodźcie za mną.<br />
<br />
Przysięgam, że uderzyłabym ta sukę gdyby nie to, że tam czaił się James. Byłam zmuszona mu to odpuścić. Tak więc, Jasmine i ja poszłyśmy za nim korytarzem, wciąż pozostając niewidoczne jak tylko mogłyśmy. Ledwo udało mi się uniknąć upadku i w końcu skończyliśmy w małym schowku, który był tuż obok biura Jamesa.<br />
<br />
-No i co? Będziemy tutaj czekać dopóki stąd nie wyjdzie? - zapytała Jasmine.<br />
<br />
Utknęliśmy w małej przestrzeni jak sardynki, ale innej opcji nie było.<br />
<br />
-Tak, prawdopodobnie tak- powiedziałam.<br />
<br />
-Niekoniecznie- Louis zaczął manewrować, żeby dostać się bliżej ściany, z która graniczyło biuro.<br />
<br />
-Co robisz?- spytałam, kiedy zaczął kręcić czymś co wyglądało jak naklejki przyklejone do tynku.<br />
<br />
-Zabezpieczyłem się trochę, w czasie kiedy dowiedziałem się, że miało być tutaj coś gorącego. Nie-mogłem-się-doczekać-małej-randeczki- powiedział wyciągając naklejki,przez co do nas wpadła mała wiązka światła. W ten sposób mogłem sprawdzić czy szef mnie nie szuka.<br />
<br />
-Jesteś geniuszem zła, wiesz o tym? - zapytałam, pod wrażeniem jego pomysłowości.- Całkowicie dziwkarskie by robić to wszystko w brudnej szafie, ale zarazem genialne.<br />
<br />
Pochyliłam się i przyłożyłam oko do otworu , co robił James i .....<br />
<br />
Wypuściłam głośno powietrze i wyprostowałam się, uderzając Jasmine w nos.<br />
-Cholera jasna!<br />
<br />
Louis przyłożył jego ekstra gładką rękę do moich ust, żeby zagłuszyć ewentualne dźwięki.<br />
<br />
-Co?- Jasmine zapytała- Co zobaczyłaś?<br />
<br />
Zciągnęłam rękę Louisa z ust, żeby powiedzieć.<br />
-Jake też tam jest.<br />
<br />
-Kurwa!- Jasmine zaklęła- Co oni do cholery tam robią?<br />
<br />
Zanim powiedziałam, ponownie się schyliłam by upewnić się, że się nie przewidziałam. Jednak się nie pomyliłam, był tam James, który pochylał się nad kanapą, a Jake był tuż za nim....oboje nadzy. Przyłapałam ich jak Jake wbijał się w tył Jamesa. Na plecach Jamesa było coś białego i zobaczyłam : totalnie zdegustowana: że Jake nachylił się i wciągnął proszek do nosa.<br />
<br />
-Wciągają kokę- szepnęłam bardziej do siebie niż do Louisa czy Jasmine.- I ......i....pieprzą się.<br />
<br />
-Co?- Louis zapytał niedowierzając, ale słychać było lekkie podekscytowanie w jego głosie. - Odsuń się. Daj mi zobaczyć- rozkazał mi, lekko mnie popychając. Można było pomyśleć, że starał się zobaczyć zdjęcie Adama Lamberta po drugiej stronie ściany.<br />
<br />
-To musi być żart- Jasmine powiedziała, ale było to bardziej pytanie.<br />
<br />
Pokręciłam głowa we wszystkie strony. Czułam, jak praktycznie moje brwi dotykały linii włosów, więc wiedziałam, że na mojej twarzy ciągle był widoczny szok. Louis powiedział nam wcześniej, że miedzy Jake'em a Jamesem coś się działo, ale nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek będę tego świadkiem. I wiedziałam, że już do końca życia nie będę mogła tego wymazać z pamięci. Nawet jeżeli bym zresetowała mózg, co chyba byłoby dobrym pomysłem.<br />
<br />
-Justin zrobił mu to na twarzy?- Louis zapytała, a ja przytaknęłam z dumnym uśmiechem- Cholera, wydaje mi się, że się zakochałem w tym człowieku.<br />
<br />
Wrócił do oglądania show przez dziurkę, po czym wyciągnął telefon z kieszeni i przyłożył do otworu.<br />
-To jest kurwa seksowne jak cholera. Zachowam to na później. - powiedział, nagrywając scenkę. To było niepokojące do n-tej potęgi, ale widocznie Louis bardzo chciał dodać to do swojej osobistej kolekcji gejowskich pornolów. Lubiał prawdziwe akcje, a nie udawane. Wiem to bo kiedyś natknęłam się na tą kolekcje, szukając normalnego filmu.<br />
<br />
Staliśmy tam jak kołki, bo kurde, co mieliśmy innego zrobić? Z czasem zaczęło mi się wydawać, że słyszałam niektóre dźwięki z tamtego pokoju. Ciekawość zwyciężyła nade mną, więc przycisnęłam ucho do ściany wsłuchując się, na co Jasmine zrobiła od razu to samo, wciskając się pomiędzy mnie i Louisa.<br />
<br />
Ktoś jęczał i warczał....definitywnie dochodzili....a potem...<br />
-Tak kochanie, uwielbiasz Dużego Tatuśka, prawda? - Kiedy usłyszałam ten obleśnie zadowolony z siebie głos Jake'a, moje ciało trochę się spięło, a po tym jak usłyszałam drugi głos, ciarki przeszły mi po plecach.<br />
<br />
-Oh, to jest niepoprawne- Jasmine powiedziała tuż obok mnie, marszcząc nos.<br />
<br />
-Co oni teraz robią, Louis?- wyszeptałam. On oglądał całą scenę na iPhonie.<br />
<br />
-Jake właśnie klepnął go w tyłek. James się odwrócił i wygląda na bardzo szczęśliwego....całują się teraz. - mówił, opowiadając nam o wszystkim. - Jake przytula go od tyłu i idą razem do łazienki. Zamknęli drzwi. Założę się, że idą brać prysznic, by zmyć to całe gówno z siebie....i może nawet też tam trochę się zabawić.<br />
<br />
-Idę- powiedziałam, przedostając się do drzwi.<br />
<br />
-Chwileczkę!- Jasmine szepnęła surowo, kładąc rękę na moim ramieniu - Nie wiemy czy właśnie to będą robić. Mogą Cię złapać.<br />
<br />
-Ale jeśli będą to robić, a ja nie pójdę to już w ogóle stracę szansę na zdobycie kontraktu. - uzasadniłam- Wślizgnę się do środka bardzo szybko, a jeśli nie będzie słychać prysznica, wyjdę z powrotem i przeczekamy jeszcze dłużej.<br />
<br />
-Puść ją, szpiegu- Louis powiedział do Jasmine- Będziemy ją oglądać stąd i jak wpadnie w kłopoty, pójdziemy jej na ratunek.<br />
<br />
-Um....ok- powiedziała niepewnie Jasmine. Słyszałam niechęć w jej głosie. - Ale jeśli coś Ci się stanie będę miała przerypane u Justina więc, po prostu.....nie daj się złapać.<br />
<br />
-Okej- skinęłam nerwowo głową i zaczęłam powoli naciskać na klamkę.<br />
<br />
Gdy byłam już na korytarzu, przeszłam na palcach pod drzwi do biura. Znalazłam uchwyt i powoli go odblokowałam, cicho otwierając drzwi. Do moich uszu doszedł dźwięk lanej wody i dwóch mężczyzn.<br />
<br />
-Wiesz, że Cię kocham, kochanie- Jake zanucił.<br />
<br />
Pieprzony fagot.<br />
<br />
Podbiegłam do biurka Jamesa naprawdę nie mając pojęcia gdzie mogłam tego szukać, ale miałam prawdziwe szczęście. Nie musiałam długo szukać. pierwsza szuflada, którą otworzyłam doprowadziła mnie do wszystkich plików Jamesa. I już to miałam....pod literą "G" jak Groves, folder z moim nazwiskiem. Wyciągnęłam go i otworzyłam, modląc się, żeby Jake mnie nie złapał. Szeroko się uśmiechnęłam, kiedy zobaczyłam oryginalny kontrakt włożony między kartki.<br />
<br />
-Masz drzezcze, kochanie. Zimno Ci?- Głos Jake dobiegł z łazienki. - Może powinniśmy stąd wyjść i dać Ci się dosuszyć.<br />
<br />
O, cholera.<br />
<br />
Wzięłam kontrakt , odłożyłam folder i na palcach pobiegłam do drzwi, akurat wtedy kiedy wyłączył się prysznic. Byłam ostrożna by nie narobić hałasu i przedarłam się przez drzwi, zamykając je za sobą. Louis i Jasmine już czekali na mnie w korytarzu. Pokazałam im zadowolona, kontrakt i potrząsnęłam pupą w tańcu zwycięstwa. Jasmine i Louis podskoczyli kilka razy na palcach, udając, że klaszczą. W tym samym momencie, wszyscy nagle przestaliśmy szaleć i skierowaliśmy się do schodów, uciekając z miejsca zdarzenia. Misja zakończona.<br />
<br />
<b>Jake </b><br />
<b><br /></b>Wyszedłem spod prysznica i owinąłem sobie ręcznik wokół bioder, po czym udałem się do biura Jamesa. Musiałem szybko działać, nim by się zorientował, że grzebie mu w papierach.<br />
<br />
-Gdzie idziesz? Nawet nie myśl o uciekaniu. Obiecałeś, mieliśmy wyjechać na weekend.<br />
<br />
-Wiem, kochanie i wyjedziemy...- krzyknąłem, wykorzystując jego stan by dotrzeć do biurka i wziąć ta kartkę z imieniem tej suki. -Jest po prostu cholernie zimno- zrobiłem kilka dużych kroków by dojść do mojej torby i schować cały plik papierów wewnątrz przedniej kieszeni.<br />
<br />
Pobiegłem do miejsca gdzie były moje ciuchy i zacząłem się ubierać najszybciej jak tylko mogłem. Zapinałem właśnie pasek, kiedy poczułem ramiona Jamesa, które objęły mnie od tyłu. Jego ręce były szorstkie, ale tym samym bardzo męskie. Zaczął się bawić moimi sutkami.<br />
<br />
-Mmmm- zanucił, kiedy się do mnie przybliżył i pocałował w plecy- Nie mogę się doczekać wyjazdu z Tobą.<br />
<br />
Wsunąłem przez głowę koszulkę, co zmusiło go by cofnął się trochę do tyłu i odwróciłem się do niego. Łapiąc jego twarz w dłonie, pochyliłem się i pocałowałem delikatnie, zaraz znów się odchylając.<br />
-Więc chodźmy.<br />
<br />
Kontrakt był w moim posiadaniu, schowany i bezpieczny, aż do poniedziałku. Chciałem cieszyć się weekendem z moim kochankiem, dać mu swoją całą uwagę, bo gdyby tylko dowiedział się co zrobiłem, już nigdy by się do mnie nie odezwał. Naprawdę nie chciałem go stracić, ale to wszystko było warte, żeby w końcu mieć wszystko, czego chciałem.<br />
<b><br /></b>
<b>____________________________________</b><br />
<b><br /></b>
<b>Przepraszam, że musiałyście tak długo czekać. :* Nie bądźcie złe. </b><br />
<br />
<div style="background-color: white; color: #991d63; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;">
<span style="color: #222222;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; color: #991d63; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;">
<a href="http://ask.fm/bieberrockus69" target="_blank">ASK</a></div>
paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com46tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-27920992640871085112013-10-07T21:25:00.002+02:002013-10-07T21:25:23.337+02:0024. I Heart Gay Louis <b>Justin</b><br />
<div>
<br />
Riley wysadził mnie pod rezydencją z teczką i bukietem kwiatów dla mojej kobiety, w rękach. Trochę się zmartwiłem, kiedy zauważyłem, że mieliśmy gościa i to na pewno nie był Louis. Samochód Jake Johnsona był zaparkowany na widoku i już po chwili moje myśli znowu przemknęły do tamtego dnia, kiedy wróciłem do domu, by znaleźć tego dupka pieprzącego moją niedoszłą narzeczoną, w łazience.<br />
<br />
Wszystko, o czym mogłem pomyśleć to.....proszę, tylko nie ona.<br />
<br />
Moja pięść zacisnęła bardziej bukiet, ale tylko na kilka chwile, bo w porę przypomniałem sobie, że Bella nie była taką dziwką jak Selena i nigdy by mi czegoś takiego nie zrobiła.<br />
<br />
Mimo wszystko, strach dalej był obecny. Przestałem ją pilnować, tylko żeby znowu zostać udupionym?<br />
<br />
Nawiedzony przez stare wspomnienia, które kręciły się w kółko jak płyta winylowa pod igłą starego gramofonu, trudno mi było ruszyć nogę z miejsca. To było tak, jakby cementowe bloki ciągnęły mnie w mętny dół rzeki, odcinając swobodę niezbędną do pływania i powietrza. Moje serce pomagało mi jeszcze jakimiś podtrzymującymi mowami, ale udręka nad możliwością, że Bella mogła poddać się pod tajemniczym zaklęciem Jake'a, zagłuszała to pieprzone zaufanie, które dałem jej tak łatwo. Co do chuja kobiety w nim widziały?<br />
<br />
Jak dziwka zanurzyłem się w myślach, kiedy usłyszałem huk gdzieś z wnętrza domu. Bukiet i teczka po chwili runęły na ziemię.<br />
<br />
-Ty dziwko!- To był głos Jake'a, oburzony i pełen jadu.<br />
<br />
-Proszę! Nie!-Włosy na karku stanęły mi na baczność.<br />
<br />
Krzyk Belli był desperacką prośbą by ugasić atak pod jakim była, a ja przeleciałem schody jednym gigantycznym skokiem.<br />
<br />
Bez namysłu, rzuciłem się do drzwi, a moje całe ciało zdrętwiało, nie czując żadnego bólu, który powinien mieć miejsce w mojej desperackiej próbie dostania się do niej.<br />
<br />
Przede mną ukazała się wręcz brutalna scena, moja dziewczyna....moja narzeczona, uwięziona i odpierająca niechciane zaloty od tego kawałka gówna, Jake'a. Johnsona. Jej koszulka była do połowy rozpruta, a on trzymał ją na dole, rozpinając guziki w spodniach. Łzy spływały jej po policzkach, zaciskała powieki i czekała na nieuchronny gwałt, który ja przerwałem w ostatniej chwili.<br />
<br />
Moje serce zajęło się niezliczonymi emocjami, które wydawały się pasować do mojego życia. Gdy wszystko nabrało kształtu, pełne spektrum kolorów przepełniło mój wzrok. Okropny zielony zmienił się w rozmokły niebieski. Agresywny ciemny przesunął się do oburzonej pomarańczy zużywanej przez obrzydzenie, aż moja wizja przeniosła się na demoniczny czerwony, aż spalił się na biało z wściekłości. I w końcu, wszystko stało się czarne z zemsty, a każda moja komórka ciała potrzebowała jego śmierci.<br />
<br />
-Spierdalaj z niej!- mój głos nawet nie brzmiał jak mój, ale to było ostatnie o co mogłem się martwić.<br />
<br />
Ledwie zarejestrowałem, a juz trzymałem w pięściach ubrania Jake i wywalałem go na drugą stronę pokoju, z dala od mojej dziewczyny. Bella spojrzała na mnie i wszystko wewnątrz mnie zaczęło krzyczeć, aby ją pocieszyć, ale moją siłą napędową było by Jake zapłacił za to, co zrobił by wygrać naszą bitwę.<br />
<br />
Wściekłość całkowicie mnie pożarła, aż zostawiła bez kontroli nad własnym ciałem. Wyrzuciłem w powietrze pięści, ale złapał moje nadgarstki i przycisnął do ściany. Właśnie wtedy Bella znalazła się przy nas, jakby znikąd i wylądowała na plecach Jake'a. To było jakbym Bella była tylko lekką przeszkodą, ale dało wystarczająco dużo czasu. Miałem dosyć przepychanki między nami, jakbyśmy byli dzieciakami zmagającymi się o dominację na szkolnym boisku. Potrzebowałem krwi. Miałem zamiar zgnieść go na miazgę, bo nie miał już żadnej wymówki, według której zostawiłbym go przy życiu.<br />
<br />
I właśnie to robiłem. Siedziałem na nim, prawie tak groźnie jak on siedział na mojej dziewczynie. Uderzenie po uderzeniu, słyszałem jak jego kości pękały.<br />
<br />
To był czysty instynkt, kiedy zorientowałem się, że odniosłem sukces. Jake leżał na podłodze, bez ruchu w jego martwym ciele, ledwie oddychał. Nie przejmowałem się szarpiącym bólem, który przeszedł mnie od dłoni, aż po same ramie, bo to było tego warte. Następnie, to tak jakby mnie przyciągała, odwróciłem się do Belli. Każdy ślad gniewu nagle zniknął, gdy zobaczyłem jej twarz.<br />
<br />
Potrzebowała mnie, to było wypisane na jej twarzy i nic nie mogło mnie powstrzymać przed podejściem do niej.<br />
<br />
-Wszystko w porządku, kochanie?- klęknąłem przy niej i ogarnąłem wzrokiem jej urazy.<br />
<br />
Jej twarz była całkowicie pusta, gdy nagle łzy wypłynęły z jej oczy, kiedy cała sytuacja do niej doszła. Wyciągnęła ręce i chwyciła moją koszulę, ukrywając twarz w mojej piersi i łkając niekontrolowanie.<br />
<br />
-On chciał, żebym....nie mogłam tego Tobie zrobić, i .....próbował...- jej głos został stłumiony przez łzy, kiedy starła się wszystko wyjaśnić.<br />
<br />
Ale nie musiała mi nic mówić. Ja już wszystko wiedziałem.<br />
<br />
-Cii, cii, cii- próbowałem ją chociaż troche uspokoić, tuląc ją w ramionach.- Wiem, kochanie. Jest w porządku. Jestem już tutaj i nie pozwolę nikomu Cię skrzywdzić.<br />
<br />
Taki miałem plan. Z moim krótkim oddechem, taki miałem plan.<br />
<br />
Siedzieliśmy tam przez dłuższy czas, Bella, płacząc i trzymając mnie, jakbym miał ją zaraz zostawić, a ja, robiąc wszystko co tylko by ją pocieszyło. Nigdy nie chciałem widzieć jej w takim stanie i nie mogłem nic na to poradzić, że czułem w pewnym sensie, że ją zawiodłem. Powinienem tam być, powinienem jakoś przewidzieć jego intencje. Ale nigdy bym nie podejrzewał, że mógłby zrobić coś tak podłego jak to co próbował. Wiedziałem, że mnie nienawidził, a także wiedziałem, że będzie próbował ją uwieść, ale spróbować ją....zgwałcić? To tylko potwierdziło, że tak naprawdę nigdy nie znałem człowieka, którego nazywałem najlepszym przyjacielem i to sprawiło, że byłem nim jeszcze bardziej zniesmaczony.<br />
<br />
Usłyszałem szuranie tuż za sobą, kiedy Jake ruszył do drzwi, jak nietoperz, który próbował wydostać się z piekła. Byłbym frajerem, jeślibym pozwolił temu skurwysynowi ruszyć się z miejsca z wciąż bijącym sercem. Odchyliłem się od Belli, aby stanąć na nogi, ale ona nie chciała mnie puścić.<br />
<br />
-Nie, nie możesz!- wykrzyczała, rozpaczliwie trzymając moją koszulę, nie pozwalając mi dobrać się do niego.<br />
<br />
-Kochanie, on ucieka.- próbowałem rozwiązać jej ręce, ale bezskutecznie.<br />
<br />
Złapała w dłonie moją twarz, zmuszając bym popatrzył jej prosto w oczy. Czarny tusz zostawił smugi na jej policzkach, a jej oczy spuchły.<br />
-On wie, Justin. On wszystko wie.<br />
<br />
Zamarłem.<br />
<br />
-Co.....-Mój głos uwiązł mi w gardle i musiałem przełknąć ślinę, by kontynuować.- Co on wie? O czym Ty mówisz, Bella?<br />
<br />
-Wszystko. Wie o aukcji, o umowie, ile za mnie zapłaciłeś....wie wszystko. - powiedziała, a jej oczy studiowały moją twarz jakby czegoś na niej szukała.<br />
<br />
Zacisnąłem zęby i wziąłem głęboki wdech przez nos.<br />
-Nie obchodzi mnie to. On nie ucieknie teraz z tego gówna. - wyciągnąłem telefon ze spodni i zacząłem wybierać numer.<br />
<br />
-Do kogo dzwonisz?- spytała, wycierając nos w rękaw swojej koszuli.<br />
<br />
-Na policje.<br />
<br />
-Nie, Justin....proszę- powiedziała, kładąc dłoń na moją komórkę i gorączkowo kręcąc głową.- Stracisz wszystko.<br />
<br />
-Nic nie jest ważniejsze od Ciebie! Nic!- warknąłem, a ona wzdrygnęła się na moje słowa. Nie chciałem na nia nakrzyczeć, ale byłem ....kurwa bardzo zirytowany.<br />
<br />
Wziąłem ją w ramiona i przytuliłem do piersi, głaszcząc jej włosy i w kółko całując w czoło.<br />
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam-powiedziałem, ruszając nią w przód i w tył. Cofnąłem się i ująłem jej twarz w dłonie, starając się do niej dotrzeć.-Bella, kochanie, on próbował.....<br />
<br />
Nie mogłem nawet tego słowa wypowiedzieć na głos.<br />
<br />
Bella ściągnęła moje ręce z twarzy i położyła je sobie na kolanach.<br />
-Wiem co próbował zrobić. Ale tego nie zrobił.- powiedziała, jakby starając się mnie przekonać.- Nie zrobił tego bo go zatrzymałeś, Justin. Zatrzymałeś go.<br />
<br />
-Położył swoje pieprzone ręce na Tobie i ja nie mogę.....po prostu nie mogę. - Czułem jak moje serce się ściskało. Spuściłem wzrok, nie mogąc już dużej patrzeć na tą niewinną twarz kobiety, którą zawiodłem.<br />
<br />
Bella przejechała palcami po moich skroniach i uniosła mój podbródek, z powrotem na mnie patrząc.<br />
-Posłuchaj mnie, Justinie Drew Bieberze. To nie była Twoja wina. Nie było takiej możliwości, żebyś domyślił się co będzie chciał zrobić, więc nawet nie waż się o to siebie obwiniać.<br />
<br />
Zacząłem protestować, ale ona przyłożyła mi palec do ust, uciszając mnie.<br />
-Czuje się dobrze. Jednak jeśli wezwiemy policje ....każdy się dowie i moi rodzice....nie pogodzą się z czymś takim, Justin. Moja mama miała niedawno przeszczep serca. Naprawdę myślisz, że poradziłaby sobie wiedząc, co prawie mi się przytrafiło? A mój ojciec...Justin, George by go zabił. A Jake wszystko by o nas powiedział. Straciłbyś swoja firmę, mój ojciec poszedłby do więzienia, a ból serca po utracie taty byłby nieznośny. Nie mogę im tego zrobić. Nie, musimy to mądrze rozwiązać.<br />
<br />
Isabella Groves nigdy nie przestała mnie zadziwiać. Po tym jak doświadczyła okrutnego zła, ona wciąż myślała o wszystkich innych. Nigdy nie znałem bardziej bezinteresownej osoby, na tym popieprzonym świecie.<br />
<br />
I oczywiście, miała racje. Im z większym bólem pozwalałem mu odejść, tym bardziej się w tym przekonywałem.<br />
-Ok- ustąpiłem z bezradnym westchnięciem- zrobimy to po Twojemu.<br />
<br />
Złapałem jej rękę i pocałowałem w dłoń.Kiedy próbowałem wstać, wspięła się na moje kolana i objęła moją szyję, wtapiając się ustami w moje. To było bardzo nieoczekiwanie, zwłaszcza w świetle tego co się przedtem stało, ale to nie był pocałunek, który miał się rozwinąć. To był pocałunek, który wyrażał miłość, którą dzieliliśmy, której nawet frajer Jake Johnson nie mógł przygasić.<br />
<br />
~~*~~<br />
<br />
Później, tego samego wieczoru, byliśmy w pokoju rozrywki, nie uważnie oglądając skandalicznie drogi telewizor, w którym puszczony był Władca Pierścieni. Byłem świadomy, że znając każdy wiersz tego filmu, zmieniałem się w palanta, ale to co, kurwa? To mnie uspokajało.<br />
<br />
Miałem na sobie dresy, żeby nie być nagim, na wypadek gdyby ktoś chciał do nas zagościć, Bella siedziała mi na kolanach, świeżo umyta i ubrana w jedną z moich koszul. Pachniała jak zaproszenie do seksu. I to rzeczywiście było wtedy w moich myślach.<br />
<br />
Tak bardzo jak starała się być prawdziwym twardzielem, udając jakby to wszystko co miało miejsce, nigdy nie zrobiło na niej większego wrażenia, wiedziałem, że to nie była prawda. Ale nie miałem zamiaru naciskać ją na ten temat. Jeśli by chciała, mogłaby sama ze mną o tym porozmawiać, a ja bym wysłuchał i zaoferował jak najwięcej wsparcia, jak tylko mogłem. Do tego czasu, każdy kontakt seksualny miał być z jej inicjatywy.<br />
<br />
-Więc, powiedział, że miał dostęp do umowy?-zapytałem. Wciąż próbowaliśmy dowiedzieć się, co zrobić kurwa z sytuacją, którą Johnson utworzył dla nas.<br />
<br />
-Tak, ale nie mogę tego zrozumieć- powiedziała zamyślona-Ty zniszczyłeś swoja umowę, a ja moją wciąż mam w swoich rzeczach. Więc skąd on ja dostał? Myślisz, że mógł się tu wkraść i zrobić kopię, albo coś takiego?<br />
<br />
-Raczej nie-odpowiedziałem, malując od niechcenia okręgi na jej nagiej skórze ud.<br />
<br />
Zadzwonił obok nas telefon, przerywając naszą małą burzę mózgów, a ja odebrałem.<br />
<br />
-Hej, Louis- powiedziałem, kiedy jego ugrzeczniony głos odezwał się po drugiej stronie linii- ....Jest obok...Tak, poczekaj chwile. - kontynuowałem, kiedy zapytał mnie czy Bella była w pobliży i żebym dał go na głośnik.<br />
<br />
-Jesteś na głośniku. Co jest?<br />
<br />
-Hej, kochanie- powiedział, witając Belle- Więc, w końcu przypomniałem sobie, gdzie widziałem ten kawałek mięsa, który był dzisiaj w biurze.<br />
<br />
-Zaraz, co?- zapytałem zdezorientowany.<br />
<br />
-Jake- Bella odpowiedziała za niego- Widział Jake w Twoim biurze wcześniej i wydawało mu się, że go rozpoznał.<br />
<br />
Cóż, nie był to interesujący smakołyk informacji?<br />
-Skąd go znasz?- Bella zapytała.<br />
<br />
-Tutaj, w klubie- Louis odpowiedział- Zawsze przychodzi po godzinach. Widziałem go, kiedy zostałem posprzątać, albo um...spotkać pana Idealnego. Ale mniejsza z tym. Chłopak zakradał się tylnym wejściem i znikał w biurze Jamesa. Zazwyczaj jak opuszczał go, był uzbrojony w trochę białego pyłu.<br />
<br />
-Johnson wciąga?- zapytałem, zaskoczony, chociaż nie powinienem. On zawsze bawił się narkotykami, kiedy byliśmy młodsi.<br />
<br />
-Och, kochanie...ten człowiek jest gruby w tym. Wypuszcza tak gęste i puszyste chmury, że prawdopodobnie to samo wypuszcza, kiedy pierdzi.<br />
<br />
Bella wywróciła oczami, mimo, że i tak nie mógł jej zobaczyć.<br />
-Louis, myślę, że te rzeczy tak nie działają.<br />
<br />
-Nieważne. Ja tylko mówię. I wiem, że właśnie przewróciłaś oczami, suko.Ciesz się, że mnie tam nie ma.<br />
<br />
Bella zachichotała, a ten dźwięk był jak muzyka dla moich uszu. I wtedy właśnie to wszystko do mnie doszło.<br />
-Gigandet.<br />
<br />
-Co?- Bella zapytała, zdezorientowana.<br />
<br />
-James też mógł mieć kopie kontraktu. Przecież był pośrednikiem podczas umowy. Kurwa!- pociągnąłem się za włosy i opadłem bezradnie na oparcie fotela, warcząc z frustracji. -Powinienem był się domyślić, że ten szczurowaty debil odstawi coś takiego. To było poza dolną granicą. On nic nie wie o etyce pracy i jestem pewien, że jeżeli Jake pomachał mu przed oczyma wystarczającą ilością gotówki, zrobił to w mgnieniu oka.<br />
<br />
-Naprawdę go kurwa nienawidzę. Ssający krew, zjebany alfons- Bella zadrwiła- Myślę, że dla niego to za mało wykorzystać kobietę, tak jak on to robi, on musi iść o krok dalej i zrujnować całe życie niewinnych ludzi.<br />
<br />
-Um...halo?-odezwał się Louis, przypominając nam, że wciąż był na linii- O czym wy, do cholery, mówicie?<br />
<br />
Spojrzałem na Belle, szukając na jej twarzy, czegoś by domyślić się czy chciała, żebym coś powiedział. To jeszcze do mnie nie doszło, że ona i ja byliśmy jedynymi, którzy wiedzieli o tym co zdarzyło się wcześniej i to była jej decyzja, czy chciała to zmienić.<br />
<br />
Nie odrywając ode mnie wzroku, podrapała się po podbródku w cichej konsernacji i zaczęła mówić.<br />
-Jake Johnson wie o umowie miedzy mną a Justinem. Postawił sprawę bardzo jasno, kiedy tutaj przyszedł i chciał mnie do czegoś zmusić w zamian za milczenie.<br />
<br />
-On...co?- Głos Louisa był przeraźliwie głośny w szoku i musiałem aż przetrzeć ucho, aby przestało w nim brzęczeć. -A to sukinkot, ssający fiuta dziwki. Przysięgam na Boga, że oderwę mu te jego orzeszki gołymi rękami i sam wpakuje je mu w gardło. Potem poznam go z moim przyjacielem, Chavezem ; duża, tęga meksykańska dupa, która ciężko pracowała na Oswald State, aka Oz i nie ma żadnych skrupułów, co do stosunków z tą samą płcią tylko i wyłącznie dla zabawy. Słyszałem, że ten chłopak jadł tyle Nagii Viper (najostrzejsze papryczki chili), że jego wytrysk jest ostry jak kwas. Ale on zawsze był dla mnie dobry i jestem pewien, że wyświadczy mi przysługę. Oczywiście, będzie to oznaczało, że będe mu jedną winien, ale dla Ciebie.....<br />
<br />
-Louis, stop!- powiedziała Bella, przerywając jej pomysł na zemstę. Osobiście uważałem, że on cos brał, ale Bella sie chyba z tym nie zgadzała. -Przede wszystkim, Oz to nawet nie jest prawdziwe miejsce. To był tylko serial. Po drugie, nie będziemy zniżać się do jego poziomu. Musimy wymyślić co zrobić, więc bądź poważny i skup się.<br />
<br />
-Ty myślisz, że ja żatruję?-zapytał Louis, ale Bella go zignorowała.<br />
<br />
-Chwileczkę- powiedziałem,składając wszystko do kupy- Johnson powiedział, że ma dostęp do umowy.<br />
Nie, że faktycznie ją ma, tak?<br />
<br />
-Tak, i ?<br />
<br />
-Cóż to znaczy, że mogę iść do Gingandeta i zaoferować mu większą gotówkę niż to zrobił Jake. Wtedy nie miałby żadnego dowodu. Możemy go wyprzedzić.<br />
<br />
-Nuh-uh. Nie zadziała- Louis wtrącił.<br />
<br />
-Dlaczego nie?- zapytałem, nieco wkurzony, że zepsuł mój plan.<br />
<br />
-Skarbie, nie słyszałeś mnie jak powiedziałem, że Jake spędza trochę więcej czasu w jego biurze?<br />
<br />
-Słyszałem...i co z tym?<br />
<br />
Louis zachichotał porozumiewawczo.<br />
-Kochanie, James umie być obleśną świnią, kiedy chodzi o kobiety, ale jest wielkim dżentelmenem, kiedy ma przy sobie tego przystojniaka.<br />
<br />
Nastąpiła długa pauza, podczas której Bella i ja po prostu wpatrywaliśmy się w siebie z zakłopotaniem.<br />
<br />
Nasze milczenie musiało utwierdził Louisa w przekonaniu, że wciąż nie łapaliśmy tego co powiedział.<br />
-Pozwólcie mi wytłumaczyć, jeśli jeszcze się nie zorientowaliście. James jest zakochany w Jake'u Johnsonie. Są w kontakcie ze swoimi wewnętrznymi duchami....pośladki.....uderzanie w czarną dziurkę....mieszanie krówki.....stykanie się ogórków...Oni się pieprzą.<br />
<br />
-Oooooohhhhh!- Bella i ja jęknęliśmy w tym samym czasie.<br />
<br />
-Więc... Jake jest biseksualny?- zapytałem, bo trudno było mi w to uwierzyć.<br />
<br />
-Mhhmmm, chłopakowi się zmienia. Jak na bungie. I to nie wszystko, James jest pod jego totalnym urokiem, więc nie ma mowy, żeby po prostu wam oddał ten kontrakt. - odpowiedział- Na dodatek, jeśli znam go na tyle na ile myślę, że go znam, to nie oddał go nawet Jake'owi. Myśl o nim co chcesz, ale jest sprytnym biznesmenem. Trochę go źle oceniłeś, kiedy powiedziałeś, że przekroczył dolną linię, ale pomyśl o tym...jeśli by się rozniosło, że podał komuś poufną informację, jaką jest ten kontrakt, nie tylko straciłby swoja działalność, co pewnie jakoś by odbudował, ale nikt by mu już więcej nie zaufał. Już nie wspominając o tym, co by na niego spadło, gdyby zaryzykował sprzedaniem kogoś tożsamości, czy na pewno zainteresowałoby się FBI. Byłeś tam Justy, widziałeś iloma takimi biznesmenami się zajmują. Są bezlitośni.<br />
<br />
Miał rację. Dużo racji. Więc zignorowałem fakt, że nazwał mnie Justy, bo nienawidziłem tego.<br />
<br />
-To jak myślisz, jak ma zamiar wziąć kontrakt dla siebie? -Zapytała Bella.<br />
<br />
-Nie jestem pewien, ale gdybym miał zgadywać, powiedziałbym, że zaplanuje to tak, żeby zalotami wyluzować Jamesa, potem dać mu jeszcze trochę cukierków do nosa, tak, żeby nie wiedział co się dzieje i ukraść.<br />
<br />
-Ok, więc my musimy go w tym po prostu ubiec.- powiedziałem, triumfalnie ściskając udo Belli, kiedy się do mnie uśmiechnęła.<br />
<br />
-Nie Ty, koleś- Louis powiedział. Serio, działał mi na nerwy, kiedy tak niszczył moje ego. - Pójdziesz tam i James domyśli się, że coś się święci. Ja to zrobię, ale nie mogę tego zrobić sam. Belly złącz swoje poślady i spotkamy się w klubie, kiedy będzie się zamykać. Powiem im, żeby Cię wpuścili.<br />
<br />
-Nie, uh-uh.....nie ma mowy!- zaprotestowałem- Nie pozwolę, żeby to robiła, Louis. Musimy to rozwiązać innym sposobem.<br />
<br />
Bella odwróciła głowę w moja stronę i pochyliła się. Miała rozpięte trzy guziki mojej koszuli i jej piersi były dla mnie jak marchewka postawiona przed pyskiem konia. Kiedy złapała mój podbródek, usta przybliżyła tuż do moich.<br />
-Justin, nie ma innego wyjścia. Musimy to zrobić. Wsuniemy się tam nie zauważeni, weźmiemy umowę kiedy nie będzie Jamesa i będę z powrotem w Twoim łóżku, zanim jeszcze zdasz sobie sprawę, że mnie nie było. Cała i zdrowa.<br />
<br />
-Co jeśli będzie próbować...-zacząłem, ale przerwałem, kiedy Bella wsadziła język do moich ust, liżąc je, zanim znów się odsunęła<br />
-Jego tam nawet nie będzie. Poza tym, Louis będzie mnie chronić. Cała i zdrowa, pamiętasz?<br />
<br />
Znalazłem się pod jej czarem i zamknąłem odległość między nami trąc zębami o jej dolną wargę.<br />
-Cała i zdrowa?- zapytałem szeptem.<br />
<br />
-Mmmhmm- zamruczała, wciskając się we mnie jeszcze bardziej i przesunęła tyłek na mojego fiuta.<br />
-Cała i zdrowa. Obiecuje.<br />
<br />
Cholera, ta kobieta wiedziała jak zmienić moje postanowienia.<br />
<br />
Bella położyła moją dłoń na swoje udo i zaczęła powoli nią ruszać w górę i w dół, aż dotarła pod swoją koszulkę. Powinienem był ją zatrzymać; gdzieś w głębi duszy, wiedziałem, że powinienem był to zrobić, ale tak szybko przysunęła rękę do jej delikatnych fałdek, między nogami, że nie zdążyłem zainterweniować.<br />
<br />
-Zadzwonię do Ciebie, jak będę w drodze, Louis- powiedziała, pochyliła się i przycisnęła przycisk by zakończyć połączenie. Tak po prostu, nie było żądnej dyskusji. Ona wygrała.<br />
<br />
Odsunąłem nosem jej włosy i trąciłem jej szyję, zaczynając ssać i przegryzać jej skórę, aż poruszyła udami i przytrzymała moją rękę swoją, przybliżając mnie jeszcze bardziej i wsunąłem palce w jej wilgotne wargi, tam na dole.<br />
<br />
-Nie powinniśmy tego robić!- wymruczałem jej w skórę, ale nie zatrzymałem ręki, bo po prostu nie potrafiłem. Ta kobieta była wciągająca.<br />
<br />
-Odmówiłbyś mi czegoś, czego chce?- zapytała zmysłowo. Puściła moją rękę i rozpięła kolejny guzik koszuli, aż mogła z niej wyjąć jedną z jej idealnych piersi i przyciągnęła mnie do niej.<br />
<br />
-Nigdy- odpowiedziałem jej. Przyjąłem ofertę i wyjąłem język, aby złapać jej naprężony sutek i wziąć go do buzi.<br />
<br />
-Spraw, żebym zapomniała, Justin. Pokaż, że jestem twoja i wymaż mi pamięć. Chcę pamiętać tylko Twój dotyk.<br />
<br />
Potrzebowała tego, potrzebowała mnie. A ja nie mogłem jej niczego odmówić.<br />
<br />
Jej ręka z powrotem znalazła się na mojej i wyprostowała plecy, dając mi jednocześnie lepszy dostęp do jej piersi. Oboje naraz włożyliśmy w nią nasze palce. Jęknęła, a ja poczułem drgnięcie fiuta przez ten dźwięk.<br />
<br />
Mocno ssałem jej soczystego sutka, nigdy nie mając dość. Ta kobieta robiła takie rzeczy, że traciłem każdą uncje samokontroli, którą chciałem utrzymać. Jej cipka była tak mokra i ciasna wokół naszych palców, miękka, jak jedwab a ona wpychała nas jeszcze głębiej, manewrując dłonią tak, że poruszyłem się w niej tam i z powrotem,nadgarstkiem masując jej łechtaczkę. W ten sposób pozbywaliśmy się bluźnierstwa; tak powinno być pomiędzy kobietą a mężczyzną.<br />
<br />
-Oh, Boże......Justin. Chcę Cię we mnie- wyjęczała.<br />
<br />
Uwolniłem jej sutka i delikatnie go pocałowałem, mówiąc jej w skórę<br />
-Wstań dla mnie, kochanie.<br />
<br />
Zrobiła jak powiedziałem, przez co nasze palce wysunęły się z niej z niezadowolonym jękiem. Uśmiechnąłem się do niej, kochając jak czuła się oszukana i uniosłem biodra, by ściągnąć spodnie, odrzucając je na bok.<br />
<br />
Kiedy usiadłem z powrotem, złapałem w dłonie naprężonego penisa.<br />
-Czy to jest, to czego pragniesz?<br />
<br />
Włosy opadły jej na twarz, kiedy patrzyła na moje kolana i przegryzając wargę wpatrywała się zachłannie w mojego fiuta.<br />
-Ohh, tak- zanuciła, usiadła na mnie okrakiem i wzięła penisa, od razu zatapiając go w jej środku.<br />
<br />
Minęło trochę czasu i kilka ruchów manewrowych, kiedy w końcu wpuściła mnie całego, bo....no cóż, byłem dość kolosalny, a ona taka malutka, ale położyłem dłonie na jej biodrach i razem do tego doszliśmy.<br />
<br />
Kiedy pochyliła się by mnie pocałować, przeniosła rękę na bok i nacisnęła przycisk włączania masażu fotela. Jeknąłem czując pod sobą wibracje. To uczucie, mieszające się z masażem, sutki Belli pływające po mojej klatce piersiowej, uwodzicielskie pocałunki i jej gorąca cipka, zaciśnięta wokół mojego penisa, to było za dużo do zniesienia dla jednego człowieka. Ale wytrzymałem to. To była smaczna tortura.<br />
<br />
-Kocham Cię, Justin - szepnęła mi w usta.<br />
<br />
-Nawet w połowie nie tak bardzo jak ja Ciebie- odpowiedziałem. Nie miałem możliwości sprawdzenie, czy to była prawda, ale trudno mi było uwierzyć, że ktoś mógł kochać bardziej, niż ja, kurwa, kochałem ją.<br />
<br />
Poruszyła biodrami, szukając tarcia na swój mały kłębek nerwów, kiedy ja złączyłem jej obie piersi i wziąłem do buzi oba sutki na raz. Trzymała ręce w moich włosach, jeżdżąc na mnie, a kiedy zaostrzyłem zęby na jej utwardzonych miejscach, jej głowa opadła.<br />
<br />
-Oh, cholera.....to wygląda tak seksownie....czuje się tak cholernie dobrze.- jęknęła, poruszając biodrami z większym zaangażowaniem, łapiąc się oparcia fotela.<br />
<br />
Tam i z powrotem kołysała się na mnie, dojąc mnie dla swojej własnej przyjemności i oddając mi ją dziesięciokrotnie. Byłem blisko, by stracić kontrolę, ale zatrzymałem swój orgazm, tak aby ona mogła go osiągnąć pierwsza.<br />
<br />
Zostałem nagrodzony za swoje wysiłki, kiedy poczułem jak jej ścianki dociskały się jeszcze bardziej i zaczęła ruszać się w świadomym rytmie. Usta miała rozchylone, oczy zamknięte jakby koncentrowała się na uczuciu. Potrzebowała jeszcze trochę więcej. Znałem jej ciało lepiej niż swoje, więc umiałem odczytywać znaki. Potrzebowała od mężczyzny, któremu się oddała, by przejął kontrolę.<br />
<br />
-Daj mi to, kochanie- zachęciłem ją- Daj mi te soczki i dojdź na moim fiucie.<br />
<br />
Przeniosłem ręce na jej pośladki i złapałem je mocno, podnosząc ją i uderzając z powrotem w dół, zmuszając ją by przyśpieszyła ruchy, jeszcze raz.....jeszcze raz .... i jeszcze raz. Słyszałem jak wbiła palce w skórę fotela, a potem jej głowa opadła, zaczynając jęcząc otumaniona orgazmem.<br />
<br />
Nie traciłem ani sekundy. Było coś, co chciałem zrobić, od pierwszego dnia, kiedy ją znalazłem w moim pokoju rozrywki, kiedy wywołała ten chaos, przez ten cholerny pilot. Zabezpieczyłem jej talie swoim ramieniem i podniosłem nas z fotela, przybliżając się do stołu bilardowego. Nadal kręciła się bezwstydnie, wciąż wykręcając się z orgazmu.<br />
<br />
Drugą ręką, odepchnąłem na bok kulki i położyłem ją na stole, nigdy nie wychodząc z jej kawałka nieba. Kiedy była już bezpieczna, podciągnąłem ją do krawędzi, pchnąłem jej nogi do góry i rozszerzyłem jej nogi, trzymając jej kostki w rękach. A potem wepchnąłem się znów w nią ciężko.<br />
<br />
-Oh, kurwa!- krzyknęła, a ja kopnąłem się w dupę, za to, że tak ostro to zrobiłem, zwłaszcza po tym co przeszła.<br />
<br />
-Cholera, przepraszam, kochanie. Ja...ja, nie chciałem- żadne przeprosiny nie mogły nadrobić tego, co zrobiłem.<br />
<br />
-Nie, jest dobrze, jest dobrze.- powiedziała, ciężko oddychając- To jest po prostu....cholera, uczucie takie zajebiste. To jest właśnie to, czego potrzebuje, Justin. Nie wahaj się.....proszę.<br />
<br />
Poczułem zarówno oszołomienie i ulgę.<br />
<br />
Moje ciało doskonale dostosowało się do jej potrzeb i uśmiechnąłem się do niej.<br />
-no to w takim razie. może warto się czegoś przytrzymać, kochanie, bo będzie jeszcze lepiej.<br />
<br />
Bella wyciągnęła ręce i złapała się krawędzi bilarda. Chwyciłem ją za biodra, kiedy już się zabezpieczyła, a jej nogi owinęły się wokół moich ramion. Potem odsunąłem się, ponownie w nią wchodząc. Jazda próbna pokazała, że wszystko było w porządku, ale zostawiłem szybkość i wściekłość na kiedy indziej.<br />
<br />
Jej piersi odbijały się w tą i we wtą, a moje piłki obijały się o jej tyłek, kiedy wjeżdżałem w nią jeszcze głębiej. Bella jęczała, oddychając głośno, przez otwarte usta. Czułem jak pot spływał mi z czoła, ale nadal, pieprzyłem ja z beztroskim zaniedbaniem.<br />
<br />
Spojrzałem w dół, tam gdzie byliśmy złączeni, obserwując jak mój penis wysuwał się z jej napiętej cipki.<br />
<br />
-Oh...kurwa, kochanie- warknąłem, nie mogąc oderwać wzroku.- Twoja cipka, jest tak.....cholernie.....<br />
<br />
Moje biodra uderzały o nią w kółko, coraz mocniej i mocniej, głębiej i głębiej. Mój gruby kutas rozciągał jej napięty i mały otwór i to była najbardziej erotyczna rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem. Widziałem jak jej lśniąca, pokryta jej wilgotnością, która wypływała z jej cipki, mocno różowej od tarcia.<br />
<br />
Wszystko co się we mnie dotąd budowało, pękło. Zamknąłem oczy, warcząc.<br />
<br />
Poczułem jak mój penis zadrżał i zaczął pulsować w niej i uderzając w nia ostatecznie, doszedłem a nasienie wypłynęło do wnętrza kobiety, dla której zrobiłbym, kurwa, wszystko.<br />
<br />
Kiedy dałem jej wszystko, co mogłem, wyszedłem z niej i poluzowałem uścisk na biodrach, właśnie wtedy zauważając, jak mocno ją trzymałem.<br />
<br />
-Kurwa, przepraszam. ....tutaj pewnie będzie siniak- powiedziałem i pochyliłem się, by umieścić na każdym czerwonym znaku, pocałunek.<br />
<br />
Bella włożyła palce w moje włosy, a ja położyłem głowę na jej brzuchu, wsłuchując się w jej bicie serca. W tamtym momencie wydawało się jakby moje zsynchronizowało się z jej, jakbyśmy byli jednością. I to była prawda; byliśmy dwoma częściami jednej całości. Bez względu na to co stało się z Jaka'em Johnsonem, nic nie mogło nas rozdzielić.<br />
<br />
Dokładnie to miałem na myśli, kiedy powiedziałem, że zrobiłbym dla niej każdą rzecz. Jeśli byłoby to coś najgorszego i tak bym to zrobił. Nawet jeśli miałem porzucić wszystko, być zniszczonym w oczach innych, ukraść ją w jakieś opuszczone miejsce na Alasce, tak żeby nie musiała znosić wstydu, kiedy wszyscy dowiedzieliby się, co zrobiła, by uratować życie....zrobiłbym to.<br />
<br />
Ponieważ, nic nie było ważniejszego niż ona.<br />
<br />
_______________________________________________________________<br />
<br />
<b>NOH8 !!!!!</b><br />
<b><br /></b>
<b>nie macie nawet pojęcia......</b><br />
<b><br /></b>
<div style="background-color: white; color: #991d63; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;">
<span style="color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Follownijcie naszą kochaną Belle i naszego kochanego Justina na twitterze.</span></div>
<div style="background-color: white; color: #991d63; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;">
<span style="color: #222222;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="background-color: white; color: #991d63; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;">
<span style="color: #222222;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><a href="https://twitter.com/MdbIsabellaPL" style="color: #b53a8b; text-decoration: none;" target="_blank">@MdbIsabellaPL</a></span></span></div>
<div style="background-color: white; color: #991d63; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;">
<span style="color: #222222;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><a href="https://twitter.com/MdbJustinPL" style="color: #b53a8b; text-decoration: none;" target="_blank">@MdbJustinPL</a></span></span></div>
</div>
<div>
<br /></div>
paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com58tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-72672596224536051132013-09-08T21:55:00.000+02:002013-09-08T21:55:34.141+02:00INFORMACJAPrzepraszam to nie kolejny rozdział, wpieprzam się w pracę Julki, ale takie sprostowanie, cóż.. Ja, Paulina, usuwam się całkowicie z tłumaczenia. Nie będę już tłumaczyć. Myślę, że tłumaczyć się nie muszę, ale swoje powody mam. Chciałam serdecznie podziękować każdemu komu się podobało to, co robiłam. Dziękuję, że byliście ze mną. Dziękuję, że mogłam to dla Was robić, ale niestety kończę z tym. Przepraszam, że dla niektórych byłam chamska, np na ASKU, przepraszam za swoją opryskliwość i tak dalej. Tłumaczenie pozostawiam Julce - dokończy je sama, albo z kimś, ale już nie ze mną.<br />Jak by ktoś chciał się skontaktować, czy coś, chociaż myślę, że raczej nikt to na tt : @ganjamafiax<br />
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję. :)paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-14280503452846159052013-09-07T20:02:00.000+02:002013-09-07T20:02:05.471+02:0023. The Bubble is PoppedBella<br />
<br />
Stałam tam w oknie patrząc w dół na Justina. Był pół nagi, bez bluzki, bez butów....tylko w parze przemoczonych jeansów, które przyklejone były do jego smakowitej figury. Jego włosy przyległy do czoła, a długie rzęsy szybko mrugały by rozmazać krople deszczu....Jego język poruszył się, aby uchwycić jedną z idealnych kropli, które zwisały z jego ust. Patrzył na mnie jak na coś cudownego, choć i tak wiedziałam, że wyglądałam jak siedem nieszczęść.<br />
<br />
-Wyjdź za mnie<br />
<br />
Jego słowa trafiły do mnie, przecinając bezlitosny wiatr, który okładał go pięściami, do czasu, aż nie zostałby całkowicie pobity i poobijany.<br />
<br />
Moje serce podskoczyło w piersi jakby ktoś właśnie użył defibrylatora. Kolana ugięły się pode mną, a podłoga wydawała się opadać. Zacisnęłam dłonie na parapecie próbując utrzymać równowagę.<br />
<br />
Próbowałam i nie udało się.<br />
<br />
Poleciałam do przodu, wypadając z okna, ale w samą porę złapałam się gałęzi.<br />
<br />
-Bella- Justin krzyknął do mnie. Czuć było strach w jego ochrypłym głosie.<br />
<br />
Musiałam się jakoś do niego dostać, musiałam skoczyć prosto w jego ramiona i wtulić sie w niego. Kiedy byłam w połowie w pokoju a w połowie na zewnątrz, pomyślałam, pieprzyć to; jeżeli on w czasie sztormu mógł tutaj przyjechać. to ja też mogłam. Był tego wart.<br />
<br />
Wyczołgałam się na gałąź, zimne krople deszczu kuły moją nagą skórę, nasączając koszulę Justina, którą wcześniej wzięłam od niego.<br />
<br />
-Wracaj kurwa, do środka, Bella, zanim złamiesz swoją cholerną szyję!- Justin rozkazał, ale czy ja kiedykolwiek go słuchałam?<br />
<br />
Zeszłam z wyższej gałęzi na niższą, która tylko dzieliła mnie od skoku na dół, do niego. I właśnie wtedy moja super-niezdarna strona postanowiła się obudzić. Próbowałam zrobić jakieś gest, by się utrzymać, ale ta psychiczna suka była silniejsza.<br />
<br />
-Och cholera!- krzyknęłam w tym samym momencie, kiedy straciłam grunt pod nogami i spadłam głową naprzód.<br />
<br />
Zamknęłam oczy by oszczędzić sobie widoku głowy pluskającej o ziemię, przewidując, że spłaszczy się ona jak mały M&M's. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy spotkałam na swojej drodzę inne ciało. Justin wyhamował mój upadek swoim ciałem, ale siła uderzenia posłała nas kozołkujących na ziemię.<br />
<br />
W oddali słychać było grzmoty, podparłam się i spojrzałam na niego z góry, wciąż dziwiąc się, że on tam był.<br />
<br />
Leżeliśmy tak w błocie, nie wymieniając żadnego słowa, po prostu patrząc na siebie nawzajem. Jego wzrok był pochłonięty moim, kiedy szukałam w jego oczach jakichkolwiek oznak żalu po nieoczekiwanych oświadczynach.<br />
<br />
Nic takiego tam nie było.<br />
<br />
To co mogłam ujrzeć to pragnienie, które ja też odczuwałam i to była pewność, która rozwiała wszelkie wątpliwości, prawda, która odzwierciedlała mnie. Kochałam tego mężczyznę i on kochał mnie....i to jest pieprzona prawda.<br />
<br />
Jego mięśnie szczęki napięły się, kiedy podniósł ręce i zakrył nimi moje policzki. Wziął powoli głęboki wdech i ściągnął mi z czoła pęk mokrych włosów.<br />
-Już nigdy więcej nie chcę być oddzielony od ciebie. Po prostu... nie potrafię tak-powiedział lekko załamującym się i drżącym głosem.<br />
<br />
Czułam się tak samo, ale słowa utkwiły mi gardle, pochłonięte przez mnóstwo niezgłębionych emocji. Więc kiedy moja werbalna komunikacja zawiodła, zrobiłam co mogłam by przekazać moje uczucia inną drogą.<br />
<br />
Zakryłam jego usta w namiętnym pocałunku, a mój język rozsunął jego wargi by go wreszcie posmakować. I, Jezu, był rozkoszny. Zatraciłam się w nim. Wszystko nie miało znaczenia; nieubłagany wiatr, fakt, że była trzecia nad ranem a pies sąsiadów brzmiał jak alarm samochodu. To wszystko....nie miało znaczenie.<br />
<br />
Justin obrócił nas tak, że teraz ja wiłam się pod nim, żeby dostać się do niego jeszcze bliżej. Wyczuwając moją desperację, szarpnął za moją nagą nogę, przykładając sobie do biodra, aż poczułam materiał jego dżinsów napierających na moje centrum. Jęknęłam mu w usta. On zawsze wiedział czego potrzebowałam i już zawsze będzie się mną opiekować, tak jak obiecywał.<br />
<br />
Moje ręce wędrowały po jego nagiej klatce, jego muskularnych ramionach, jego grubych bicepsach....każdy centymetr był mokry i śliski pod moim dotykiem. Objęłam go drugą nogą, trzymając go w uwięzi, nieskłonna by go kiedykolwiek znów wypuścić.<br />
<br />
Justin zasłonił jedną ręką mój pośladek i poruszał biodrami, całując mnie gorąca i wymagająco. Kiedy nasze usta wreszcie się oderwały, jego utalentowane wargi przeszły na spód mojej szczęki, aż doszedł do wrażliwego miejsca tuż pod moim uchem.<br />
<br />
I wtedy zatrzymał się, odsuwając się nagle by na mnie spojrzeć. Brwi miał ściągnięte, a usta rozchylone....on po prostu patrzył na mnie zmieszanym wzrokiem. Deszcz skapywał jak łzy z końcówek jego włosów, a jedna kropla spadła mi na policzek i spłynęła po nim w dół. Zabawne jak gazylion innych kropel nas atakowało, ale tylko ta jedna sprawiła, że przeszedł mnie dreszcz.<br />
<br />
-O co chodzi?- zapytałam, niepewna czemu przestał, kiedy było coraz lepiej.<br />
<br />
-Nie odpowiedziałaś mi na pytanie.<br />
<br />
Zachichotałam i przewróciłam oczami.<br />
-Justin właśnie wypadłam z okna, zeskoczyłam na dół po pieprzonym drzewie i praktycznie złamałam szyję. Wszystko po to, żeby dostać się do Ciebie. Naprawdę potrzebujesz jeszcze, żebym to powiedziała?<br />
<br />
-Cóż, tak....tak jakby- Jego wyraz twarzy był bardzo poważny, kiedy kontynuował- Pytam Cię o zostanie moją żoną, o wychowanie moich dzieci, o zestarzenie się ze mną. Proszę Cię o rękę, Isabello Faye Groves...na lepsze i gorsze, w chorobie i zdrowiu, w bogactwie i w biedzie, aż do śmierci. Czy to brzmi jak coś co chcesz robić przez resztę swojego życia?<br />
<br />
Przegryzłam dolną wargę by powstrzymać głupkowaty uśmiech rozprzestrzeniał się na mojej twarzy i wzruszyłam nonszalancko ramionami.<br />
-Być może- wyśpiewałam radośnie nie mogąc dłużej powstrzymywać uśmiechu.<br />
<br />
On też się uśmiechnął, ukazując swoje wszystkie idealnie i białe zęby.....aż chciałam je polizać.<br />
-Tylko, być może?<br />
<br />
-Szaleje za Tobą, Justinie Bieberze! I jestem pewna, że to dlatego, że jestem bezwarunkowo i nieodwołanie zakochana w Tobie, a nie dla tego, że faktycznie doprowadzasz mnie do szaleństwa. Więc, tak....myślę, że to brzmi jak coś co chciałabym już robić resztę swojego życia.<br />
<br />
-Czy to znaczy 'tak'?-spytał, jakby tego potrzebował.<br />
<br />
-Tak, Justin- odpowiedziałam, odbierając mu jakiekolwiek wątpliwości, które mógł jeszcze mieć.<br />
<br />
Justin uśmiechnął się do mnie, wyglądając jak dziecko, które właśnie pierwszy raz weszło na siłownie<br />
-Ok, to dobrze.<br />
<br />
Westchnęłam, przejeżdżając ręką przez jego mokre włosy.<br />
-Bardzo dobrze.- Mój wzrok powędrował na jego twarz. Jego piekne oczy świeciły miłością, uwielbieniem....namiętnością. Był szczęśliwy i to dzięki mnie.<br />
<br />
Wyprostowałam palce i dotarłam nimi na jego wyszczególnioną szczękę, czując, że napięła się pod moim dotykiem, dopóki nie przeniosłam ich jeszcze bardziej, by poczuć miękkość jego warg. Zamknął oczy i pocałował moje opuszki. Wygiął w bok szyję, kiedy kontynuowałam podróż w dół na podbródek i jeszcze dalej, by zaraz delikatnie pieścić jego jabłko Adama. Jego szyja była gruba i muskularna, tętnica, która rezydowała pulsując esencje do życia, w jego pięknym ciele. To prawie było nie fair, że był tak pięknym człowiekiem. Ale nie narzekałam; bo będzie mój, już na zawsze.<br />
<br />
-Kochaj się ze mną.<br />
<br />
-Pewnie, ale musimy wydostać się z tego deszczu.-powiedział, wstając i zaraz pomógł mi też to zrobić- George prawdopodobnie utnie mi jaja za to.<br />
<br />
Mimo kilku moich protestów, owinął swoje ramiona wokół moich, tak, że byłam skulona u jego boku i poszliśmy pod drzwi. Wtedy doszło do mnie; ja wyszłam oknem, a drzwi są zamknięte.<br />
<br />
-Um, są zamknięte- powiedziałam mu.<br />
<br />
-Huh, cóż, nie będziesz wspinać się z powrotem po tym cholernym drzewie, to na pewno- powiedział i rozejrzał się, szukając innego wyjścia- Tylne drzwi?<br />
<br />
-Zamknięte.<br />
<br />
Justin spojrzał w kierunku swojego samochodu.<br />
-Musisz do nich zadzwonić, żeby Cię wpuścili. Pójdę po mój....telefon....-Jego głos zamilkł i przeklnął, przeczesując włosy- Cholera! Jestem takim idiotą. Zostawiłem telefon w domu.<br />
<br />
-Przejechałeś tutaj tą całą drogę bez telefonu?-zapytałam.<br />
<br />
-Bez telefonu, portfela, butów i koszuli-powiedziała z diabelskim błyskiem w oku- gdybym nie miał na sobie swoich spodni, to pewnie też bym ich zapomniał. Widzisz, co ze mną robisz?<br />
<br />
Stanęłam na palcach i pocałowałam go, a on mnie objął.<br />
-Okej, więc podsumujmy naszą sytuację. Oboje jesteśmy prawie nadzy, jest ciemno, pada deszcz, nie ma jak dostać się do środka...a ja Cię chce....teraz. Chodź za mną.<br />
<br />
Wycofałam się z jego uścisku i wzięłam go za rękę, prowadząc go z ganku do alkowy z drzew obok mojego domu.<br />
<br />
-Gdzie idziemy?-spytał zdezorientowany.<br />
<br />
-Zobaczysz-odpowiedziałam, posyłając mu szelmowski uśmiech.<br />
<br />
Kiedy przeszliśmy przez próg grubych drzew, zaprowadziłam go na sam środek. Zatrzymałam się i spojrzałam w górę, zwracając jego uwagę na bujne zadaszenie z koron drzew, które stanowiły barierę przed żywiołem.<br />
<br />
-Co teraz? - zapytał, kiedy do niego podeszłam.<br />
<br />
-Teraz-powiedziałam, pociągając za guzik od jego dżinsów- Uratujemy Cię od tych mokrych spodni, zanim nam się pochorujesz.<br />
<br />
Justin westchnął i sięgnął do górnego guzika na mojej koszuli.<br />
-No cóż, nie możemy na to pozwolić, prawda?<br />
<br />
Pokręciłam głową, a potem pochyliłam się by dossać się do jego skóry na szyi, gdzie ciągle tętniła żyła, kiedy oboje pracowaliśmy nad tym, aby pozbyć sie pozostałych naszych ubrań.<br />
<br />
Kiedy wszystkie bariery zostały odrzucone, Justin podniósł mnie tak, że mogłam owinąć nogi wokół jego pasa, podczas gdy nasze usta, znów się odnalazły. Zniżył się na ziemię, aż wsparł się o pień drzewa, a ja usiadłam wygodnie na jego kolanach.<br />
<br />
Jak mój język znalazł jego, zjechałam ręką w dół po jego klatce i brzuchu by odnaleźć jego penisa, wciśniętego między naszymi ciałami. Syknął i odchylił głowę do tyłu, kiedy go w końcu dotknęłam, dając mi większy dostęp do jego szyi i ramion. Nie traciłam ani sekundy czasu, pieszcząc delikatnie jego pyszną skóre swoim językiem, ustami.....zębami. Jego fiut był twardy, ale też gładki w mojej dłoni i przycisnęłam go do siebie, nacierając go w mojej wilgotności.<br />
<br />
Jego ręce ujęły mój tyłek, po czym mnie podniósł i nakierował się do mojego otworu. Zapełnił mnie całkowicie, tak jak zawsze to robił i tak jak zawsze będzie to robić. Oboje jęknęliśmy po odczuciu jakie przychodziło, kiedy nasze ciała ułożyły się jak jedna układanka.<br />
<br />
Wreszcie mogłam jeździć na prawdziwym a nie na jakiejś jego syntetycznej, słabej podróbce, która nie mogła się nawet do niego porównywać.<br />
<br />
Justin wypuścił moje włosy z kucyka, który i tak się ledwo trzymał, a potem pochylił głowę by uchwycić ustami jednego z moich sutków. Jego zęby ocierały się o utwardzony szczyt,ustami ssał, a język śmigał w tę i z powrotem w szalonym tempie. Wygięłam plecy w łuk i weszłam na niego do samego końca i zaczęłam go ujeżdżać. Powoli, delikatnie, kochaliśmy się szepcząc sobie ciche słówka.<br />
<br />
Nie musiało to trwać długo byśmy oboje doszli do punktu kulminacyjnego. Myślę, że spędzenia tak długiego czasu z dala od siebie, wpłynęło na nas dość mocno. Plus, droga w którą nasz związek poszedł - obietnica spędzenia wielu lat spędzonych w towarzystwie kogoś, kogo się kocha, z bratnią duszą- doprowadziło nas do tego stopnia, że chcieliśmy się nawzajem skonsumować.<br />
<br />
Konsumpcja miała swoje zalety.<br />
<br />
Wkrótce wtuliłam sie w jego ramiona, a ciepło naszych ciał zastępowało całe ciepło, które potrzebowaliśmy. Byliśmy całkowicie wyczerpani i niezaprzeczalnie zaspokojeni.<br />
<br />
-Musze iść- Justin niechętnie wyszeptał w moje gardło, kiedy jego ręce pieściły moje nagie plecy. - Nie chcę, ale Johnson ma jakiś problem, a ja nie mogę ryzykować kolejnym wolnym dniem przed posiedzeniem zarządu w poniedziałek.<br />
<br />
Wyprostowałam się i dałam mu delikatny pocałunek, przeczesując jego włosy na skroni.<br />
-W porządku. Rozumiem.<br />
<br />
Jego ręce przeczesywały moje wilgotne włosy, które opadły na moich ramionach i ujął moją twarz, całując mnie głębiej. Rzeczywiście jęknęłam, gdy się odsunął.<br />
-Jak Cię oddamy z powrotem do środka?<br />
<br />
-Ty pojedziesz, a ja będę walić w drzwi- roześmiałam się.<br />
<br />
-I co? co powiesz George'owi gdy zapyta jak wyszłaś w niczym tylko w mojej koszuli? Która swoją drogą, wygląda na Tobie bardzo cholernie dobrze.<br />
<br />
-Nie martw się moim ojcem. Poradzę sobię z nim. - Powiedziałam, nie mając w ogóle pojęcia jak miałam mu to zamiar wyjaśnić, ale wiedziałam, że co bym wymyśliła coś.- Hej, jestem przyszłą panią Justina Drew Biebera.<br />
<br />
Justin zagryzł wargę, a jego oczy obsesyjnie wpatrywały się w moje usta.<br />
-Cholera, to brzmi dobrze.- Przytulił mnie mocno, a nastepnie ukradł mi dech głodnym pocałunkiem.<br />
<br />
Chwilę później, po wielu kuksańcach, które zmobilizowały go, żeby zabrał wreszcie ten swój tyłek i nie spóźnił się do pracy, znalazłam się na ganku, pięścią waląc w drzwi.<br />
<br />
Zgodnie z oczekiwaniami, zaspany George szarpnął i otworzył drzwi, a jego oczy rozszerzyły się, gdy zobaczył mnie.<br />
<br />
-Bella? Co Ty do cholery robisz na zewnątrz w deszczu w środku nocy?- spytał.<br />
<br />
Popchnęłam go lekko w bok, żeby wejść do środka, a on zamknął drzwi i odwrócił się do mnie czekając na odpowiedź. Moja mama weszła do przedpokoju, oczywiście też zbudzona.<br />
<br />
-Co się tutaj dzieje? - spytała, wycierając senne oczy. Wyglądała jak okaz zdrowia, stojąc tam, oparta o framugę drzwi.<br />
<br />
-właśnie miałem dostać odpowiedź na to pytanie.-George odpowiedział jej, nie opuszczając ze mnie wzroku-Bello?<br />
<br />
Więc....powiedziałam im prawdę.<br />
<br />
Odwróciłam się do mamy, wiedząc, że mam większą szansę u niej.<br />
-Justin przyjechał i poprosił mnie o rękę.<br />
<br />
-On, co?- spytała, rozszerzając oczy z podniecenia, a ogromny uśmiech rozszedł sie po jej twarzy.<br />
<br />
-On, co?- mój ojciec także zapytał, a jego głos nie był już tak zadowolony jak mojej matki.<br />
<br />
Odwróciłam się do niego i uniosłam głowę w determinacji.<br />
-Poprosił mnie o rękę, a ja to przyjęłam.<br />
<br />
-To wspaniale!- mama zapiszczała i podeszła by mnie przytulić.<br />
<br />
George potarł dłońmi twarz z irytacją.<br />
-I jak do cholery skończyłaś zamknięta na zewnątrz w deszczu?- spytał, opierając ramię o ścianę, a drugą ręke położył na biodrze.<br />
<br />
-Zeszłam drzewem, aby się do niego dostać- powiedziałam zgodnie z prawdą.<br />
<br />
-Och, to takie romantyczne- moja matka powiedziała marzycielskim tonem.<br />
<br />
-To takie głupie- George odpowiedział- Mogłaś złamać kark, młoda damo. Gdzie on jest?<br />
<br />
-Och przestań, George!- moja mama przyszła mi na ratunek- To wspaniała wiadomość a ja nie dam Ci tego nam zrujnować.<br />
<br />
Nam....moja mama nie bardzo miała romantyczne zaręczyny, więc teraz żyła moimi. Z tego co mi opowiadała, George zabrał ją na randkę, odwrócił się, spojrzał na nią i powiedział "Więc, chcesz się związać?" Powiedziała mu 'pewnie', a on na to "Więc, to dobrze' po czym odwrócił się z powrotem, żeby odpalić auto. Ale nie narzekała; to był po prostu ich sposób. Podobnie jak oświadczyny Justina i moja akceptacja, była naszym sposobem.<br />
<br />
-Zróbmy sobie jakąś kawę- powiedziała i pociągnęła mnie w stronę kuchni- Musisz mi wszystko opowiedzieć.<br />
<br />
Ojciec westchnął z rezygnacją i przewrócił oczami.<br />
-Wracam do łóżka.<br />
<br />
Mama i ja wciąż siedziałyśmy w kuchni, gdy burza w końcu ustała i słońce pojawiło się na horyzoncie. Opowiedziałam jej całą historię, nawet z częścią kiedy kochaliśmy się pod altanką z drzew tuż obok. Cieszyła się każdym moim słowem jak dziecko, które wysłuchiwało bajki o Mikołaju.<br />
<br />
-Pokaż mi pierścionek - powiedziała, podnosząc moją lewą rękę do góry, aby zobaczyć, że nic tam nie było.<br />
<br />
Wzruszyłam ramionami.<br />
-To było coś pod wpływem chwili. Poza tym ja naprawdę nie potrzebuje pierścionka.<br />
<br />
-Bella, to jest Justin Bieber. Jestem pewna, że upewni się, że będziesz go miała.<br />
<br />
-Tak czy inaczej, to nie ma znaczenia. Wystarczy mi wiedzieć, że mnie kocha.- i tak było. Nigdy nie chciałam mieć czegoś na pokaz, ale moja mama miała racje; Justin upewni się, że będę nosić pierścionek. Miałam tylko nadzieję, że to nie będzie coś wielkiego, co by kosztowało majątek. Cholera, mógł dać mi pierścionek z pudełka i jeżeli tylko by na mnie pasował to by mi odpowiadało. Jasmine i Becky pewnie by zaczęły swoje przemówienia, ale nie obchodziło mnie to.<br />
<br />
-Kochanie- mama powiedziała poważnie, łapiąc mnie za ręke- Musisz iść do niego. Nie możesz tu zostać.<br />
<br />
-Mamo on to rozumie- powiedziałam, przerywając jej- Pojadę dopiero kiedy lepiej się poczujesz.<br />
<br />
-Teraz posłuchaj mnie Isabello Faye Groves.-jej głos brzmiał jak ten matczyny- Czuję się dobrze. W rzeczywistości, nigdy nie czułam się lepiej. Czas, żebyś przestała żyć przy mnie czy przy ojcu i żyć swoim życiem. Ten człowiek oszalał na Twoim punkcie, a Ty oszalałaś na jego. Idź. Nalegam.<br />
<br />
-Wyrzucasz mnie?- zapytałam z udawanym oburzeniem.<br />
<br />
-Tak właśnie- powiedziała, pogrywając ze mną- Bierz swoją dupę i wynoś się z mojego domu.<br />
<br />
Miałyśmy niezły ubaw z tego i w koncu mnie przytuliła. Wciąż byłam pewnego rodzaju oniemiała wewnątrz, wiedząc, że ja i Justin w końcu będziemy razem, bez niczego co by potrafiło nas rozdzielić. Cooch również była podekscytowana tą perspektywą.<br />
<br />
Justin zadzwonił do mnie by mnie powiadomić, że dojechał bezpiecznie do domu i ze był właśnie w drodze do pracy. Postanowiłam mu nie mówić, że wracałam do niego do domu, albo o tym, że powiedziałam rodzince o nadchodzących zaślubinach. Chciałam zobaczyć jego wyraz twarzy, kiedy mi zobaczy.<br />
<br />
Zadzwoniłam do Louisa i obudziłam jego leniwy tyłek, aby powiedzieć mu dobrą nowinę. Po około trzech długich minutach, słuchałam jego narzekań o obudzeniu go, ale w końcu przerwałam mu i po prostu wyrzuciłam z siebie te słowa. Jego reakcja?<br />
<br />
-Zamknij swoje nieodpowiednie usta, suko! Przysięgam na Oprah, że jeżeli mnie okłamujesz, utnę Ci język i użyje jako papier toaletowy!<br />
<br />
Śmiałam się z jego groźby, chociaż wiedziałam, że miał na myśli wszystko to co powiedział.<br />
-Nie kłamię, Louis. Czujesz się jako moja druhna?<br />
<br />
Louis westchnał.<br />
-Zawsze jako pomocnica panny młodej, nigdy jako ona sama. Oczywiście, ale wiesz, że będe lepiej wyglądać od Ciebie, prawda? Więc nie bądź wściekła, kiedy ten wspaniały kawał mężczyzny porzuci Cię przed ołtarzem, aby mógł ujeżdżać mnie przy zachodzie słońca.<br />
<br />
-Tak, tak ,tak, wiem. - odpowiedziałam i przewróciłam oczami. A teraz weź tą swoją sztywną dupę i przyjedź tutaj. Potrzebuje podwózki do Nowego Jorku<br />
<br />
-Masz szczęście, że pracuje dzisiaj wieczorem- prychnął- Będę tam szybciej niż osioł wywija swoim penisem.<br />
<br />
Wyjęłam swoje spakowane walizki przed drzwi, kiedy zobaczyłam mojego ojca siedzącego w kuchni. Spojrzał na mnie i przesłał mi to zasmucone spojrzenie, po czym zwrócił uwagę na swoją kanapkę.<br />
<br />
Ramiona mi opadły, wiedząc, że był zdenerwowany, ale trzymał swój język za zębami ze względu na moją matkę. Musiałam z nim porozmawiać.<br />
<br />
-Tato?- powiedziałam, wchodząc do kuchni i siadając obok niego.<br />
<br />
Odchrząknął i oparł się o krzesło, próbując wyglądać nonszalancko.<br />
-Co jest, dzieciaku?<br />
<br />
-Wiesz, że będzie w porządku, tak?<br />
<br />
-Powiem Ci co wiem- powiedziała, krzyżując ramiona w defensywie- Niczego nie rozumiem. Idziesz na studia, pieniądze pojawiły się znikąd na naszym koncie, Twoja matka dostała najlepszego kardiologa w mieście, cholera, w całym kraju, pokazujesz się z tym kolesiem, który ma więcej pieniędzy, niż wie co z nimi zrobić i nagle moja córeczka wychodzi za niego za mąż. Cholera, on nawet nie zapytał mnie o Twoją rękę. Teraz mi powiedz, Bella, czy mi się dziwisz, że się martwię?<br />
<br />
-Wiem, tato. Ale musisz mi zaufać. Nie jestem już małą dziewczynką. Wiem, co robię.<br />
<br />
Odwrócił głowę w stronę okna, po czym westchnął.<br />
-Kochasz go?<br />
<br />
Położyłam rękę na jego ramieniu, a on odwrócił się i spojrzał na mnie.<br />
-Bardziej, niż kiedyś myślałam, że to możliwe. On też mnie kocha....bardzo.<br />
<br />
Zapadło milczenie między nami, aż w końcu coś powiedział.<br />
<br />
-Wiesz, kiedy po raz pierwszy trzymałem Twoje małe ciałko w swoich ramionach, przyrzekłem sobię, że będę Cię chronić i trzymać daleko od okrutnych stron, które świat nam cały czas oferuje. Ale także obiecałem sobię, że nie będę zbyt nadopiekuńczy, co by Cię trzymało od bycia szczęśliwą.<br />
<br />
-Justin sprawia, że jestem szczęśliwa, tato.- starałam się przekazać mu moją szczerość wzrokiem.- Jestem nieszczęśliwa bez niego. Chcę spędzić resztę życia na kochaniu go i pozwalaniu by on też mnie kochał. Ale nie mogę być w pełni szczęśliwa bez Twojego błogosławieństwa. Chcę, żebyś odprowadził mnie na ołtarz i oddał Justinowi, wiedząc, że będę w dobrych rękach. Nie możesz po prostu zrobić jakiegoś sprawdzenia go w aktach czy cos? To by sprawiło, że poczujesz się lepiej?<br />
<br />
George uśmiechnął się złośliwie.<br />
-Już to zrobiłem. Sprawdziłem go. Cholera, na papierze wygląda na dobrego człowieka.<br />
<br />
Uderzyłam go żartobliwie w ramię.<br />
-Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłeś.<br />
<br />
-Nie możesz uwierzyć, że zrobiłem wszystko co mogłem, by dowiedzieć się czy moja córeczka nie spotyka się z seryjnym zabójcom? - spytał.<br />
<br />
Skinęłam głową ustępując.<br />
-W porządku, rozumiem. Więc, mamy Twoje błogosławieństwo?<br />
<br />
George spojrzał na stół, namoczył czipsa w sosie i wzruszył ramionami.<br />
-Myślę, że tak. Ale jeśli wyjdzie chociaż milimetr poza linię, będzie miał mnie na swoim tyłku z kijem.-powiedział i wcisnął do buzi czipsa.<br />
<br />
Rzuciłam się mu na szyję i mocno go przytuliłam.<br />
-Dziękuje, tato! Ale jak coś to wiesz....będziesz stać w kolejce za Louisem by włożyć mu coś do tyłka.<br />
<br />
-Ach, jejku, Bella- jęknął,a ja zachichotałam na jego reakcję. Potem odsunął talerz, tracąc apetyt.<br />
<br />
~~*~~<br />
<br />
-Święta torpedo- Louis wydyszał i rozejrzał się w zachwycie, kiedy weszliśmy przez przednie drzwi do Scarlet Lotus.<br />
<br />
-Wow, to jest....imponujące-powiedziałam rozglądając się po ozdobnych lampach, które rozświetlały hol.- Mój mężczyzna zrobił to świetnie, naprawdę.<br />
<br />
-Nienawidzę Cię teraz. - Louis zmrużył oczy na mnie z zazdrością.- Pamiętaj, że to co Twoje, to też moje.<br />
<br />
-To nie będzie moje, Louis- powiedziała i w tym samym momencie zauważyłam Jasmine, która do nas machała.- Nie chcę niczego innego od Justina niż jego miłość.....a może nie, chcę też jego ciało.<br />
<br />
-Gratulacje!- Jasmine zapiszczała, kiedy do niej dotarliśmy, a następnie rzuciła mi się na szyję z niedźwiedzim uściskiem. Była taką malutką osóbką, ale na pewno bardzo mocną. Myśle, że to prawda, że mrówki są w stanie podnieść ciało większe od nich o pięćdziesiąt razy.<br />
<br />
-Um, czeeeeeść?- Louis powiedział z irytacją.- Dlaczego wszyscy rzucają się na mięso, jeżeli tutaj stoi całe menu?<br />
<br />
-Oh, przepraszam, Louis- powiedziała Jasmine i przesłała mu w powietrzu pocałunki w każdy policzek. Kiedy odsunęła się, widać było podekscytowanie w jej oczach.- Więc, chodź. Chodźmy na górę, do Twojego narzeczonego.<br />
<br />
Zaprowadziła nas do windy, do której weszliśmy, a ona wcisnęła przycisk piętra, na którym był Justin. Całą jazdę wypytywała o ślub; kto to zaplanuje, kto się zajmie weselem, data i lista szła dalej i dalej. Widziałam w niej rosnące rozdrażnienie, gdy każda odpowiedź na jej odpowiedź to była "nie wiem"<br />
<br />
-Jasmine, on mnie zapytał o ręke tylko kilka godzin temu. Kiedy ja to miałam wszystko obmyśleć?<br />
<br />
-Pff- prychnęła z lekceważącym machnięciem ręki- Kochana, ja swój ślub miałam zaplanowany już, kiedy miałam trzy lata.<br />
<br />
Jakoś, nie wątpiłam.<br />
<br />
Drzwi zadzwoniły, sygnalizując dojazd do celu i drzwi się otworzyły. Szliśmy za Jasmine w głąb korytarza, a ja zauważyłam, że każdy zatrzymywał się i patrzył na nas, jakbyśmy byli na pokazie. To sprawiało, że czułam się dość niekomfortowo, kiedy rozpoznawałam niektóre twarze z balu. W szczególności tą laskę Bethany. Na jej twarzy pojawił się grymas, na co zastanowiłam się czy wiedziała już, że Justin już nie jest dla niej dostępny.<br />
<br />
Pieprzcie się, suki! Nowojorski, najbardziej spełniający wszystkie punkty kawaler był mój, cały mój. Więc możesz wziąć już swoje pazury i iść obszczekiwać inne drzewo.<br />
<br />
Oczywiście, byłam zbyt dużą damą, żeby to powiedzieć na głos. Cóż, a może nie, ale nie chciałam, że pracownicy Justina myśleli, że poślubi jakiegoś śmiecia.<br />
<br />
-Hej, żonko! Co Ty tutaj robisz?- Ryan zdziwił się, kiedy weszliśmy do jego biura. Jego oczy prawie wyszły z orbit, kiedy wyszłam zza Jasmine- O cholera jasna! Co Ty tu robisz?<br />
<br />
-Cii- Jasmine przyłożyła rękę do jego ust- Czy on tam jest?<br />
<br />
Ryan tylko skinął głową, bo tylko to mógł.<br />
-Więc? Na co czekasz? Idź do niego.-Jasmine powiedziała do mnie i skinęła głową na drzwi do biura Justina.<br />
<br />
Podeszłam i otworzyłam drzwi. Siedział przy biurku, odwrócony do mnie plecami, patrząc przez okno, jakby był milion kilometrów stąd. Jego włosy były potargane, a szczękę miał bardziej niechlujną niż zwykle. Najwyraźniej jego mała spontaniczna podróż do Brooklynu, pozbawiła go czasu na golenie.<br />
<br />
-Czas na drugie myśli? - cicho zapytała, zamykając za sobą drzwi.<br />
<br />
Justin obrócił się na krześle, podniósł brwi i otworzył szeroko oczy.<br />
<br />
-Niespodzianka- zagruchałam, idąc w jego kierunku.<br />
<br />
-Bella? Co tutaj robisz?<br />
<br />
-Pomyślałam, że obydwoje możemy grać w tą całą wizytacyjną grę. -usiadłam mu na kolanach.- Tylko, że już nie wracam. Jestem tu by zostać. Mama przyrzekła, że już dobrze się czuje, a mój ojciec....cóż, mamy jego błogosławieństwo.<br />
<br />
Czułam jak całe jego ciało zrelaksowało się pode mną, jakby całe napięcie związane z naszą separacją, nagle rozpłynęło się po moich słowach. Jego uścisk wzmocnił się, kiedy pochyliłam się i otarłam o jego ucho.<br />
<br />
-Wygląda na to, że jesteś skazany na mnie- szepnęłam.<br />
<br />
Justin ujął moją twarz w swoje dłonie i nakierował ją na swoją twarz.<br />
-Witaj w domu, kochanie- powiedział mi w usta, po czym uchwycił je w palącym pocałunku.<br />
<br />
Wytapiałam się pod nim, dzięki niemu, w czasie kiedy jego słowa przenikały moją skórę i stawały się częścią mnie. Wróciłam, gdzie należałam, w ramiona mężczyzny, który podbił moje serce na wieczność. Moja matka wyzdrowiała, ojciec wrócił do pracy...wszystko było w porządku i nic nie mogło przebić małego szczęśliwego balonika, w którym się znalazłem.<br />
<br />
-Joł, Bieber!- drzwi do biura Justina otworzyły się, zakłócając naszą chwilę szczęścia, kiedy głos, którego chciałam zapomnieć na wieki, skaził powietrze.<br />
<br />
Justin warknął głosem pełnym gniewu.<br />
-Czego chcesz, Johnson? I co Ty robisz wpadając do mojego biura bez zapowiedzi?<br />
<br />
-Oh wow....mieliście zabiar to robić tutaj? Bo jestem pewien, że to jest niezgodne z zasadami filmy. Zawsze jak chcesz to możemy o to zapytać w poniedziałek na radzie zarządu.<br />
<br />
Spojrzałam na niego pełnym wzrokiem i on rzeczywiście zrobił krok do tyłu.<br />
-Przyszedłeś szukać kolacji, podkraść okruchy?<br />
<br />
-Isabello- powiedział, uśmiechając się szeroko na powitanie- Dalej nim się zadowalasz? Kiedy wreszcie puścisz Biebera i weźmiesz Wielkiego Pana Penisa?<br />
<br />
Justin próbował wstać z krzesła, ale udało mi się go utrzymać, ledwo. Mimo, że bardzo chciałam, żeby Justin pokonał tego człowieka, to po prostu nie było warte utraty jego firmy.<br />
-Daj spokój, kochanie. On nie jest tego wart. On po prostu cierpi przez penisową zazdrość<br />
<br />
-Och, moje uczucia- Jake zawył, przykładając sobię rękę do piersi i wydął dolną wargę.<br />
<br />
Zignorowałam go i wstałam, odwracając się do Justina.<br />
-Pójdę do domu, by się rozpakować. Zobaczymy się jak wrócisz z pracy. - upewniając się, że Jake wiedział jak cała sprawa się miała, pocałowałam Justina, lecz to był tak gorący pocałunek, że aż moje palce się zwinęły. - Kocham Cię- powiedziałam a następnie ruszyłam w stronę drzwi.<br />
<br />
-Rusz się!- rozkazałam Jake'owi.<br />
<br />
Był na tyle mądry i się przesunął w bok, ale nie darował sobie sarkasycznego uśmieszka.<br />
-Też Cię kocham, kochanie.<br />
<br />
Louis, Ryan i Jasmine właśnie wracali do biura ze świeżą kawą.<br />
<br />
-Och, cholera- Ryan westchnął, kiedy zobaczył plecy Jake'a.<br />
<br />
-Dawaj telefon. Kim był ten kawałek wysokiego, ciemnowłosego i przystojnego mężczyzny? - Louis zapytał, obczajając go.<br />
<br />
-On jest taki jak ci, których lubimy nazywać żałosnymi łajdakami.- Jasmine odpowiedziała.<br />
<br />
-Nie, poważnie. Kim on był?- Louis zapytał ponownie- Myślę, że może go znam.<br />
<br />
-Miejmy nadzieję, ze nie- powiedziałam- To jest Jake Johnson. Jest właścicielem drugiej połowy Scarlet Lotus.<br />
<br />
-Jesteś pewna? Wyglądał strasznie znajomo.<br />
<br />
-Bez urazy, Louis, ale wątpie czy on się kręci w Twoich kręgach.- Ryan powiedział, siadając na rogu swojego biurka i pociągnął Jasmine między swoje nogi.<br />
<br />
-Huh...no nieważne. To nie ma znaczenia, w każdym razie. - powiedział, porzucając ten temat. Potem odwrócił się do mnie- Gotowa do wyjścia? Nie mam zbyt wiele czasu, bo muszę być w pracy, a wciąż trzeba wyładować Twoje wszystkie śmieci na plebanię.<br />
<br />
-Tak, jestem gotowa.- pobiegłam do Jasmine i Ryana by się z nimi pożegnać. Oczywiście Jasmine obiecała, że będzie pierwsza na miejscu rano, żeby rozpocząć przygotowania ślubne. Wzdrygnęłam się na samą myśl.<br />
<br />
Louis i ja pojechaliśmy do willi i z pomocą Riley'a rozładowaliśmy wszystkie moje rzeczy i ułozyliśmy je w sypialni Justina. Louis już poszedł do pracy a ja weszłam do kuchni by nalać sobie szklankę wody z lodem, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Jak szłam w stronę drzwi, dostrzegłam różowy szalik Louisa, gdzie go wcześniej ściągnął.<br />
<br />
Chwyciłam go, wiedząc, że Louis po prostu nie mógł się bez niego obyć i otworzyłam drzwi by mu go oddać.<br />
-Zapomniałeś szali....-mój głos uwiązł w gardle, gdy uświadomiłam sobie, że po drugiej stronie drzwi, wcale nie było Louisa.<br />
<br />
-Kochanie, jestem w domu- Jake Johnson stał tam z głupkowatym uśmieszkiem na mordzie.<br />
<br />
-Justina nie ma jeszcze w domu- powiedziałam i spróbowałam zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, ale on przytrzymał je ręką.<br />
<br />
-Nie jestem tu do Justina. Jestem tu do Ciebie- powiedział, zmuszając mnie bym się cofnęła, a on wszedł do środka.<br />
<br />
-Nie złapałeś aluzji, prawda?- zapytałam, rozwścieczona jego zachowaniem- Nie chcę mieć z Toba nic wspólnego, dupku.<br />
<br />
Jake szedł naprzód, aż moje plecy styknęły się ze ścianą i zakleszczył mnie. Uśmiechnął się, przyklejając swoją klatkę piersiową do mnie i swoimi groteskowymi dłońmi odciągnął kosmyk włosów z mojej twarzy.<br />
<br />
-Czego Ty chcesz, Jake?- zapytałam, starając się brzmieć na złą, ale było coś w nim co podnosiło mój żołądek do gardła. Był niemal groźny.<br />
<br />
-Chcę Ciebie.<br />
<br />
-Cóż, ja Ciebie nie.<br />
<br />
-Ach, nie martw się, kochanie. Mogę Ci zapłacić....tak jak zrobił to mój biznesowy partner.<br />
<br />
Czułam jak cała krew dopłynęła mi do buzi pod wpływem jego słów i nagle byłam sparaliżowana ze strachu.<br />
<br />
-Ile to będzie? Tysiąc? Dziesięć tysięcy? Sto tysięcy? Och, nie. Ostateczna cena będzie million dolarów, prawda? Cholera, to musi być jakaś cipka ze złota.<br />
<br />
Och, Boze. On wiedział.<br />
<br />
-Nie wiem o czym Ty mówisz- mój głos drżał i był niewiarygodny nawet w moich uszach.<br />
<br />
-Nie?- miał wyraz twarzy, który mówił, że doskonale wiedział, że wiedziałam o czym mówił. - Zobaczmy czy to Ci coś przypomni. Justin kupił Cię na aukcji niewolnic za mill....by być jego niewolnicą seksu. Brzmi znajomo?<br />
<br />
Moje ciało trzęsło się z niepokoju. Wiedział. Nie wiem jak, ale wiedział.<br />
<br />
-Skąd to wiesz?<br />
<br />
Jake się zaśmiał.<br />
-Mogę mieć dostęp do pewnych umów.<br />
<br />
Znalazł umowę? Ale w jaki sposób?<br />
<br />
-Czego chcesz?- zapytałam, gotowa wysłuchać jego żądań.<br />
<br />
Owinął rękę wokół mojej talii i podciągnął mnie do siebie. Potem pochylił się i wyszeptał mi do ucha.<br />
-Chce zkosztować Twojej złotej cipki.<br />
<br />
-Nie!-odepchnęłam się od niego, ale on był zbyt mocny i nie mogłam go ruszyć.<br />
<br />
-Przyznaj to. Jesteś dziwką, Isabello. To jest to za co Ci płacą. Tylko zamiast pieniędzy, Twoją nagrodą będzie moje milczenie. Justin utrzyma swoją połowę firmy, ja namoczę mojego penisa w tej cipce za milion dolarów, a Ty poznasz wreszcie, jak to jest być z prawdziwym mężczyzną. Każdy coś wygra- powiedział i polizał moją skórę od obojczyka, aż do płatka mojego ucha.<br />
<br />
-Jeśli, tego nie zrobisz....cóż, pójdę do zarządu i ich przekonam. Justin straci wszystko; jego firmę, jego godność i pozycję w oczach opinii publicznej. A Twoi rodzicie będą wiedzieć, że ich córka nie jest nikim więcej jak tylko dziwką. Więc jak będzie, Isabello?<br />
<br />
Przeniósł swoją łapę na moją pierś i zaczął ją ściskać jak by to była piłeczka na stres. Czułam sie całkowicie bezbronna byłam bardzo przestraszona. Jego gorący oddech sunął po mojej skórze jak zaczął składach oślizgłe pocałunki wzdłuż mojej szyi.<br />
<br />
Moje serce waliło jak wściekłe w klatce, kiedy próbowałam wymyśleć plan wyjścia z kłopotliwej sytuacji, w jakiej się znalazłam. Justin. Chciałam mojego Justina. Miał być za niedługo w domu i wtedy by.....<br />
<br />
I wtedy to do mnie dotarło. To było dokładnie to na co Jake liczył. Jake chciał, żeby Justin przyszedł i zobaczył mnie pieprzącą się z nim, tak samo jak kiedyś przyszedł i znalazł go pieprzącego się z Seleną. Chodziło mu o to, żeby go już totalnie zniszczyć.<br />
<br />
Więc decyzja, którą pozostało mi podjąć to pozwolić mu się wydymać i złamać serce Justin'owi, albo mu odmówić i patrzeć bezradnie jak firma Justina zostałaby przekazana dla Jake Johnson'a, firma, którą zbudowali jego rodzice od podstaw. Jego reputacja zostałaby zniszczona, Justin byłby zniszczony. A moi rodzice dowiedzieliby się, co zrobiłam. Ale jeżeli wszedłby i nas zobaczył razem....mogłoby to zrobić więcej szkód. Czy Justin mógłby mnie jeszcze po tym kochać? Tak czy inaczej, nie było łatwej odpowiedzi.<br />
<br />
Twarz Justina błysnęła mi przed oczyma; udręczony wyraz twarzy, kiedy powiedział mi po raz pierwszy, że się we mnie zakochał, błysk w jego oku, kiedy w końcu dostałam szansę by mu odpowiedzieć, desperacja, gdy stał pół nagi w deszczu i poprosił mnie o rękę. Nie mogłam rozerwać mu serca. Ja po prostu....nie mogłam pozwolić, by przeszedł to samo co ze swoją byłą.<br />
<br />
Materialne rzeczy on mógł naprawić. Justin był mądry i miał talent do odbudowy. Co do jego potępiania w oczach opinii publicznej; ludzie byli krwiożerczy i bezwzględni, gdy chodziło o gwiazdy, ale jak tylko ktoś następny spadnie z nieba, jego grzechy byłyby zapomniane. Tak, ja zawsze widziałabym rozczarowanie w oczach moich rodziców, po tym jakby się dowiedzieli, że ich córka sprzedała swoje ciało za milion dolarów, ale utrata ich szacunku miała mniejszą cenę, gdy myślałam o alternatywie.<br />
<br />
To było o wiele trudniejsze by naprawić złamane serce, a Justin miał mieć jeszcze więcej zmartwień. Długo mu to zajęło by zaufać komuś, a on zostawił wszystko w moich dłoniach. Nie było mowy, żebym to zepsuła.<br />
<br />
-Nie- odpowiedziałam Jake'owi- Nie będę sie z Toba pieprzyć. Należę do Justina i tylko do niego. Ja jestem tylko jego.<br />
<br />
Czułam jak jego wszystkie mięśnie się napięły, kiedy doszły do niego moje słowa. Niski ryk rozbrzmiał z jego piersi, odsunął się kawałek i spojrzał na mnie z góry.<br />
-Będę Cię mieć. Czy tego chcesz czy nie.<br />
<br />
Zanim nawet miałam szansę by zareagować, złapał za moją koszulkę i rozerwał ją, wysyłając na podłogę wszystkie guziczki.<br />
<br />
-Nie!- krzyknęłam i zebrałam całą swoją siłę, by go odepchnąć.<br />
<br />
To było na tyle silne, żeby się wycofał, dając mi odpowiednią ilość miejsca, aby wydostać się z jego szponów. Zaczęłam biec do drzwi, ale Jake siedział mi na piętach. Dokładnie wtedy, kiedy złapałam klamkę, chwycił mnie za ramię i pociągnął mnie z powrotem do tyłu. Przejechałam po podłodze, aż uderzyłam głową o ścianę.<br />
<br />
Spojrzałam na niego, kiedy podchodził, rozpinając sobie spodnie. Gramoliłam się, próbując uciec, ale on był już na mnie w nanosekundzie. Więc, zrobiłam to co mi tylko pozostawało.<br />
<br />
Walczyłam. Jeśli on zamierzał mnie dostać, nie mogło obyć się to bez walki. Kiedy uniósł się, wykopałam stopę, przybijając ją do jego jaj.<br />
<br />
-Ty dziwko!- splunął, zginając się, ale wcale się nie poddał. Złapał gwałtownie moje ramiona i przycisnął mnie do podłogi. Byłam uwięziona pod jego ciężarem, nie mogłam się ruszyć. Wcisnął kolana między moje uda, zmuszając mnie bym je rozłożyła i zaczął grzebać przy moich spodniach.<br />
<br />
-Proszę! Nie!- łzy piekły moje oczy.<br />
<br />
Ścisnęłam powieki, by zablokować od siebie ten przerażający widok obrzydliwego człowiek nade mną. On był jak pieprzone zwierzę; dyszał, potwornie zdziczała bestia, która wymykała się spod kontroli pod wpływem pożądania. Smród potu palił mi nozdrza i wrzące łzy spływały swobodnie po moich policzkach, czując ich słony smak w ustach. W tamtym momencie, nienawidziłam Jake na tyle, żeby go zabić.<br />
<br />
Jego ręce przeszły na guzik od moich spodni, a ja starałam się uwolnić od jego nieustępliwego uścisku, zdecydowanie nie pozwalając mu, by mnie dotknął.....tam.<br />
<br />
Nie byłam kurwą!<br />
<br />
Właśnie wtedy, główne drzwi się otworzyły.<br />
<br />
-Spierdalaj z niej!- To był głos Justina i brzmiał on demonicznie, jakby został opętany przez szatana.<br />
<br />
Moja naga skóra poczuła nieoczekiwany chłód, zanim zdałam sobie sprawę, że Jake nie był już nade mną. Zamiast tego, leciał w powietrzu, a jego ciało wpadło na stolik z obrzydliwym, ale jakże miłym pęknięciem drewna pod jego ciężarem.<br />
<br />
Justin przesłał mi przelotne spojrzenie, zanim podszedł do Jake. Widziałam wściekłość, która żarzyła się w jego pociemniałych oczach. Jego ramiona falowały od gniewnych oddechów, miał napięte ciało, przygotowane i gotowe do uderzenia. Nigdy wcześniej nie widziałam go tak przerażającego.<br />
<br />
Podszedł w stronę miejsca, gdzie Jake leżał wśród gruzów, próbując odzyskać równowagę, ale zanim zdążył stanąć na nogi, Justin już tam był.Chwycił kołnierzyk Jake'a i podniósł rękę złożoną już w pięć. Po pokoju rozniósł się głośny trzask, kiedy pierwszy cios wylądował na twarzy Jake'a.<br />
<br />
Jake w odwecie chwycił Justina i odrzucił go do tyłu, by dać sobie wystarczająco dużo czasu, aby stanąć w pełni na nogi. Krew spływała mu z wargi, jego twarz spuchła i przebarwiła się z gniewu na czerwono. Wydał okrzyk bojowy i zaczął biec całą siłą w stronę Justina, zaczepiając go w pasie i przybił go do ściany za nim.<br />
<br />
-Justin!- krzyknęłam, kiedy wreszcie stanęłam na stopach. Nie było mowy, żebym pozwoliła Jake'owi skopać tyłek mojemu narzeczonemu.<br />
<br />
Pobiegłam do nich i wskoczyłam na plecy Jake'a, owijając ramiona wokól jego szyi, aby go poddusić. Trzeba przyznać, że nie stworzyłam większego zagrożenia, ale udało się bo Jake chwycił mnie i ściągnął ze swoich pleców, by zrzucić z powrotem na ziemię.<br />
<br />
To było odwrócenie uwagi, której Justin potrzebował. Rzucił kolejny cios, tym razem uderzając w klatkę Jake'a. On się złożył w pół, a Justin od razu to wykorzystał, uderzając go w podbródek i wysyłając go do tyłu.<br />
<br />
Kiedy rozbił się na podłodze, jego głowa opadła na bok a ciało zwiotczało. Twarz miał już zakrwawioną i posiniaczoną, ale to nie zatrzymało Justina od kontynuowania ataku. Siadł na nim okrakiem i dalej jak szalony okładał go ciągle i ciągle. Kiedy był już zadowolony, że Jake już z nim nie walczył, potrząsnął swoją opuchniętą dłonią i stanął, patrząc z góry na Jake'a z obrzydzeniem.<br />
<br />
Kiedy obrócił się do mnie, jego wyraz twarzy szybko zmienił się z gniewu na bardziej łagodny.<br />
<br />
-Wszystko w porządku, kochanie?-uklęknął obok mnie, plecami do Jake.<br />
<br />
Wszystko, cały ciężar sytuacji, w końcu do mnie trafił i rozpłakałam się, nie kontrolując tego. Jake wiedział wszystko, ale nie, tego było mało. Nie....nienawidził Justina tak bardzo, że był w stanie zgwałcić mnie, tylko żeby go zniszczyć. On chciał mnie zgwałcić.<br />
<br />
Chwyciłam koszulkę Justina w pięści i pociągnęłam go do siebie, chowając głowę w jego klatce piersiowej. -Chciał żebym....nie mogłam tego Tobie zrobić i ....on zamierzał....<br />
<br />
-Ciii, ciii, ciii- Justin szepnął, wtulając mnie w ramiona.-Wiem, kochanie. Jest w porządku. Jestem tutaj i nie pozwolę Cię nikomu skrzywdzić.<br />
<br />
Co dziwne, to nie to, że byłam prawie zgwałcona, czyniło mnie tak zdenerwowaną. Pewnie, to też miało dużo do czynienia z tym, ale Jake nie miał okazji spełnić swojej groźby. Justin mnie ochronił, tak jak obiecał, że będzie. Co było najbardziej denerwujące to to, że Jake dalej wiedział o wszystkim i nie miał zamiaru cofnąć sie przed niczym, aby zobaczyć załamanego Justina.<br />
<br />
To nie strach o własne dobro, sprawiało, że byłam taka zrozpaczona, to był strach o Justina.<br />
<br />
Widziałam kątem oka ruch, który nierównym krokiem zbliżał się do drzwi. To był Jake i on uciekał. Justin rozwiązał swoje ramiona i już miał za nim iść, ale pociągnęłam go z powrotem.<br />
<br />
-Nie, nie możesz- krzyknęłam, trzymając go z całej siły.<br />
<br />
-Skarbie, on ucieka- Justin powiedział, starając się wyjść z mojego uścisku.<br />
<br />
Chwyciłam jego twarz i zmusiłam by na mnie spojrzał.<br />
-On wie, Justin. On wie wszystko.<br />
<br />
I właśnie tak, nasz doskonały mały balonik pękł.<br />
<br />
________________________________________________________<br />
<b>Przepraszam Was, że musiałyście tak długo czekać, ale cały tydzień mieliśmy próby w szkole na dzisiejszy występ.....jednym słowem przejebane. </b><br />
<br />
<b>A co do rozdziału....hohoho ale się porobiło. </b><br />
<b>Miałyście rację, że Jake coś planował, ale spodziewałyście się, że coś takiego?</b><br />
<b>Straszny z niego dupek....</b><br />
<a href="https://twitter.com/kidrauhl3001" style="background-color: white; color: #f31c84; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;" target="_blank">@kidrauhl3001</a><br />
<br />
<div style="background-color: white; color: #991d63; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;">
<span style="color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Follownijcie naszą kochaną Belle i naszego kochanego Justina na twitterze.</span></div>
<div style="background-color: white; color: #991d63; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;">
<span style="color: #222222;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="background-color: white; color: #991d63; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;">
<span style="color: #222222;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><a href="https://twitter.com/MdbIsabellaPL" style="color: #b53a8b; text-decoration: none;" target="_blank">@MdbIsabellaPL</a></span></span></div>
<div style="background-color: white; color: #991d63; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;">
<span style="color: #222222;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><a href="https://twitter.com/MdbJustinPL" style="color: #b53a8b; text-decoration: none;" target="_blank">@MdbJustinPL</a></span></span></div>
paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com39tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-54355175669359254202013-08-28T15:23:00.001+02:002013-09-07T20:02:31.115+02:0022. Say What?Justin<br />
<br />
Minęły prawie dwa tygodnie od chwili, kiedy ją widziałem. Dwa bardzo długie, bardzo nieznośne tygodnie, od kiedy odwiozłem ją do Brooklynu. Byłem rozdrażniony jak diabli. Brak snu, w przypadku braku kobiety, którą się kocha, działa na człowieka.<br />
<br />
Na szczęście codziennie rozmawiałem z moją dziewczyną. Jakaś normalność wracała do ich domu; jej matka była już na chodzie i wydawało się, że jest coraz lepiej, jej ojciec za to wrócił na posterunek policji i to było dobre. Nawet ja musiałem przyznać, że George zasługiwał na przerwę. I według Belli, nie był w aż takim złym humorze, lecz wciąż nienawidził opuszczać swojej żony. Mimo, że było to z innych przyczyn, wiedziałem jak ten człowiek się czuł; nienawidziłem nie być przy Belli.<br />
<br />
Pierwszy tydzień jeszcze nie był taki zły, zostałem wezwany poza miasto w interesach, więc musiałem opuścić nasz wspólny weekend. Chodzi o to, że mogłem powiedzieć, pieprzyć to całe cholerstwo, które blokuje mi spotkanie z nią, ale zbliżało się posiedzenie zarządu, a ja już i tak opuściłem dużo dni w pracy. To nie stawiało mnie w dobrym świetle, a zwłaszcza, że Jake Johnson siedział mi na karku.<br />
<br />
Zjebany. Jeśli nie to, że wiedziałem, że był cipką wielkich rozmiarów. przysięgam, że wyglądało, jakby chciał mnie pokonać ....co tylko wysłałoby go na wycieczkę do kostnicy.<br />
<br />
Był jeszcze bardziej arogancki niż zazwyczaj, jeżeli to w ogóle było możliwe, i zacząłem cos podejrzewać. To było jakby wiedział coś, czego ja nie wiedziałem, coś dużego. Może potraktował zbyt poważnie plotki na następny dzień po balu Scarlet Lotus, ale jakoś się tym nie zajmowałem. Członkowie zarządu mieli dużo szacunku do moich rodziców, co przemawiało na moją stronę.<br />
<br />
Byłem blisko by odpuścić i sprzedać moją połówkę firmy temu draniowi, by zbliżyć się do Belli, ale nie mogłem tego zrobić moim rodzicom. Ta spółka była ich marzeniem i choć wiedziałem, że moje szczęście znaczyło dla nich więcej, nie mogłem być tak egoistyczny.<br />
<br />
Tak, wiem...tak nagle, stałem się prawdziwym świętoszkiem. Ale od kiedy wyznałem Belli moje uczucia, po prostu chciałem być takim mężczyzną, na którego zasługiwała; mężczyzną, który był pełen poświęcenia tak samo jak ona.<br />
<br />
Bella była bardzo wyrozumiała, zgadzając się z tym, że pojechałem w tą podróż, zrobić to co miałem, ale wiedziałem, że to była tylko fasada, którą ubierała, bo zdawała sobię sprawę, że to coś, co musiałem zrobić. Mimo, że zakryła swój łamiący się głos pewnością siebie, co brzmiało bardziej jak Jasmine i było pewną wskazówką, że trud naszej separacji wpływał na nią w ten sam sposób co na mnie. To była tortura....czysta, bez domieszek tortura. Ale przewidywanie jak będzie, kiedy w końcu nam się uda być znowu razem...dawało dość paliwa, by utrzymać nas w ryzach.<br />
<br />
Próbowałem zająć się pracą w nadziei, że to by odciągnęło moje myśli od tego, że jej nie było, ale to w ogóle nie działało. Muszę przyznać, że byłem trochę oschły dla moich pracowników; dla Ryana, Jasmine i Rileya też. Jasmine odpowiadała mi tym samym tonem, co naprawdę nie było dobrym pomysłem, ale szanowałem ją za to. Nie była tą, która umiała znosić moje bzdury, kiedy wiedziała, że to nie było na miejscu. Odpuściłem jej bo wiedziałem, że tęskniła za Bellą prawie tak bardzo jak ja. Jej przyjaciółka zniknęła, a nie miała ich wiele. Była jak wkurzająca mrówka, którą tylko ograniczona liczba osób zniesie. Plus, tak jakby zmusiłem Ryana by pojechał ze mną w podróż służbową. Naprawdę mnie za to nienawidziła, ale jej przeszło...tak myślę.<br />
<br />
Jeszcze tylko dwa dni.<br />
Dwa nieznośne, długie, przygnębiające dni, aż znów ją zobaczę. Trzymać ją w ramionach, smakować jej soczyste usta, czuć jej miękką skórę. Wystarczyłoby, żebym wrócił przynajmniej na posiedzenie w poniedziałek.<br />
Tak, byłem optymistycznym skurwielem.<br />
<br />
Skończyłem oglądanie raportów Ryana odnośnie nowych klientów, które udało mi się podpisać, mimo mojego zajętego umysłu i spakowałem swoje rzeczy.<br />
<br />
-Idziesz, szefie? - Ryan zapytał, kiedy wszedł do mojego biura z gotowym planem na spotkanie.<br />
<br />
-Tak, skończyłem już. Swoją drogą, dobra praca z raportami. Wyglądają świetnie.<br />
<br />
Twarz Ryana ukazała lekkie zaskoczenie po moich miłych słowach. Biedak naprawdę przeżywał katorgę ze mną w ciągu ostatnich dni i to gówno, nie było w porządku. Nie zasłużył na to. Więc, podejmując moją nową teorię o byciu pełen poświecenia, ofiarowałem przeprosiny.<br />
<br />
-Hej, przepraszam, jeśli byłem trudny dla Ciebie ostatnio, to po prostu przez to, że Belli nie ma i to wszystko..<br />
<br />
-Nie martw się, stary. Jasmine jest taka sama.- przerwał mi, nie pozwalając bym się rozgadał.<br />
<br />
-Więc masz to z obu stron, huh?<br />
<br />
Ryan skinął głowa.<br />
-Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, jaki wpływ ma ta dziewczyna na tak wiele istnień ludzkich.<br />
<br />
Ja też nie, ale miał racje. Nawet Becky przestała do mnie tak często dzwonić, co było jak na nią dziwne, a jak już dzwoniła to zawsze pytała co robi Bella. Mówiłem jej, żeby sama do niej zadzwoniła, że Bella na pewno by się ucieszyła, ale Becky nie chciała być nachalna.<br />
<br />
-Cóż, nie zasługujesz na to- powiedziałem Ryanowi, ubierając płaszcz. Po drodze klepnąłem go w ramie i przesłałem mu wymuszony uśmiech.- Dobrej nocy, stary.<br />
<br />
Pogoda nie zmieniła poziomu chłodu w ciągu ostatnich dni, co było zgodne z sezonem, ale część mnie zastanawiała się, lecz to właściwie było bardziej oczywiste, czy to dlatego, że Belli nie było przy mnie by mnie ogrzać. Poważnie, to było jakby całe ciepło zostało wyssane z przestrzeni wokół mnie. Moje osobiste słońce było kilometry ode mnie, a ja zostałem z uczuciem.....opuszczenia i zimna.<br />
<br />
-Hej Bieber! - Jake zawołał udając się w stronę windy. Mówiłem o zimnie i opuszczeniu.....<br />
<br />
Nie zatrzymałem się by zacząć strzelać do niego gównem, bo tak naprawdę nie mam nic mu kurwa do powiedzenia. Poza tym, miałem spotkanie telefoniczne z moją dziewczyną i nie miałem zamiaru już-kurwa-nigdy tego odpuścić.<br />
<br />
-Czego chcesz, Johnson?-rzuciłem, kiedy biegł by mnie dogonić.<br />
<br />
-Chciałem się upewnić, czy masz zamiar pojawić się na posiedzeniu zarządu w poniedziałek, to wszystko- Słowa Jakea wydawały się jak te zwykłe z ciekawości, ale wiedziałem co miał w środku. To nie było trudne, by wyłapać jego ścinający wzrok, który odbijał się w jego ciemnych oczach, albo pogardliwy uśmieszek, błąkający się na jego ustach. Moja prawa ręka zaczęła drżeć i zginać się w pięść. Miałem ochotę go znokautować i rozbić ten jego szpetny tyłek o podłogę. To by usunęło jego zarozumiały, trwały uśmieszek<br />
-Dlaczego miałoby mnie tam nie być?- westchnąłem z irytacją i uderzyłem przycisk mojej osobistej windy, wyobrażając sobie, że to jego twarz.<br />
<br />
-No cóż, skoro ostatnio zaginąłeś w akcji, po prostu chciałem się upewnić. Nie chcesz przegapić tego spotkania, Bieber. To będzie zabawne jak cholera.- Błysnął swoimi zębami i mrugnął do mnie, zanim kurwa zniknął z mojego widoku.<br />
<br />
Zabawne....skurwiel naprawdę myślał, że powstrzyma mnie od tego, grożąc? Ludzie mówią takie gówno na co dzień. I mimo, że praca to nie najlepsze miejsce na te rzeczy, na pewno nie odciągnie mnie to od chronienia mojej własnej firmy. Poza tym, to były jego słowo przeciwko mojemu i bardzo wątpiłem czy miał coś zaplanowane.<br />
<br />
Popędziłem do domu jak szaleniec. Cóż....popędziłem jak tylko można w wielkim korku. Siedzenie tak długo na tylnym siedzeniu limuzyny, doprowadzało mnie do szału. Przysięgam, że mogłem jeszcze czuć pyszny zapach Belli, po kilku sytuacjach, które tam mieliśmy. Zaczynałem świrować, przysięgam.<br />
<br />
W środku rozległego dworu, który nazywałem domem przez całe swoje życie, pustka i tęsknota rozlegała się na całą przestrzeń. Zabawne, że kiedy ona tam była, nie wydawał się na taki wielki. Bella wypełniała pokój swoją obecnością, która była większa niż życie, jednak tak intymna, że czułem jakbyśmy byli jedynymi ludźmi na tej planecie. Naprawdę mogłem sobie wyobrazić nas dwóch robiących wszystko by zaludnić to cholerne miejsce....tak wiesz, dla dobra ludności i wszystkich. I wtedy do mnie doszło; chciałem mieć z nią dzieci...wiele, wiele dzieci.<br />
<br />
Kiedy ja i Bella ostatnio rozmawialiśmy, twierdziła, że jak tylko znów sie zobaczymy, to da mi niezły wycisk. Musiałem zachichotać na tą myśl. Teraz ona stała się tą nienasyconą; kiedyś drżała jak kotek pod moim spojrzeniem, teraz miała się przekształcić w lwice, drapieżnika, który musi zaspokoić swoje potrzeby, głód rozpaczliwie i odważnie. Odwróciła sytuacje i ona stała się lwicą a ja barankiem.<br />
<br />
No nie tak całkiem, ale nie chciałem się sprzeciwiać, pozwalając jej, żeby tak myślała, jeśli oznaczało to, że będzie wiecej.....przygód. Podziwiałem ją, że wiedziała czego chce i nie wstydziła się tego wziąć, nawet jeśli byłbym chętnym uczestnikiem.<br />
<br />
Chwyciłem szybką przekąskę i pobiegłem pod prysznic, czekając na jej telefon. Właśnie wyszedłem z łazienki, kiedy zadzwoniła moja komórka, upuściłem swój ręcznik i rzuciłem się na drugą stronę pokoju, zupełnie nagi, kiedy upadłem na łóżko w niezręcznej pozycji.<br />
<br />
-Oh, cholera.....ja pierdole-Tak, to były pierwsze słowa, które wyszły z moich ust po odebraniu telefonu.- Hej, kochanie- mój głos był napięty, co było tylko dowodem mojej męczarni, której doświadczyłem.<br />
<br />
-Co jest?- zapytała, zmartwionym głosem.<br />
<br />
-Kurwa....chyba złamałem swojego penisa-odpowiedziałem, przewracając się na plecy by złagodzić ból z niewygodnej pozycji.<br />
<br />
Bella próbowała stłumić śmiech z drugiego końca linii.<br />
-Robiłeś swój penisorobik?<br />
<br />
-Tak- zaśmiałem się- tylko mój kutas jakoś nie chce zginać się w ten sposób<br />
<br />
-Oj, biedne dziecko-zagruchała- chcesz żebym go pocałowała by się poczuł lepiej?<br />
<br />
-To jest złe tak drażnić się ze mną. Wiesz o tym? Dobrze wiesz, że nie chciałbym niczego bardziej niż pieprzyć twoje usta. Teraz jestem kurwa całkiem twardy i nic z tym kurwa nie mogę zrobić.<br />
<br />
-oh, nie wiedziałam o tym- jej głos był głęboki, zmysłowy i cholera.....to wcale nie pomagało.- Co masz na sobie?<br />
<br />
Słodko....seks na telefon.<br />
<br />
-Leżę w łóżku...jak myśli, co mam na sobie?- zapytałem ochrypłym głosem, wiedząc, że cholernie dobrze wiedziała, że zawsze spałem nago.<br />
<br />
-Mmmm....pokaż mi<br />
<br />
-Co?-zapytałem zdezorientowany.<br />
<br />
-Spójrz na swoja komórkę.<br />
<br />
Mój telefon zawibrował i od razu odsunąłem go od ucha. Rzeczywiście, była wiadomość od mojego skarba. Kiedy ją otworzyłem, prawie spadłem z łóżka. Oto i ona, naga, pozostawiając obsokurwalutnie nic dla wyobraźni. Była oparta o zagłówek, jej piękne włosy opadały kaskadą na ramiona, pełne piersi i nabrzmiałe sutki. Nogi miała podniesione i rozłożone na boki, dając mi wspaniały widok na jej delikatne zaróżowienie między jej udami. A jej oczy....Drogi Panie, jej oczy były pełne uczucia, przegryzała dolną wargę, jakby pragnęła mojego dotyku.<br />
<br />
-Pokazałam Ci siebie....teraz Ty pokaż mi siebie-mruczała jej uwodzicielskim głosikiem do telefonu.<br />
<br />
-Oh, więc chcesz grać, tak? - zapytałem z uśmieszkiem, który wiem, że usłyszała nawet jak nie mogła go zobaczyć.<br />
<br />
-Czy to brzmi jakbym chciała grac?- usłyszałem kliknięcie, po czym niepowtarzalny dźwięk drgań Bieber kulki, którą jej dałem.- Potrzebuję Cię. Nie mogę dłużej czekać. Spraw, żebym doszła, Justin.<br />
<br />
-Jezus Maria........- byłem bardziej niż szczęśliwy, że mogłem sprawić u niej orgazm, nawet jeśłi miałoby to być przez kawałek cholernego metalu zamiast moich palców, języka....penisa.<br />
<br />
-Czy to moja kulka, kochanie?-zapytałem, znając już odpowiedź.<br />
<br />
-Nie, ale to ona-inny, wyższy ton wibracji dołączył do szumu poprzedniego i uniosłem brwi.<br />
-Co tam masz, kochanie?<br />
<br />
-Louis kazał mi dzisiaj iść z nim do tego małe sklepu.... sklepu dla dorosłych.Nawet nie wiedziałam, że istnieje, prawdopodobnie dlatego, że był schowany w tylnej alejce.<br />
<br />
-Kupiłaś wibrator?-zapytałem, nie mogąc uwierzyć własnym uszom. Miałem nadzieję, że kurwa użyła mojej karty kredytowej, aby kupić najlepszego wibratora jaki mieli do zaoferowania, mimo, że i tak miał iść prosto do kosza, kiedy tylko dostałbym ją znowu do swojego łóżka, do którego należała. Żaden kutas, prawdziwy czy nie, nie będzie pałętał się w pobliżu mojej cipki, kiedy byłem sam zdolny by zadbać o jej potrzeby.<br />
<br />
-Mhmmm. Oczywiście, nie jest tak duży jak prawdziwy, ale skoro nie moge Cię mieć.....będę musiała to zrobić.<br />
<br />
Tak, moja główka wzrosła dziesięć razy bardziej niż normalnie....obie z nich.<br />
<br />
-Powiedz mi co mam z tym zrobić, Justin. Powiedz mi jak sprawić by poczuć się lepiej. Co byś mi zrobił, gdybym była teraz tam z Tobą?<br />
<br />
-Kurwa, kochanie!- warknąłem, oblizałem wargi z chęcią pożerając wzrokiem jej zdjęcie - Rzuciłbym Twój tyłek na łóżko i schowałbym twarz między Twoje nogi, by Cię spróbować. To jest to co kurwa bym zrobił gdybyś tutaj była.<br />
<br />
Jeknęła mi do telefonu i mój kutas drgnął na brzuchu. Cholera, ta kobieta umie mnie podkręcić od środka.<br />
<br />
-Ale skoro nie jesteś jeszcze rozłożona na moim łóżku, będziemy musieli to zrobić. Odłóż mini-mnie na bok i weź kulkę, skarbie...przesuń ją w dół ciała i pozwól jej spocząć nieco ponad twoją łechtaczką...nie na niej....po prostu nad nią.<br />
<br />
-Mmmm...cholera-znowu jęknęła, potwierdzając wibracje drażniące jej zakończenia nerwowe.<br />
<br />
-Zostaw ją tam. Bez względu jak bardzo chcesz przenieść ją bardziej na dół, nie rób tego.- rozkazałem jej. - Teraz, złap te piekne piersi i...ugniataj je...Boże, to uczucie jest cholernie dobre, nie? Poliż swoje palce dla mnie, kochanie. Naciśnij na swoje piersi i wykorzystaj te mokre palce by ciągnąć nimi te jędrne, małe sutki. To moje usta, gorące i mokre....ssając i drażniąc je na przemian, mój język jeździ i krąży po nich...obie w tym samym czasie. Otrzyj paznokciami swoje sutki....moje zęby...cholera, chcę je podgryźć...czujesz mnie, kochanie?<br />
<br />
-Och, Boże....tak.<br />
<br />
-Kurwa, kiedy tak mówisz....-zamknąłem oczy i niemal widziałem jej ręce, które błądziły po jej ciele. Zanotowałem w pamięci, żeby zobaczyć to z bliska kiedyś w niedalekiej przyszłości.... może nawet oglądać ją jak sie bawi z tymi zabawkami. Może powinienem rozważyć, by pozwolić jej je zachować po wszystkim.<br />
<br />
-Dotknij się dla mnie, kochanie. Wsuń palce między wargi swojej cipki i poczuł jak miękka i ciepła jesteś.- kontynuowałem zabawianie się z nią-Jesteś dla mnie mokra, Bello?<br />
<br />
-Bardzo....kurwa....mokra- jeknęła<br />
<br />
Mój głos był głęboki i gardłowy w moich uszach, krew pompowała w moich żyłach i leciała prosto do mojego nabrzmiałego kutasa.<br />
-To dobrze, kochanie....to...bardzo dobrze. Weź małego-mnie i umieść mnie w ustach. Chce żebyś ssała mojego fiuta. Spraw żebym był mokry i gotowy do wejścia wewnątrz Twojej napietej cipki.<br />
<br />
Pomruk pochodzące z drugiego końca lini był stłumiony i mogłem powiedzieć, że robiła dokładnie to co jej powiedziałem. Mokre mlaskanie pomieszało się z zachłannymi jękami zadowolenia i chciałem poczuć to co właśnie robiła, nie tylko sobie wyobrażać.<br />
<br />
-Wystarczy, Bello. Nie chcesz abym był zazdrosny, prawda?<br />
<br />
-Czy to sprawi, że będziesz mnie mocno pieprzyć?-jej głos był pełny nadzieje, że odpowiem tak.<br />
<br />
-Lubisz tak, kochanie? Kiedy kurwa jestem mocny i szybki?<br />
<br />
Bella zakwiliła po drugiej stronie, a mój oddech przyśpieszył tylko przez ten dźwięk. Mój fiut był tak twardy, że bałem się, ze rozwalą się naczynia krwionośne, jeśli nie wyładowałbym gdzieś tego napięcia. Moja ręka musiała wkroczyć do akcji i zacząłem uderzać w siebie.<br />
<br />
-Uwielbiam, kiedy moja cipka się tak dobrze czuje dla Ciebie.<br />
Kurwamaćjapierdolecholerajasna....moja dziewczyna właśnie powiedziała cipka i .....to po prostu.....odpierdoliło mi .<br />
<br />
Warknięcie wybuchło z mojej piersi, przez zaciśnięte zęby.<br />
-Kurwa...powiedz to jeszcze raz.<br />
<br />
-Powiedzieć co?<br />
<br />
Wiedziała co ja do cholery chciałem usłyszeć. Ona tylko grała ze mną, przez co byłem nieco zirytowany...głównie dlatego, że ona była tam a ja nie, a byłem bardziej napalony niż nimfoman na planie porno.<br />
-Wiesz co....powiedz to jeszcze raz.<br />
<br />
-Ciiiiiiiiippkaaaaa-zamruczała do telefonu.<br />
<br />
-Cholera jasna, kobieto. Jeśli byłabyś tutaj to nie miałbym dla Ciebie litości. Pokonałbym tą cipkę.- i miałem na myśli to wszystko co powiedziałem.<br />
<br />
-Teraz kto jest złośliwcem? Powiedz mi, co robić dalej, Justin.<br />
<br />
Oh...racja. Trzymała wibrator w swoich rękach. Tak wiele miejsc, gdzie mój umysł powędrował z tą myślą....ale wybrałem jedną.<br />
<br />
-Włącz go, skarbie. Poczuj mnie wibrującego w Twoich rekach. Chcę, żebyś zaczęła jeździć główką mojego penisa w górę i w dół, po swoich mokrych fałdkach....namocz mnie w swojej wilgoci.<br />
<br />
-Mmmm.... to jest takie zajebiste, Justin.<br />
<br />
Przycisnąłem ramieniem telefon i sięgnąłem do szafki, grzebiąc w niej ręką, dopóki nie znalazłem lubrykantu. Wycisnąłem obfitą ilość na dłoń, po czym rzuciłem pudełko w przypadkową stronę i patrzyłem jak moja ręka zaczęła pracować no moim fiucie.<br />
<br />
-To jest to, kochanie....poczuj mnie tam. Drażnij swoje wejście moim kutasem. Jestem gotowy na Ciebie....chcę Cię pieprzyć mocno i szybko....chcę sprawić, że będziesz krzyczeć moje imię.<br />
<br />
-Boże, tak... Justin - jęknęła, a jej ciężki oddech dopasował sie do mojego.<br />
<br />
-Usiądź na kolanach, skarbie.Możesz to dla mnie zrobić? Chcę żebyś włączyła głośnik, siedząc na kolanach i trzymaj się zagłówka wolną ręką.<br />
<br />
Usłyszałem szuranie z drugiego końca linii, a potem znów jej głos, troche bardzie odległy niż wcześniej.<br />
-Dobra, co teraz?<br />
<br />
-Będziesz ujeżdżać mojego fiuta, Bello. Umieść go między nogami, rozszerz kolana, aż będziesz tak nisko, żeby poczuć go przy swoim otwarciem.<br />
<br />
-Chcę Cię tak cholernie mocno- jeknęła.<br />
<br />
-Wiem, kochanie. Weź mnie....opuść się na mojego fiuta i mocno ujeżdżaj, tak jak lubisz.- Chcąc poczuć ją wreszcie, ścisnąłem główkę mojego penisa między kciukiem i palcem wskazującym, szarpnąłem biodrami by moja ręka zjechała nieco niżej.<br />
<br />
Moje powieki zamkneły się wyobrażając sobie mentalny jej obrazek, zmieszany z pamięcią z tego co było kiedyś.<br />
-O kurwa, kochanie....czujesz się tak dobrze. Lubisz to?<br />
<br />
-Boże, Justin....jesteś taki....gruby-wymruczała ostatnie słowo.<br />
<br />
-Kochanie musisz przestać tak mówić, zanim wsiądę do tego pieprzonego samochodu i mój tyłek wjedzie do Fork by Cię porwać- byłem bliski, żeby to zrobić.<br />
<br />
-Mmmmm...i przywieziesz tego swojego grubego....penisa?<br />
<br />
Jej słowa wysłały mnie do szalonego państwa. Moje ręce zacisnęły się na fiucie, kiedy głaskałem go jeszcze szybciej, lubrykant ocieplił się w wyniku tarcia. Zamknąłem oczy i wyobraziłem sobie, że to była jej cipka zawinięta wokół mnie<br />
<br />
Chciałem zobaczyć ją jak patrzy na mnie z góry, z lekko otwartymi ustami i paznokciami wbitymi w moje plecy i z włosami, które tworzyły zasłonę wokół nas. Jej biodra falujące przede mną.....<br />
<br />
Jęknęła i warknęłą na drugim końcu linii telefonicznej, lecz cicho, żeby nie obudzić reszty domu, ale miotała się i mogłem powiedzieć, że chciała więcej.<br />
<br />
-Pieprz mnie, Bello....mocniej-wyobraziłem sobie jak jej dupa obijała się o moje uda, jak jej cycki skakały z każdym ruchem....Moja ręka przyśpieszyła i mocno przegryzłem wargę, tak, że byłem blisko by ją podzielić na dwie.<br />
<br />
-Ughn....czuje się tak dobrze-jęknęła cicho. Mogłem słyszeć jej oddech i miękkie skrzypnięcia, kiedy jeździła pod nią tym wibratorem.<br />
<br />
-Trzymaj, kochanie....tak trzymaj.<br />
<br />
-Justin....potrzebuję cię...proszę- błagał,szukając swojego uwolnienia odczuć.- Daj mi więcej.<br />
<br />
-Obiecałem Ci, skarbie....Mam zamiar dać Ci wszystko czego tylko potrzebujesz. Pamiętasz? Nie obiecywałem Ci tego? Puść zagłówek, Bello. Użyj swoich palców....znajdź to miejsce, to które da Ci jeszcze trochę więcej. Zacznij pracować tam swoimi palcami....a kiedy Ci powiem, chcę, żebyś tam się uszczypnęła.<br />
<br />
Jej oddech był ciężki jak cholera. Lament dochodził do mnie ze słuchawki, aż stał się trochę głośniejszy.<br />
-Teraz, kochanie....uszczyp się teraz.<br />
<br />
-oh....kurwa!-zawołała, lecz jej głos był ochrypłym szeptem, bo dalej starała się być cicho. Mogłem praktycznie zobaczyć jak opada na brzuch, a jej ciało sztywnieje pod władzą orgazmu.<br />
<br />
I ta wizja doprowadziła mnie dokładnie tam, gdzie chciałem.<br />
-Właśnie tam, kochanie....właśnie....kurwa....-warknąłem, uwalniając to szaleństwo. Moje biodra brykały w mojej dłoni i ścisnąłem fiuta cholernie mocno, przyciskając kciuka do czubka. Sperma wystrzeliła jak gruba, gorąca lawa, która wylała mi prosto na brzuch.<br />
<br />
-Justin?-powiedziała, podnosząc słuchawkę i wyłączając głośnik. Jeszcze dyszała, a jej głos był zmieszany z oszołomieniem.<br />
<br />
Przyłożyłem rękę do twarzy, próbując odzyskać spokój.<br />
-Tak, kochanie....jestem tutaj.<br />
<br />
-Justin, tęsknie za Tobą.<br />
<br />
Tak...ja też za nią tęskniłem.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Trzy godziny zajmuje droga do Brooklynu , więc sześć godzin podróży w obie strony.Co oznaczało, że miałem wystarczająco dużo czasu aby tam pojechać i wrócić akurat do pracy. Obliczałem to już co najmniej kilkanaście razy w mojej głowie, kiedy leżałem i obserwowałem odliczanie zegara do północy. Pomimo tego, że położyłem się dwie godziny temu, to i tak nie mogłem zasnąć....raz jeszcze. To była cienka linia między miłością a obsesją i bałem się, że byłem niebezpiecznie blisko do przejścia przez nią. Chociaż, może to brzydkie maleństwo, nazywane brakiem snu, pozwalało mi to wszystko przemyśleć. Potrzebowałem lekarstwa...i wiedziałem, że musiałem poczekać tylko dwa dni, żeby go dostać. Problemem było, że nie miałem najmniejszego zamiaru marnować żadnego z naszych dni na sen, więc cykl będzie tylko się powtarzał, dopóki nie znajdziemy sposobu by być razem.....albo oszaleje, w zależności co będzie pierwsze.<br />
<br />
Wyskoczyłem z łóżka, wsunąłem na siebie tylko dżinsy i zszedłem na dół, by chwycić szklankę mleka, albo strzał z Cuervo(piwo) ....cokolwiek, co by mi pomogła w zaśnięciu. Byłem lekko rozkojarzony, gdy dotarłem na parter.<br />
<br />
Rozejrzałem się wokół i na wszystkim na czym zatrzymywał się mój wzrok, widziałem jej wizje. Bella na kolanach przed drzwiami; Bella schodząca po schodach, wyglądając jak Kopciuszek, w dzień balu.... Bella na schodach, łzy spływające jej po twarzy po tym, jak przeleciałem ją ze złością. Zamknąłem oczy po tym obrazie, zostałem potem nagrodzony przez Belle, pod prysznicem.<br />
<br />
Chodziłem po domu, aż dotarłem do pokoju z fortepianem, a ona też tam była, rozstawiona na moim Baby Grand, kiedy trzymałem ją na swoich kolanach, na ławce, kiedy się kochaliśmy.Poszedłem dalej, do mojego biura.....Bella, ubrana w nic oprócz mojego jedwabnego krawatu, kiedy stała w drzwiach.....wizja jej tańca z monitora kamery.<br />
<br />
Brakowało mi jej....tak cholernie bardzo. Moje serce bolało, kiedy mój umysł przesiewał niezliczone wspomnienia; niektóre niewinne, niektóre nie tak bardzo. Każdy piękny uśmiech, rywalizujący z szyderczym uśmieszkiem z czasów, kiedy mnie nienawidziła. Erotyczny wyraz jej twarzy, kiedy dochodziła dla mnie ciągle i ciągle. Ten zdeterminowany wygląd zrealizowania, kiedy powiedziała, że mnie kocha po raz pierwszy. Wszystko o niej. Może mógłbym przetrwać bez niej u swego boku, ale na pewno nie chciałem.<br />
<br />
Odległość niech diabli wezmą.....muszę się z nią zobaczyć.<br />
<br />
Z bosymi stopami i bez koszuli, pobiegłem z powrotem do holu, chwyciłem klucze ze stolika i pobiegłem do garażu, gdzie mój Vanquish był zaparkowany. Kilka kropli deszczu styknęło się z moją przednia szybą, kiedy otworzyłem brame i udałem sie w kierunku Forks....do niej.<br />
<br />
Pędziłem jak wariat; mokre drogi nie były wspaniałymi warunkami dla Vanquisha, ale miałem to w dupie. Musiałem to zrobić dla niej, mieć czas by trzymać ją w ramionach, tak długo, aż będe musiał znowu zawrócić i zostawić ją ponownie....a Vanquish był najszybszym środkiem transportu jaki miałem. Zanotowałem w pamięci, żeby zainwestować w helikopter już następnego dnia.<br />
<br />
Deszcz zaczął mocniej padać, a z każdym ruchem opon, zagłębiałem się bardziej i bardziej w myślach o Belli.<br />
<br />
Byłem nawiedzany przez sen o niej, który naprawdę zmienił się w rzeczywistość, jak odwiozłem ją do Forks.<br />
Wieś, łąka, jej śmiech, uśmiech na jej twarzy....to było wszystko jak piękny sen.<br />
<br />
Wciąż mogłem słyszeć dźwięk jej głosu, smutny i samotny, kiedy mówiła, że za mną tęskni. To było jak echo w mojej głowie i spowodowało ukłucie w klatce. Także byłem smutny i samotny, ze względu na nią. I nie to cholera, że byłem jakąś cipką<br />
<br />
Przycisnąłem pedał gazu, zmuszając by auto przyspieszyło jeszcze bardziej w kierunku mojego celu.<br />
<br />
Otaczała mnie noc. Opuszczone drogi, rozświetlały tylko moje reflektory odbite od mokrej powierzchni. Już prawie tam byłem, zaledwie kilka krótkich kilometrów i już będę miał ją w ramionach.<br />
<br />
Kiedy już wjechałem na jej ulicę, na zewnątrz deszcz zamienił sie już mocną ulewę. Wyłączyłem reflektory, nie chcąc informować rodziców Belli o mojej obecności i zaparkowałem na poboczu ulicy, obok jej domu. Słabe światło świeciło się w oknie sypialni Belli, a raczej migotało, rzucając tańczące cienie na jej ściane....oczywiście to była świeca. Reszta domu była ciemna, a na ulicy ani jednej żywej duszy.<br />
<br />
Wysiadłem z samochodu i zamknąłem drzwi tak cicho jak tylko mogłem, ale najwyraźniej to i tak było zbyt głośno. Najpierw jeden pies, a potem następne zaczęły szczekać, brzmiało to jakbym był okrążony przez te skurwiele.<br />
<br />
Zimny deszcz muskał moją gołą skórę, a bezlitosny wiatr chłostał moje spodnie. W ciągu kilku sekund byłem mokry od stóp do głów i miałem zamrożone jaja, ale mi to kurwa latało. Moje ciało zaczęło drżeć, ale miałem tylko jedno w głowie....moją kobietę. Oczywiście, gdybym zebrał energię i myśli, mój plan byłby troche bardziej dokładny i pewnie wiedziałbym jaki kurwa byłby mój następny krok. Nie za bardzo mogłem zapukać do drzwi bo byłbym przywitany przez lufę strzelby Georga.<br />
<br />
Wyczaiłem drzewo, które wyrosło blisko okna Belli i obliczyłem swoje rzeczywiste szanse na wspięcie się po nim do jej pokoju. Bylo tam kilka pięter gałęzi, więc moje szanse były dość dobre. To znaczy, dopóki faktycznie spróbowałem sie wspiąć.<br />
<br />
Moje bose stopy, namoczone drzewo i pokryte mchem, nie mogłem nawet utrzymać się na tym cholerstwie. Chwyciłem gałąź, która wisiała nad moją głową i podciągnąłem się. Byłe już naprawdę blisko, gdy nagle złamała sie pod moim ciężarem, wysyłając mnie z powrotem na ziemię z ciężkim łomotem. Dyszałem, czując na całym ciele wiatr, ale nie jechałem tutaj trzech godzin, żeby poddać się tak łatwo. Kiedy stanąłem by spróbować jeszcze raz, zobaczyłem przesuwające się zasłony w oknie Belli i nagle w nim się pojawiła.<br />
<br />
-Justin?-zawołał zdezorientowany głos Belli, bo najwyraźniej obudziła się przez mój hałas.- Oszalałeś? Co Ty tu robisz?<br />
<br />
Moja twarz obróciła sie w stronę ciemnego nieba, krople deszczu spadały mi w oczy i zamrugałem by nie rozmazał mi się jej widok. Polizałem dolną wargę, by uchwycić krople, która własnie na nią wpadła. Wgapywałem się z podziwem, nie mogąc oderwać wzroku od mojej kobiety marzeń. Jej włosy były zaplątane w niechlujny kucyk, a kilka kłosów spadały jej przy twarzy. Oczy miała spuchnięte od snu, makijaż rozmazany tuż pod nimi. Była doskonale niedoskonała i chciałem, żeby była moja już cały czas. A potem dwa małe słowa wyrwały się z moich ust, nieplanowane.<br />
To nie było pytanie. To nie był rozkaz. Cholera, to była prośba.<br />
<br />
-Wyjdź za mnie.<br />
<br />
________________________________________<br />
<br />
Tak, wzięłam ten rozdział, więc uspokójcie już dupy -_-<br />
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać, ale przeliczyłam swój wolny czas.<br />
<br />
dkvhosirfjodvnofisdovijfoivnovnfdoifv OŚWIADCZYŁ JEJ SIĘ? <3_3><br />
<a href="https://twitter.com/kidrauhl3001" style="background-color: white; color: #f31c84; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;" target="_blank">@kidrauhl3001</a><br />
<br />
<div style="background-color: white; color: #991d63; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;">
<span style="color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Follownijcie naszą kochaną Belle i naszego kochanego Justina na twitterze.</span></div>
<div style="background-color: white; color: #991d63; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;">
<span style="color: #222222;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="background-color: white; color: #991d63; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;">
<span style="color: #222222;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><a href="https://twitter.com/MdbIsabellaPL" style="color: #b53a8b; text-decoration: none;" target="_blank">@MdbIsabellaPL</a></span></span></div>
<div style="background-color: white; color: #991d63; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;">
<span style="color: #222222;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><a href="https://twitter.com/MdbJustinPL" style="color: #b53a8b; text-decoration: none;" target="_blank">@MdbJustinPL</a></span></span></div>
paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com53tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-36067138084584237352013-08-16T20:52:00.002+02:002013-09-07T20:02:43.633+02:0021. BustedBella<br />
<br />
Właśnie kończyłam pakowanie ostatniej rzeczy, jak najbardziej utrzymując łzy w środku i nie próbując przerodzić wszystkiego w wielką nostalgię. Przecież wrócę, ale to wciąż było trudne. Po raz kolejny wybrałam się do szafy, aby wziąć ostatnią parę dżinsów, gdy biała koszula Justina, którą nosiłam w nocy, kiedy postanowił mnie zjeść na deser, przykuła mój wzrok. Pozwoliłam, żeby moje palce zatańczyły wzdłuż rękawa, przypominając sobie jego minę, kiedy wyszłam do niego w niczym oprócz tego. Nienawidziłam go wtedy, ale już nie mogłam odmówić jego seksualnej atrakcyjności, która zawisła w powietrzu między nami. Cooch w pełni się zgodziła i trąciła moje jajniki, żeby zachęcić mnie, by ściągnąć koszule z wieszaka i też ją spakować. Wiesz, tak, żeby powspominać. Poza tym, nie dało się nie zauważyć, że miał mnóstwo ubrań i dla niego, jedna koszula była jak płatek śniegu między lawiną innych. Dla mnie....ona była bezcenna.<br />
<br />
Justin wyszedł z łazienki, ubrany w czarną bluzę z rękawami podciągniętymi do łokci, w dżinsach i trampkach. Jego włosy były jeszcze wciąż mokre od porannego prysznica, sterczące każdy w innym kierunku a on najwyraźniej postanowił zrezygnować z golenia się, na co nie narzekałam. Uwielbiałam go w tym wyglądzie.<br />
<br />
-Troche niestosowne ubranie do biura, nie sądzisz?- uśmiechnęłam się do niego, chowając koszule i ostatnie ubrania do torby i zapięłam ją.<br />
<br />
-Tak, ale to idealny strój by odwieźć moją dziewczynę z powrotem do jej domu- powiedział, objął mnie w pasie od tyłu i przytulił mnie do siebie mocno. Czułam zapach lekkiej wody kolońskiej i płynu do mycia ciała. Zaciągnęłam się głęboko, zabierając każdy mały szczegół do pamięci. Jakbym mogła kiedyś zapomnieć....<br />
<br />
-Małe wagary od pracy?-spytałam, oplatając ręce wokół jego ramion i odwróciłam głowę, by na niego spojrzeć.<br />
<br />
-Mmhmm-odpowiedział, całując czubek mojego nosa- Chcę spędzić, każdą możliwą sekundę z Tobą. Dadzą sobie rade jeden dzień beze mnie.- Justin oparł brodę na moim ramieniu i zaczął leniwie kołysać nas z boku na bok.Spojrzał na moją torbę- Jak, na Boga udało Ci się tam zmieścić wszystkie ubrania?<br />
<br />
-Nie spakowałam wszystkiego-powiedziałam, wzruszając ramionami. - Fantazyjne ubrania nie będą mi potrzebne w tej pojebanej dziurze Forks. Widzisz mnie, chodzącą po sklepie spożywczym w kolczastych obcasach i w krótkiej, elastycznej spódniczce?<br />
<br />
Justin zanucił wyobrażając sobie i pchnął biodrami w mój tył. Wzięłam to za 'tak', kiedy zrobił to między moimi nogami. Cooch zamruczała i starałam się jak diabli by nie potrzeć się o jego penisa jak mały kotek poszukujący uwagi. On też się starał, bo byśmy znowu szybko nie opuścili sypialni. Nie to, że miałam jakieś skrupuły przed kolejną runda z kolosalnym fiutem, ale moja mama naprawdę potrzebowała kogoś w domu, a ojciec zasługiwał na przerwę.<br />
<br />
-Nigdy nam się nie uda stąd wyjść, jeśli dalej będzie robić takie rzeczy- ostrzegłam.<br />
<br />
Cooch była na miejscu; " i właśnie o to w tym chodzi, cymbale"<br />
<br />
Zdając sobię sprawę, że naprawdę nie dużo spakowałam, chciałam pograć troche z Justinem i wypuściłam z ust przesadzone westchnięcie.<br />
-I w końcu będzie trzeba iść na zakupy, po tym jak wyrzuciłeś wszystkie moje ciuchy, które tu przywiozłam ze sobą....<br />
<br />
Justin ukrył twarz w mojej szyi i jęknął, przez co zachichotałam. Czuł się jak dupek przez to co robił i uwarzałam to za bardzo urocze. Odwróciłam się w jego ramionach i ujęłam w dłonie jego twarz, zmuszając go by na mnie spojrzał.<br />
<br />
-Kocham Cię- przypomniałam mu.<br />
<br />
Justin schował kosmyk moich włosów za ucho i spojrzał na mnie z uwielbieniem.<br />
-I....nigdy nie znudzi mi się słuchanie tych słów. Tutaj..-powiedział, sięgając do tylnej kieszeni spodni i wyjął portfel. Wysunął małą, czarną, plastikową kartę i podał mi ją.- Chcę, żebyś to miała...na ubrania, albo cokolwiek czego będziesz potrzebować....albo chcieć.<br />
<br />
-Karta kredytowa, Justin? Nie sądzisz, że dałeś mi już wystarczająco dużo?<br />
<br />
-Hej- powiedział, biorąc moją brodę w palce- Myślałem, że już to przeszliśmy. Jesteś moja kobietą, którą się opiekuje i chce to robić dość przykładnie. I nie chcę słyszeć żadnych skarg na ten temat.<br />
<br />
Dał mi soczystego buziaka, następnie chwycił pasek od mojej torby i wziął ja na ramie<br />
-Gotowa?-spytał i wyciągnął do mnie rękę.<br />
<br />
Złapałam jego wyciągniętą rękę, bo zawsze już będę ją łapać. Nie miałam pojęcia co nas czekało, ale widziałam, że tak długo jak będzie trzymać mnie za rękę, pójdę za nim w najciemniejszą noc. Bo gdzieś na końcu naszej drogi, na pewno znajdzie się światło.<br />
<br />
Justin zatrzymał się w drzwiach i odwrócił się.<br />
-Co?- zapytałam, gdy nie dał mi żadnego znaku o co chodzi.<br />
<br />
Podszedł do stolika obok łóżka, otworzył szufladę, a potem sięgnął do środka. Z grymasem na twarzy podniósł Bieber kulkę.<br />
-Zapomniałaś czegoś chyba, nie?<br />
<br />
-Cóż, nie sądziłam, że będę tego potrzebować-odpowiedziałam zmieszana.<br />
<br />
-Oh, będziesz tego potrzebować- uśmiechnął się złośliwie i schował to do mojej torby.<br />
<br />
Z wyjątkiem Rileya, Justin dał wolne całemu zespołowi. Był tak strasznie zadowolony, chodził z trwałym uśmiechem otynkowanym na jego twarzy, a ja przypomniałam sobie, że to jest dzięki mnie. Cooch przypomniała mi, że też miała małe coś-coś w związku z tym, ale miedzy mną a Justinem już nie chodziło tylko o seks. Nie żebym wymagała, żeby ściągnęła swoje buty i podarowała strój Super Cooch dla biednych. One jeszcze mi się przydadzą pewnego dnia....wkrótce. Pod tym względem, byłam pozytywna.<br />
<br />
Gdy moja torba już była załadowana w bagażniku, a ja i Justin siedzieliśmy juz w środku auta, wreszcie wyjechaliśmy. Obserwowałam jak dom znikał z pola widzenia i wyczuwając mój smutek, Justin objął mnie, przyciągnął do swojego boku i położył moją głowę na swoim ramieniu.<br />
<br />
-To będzie tylko ogromna strata miejsca do Twojego powrotu, a potem znów poczujemy się jak w domu-powiedział i pocałował czubek mojej głowy.<br />
<br />
Czułam się tak samo, nie z domem, ale z sercem. Dom był wszędzie tam, gdzie był Justin. Czy to był wielgachny dwór, otoczony przez rzeźby, czy kartonik w alejce. To nie miało znaczenia. Liczyło się, czy on był ze mną.<br />
<br />
Zasnęłam podczas długiej i wyczerpującej drogi do Brooklynu. Wszystko co pamiętam to Justin, który czule głaskała moje włosy a następnie zachęcił mnie by położyć mu głowę na kolanach. Na początku myślałam, że to był jego sposób, sugerujący bym zrobiła mu loda, ale okazało się, że to był tylko milusi ruch i całe to gówno. Nie zrozumcie mnie źle, to było miłe, ale czułam się jakby powstrzymywał się z okazywaniem tej jego strony, w której się zakochałam...ta cała apodyktyczna, stanowcza strona, przez którą Cooch szalała dla złego chłopca. Może to dlatego, że to było to, co powinien robić odkąd złożyliśmy te wszystkie słodkie deklaracje. Nie protestowałabym po jego naciskach, zeby trochę odpocząć, lub mogłam być bardziej stanowcza i sama mu zaoferować loda, ale prawda była znana. On wyczerpał mój tyłek zeszłej nocy i naprawdę przydałoby mi się dużo snu. Myślę, że mój mózg wygrał bitwę po tym jak Cooch rzuciła rękawice, bo zanim pomyślałam, zapadłam w sen.<br />
<br />
Justin obudził mnie po jakimś czasie, narzekając, że przez to, że trzymałam głowę na jego kolanach, jego jaja po prostu nie mogły już tego znieść. Dobrze mu tak. On poprawiał swoje dżinsy a ja rozejrzałam się by sprawdzić gdzie jesteśmy. Byliśmy na obrzeżach Brooklynu. Wiedziałam, bo rozpoznałam cały krajobraz. Podróżowałam ta drogą z moją rodziną, wiele razy w ciągu całego mojego życia. Kiedy byłam dzieckiem, patrzyłam przez okno i wyobrażałam sobie te wszystkie historie. W moim ulubionym, udawałam ,ze byłam biedną panną, która została zamknięta w małym domku, zmuszona do przeżywania dni w samotności, czekając na mojego Księcia z Bajki, który miał przyjechać na swoim białym rumaku i zmiec mnie z nóg.<br />
<br />
Parsknęłam na siebie wewnętrznie. I co, mała dziewczynka nie ma dobrej fantazji?<br />
<br />
To było tak żywe w mojej głowie, że pamiętałam prawie wszystkie szczegóły. W rzeczywistości, zaraz za zakrętem będzie.....<br />
<br />
-Zatrzymaj auto!-krzyknęłam i zaczęłam walić w szybę, która oddzielała nas od Rileya.<br />
<br />
-Kochanie, co się stało? - Justin zapytał w panice.<br />
<br />
-Musimy się zatrzymać! Proszę, Justin....musimy!-Powiedziałem trochę głośniej niż było to konieczne, ponieważ on siedział tuż obok mnie i mimo, że się skrzywił na moje krzyki, zrozumiał.<br />
<br />
Justin nacisnął przycisk i okno zjechało na dół.<br />
-Riley, zatrzymaj się-Był tak strasznie formalny i normalnie to by mnie pewnie podkręciło, ale teraz nie było na to czasu.<br />
<br />
Gdy samochód zatrzymał się na uboczu drogi, grzebałam przy klamce, aż wreszcie otworzyłam drzwi i wyskoczyłam z auta.<br />
<br />
-Bella!- Justin zawołał z tyłu, podążając za mną-Dlaczego przede mną uciekasz?<br />
<br />
Nie mogłam się zatrzymać by mu odpowiedzieć.<br />
<br />
To właśnie tam był, mały, wiejski domek, który zawsze udawałam, że jest mój; kamienny komin, skrzynki z hiacyntami pod łukowatymi oknami, drzwi z drewna i usadzony na samym środku łączki. Trawa była wysoka i zielona, usiana małymi fioletowymi kwiatkami, a także żółtymi i białymi. Powietrze było ostre, czyste....niesamowite.To było doskonałe i ...na sprzedaż.<br />
<br />
Biegłam tak szybko, jak tylko moje nogi mogły mnie ponieść. Po prostu musiałam go dotknąć, by mieć pewność, że to nie była tylko cześć mojej wyobraźni. Wiatr rozwiewał mi włosy i nagle poczułam się znów jak mała dziewczynka; mój umysł, moja twarz, moje serce nie posiadały się z dziecięcej radości. Serio, moje policzki aż bolały od ciągłego uśmiechania się.<br />
<br />
Poczułam Justina opuszki, które ledwo musnęły mają skóre na ramieniu, ale ciągle biegłam, chichocząc jak głupiec. Odwróciłam się i spojrzałam na niego przez ramie, śmiejąc się zawołałam.<br />
-Chodź, Justin. Złap mnie!<br />
<br />
Kiedy dotarłam do werandy domku, zaczepił ramiona wokół mojej talii i pociągnął mnie do siebie. Śmiałam się, o Boże, tak bardzo się śmiałam. Wszystko było....idealne. Stałam przed małym domem i byłam w ramionach mojego własnego rycerza w lśniącej zbroi.<br />
-Gdzie się wybierasz, kochanie?-spytał, uśmiechając się do mnie.<br />
<br />
Jego głowa, z fantastycznymi, seksownymi włosami, blokowały słońce na niebie za nim i rzucająly delikatny cień na jego twarzy. Był taki piękny, Wyciągnęłam rękę i delikatnie przejechałam palcami po jego włosach.<br />
-Pocałuj mnie, Justin- wyszeptałam.<br />
<br />
Jego oczy rozszerzyły się, a ciało zesztywniało.<br />
-Whoa....déjà vu- jego głos był ledwie szeptem, a wyraz twarzy miał....zagubiony...zmylony.<br />
<br />
-Co?- zapytałam równie zdezorientowana.<br />
<br />
Justin lekko potrząsnął głową.<br />
-Nic- wymamrotał, pochylił się i musnął moje usta.<br />
<br />
Zazwyczaj nasze pocałunki były pełne ognia i pasji....głodne, ale ten...ten był słodki i delikatny, kontrolowany...i to mnie napaliło jak diabli.<br />
<br />
-Mmm...-mruknęłam doskonale zadowolona,a następnie otworzyłam oczy, by zobaczyć, że patrzył na mnie z tym...spojrzeniem w jego oczach. Zawsze słyszałam, że oczy były drzwiami do duszy, ale wtedy...uwierzyłam w to. Nigdy nie widziałam go takiego wcześniej.<br />
<br />
-O czym myślisz?-zapytałam go.<br />
<br />
Justin tylko się uśmiechnął i pokręcił głową<br />
-O błocie i kwitnących kwiatkach. Zostawmy to tak jak jest.<br />
<br />
Cóż, to z pewnością było dziwne, ale Justin był trochę dziwaczny na swój sposób, a ja byłam jak mała dziewczynka w środku, więc nie wypytywałam go dalej.<br />
<br />
-Chodź- powiedziałam, biorąc go za rękę i ciągnąc za sobą, aby zajrzeć w okna.<br />
<br />
-Co my tu robimy?-spytał- Co to za miejsce?<br />
<br />
-Kiedy byłam małą dziewczynką, lubiłam udawać, że tu mieszkam- odpowiedziałam mu, patrząc w okno, gdzie zobaczyłam pusty pokój. Pociągnęłam go za rękę, by przejść z nim na drugą stronę domu i zrobić to samo.- To jest po prostu...magiczne, nie sądzisz?<br />
<br />
-Magiczne?-spytał.<br />
<br />
-Tak, prosto jak z bajki- wyjaśniłam, przykładając dłoń do czoła by zablokować odbicie słońca w szybie- oh...kominek zapiera dech w piersiach.-wydyszałam.<br />
<br />
Nic w środku nie wyglądało nowocześnie. Był raczej niezwykły, chłopski, do którego bardziej pasowało Wielskie Życie niż Nowoczesny Dom. Łukowate drzwi, drewniane podłogi, grube, szklane okna. Mogłam wprost sobie wyobrazić siebie i Justina przytulających się na kanapie, albo kochających się na miękkim dywanie w blasku kominka. Oczywiście, zaczynałam przechodzić samą siebie; zagubiona we własnym świecie pozorów. Jesteś wielkim marzycielem, Bello Grovers.<br />
<br />
-Jest trochę zaniedbany, nie sądzisz?- Justin zapytał, marszcząc brwi i skanując miejsce.<br />
<br />
-Justin Bieber!- pisnęłam i uderzyłam do w ramie- Jak śmiesz tak mówić o moim wymarzonym domku? Poza tym, to nic, trochę miłości i smaru mogłoby naprawić to wszystko.<br />
<br />
Miał racje, ale nie było aż tak źle. Brakowało niektórych dachówek i prawdopodobnie trzeba by było wymienić cały dach, wszystko było oblepione kurzem i brudem i sądząc po tym, jak wiatr gwizdał między oknami, je też trzeba by było naprawić. Ale w sumie....to dalej był obraz perfekcji.<br />
<br />
-Oh! Zawsze chciałam zobaczyć ogród- zapiszczałam, po raz kolejny ciągnąc go za sobą.<br />
<br />
Kiedy dostaliśmy się na tyły budynku, stanęłam wryta. Widok zapierał dech w piersiach. Był tam mały staw, około pięćdziesiąt metrów od domu, a rodzinka kaczek brodziła się w wodzie. Altanka stała obok stawu z białą, drewnianą huśtawką, która lekko kołysała się w ta i z powrotem. Okrągłą powierzchnie z kwiatami, otaczała kamienna dróżka prowadząca do domu. A ponieważ byliśmy na stronę zachodnią, co oznaczało, że to było idealne miejsce aby zobaczyć cudowne słońce.<br />
<br />
Bez ostrzeżenia, Justin pchnął mnie na kamienną ścianę domku. Jedną ręką podtrzymywał się domku,po mojej prawej stronie, a drugą przyłożył do mojego tyłka i przyciągnął mnie do siebie. Nasze ciała złączyły się,a czoła dotknęły. Justin spojrzał mi w oczy i powiedział;<br />
-Ten Twój wyraz twarzy.....chcę Cię teraz tak cholernie mocno.<br />
<br />
Jego usta przeszły na szyję, ręką ugniatał moje pośladki, a moje biodra uziemił swoimi. On nie żartował; czułam jego twardość na swoim podbrzuszu, a ja zastanowiłam się, jak on był w stanie utrzymać to wszystko napięte w swoich ciasnych dżinsach.<br />
<br />
Jego ręka trafiła na mój przód, rozpiął guzik moich spodni i wślizgnął się do środka. Kiedy jego palce znalazły Cooch, oboje jęknęliśmy, a moja głowa opadła do tyłu.<br />
<br />
-Justin....nie możemy-powiedziałam nieprzekonująco-Riley...<br />
<br />
-Jest w samochodzie. Nie przyjdzie tu.- wymamrotał w moją szyję, nadal składając na niej gorące pocałunki.<br />
<br />
-Sąsiedzi-spróbowałam ponownie, widząc dom między drzewami po wschodniej stronie domu.<br />
<br />
-Daj im pooglądać- wyszeptał- Cholernie Cię chce.<br />
<br />
Jego ręka pracowała teraz na jego przedzie i usłyszałam charakterystyczny dźwięk metalu o metal, kiedy rozpiął rozporek.<br />
-To będzie szybkie. Obiecuje.- wyszeptał mi do ucha- obróć się do tyłu.<br />
<br />
Po raz kolejny spojrzałam na dom w sąsiedztwie i nikogo nigdzie nie widząc, zrobiłam tak jak poprosił. Trzeba przyznać, byłam podekscytowana naszą niepewną sytuacją, w której się znaleźliśmy,czując gotowość do przerwania, bo była możliwość przyłapania nas. Jednak, jeżeli to będzie krótkie....<br />
<br />
Chłodne powietrze musnęło moje pośladki, kiedy Justin opuścił mi spodnie na uda. Jego ciało pokryło moje,a ręką dryfował po skórze między moimi nogami.<br />
<br />
-Cholera, Isabello....zawsze jesteś taka mokra dla mnie-powiedział a potem osunął się na kolana.<br />
<br />
Rękami podtrzymywałam się o ściankę domu, a nogi miałam uwięzione w dżinsach, więc nic nie mogłam zrobić, by go zatrzymać. Odciągnął moje biodra z dala od ściany, a w tym samym czasie jego język odszukał moją cipkę.<br />
<br />
-O, Boże.....Justin-jęknęłam, przymykając oczy i przegryzając dolna wargę, pozwoliłam sobie dobrze się poczuć.<br />
<br />
Tylko smak; to było tylko to co chciał. Jego język wił się między moimi nasączonymi fałdkami. Drażnił to wszystko zębami przez chwilę, by potem wyciągnąć znów język. Dał mojej cipce jeden długi liz od samego przodu do tyłu, a potem robił to znowu i znowu, aż....<br />
<br />
-Jasna......cholera-zawołałam,mocno zaciskając oczy, w czasie kiedy poczułam jego wirujący język wokół mojego tylnego otworu, a następnie złożył tam zmysłowy pocałunek i znów stanął.<br />
<br />
-Podobało Ci się, co nie?-zaśmiał się do mojego ucha. Czułam jak pocierał się główką penisa tam i z powrotem między moimi udami w poszukiwaniu mojego otworu.<br />
<br />
Dlaczego, tak.....tak, podobało mi się. Byłam trochę zaskoczona tym, bo powinno mnie to obrzydzić, ale wiedziałam, że byłam czysta, tak samo jak Justin...byłam tego pewna po tym jak byliśmy razem pod prysznicem tego poranka. Więc, tak....uważałam to za bardzo....erotyczne.<br />
<br />
Justin wszedł we mnie. Jego kutas powoli przesunął się do wnętrza mnie, aż został całkowicie zasłonięty. Poruszył biodrami, wysuwając się tylko troszkę, żeby popchnąć mocniej do przodu. Można było tylko delikatnie to odczuć, ale doprowadziło mnie do szaleństwa.<br />
<br />
-Gotowa, kochanie?<br />
<br />
-Uh-huh-odpowiedziałam, ale mój głos brzmiał jakby wiatr właśnie mnie znokautował.<br />
<br />
Justin zaśmiał się z mojej reakcji i ucałował miejsce tuż poniżej mojego ucha. Następnie złapał moje biodra i zaczął ruszać się w stałym rytmie.<br />
-Kurwa-jęknął-To jest jak zanurzanie mojego penisa w garnku miodu. Tak miękko.....tak ciepło..... tak słodko. Co ja zrobiłem, że zasłużyłem na Ciebie?<br />
<br />
Oczywiście, wiedziałam, że to ja miałam zadać to pytanie, a on znał odpowiedź, ale nawet gdybym powtarzała mu to milion razy, nigdy w to nie uwierzy.<br />
<br />
-Uratowałeś życie mojej matki.....i moje-odpowiedziałam.-Plus, liżesz moją cipkę.<br />
<br />
Usłyszałam to warknięcie, które tak bardzo kochałam, a jego pchnięcia wzrosły w tempie i gwałtowności. Potem powiedział;<br />
-w takim razie, myślę, że zasługuje na Ciebie.<br />
<br />
Zwróciłam twarz ku gęstwinie lasu na wschodzie i znów zobaczyłam dom sąsiada. Mężczyzna wyszedł z przesuwanych, szklanych drzwi, niosąc tace, podszedł w kierunku czegoś co wyglądało na grilla i podniósł wieko.<br />
<br />
-Justin-wyszeptałam- Jakiś facet właśnie wyszedł do ogródka u sąsiadów.<br />
<br />
-Więc chyba lepiej żebyś była cicho, nie?-mruknął, kontynuując pieprzenie mnie bez żadnej przerwy. - Wypuścisz jakiś dźwięk...zwrócisz jego uwagę. Chyba nie chcesz, żeby Cię usłyszał.<br />
<br />
Justin manewrował ręką po moim ciele, aż jego palce znalazły łechtaczkę. Wziął do buzi mój płatek ucha i lekko pociągnął w dół, zaczynając pracę w 'omójBożetojestzajebiste' miejscu. Wypuściłam jęk przyjemności i moja głowa opadła na jego ramię.<br />
<br />
-Cii....bo Cię zobaczy-pełen seksu głos Justina ostrzegł mnie- A kiedy zobaczy jak dobrze wyglądasz pieprzona od tyłu, sam będzie Cię chciał dla siebie. Pamiętasz co powiedziałem, że nie chcę nikogo zranić, Bello?<br />
<br />
-mmm-jęknęłam i przegryzłam dolną wargę, aby powstrzymać się przed kolejnymi dźwiękami.<br />
<br />
Mógłby to zrobić, naprawdę w to wierzyłam. Justin był zazdrosny i bezwzględny, a sądząc po tym gównie co zrobił w przeszłości ze swoją zdzirowatą ex, nie ma cienia wątpliwości, że był gotowy zrobić wszystko co potrzebne by mieć pewność, że nigdy nie będzie musiał znosić tych zmartwień po raz kolejny. Chociaż tak naprawdę nie wierzyłam, że sąsiad mógłby nas zobaczyć pieprzących się przy domku, który nawet nie był nasz i zdecydował aby przyjść i zabrać miejsce Justina, to jednak dalej trzymałam język za zębami. Bo tak naprawdę, nie było sensu by dać mu darmowy występ.<br />
<br />
-Jeszcze tylko trochę, kochanie. Jeszcze tylko...trochę...więcej-szepnął mi do ucha, kiedy jego biodra witały się z moimi pośladkami.<br />
<br />
Czułam jak mój mały, ciasny otwór w dole brzucha napinał się, gotowy do dojścia, a ja wiedziałam, że jeśli miałam zamiar dojść, musiałam zrobić to pośpiesznie, szybko...albo Justin zostałby we mnie na dłużej. zwiększając szansę, że nas złapią.<br />
<br />
Był bardzo bezinteresownym kochankiem. Jego naprawdę nie obchodziło, czy ktoś złapał by nas na gorącym uczynku, ale mnie obchodziło i to nie bez powodu.<br />
<br />
Odsunęłam się ciałem od pamiętliwej strony ściany domku i podtrzymywałam się tylko jedną ręką. a drugą położyłam na ciele Justina. Pracowaliśmy razem, nad tym, żeby doprowadzić mnie do wrzenia, a następnie....pokrywka rozerwała garnek.<br />
<br />
-Oh...uuummmmm-jęknęłam jak najciszej.<br />
<br />
-Ja pierdole, tak!-Justin wyszeptał zdyszany, kiedy moje ścianki zacisnęły się wokół niego i obkurczały się rytmicznie razem z moim orgazmem.- Dojdź z moim kutasem,skarbie...właśnie...tak....ahhh.- Jeknął cicho, dochodząc razem ze mną. Szarpnął biodrami i poruszył się tam i z powrotem, czułam jak jego penis pulsował wewnątrz mnie, z każdą kolejną falą orgazmu.<br />
<br />
Opadł na moje plecy, próbując wyrównać oddech.<br />
<br />
-Hej! Co wy tam robicie!-usłyszałam męski głos, który zawołał z daleka. Zarówno Justin i ja obróciliśmy głowy w kierunku domu sąsiada, żeby zobaczyć człowieka, który trzymał rękę przy czole, by chronić oczy przed słońcem.<br />
<br />
-O cholera! - pisnęłam.<br />
<br />
-Chyba nadszedł czas, by iść- Justin zaśmiał się, szybko wyciągnął ze mnie penisa i oboje wciągnęliśmy na biodra spodnie.<br />
<br />
Kiedy miałam wreszcie dżinsy na dupie, zaczęłam szybko iść do limuzyny i poprawiłam ubrania, mając nadzieje, że nie zburzyłam ściany tyłkiem albo coś bo to by było niezręczne. Justin nie mógł przestać się śmiać, idąc za mną i gdyby nie to, że byłam cholernie przestraszona, że tamten facet nas przyłapał i zobaczył kim jesteśmy, odwróciłabym się i przewróciłabym go na trawę, by mu z dupy nogi powyrywać za to, że pozwolił by nas złapali.<br />
<br />
Dobre było to, że dom był tak daleko, Brooklyn był bardzo mały miastem, miastem, w którym każdy siebie znał. Oznaczało to, że jeżeli sąsiad był w stanie mnie poznać, duże szanse były też, żeby znał mojego ojca. I naprawdę nie wydawało mi się, że George byłby w stanie docenić fakt, że Justin pieprzył jego córkę w biały dzień....publicznie. A moja matka? Ona prawdopodobnie robiłaby te wszystkie nastoletnie rzeczy, piszczenie itd, ale tata....on miał dużo broni w domu; pistolety, które robią boom i sprawiają, że twoje serce przestaje bić.<br />
<br />
Więc byłam tam, uciekając, ze świeża spermą kapiącą z mojej Cooch, co prawdopodobnie oznaczało, że moje dżinsy przykleją się do mnie jak klej i będę je musiała potem oderwać.....Riley stał przy otwartych drzwiach limuzyny z wiem-co-wy-dwoje-zbereźnicy-właśnie-tam-robiliście wyrazem twarzy....Justin był pozbawiony tchu po bieganiu i ciągłym śmianiu się za mną i najwyraźniej nie mógł zamknąć swojego otworu gębowego....i człowiek, który był w pełni zdolny do zakablowania mojemu ojcu i tym samym kończąc życie Justina,przynajmniej nas nie gonił. Moje serce biło milion mil na godzinę i byłam całkowicie pewna, że to nie było normalne. Jak tylko dotarłam do samochodu, unikając wzroku Rileya, od razu wskoczyłam na tylne siedzenia. Moja ręka powędrowała na moje piersi, próbując uspokoić uderzające-jak-dzikie kurestwo, którym było moje serce.<br />
<br />
Cholernie potrzebowałam więcej ćwiczeń, a trochę więcej Jezusa w moim życiu też by nie zaszkodziło.<br />
<br />
Justin opadł na siedzenie obok mnie, wciąż nie mogąc złapać oddechu, bo wciąż śmiał się jak pieprzona hiena. Uderzyłam go, a on tylko skrzyżował ramiona, ukrywając w nich swoją twarz i nie przestał się kurwa śmiać.<br />
<br />
-Przestań się śmiać! To nie jest śmieszne, Justin!<br />
<br />
-Ja....przepraszam- z trudem udało mu się odpowiedzieć, między głębokimi oddechami-Byłaś taka przerażona.....i uciekałaś....to było po prostu tak cholernie słodkie.<br />
<br />
Zaplotłam ramiona na piersi i odwróciłam się od niego. Tak, nadąsałam się, nie byłam z tego dumna, ale jednak to zrobiłam.<br />
<br />
-Aww, chodź tutaj, kochanie- Justin zagruchał, owinął ramiona wokół mojego ciała i przyciągnął mnie do siebie- Kocham Cię...<br />
<br />
Nie mogłam być długo na niego zła; po prostu nie potrafiłam. Och cholera, i tak byłam zadowolona, że zdążyliśmy przed ukaraniem. Cóż, ja byłam ukarana i wyruchana... Justin mnie wyruchał. Albo, cóż...on pieprzył, ale....och, nieważne.<br />
<br />
-Mój tata uciąłby Ci jaja i zjadł je na śniadanie, a ja jestem już do nich przywiązana-jęknęłam.<br />
<br />
Tak, właśnie...jęknęłam. Ale to był Justin kurwa Bieber z jego kolosalnym penisem...wylicz sobie i powiedz mi, czy ty byś nie jęknęła z perspektywą pożegnania się z nim całym.<br />
<br />
-Tak, ja też się już przyzwyczaiłem- zaśmiał się trochę, ale zaraz przestał, uświadamiając sobie, że wciąż byłam zdenerwowana, nie chciał jeszcze bardziej pogarszać.<br />
<br />
-Ciężko- powiedziałam ze śmiertelną powagą-Może powinna mu powiedzieć co właśnie zrobiłeś z jego cenną dziewczynką. Założę się, że wtedy juz nie będziesz tego uważać za tak samo śmieszne.<br />
<br />
-Hmm.... nie przypominam sobie, żebym Cię zmuszał do czegoś, czego byś nie chciała.-zripostował- Chciałaś tego, Bello. Chciałaś mojego kutasa.- wymówił ostatnie słowo, co sprawiło, że moje serce znów trochę przyśpieszyło- przyznaj się.<br />
<br />
-Nie.<br />
<br />
-Przyyyyyznaj to-przeciągnął żartobliwie, znalazł moją klatkę piersiową i zaczął mnie łaskotać.<br />
<br />
Roześmiałam się mimowolnie i próbowałam wyrwać, ale Justin wciągnął mnie na kolana i zamknął wokół mnie ramiona, tak, że nie mogłam się ruszyć.<br />
<br />
-Oboje jesteśmy dorośli, Bella. I pewnego dnia Twój tata będzie musiał puścić jego małą dziewczynkę- powiedział z poważną miną. Jego długie palce pogłaskały mój policzek i westchnął - Bo teraz jesteś moją dziewczynką.<br />
<br />
Nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Kto nie byłby szczęśliwy, mając takiego Justin Biebera, który szeptał te, zatrzymujące serce, słowa.<br />
<br />
Zadowolony z mojej reakcji, Justin pochylił głowę i słodko mnie pocałował.<br />
<br />
Nigdy nie było nudnego momentu między nami i modliłam się, żeby nigdy już nie było. Ale nawet gdybyśmy zestarzeli się i zsiwieli razem, siedząc na białej, małej, drewnianej huśtawce w altance, karmiąc rodzinę kaczek, przy zachodzie słońca to nadal byłabym szczęśliwa.<br />
<br />
<br />
______________<br />
Mam nadzieję, że podoba wam się....ale jak MDB mogłoby się nie podobać haha<br />
Jesteśmy coraz bliżej końca i będzie się działo coraz więcej ;)<br />
Przepraszam za błędy, ale musiałam szybko dodawać :/<br />
<a href="https://twitter.com/kidrauhl3001" target="_blank">@kidrauhl3001</a><br />
<br />
<div style="background-color: white; color: #991d63; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;">
<span style="color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Follownijcie naszą kochaną Belle i naszego kochanego Justina na twitterze.</span></div>
<div style="background-color: white; color: #991d63; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;">
<span style="color: #222222;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="background-color: white; color: #991d63; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;">
<span style="color: #222222;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><a href="https://twitter.com/MdbIsabellaPL" style="color: #b53a8b; text-decoration: none;" target="_blank">@MdbIsabellaPL</a></span></span></div>
<div style="background-color: white; color: #991d63; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;">
<span style="color: #222222;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><a href="https://twitter.com/MdbJustinPL" style="color: #b53a8b; text-decoration: none;" target="_blank">@MdbJustinPL</a></span></span></div>
paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com39tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-33366987876181225442013-08-10T00:48:00.002+02:002013-09-07T20:03:12.431+02:0020. The Red Flower Blooms<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">JUSTIN</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Uprawianie miłości z Bellą było najlepszą rzeczą na świecie, kocham ją. Ale to przyniosło jej ból.. Tylko dla mojej przyjemności.. To było torturą.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Chciałem tego tak bardzo. Żeby było wolno, więcej tabu, i żeby to było o wiele bardziej pociągające. Kiedy wszedłem w nią po raz pierwszy i usłyszałem jej gwałtowny oddech i czułem jak jej ciało sztywnieje.. Spodziewałem się tego, że na początku będzie ją to bolało, ale nie byłem przygotowany na to, jak bardzo, więc nie mogłem jej tego zrobić.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Chciałem to skończyć, ale ona mnie wręcz błagała, żebym nie przestawał. Pozwoliła na to. To był jej pierwszy raz ze mną, no i mój pierwszy raz, ale ona w zamian otrzymała tylko ból.. Który sprawił, że kontynuowałem dalej, pomimo zastrzeżeń, które miałem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Byłem tak zakochany w tej kobiecie, że zamieniałem się przy niej w totalną sukę. Dałbym jej wszystko, o co by tylko poprosiła. Złapałbym księżyc na niebie i położył na jej delikatne stopy, zabrałbym cały wszechświat i umieścił w jej malutkich rękach. Zasługuje na więcej, niż to. Chciałbym poświęcić dla niej całe swoje życie, aby upewnić się, że kurwa ma wszystko.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Ale ja nigdy nie będę w stanie zrekompensować jej tego, że traktowałem ja jak dziwkę, że jej tyłek był tylko po to by zaspokoić moje potrzeby, że traktowałem ją jak zabawkę, którą dopiero co nabyłem. Skradłem jej niewinność. Skąd mieliśmy wiedzieć, że nasze relację przerodzą się w coś głębszego?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Musieliśmy w to wierzyć, bo jeżeli byliśmy w błędzie, to nie chciałbym mieć w tym racji. To taka oklepana linia, jak piosenka, w której mężczyzna kocha kobietę. Pieprzony Michael Bolton i Percy Sledge.. Wiem, ale te słowa brzmią niezaprzeczalnie prawdziwie. Widzisz? Zmieniłem się w totalną sukę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Pozwólcie przedstawić mi mój punkt widzenia..</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Podczas tego aktu, jestem totalnie zdenerwowany. Moje ciało jest wstrząśnięte tym, że sprawię jej ból. Nie dlatego, że jej mała cipka nigdy nie przeżywała tego.. Tylko żeby kurwa komuś zaufać, spędzić z tym kimś cholerną kurwa resztę życia, z kim kurwa masz jebaną więź.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Intymność tej chwili nie była czymś, jakbym wszedł pomiędzy Tanya’e i Jakuba. Nie było nic o koncercie tych dziwaków. To były dwie dziwki pieprzące się, na rzecz pieprzenia i zostawili mnie krwawiącego na podłodze. Jebać tą sukę, Selenę. Ta dziwka nigdy nie dorówna mojej dziewczynie. I kurwa jeszcze ten kutas, Jake Johnson. Mógłby zając się swoim życiem, i nigdy nie być bliskim by znaleźć to, co miałem ze swoja Bellą.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Ze swoją Bellą.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Potrzebowaliśmy tego, poziomu intymności. Wiedziałem, że muszę być silny, dla niej, mimo że zabijało mnie to od wewnątrz, kiedy myślałem o tym, że nie będzie jej tam, w domu kiedy wrócę wieczorem po pracy, że nie będzie leżeć nago w moim łóżku, że nie.. zobaczę jej spojrzenia, którym codziennie mnie obdarowywała. To spojrzenie wyraża więcej, niż tysiąc słów. To spojrzenie, które mówi, że jestem całym jej światem, tak jak ona moim. Usta nie są w stanie powiedzieć nic, ale oczy.. oczy nigdy nie kłamią i to co w nich zobaczyłem, to odzwierciedlenie tego, co sam czułem. Kochała mnie. Ona naprawdę mnie cholernie kochała. Nie moje pieniądze, nie moją pozycję społeczną.. mnie. I choćby się waliło i paliło, zamierzałem to rozwiązać.. jakoś.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Isabella przeniosła się ze swoim tyłkiem naprzeciwko mnie, przypominając mi, że mój kutas ciągle w niej był, wiotki, ale coraz bardziej pobudzony, i jeżeli ona będzie w takim ruchu, ciężko będzie mi z niej wyjść.. dosłownie. Pomimo, że na prawdę pragnąłem kolejnej rundy, wiedziałem, że ona się do tego przygotowuje, ale ja już nie chciałem korzystać z jej potrzeby, i chciałem dać więcej z siebie. Już było tego wystarczająco, to był mój czas, by dać jej coś w zamian. Tak więc, zanim mój kutas zrobił się zbyt nabrzmiały, i zaczęło boleć ją jeszcze bardziej, szybko go wyciągnąłem.. Z nadzieją, że szybki ruch byłby bardziej znośny. Trochę jak odklejanie plastra, prawda?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Poczułem przeszywający ból, który przeszedł przez moją klatkę piersiową przez poczucie winy, a mój umysł natychmiast stał się inny. Chciałem wielbić tą kobietę, pokazać jej moje uznanie, w stosunku do niej, dbać o nią, tak jak ona dbała o wszystkich ze swojego otoczenia, w tym o mnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Tak mi przykro, kochanie – powiedziałem, odwracając ją w moją stronę – jest mi cholernie przykro, że cię skrzywdziłem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Wcisnęła swoje udo pomiędzy moje, owinęła swoimi rękoma mnie w pasie, schodząc rękoma do mojego tyłka, a następnie zaatakowała moją szyję.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Zamknij się, Justin – wymamrotała, między pocałunkami – zbyt dużo myślisz. I wiesz.. Chcę to zrobić jeszcze raz.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Mówiłem to już wcześniej, i powtórzę po raz kolejny. Kurwa kochałem moją kobietę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Pochyliła głowę, żeby na mnie spojrzeć, widoczna w jej oczach była iskierka złego zamiaru. Była nienasycona. Moja dziewczyna przy tym cierpi, i próbuje zamaskować swój ból tak, żebym nie czuł się z tym źle, co było szalone, bo oczywiste, że źle się z tym czułem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Pochyliłem się i ująłem jej usta w swoje, pogłębiając pocałunek z cała miłością, jaką mogłem jej dać. To było, kiedy poczułem jak twardnieje, przerwałem pocałunek, wiedząc że będzie to znak, że chciałem zrobić to po raz kolejny. Jednak jej potrzeby były ważniejsze, niż moje, i dokładnie wtedy chciałem się nią opiekować.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Musiało minąć dużo czasu, aby to zrobić, ale w końcu udało mi się wyrwać z jej objęć i wyjść z łóżka.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Nie no, gdzie idziesz? – jęknęła protestując i chwyciła mnie za rękę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Wiedziałem dokładnie, jak się czuje, ale nie mogłem zostac tu ani sekundy dłużej, bo inaczej.. Czuję się pusty w środku, już za nią tęskniłem. Jak miałem się od niej oderwać? Moja hodowana egoistyczna strona dała o sobie znać i prawie poprosiłem ją, żeby mnie nie opuszczała. Wiedziałem, że gdybym poprosił, nie chciałaby tego, ale ja jej przecież nie zmuszę. Już zbyt wiele od niej wymagałem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Niedaleko.. Nigdy cię nie opuszczę, kochanie – zapewniłem ją. Ostatni raz ją pocałowałem, odsunąłem się odcinając się od naszego fizycznego połączenia. Nigdy nie czułem czegoś podobnego.. Takiego połączenia, takiego pochłonięcia tylko jedną osobą.. To była zagadka i nie chce wcale znajdować rozwiązania.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">To mi dawało nadzieję.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Pobiegłem szybko, żeby nalać jej wody do wanny, upewniając się, że woda nie nie była ani za zimna, ani za gorąca. Na szczęście, Jasmine zaopatrzyła łazienkę w różne pachnidełka i płyny. Nie zamierzałem patrzeć jakie były, tylko żeby były najlepsze dla mojej kobiety.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Wróciłem do niej szybko. Mój penis lekko opadł już, i udałem się do łózka z którym leżała półnago.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Naprawdę staram się udowodnić, że potrafię się powstrzymać. Wiesz, być opiekuńczym i delikatnym chłopakiem? Nie sądzę, żeby akurat teraz to był dobry czas. – powiedziałem, wyciągając jej ciało z łóżka i podniosłem ją w tym ‘słubnym’ stylu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Gdy z nią szedłem, Bella objęła mnie ramieniem, a głowę schowała w zgięciu szyi – Mogę to zrobić – powiedziała, unosząc lekko swój podbródek, że miała strasznie zmysłowy głos. Dreszcz przeszedł przez moje ciało, no i wcale nie pomagał.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Wziąłem głęboki wdech i powoli wypuściłem powietrze z płuc – Nie wątpię w to – powiedziałem, wchodząc do wanny z jej ciałem w moich ramionach.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Powoli obniżałem się do pozycji siedzącej, a ona spoczęła na moich kolanach. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Kiedy zaczęła zostawiać mokre pocałunki wzdłuż mojej szyi, wypuszczając ciche jęki, wiedziałem, że już dłużej się nie powstrzymam. Więc szybko zamanewrowałem tak, żeby usiadła między moimi wyciągniętymi nogami, poprawiając tym samym szansę, żeby nie bzyknąć jej ponownie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Isabella stawała się nimfomanką. Obwiniałem się za jej korupcję, ale chciałem żeby wiedziała, że to już nie jest między nami. Powróciłem myślami jak niepewnie patrzyła na mnie w samochodzie wcześniej, jak niepewna wydawała się, że będziemy osobno. Potrzebowałem żeby wiedziała, że to tylko na jakiś, będziemy osobno. Musiała mi ufać, musiała ufać nam.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Kocham Cię – szepnąłem jej do ucha i objąłem ją wokół tali, przytulając do siebie – Tak cholernie bardzo. Wiesz o tym? – nie mogłem przestać powtarzać jej tego.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Ja też cię kocham – powiedziała szeptem, pieszczać moje ramiona pod wodą.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-To nie jest to, o co zapytałem – poprawiłem ją – Czy wiesz, że cię kocham? </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Bo jeżeli będziemy musieli być dłuższy czas bez siebie, to nie chcę mieć żadnych wątpliwości, jak bardzo to jest dla mnie ważne. A jeżeli, to co mówię to prawda, to moje serce rośnie i przyspiesza, przy tobie czuję się inaczej. Jesteś moim życiem, i nie pozwolę by ktokolwiek wszedł między nas.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Czesz mi powiedzieć, że jesteś prześladowcą, Justin? – zażartowała, przewracając głowę na bok, i odsłaniając kremową skórę szyi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Zapewniam cię, jestem cholernie poważny – powiedziałem, a następnie zacząłem składać mokre pocałunki na jej szyi. Zatrzymałem się, gdy dotarłem do jej ucha i szepnąłem – Ciągle będę o tobie myślał. W każdą noc, kiedy nie będzie cię w łóżku obok mnie, będę o tobie śnił. Za każdym razem.. Będę czuł twój zapach tuż obok mnie.. Będę wzywał twoje imię. Zadzwonię do ciebie bez celu, tylko po to by usłyszeć twój głos. Wpadnę bez zapowiedzi, tak po prostu by zobaczyć twoje oczy, wyczekujące mnie. Ukradnę cię, by móc spróbować twojej pysznej cipki. Będę napalony na Ciebie, Bella. Bardzo.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Wzięła głęboki oddech, a następnie lekko rozchyliła usta, wypuszczając cichy jęk, który był spowodowany moimi słowami.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Więc, jeżeli zadzwonię, będę cie nagabywać… tak będę cię nagabywał – przeniosłem rękę z jej brzucha do jej cipki, a ona uniosła biodra, delektując się moim dotykiem i wypuściła kolejny cichy jęk.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Mocno wierzę w analogię tego : Głoś. Chroń. Przekaż. Dam ci wszystko, czego tylko potrzebujesz. Wszystko – powiedziałem, wsuwając w nią swoje palce, podczas gdy mój kciuk masował jej łechtaczkę – jesteś moim zajączkiem, a ja jestem skąpym, podłym draniem. Tak więc, jeśli znajdę innego faceta, krążącego wokół ciebie, mam zamiar go znaleźć i zadać mu ból. Jesteś pewna, by się zaangażować, Isabello?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Och.. Boże.. Tak, Justin – jęknęła, kiedy zwinąłem w niej swoje palce.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Tak, kochanie. To prawda.. Jestem bogiem, władcą tego świata, a ty jesteś moim światem – powiedziałem, przesuwając drugą rękę na jej pierś i lekko ściskałem – Mogę dać ci wszystko, czego potrzebujesz, bylebyś czuła się dobrze. No i jestem zazdrosnym, mściwym bogiem, i nie każ mi nikogo ranić.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Mmm.. Ooooh.. No.. unf – wyjąkała – Jestem… Jestem twoja, Justin.. Boże.. Cała twoja.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-To dobrze, cieszę się, że razem się w tym zgadzamy – powiedziałem, przesuwając palcami bliżej celu – Teraz tego chcesz?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Skinęła głową.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Nie jestem tego pewien – powiedziałem, drażniąc się z nią – Błagaj o to.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Proszę – powiedziała bez tchu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Och, daj spokój. Z pewnością można zrobić to lepiej – powiedziałem, przesuwając jej sutek między palcami – przekonaj mnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Kurwa – jęknęła, wyginając plecy w łuk, wbijając paznokcie w moją szyję i kładąc większy nacisk na rękę między jej nogami.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Pracowałem palcami wytrwale, jej ścianki ocierały się o moje palce, w tą i z powrotem – Uh, uh, nie dopóki mnie nie przekonasz.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Proszę, Justin. Proszę.. Daj mi to.. – jęczała</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Cholera, chciałem jej. Ale potrzebowałem jej pozwolenia, by mieć ją jeszcze raz.</span></div>
<div>
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Oh, dostaniesz orgazmu, ale nie przez palce, Bello – puściłem ją, tylko po ty obrócić nią, żeby jej tyłek był na skrawku wanny. Na szczęście na boku wanny wisiał mily, puszysty ręcznik, dlatego nie będzie jej niewygodnie.<o:p></o:p></span></div>
<div>
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Byłem gotów dac jej to, czego chciała, testując jej smak, rozłożyłem jej kolana, by umożliwić sobie dostęp do jej ślicznej, małej cipki. Obyło się bez protestu, był tylko okrzyk rozkoszy, kiedy schowałem swoją głowę między jej udami i zacząłem jeździć językiem po jej jedwabnych fałdkach. Bella zaplątała swoje ręce w moje włosy – kurwa kochałem, jak to robiła – a potem już całkowicie rozszerzyłem jej nogi, pozwalając sobie na większy dostęp do niej.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Spojrzałem na nią, a ona mnie obserwowała, więc zrobiłem pokazówkę, pozwalając zobaczyć jej mój długi, gruby język liżący jej soczystą łechtaczkę.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-O kurwa – wyszeptała, i obniżyła nieco w dół swoją dolną wargę – czuję się niewiarygodnie fantastycznie. Podoba ci się to, jak smakuję, Justin?<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Zamknąłem oczy i jęknąłem – Mhmm.. – zanim ją pocałowałem otwartymi ustami.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Słyszałem jak zasysa powietrze i spojrzałem na nią, upewniając się, że wciąż mnie obserwuje. Ścisnąłem dłoń na jej udzie, a drugą ręką dotknąłem jej cipkę, by rozszerzyć jej wargi. Musiała widzieć wszystko, co robię.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Pochyliłem się i znowu zacząłem ssać jej łechtaczkę swoimi ustami, następnie znowu się odsuwając, by ja przetrzymac przed dojściem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Jezu… - syknęła – Pieprz mnie, kochanie. Chcę cię poczuć w sobie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Zignorowałem ją, całkowicie oczarowany efektem, jakim ją obdarowałem : psychicznie, fizycznie i emocjonalnie. Przeskanowałem jej twarz, oglądając każdy, nawet najmniejszy szczegół wyrazu jej przyjemności, bo wiedziałem, że robiłem jej dobrze..<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Była tak zafascynowana tym, co jej robiłem, dokładnie mnie obserwując. Wyszczerzyłem zęby, i lekko pocierałem o jej łechtaczkę swoim językiem, który śmigał w tą i powrotem. Jęczała, ciągnąc moje włosy, a ja puściłem jej oczko.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Chciałem żeby to było szalone, i byłem na dobrej drodze ku temu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Och.. Boże. Zatrzymaj się, kochanie. Doprowadzasz mnie już na szczyt, a ja chcę poczuć twojego penisa w sobie – wydyszała.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Nie.. No kurwa, chciałem pozbawić jej wszystkich soków, które czekały na mnie, w nagrodę za moje wysiłki.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Nie powstrzymałem się. Zamiast tego, doprowadziłem ją na krawędź, przesuwając językiem, po jej guziczku miłości, ssaniem go, i głaszcząc go, doprowadzając do orgazmu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Nie.. Nie – powiedziała, przeklinając pod nosem i jednocześnie ciągnąc mnie mocniej za włosy, na próżno starając się mnie zatrzymać.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Wejdź we mnie.. Ughh. Pociągneła mnie by mnie odciągnąć, ale nie ruszyłem się nawet o cal. Nie miałem zamiaru przestać, aż..<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Cholera, nie.. – na wpół jęknęła, a potem pchnęła moja glowę tak, że moja twarz całkowicie zanurzyła się w jej skarbcu. Jej uda się zacisnęły, a ja położyłem glowę tak, że jej usztywnione ciało i jej soki wytrysnęły na mnie. Lizałem, ssałem i połknąłem. Moje.. Wszystkie były moje.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Kiedy jej orgazm ustąpił – nie chcę się chwalić, no ale – w końcu jej uda się poluźniły. Ujęła moja twarz w swoje dłonie i zmusiła mnie, bym na nia popatrzył – Jesteś.. kurwa.. taki.. irytujący – powiedziała, między ciężkimi oddechami.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Jestem pewien, że już to mamy za sobą, Isabello. Jestem nienasycony. Nie staraj się zaprzeczyć temu, czego chcę, bo w końcu i tak zawsze to dostaję – powiedziałem z uśmiechem na twarzy, a jej piersi falowały, no i wciągnąłem ją powrotem do siebie, do wanny.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Bella mnie zaskoczyła, naciskając na mnie, aż byłem po przeciwnej stronie wanny – Nie próbuj mi nawet zaprzeczyć, temu czego również chcę, Justinie Bieberze. Bo w końcu.. i tak to wezmę – powiedziała, a potem wspięła się na moje kolana, chwyciła mojego penisa i..<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Kochanie, nie jesteś zbyt..<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Za poźno. Opadła na szczycie mojego fiuta, który stwardniał, niczym tytan, i wzięła mnie całego.. tak jak to zrobiła kiedyś w jacuzzi.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Cholera.. – warknąłem, a moje głowa opadła, kiedy czułem jak jej napięte ścianki otaczają mnie całego.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Bella zachichotała na moją reakcję, zarozumiale odchyliłem głowę do tyłu. Prawie jakbym patrzył w lustro, czułem to, byłem winny. Tak, to pewne, stworzyłem potwora. Odkąd pierwszy raz się kochaliśmy, od nocy, w której zabrałem jej dziewictwo. Wiedziałem, że będę mieć ręce pełne roboty, a ona przyznawała mi rację. Była nieprawdopodobnie uparta, zawsze mi wszystko uświadamiała. Nie mogłem jej za to winić, była zbyt cenna. Więc pozwoliłem jej odejść, pozwalałem na wszystko, żeby tylko czuła się dobrze, bo w końcu.. to był jej sposób.. i to było dla mnie w porządku.<o:p></o:p></span></div>
<div>
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">~*~<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Otoczył mnie zapach hiacyntów, chłodna bryza zapachów owinęła dookoła mojego ciała, niczym kurz, byłem wypełniony wiosennym powietrzem. Słyszałem koncert kwartetu smyczkowego i śmiechy przyjaciół oraz rodziny. Słońce delikatnie grzało mnie w twarz i ręce. Byłoby duszno, gdyby nie chłodny wiatr.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Byłem szczęśliwy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Oh, Justin, ona jest spektakularna. Wiedziałam, że znajdziesz swój typ dziewczyny, o którym zawsze dla ciebie marzyłam.– zagruchał za mną miękki głos. Znałem ten głos. Odwróciłem się szybko, a tam stała.. moja matka.. stała wśród wysokich traw, fioletowych, białych i żółtych gałązkach kwiatów, przy których kwitnęła jej czerwona sukienka. Jej ręka była owinięta wokół ręki mojego ojca, który stał obok niej z dumą i uśmiechem na twarzy, a jego włosy nadal były czarne. Moja matka miała rację, to czyniło go wyglądającego bardziej wybitnie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Mamo?Tato? Co wy tutaj robicie? – zapytałem zdezorientowany. Podczas gdy część mnie czuła, że to naturalne że tutaj są, jednak druga część zarejestrowała, że wcale nie powinno.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Ona jest równie silna. Trochę przypomina mi twoją matkę – powiedział ojciec, patrząc na swoją żonę z uwielbieniem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Bardzo dobrze. Wy, Bieber mężczyźni potrzebujecie silnej kobiety, aby utrzymać się na linii – roześmiała się matka i pocałowała go w policzek. Nagle znaleźli się na przeciwko mnie. Nawet nie zdążyłem zarejestrować, że się ruszyli. Mama uśmiechnęła się do mnie łagodnie i ujęła moją twarz w swoje dłonie – Ona jest jedna na milion, Justin. Nigdy nie pozwól jej odejść. Pamiętaj.. Z błota i mroku, czerwone kwiaty kwitną; pokonają wszystkie i rozciągną się w kierunku księżyca.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Pamiętałem, jak mówiła mi to, kiedy byłem młodszy, ale nie miałem pojęcia co to znaczy, wciąż nie wiem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Scarlet Lotus – wyszeptałem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Skinęła głową i uśmiechnęła się szeroko, najwyraźniej zadowolona, że wciąż o tym pamiętałem – Kochamy Cię, Justin. Jesteśmy z ciebie tacy dumni.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Ojciec odchrząknął i odwróciłem się, by go zobaczyć.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Musimy już iść, synu. Nie możemy się zatrzymać.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Co? Gdzie?<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">–Chcieliśmy ci pogratulować - powiedział, kładąc jedną rękę na moim ramieniu i przytulił mnie – aha, i dzięki za drinka – szepnął mi do ucha.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Mama pocałowała mnie w policzek, a ja zamknąłem swoje oczy, wdychając znajomy zapach jej kwiatowych perfum. Kiedy je otworzyłem, już ich nie było.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Odwróciłem się w tą i z powrotem, dookoła patrząc na nich, ale już nigdzie nie mogłem ich znaleźć. Zatrzymałem się, jak wryty, gdy w oddali, zobaczyłem kobietę ubraną na biało, była odwrócona plecami do mnie. Jej włosy były zmiecione i jakaś zasłona padała na jej twarz, odwróciła głowę w bok i wierciła się w tej swojej sukni, mając bukiet czerwonych kwiatów w ręce. Wiatr ponownie silnie zawiał, unosząc jej zapach prosto na mnie, potwierdzając, czy to co widziałem, było prawdziwe. Mogłem powiedzieć, kim była, serce wręcz rosło mi w piersi. Ogromny uśmiech rozprzestrzenił się na mojej twarzy, w oczekiwaniu. To była ona.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Isabella? – zawołałem, ale nie odpowiedziała. Spojrzała na mnie, i chociaż mogłem zobaczyć jej uśmiech, który ogrzewał moje serce. Nagle odwróciła się i uciekła, jej upiorny chichot łechtał moje ucho.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Bella?! – zawołałem, a potem zacząłem biec za nią, zdezorientowany – Dlaczego przede mną uciekasz?<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Biegłem i biegłem, moje nogi stały się ociężałe, niczym cegły. Kiedy już myślałem, że ją złapałem, okazało się, że moja dłoń musnęła delikatnie tylko delikatny materiał sukienki, który wyślizgnął mi się z palców, a ona zniknęła ponownie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Odpowiedziała mi z tym swoim upiornych chichotem. Bawiła się ze mną, dawała mi wyzwanie – Chodź, Justin. Złap mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Z całą siłą krzyknąłem i skoczyłem do przodu, chwytając Bellę w talii, i pociągnąłem ją w swoje ramiona. Nawet przez ten welon widziałem jej oczy, skakałem z radości, jak dziecko, kiedy na mnie spojrzała. Jej głowa opadła, jak radosny uśmiech uwolnił się wokół nas, jej ciało było miękkie i elastyczne, kiedy topiła się naprzeciwko mnie – Gdzie się wybierasz, kochanie? – zapytałem, dociskając ją do siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Czułem ciepło jej dłoni na swoim bicepsie i delikatne łaskotanie w palce, kiedy prowadziła je przez moje włosy – Pocałuj mnie, Justin. Uczyń mnie swoją na zawsze – wyszeptała.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Sięgnąłem po jej welon, podnosząc i ukazując jej piękność. Kiedy moje usta musnęły jej usta, zniknęła.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Justin, obudź się. Obudź się, Justin, śnisz.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Byłem poturbowany, na jawie, wciąż czując resztki snu, w swoim częściowo sparaliżowanym ciele. Otworzyłem swoje oczy, a ona tam była, jej ciało było dociśnięte do mojego, rękę trzymała na moim ramieniu, a jej palce delikatnie masowały skórę mojej głowy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">To był tylko sen, ale ..<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Hej – powiedziała i spojrzała na mnie, ciepło się uśmiechnęła, oświetlając swoją nieskazitelną twarz – Wszystko w porządku?<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Tak – wychrypiałem sennym głosem, kiedy przetarłem oczy – W porządku. Obudziłem cię?<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Mmm… Można tak powiedzieć – powiedziała, z figlarnym uśmieszkiem – trzymałeś mnie tak mocno, że trudno mi się oddychało. A brak tlenu, tom automatyczne obudzenie się. Myślę, że to instynkt przetrwania – zaśmiała się.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Ogarnąłem kosmyk włosów, który spadł z jej końskiego ogona na jej twarz i schowałem go za ucho, a nastepnie pocałowałem czubek jej małego nosa – Przykro mi.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Hej, ja nie narzekam. To coś w rodzaju twojej zaborczej strony – powiedziała, pieszcząc linię mojej szczęki – Chcesz opowiedzieć mi o swoim śnie?<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">To nie był żaden straszny sen, to nie był koszmar. Był po prostu.. Taki realny. Potrzebowałem czasu, żeby go sobie przetworzyć za nim podzielę się nim z nią. Pokręciłem głową przecząco, decydując się zatrzymać go dla siebie na dlużej.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Właśnie wtedy, budzik na nocnym stoliku wybuchnął głośnym piskiem, przerywając ciszę w naszej sypialni. Bella przycisnęła swoje czoło do mojej piersi i oboję jęknęliśmy w proteście, wiedząc że to czas na naszą separację, ja miałem iść do pracy, a ona do swojej rodziny. Żadne z nas nie było zadowolone tym, co mieliśmy robić, dopóki nie możemy być razem, w sposób bardziej trwały.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Uderzyłem w budzik, uderzając go tak, że spadł z hukiem na podłogę. Nie potrzeba przypomnienia, ale to było, jakby zbliżająca się gilotyna przed więźniem w celi śmierci. Bo to jest tak, jakby moja głowa była zupełnie odcięta od mojego ciała.. a moje serce wyrwane z piersi. To był najtrafniejszy opis.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Kocham Cię – wymamrotała<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">-Wiem – odpowiedziałem, calując czubek jej głowy – Ja też cię kocham.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Spojrzała na mnie, a jej oczy błysnęły z przekonaniem – Wiem – powiedziała i uszczelniła naszą deklarację pocałunkiem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">To nie był pocałunek na pożegnanie, to nie był pocałunek by wzbudzić siebie. Ten pocałunek był obietnicą. Powiedział, że wiedzieliśmy że będziemy razem, że wszystkie słowa, które były przez nas wypowiedziane, że się kochamy, i że razem możemy pokonać każdą przeszkodę, która stała nam na drodze. Bez względu na to, jak daleko od siebie jesteśmy, bez względu co życie dla nas szykuje. Ponieważ to pieprzone gówno między nami zaczęło się.. od błota i mroku, a czerwone kwiaty będą kwitnąć.<o:p></o:p></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Nareszcie to kurwa mam.<o:p></o:p></span></div>
<div>
<span style="background-color: white;"><span style="color: #741b47;"><br /></span></span></div>
<div>
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">___________________</span></div>
<div>
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Huh, długo czekaliście, prawda? Wiem, może zawiodłam, wiem może przegięłam, wiem może to nie było fair, no ale.. Ja tłumaczyć sie nie będę. Niektórzy z Was też mnie zawiedli, hejtując mnie z anonima, nazywając naburmuszoną suką, która sie opierdala. Cóż, miło. :)</span></div>
<div>
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Miłego czytania, oczywiście Wam życzę. Oczywiście, bardzo proszę również o SKOMENTOWANIE. wiecie, mi na prawdę zależy na waszych komentarzach, czytam wszystkie :) no i chcę zobaczyć ile was jest? to co? moge na was liczyć?</span><br />
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">NIE MAM POJĘCIA CZEMU JEST TAKIE BIAŁE GÓWNO, NO ALE JEZELI KTOŚ OGARNIA JAK ZROBIĆ TO, CZY NAPRAWIĆ, TO BARDZO PROSZĘ O KONTAKT.</span><br />
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">TT : @loveisshit69 </span></div>
<div>
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="background-color: white; color: #741b47; font-family: Verdana, sans-serif;">Follownijcie naszą kochaną Belle i naszego kochanego Justina na twitterze.</span></div>
<div>
<span style="color: #222222;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="background-color: white;">
<span style="color: #222222;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><a href="https://twitter.com/MdbIsabellaPL" target="_blank">@MdbIsabellaPL</a></span></span></div>
<div style="background-color: white;">
<span style="color: #222222;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><a href="https://twitter.com/MdbJustinPL" target="_blank">@MdbJustinPL</a></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<br />
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: black; font-family: 'Times New Roman'; font-size: medium; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; line-height: normal; margin: 0px; orphans: auto; text-align: start; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: auto; word-spacing: 0px;">
<br /></div>
paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com76tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-40768577689117343592013-07-14T02:05:00.001+02:002013-09-07T20:03:28.071+02:0019. Envy me bitches <div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
ISABELLA</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, on tego nie zrobił!- moja mama
zapiszczała.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Och, właśnie tak, zrobił to-Louis
roześmiał się na jej reakcję.-Mar powinnaś go zobaczyć. Było tak..-Louis zniżył
podbródek, przyciskając go do swojej klatki i rozpostarł ramiona, tak że
wisiały po bokach jak u człowieka, którego mięśnie były za duże, żeby normalnie
je spuścić. Zniżając głos, żeby brzmieć prawie jak Clint Eastwood, zaczął
naśladować ojca.-To moja żona, chłopcze i byłbym przeklęty, gdybym miał tutaj
siedzieć i pozwolić by jakiś uporządkowany chłopiec, który ledwo osiągnął
dojrzałość płciową i nadal jest pod wpływem młodzieńczych hormonów, miał pomóc
jej w kąpieli. Jestem jedynym człowiekiem, który może dotykać te cukiereczki.
Zostaw gąbkę i wannę i odejdź wolno, synu, zanim komuś stanie się krzywda.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Moja matka śmiała się wniebogłosy, w
momencie kiedy Louis skończył swój pokaz personifikacji, ale to był naprawdę
wspaniały dźwięk...cudowny. Nie słyszałam tego śmiechu już tak długo, że byłam
bliska zapomnienia jak to brzmiało. Oczywiście mój ojciec wyłapał kpinę Louisa,
bo nie uważał to za zabawne. Dobrze, że w ogóle jeszcze był w domu, przed
powrotem mojej matki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Minęło już dziesięć dni od jej
przeszczepu. Im dłużej, tym lepiej. Wszystkie jej kolory już wróciły, juz siedziała,
śmiała się, jadła, uśmiechała....żyła. Blizna na jej klatce miała wściekle
czerwony kolor, ale znaczyła jej uzdrowienie, a bolała ją tylko wtedy, kiedy
kaszlała...a przynajmniej, tak twierdziła. Tak czy inaczej, ten blask z
powrotem witał w jej oczach, a ona cała promieniała, kiedy słyszała każdą
informacje na temat jej powracającego zdrowia i o tym, że jej ciało, nie
odrzucało nowego serca.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Jedyne co mogło być powodem jej
zamartwień to rodzina młodej damy, która dała jej szansę na dalsze życie. Chciała
im podziękować tak jak to się powinno zrobić, tak jak i my wszyscy, jak i
złożyć kondolencję, ale Harry powiedział, że to był wybór rodziny, żeby żadne
informacje o nich nie zostały ujawnione. Po jego sugestii, usiadłyśmy z mamą i
napisałyśmy do nich list, który Harry zgodził się im dostarczyć, mając
nadzieję, że pewnego dnia odczują znów spokój po stracie. Miałam również
nadzieję, że moja matka w końcu zastanie spokój z jej zysków, ale była
sentymentalną osobą i wiedziałam, że fakt, że jakaś osoba musiała umrzeć, aby
ona mogła żyć, będzie ją prześladować, aż do jej ostatniego dnia...i mam
nadzieję, że do tego jeszcze długo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Cóż, to nie było dokładnie tak-Jasmine
zaświergotała.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-To było dokładnie tak-Louis
zaargumentował.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Mój ojciec, szef policji z Forks...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Były szef policji-Louis poprawił mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Obdarzyłam go złowrogim spojrzeniem i
kontynuowałam<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-...George nie mówi na to cukiereczki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Um, on tak mówi- wtrąciła matka z
diabelskim uśmieszkiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Oh! Fuj! Mamo!-krzyknęłam. Nie
potrzebowałam wyobrażać sobie tych obrazów i zaczęłam zastanawiać się czy po
porwaniu do szafy woźnego, żaden Ajax lub wybielacz, albo coś innego, co w tych
szpitalach utrzymywało tak cholernie sterylną czystość, zaczęło działać na mój
mózg. To było pewne jak cholera.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Och, proszę Bella. Jak myślisz, jak się
tu znalazłaś?- zadrwiła. -Zapewniam Cię, że to nie było wynikiem Niepokalanego
Poczęcia.-i wtedy w jej oku można było zobaczyć ten marzycieslki błysk, kiedy
prawdopodobnie wspominała.-Na pewno mieliśmy dużo zabawy przy tworzeniu
Ciebie. To co ojciec może zrobić z
jego...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie kończ tego zdania-zażądałam,
ucinając jej-starsi ludzie zawsze robią to tak obrzydliwie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Hej, nie byliśmy wtedy starzy -zaśmiała
się-nie było sposobu bym była w stanie wyginać się tak jak na tylnym siedzeniu
jego El Camino, gdyby nie witaminy i maść rozgrzewająca.- i znów skuliłam się
pod wyobrażeniem tego momentu...biała dupa mojego ojca,ekscytująca się w stronę
okna i jak musiała wyglądać twarz mojej matki jak ona...FUJ.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Hej! Nie ma nic złego w byciu
gejem!-Louis powiedział z udawanym oburzeniem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Och...Ty się zamknij.-zbeształa go i
rzuciła w niego pudełkiem z chusteczkami. Louis był szybszy i uchylił się,
zanim go trafiło, ale jego wybryki nie zniechęciły matki do kontynuowania....O
nie...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-On naprawdę starał się na
święta-kontynuowała-Na Boże Narodzenie upiekł Yule Log, albo nafaszerował mój
kominek prezentami. Na Wielkanoc, ukrył swoje jajka, to było idealne dla niego,
jego mały, biały tyłek wyglądał zupełnie jak króliczy ogonek z bawełny. Na
Halloween wymieszał napar czarownicy, lub dał mi kufel pysznego alkoholu, albo
pałki do....<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Zatkałam swoje uczy palcami i zaczęłam
śpiewać, by ją zagłuszyć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Szare niebo sie rozchmurza,załuż już
szczęśliwą twarz. Rozwiiiiiij chmury i rooooozchmuż się, zaaaaałuż już
szczęśliwą twaaaaaarz. Oświeććć słooońcem caaałe miejsce, zaałuż już
szczęęśliwą twaarz.-to nie działało. Mogłam dalej ja usłyszeć, nawet przez
własne ochydne skrzeczenie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Czwartego lipca....muszę to powiedzieć.
Twój tata ma tą fascynacje Statuą Wolności, więc włożyłam jej strój ....<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Stop! Przestań! Przestań! Proooooszę
przestań!-błagałam donośnym głosem-nie wytrzymam więcej!-po prostu wiedziałam,
że zamierzała być jak popiersie Katy Perry, kiedy nagrywała wideo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Maria w końcu zamilkła po moim wybuchu i
przesłała mi to spojrzenie, to które mówiło, że wie o czymś o czym jej nie
powiedziałam<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie udawaj, że jesteś taka niewinna,
panienko. – powiedziała wygładzając pościel na swoim brzuchu- Widziałam to
krocze, przy którym kręciłaś się jak jego druga skóra.<b> </b>Nie bylibyście w stanie trzymać od siebie rąk. Założę się, że jest
dobry w łóżku, co nie? To znaczy, no to jest Justin Bieber, najbardziej pożądany kawaler.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Poważnie? Będę rzygać.-Becky powiedziała
znudzonym tonem, oglądając swoje paznokcie. Potem westchnęła i wyprostowała się
na krześle – Kocham mojego kuzyna i tak dalej, ale naprawdę nie chcę tego
słuchać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Ty też się ucisz, dziecinko. Chce
szczegółów. – powiedziała i zwróciła się do mnie- Dociekliwy umysł chce wiedzieć,
Bella…tylko jak duża jest jego rozpiętość?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Och…ja…ja nie będę odpowiadać na to
pytanie-powiedziałam, przerażona i zawstydzona do tego stopnia, że czułam się
jakbym miała dwie wielkie kulki w policzkach niczym wiewiórka. Wszystko czego
naprawdę chciałam to skulić się do postaci embrionalnej i ssać kciuka, dopóki
to wszystko by zniknęło. –Co Ty, jakaś puma? Czy muszę przypominać, że jestem
Twoją córką i jest to trochę niestosowne?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie bądź takim świętoszkiem, Sandra Dee,
wyzwól swoją wewnętrzną Cha Cha DiGregorio.- Louis przeszedł na stronę mojej
matki…jak zwykle, kiedy chcą mnie wymęczyć.- Luźna sukienka, na swojej skórze,
malutkie szpilki, pomalowane czerwone usta i możesz zadzierać do Danny’ego Zuko.-
Jego obsesja z Grease graniczy z szaleństwem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Daj nam się przejrzeć. To znaczy,
weszłaś na najwyższą półkę, kochanie i jedyne co możesz zrobić, to napawać się
tym troszkę…z nami, z mniej szczęśliwymi.-Louis powiedział i skrzyżował nogi,
podpierając się łokciem na kolanie i brodą na dłoni- więc….kiedy on grzebie w
Twoim więzieniu, dotyka wszystkich Twoich wnętrzności, powodując, że chodzisz
po ścianach jak małpo-pająk jak po Mountain Dew? Czy tylko robił puk puk puk do
niebiańskich drzwi, nigdy naprawdę nie czyniąc w środku Pearl Gates i Halleluja
wywołujące z puszczy? I nie próbuj mi
kłamać siostro; widziałem rozmiar jego stopy…..i dłonie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-O mój Boże…..nie mogę uwierzyć, że to
się dzieje- mruknęłam, przejeżdżając rękami po twarzy.- Ktoś mnie wrabia, tak?
Gdzie są kamery?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Louis zacisnął jedną rękę w pięść, a
drugą udawał, że coś zawija, jakby trzymał trzymał kamerę, zmierzając nią
prosto na mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Isabella
Faye Grovers…to jest Twoje życie.- powiedział głosem gospodarza z jakiegoś
teleturnieju- Więc powiedz nam…wiedeńska kiełbaska czy ciężarówka?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Po prostu nam powiedz-Jasmine
zapiszczała. Byłam w szoku. W wielkim szoku. Była całkowicie skupiona na
rozmowie, jakbym dawała im jakąś tajemnice wiecznego życia, czy coś. Justin był
jej szefem, a jej mąż był prawdopodobnie najbliższym jego przyjacielem, ale ona
też czekała by dowiedzieć się jak długi był jego kutas.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Becky westchnęła i przewróciła
oczami-Powiedz im na miłość boską, żebyśmy już skończyli ten obrzydliwy temat.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze!-krzyknęłam, rzucając ręce w
powietrze.- Jest kolosalny, okej? Wielki! A seks jest epicki. Puka za każdym
zaparkowaniem. Mówi a tym języku i wtedy moja głowa wiruję wokół ramion jakby
mnie posiadł albo coś. Jeśli absolutnie najlepszy seks we wszechświecie mógł
istnieć to wiadomo, że to sklonowany Justin Bieber. On jest dzieckiem z plakatu
największych orgazmów, alfa i omega wszystkich penisów. Jego śmieci powinno się
zbierać i zamontować jako trofea nad kominkami, między kuloodpornymi szybami z
czujnikami ciepła i ruchu….to jest Święty Graal między penisami na całym
świecie i tylko on ma możliwość by wykorzystać jego pełną moc…W skrócie, Justin
Bieber jest uosobieniem seksu. On sprawia, że moje palce zwijają się, ciało
skręca a mój głos demonizuje….no! Macie! Jesteście szczęśliwi?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
W pokoju nastała taka cisza, że można
było usłyszeć muchę. Szczęka mojej matki opadła, a oczy Jasmine wyszły z orbit.
A potem był Louis….<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Więc…jeśli miałabyś postawić szczegółowe
wymiary, ile by to było?-spytał, jakby moja wielka mowa to było jeszcze dla
niego za mało.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Usłyszałam odchrząknięcie w drzwiach i
moja głowa odwróciła się, rozchwytując Justina, opierającego się o framugę
drzwi z rękami w kieszeniach. A sądząc po egoistycznym uśmieszku na jego
twarzy, mogłam powiedzieć, że usłyszał wystarczającą ilość rozmowy, by rósł w
dumie. Świetnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam, że przeszkadzam, drogie
panie- powiedział, prostując się i wchodząc do pokoju- Pani Groves, wygląda
pani bardzo dobrze.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Ja….hm…no…um..dziękuje.-moja matka
jęknęła, najwyraźniej wciąż myśląc o moich słowach i prawdopodobnie wyobrażając
sobie mojego chłopaka nago, co było prawie jak Jerry Springer dla niej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy moja mama wyszła z szoku, Justin
już stał przy moim prawym boku, a ja przypomniałam sobie jak jej szczęka prawie
spadła na podłogę i przecierała oczy, jakby nie mogła uwierzyć w to co
widziała.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Tęskniłem za Toba-Justin powiedział,
podchodząc do mnie od tyłu. Nachylił się i złożył bardzo słodki i czysty
pocałunek na mojej szyi. Potem objął moje ramiona od tyłu i powiedział do mojej
mamy- Rozmawiałem z panem Grovers po drodze i powiedział, że wszystkie
urządzenia medyczne już przyjechały i zostały porozstawiane. Wygląda na to, że
będziesz już za niedługo, kiedy Harry pozwoli, będziesz mogła wyjść.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Faktycznie, doktor Bieber powiedział, jeżeli
nie będzie żadnych nieprzewidywalnych komplikacji, będę mogła iść do domu już
jutro.- Maria rozpromieniła się.-Chcę podziękować za wszystko, co zrobiłeś, że
to….cóż, stało się możliwe. Wiem, że może tego nigdy nie pojmiesz, ale jeśli
nie zrobiłbyś tego wszystkiego, prawdopodobnie nie byłoby mnie tu teraz, a moja
córka nie byłaby taka szczęśliwa na jaką w końcu wygląda. To dzięki Tobie…ty
dotknąłeś życia, każdego członka naszej rodziny, Justin, za co nigdy się nie
odwdzięczymy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Mogę zrobić wszystko dla Belli –
odpowiedział, przytulając mnie mocniej.-Zresztą, zrobiłem to co każdy moralny
człowiek zrobiłby na moim miejscu. Nie jestem święty. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Cóż, w moich oczach jesteś i na pewno
szybko nie zapomnę tego co zrobiłeś. – powiedziała mama z wilgotnymi oczami.
Wzięła głęboki oddech i zebrała się w sobie by kontynuować- Teraz, Bella…Jakie
masz plany? Wracasz do szkoły?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Tak, to prawda….ona i George wciąż
myśleli, że legalnie studiowałam na Nowojorskim Uniwersytecie. Jak miałam wyjść
z tego bałaganu?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Becky przyszła na ratunek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Właściwie to pociągnęłam za swoje
kontakty z dziekanatu i tam zgodzili się by Bella opuściła już zajęcia w tym
semestrze i zapisała się w następnym, bez wpływy na jej stypendium.-
powiedziała dobitnie, dając mi znak, żebym szła z tym co powiedziała. I jakby
ostatni raz zaakcentowała- Tak więc, będzie mogła swobodnie tutaj być, przez
jakiś czas.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-To świetnie!- mama zagruchała-więc
wrócisz do domu?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Um…j-ja-zająknęłam się, zaskoczona. Tak
naprawdę za bardzo nie myślałam nad tym, gdzie pójdę lub co zrobię, kiedy
będzie mogła już stąd wyjść. Odwróciłam się do Justina, mając nadzieję, że
zasiedli swojego białego rumaka i przyjdzie mi z pomocą raz jeszcze. Mogłam
powiedzieć, że w słaby sposób pokiwał głową i posłał mi zachęcający uśmiech,
pewnie by ukryć swoje uczucia, że nasza rozłąka to nie było to, co chciał. Ale
w tym samym momencie, musiał wiedzieć, że tak prawdopodobnie musiało się stać,
co oznaczało, że musiał zrezygnować ze swojej przyjemności, dla mojej rodziny,
znowu. Chociaż ten jeden raz, chciałam żeby był egoistą i uparł się, żebym
została z nim, ale wiedziałam, że tego nie zrobi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Więc odwróciłam się z powrotem do mamy,
żeby już nie widzieć jego ślicznej twarzy, żeby mieć siłę , aby powiedzieć to
co oboje wiedzieliśmy, że powiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, mamo…wracam do domu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Skinęłam głową i posłałam jej połowiczny
uśmiech i miałam nadzieję, że wyglądał na tyle przekonująco, że nie będzie czuć
się winna mojej oczywistej nędzy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
To było straszne z mojej strony,
wiedziałam to. Powinnam chcieć tu być, aby pomóc w jej drodze do wyzdrowienia,
bo jeszcze sporo było przed nimi. Ale nie mogłam pogodzić się ze spaniem w moim
zimnym łóżku; sama w nim jedna, zastanawiając się czy byłam skazana na to, że
już nigdy nie będę wiedzieć jak to jest mieć ciepłe ciało przytulające mnie od
tyłu, nigdy nie wiedzieć jak to jest czuć ogień w żyłach na dotyk kochanka,
nigdy nie wiedzieć jak to jest być adorowanym przez kogoś za swoją wartość.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Czułam ciepły oddech Justina na płatku
mojego ucha, aż jego ochrypły głos przemówił zza mojego ramienia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Jeśli to nie byłby problem dla pani
Groves, chciałbym ukraść Belle dzisiejszego wieczoru. Chyba, że jest potrzebna
tutaj, oczywiście.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Zawsze kurwa taktowny gentleman. Rzuć mnie na swoje ramie jak jaskiniowiec, cholera! Śmignij ze mną do
swojej jaskini z gardłowym ostrzeżeniem dla każdego, kto próbowałby mnie zabrać
od ciebie! Bóg wiedział, że ten człowiek nie miałby problemu z zachowaniem się
w ten sposób, ale on postanowił, że wiedział lepiej co jest dla mnie najlepsze.
Prawdopodobnie został on już popieprzony, ale część mnie chciała z powrotem
tego Justina…przynajmniej w tamtej chwili. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, nie, nie….Bella była ze swoją
chorą, starą matką każdego dnia i nocy, odkąd tutaj jestem.- powiedziała Maria-
Ona musi stąd wyjść. Dzieci, wy dwoje wyjdźcie i um…- odchrząknęła-miejcie….zabawę-próbowała
uciszyć swój chichot, ale Louis i dziewczyny zaczęli parskać<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Naprawdę? Jak wielki są dzieci z nich.
Stało się bardzo oczywiste, że życie po przemowie o Justin-to-Bóg-seksu, będzie
przyprawiało mnie o wymioty. Wtedy zdałam sobie sprawę, że miałam to czego
wyraźnie chcieli. Byli po prostu zazdrośni, oczywiście…ale to by rozwinęło
bardzo realną drogę do nowego odcinka Jerry Springer; Moja Matka Chcę Się
Przespać Z Moim Chłopakiem, ale On Jest Zbyt Zajęty Pieprzeniem Swojej
Kuzynki…Jego Żonata Asystentka Marzyła O Rozmiarze Jego Penisa i Mój Przyjaciel
Gej Może Być W Ciąży Z Jego Dzieckiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Pocałowałam moją mamę w policzek,
złapałam rękę Justina i pociągnęłam go za sobą, zwracając się do drzwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Dokąd idziecie?-Jasmine zapytała.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Zatrzymałam się i spojrzałam przez ramię
na moich przyjaciół i z uśmieszkiem powiedziałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Smithsonian. Zazdrośćcie mi, dziwki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze, idź przenieś ją na złą
stronę-Louis zachichotał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
~*~<o:p></o:p><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Alfa i omega wszystkich penisów na
świecie, co?- Justin zapytał, gdy weszliśmy do pustej windy i drzwi zamknęły
się za nami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Zaczesałam włosy za ucho i wzięłam
głęboki wdech, pozwalając by jego zapach przedostał się do wszystkich moich
zmysłów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Coś takiego-uśmiechnęłam się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Justin nagle przygwoździł mnie do ściany,
przyciskając mocno swoje ciało do mojego i atakując moje usta palącym
pocałunkiem. Jego ręce były wszędzie: pieściły moje piersi, gniotły mój tyłek,
głaszcząc słodkie miejsce tuż pod zamkiem błyskawicznym moich dżinsów. Byłam
jak żelek pod jego zdolnymi rękami. Jego ataki były takie szybkie i wściekłe,
że nie miałam nawet szansy aby wziąć oddech, ale tlen był przereklamowany, prawda?
Byłam pewna, że mogłabym bez tego przeżyć, bo tak długo, jak Justin nadal by
robił te rzeczy, które sprawiały, że mój impuls wciąż istniał, a moje serce
wciąż biło. Jasne, pewnie musiałoby to trochę uszkodzić mój mózg z powodu braku
tlenu, kiedy by już skończył, ale na pewno było warto.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Zadzwonił dzwonek, sygnalizujący, że
zatrzymaliśmy się na innym piętrze, a drzwi miały się otworzyć. Justin odsunął
się i stanął obok mnie, zanim zostaliśmy przyłapani przez pewną pielęgniarkę.
Sądząc po sposobie, w jaki jej oczy się rozszerzyły, gdy mnie zobaczyła,
wiedziałam dokładnie, że domyśliła się co właśnie robiliśmy. Moja klatka
piersiowa falowała i na pewno moje włosy były pogniecione, prawie tak samo jak
ubrania….i nawet czułam, że się rumienie. Kiedy Uważna Pielęgniarka w końcu
przestała mi się przyglądać, ogarnęła oczami Justina ….i westchnęła. Odwróciłam
się, by mu się przyjrzeć, ale wyglądał perfekcyjnie normalnie. Właśnie miałam
zsumować efekty jego wspaniałości, gdy nagle zauważyłam ogromne wybrzuszenie w
przedniej części jego spodni. Najwyraźniej, Uważna Pielęgniarka, którą
rozszerzyłam do Wolna Pieręgniarka Która Przerywa Całe Show, też. Nie na moim
pieprzonym widoku, nie z moim pieprzonym facetem. Szybko stanęłam przed nim,
blokując jej widok tego kolosalnego penisa…mojego kolosalnego penisa. Tak,
byłam peniso-blokadą. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Na szczęście, doszła inna pielęgniarka i
stanęły przed nami, zaangażowane w rozmowę, co oznaczało, że nie musiałam już
dłużej odcinać suce widok, który przeszywał mojego faceta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Justin objął mnie w talii i przyciągnął
mnie do siebie tak, że mój tyłek był mocno obsadzony na jego erekcji. Musnął
nosem moje ucho, zacisnął ręce na moim tyłku i szepnął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Zazdrosna Bella?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Pokręciłam głową.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Zaśmiał się lekko i obdarzył moja szyję
miękkim pocałunkiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, jesteś.- jego ciepły oddech pieścił
moje ucho.-Chce Cię pieprzyć…teraz….tutaj….w tej windzie…przy nich.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Moje serce dosłownie zamarło. Nigdy o
sobie tak nie myślałam, ale nie byłam bardzo zaskoczona, że to mnie podkręciło.
Justin już wiele razu pokazał mi moją stronę, którą miałam w środku i nie
wiedziałam wcześniej o jej istnieniu. Ale niech mnie diabli wezmą, jeżeli tego
nie pragnęłam prawie tak samo jak on i nie sądzę, że to było tylko dlatego,
żeby pokazać tym sukom, że on należał do mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Winda w końcu zatrzymała się na parterze
i Justin zaprowadził mnie do drzwi, gdzie Riley już czekał w limuzynie. Kiedy
byliśmy już w środku, Justin przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Tęskniłem za Tobą-powiedział,
przerywając pocałunek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Justin był przy mnie przez całe przejścia
z moją matką. Nie było ani jednego dnia, w którym musieliśmy tam iść, nie
widząc się nawzajem, ale widziałam o co mu chodziło. Z wyjątkiem tego jednego
razu, nie byliśmy w stanie ukryć, zajmowaniem się…..biznesem. Oboje
powstrzymywaliśmy się dość mocno, a wydawało się, że kolejna rozłąka była już
na horyzoncie, z tym moim pobytem w domu z rodzicami. Miejmy nadzieję, że
będziemy mieć dużo więcej wolnego czasu, bo nie sprzyjało mi wymykanie się do
lasu i robienie tego jak para dorastających nastolatków.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Ja też- szepnęłam, głaszcząc go po
policzku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Złośliwy uśmiech wkradł się na jego
twarz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-I nie myśl, że zapomniałem o Twojej
karze.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Westchnęłam i przewróciłam oczami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, znowu przez moje cholerne
majtki?-jęknęłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-O tak- powiedział, łapiąc mnie za włosy
i zmuszając bym na niego spojrzała, co naprawdę mnie kurwa podnieciło. –to był
tani chwyt i Ty to wiesz…więc musisz zostać ukarana.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-A co będzie moją karą, panie Bieber?-
zapytałam, chętnie ciągnąc grę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Oh, myślę, że mam pewien pomysł.
Głodna?- spytał a ja przytaknęłam.-Dobrze, bo mam tutaj coś dla Ciebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Usłyszałam brzęk jego klamry od paska, a
następnie metalu o metal, aż rozpiął swój zamek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Brakowało mi Twoich ust-powiedział,
całując mnie.- i naprawdę brakowało mi ….Twoich warg.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie mówił tego sarkastycznie, a to mnie
roztrzepało od środka, bo wiedziałam, że mogę się tym zająć dla niego…chętnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Ręce wciąż zaciskając na moich włosach,
pchnął moją głowę w dół w kierunku jego krocza, gdzie jego fiut był już wolny i
mówił mi „Hej, hej! Jak się masz? Pozwolisz, że się przedstawię. Jestem
kawałkiem mięsa, który zamierza się nabić na tył Twojego gardła, kiedy mój pan,
Justin, zmusi Cię na kolana, tak żeby mógł pieprzyć Twoje usta. Tiu, tiu,
tiu….kobieto, nie powinnaś nosić majtek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Stłumiłam chichot, bo to nie było tak, że
byłam onieśmielona zagrożeniem. Jak do diabła, mogłam chcieć być ukarana?
Cholera, łatwo wymiękłam…albo raczej on będzie tym, który wymięknie. I może to
był jego sposób.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Kocham Cię- zapiszczałam, chcąc by
jeszcze może zmienił zdanie, choć w rzeczywistości nie miał nawet zamiaru mi
odpuścić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Mhmmm….Ja Ciebie też kocham, skarbie.
Teraz ssij mojego fiuta-powiedział, popychając mi głowę w jego kolana.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dobrze, że nie stracił swojej
apodyktycznej przewagi, którą w sekrecie tak bardzo w nim kochałam. To po
prostu nie było to samo….on nie był taki sam, a ja nie chciałam zmieniać, kim
był naprawdę tylko dla mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
On z robieniem loda….<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
To, że nie byłam na najwyższym poziomie,
biorąc pod uwagę jego obwód i to wszystko, zsunęłam się na podłogę między jego
kolana i wzięłam go do rąk. Jego skóra była jedwabiście gładka i gorąca, ale
był tak solidny, jak marmur, a ja nie mogłam nic na to poradzić, po prostu go
uwielbiałam. Był wszystkim tym, czym się przechwalałam i brakowało mi go
cholernie mocno.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wzięłam go do buzi i zajęczałam, bo w
końcu się tam znalazł. Miał rację; podobał mi się jego fiut w mojej buzi,
trochę za bardzo<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Kurwa, tak. Kochasz to, prawda? Złe
dziewczynki uwielbiają ssać fiuta, prawda, kochanie? Kurwa, pozwól mi
zobaczyć.-jęknął i zabrał moje włosy, by mógł mieć lepszy widok, na to co
robiłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Znów jęknęłam w odpowiedzi i mocniej
poruszałam głową, chcąc uczynić go szczęśliwego. Ślina kapała po nim, co
ułatwiało mi wzięcie go jeszcze głębiej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Cholera jasna, to uczucie jest kurwa
zajebiście dobre.- Justin syknął.-uwielbiam słuchać te mokre dźwięki, kiedy
ssiesz mojego kutasa, to jest naprawdę dobre i właściwe w tym stylu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Zaczęłam poruszać się szybciej, zachęcone
przez jego niegrzeczne słowa i jęki, które wydobywały się gdzieś z jego
wnętrza. Justin pociągnął mocno za moje włosy i zmusił mnie, bym zatrzymała się
nieruchomo. Wtedy zaczął wypychać biodra, a jego penis szybko poruszał się tam
i z powrotem w moich ustach. Mogłam poczuć jak uderzał w tył mojego gardła z
każdym pchnięciem i wyciągnął go prawie całego by powtórzyć to samo. Wszystko
co mogłam robić to kontrolować moje odruchy wymiotne, ale bardzo mi się
podobało, kiedy pieprzył moje usta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Ja pierdole…..kurwa! Szkoda, że nie
wszyscy mogą zobaczyć jak kurwa dobrze ssiesz mojego fiuta- mruknął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie miałam pojęcia, co się ze mną stało;
być może to była ta realizacja z windy przed chwilą, albo to, że chciałam, żeby
wszyscy zobaczyli jak dobrze sprawiam przyjemność temu facetowi, ale już nie
ważne z jakiego powodu, sięgnęłam ręką do drzwi i nacisnęłam przycisk, który
otwierał okno i…..otworzył na Seattle, dając mu pierwsze rzędy w naszym małym
show. Czułam się jak pieprzona gwiazda porno, która właśnie zdobywała Złotego
Kutasa, nawet jeśli ktokolwiek mógł coś zobaczyć to moją podskakującą głowę i
minę Justina przepełnioną przyjemnością. Ale, nie myląc się, każdy kto się
zatrzymał obok nas, na pewno wiedział co kurwa działo się na tylnym siedzeniu
tej limuzyny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-O Boże…naprawdę kurwa Cię kocham,
kobieto-Justin jęknął, światła miasta rozlewały się przez okno i rzucały
cienie, poruszające się na jego wyrzeźbionej klatce.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wzięłam go na tyle, jak tylko mogłam,
połykając główkę jego penisa przed ponownym jego uwolnieniem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak właśnie, kochanie…po prostu rób tak
z moim kutasem, a jak wrócisz do domu, dam Ci to, czego tylko
chciałaś-sapał-Mam zamiar kochać się z Twoją małą, ciasną cipką, a potem, mam
zamiar pieprzyć Cię w Twój ładny tyłek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Gra, set, mecz, dziura w pierdolonej
jedynce, przyziemienia, szum, nic tylko pieprzony net, cel….co to kurwa.
Wiedziałam tylko, że to była dla mnie nagroda i chciałam to wygrać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dałam mu i temu kolosalnemu fiutowi
wszystko co miałam, pędząc przez miasto na tym złym chłopcu, jakby zagłodzony
starzec na wszystko-możesz-zjeść bufecie. A cała moja ciężka praca;tak, dobrze
to była moja przyjemność; opłaciła wielki czas. Justin wysunął biodra,
wciskając moją głowę w dół, tak ze jego penis został zamknięty w moim gardle, a
potem to przyszło; wybuch gorącej spermy w moich ustach, jak wulkan.
Przełknęłam tak szybko jak tylko mogłam, nie bardzo chcąc rozkoszować się tym
smakiem, ale rozkochując się w jękach rozkoszy, które rozlewały się z jego
soczystych ust.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Chryste, kobieto-wysapał, kiedy wreszcie
jego ciało się zrelaksowało a ja wypuściłam jego penisa. –pieprzyłem Cię w taki
lub inny sposób, ale to…..ja pierdole; nie mam innych jebanych słów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Więc to oznacza, że wybaczyłeś mi ta
sprawę z majteczkami? – zachichotałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak- uśmiechnął się złośliwie, chowając
swojego penisa- wybaczam….ale niech mi to się powtórzy jeszcze raz, to chętnie
zrobię rekonstrukcje kary. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Obietnice, obietnice- powiedziałam
łagodnym głosem, ocierając kąciki moich ust.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Właśnie wtedy, samochód się zatrzymał,
wyjrzałam przez otwarte okno i zorientowałam się, że byliśmy w domu….w domu. I
nagle poczułam się trochę gorzej, nie wiedząc jak długo będę musiała przetrwać
bez niego, ale tak czy inaczej, nasza separacje mogła mieć wpływ na to co do
mnie czuł. To znaczy, miał pracę i dom w Seatlle a ja będę w cholernym Forks. To nie jest inny kraj, ale z jego napiętym grafikiem, jak często
będę mogła go zobaczyć?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Hej, co się stało?-Justin zapytał,
unosząc moją brodę by spojrzeć mi w oczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wiem, czy mogę to zrobić.-
odpowiedziałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Zrobić, co?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Być z dala od Ciebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Ja nigdzie nie idę, Bello. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, ale ja idę-powiedziałam, wyciągając
brodę w jego uścisku i prostując się. – A Ty jesteś napalonym, małym
skurwielem, co jest powodem, dlaczego mnie kupiłeś.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Zatrzymałam się gwałtownie, kiedy
zobaczyłam jak jego twarz wykrzywiła się jakbym właśnie go spoliczkowała.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam, nie miałam tego na myśli.
Ja po prostu… Boże, to mnie po prostu zabija…wiesz?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Justin westchnął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak….wiem-powiedział cicho- Ale, zawsze
są weekendy i będę jeździł do Brooklynu, za każdym razem jak będzie taka
możliwość.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Zaplątałam ramiona na piersi, dąsając
się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Oczywiście, tak będzie tylko na chwilę,
a potem będziesz już zmęczony, a wyjazdy staną się rzadsze, aż zaczniesz robić
to po prostu z przyzwyczajenia…zaczniesz czuć niechęć do mnie i zanim się
zorientuje….po prostu Ciebie już nie będzie…będziesz przeszły- zawinęłam moje
ramiona mocniej, przytulając samą siebie i już zaczynając czuć dziurę
rozwijającą się w moim sercu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Przestań-powiedział, rozkazującym tonem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Przestań, co?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie zaczynaj nas już na to skazywać-
powiedział, przesuwając dłonią po włosach z irytacja.- Kocham Cię, Bella.
Zajęło mi dużo czasu, by znów się tak otworzyć, ale zrobiłem to i nie pozwolę Ci
tak łatwo odejść. Jestem Twój, a Ty jesteś moja i będziemy razem przeżywać
najlepszy czas. A teraz wynoś się z tego pieprzonego samochodu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Justin otworzył drzwi i wyszedł, podając
mi rękę. Myślami wróciłam do mojej pierwszej nocy, kiedy odmówiłam jego oferty
i nigdy bym nie przypuszczała, że zagłębimy się do takiego momentu w jakim
właśnie wyliśmy. Wzięłam jego wyciągniętą rękę, symbol, że jesteśmy w tym
razem…i razem znajdziemy rozwiązanie by to wszystko grało.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy wyszłam na zewnątrz, Justin wyrwał
mnie i rzucił sobie mnie przez ramie…tak jak jaskiniowiec, który miałam
nadzieje, że mnie uratuje wtedy w szpitalu i prowadził mnie po schodach do
drzwi. Zachichotałam z jego gwałtowności, nie odczuwając już bólu
rozłąki…byliśmy zadowoleni z życia w tym momencie. Bo jeśli mieliśmy jeszcze
tylko małe momenty bycia razem, miałam zamiar je użyć w pełni z nadzieją na
najlepsze.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy byliśmy w środku, Justin zaniósł
mnie do swojego gabinetu, otworzył szufladę i wyciągnął coś, czego nie mogłam
zauważyć, bo wisiałam do góry nogami, twarzą w twarz z seksownym tyłeczkiem.
Cała krew odpłynęła mi do głowy, ale widok był wspaniały, więc nie narzekałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Co robisz?-roześmiałam się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Zobaczysz- powiedział, po czym wyszedł z
gabinetu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Przeniósł mnie po schodach na korytarz.
Widziałam dobrze trasę; brał mnie do sypialni, miejmy nadzieje, że na jakieś
ciekawe gry. Kiedy wreszcie odstawił mnie na nogi, krew nagle odpłynęła z mojej
głowy z powrotem do reszty ciała, przez co zakręciło mi się w głowie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Pierwsze rzeczy, po pierwsze- Justin
powiedział, podtrzymując mnie. W dłoni trzymał linijkę- Jeśli masz zamiar
chwalić się mną, myślę, że powinnaś znać fakty.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Linijka?-zapytałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Masz racje. Może kij stumetrowy byłby
bardziej odpowiedni –uśmiechnął się złośliwie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Chciał żebym zmierzyła jego penisa? I
jego egomania zaczyna działać…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wzruszyłam ramionami. Jeśli nie możesz
ich pokonać, dołącz do nich. Plus, byłam ciekawa dokładnej liczby, dla siebie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wzięłam linijkę i sięgnęłam do jego
spodni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Zaraz, zaraz, zaraz- Justin zatrzymał
mnie, cofając się o krok-Nie możesz go mierzyć, kiedy jest wiotki, Isabello.
Musisz poczekać, aż stwardnieje.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Hmm, rozumiem- powiedziałam, po czym
zamknęłam lukę między nami- No cóż, zobaczymy co da się z tym zrobić…..w
interesie by przedstawić fakty, oczywiście.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Cofnęłam go do ściany i zaczęłam całować
wzdłuż szyi. W tym samym czasie, ujęłam go przez dżinsy i zaczęłam masować.
Nawet wiotki, miał imponujący rozmiar, ale nie trwało długo, kiedy wybrzuszenie
w spodniach rosło, twardniejąc pod moimi manipulacjami. Nie mogłam nic poradzić
na uśmieszek samozadowolenia rosnący na mojej buzi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Jesteś….bardzo uzdolniona-Justin jęknął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Mmm, mam dobrego nauczyciela-
zachichotałam, cofając się o krok i szybko rozpinając jego spodnie.-Myślę, że
jesteś już teraz dużym chłopcem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Kolosalny penis zerwał się wolny i
owinęłam wokół niego rękę, podtrzymując go, oby być w stanie wziąć odpowiednie
pomiary. Byłam pod wrażeniem….um, naprawdę pod wielkim wrażeniem. Justin
mierzył 8.75 cala(ok.22cm)….i to wszystko było we mnie, a miał być jeszcze
w mojej dupie. Trzeba przyznać, byłam trochę onieśmielona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-No i masz- uśmiechnął się złośliwie-
dowód, że fiut Twojego chłopaka, naprawdę jest świętym Graalem między
wszystkimi penisami na całym świecie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Przewróciłam oczami i wyrzuciłam linijke
na bok.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Więc jak dużo usłyszałeś z tego
przemowy? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Wszystko- powiedział z zarozumiałym
uśmieszkiem i błyskiem w oku, podchodząc do mnie. Złapał kraniec mojej koszulki
i pociągnął go do góry, ściągając ją ze mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Teraz jesteś z tego bardzo zadowolony,
co?- zapytałam, rozpinając mu koszulę. Pocałowałam nowo odsłoniętą skórę,
wdychając jego zapach i zapamiętując każde wcięcie mięśni w klatce piersiowej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Cóż, myślę, że teraz możemy go
wypróbować, możemy?-powiedział, ściągając buty, kiedy pochylił się i zaczął
rozpinać przednie rozpięcie mojego stanika, uwalniając go tak, że od razu spadł
na dół. – On jest całyyyyy Twój, kochanie.-powiedział, gniotąc moje piersi i
ssąc jeden z sutków.- Jezu Chryste, chcę Cię tak kurwa cholernie mocno.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie trzeba było długo czekać, żebyśmy
oboje stali się całkowicie rozebrani i zanim się zorientowałam, leżałam już na
szczycie łóżka z głową Justina między moimi udami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Mmm…Boże, jak ja, kurwa, Cię kocham,
skarbie-wymamrotał w moje już mokre ciało.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Jego język śmigał wokół mojej łechtaczki,
zanim szybko zamknął usta, ssąc delikatnie, a jednocześnie nadal manipulował
swoim bardzo utalentowanym językiem. Podniosłam swoje kolana i oplotłam udami
jego głowę, jęcząc na uczucie jego brody na mojej wrażliwej skórze. Dwoma palcami
penetrował we mnie, a innymi dwoma opracowywał moje tylne wejście. Powstrzymywał
się od wchodzenia tam, więc zrelaksowałam się jak tylko mogłam i korzystałam z
innych wrażeń jakie mi dawał. Wkrótce, sama się złapałam na napieraniu na jego
palce, chcąc czegoś więcej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak…chcesz tego też, prawda?- jego
ochrypły głos zapytał, a ja wyjęczałam w odpowiedzi- Nie martw się, kochanie.
Mam zamiar dać Ci to. Tylko potrzebuje mieć pewność, że jesteś gotowa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Doszłam….mocno, kołysząc biodrami w przód
i w tył, a następnie usztywniając się, kiedy orgazm przejął moje ciało i
sprawił, że nie mogłam się ruszać. Justin ostrożnie usunął ze mnie palce i
wczołgał się do łóżka by położyć się obok mnie. Pocałunki ofertowe zostały
umieszczone wzdłuż mojego ramienia i szyi, aż mój oddech wyrównał się i mogłam
wreszcie znów coś dokładnie widzieć. Justin zabrał mnie w swoje ramiona i
odwrócił mnie do siebie tyłem. A potem wszedł we mnie od tyłu, w tradycyjnym
znaczeniu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Kochał się ze mną powoli; trzymając mnie
mocno i szepcząc słowa podziwu i miłości do ucha.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Kocham Cię tak bardzo – powiedziałam,
całując jego dłoń, bo to była jedna z niewielu części jego ciała, do których
miałam dostęp. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Wiem, kochanie-powiedział, muskając
wrażliwą skórę na moim karku.- Ja też Cię kocham…..Jezu, to jest tak cholernie
dobre.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Ale mogłam dać mu więcej. Byłam gotowa i
powiedziałam mu to.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Justin? Jestem gotowa.-powiedziałam
mu,czując, że czekał na moją zgodę, aż przejdziemy dalej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Jesteś pewna, skarbie?-spytał, całując
wzdłuż szyi-Chcę…tak cholernie mocno, ale nie chcę Cię skrzywdzić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Ty i ja, wiemy, że nigdy nie mógłbyś
mnie skrzywdzić-zapewniłam go-Proszę…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Justin pochylił się i otworzył szufladę w
szafce nocnej, wyjmując butelkę smaru. Nie wychodząc ze mnie, nabrał trochę na
palce, a następnie rozprowadził go po moim tylnym otworze. Wszystko to zrobił,
nadal poruszając się we mnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-To będzie też dla mnie pierwszy raz-
szepnął, całując mnie w ramię i wyszedł ze mnie, zaczynając się pocierać…sądzę,
że tym samym smarem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Nigdy nie robiłeś tego wcześniej?-
zapytałam oszołomiona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie. Wiec jeśli będzie Cię za bardzo
boleć, musisz mi powiedzieć, ok?- czułam główkę penisa przy moim wejściu, tylko
trochę na nie napierając.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Skinęłam głową, wstrzymując oddech, bo
byłam zdenerwowana, ale chciałam tego bardzo; po raz pierwszy dla nas obu.
Wreszcie coś, co będziemy mieć wspólnego i już nigdy nikt tego nam nie weźmie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Poczułam jak pchał do przodu, z nieco
większą presją. A potem z jednym bardzo szybkim, bardzo krótkim pchnięciem, był
we mnie. Dyszałam, odczuwając pieczenie i pełne usztywnienie, wstrzymując
oddech po raz kolejny, a ogień powoli mnie rozkładał. Łzy napłynęły mi do oczy,
jak małej dziewczynce, która właśnie spadła i otarła kolana, tylko to było dużo
większe niż tamto. Mój naturalny instynkt, chciał go odepchać, ale trzymałam go
nadal, ściskając moje powieki, nie chcąc się poruszyć czy odetchnąć by nie było
jeszcze gorzej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Oddychaj, kochanie. Musisz oddychać.-Napięty
głos Justina, brzmiał prawie szeptem, a jego drżące ręce gładziły moje ramiona
z miłością i ofiarowując je czułymi pocałunkami- Po prostu oddychaj ….i spróbuj
się zrelaksować. Będzie lepiej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Odetchnęłam głęboko i spróbowałam
rozluźnić mięśnie w moim ciele. Miał rację, kiedy zaczęłam się bardziej
rozprężać, ból trochę ustąpił. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Kontynuuj- powiedziałam<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Głos Justina był chrapliwy i lekko się
trząsł.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Jesteś pewna, skarbie? Nie jestem nawet
do końca w tobie. To była dopiero główka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Że co?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Skinęłam szybko głową, moje szczęki czuły
presję moich zaciskających się zębów. Odetchnęłam głęboko, a potem znowu,
przygotowując się na jeszcze więcej bólu. Mogłam to zrobić. Mogłam to zrobić
dla niego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Po prostu…idź powoli.-powiedziałam, nie
mogąc utrzymać obciążenia z moim głosem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Krzywdzę Cię. Nie robimy tego.-
powiedział, a ja poczułam jak zaczął się wycofywać, na co w ogóle nie mogłam
pozwolić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie! Chcę tego….proszę, Justin….pozwól
mi to zrobić dla Ciebie. Daj mi to- błagałam, a następnie przysunęłam się do
niego lekko, aby udowodnić, jak bardzo chciałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Usłyszałam jego jęk….z przyjemności, nie
frustracji. Robiłam to dla niego. Wtedy poczułam jego ciepłe, miękkie….wilgotne
wargi, całujące mnie wzdłuż ramion i zaczął poruszać się we mnie, och tak
powoli, jeszcze raz. To nie było aż tak bolesne, po prostu niewygodne. Ale czym
więcej się poruszał, głębiej wchodził, tym bardziej luzowałam się i zaczęłam
cieszyć się z odczucia. Mimowolny jęk uciekł z moich ust, a ja czułam
obkręcające się wokół mnie ramiona, z czym jego oddech stał się cięższy.
Chciałam wiedzieć, czy to było dobre dla niego; chciałam go usłyszeć, mówiącego
to.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Jakie to uczucie?- zapytałam go- Podoba
Ci się?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Och…Boże….skarbie….nawet nie masz
pojęcia- jęknął tym swoim ochrypłym głosem, gorącym oddechem pieszcząc moją
skórę na karku. Kocham Cie bardzo mocno. Czuje się teraz cholernie dobrze.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-To mnie już nie boli…więcej…daj mi
więcej-wyzwałam go, wiedząc, że powstrzymuje się, z obawy mojego bólu. Ale chciałam,
żeby uzyskał pełny efekt i prawdę mówiąc, trochę to lubiłam. Wiedziałam, że
nie dojdę od razu za pierwszym razem, ale to też było dobre.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Justin chwycił mnie za biodra i trzymał
mocno w miejscu, gdy poruszał biodrami jeszcze głębiej….szybciej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-To jest to, kochanie- zachęciłam go- Rób
co sprawia, że czujesz się dobrze. Chce, żebyś doszedł, tak kurewsko mocno<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Cholera….uwielbiam, kiedy mówisz, te
niegrzeczne słowa do mnie- sapał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Och, on naprawdę nie powinien tego
mówić…..<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Justin, Twój ogromny kutas jest w mojej
dupie- jęknęłam, chcąc uzyskać na nim mentalny wpływ jak i fizyczny- O Boże,
kochanie…pieprzysz mnie cholera w dupę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
To musiało tak zadziałać…..<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Arhggggghhh, kurwa, kurwa, kurwa!-
warknął przez zaciśnięte zęby-Nie mogę….przestać. Och, Boże….i
zamierzam….kurwa, będę dochodził, kochanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Justin wpychał się we mnie, jego biodra
obijały się o moją dupę, a jego ręka trzymała moje biodro tak mocno, że
wiedziałam, że rano będzie tam siniak. Ugryzł mnie w ramię i warknął
uwalniając….wściekłe zwierzę. Wszystko co mogłam robić to trzymanie uśmiechu
jak Cheshire Cat(Alicia w krainie czarów). Robiłam to dla niego. Dałam mu to,
czego nikt nigdy wcześniej mu nie dał, albo nikt inny nie da, jeżeli będę miała
cos do gadania w tej sprawie. I chciałam to robić tysiąc razy więcej….bo
mogłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie zamierzam kłamać, bolało jak
skurwysyn. Ale niewielka ilość bólu i dyskomfortu była warta końca, bo to było
nasze połączenie, które tylko ja i on dostaliśmy. Czułam, jak wiele
przyjemności mu to dało i rozkoszowałam się w tym, że człowiek, który był
pozornie zawsze pod kontrolą, przyszedł do mnie. To była wolność na jaką
zasłużył, a ja zawsze chciałam, żeby się tak poczuł.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Przyszłam do Justina jako dziewica, w
każdym sensie tego słowa, fizycznie i emocjonalnie i on wprowadził mnie w świat
niewysłowionej przyjemności. Może on zapłacił milion dolarów za mnie, ale ja
zawdzięczam mu wiele więcej niż to, co dał mi w zamian. Zawdzięczam mu moje
serce, moja dusze, moje ciało…i to wszystko było jego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Justin Bieber, kocham Cie cholernie
mocno.- powiedziałam po prostu, szeptem, gdy odwróciłam się i pogłaskałam jego
nagi tyłek. – Dziękuje.-wyszeptałam i odwróciłam się z powrotem<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja Ciebie też, Isabello Grovers-
wyszeptał. Czułam jego serce za moimi plecami, jak jego klatka unosiła się i
opadała po wysiłku. – Nie mogę wyobrazić sobie, dzielenia się czymś tak
intymnym z kimś innym. Poświęciłaś się. Dziękuję, że mi zaufałaś.<b><o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
______________________________</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Troche późno, wiem, ale ostatni kawałek mi sie niespodziewanie usunął i musiałam szybko nadrobić, więc za wszystkie literówki PRZEPRASZAM!</div>
<div class="MsoNormal">
Mam nadzieję, że dacie nam dowód, że chociaż troszkę doceniacie naszą pracę i napiszecie coś w komentarzu. Naprawdę, choćby małe słówko tylko, żebyśmy wiedziały, że Ci się spodobało :) </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div style="background-color: white; color: #a75900; text-align: justify;">
<div style="font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 19px;">
<b style="font-family: 'Trebuchet MS', 'Lucida Sans Unicode', 'Lucida Grande', 'Lucida Sans', Arial, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">Jeszcze jedno, jeżeli chcecie być informowani, to zapraszam do zakładki informowani, nie pod rozdziałem. :)</b></div>
<div style="font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 19px;">
<b style="font-family: 'Trebuchet MS', 'Lucida Sans Unicode', 'Lucida Grande', 'Lucida Sans', Arial, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"> </b><span style="font-family: 'Trebuchet MS', 'Lucida Sans Unicode', 'Lucida Grande', 'Lucida Sans', Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b>Follownijcie naszą kochaną Belle i Justina na twitterze. <3</b></span></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; color: #a75900; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 19px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="background-color: white; color: #a75900; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 19px; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Trebuchet MS', 'Lucida Sans Unicode', 'Lucida Grande', 'Lucida Sans', Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><a href="https://twitter.com/MdbIsabellaPL" style="color: #a75900; text-decoration: none;" target="_blank">@MdbIsabellaPL</a></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="background-color: white; color: #a75900; font-family: 'Trebuchet MS', 'Lucida Sans Unicode', 'Lucida Grande', 'Lucida Sans', Arial, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px; text-align: justify;"><a href="https://twitter.com/MdbJustinPL" style="color: #a75900; text-decoration: none;" target="_blank">@MdbJustinPL</a></b> </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<a href="https://twitter.com/kidrauhl3001" target="_blank">@kidrauhl3001 </a><br />
<br />
<a href="http://ask.fm/bieberrockus69" target="_blank">ASK</a> - PYTAJCIE.<br />
<br />
____________<br />
<br />
info od Pauliny: przepraszam ze wcinam się w rozdział Julki, ale jest taka sobie prawa, że nie wiem na kiedy przetlumacze nowy rozdzial, bo nie mam komputera. niestety mi sie popsul, i wszystko mi przepadlo, co tam mialam.. wykombinuje cos. kocham was. nie zapomnijcie skomentowac. </div>
paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com72tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-27335573417331048142013-07-06T18:29:00.002+02:002013-09-07T20:04:01.123+02:0018. H’orderves<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">JUSTIN</span></b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 11px;">Nareszcie mieliśmy plan. Zajęło nam to cztery godziny, aby go wymyślić, ale w końcu go mieliśmy. Oczywiście, trochę czasu spędziliśmy </span><span style="line-height: 11px;">na tym, aż Jasmine zdecyduje żebyśmy zadzwonili po moją kuzynkę, Becky.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;">-Jesteś obrzydliwą świnią, wiesz to? - Becky splunęła, po tym jak wyjaśniliśmy jej, po co ją wezwaliśmy.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 11px;">-Tak, wiem - zgodziłem się z nią, bo to prawda, ale to bez znaczenia w tym momencie - Niezależnie od tego, jak jest teraz. Kocham ją, a </span><span style="line-height: 11px;">ona kocha mnie i siedzi tam teraz ze swoim ojcem, niechętnie pozwoliła mi odejść od siebie, bo nie chce przez to przechodzić sama. </span><span style="line-height: 11px;">Więc, pomożesz nam, czy nie?</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 11px;">-Tak - w końcu się zgodziła i posłała mi to swoje sukowate spojrzenie - Ale.. Zrobię to tylko dla niej, ponieważ ty wykorzystałeś tą </span><span style="line-height: 11px;">sytuację. Ona nie zasługuje na to, a ty jesteś winny. </span><span style="line-height: 11px;">W porządku, zgadzałem się z nią.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 11px;">Becky, jak to ona rzeczywiście wpadła na genialny plan. Byłem gównem, nie mogłem znieść myśli, że Bella miała na sobie majtki. To było </span><span style="line-height: 11px;">lekceważenie moich zasad, cios poniżej pasa. Musi zostać ukarana.. Niedługo. O tak, nie mogłem się tego doczekać.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 11px;">-Dobra zespole, chodźmy i wygrajmy - powiedział Louis, kiedy szedłem obok niego. Klepnął mnie w tyłek. Natychmiast się zatrzymałem i </span><span style="line-height: 11px;">spojrzałem na niego, z podniesionych czołem - No co? - zapytał z uśmiechem na twarzy.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;">-Po prostu klepnąłeś mnie w tyłek. Zaburzyłeś moją przestrzeń osobistą - powiedziałem.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 11px;">-Oh, pff - zaszydził - Nie bądź taki sztywny, kochanie. Pomimo tego, że masz całkiem fajny tyłeczek, to był tylko jeden, malutki klapsik w </span><span style="line-height: 11px;">tyłeczek.. Jak, wtedy kiedy gracze na boisku niechcący klepią się po tyłkach, podczas gry.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;">-On ma rację - Becky sie odwróciła i powiedziała - Jestem trenerką, więc wiem. Widzę to cały czas. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 11px;">-Zobacz - powiedział Louis i odwrócił się do Becky - Cycki - złapał za obie jej piersi i ścisnął je dwukrotnie - o cholera, jakie fajne cycuszki </span><span style="line-height: 11px;">- wyśpiewał, trzymając je w dłoniach - wodny stanik czy sztuczne?</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 11px;">-Proszę cię, suko - powiedziała, wywracając oczami i złapała za jego nadgarstki, i wyciągnęła szyję tak, żeby spojrzeć na jego tyły - </span><span style="line-height: 11px;">Włożyłeś sobie wkładki, czy masz tak gruby tyłek? </span><span style="line-height: 11px;">-O mój Boże! Bezczelna! - pisnął żartobliwie, lekko ją szturchając - Przysięgam, gdybyś nie była już mężatką, nawróciłbym się do BI </span><span style="line-height: 11px;">dla ciebie.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;">Tam było zdecydowanie zbyt dużo gejowskiego gadania, jak na mój gust.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;">-A co ze mną? - zapytała Jasmine, z grymasem na twarzy, wyraźnie pominięta niestosownym dotykaniem, które wyszło spod kontroli.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 11px;">-Aww.. - zagruchał Louis - No chodź, chodź tutaj - twarz Jasmine się rozpromieniła z podniecenia i klasnęła w dłonie. Louis objął ją, </span><span style="line-height: 11px;">chwytając za pośladki i ścisnął trzy razy. Szybko i mocno.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 11px;">Kiedy skończył, Jasmine cofnęła się z szeroko otwartymi oczami i zaczęła wachlować swoją twarz dłonią - Wow - powiedziała, z wyrazem </span><span style="line-height: 11px;">zachwytu na twarzy. Założę się, że Ryan chciałby zobaczyć, jak jego żonka, została zmacana przez geja. Zanotowałem to w pamięci na </span><span style="line-height: 11px;">później, bo nigdy nic nie wiadomo, kiedy takie informacje się przydadzą.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 11px;">Louis odwrócił się, zmierzył mnie z góry na dół po czym powiedział - Widzisz? Trochę mniej wstydu, kochanie. To by było dobre dla </span><span style="line-height: 11px;">ciebie. Daj mi znać, jeśli potrzebujesz trochę czasu, to wszystko.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;">-Co?! Nie! - powiedziałem zszokowany.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;">-Nieważne. De..ni..al - powiedział ekstrawagancko, z naciskiem na każdą sylabę - to nie tylko rzeka w Egipcie.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;">-Teraz rozumiem, gdzie Bella to dostała - powiedziałem - Chodź, chodźmy tam. Nie chcę być z dala od niej.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 11px;">-Aww, jaki jesteś słodki.. Myślę, że po prostu możesz być w porządku dla niej, po tym wszystkim - Louis zagruchał. Następnie Louis </span><span style="line-height: 11px;">ponownie zaburzył moją przestrzeń osobistą i stanął nos w nos ze mną - Ale jeżeli jeszcze raz doprowadzisz ją do płaczu.. Uczynię cię </span><span style="line-height: 11px;">swoją suką i podpalę żywcem twoje jądra - zanucił - twoje orzeszki pieczące się na ogniu.. - mrugnął swoimi oczami, z tuszem na </span><span style="line-height: 11px;">rzęsach, tak że rywalizował z Jack z Will i Grace. A może był Kurtem z Glee. Cholera, nie wiem.. To nie tak, że oglądam cholernie dużo </span><span style="line-height: 11px;">telewizji, ale na pewno nie był typowym gejem. Nie to, że jestem jakimś homofobem, ale wiesz.. </span><span style="line-height: 11px;">Niezależnie, zdobył punkt. Uczyni ze mnie swoją sukę? Nie sądzę. Podpali moich chłopców? Cóż, Louis płonął bardziej, niż niejeden. Po </span><span style="line-height: 11px;">tym, czego byłem świadkiem, co Bella zrobiła z paczką od Fernandy, nie miałem cienia wątpliwości, że ona i jej BFF z DEF mają wspólne </span><span style="line-height: 11px;">zamiłowanie do pirotechniki. To mnie zdenerwowało.. Nawet bardzo. </span><span style="line-height: 11px;">Mimo, że byłem szczęśliwy, że Bella ma kogoś, kto będzie ją zaciekle chronić. Byłem pewien, że gdy Louis byłby zaniepokojony, jego </span><span style="line-height: 11px;">groźby mogą być brane na poważnie.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 11px;">W końcu dotarliśmy do gabinety Harry'ego, udaliśmy się w stronę sali Marii, a Louis przełożył swoją rękę, przez rękę Becky i powiedział - </span><span style="line-height: 11px;">Więc.. Agentka sportowa, ta? Musisz spotykać wielu sławnych ludzi. Mam jakąkolwiek szansę spotkać się z Adamem Lambertem? To </span><span style="line-height: 11px;">znaczy, wiem że on nie jest sportowcem, ale wiesz.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 11px;">-W rzeczywistości to ja znam Adama. Śpiewał hymn narodowy na stadionie i skończyło się tym, że później siedzieliśmy razem na </span><span style="line-height: 11px;">trybunach. Ze mną i moim mężem w sumie..</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;">Louis zarył swoje usta dłońmi i dyszał - Zamknij swoje pieprzone, sukowate usta</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;">-Nie - roześmiała się Becky - Glambulge jest zdecydowanie BI. Mogę umówić was dwojga ze sobą.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 11px;">-Becky Somers z mojego całego tatusiowatego serca.. Chcę mieć twoje dzieci - Louis powiedział całkowicie poważnie - jestem pewien, </span><span style="line-height: 11px;">że gdybym zapłacił za to lekarzowi, dałoby radę wcisnąć mojego plemnika w ciebie. Moglibyśmy go albo ją nazwać.. Asstasia lub </span><span style="line-height: 11px;">Buttford, albo Derrierick - powiedział z rękoma w górze jakby oświetlał Broadway.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;">Jasmine i Becky wybuchły śmiechem, zwracając uwagę pielęgniarki, która miała dyżur.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 11px;">-Cii.. - uciszyłem ich, starając się samemu nie wybuchnąć śmiechem - Ok, Becky do roboty - powiedziałem, kładąc rękę na jej plecach, </span><span style="line-height: 11px;">lekko prowadząc w stronę sali Marii.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 11px;">-Chwileczkę, Dumbstin! - powiedziała cicho, lekko się odsuwając - Delikatne gówno w ten sposób podejmuje finezję i przygotowanie. Nie </span><span style="line-height: 11px;">możesz wedrzeć się nie patrząc. Jasmine? Louis?</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 11px;">Westchnęłem w porażce i patrzyłem, jak Jasmine szła do baniaka z wodą z plastikowym kubeczkiem w dłoniach. Becky się odwróciła do </span><span style="line-height: 11px;">Louis'a, a on zaczął gnieść jej ubrania rękoma, podczas gdy Becky uszczypnęła i uderzyła się w policzek. Kiedy Jasmine wróciła </span><span style="line-height: 11px;">wyciągnęła rękę i ruszyła do przodu, żeby woda sie wylała, ale Becky zatkała kubeczek ręką - Poczekaj cholerną minutę. Mam wyglądać </span><span style="line-height: 11px;">jakbym się spieszyła, a nie jak zwyciężca mokrego podkoszulka.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;">-Och.. Dobra. Mój błąd - powiedziała Jasmine z nieśmiałym uśmiechem.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;">-Okej. Teraz.. - Becky rozczochrała swoje wlosy i uniosła podbródek - Skrop mnie, kochanie. Uczyń mnie spoconą.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 11px;">Było około miliona nieodpowiednich rzeczy, które chciałem skomentować, ale to była moja kuzynka i nie ma mowy żebym okazał się </span><span style="line-height: 11px;">jednym ze zboczeńców. Plus, bylem pewien, że Isabella przywiązałaby mnie do zderzaka samochodu, nadepnęła na pedał gazu i ciągała </span><span style="line-height: 11px;">moją dupę przez środek ulicy, dopóki moje jaja by całkowicie się nie zdarły od ulicy. Powiem tak, myśl zbierającego mnie, resztek moich </span><span style="line-height: 11px;">jaj pęsetą z ulicy, w ogóle nie była atrakcyjna. </span><span style="line-height: 11px;">Jasmine zanurzyła koniuszki palców w kubku i trysnęła nimi w kierunku twarzy, szyi i klatki piersiowej Becky, dopóki nie wyglądała </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 11px;">przekonująco, jakby ktoś ją pospieszał. Potem Becky odetchnęła, jakby dyszała, odwróciła się w stronę drzwi i szarpnęła nimi w celu </span><span style="line-height: 11px;">otworzenia ich. Nasz plan ruszył.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">ISABELLA</span></b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Czekanie było nie do zniesienia, trochę tak jak byś czekał na małą, białą laskę, po prostu pijaną, pokazującą białą linię, albo dwie po </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">pijackiej nocy, gdzie ta osoba była roztargana, bez pracy, bez żadnych pieniędzy i bez kontroli nad swoim życiem. Dobra, w sumie to nic </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">o tym nie wiem, ale miałam bujną wyobraźnię i oglądałam dużo telewizji. Moja matka leżała na chirurgii, ojciec siedział cierpliwie obok </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">mnie i czytał gazetę lokalną, Justin był gdzieś w tym budynku, snując Bóg wie jaki plan, aby wprowadzić go do mojego życia. Moje </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">paznokcie były torturowane przez moje zęby, bo je tam wkładałam na wiele dłużej, a i jestem pewna, że jeżeli umieściłbyś bryłkę węgla </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">między pośladki, wysrałbyś diament wielkości piłki baseballowej. </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Ironią było to, że uważałam, że mogłabym cos takiego stworzyć. Trochę sensu w tym, że Justin zapłacił milion za mnie, a to przewyższa </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">pewnie jego akcje w spółce w ciągu jednego dnia. Inteligentne ciacho. Wszystko co musiałam zrobić, to podtrzymać nadchodzący </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">dramat.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Heidi aka pielęgniarka Barbie weszła chwilę wcześniej do pokoju, aby poinformować nas, że z moja mamą wszystko jest w porządku, a </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Harry niedługo poda nam więcej szczegółów. To była zajebista nowość, ale wciąż byłam zmartwiona. Mój tata był nieco zmartwiony, ale </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">strasznie umiał to maskować. Miałam nadzieję, że plan Justina był bez skazy. Podwójna Agentka Coochie była przerażona, że nie mogła </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">oddać hołdu kolosalnemu chujowi, kurwa była bezczelna. </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Nagle drzwi szybko się otworzyły i wyskoczyłam z krzesła tak gwałtownie, że uderzyłam głową w ścianę.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-O boże.. Bella! Przybyliśmy tutaj tak szybko, jak się tylko dało – powiedziała Becky, kiedy wpadła do salki i mnie przytuliła. Gdzie była </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">moja podwójna suka Beck?! Czemu kurwa wygląda, jakby przebiegła jakiś maraton? – wszystko w porządku? Co z twoją mamą? Co się </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">dzieje? </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Becky, co ty tutaj robisz? – zapytałam ją, zdezorientowana.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Ratuję twój tyłek – szepnęła mi do ucha.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">I właśnie wtedy, spojrzałam przez ramię i zobaczyłam Justina, który przechadzał się, jakby speszony, ale z wdziękiem. No kurwa.. On </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">wyglądał bardziej, jak gwiazda rocka, i był bogiem seksu. Jego prawa ręka była wciśnięta w przednią kieszeń jego dżinsów, a palce </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">drugiej ręki wędrowały, gładząc jego niemożliwie, wyrzeźbioną szczękę.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Coochie pomachała gorączkowo, podczas gdy podskakiwała i klaskała, jak ta idiotka Jasmine. Mówiłam idiotka, oczywiście z miłości. To </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">było wtedy, kiedy Justin swobodnie ułożył się w swoich dżinsach, a Coochie położyla sobie rękę na czoło i zemdlała. Wypierdalaj. Własnie </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">taki wpływ na moje ciało, miał ten człowiek. Z moją mamą było w porządku, więc moja reakcja na niego była dość nie na miejscu. Dzięki.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-Om, to twój tata? – zapytała Becky, gdy odwróciła mnie do niego. Kurwa, to sprawiło, że zastanawiałam się czy ten genialny plan miał </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">coś wspólnego z niewiernością. Becky zamrugała z dość grubymi rzęsami od tuszu, i ogromnym dekoltem.. Byłam pewna, że jakiś osioł </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">się tu czai w skrzydłach, albo striptizerka na rurze – miło pana poznać, panie Groves – powiedziała, proponując mu ściśnięcie dłoni – </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Jestem Becky Somers, współlokatorka Belli – moja współlokatorka? Byłam zaplątana, ale postanowiłam trzymać buzię na kłódkę i </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">patrzeć, jak to się wszystko rozegra. Spojrzenie Jasmine i Louis’a tylko mnie utwierdziło w tym, że miałam rację.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-Becky Somers, niesławna agentka sportowa, i żona Chaz’a Somersa? - George był przejęty Becks, a ja chciałam go walnąć za to że się </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">do niej ślinił, gdy jego żona, i moja matka, leżala w jakieś Sali pooperacyjnej. Na prawdę myślałam, że będzie czatował przy niej. Aha, to </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">tak jakby wyjaśnić zwiększające się ślinienie. Jedyna rzecz, która może uczynić, że człowiek reaguje w taki sposób to sport, a mój tato </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">był jego fanatykiem.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Dokładnie – powiedziała Becky, kiwając głową, z uśmiechem na twarzy. Oh, ona była dobra.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">George wyglądał na tak samo zdezorientowanego, jak ja. Mam nadzieję, że nie było to wypisane na mojej twarzy. Głównie dlatego, że </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">zostałam rozproszona przez oddech Justina. Cóż, to nie tak, że jak on oddychał, tylko dlatego, że po prostu był. Dodam, że był tam i </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">mnie kochał..</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-Bella ci nie powiedziała? – zapytała Becky z niejasną wypowiedzią, gdy na mnie patrzyła. Westchnęła i przewróciła oczami, a ja </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">wzruszyłam ramionami w milczeniu – kiedy Bella Przybyła do kampusu, okazało się, że był jakiś mix. I było już za późno na zapisanie się </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">na pokój, i była pozostawiona sama sobie– Chaz i ja na NYU byliśmy tam na obiedzie z dziekanem, a jak wyjeżdzaliśmy potrzebowała </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">pomocy. Na szczęście dla Belli, że w naszym apartamencie był dodatkowy pokój – wyjaśniła Becky, dość przekonująco, że tak powiem.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-I nie zadzwoniłaś do nas, bo..? – zapytał George, przechylając głowę na bok, posyłając mi to swoje spojrzenie, które posyłał mi jak </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">byłam młodsza i się pakowałam w kłopoty.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Ja.. Hmm – jęknęłam, i spojrzałam na Becky, prosząc o pomoc.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-Chciała się spakować i wrócić do domu, ale ja strasznie wierzę w dobre wykształcenie i nie mogłam pozwolić na to, żeby zrezygnowała – </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">powiedziała. Chciałam powiedzieć, ze kłamie, ale powinnam ja nominować do nagrody Emmy – poza tym Chaz był poza grą i mogłam </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">skorzystać z firmy. Ona jest jak mój partner, do wielu społecznych funkcji, których Chaz nie może znieść, z powodu jego harmonogramu, </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">i tam gdzie Bella spotkała, mojego słodkiego kuzyna, Justina.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Justin? – zapytał George, zwracając się do mnie – kim jest Justin?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-To ja, proszę Pana – powiedział Justin, podchodząc do niego z ręką wyciągniętą na powitanie – Justin Bieber. Miło pana w końcu poznać. </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Bella mi dużo o panu mówiła, oraz o pańskiej pięknej żonie.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Tak? – zapytał George, posyłając mi dziwny wzrok – cóż, chciałbym powiedzieć to samo o tobie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Praktycznie mogłam słyszeć jak w nim buzuje.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-Tak, um.. Przepraszam, tato – w końcu powiedziałam. Wstałam i podeszłam do Justina, by dobrze to rozegrać i miałam nadzieję na </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">obronę. Justin objął mnie w talii i przyciągnął do swojego boku, to znak ze tworzyliśmy parę, i bardzo mnie rozpraszał, chyba dlatego, że </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">czułam jego zapach.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-Tato, chciałabym żebyś poznał.. mojego.. chłopaka.. Justina Biebera – powiedziałam, nie wiedziałam jak mam na niego mówić, i dlatego </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">pewnie wyszło to jakby to było pytanie, a nie oświadczenie.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">George spojrzał na mnie, a potem na Justina, następnie w dół w stronę Justina, w końcu uścisnął jego dłoń – Justin Bieber, ta? – zapytał</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-Ze Scarlet Lotus – przyznał Justin, zanim cofnął rękę i schował ją powrotem do kieszeni – bardzo przykro mi z powodu choroby pańskiej </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">żony. Mogę zapytać, co z nią?</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Wyjątkowo dobrze – powiedział głos za nami.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Każdy się odwrócił, żeby zobaczyć Harry’ego, wchodzącego do sali, trzymającego w ręce wyniki mojej mamy. Odwrócił się lekko, kiedy </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">zobaczył Becky stojącą obok mojego taty – Widzę, że spotkałem swojego siostrzeńca i córkę? – spytal Harry Goerge’a. Wygiął brew w </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">łuku – Jaki ten świat mały – powiedział Harry z uśmiechem.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">-Tak sądzę – odpowiedział mój ojciec niskim głosem – tak więc, co z moja żoną?</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-Tak, jak powiedziałem, czuję się wyjątkowo dobrze – kontynuował Harry, ze swoją zawodową postawą – przeszczep się udał, miejmy </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">nadzieję. Teraz wszystko, możemy zrobić to czekać, na to czy jej organizm go nie odrzuci. Będzie pod ścisłym nadzorem przez jakiś </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">czas.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Możemy ja zobaczyć? – zapytałam</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-Tak, to konieczne do zregenerowania jej. To znaczy, każdy rodzaj emocji – powiedział, rozglądając się po sali, aż w końcu spojrzał na </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">mnie i Justina – Możemy odwiedziny ograniczyć, tylko do pana, panie Groves? Heidi zabierze pana do niej za kilka minut.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Ale Bella to jej córka – zaczął protestować George</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Chcę ją zobaczyć – powiedziałam stanowczo</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Zobaczysz – odpowiedział Harry – bądź cierpliwa. Na razie po jednym.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Ty pierwsza, Bello – zaoferował George, choć bardzo chciał być sam przy jej boku.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-W porządku, tato. I tak jestem głodna – przerwałam mu z uspokajającym uśmiechem – zobaczę ją, jak tylko poczuje się lepiej.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-Dlaczego nie poszlibyśmy czegos zjesc? – zapytał Justin i pocałował mnie w czoło, żeby mnie uspokoić – byłem zmartwiony, że może o </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">tym zapomniałaś.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Poslał mi krzywy uśmiech, a ja przygryzłam swoja dolną wargę, starając się nie zaatakowac tutaj w miejscu, pełnym ludzi. Byłam </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">pewna, że mój ojciec nie życzyłby sobie tutaj porno.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Pójdziemy z wami – zaproponowała Jasmine, łapiąc za rękę Louis’a. To naprawdę był ciepły widok, który rozgrzewał moje serce.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-Okej – powiedziałam, odsuwając się od Justina, żeby złapać go za rękę. Zwróciłam się do ojca i powiedziałam – powiedz mamie, że ją </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">kocham, i przyjdę do niej jak tylko będę mogła, dobrze?</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Jasne, kochanie – odpowiedział.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Harry posłał mi i Justinowi uśmiech, a następnie wyszedł, a Becky, Luois i Jasmine byli z tyłu. Kiedy Justin był już blisko drzwi, mój </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">ojciec nas zatrzymał.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Bells? Mogę cię na słówko? – zapytał, a potem spojrzał na Justina – na osobności?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Posłałam Justinowi przepraszający, ale nerwowy uśmiech, a on powiedział – Będę czekać na ciebie w windzie – wsadził kosmyk moich </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">włosów mi za ucho i pocałował lekko w czoło, zanim wyszedł na zewnątrz.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">Wzięłam głęboki oddech, byłam zdenerwowana, a mój tata miał otynkowany uśmiech na twarzy - Co jest?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Co ci zajęło tak dużo czasu, żeby przyjść i zobaczyć swoją matkę?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Co masz na myśli? Przyszłam tak szybko, jak tylko Louis mi powiedział - odpowiedziałam.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">George rzucił gazetę na stolik stojący między nami i skinął głową w jego stronę. Zrobiłam parę kroków do przodu, i odwróciłam to tak, </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">żebym lepiej widziała. Ta pierwszej stronie w danym dniu w New York Times, był obraz przedstawiający mnie i Justina na czerwonym </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">dywanie na balu Scarlet Lotus, a powyżej napis : Najbardziej pożądany kawaler. </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">O cholera. Odpadłam. Cooch padła na kolana. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Tato, mogę wyjaśnić.. - zaczęłam</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">George uniósł ręce w górze i mnie powstrzymał.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-Nie ma potrzeby, Bells. Wiem, że jesteś w mieście, a nawet gdybym nie wiedział o artykule, bym się dopytywał jak do cholery znalazłaś </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">się tutaj tak szybko, z drugiej strony kontynentu. Byłem tak pochłonięty martwieniem sie o twoją matkę, że nie zauważyłem nawet, jak </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">podejrzane było to, że po prostu dostałaś stypendium na ostatnia chwilę, a potem wymknęłaś się do Nowego Jorku. Następnie, na </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">naszym koncie pojawia się milion dolarów, nie wiadomo skąd, a potem twoja matka znajduje się w rękach najbardziej prestiżowego </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">kardiologa, który zajmuje się jej przypadkiem, i jest to przypadkiem ojciec twojej współlokatorki, a Justin jest jej kuzynem - skinął </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">jeszcze raz w stronę gazety, i pstryknął palcami u rąk - najbardziej pożądany kawaler. Człowiek, który ma tyle pieniędzy, że nie wie co z </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">nimi zrobić, i moja córka, dziecko, które było nieśmiałe i nawet nie poszło na swój koncert promenadowy, spotyka się z nim, a ich zdjęcie </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">jest publikowane w gazecie? - westchnął i pokiwał głową - ale to nie ma teraz znaczenia, nie dbam o to. Zdarzył się cud. Podejrzewam, </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">że przez te zbiegi okoliczności - powiedział, stosując cudzysłów w powietrzu dla tych słów - mam wszystko i to toleruję, ten cud sprawił, </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">że będę miał swoją żonę na dłużej. Po prostu.. Spraw, żebym tego nie żałował. Dobrze, dziecko?</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Tak, tato - wyszeptałam, a następnie zbliżyłam się do niego i pochyliłam się by pocałować go w czubek głowy - dziękuję.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-Tak, tak, tak. Wynoś się stąd i idź coś zjeść. Jesteś za chuda - powiedział, machając na mnie - gdy to wszystko się skończy, wrócimy z </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">twoją matką z powrotem do domu, chcę was obu zaprosić na obiad, żeby było prawidłowo.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Pomimo faktu, że wyciągnął mnie z opresji, posłałam mu swoje najlepsze ' proszę, nie bierz strzelby '. Justin był dla mnie ważny, i </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">ostatnia rzeczą było to, żeby George wykonywał jakieś ochrnne manewry. Nie byłam córeczką tatusia, sama o siebie dbałam. George </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">może utrzymywać to, że poszłam pomóc swojej rodzinie, ale zobaczyłam to jako siłę, a nie słaby punkt. Niezależnie od tego, wiedziałam, </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">że będą musieli się zobaczyć.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-To randka, tato - powiedziałam George'owi i przytuliłam go mocno - za chwilę wrócę, by zobaczyć co z mamą.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Gdy już wyszłam z sali, wypuściłam z siebie powietrze i westchnęłam z ulgą, zanim udałam się w stronę windy. Nie zdążyłam przejść </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">dalej, kiedy para rąk wystrzeliła z otwartych drzwi i złapała mnie, ciągnąc mnie do środka. Nie protestowałam, nie walczyłam z moim </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">napastnikiem, bo czułam go, zanim go zobaczyłam.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Justin, co ty robisz? - zaśmiałam się, kiedy oparł mnie plecami o ścianę, a on zbliżył się do mojego ciała.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Mówiłem ci, że byłem głodny - powiedział, i zaczął pożerać moją szyje pocałunkami.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Nie prawda. To ja powiedziałam, że jestem głodna - poprawiłam go, chichocząc.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Ziemniak, ziemniak - wzruszył ramionami</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-Jesteś nienasycony, panie Bieber - powiedziałam, bez tchu, a moje ciało zrelaksowało się pod jego dotykiem. Pragnęłam tego </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">człowieka.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Ahh, więc w końcu jesteś na połowie, panno Groves - powiedział i wolną ręką ujął moją prawą pierś i zaczął ugniatać.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Więc, co zrobimy tutaj?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-Myślę, że jesteś w potrzebie.. jak ty na to mówisz? Zarządzanie stresem? - odpowiedział. Jego prawa ręka przesunęła się w dół, aż </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">dotarł do mojego uda. Potem wsunął rękę w moje majtki. Jęknęłam, kiedy jego dwa palce weszły w kontakt z moim ciałem, akurat tam i </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">zaczęły masować moją łechtaczkę. Coochie zadrżała z zachwytu - Mmm, o tak.. potrzebujesz tego, co nie? - szepnął do mojego ucha. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Jego język owinął się wokół niego i ssał je, zanim lekko przygryzł. </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Cooch poruszała stanowczo głową i już płakała od jego dotyku. </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Starałam się wyciągnąć ręce, by zanurzyć je w jego włosach, ale przytrzymał mnie mocno w miejscu - ah, ah, ah, Bella. Nie dotykaj, po </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">prostu to poczuj.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Zaakcentował ostatnie słowo, zanim zanurzył swoje długie, grube palce we mnie, leniwie przesuwając nimi w tą i spowrotem, powoli. </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Koniec jego dłoni ocierał się o moją łechtaczkę, masując ją, aż poczułam, jak moje kolana się pode mna uginają, a ja spadam na dół. Ale </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">nie byłam w niebezpieczeństwie, w końcu Justin bardzo umiejętnie mnie trzymał.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Czułam jego drugi palec, zanurzający się we mnie, gładził ścianki wewnątrz mojej cipki, dopóki nie docisnął moich bioder do swoich. </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Śmigał palcami tam i z powrotem, irytująco powolno i szybko, i znowu spowolniał. To było po prostu za mało, ale też za dużo, jak na ten </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">czas, a ja poczułam, że moje ciało przeżywało sensację. Trochę.. trochę.. więcej.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-Jeszcze nie - wyszeptał w moje usta, a potem złączył je w pocałunku, wyciągając przy tym swoje palce ze mnie. Jęknęłam </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">protestująco, a on przerwał pocałunek, patrząc na mnie ze złowieszczym uśmieszkiem, tak że moje dziewczęce bity mogłyby być w </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">chórze Hallelujah - cierpliwości, kochanie - parsknął śmiechem - wiesz, że zawsze dbam o twoje potrzeby. </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Odsunął się ode mnie, i swoimi rękoma przytrzymywał moje, dociskając lekko do ściany. Spojrzał na mnie, i przygryzł swoją dolną wargę </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-Puszczę twoje ręce teraz, Isabello, ale chcę żebyś je tak zostawiła. Jeśli je przesuniesz, nie dostaniesz swojej wolności. Rozumiesz </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">mnie?</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Nienawidzę cie za to - powiedziałam, ale wiedziałam też, że zrobię wszystko, o co mnie poprosił.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-Nie, nie - uśmiechnął się złośliwie - już powiedziałaś, że mnie kochasz, nie możesz tego cofnąć - powiedziała i pocałował czubek mojego </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">nosa, przenosząc swoje ręce do tyłu.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">JUSTIN</span></b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Osunąłem się na kolana, ręce zanurzyłem pod jej sukienkę, na biodra. Nie mogłem powstrzymać pragnienia trącenia nosem jej centrum, </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">więc wysunąłem gwałtownie swój język, by spróbować jej smak, który aż przesiąknął przez jedwabny, czarny materiał.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-Mhmmm.. h'ordevers, myślę, że zachowam to na później - powiedziałem, ściągając majtki z jej ciała. Nic nie powstrzyma mnie przed </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">tym, czego chciałem, a już na pewno nie te skurwiałe gacie. Mój dostęp był łatwiejszy.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Bella jęknęła zaskoczona i uśmiechnęłam się do niej - Nigdy nie wiadomo, kiedy mogę zrobić się głodny ponownie - powiedziałem, </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">wzruszając ramionami - Nie to, że rażąco zlekceważyłaś regułę noszenia majtek, panno Groves. Zapłacisz za to.. później - powiedziałem, </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">i schowałem jej majtki do przedniej kieszeni moich dżinsów.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Kiedyś były na swoim miejscu, kładłem ręce na wewnętrznej stronie jej kolan i pchnąłem, rozłożyłem jej kremowe uda. Nie spieszyłem </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">się, nie sprawiałem powolnego, lub zmysłowego.. po prostu schowałem twarz między jej udami i zaatakowałem. Wygięła się, a jej kolana </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">się ugięły, ale trzymałem ją mocno za biodra. Nie było ucieczki dla mnie, i moich ust, dopóki nie byłem gotowy na to by ją zwolnić.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Lekko się cofnąłem, i zobaczyłem kątem oka jej palce, które drgały - Proszę, nie ruszaj rękoma, kochanie. Nie chciałbym się zatrzymać, </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">zanim nie dam ci tego, czego pragniesz, a ja jestem słownym człowiekiem, więc mnie nie sprawdzaj - ostrzegłem ją.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-Proszę.. Justin, proszę.. potrzebuję.. - prosiła. Cholernie lubiłem słyszeć, jak prosi o to, co mogłem jej dać.. To sprawiło, że mój penis, </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">niemożliwie zrobił się twardszy i ogarnęła mnie chęć żeby być mokrym.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Naprawdę, nie miałem powodu, dlaczego nie mogę być zaspokojony, zarówno w tym samym czasie; upiec dwie pieczenie na jednym </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">ogniu, czyli penisa. Dałem jej cipce ostatnie, rozkoszne, małe liźnięcie, a następnie stanąłem przed nią, położyłem swoje dłonie na </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">ścianie, po obu stronach jej głowy. Przycisnąłem swoje ciało do niej, upewniając się, że poczuje moją twardość, zanim zacząłem ocierać </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">się o nią.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-To jest właśnie to, co kurwa ze mną robisz. To na prawdę bardzo bolesne, ale zapewniam cię, że jest z tego przyjemność - </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">powiedziałem, rozkoszując się jej jękami uznania, kiedy działałem przed nią.</span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Szybko się cofnąłem i szybko odpiąłem swój paek i dżinsy, żeby zrzucić je na dół, by wysunąć swojego chuja bardziej. Potem wsunąłem </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">rękę między jej uda, a drugą ręką podparłem ściany, zmuszając ją, żeby się rozkarczyła i podniosłem ją, dopóki nie była na idealnej </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">wysokości ze swoimi nogami, czyli tuz przed moimi przedramionami.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">-Mam zamiar wziąć cię też z powrotem w domu, ale teraz.. to musi być szybkie. Trzymaj się mnie, kochanie - zareżyserowałem, dając jej </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">pozowlenia, by mogła poruszyć rękoma, i w końcu mnie dotknąć.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Zaczepiła swoje ramiona o mnie, i chwyciła za szczyty moich ramion swoimi rękoma, kiedy wszedłem w nią.. głęboko. Oboje jęknęliśmy z </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">rozkoszy, ale starałem się tłumic nasze dźwięki, nie chcąc nimi zwrócić uwagi, jakiejś wścibskiej pielęgniarki, lub nie daj Boże, jej ojca. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">To wszystko było zdecydowanie nie tak, jak chciałem kochać się oficjalnie ze swoją kobietą, którą kochałem, podczas gdy jej ojciec mną </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">gardził.. i może leżałbym teraz w piwnicy w kostnicy. Pomimo, że stężenie pośmiertne już wdało się w mojego penisa.. I pieprzyłem ją </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">mocno.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Zatopiłem swoje biodra w jej napiętą cipkę, a ona zatopiła we mnie swoje paznokcie. Dawałem jej zajebistą przyjemność. Jej pocałunki </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">były coraz bardziej namiętne, a moje pchnięcia szalone, aż w końcu czułem, jak jej ścianki zaciskają się wokół mojego fiuta, a ona </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">jęczała w moje ucho. Usztywnione ciało Belli w moich ramionach, kiedy miała orgazm, dało mi swobodę, by w końcu się spuścić w niej.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Ręce w dół.. najlepsze. szybkie. pieprzenie. Chociaż czuję się trochę jak natrysk, odkąd pierwszy raz wyznaliśmy sobie miłość. Z całą </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">pewnością zostawię resztę na później.. w kółko, dopóki nie będzie spełniona. A potem od początku jeszcze raz, byłem nienasyconym </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">skurwielem.. dosłownie.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Kiedy przestaliśmy, łagodnie postawiłem ją przy ścianie, aż w końcu dotknęła podłogo swoimi stopami. Zachwiała się lekko, i padła w </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">moje ramiona - Spokojnie, kochanie. Wszystko w porządku? - zapytałem trochę zaniepokojony.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">-Oh, tak - westchnęła z zadowoleniem - Czuję się na prawdę dobrze.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">Zaśmiałem się na jej odpowiedź, co prawda nieco z wielką głową, że miałem na nią taki wpływ, że wpłynąłem w taki sposób na nią, po </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">takim krótkim czasie, po czymś takim szybkim. Prawda jest taka, że ona miała taki sam wpływ na mnie, i tak było od pierwszego </span><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;">tygodnia razem, który spędziliśmy razem, byłem pewien, że tak już zostanie na zawsze.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11px; line-height: 11px;">Zawsze? Myślałem o długotrwałości tego związku? Cholera, tak. Była moja.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b>________</b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><br /></b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><br /></b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b>H’orderves - z tego co wyczytalam to kobieta duzo uprawiajaca seksu :)</b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><br /></b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b>No więc rozdział jest, przepraszam na prawdę, że tak długo. Przepraszam za błędy, za jakieś niedopatrzenia, i tak dalej, ale mam nadzieję, że podobało się. Strasznie was kocham, i dziękuję, że czekaliście, i że nie było do mnie żadnych sapów, ani spin. :)</b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b>Bardzo chcę, żeby każdy kto przeczyta skomentował. Mogę na was liczyć? wiecie, mi zawsze zalezało na komentarzach, i uważam, że to w porządku żebyście zostawili po sobie jakiś ślad. A poza tym to mobilizuję do dalszej pracy, jeżeli wiem, dla kogo to robię. :)</b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b>Jeszcze jedno, jeżeli chcecie być informowani, to zapraszam do zakładki informowani, nie pod rozdziałem. :) </b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><br /></b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b>Follownijcie naszą kochaną Belle i Justina na twitterze. <3</b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><a href="https://twitter.com/MdbIsabellaPL" target="_blank">@MdbIsabellaPL</a></b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><a href="https://twitter.com/MdbJustinPL" target="_blank">@MdbJustinPL</a></b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><br /></b></span></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><br /></b></span></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><a href="http://ask.fm/bieberrockus69" target="_blank">ASK</a> - PYTAJCIE ;)</b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><br /></b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><br /></b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><br /></b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><br /></b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><br /></b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><br /></b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><br /></b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><br /></b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><br /></b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><br /></b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, Lucida Sans Unicode, Lucida Grande, Lucida Sans, Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 11px; line-height: 11px;"><b><br /></b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com74tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-66432435541130999162013-06-29T02:12:00.000+02:002013-06-29T02:12:00.646+02:00MEGA PRZEPROSINY.Kochani moi mili.. Miałam dziś bardzo nie przyjemną sytuację. Otóż, zostałam ugryziona przez psa, mam na twarzy szwy, jestes dość obolała, i bardzo proszę o wyrozumiałość, co do dodania rozdziału. W wakacje z kolei, będę się mocno mocno starać, żeby chociaż raz w tygodniu dodać rozdział, ponieważ będę pracować, w sumie juz od poniedziałku, wiec żeby nie było na mnie najeżdzania. teraz głupio wyszło bo chciałam go przetłumaczyć, a z kolei wylądowałam w szpitalu na szyciu twarzy. Ogrooomnie was przepraszam. w sumie to nie wiem po co to pisze, ale chyba dlatego, żebyście do mnie nie spianali, że dodałam później czy coś.. Teraz przez ten weekend na prawde mało spędze czasu przy komputerze, więc po prostu nie mam jak. Chce ten ostatni wolny czas przed pracą spędzić z przyjaciółmi. Dajcie mi tydzien. serio mocno przepraszam. Mam nadzieję, że zrozumiecie.paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com28tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-38944002200581986982013-06-25T23:26:00.000+02:002013-06-26T23:55:28.264+02:0017. Two For One SpecialISABELLA<br />
<br />
<br />
Dlaczego szpitalne pokoje zawsze są takie zimne? To było jakby królowa Śmierci właśnie dotarła i ukradła całe ciepło z tego miejsca. Bez względu jak bardzo próbowali zrobić te pokoje bardziej przytulnymi, świadomość, że spędzi się tam ostatnie dni, godziny czy nawet minuty, zmieniały wszystko na gorsze. I jeszcze ten zapach: chemikalia zmieszane z płynami ustrojowymi, choroby, no i ...cóż, śmierci. To było zbyt prawdziwe i chciałam uciec...tak szybko, jak tylko potrafiłam. Znaleźć Justina i nie zgodzić się z bardzo prawdopodobną możliwością, że traciłam matkę. Ale nie mogłam. Po pierwsze, nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdyby to naprawdę była jej ostatnia godzina, a mnie by przy niej nie było. Po drugie, Justin odwrócił się ode mnie plecami. Poza tym to byłoby jak ucieczka od jednego problemu, tylko po to by stawić czoła drugiemu, który mógł być tak samo beznadziejny. Byłam, gdzie mnie potrzebowali.<br />
<br />
Można by powiedzieć, że częścią rodziny był także Louis, który był przy mnie jak i Jasmine. Dzięki Bogu, że pomyślała, żeby przywieść mi coś cieplejszego niż mały, czerwony strój dziwki, który miałam na sobie wcześniej. Mój ojciec prawdopodobnie by się przewrócił z powodu ataku serca i skończył w szpitalnym łóżku obok matki, gdyby mnie zobaczył w tym przebraniu. Stałam tam, patrząc przez okno, ubrana w długi, czarny sweter i wysokie buty. Nic nadzwyczajnego, nic seksownego. W rzeczywistości, było to przygnębiające ubranie, ale dopasowane do uczuć wewnątrz mnie. Moje serce, opustoszałe i dziurawe wciąż opłakiwało stratę Justina, ale moja dusza martwiła się czymś bardziej ponurym, co miało dopiero nadejść...jak utrata matki. Jak bardzo wyniszczające było stracenie mężczyzny, którego pokochałam, tracąc matkę, byłoby cholernie trudno znaleźć chęć do życia. Jak delfin w ostatnim momencie, wzięłabym ostatni wdech, a potem po prostu puściłabym się w przepaść.<br />
<br />
Zimno, które czułam w piersi wzmocniło się dziesięciokrotnie po tej myśli, jakby zimno z pokoju znalazło jakąś drogę do mojego serca. Moja matka była moja najlepszą przyjaciółką. Zawsze nią była. Nie była tym rodzajem przyjaciela co Louis, czy nawet Jasmine; moja matka była kimś więcej. Znała mnie lepiej niż ktokolwiek inny, ponieważ byłam żyjącą, oddychającą jej kopią. Mogła powiedzieć, co myślę czy czuję bez żadnego podpowiadania. Ale od kiedy miała coraz więcej doświadczeń na koncie, wiedziała, co chciałam usłyszeć i słuchała mnie, nawet jak tego nie chciałam. Miała racje prawie zawsze w stu procentach. Więc, nigdy ponownie nie zobaczyć jej ciepłego uśmiechu, nigdy nie usłyszeć jej zakaźnego śmiechu, nigdy nie poczuć ciepła jej uścisku, nigdy nie poczuć już zapachu jej skóry....nie mogłam nawet pojąć tej myśli.<br />
<br />
-Bella? Chcesz kawy? - mój ojciec zapytał, wyciągając mnie z przemyśleń.<br />
<br />
Odwróciłam się i przesłałam mu połowiczny uśmiech. Taki był George; jego żona umiera a on nie mógł zatrzymać nieuniknionego, więc znalazł coś lub kogoś innego do opiekowania się. Przyjęłam jego ofertę, zwracając uwagę na chudość jego twarzy. Pod oczami miał ciemne pierścienie, a sądząc po brodzie, nie golił się już od jakiegoś czasu. Wiedziałam, że pouczanie go by zadbał teraz o siebie, nie wniosłoby nic dobrego, po prostu to zostawiłam. Chciałabym tylko trzymać na nim oko, gdyby w najgorszym wypadku stracił moja mamę, swoją życiową partnerkę.<br />
<br />
Spojrzałam w dół, na nią w pewnej formie snu i przyłożyłam papierowy kubek do piersi z nadzieją, że ogrzeje chłód w sercu. Prawdopodobnie, jedyną rzeczą, która sprawiłaby, że poczułabym się lepiej, byłoby pełne jej odzyskanie....chociaż, kokon z ramion Justina oplatający moje biodra, jego uspakajający głos, który by obiecał, że wszystko będzie w porządku, też by pomogło. Brakowało mi go, rozpaczliwie pragnęłam by był ze mną, ale los najwyraźniej miał inne plany wobec nas. Zabawne jak to działa; Justin odsunął mnie od naszego kontraktu, idealnie w czas do oglądania śmierci mojej matki i by być w stanie zostać w domu by zaopiekować się moim tatą do końca jego krótkiego życia. Zastanawiałam się czy życie w grzechu, które dzieliłam z Justinem, rzeczywiście spowodowało, że Karma wróciła i dała mi szybkiego kopa w tyłek.<br />
<br />
-Pan Groves?-znajomy głos zawołał od progu. Spojrzałam w górę, by zobaczyć wysokiego blondyna, lekarza, który wyjął pióro z kieszeni swojego białego fartuchu i zaczął coś bazgrać na papierach, które wcześniej miał pod pachą - Witaj, jestem doktor Harry Bieber i przejmę opiekę nad pańską żoną. Jeżeli pan się na to zgadza, prawda? - Spojrzał na ojca, po czym szybko na mnie, z ciepłym uśmiechem, by po chwili znów wrócić go Georga.<br />
<br />
W normalnych warunkach, to moja mama byłaby tą jedyną, która mogłaby podjąć decyzje o jej zdrowiu, ale dostała silne leki uspokajające i została ubezwłasnowolniona. Jej wczesniejszy lekarz, zapewnił nas, że uspokojenie jej będzie dla niej bardziej komfortowe i spadnie prawdopodobieństwo, że przeciążyłaby swoje osłabione serce. Więc, zostawili George'owi podejmowanie wszystkich decyzji. Myślę, że lekarzom i pielęgniarzom ulżyło, że to nie do mnie to należy. Może byłam za dosłowna, kiedy przyjechaliśmy, domagając się wyników....żądając by podnieśli swoje tyłki i zajęli się swoja pracą...domagając się by uratowali moją matkę. Louis i Jasmine starali się mnie uspokoić, ale ostatecznie do pogrożenie przez ochroniarza, że usuną mnie z pomieszczenia, po tym w końcu się wycofałam.<br />
<br />
-Przejmie pan? A co z doktorem Banner?-mój ojciec zapytał Harrego.<br />
-Doktor Banner jest niekompetentnym gówienkiem - westchnęłam posyłając tacie grymas na ustach.<br />
<br />
Usłyszałam cichy chichot Harrego, kiedy sprawdzał przyrządy przy mojej mamie.<br />
-Widzisz? Doktor Bieber się zgadza - wymamrotałam.<br />
-Cóż, ja po prostu nie myślałem o zmianie lekarza na tym etapie gry-George jęknął, pocierając kark i spojrzał na matkę.<br />
-To nie jest gra, tato-powiedziałam...głośno, co było niesprawiedliwe. Wiedziałam, że nie myślał o tym w taki sposób, ale byłam sfrustrowana, że nie przeprosił za swoje nieodpowiednie przejęzyczenie.<br />
-Zapewniam was, jestem bardzo wykwalifikowany - Harry przerwał, wślizgując pióro z powrotem do kieszeni na piersi. - Jestem szefem tutejszej kardiologii i wykonałem juz wiele przeszczepów serca...<br />
<br />
-Chwileczkę - przerwałam jego listę osiągnięć, wszystkie z nich były wspaniałe, byłam tego pewna. On nazywał się Bieber i jego wielkość prawdopodobnie rodziła się z ich rodu, ale był jeden malusieńki, malutki szczegół, który tak naprawdę był bardzo ważny, zrozumiałam jego wcześniejsze wprowadzenia, ale nie spodziewałam się, że to powie. - Jaka operacja?<br />
<br />
Moja matka była na intensywnej terapii, gdzie prowadziła walkę o kolejny dzień. O ile wiemy, tutaj powinna zostać dopóki jakiś cud się nie stanie i pokaże znaczną poprawę i weźmiemy ją do domu, albo.... nie. Próbowałam już u wielu znajomych, znaleźć dawcy, ale mimo, że mieliśmy pieniądze na procedury to nie miało znaczenia, bo było jeszcze wielu przed nami w kolejce ;dowód doktor Banner i jego nie kompetencja i brak przyciągania.<br />
<br />
Harry spuścił ręce wzdłuż jego ciała i zakołysał się na piętach.<br />
-Mamy dawcę Isabello- powiedział Harry ze szczerym uśmiechem. On zapamiętał moje imię. Jakaś część mnie źle się czuła przez to jak zachowałam się wobec niego na balu Justina.<br />
-D…dawca?- zająkł się ojciec z lękliwym uśmiechem malującym się na jego ustach.<br />
Mogłabym powiedzieć, że starał się ukryć ekscytację, jakby nie wierzył w to, co słyszał. Szczerze mówiąc, mnie również ciężko było w to uwierzyć, ale czułam, że Justin Bieber mógł mieć coś z tym wspólnego.<br />
<br />
To było wiadome, bo jego wujek, światowej sławy kardiolog, stał w tamtym pokoju przez cały czas. Nigdy przedtem by mnie nie olśniło, gdyby nie Justin dowiedział się o mojej matce. Byłby szybszy pracując za kulisami aby udowodnić jak bardzo o nią dba. Ponownie, okazywał mi miłość a ja ciągle nie miałam jak odwzajemnić jego uczuć.<br />
<br />
-Tak więc, centrum transplantacji sprawdza stan Pani Groves, ponieważ ona jest priorytetowym pacjentem- wyjaśnił Harry.-Mamy potencjalnego dawcę i jak tylko nasze laboratorium będzie ponownie sprawne, będziemy się starać dopasować narządy. Zanim jednak to nastąpi, jest trochę papierków do wypełnienia, jak nakazuje procedura.<br />
- Ona otrzyma nowe serce- oświadczyłam choć powinnam była zapytać. Pomyślałam o Justinie…znowu, i jeszcze raz bo chciałam żeby ze mną tam był. Moja mama może i otrzyma nowe serce, ale moje jest ciągle złamane. I szczerze wątpię, aby jedno zdrowe mogło bić w dwóch osobach.<br />
-Tak, otrzyma- odpowiedział Harry patrząc na pielęgniarkę, która wyglądała jak Betty Boop z blond włosami.<br />
- Więc, ymm…Panie Groves, proszę iść za Panią Heidi, ona pomoże wypełnić papiery i będziemy mogli zaczynać-skinął na pożegnanie z szarmanckim uśmiechem i odszedł.<br />
-Sławić Oprah Winfrey! Mama Groves będzie żyła!- powiedział Louis z wdzięcznością i uniesionymi rękoma. On wierzył, że Bóg jest kobietą, a tą kobietą była właśnie Oprah Winfrey.<br />
- Nie wiem wszystkiego na wasz temat ale jestem głodny ekscytacji-powiedział stojąc.- chyba udam się do na dół do kawiarni i wypiję trochę tych pomyj szpitalnych. Jeśli nie wrócę za pół godziny, zadzwoń na pogotowie..ktoś może chce się dołączyć?<br />
Telefon Jasmine zawibrował, sygnalizując wiadomość i spojrzałam na nią, zwracając uwagę na sposób w jaki zmarszczyła czoło. Odłożyła kawe na stolik i powiedziała.<br />
-Ja już pójdę. Muszę sprawdzić co tam z Ryanem.- Część mnie zastanowiła się, czy może tak naprawdę nie miała na myśli Justina, ale również to mogło być tylko moje złudzenie.<br />
George podszedł do mnie i położył rękę na moje ramiona.<br />
-Będzie w porządku, jeżeli zostaniesz tutaj sama a ja zajmę się tymi papierami?<br />
-Tak, nie ma problemu. Zostanę tutaj z nią.- spojrzałam na śpiącą postać mojej matki. Fioletowe kręgi pod jej oczami były jeszcze bardziej widoczne niż te, które mieściły się na twarzy mojego ojca. Czułam się winna, że mieszkałam w luksusowej rezydencji dla króla, który ciągle namawiał moją wewnętrzną, seksualną bogini do gry, podczas gdy dwie osoby, które były dla mnie najważniejsze, cierpiały. Powinnam być tam dla nich.<br />
-Hej, dzieciaku!-powiedział, zwracając moją uwagę.-ona dostanie nowe serce, szansę aby naprawdę żyć na nowo...na dłużej. Będzie wszystko w porządku, a po drugie, chcę żeby wszystko było jasne. Chcę, żebyś ruszyła swoja dupę z powrotem do szkoły i żebyś uzyskała ten stopień. Słyszysz mnie? Nie zamartwiaj się teraz.<br />
-Jasne, tato. Cokolwiek powiesz.- zaśmiałam się, kiedy lekko mnie przytulił, a potem wyszedł za pielęgniarką.<br />
Byłby bardzo rozczarowany, gdyby dowiedział się, że faktycznie nie zostałam studentem NYU, a nie miałam pojęcia jak to przed nim ukryć.<br />
<br />
Usiadłam na krześle obok łóżka matki i złapałam jej rękę. Jej skóra była zimna i miała szarawy odcień, ale nadal była miękka. Zauważyłam, że jej paznokcie były wyszczerbione i wspominały o wycieczce do salonu, do którego kazała mi się wziąć, zanim stała się naprawdę chora. Zawsze mówiła, że ??czuła się lepiej, kiedy wyglądała dobrze. Przypomniałam sobie jej chorowitą postać, siedzącą na łóżku, malującą paznokcie, chociaż i tak wiedziała, że nie mogła opuścić sypialni, by ktoś ją w tym zobaczył. Być może, mój ojciec nawet tego nie widział. Śmiałam się w duchu z tego.<br />
<br />
-Mamo- szepnęłam do jej śpiącej postaci. Więc, dostaniesz nowe serce...yeyy.- zamarłam, potrząsając pięściami w powietrzu, jak pomponami z głupkowatym uśmiechem na twarzy. Trzeba przyznać, że byłam zadowolona, że siedziałam tyłem do drzwi, tak aby nikt z przechodzących nie zobaczył mnie, że rozmawiam do kogoś kto nawet nie odpowie. Bo to było trochę szalone, prawda?<br />
-Ale zanim to się stanie, i jeszcze jesteś jak światło, nie słysząc co do ciebie mówię, chciałabym o czym porozmawiać. Zobacz, spotkałam faceta i on jest wspaniały. Nazywa się Justin Bieber. - przewróciłam oczami, widząc w podświadomości jej reakcję na to, gdyby była świadoma.- Tak, ten Justin Bieber. Nie pozwól, żeby jego pieniądze, albo przepiękna twarz cię zmyliła. ...on umie być prawdziwym kutasem, ale to jest jedna z tych rzeczy, które sprawiają, że jest taki niesamowity. Tak czy inaczej....spotykaliśmy się przez pewien czas, a wczoraj w nocy, powiedział mi, że mnie kocha.<br />
-Tak, tak, tak - powiedziałam znów wywracając oczami, nawet jeśli nie mogła mnie zobaczyć. - w tym rzecz, że....dziś rano, powiedział mi, żebym spadała z jego życia. Mam wrażenie, że zrobił to, bo myśli, że wie, co jest najlepsze dla mnie; mężczyzna, prawda? Ale w każdym razie, nigdy nie dostałam szansy, by powiedzieć mu, co tak naprawdę czuje wobec niego- schowałam twarz w ramieniu matki i westchnęłam. Nie mogę znieść tego, że on tam jest, a ja jestem tutaj, on nie wie, ale ja wiem, co naprawdę może być jeszcze bardziej okrutne ... bo, gah, wiedzieć a nie być w stanie nic z tym zrobić?...To nie jest coś co możesz powiedzieć przez sms'a, lub przez telefon, prawda? Nie, to musi byc powiedziane twarzą w twarz. Ale problem jest w tym, że tej twarzy tutaj nie ma i nie wiem czy kiedykolwiek będę miała szanse zobaczyć go ponownie. Musisz mi pomóc, mamo...bo nie mam pojęcia, co robić.<br />
-Moja twarz jest teraz tutaj. - usłyszałam znajomy głos od drzwi. Szybko odwróciłam się do niego. Był tam, wyglądał jakby wyszedł właśnie ze stron magazynu. Oparł się o framugę drzwi z rękami schowanymi w przednich kieszeniach swoich dżinsów. - Powiedz mi, Isabello...co do mnie czujesz?<br />
<br />
JUSTIN<br />
<br />
Słyszałem każde słowo, które wypowiedziała. To nie tak, że starałem się podsłuchiwać, po prostu nie chciałem przerywać jej rozmowy z matką. Nawet zawróciłem, ale kiedy usłyszałem swoje nazwisko, ludzką naturą zostałem czekając na zwierzenia jak bardzo mnie nienawidziła. Ale nic takiego nie usłyszałem, chociaż i tak wciąż nie powiedziała co naprawdę czuła.<br />
Bella spojrzała na mnie zdumiona, ale nie odpowiedziała na moje pytanie. Nic nie powiedziała. Ona po prostu skoczyła na równe nogi i pobiegła do miejsca, gdzie stałem. Wyprostowałem się w samą porę, alby ją złapać, kiedy skoczyła mi w ramiona. Obiema rękoma trzymała moją twarz, spojrzała mi w oczy, a samotna łza zsunęła się na jej policzek. Potem pocałowała mnie, jakbyśmy się nie widzieli ponad rok, a nie tylko kilka godzin.<br />
-Hej, hej, hej - wyszeptałem miedzy atakiem pocałunkami. Mogłem spróbować solonych łez, które kapały na jej usta. Płakała i drżała nie kontrolowanie, więc schowałem jej głowę w zgięciu szyi i trzymałem ją mocno. - Jest już dobrze. Jestem tu, teraz, kochanie. Jestem tu. Wszystko będzie w porządku.<br />
-Cholera, George nie może mnie tak zobaczyć, Justin. On nadal nic nie wie o Tobie albo o tym co zrobiłam i nie może się o niczym dowiedzieć. On po prostu nie może. - powiedziała gorączkowo.<br />
-Dobrze, kochanie. Zadbam o to. - zapewniłem ją. Musiałem wziąć ją do biura Harry'ego, gdzie mielibyśmy więcej prywatności.<br />
-Cholera, Justin. Co ty jej zrobiłeś? Jest z nią wszystko w porządku? - Jasmine spytała, praktycznie wchodząc na mnie. Normalnie, powiedziałbym że jej ton nie był na miejscu, ale w tamtych okolicznościach, rozumiałem jej gwałtowność. Ona i Isabella zbliżyły sie do siebie i Jasmine zaczęła po prostu ją chronić, tak jak mnie, kiedy byłem czymś zaniepokojony. Więc, puściłem to wolno.<br />
-Będzie- odpowiedziałem - ale muszę ją stąd zabrać.<br />
-Nie! Nie mogę stąd odejść- Isabella protestowała przez łzy, ale wciąż nie podniosła głowy.<br />
-Nie, kochanie. Nie zamierzać zabrać Cię ze szpitala. Po prostu chcę Cię wziąć gdzieś, gdzie będziemy mieć więcej prywatności i będziemy mogli porozmawiać- zapewniłem ją, głaszcząc jej włosy.<br />
-omójboze, Jaz! - bardzo metro-seksualny głos wydyszał obok Jasmine.- To jest ten Justin popieprzony Bieber! i ma mojego cukiereczka.<br />
-Przepraszam, ale co? - zapytałem.<br />
-To coś w twoich ramionach...to jest moje- powiedział, wskazując na Bellę.- Moja BFF z CGE (Cool, great, excellent-fajna,świetna, doskonała)<br />
CGE?.oh...spoko.<br />
-Louis, zostaw go w spokoju. - Isabella wymamrotała w moją szyję.<br />
-Ah, Louis. - powiedziałem, w końcu dowiadując się jego imienia- Jesteś najlepszym przyjacielem. Cóż, posłuchaj...zamierzam się nią zaopiekować, ale muszę wziąć ją do bardziej prywatnego miejsca, zanim jej ojciec ją taką zobaczy. Możesz posiedzieć z jej matką, dopóki jej nie uspokoję? - zapytałem, a ona skinął głowa. Zwróciłem się do Jasmine, wciąż trzymając swoja million dollar baby w ramionach. Pieprzyć to, myślę, że już wtedy była moją baby po prostu. - Jasmine, z jakiegoś powodu, którego nigdy nie zrozumiem, masz sposób na ludzi. Lubią Cię. Więc, mogłabyś zostać tutaj i zając się jej ojcem?<br />
-Zrozumiano. - Jasmine powiedziała z salutem i zabawnym przymrużeniem oka. Kiedy Jasmine ma jakąś misję do spełnienia, cała jest w skowronkach.<br />
<br />
Zostawiłem Louisa i Jasmine by w spokoju wykonali zadanie i poprowadziłem Bellę korytarzem, ignorując zaciekawione spojrzenia personelu szpitala i innych pacjentów.Kiedy wreszcie dotarłem do biura Harry'ego, zapukałem do drzwi i usłyszałem jego głos.<br />
-Wejdź. - Wstał od biurka, a kiedy zobaczył Belle w moich ramionach jego wyraz zmienił się na bardziej zatroskany.<br />
-Ja, uh...po prostu potrzebujemy trochę prywatności.Nie masz nic przeciwko? - zapytałem.<br />
-Nie, nic nie mam.Właśnie skończyłem. Muszę szorować na salę operacyjną i rozpocząć wszystkie procedury.- powiedział i odchrząknął, mijając mnie w drzwiach.- Po prostu zamknijcie drzwi i nikt wam nie będzie przeszkadzać.<br />
<br />
Kiedy juz wyszedł, usadziłem Belle na kanapie, ale kiedy chciałem się od niej oddalić, chwyciła moje ręce i spojrzała na mnie błagalnie.<br />
-Nie, proszę, nie zostawiaj mnie.<br />
-Nigdzie się nie wybieram Bello. Obiecuje. Chciałem tylko zamknąć drzwi, dobrze?<br />
Skinęła głową i niechętnie mnie puściła. Szybko podszedłem do drzwi, zakluczyłem je, a następnie wyjąłem z mini lodówki, by wziąć butelkę wody. - Masz, wypij to.- odkręciłem butelkę i ją jej podałem.<br />
<br />
Wzięła mały łyk, po czym usiadła na stole.Gdy tylko usiadłem obok niej, wpełzła na moje kolana i położyła głowę na moim ramieniu. Jeszcze drżała i była dość wyraźnie zdenerwowana, a ja nie miałem pojęcia, jak ją uspokoić.<br />
<br />
-Shh, jest już w porządku, kochanie. Wszystko już się ułoży.- powiedziałem, głaszcząc ją i całując w czubek głowy- co Cię tak zdenerwowało? Huh? Rozmawiaj ze mną.<br />
-O Boże, Justin...nie jest w porządku. Ona umiera. Albo przynajmniej, umierała, ale teraz Harry powiedział, że znaleźli dawcę, a ja byłam dla niego taką suka na tym balu. Wcześniej wiedziała tylko, że umiera, a Louis przyszedł do po mnie i musiałam się tutaj dostać, bo bałam się, że zabraknie jej tutaj tak szybko. Nie chciałam Cię zostawić, ale musiałam. Potrzebowałam Cię tutaj, ale nie było Cię, bo uciekłeś ode mnie dzisiejszego ranka i byłam na Ciebie wkurzona. Miałam ochotę wrzeszczeć na Ciebię. Chciałam Cie wymazać ze swojego głupiego umysłu, ale nie było Cię....a teraz tu jesteś i po prostu chcę, żebyś mnie już zatrzymał. Po prostu...zostawiłeś mnie wtedy...- zaczęła się hiperwentylować i mruczała niezrozumiale w tym samym czasie, a łzy już toczyły droge na jej policzkach. Istotą było to, że była zdenerwowana i przerażona, a mnie przy niej nie było, kiedy potrzebowała mnie najbardziej. Miała rację, byłem głupi.<br />
-Wiem, kochanie. Przepraszam. - powiedziałem i kurwa właśnie to miałem na myśli.- Jestem tutaj i nigdy nie odejdę, dopóki nie powiesz mi, że mnie już więcej tutaj nie chcesz.<br />
-Dobrze. Bo przysięgam na Boga, że jeśli Justin Drew Bieber opuści mnie raz jeszcze, zapoluje na Twoje dolne partie i wyrwę Ci jaja. - powiedziała, po czym jej ramiona zaczęły falować, razem z wypływającymi kolejnymi łzami.<br />
<br />
Po prostu siedziałem z nią, kołysząc ją w tę i z powrotem, dopóki nie wyrzuciła wszystkiego z siebie. Jej łzy, jej frustracje, jej smutek...wszystko. Po pewnym czasie ucichła i na początku myślałem, że po prostu zasnęła, ale potem spojrzała na mnie przez opuchnięte oczy i uśmiechnęła się. Pocałowałem ją w czubek jej małego noska, który był lekko czerwony od płaczu.<br />
<br />
-Zrujnowałam Ci koszulkę - powiedziała ochrypłym głosem.<br />
-To tylko koszulka, Bello. Będzie dobrze. - Powiedziałem, dotykając jej ramienia.<br />
-Tak. Przepraszam, że załamałam się tak przed Tobą. Właśnie wzięłam Cię jako zakładnika i zmusiłam Cię do pociągu do Szalonego Miasta.Często tam jeżdżę, wiesz?- powiedziała ze wstydliwym wzruszeniem ramion. Wyciągnąłem rękę i chwyciłem chusteczkę z pudełka na stole.<br />
Zaśmiałem się lekko w odpowiedzi.<br />
-To nie jest tajemnicą, Bello.<br />
-Jak długo tu jesteś?- spytała ocierając łzy.<br />
-Nie długo- odpowiedziałem, biorąc chusteczkę i dokańczając pracę za nią. -Tak swoją drogą, gratuluję dawcy.<br />
-Ty to zrobiłeś, prawda?<br />
-Cóż, ale nie mam takiej mocy, Bello.<br />
-Tak, ale to Ty namówiłeś Harrego żeby przyszedł, prawda?<br />
-I może poprosiłem go, aby nadzorował opiekę nad twoją matką, tak.<br />
-Więc, jesteś jej wybawcą....domyślnie.Bo gdyby on nie wkroczył, nie zdobyłaby dawcy.<br />
-Nie jestem super bohaterem, Bello. - westchnąłem i schowałem jej kosmyk włosów za ucho. Podniosłem ręką jej podbródek i spojrzałem jej w oczy.- ale ja mógłbym złapać pędzący pocisk dla Ciebie, zakryć się potężną lokomotywą, skakać z wysokich budynków, by jednym krokiem dostać się do Ciebie.....cokolwiek Cię uszczęśliwi....ponieważ ja Cię kocham i to jest powód czemu to zrobiłem.<br />
-Też Cię kocham - wyszeptała.<br />
Krew w moich żyłach przyspieszyła a moje serce urosło do tego stopnia, że myślałem, że zaraz wyleci prosto z piersi. Kochała mnie. Moja Million Dollar Baby też. mnie. kochała.<br />
-Może nie wystarczyć pięknych słów, by opisać, jak bardzo, ale...<br />
-Hej-powiedziałem, zatrzymując jej kręte wypowiedzi.-to wszystko czego potrzebuję....po prostu wiedzieć, że też mnie kochasz.<br />
Zamknęła oczy i powoli wypuściła powietrze. Kiedy znów je otworzyła, jej miodowe oczy spojrzały w moje i powiedziała:<br />
-Justinie Bieberze, kocham Cię tak bardzo, że aż to boli.<br />
<br />
Powoli pochyliłem się i złapałem jej dolną wargę między swoje. Czułem jej pięści, zaciskające się na mojej piersi, kiedy odsunąłem się nieco, a potem znów ją pocałowałem, i znowu, za każdym razem, pogłębiając go coraz bardziej. Jak liznąłem jej wargę językiem, otwarła szerzej usta i dała mi wejście, o które pytałem, podczas gdy pociągnęła moja koszulę, próbując mnie do siebie przybliżyć. Nie przerywając pocałunku, wymanewrowałem tak, ze mogła się położyć na kanapie. Ułożyłem swoje kolana między jej nogami, lecz znów mnie pociągnęła, aż nasze klatki piersiowe się połączyły.<br />
<br />
Robiliśmy to jak para nastolatków w gabinecie mojego wujka, na jego kanapie, a ja czułem się naprawdę żywy. Moja ręka jeździła po zewnętrznej stronie jej ud i pod rąbkiem jej sukienki, lecz zatrzymałem się gwałtownie, kiedy doszedłem do jej biodra. Coś było bardzo nie na miejscu.<br />
Podważyłem palcami gumkę i puściłem ją z powrotem na miejsce.<br />
<br />
-Co to do cholery jest panno Groves?-zapytałem jej w usta.<br />
-Majtki - odpowiedziała bez tchu i zaczęła składać pocałunki w dół mojej szyi.<br />
-Wiem to. Co do cholery one robią na Twoim ciele?<br />
-Jasmine przyniosła mi je wraz z ubraniem.- powiedziała, złapała mój tyłek i przyciągnęła swoje biodra do moich.<br />
-Ale nie musiałaś ich ubierać....- powiedziałem, klepiąc ją w tyłek. Cóż, przynajmniej były to stringi.<br />
Zaklęła i wygięła plecy w łuk, kiedy przegryzłem trochę skóre na jej szyi i zacząłęm ją leniwie ssać.<br />
-Nie, ale zostawiłeś mnie i nie miałam nawet myśli, że je jeszcze zobaczysz. Poza tym, zerwaliśmy umowę. -jej oddech był nie równy, tak samo jak mój.<br />
-Kontrakt diabli wzięli, ale nadal należysz do mnie. - powiedziałem, pocierając palcami jej środek, co wywołało u niej jęk, który potwierdził moje słowa.- a byłaś niegrzeczną dziewczynką, Isabello.<br />
-Mmm, kocham to kiedy jesteś taki zaborczy i groźny - mruczała, owijając nogi, wokół moich bioder.<br />
To było coś co podobało mi się w naszym związku. Chcieliśmy tylko przyznać do siebie dozgonną miłość i byliśmy tam...robiąc wszystkie te nieprawidłowe rzeczy w biurze wuja. Ale to nie było w porządku. Nie tutaj, nie teraz.<br />
-Kochanie, chciałbym nie oszczędzić Ci tej kary, ale musimy przestać, zanim nas kompletnie poniesie - powiedziałem, odsuwając się powoli.<br />
Westchnęła i ułożyła głowę na podłokietniku, rozwiązując nogi z moich bioder.<br />
-Masz rację. - powiedziała, zamknęła oczy i przegryzła wargę. Otworzyła je ponownie i wskazała na moją klatkę piersiową. -widzisz? To jest właśnie to co Ty ze mną robisz, Justinie. - prychnęła, usiadła i poprawiła swoje ubrania. - przychodzisz tu, sprawiasz, żebym jeszcze bardziej się zdenerwowała, wiedząc, że nie możemy nic z tym zrobić...a moja matka jest właśnie gdzie tam na korytarzu, jadąc na operacje.Mam ochotę powiedzieć ojcu jak zabrałeś ze mnie ta słodkość i niewinność dziewczynki i odwróciła się do postawy dziewczyny pełnej nastoletnich hormonów.<br />
Zatrzymała się gwałtownie.<br />
-O cholera! George.<br />
-Co z nim? - zaśmiałem się.<br />
-Jak ja mam wyjaśnić Ciebie przed nim?<br />
-A co Ty na to 'Tato, to jest mój bardzo bogaty, bardzo gorący chłopak...on ma kolosalnego penisa i figlarny język?- zapytałem, liżąc swoją dolną wargę by ją zdenerwować.<br />
Zmrużyła na mnie oczy.<br />
-Mówię poważnie, Justin.<br />
-Taki też jestem i myślę, że już udowodniłem słuszność tego stwierdzenia, ale zawsze mogę odświeżyć Twoja pamięć. - powiedziałem ze złośliwym uśmiechem i pomachałem jej brwiami, wsuwając rękę na wnętrze jej uda.<br />
-Justin!-powiedziała klepiąc moją rękę. Wstała i zaczęła chodzić po pokoju. - Mój ojciec myśli, że byłam na NYU a nie w domu Justina Biebera. - oh....- jak mam mu powiedzieć, że spotkałam Ciebie?<br />
-Cóż, zawsze mogę pojechać, a on nie musi o mnie nic wiedzieć. - zaproponowałem.<br />
Zatrzymała się i odwróciła do mnie, wskazując w moją stronę swoim palcem.<br />
-O nie.. nigdzie nie idziesz, proszę pana. Chcę Ciebie tutaj, ze mną.<br />
-Ok, spokojnie. - wyrzuciłem w górę swe ręce w geście poddania się. Opuściła ręce znów na biodra i zaczęła żuć swoją dolna wargę. Musiała przestać to robić, albo wcale byśmy nie wyszli z biura, a za to pieprzylibyśmy się jak dwa króliki. Wstałem i podszedłem do niej. Wyciągnąłem jej wargę z zębów i osłoniłem jej twarz. -Wymyślę coś. Tylko wróć do swojej matki i znajdź jakiś sposób by powiedzieć Jasmine i Louis'owi, żeby tutaj do mnie przyszli, bez wiedzy Twojego ojca.<br />
-Co zamierzasz zrobić?<br />
-Nie wiem jeszcze, ale jestem pewien, że jeśli połączymy nasze trzy głowy to na pewno wymyślimy coś wiarygodnego.<br />
-Ok, - skinęła głową. Dałem jej czystego, delikatnego buziaka i odprowadziłem ją do drzwi.<br />
-Hej- powiedziałem, zatrzymując ją przed wyjściem. Odwróciła się i spojrzała na mnie - Kocham Cię.<br />
Uśmiech jaki mi przesłała był taki pełen energii, że mógł zasilić cały Nowy Jork.<br />
-Ja też Cię kocham.<br />
<br />
____________________<br />
<br />
Jak podoba się nowy blog? :)<br />
@kidrauhl3001<br />
<br />
______________<br />
<br />
JEŻELI BYŚCIE CHCIELI BYC INFORMOWANI ZAPRASZAM DO ZAKŁADNI 'INFORMOWANI' :)<br />
<div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com37tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-36855346457961120082013-06-20T01:13:00.003+02:002013-06-20T15:05:54.606+02:0016.JinxISABELLA<br />
<br />
-Ale..Ja też cię kocham - wyszeptałam do pustego pokoju. Ale nie mogłam pozwolić mu odejść, nie słysząc przynajmniej słowa.<br />
<br />
Wyskoczyłam z łóżka, aby pobiec za nim, ale kiedy przeszedł mnie dreszcz z powodu zimnego powietrza, zdałam sobie sprawę, że wciąż byłam naga. Wiedząc, że prawdopodobnie w domu jest ktoś z pomocy Justina, nie mogłam tam tak wyjść. Więc, złapałam jedną z jego koszulek i rzuciłam sobie przez głowe, biegnąc do drzwi na długi korytarz. Niemal spadłam głową w dół schodów, ale jakoś udało mi się utrzymać. Szarpnęłam drzwi i otworzyłam usta, by zacząć coś krzyczeć.. ale w tym samym momencie zobaczyłam koniec limuzyny, znikający za zakrętem.<br />
<br />
Za późno. Już go nie było. A ja.. Zostałam sama.<br />
<br />
Gdy limuzyna znikała mi z pola widzenia, coś mi sie stało. Spodziewałam sie porażki, cierpienia, zdrady, bólu serca.. ale to nie to.<br />
<br />
Nienawiść. Nienawiść.. Więcej nienawiści.<br />
<br />
Jak on kurwa mógł? To pojebane, że jego ogromne ego i jego duża głowa myślała, że wie, co zamierzam powiedzieć. Nastepnie, zanim cokolwiek powiedziałam udowodaniającego, że sie myli, on odszedł i kazał mi spierdalać.<br />
<br />
Niech sobie mówi co chce, ale ja jestem przekonana, że miał kurwa wystarczająco czasu na oddychanie, bo mój oddech przy nim się kurwa zatracał. Z resztą myślę, że miałam wystarczająco czasu, żeby mu powiedzieć co czuje, i jak sie czuję. I halo.. Pozwoliłam mu mówić na siebie Bella. A co do moich uczuć są całkowicie prawdziwe. Nie mam co do nich wątpliwości. Ta deklaracja to na prawde poważna sprawa, i byłam przygotowana na to.. dla niego.. dla siebie.. dla nas.<br />
<br />
A potem po prostu musiał iść i zniszczyć to i zniszczyć go wraz z tym, że niby wiedział co najlepsze dla kobiety. Bzdura!<br />
<br />
Kurwa.<br />
<br />
Wszyscy ci włochaci działacze, którzy byli za kobietami bez cycków, bez higieny, które nie mają szans.. Mieli rację. Mężczyźni byli osłami.<br />
<br />
Różnica między mną, a nimi jest taka, że mogę zrobić coś dla swojego mężczyzny, tak na prawde nic nie tracąć. Chciałam, żeby mnie wysłuchał, i stwierdził czy chce czy nie. Chcialam, żeby wiedział że go kochałam, a on czułby sie jak dupek. Miałam zamiar domagać się jego uwagi. Chciałam zobaczyć, że wie jak źle postąpił, i żeby nie wysuwał pochopnych wniosków ponownie. Jako, że jestem kobietą, cholera, kobietą, która oddała się mu cała, by ocalic życie chorej matki. Niech mnie diabli, jeżeli wejście w świat Justina będzie na nic.<br />
<br />
Zrezygnowałam z tej teorii, odwróciłam się na pięcie i ruszyłam z powrotem do domu, z głową uniesioną wysoko. Po szybkim prysznicu i odwiedzeniu szafy, wybierając nieodpowiednie ubrania, chwyciłam swój telefon, zanim wyjechałam.<br />
<br />
Byłam na prawdę pod wrażeniem, jak kipiało ode mnie, a mimo wszystko uniknęłam złamania karku i rozbicia czaszki, spadając ze schodów. Kiedy dotarłam na pierwsze piętro, usłyszałam podjeżdzający samochód. To musiał byc Riley, zawracający z Justinem. Jak doskonały to był czas?<br />
<br />
Następnie usłyszałam natarczywe walanie do drzwi oraz krzyki.<br />
<br />
-Belly Bean! Bellllly Beaaaaaaaaaaan! Rusz swój tłusty tyłek z wyra i otwórz te pieprzone drzwi, suko!<br />
<br />
Nie ma mowy, że mogłam sie mylić. To była moja bestia.. Louis Tomlinson.<br />
Podbiegłam do drzwi i szarpnełam je tak, żeby Louis nie walnął w nie ponownie.<br />
<br />
-Louis! - krzyknęłam, kiedy on cofnął sie o krok i zmierzył mnie od stóp do głów.<br />
-W co ty do chuja jesteś ubrana/y? - powiedzieliśmy oboje.<br />
-Jinx! Wisisz mi colę! - kryknełam w tym samym czasie on odparł<br />
-Jinx! Jesteś mi winna chuja!<br />
<br />
Za każdym razem, gdy graliśmy w tą grę, niegdy nie dostałam żadnej coli. Louis jednak zawsze dostawał chuja.. Na własną rękę, ponieważ według niego, byłam próżna w szukaniu dla niego, kogoś gorącego.<br />
<br />
Louis był ubrany w koszulkę czarną, e.. na czarnym tle.<br />
Cóż, w większości. Obcisle dżinsy, czarny golf, czarne skórzane buty. Ale Louis to Louis, musiał się odjebać. Miał jedną większą, niż życie różowego króliczka Playboya klamrę od paska, zawieszoną tuż nad jego biodrami, no i miał na sobie czarna czapkę z napisem 'Priss', oczywiście różowym, troche ponad jego idealnie zrobionymi brwiami. Ale to nie wszystko.. Miał piwne oczy, prawie czarne.<br />
<br />
-Co to za strój Mission Impossible? - zapytałam, kiedy daliśmy sobie przyjaznego buziaka w policzek i odsunęłam się na bok, by zaprosić go do środka.<br />
-Porywam cię - odpowiedział, kołysając biodrami. Potem odwrócił się ode mnie z usmiechem - Chłopak na pewno nie okantuje cię, co? Spójrz na siebie, jestes ubrana w małą czerwoną mini. Powiedzialbym, że pasuje ci jak ulał, byłoby to prawdziwe, gdyby rzeczywiście twoje cialo było odpowiednikiem tego. Oh.. Nie wiem co powiedzieć..<br />
<br />
Zmrużyłam oczy na niego. Louis właśnie powiedział, że wyglądam jak suka.<br />
<br />
-Jeny.. - powiedział, kładąc ręke na swojej klatce piersiowej - stałaś się lolitką, suko! I nie dzwoniłaś do mnie! Co do chuja?<br />
-Nie teraz - wskazałam na niego palcem - nie dopóki, nie powiesz mi, co masz na myśli przez ten cały czas.<br />
-Bierz swoje rzeczy i idziemy. Chodź.. Jetem na tajnej misji, żeby uratować twój tyłek z niewolniczego więzienia - powiedział, a potem rozejrzał się zachwycająco - mimo, że tak na prawdę to nie jest więzienie, jak można to w ogóle nazwać więzieniem.. To jest pieprzony pałac!<br />
-Louis? Louuuuuuis? - powiedziałam, machając rękoma i pstrykając palcami przed jego twarzą. Był totalnie zafascynowany domem Justina. Nie to, że go obwiniałam, przecież sama byłam zafascynowana, kiedy pierwszy raz tu przybyłam. Dla Louisa to była po prostu niebezpieczna sytuacja. Nie byłam wstanie kazac mu odejść. Zawsze byłam przekonana, że on nadawałby się do rodzinykrólewskiej, jako księżniczka, nie książe, nie król.. Księżniczka - Adam Lambert! - krzyknęłam, zwracając jego uwagę.<br />
-Gdzie? - zaskrzeczał, machając głową w prawo i lewo - przesuń swój tyłek, suko - lekko mnie popchnął, by spojrzeć za mnie. Na prawdę? Jak mogłabym ukryć za sobą.. kogoś takiego.. jak Adama Lamberta za sobą.<br />
-Jesteś bardzo przewidywalny - zasmiałam sie, ukrywając twarz - dobra teraz poważnie.. Dlaczego tu jesteś, i skąd wiedziałeś gdzie jestem?<br />
<br />
Louis wywrócił oczami i położył jedną rękę na biodrze, a druga wymachiwał.<br />
<br />
-Powiedziałaś mi, że kupił cię Justin Bieber, i na początku nie zrobiło to na mnie wrażenia, ale potem mnie olśniło, jak sukę w ciemnej alejce.. Justin Bieber z Scarlet Lotus, prawda? Mam na myśli, że jak wielu takich Bieber'ów ma wystarczająco dużo kasy, żeby kupic sobie osobistą panienkę? - zapytał, tym swoim aktorskim tonem, jak gwiazda porno, nadająca się na duży ekran. Racja.<br />
-Okej, może masz racje - zachichotałam.<br />
-Mam nadzieję, że wiesz że pożyczę tą sukienkę od ciebie. Wyglądałbym w niej sto razy lepiej - powiedział.<br />
<br />
Louis nie był jakimś modnisiem, ale lubił chodzić w moich ubraniach, udowadaniając co, że to on w nich lepiej wyglądał, niż ja. Nadęta suka wyszła z ukrycia, tylko po to, by wcisnąć się w wspaniały czarny top.<br />
<br />
-Chyba nie zamierzasz pakować się w to, między swoje poślady.<br />
Kochanie, pakuję się w takie rzeczy, wtedy kiedy nie jestem sam, wiesz o tym.<br />
-Nieważne - wywróciłam oczami - nadal mi nie wyjaśniłeś, dlaczego tu jesteś, kładąc na mnie nacisk. Czuję się dobrze, a tak na prawdę, to nie jest tak, że jestem więźniem. Justin traktuje mnie bardzo dobrze.<br />
Mój najlepszy przyjaciel wziął głęboki oddech i westchnął.<br />
-Muszę ci cos powiedzieć, skarbie.. - zaczął. Skarbie.. Nigdy nie mówił tak na mnie, chyba że chciał coś pożyczyć, co mnie wtedy denerwowało. Serce skoczyło mi do gardła i próbowało wyskoczyć z niego - Mar-Mar poczuła się gorzej - wyjaśnił, używając zdrobnienia, którego używał, mówiąc na moją mamę - przyjęto ją na University Washington Medical Center, i oni kazali zadzwonić po rodzinę. Obiecałem George'owi, że sprowadzę cię do domu. To nie wygląda dobrze, boo.<br />
<br />
Własnie wtedy drzwi się otworzyły i Jasmine stanęła w progu.<br />
<br />
-Dzień dobry, Bella! - przywitala mnie swoim zwykłym głosem, a mój świat jakby wywrócił się do góry nogami. Uśmiech natychmiast zszedł mi z twarzy, chyba zbladłam - Boże.. co się stało?<br />
-Justin miał rację.. - mruknęłam - moi rodzice potrzebują mnie bardziej, niż on..<br />
<br />
JAKE<br />
<br />
Głowa mnie boli. Boli jakbym był frajerem, zrzuconym z 20 piętra.. Boli. Albo jak jeden z tych żyrandoli z Tytanica, albo nawet jakbym był samym Tytanicem.<br />
<br />
Miałem kapcia w buzi.<br />
<br />
Otworzyłem jedną powiekę, i obserwowałem szkody. Zwykle, kiedy w ten sposób sie budziłem, zawsze były dwie lub trzy dziwki, których musiałem sie pozbyć szybko, żeby nie stały się zbyt czepliwe.<br />
<br />
Dzieki Bogu, że byłem w biurze w Scarlet Lotus.. sam. Mam nadzieję, że ta pizda Selena, zrozumiała moją aluzję, kiedy kazałem jej spierdalać wczorajszej nocy. Przynajmniej tak myślałem.. Przypomniałem sobie o pieprzeniu jej.. w dupę, bo cholera musiałem to pamiętać. Szkoda, że Bieber nie mógł tego zobaczyć. Wyraz jego twarzy, kiedy zobaczył, że Selena była ze mną, był bezcenny.<br />
<br />
Prawdopodobnie dlatego, że miał na ramieniu tą swoja pannę Isabellę Groves, to znaczy chyba jednak to ona miała go na ramieniu.. dosłownie.<br />
Ten mankiet na bransoletce, którą miała na sobie oznaczał ją jako jego własność, i to właśnie sprawiło, że chcę ją mieć. Po prostu potrzebowałem tego, do swojej gierki.. Bo kobieta taka jak Isabella Groves zamierzała wziąć cos więcej, niż puste obietnice i grube konto w banku, niż niższe kobiety.<br />
<br />
Wyciągnęłem się i poczułem każdy mięsień mojego ciała, które jęczało protestująco. Jedno było pewne jak cholera, ta wygodna skórzana sofa, którą sprowadziłem sobie z Włoch, nie pomogła moim plecom. Za dużo pieprzenia tutaj było w moim krótkim życiu. Ale cholera, miałem zamiar dalej to robić. To moje orgazmy! Nigdy nie dawałem żadnych gwarancji, kiedy było dobrze. Jeżeli posmak wczorajszej nocy płatał figle, i nie mogłem znaleźć żadnego sposobu na to by zdjąć ją z siebie, podczas gdy jej prezentem był mój chuj, to był jej porblem, nie mój.<br />
<br />
Chciałem przestać ruszać głową, kiedy siadałem z nadzieją, że nie będzie bolało. No niestety, cholera byłem obolały. Moja głowa zaczęła pulsować, ale po chwili, byłem w stanie stanąć na podłodze, żeby sie utrzymać na niej. Zrobiłem krok, i zygzakowato poszłem do swojej łazienki, no i byłem jeszcze troche pijany, więc chwyciłem buteleczkę z tabletkami przeciwbólowymi, które trzymałem w szafce. Wzięłem jedną do ust, cholera dwie, i podszedłem do zlewu z zimną wodą, i popiłem, bo do cholery w tej łazience nie było żadnego kubka. Kiedy spojrzałem w lustro, usmiechnąłem się do siebie. Każdy inny skurwiel, któwy ma za sobą taką noc, wygląda jak gówno, ale nie ja.<br />
<br />
Zawsze wyglądałem dobrze. Sięgnąłem po szczoteczkę, bo musiałem wyszczotkować zęby, ponieważ miałem taki zajebisty usmiech, że musiałem go utrzymać. Przetarłem usta ręcznikiem i udałem się do szafy z moimi świeżymi ubraniami. Ktoś taki jak ja, musiał zachować pozory i wyglądać ładnie.<br />
<br />
Prysznic mnie troche otrzeźwił, co wyszło mi na dobre, ponieważ miałem bardzo ważne spotkanie i musiałem być świeży. Na pierwszy rzut oka mój Rolex dał mi znac, że jeszcze dużo czasu.<br />
<br />
Byłem zszkowany, kiedy wyszedłem ze swojego biura i zobaczyłem Bieber'a wychodzącego z windy. Rozejrzał sie i jęknął, kiedy mnie zauważył. Tak myślę, że to na prawdę wciągające żyć w moim cieniu. Zawsze byłem o krok przed nim, i choćby się paliło i waliło, zawsze będę.. aż do dnia, dopóki nie odzyskam połowy jego udziałów.<br />
<br />
-Jet niedziela, Bieber. Co tutaj robisz? - zaptytałem z usmiechem. Nie dlatego, że mi zależalo, ale dlatego, że lubiłem zachodzić mu pod skórę.<br />
-Mam prace do nadrobienia - powiedział i wyciągnąl klucz do swojego biura. Oczywiście mial zamiar mnie sobie odpuścić, ale ja nie mogłem mu na to pozwolić, dopuki się z nim nie podroczę.<br />
-Wyszedłeś wcześnie zeszłej nocy. Nie martw się, wyjasniłem członkom zarządu i klientom, że wypadła ci nagła sytuacja - powiedziałem, zadowolony z siebie.<br />
<br />
Prychnął i postrząsnąl głową.<br />
<br />
-Mówiąc o.. ona jest gorącą kotką, to znaczy Isabella.. - powiedziałem - czekaj, jak to ona mnie nazwała? - zapytałem, dotykając brodę, kiedy sobie przypomniałem jak mnie nazwała - ah tak.. Remora. Może ci się wydawać, że twój kutas jest większy, co może byc prawdą, ale to nie powstrzyma od wyskoków mnie, Jake'a, co nie? Oczywiście, w przeciwieństwie do Seleny, Isabella będzie bronić swojego mężczyznę. Mogełm ją wykorzystać, jak kogoś na mojej liście dziwek.<br />
<br />
I..Bingo!<br />
<br />
Nienawiść zabłysnęła w jego oczach. Pierwszy błąd, to taki, że on się o nią bardzo troszczył, dzięki temu jeszcze bardziej jej chciałem.<br />
Zamknął dystans między nami i położył rękę na moim gardle, dociskając mnie do ściany. Drugi błąd, to taki, że atakował mnie w pracy.<br />
<br />
-Trzymaj się, kurwa, z daleka od niej! Słyszysz?! - wrzało od niego, przez zaciśnięte zęby, kiedy wskazał palcem w moją twarz - Trzymaj .. się kurwa.. z dala od niej. To twoje jedyne ostrzeżenie, Johnson. Przysięgam na Boga.. zabiję cię gołymi rękoma..<br />
<br />
Błąd numer trzy, to terrorystyczna gróźba. Może będę potrzebował dostać nakaz ochorny, wiesz.. Bo byłem przerażony, i nie powinienem przebywać we wrogim środowisku pracy.<br />
<br />
Posłałem mu swój zwycięski uśmiech, bo miałem go tam, gdzie chciałem go mieć. Widzisz? To był rodzaj reakcji emocjonalnej, że będę go ostrzegał. On nie był w swojej grze, nie myślał jasno.. nie miał pojęcia, że dał mi amunicję, to znaczy wszystko co potrzebne, do zasadzki na niego, by wykraść jego dumę i radość.. Scarlet Lotus będzie mój.<br />
<br />
Zadzwonił do niego telefon, i choć wyglądało to jakby nie chciał odebrać, zaklął i ostatecznie wycofał się, przywracając mi oddech.<br />
<br />
Zrobiłem wszystko, co mogłem, żeby zając się swoim kaszlem, ponieważ pocieralem sobie w miejscu, gdzie on mnie trzymał, podczas, gdy był zajęty odbieraniem swojego telefonu. Bieber nie był mięczakiem. Wiedziałem, że jeżeli wdalibyśmy się w jakąś sprzeczkę, byłby onieśmielającym wrogiem, ale nie pozwolę na to.<br />
<br />
-Co? - warknął do słuchawki.<br />
<br />
Zignorowałem go i ruszyłem w stronę windy, bo szczerze mówiąc nudziło mi się z nim. Miałem wzystko, co potrzebne, no i nadal miałem spotkanie, więc..<br />
<br />
-Jasmine, zwolnij.. Kto? Louis? Kim kurwa jest Louis? Cholera, nie.. Boże, gdzie ona jest? Nie, nie w porządku.. Dobra, uspokój się. Zadzwonię do Harry'ego, on pracuje tam.. Tak, idź.. Po prostu idź i bądź z nią, Jasmine - usłyszałem jego słowa, podczas gdy czekałem na windę. Nie mam pojęcia o co chodzi, ale mam to w dupie.<br />
<br />
Kiedy winda zadzwoniła i otworzyły się drzwi, spojrzał na mnie, a nastęonie oddalil telefon z dala od ucha.<br />
<br />
-Miałem na myśli, to co powiedziałem, Jake. Trzymaj sie od niej z daleka - ostrzegł ponownie.<br />
-Och, tak.. Pewnie. Masz moje słowo - powiedziałem, oczywiście z sarkazmem, gdy drzwi się zamknęły. Wiedzial, że nic tam nie zrobi, ale brzmiało to, jakby miał ręce pełne roboty, z tym kryzysem, który go wezwał. Powierzył mi dbanie o biznes.<br />
<br />
Powędrowalem do swojego czerwonego Vipera i odpaliłem go, leciała muzyka 'Queen - We Will Rock You', mój hymn przed piskiem opon, kiedy wyjeżdzam z miejsca parkingowego. Wszystkie środki transportu na drodze przede mną, wydawały się rozstałe jak Morze<br />
<br />
Czerwone i umożliwiały mi przejazd. Prawdopodobnie dlatego, że panowały pustki na dordze w niedzielny poranek, ale jednak chciałbym mysleć, że to przez to że jestem bogiem za kierownicą tego auta. Zgadza się.. Zróbcie miejsce dla mnie.<br />
<br />
Wjechałem na zasmiecony parking Gigandet. Obskórny, mały klub słynący z dużych umów handlowych, które z powodzeniem są przechowywane nisko.. jak podziemia. Są tu najlepsze dziwki, przawdziwe życie, w końcu każdy przedsiębiorca powinien meldować ich biznes plan.<br />
<br />
Podszedłem do tylnych drzwi i zastukałem dwa razy, w krótkim odstępie czasu. Jak na zawołanie, Laurent właściciel zakładu, otworzył drzwi.<br />
<br />
-Pan Johnson! Na czas, jak zwykle - przekonująco kłamał swoim Karaibskim akcentem. No i byłem co najmniej 20 minut spóźniony, bo dla Jake'a Johnson'a czas sie zatrzymał - Wejdź, wejdź.<br />
<br />
Wszedłem do ciemnego wejścia i zaciągnąłem sie głęboko.<br />
<br />
-Aww, słodki zapach cipki, i pieniążki z rana - zanuciłem - istnieje cos lepszego?<br />
-No co ty, człowieku - zaśmiał się i poklepał mnie po plecach - James czeka na ciebie w gabinecie z towarem. Chciałbym cie tam zaprowadzić, ale musze posprzątać po wczorajszej aukcji.<br />
-Ta.. spoko. Drogę znam.<br />
<br />
Szedłem korytarzem, bardzo dumnie stąpałem, aż w końcu doszedłem do gabinetu James'a. Nawet nie zapukałem, bo wiedziałem że na mnie czeka. Zawsze.. czekał.. na mnie. Nie ma innej opcji.<br />
<br />
Otworzyłem drzwi, a on tam był.. Wygodnie usadzony w fotelu i palił jointa.. Był nagi, jak w dniu narodzin.<br />
<br />
-Hej - przywitał mnie leniwie, przed opadające powieki, kiedy wydmuchiwał dym - myślałem, że już nigdy tutajnie dotrzesz.<br />
-Ta.. ja też - westchnąłem, zamknęłem drzwi i wzruszyłem ramionami - zaczęłeś imprezę beze mnie? - zapytałem, wskazując na puszyste, białe lilie, które trzymał na swoim biurku.<br />
-Nie, bez ciebie nie ma imprezy - odpowiedział z sugestywnym uśmiechem i przesunął dłonią po swojej klatce piersiowej.<br />
<br />
Powiesiłem kurtkę na wieszaku i podszedłem do niego powoli. Rozpięłem koszulę, by ujawnić swój wyrzeźbiony brzuch, który pod nią ukrywałem. Lubił patrzeć, jak sie poruszam. To było dla niego. James był niczym jakaś suka, ale to mój mały, brudny sekret. On i kokaina to były moje jedyne słabości. Lepiej dla mnie, żeby nikt o tym nie wiedział.<br />
<br />
Kiedy dotarłem do miejsca, gdzie siedział górowalem nad nim w dominującej postawie. W swoim życiu zawsze był panem, który górował nad słabszymi, ale ze mną, to ja byłem drapieznikiem, a on ofiarą. Zawsze. Chwyciłem go za włosy na czubku głowy i pociągnąłem mocno, zmusając go, by na mnie spojrzał. Jedno spojrzenie, i już wiedzialem, że jest na mnie napalony. Chcial mnie już miec, ale najpierw chciałem, żeby sobie wciągnął.<br />
<br />
Zanurzyłem czubek mojego małego palca, w towarze i przeniosłem go do jego nosa. James zatkał sobie drugą dziurkę palcem, zamknął oczy i wciągnął biały proszek.<br />
<br />
-O tak, kochanie. Dobre gówno, co nie? - zapytałem go, swoim ochrypłym głosem, a on powoli otworzył oczy i spojrzał na mnie, tymi swoimi dziecięcymi, niebieskimi oczami. Oblizałem sobie wargi językiem, a on patrzył na moje usta. Ten widok strasznie mnie podniecił i strasznie stwardniałem. Pocałował mnie i zaczął ssać moje wargi, zanim parsknął i odwrócił się, bym mógł wymierzyć cel.<br />
<br />
Kochałem swoje pieprzone życie..<br />
<br />
~*~<br />
<br />
-Nie zostawiaj mnie tutaj na tak długo, następnym razem - powiedział James, kiedy zapinał ostatni guzik mojej koszuli - tęsknię wtedy za tobą, jak szalony, kiedy cię tu nie ma.<br />
-Oj, ja też za tobą tęsknię, Jamie, ale wiesz co mówią.. Rozłąka sprawia, że bardziej kochamy - powiedziałem, posyłając mu usmiech. To zawsze go zmiękczało, a ja grałem w to jak profesjonalista. Musiałem utrzymać swój wizerunek. W końcu nie wszyscy byli tolerancyjni dla biseksualnych, czy gejów. Tak, nie mogłem sobie pozwolić na te wszystkie dziwki. To było niewiarygodne, że sex i kokaina, nigdy nie stanie między nami.<br />
<br />
-Twój strzał jest w dolnej szufladzie biurka - powiedział James, kiedy wstał z kanapy i wolnym krokiem przeszedł do łazienki, ze swoją nagą dupą na wierzchu. Cholera miał taki ciasny tyłek.<br />
<br />
Podszedłem do biurka i otworzyłem dolną szufladę, aby wziąć swoje, i to co zobaczyłem.. Teczka z podpisem 'Isabella Groves', napisanym w kolorze czerwonym. Mogłem zobaczyć ten seksowny uśmieszek na twarzy z ostatniej nocy. Wiedziałem, jaki rodzaj działalności mój chłopak prowadzi, więc cholernie mnie ciekawi dlaczego James, trzyma to tutaj. Usłyszałem prysznic z łazienki, więc wyciągnąłem teczkę i ją otworzyłem, czytając pierwszą strone dokumentu.<br />
<br />
Uśmiech zadowolenia wkradł mi się na twarzy, kiedy czytałem to, co wydawało się być umową, zobowiązującą, by przez 5 lat Isabella trwała przy boku Justina Biebera.<br />
<br />
-Cóż.. Pieprz mnie Justy, Justy, Justy - prychnąłem - podobnie, jak przy dziecku cukiernika - śmiałem się, widząc podpis Justina, tuż przy podpisie Isabelli.<br />
<br />
Zamknęłem teczkę i umieściłem ją spowrotem na miejscu. Tak było bezpieczniej, żeby wróciło to na swoje miejsce, a ja wiedziałem, że James mógłby mi to dać w każdej chwili, kiedy bym go o to poprosił. Jak to on, głównie dlatego, że był we mnie zakochany, no i był zahipnotyzowany przez mojego fiuta. Tak długo, dopuki nie czuł się zagrożony przy jakiejś lasce. Najważniejsze było to, że w końcu wygrałem. To co się stało między mną, a Justinem dziś rano w biurze.. To moje słowo, przeciw niemu. I chociaż nie miałam żadnych wazniejszych spraw, byłem bardzo zadowolony, mieszając jego nazwisko z błotem. Nie było sposobu, by udowodnić to, co się stało. Ale teraz.. Miałem wszystko na piśmie.<br />
<br />
Scarlet Lotus bęzie mój.<br />
<br />
_______________<br />
<b><span style="color: #b45f06;"><br /></span></b>
<b><span style="color: #b45f06;">Mamy 16 rozdział! Na serio przepraszam, że obiecałam, że będzie niedziela/poniedziałek. To była pusta obietnica! No, ale jeżeli wchodziliście na aska, to wiecie dlaczego.</span></b><br />
<b><span style="color: #b45f06;"><br /></span></b>
<b><span style="color: #b45f06;"><br /></span></b>
<b><span style="color: #b45f06;">Jak zwykle jestem wkurzna na Jake'a! Jak on mógł?!</span></b><br />
<br />
______________<br />
<br />
<b><u><span style="color: #b45f06;">Chciałabym podziękować za już prawie 5 tysięcy wyświetlen w 2 dni, moc jest w Was.</span></u></b><br />
<b><u><span style="color: #b45f06;">Jeszcze jedna sprawa, chcę żeby tu sie pojawiło na prawde dużo komentarzy, pinieważ, rozpatruje opcje informowani, i chcę widzieć i wiedziec ile was tak na prawdę jest! Moge na was liczyć?</span></u></b><br />
<b><u><span style="color: #b45f06;">No i w ogóle rozdział sie podoba?</span></u></b><br />
<b><u><span style="color: #b45f06;">TAKŻE BIJCIE REKORDY W KOMENTARZACH SKARBY <3</span></u></b><br />
<b><u><span style="color: #b45f06;">Kocham was, mega mooocno.</span></u></b><br />
<b><u><span style="color: #b45f06;">Follownijcie naszych bohaterów:</span></u></b><br />
<b><u><span style="color: #b45f06;"><br /></span></u></b>
<b><u><span style="color: #b45f06;">@MdbInsabellaPL</span></u></b><br />
<b><u><span style="color: #b45f06;">@MdbJustinPL</span></u></b><br />
<b><u><span style="color: #b45f06;">@MdbJasminePL</span></u></b><br />
<b><u><span style="color: #b45f06;">@MdbRyanPL</span></u></b><br />
<b><u><span style="color: #b45f06;"><br /></span></u></b>
<br />
<a href="http://ask.fm/bieberrockus69" target="_blank">ASK </a><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com43tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-56329276130070152082013-06-17T16:32:00.001+02:002013-06-17T16:41:44.609+02:00INFORMACJA!Kochani moi drodzy! Jak widać przeniosłyśmy nasze tłumaczenie na blogspota.<br />
Myślę, że to będzie dużo lepsze rozwiązanie, tym bardziej, że niestety nie dałybyśmy rady wykupić PRO na kolejny miesiąc.<br />
Chciałabym podziękować za 130 tysięcy wyświetleń na pohotoblogu z tłumaczeniem! Chce widziec drugie tyle tutaj! I mówię poważnie, hehe! :)<br />
No w każdym bądź razie, rozdział 16 pojawi się już tutaj, jeszcze nie wiem kiedy, błagam nie zjedźcie mnie :*<br />
Kocham Was <3<br />
<br />
ASK - <a href="http://ask.fm/bieberrockus69" target="_blank">bieberrockus69</a>paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-72817384234376781452013-06-17T16:19:00.002+02:002013-06-17T16:37:29.291+02:0015.Making Love Out Of Nothing At AllJUSTIN<br />
<br />
-Nie mogę odwrócić przeszlości. Nie mogę jej zmienić. I to mnie zabija...-mogłem usłyszeć jak mój głos się załamywał od emocjonalnego kotłowania się emocji w środku. Starałem się nad nim panować, ale kiedy spojrzałem na nią. Leżała tam na schodach z podwiniętą sukienką.. Jak ja jej mogłem zrobić coś takiego? Obiecałem sobie, żeby już nigdy jej tak nie traktować, ale moje słowo znaczyło gówno, nawet dla samego siebie. Przebiegłem dłońmi po twarzy, warcząc z frustracji. Nie mówienie Isabelli o tym co wiedziałem, było równoznaczne z tym, że ją zmusiłem, doprowadzając do tego momentu. Nie mogłem wytrzymać tego dłużej. Musiało to ze mnie wyjść.<br />
<br />
Musiałem oczyścić ten sekret, ponieważ jeśli bym tego nie zrobił to przekroczyłbym cienką linię szaleństwa i przegięcia, a rzeczy pomiędzy nami mogłyby się pogorszyć.<br />
Po prostu powiedz te cholerne słowa Justin!<br />
-Ja wiem Isabello.Wiem o twojej matce, wiem ze to jest powód dlaczego to zrobiłaś. Nie chce cie już więcej pieprzyc, ponieważ... to nie było prawidłowe. Nie chce cię więcej pieprzyc, ponieważ gdzieś wzdłuż tej drogi stało się to nie do pomyślenia-powiedziałem wyrzucając ręce w powietrze-Jezus.. Zakochałem się w Tobie. Jesteś zadowolona? Teraz już wiesz. Ku zaskoczeniu to nigdy nie chodziło o nią. Zawsze byłaś ty.<br />
<br />
Tak, zrobiłem to. Powiedziałem jej wszystko.<br />
Po prostu na mnie popatrzyła, oszołomiona. I.. wszystko co moglem zrobić to usiąść i poczekać na powolną śmierć, ale nie teraz i nie tutaj. Mogła znaleźć mnie, jak będzie gotowa i poczuje się znacznie lepiej, kiedy zrobi to w naszym pokoju. Przynajmniej pod względem bezpieczeństwa w czterech ścianach będzie lepiej, jeżeli nie zechce mnie zrzucić z tych cholernych schodów. Opuściłem ręce z porażką i rozpocząłem długą drogę na piętro. Moje nogi były ciężkie, moje stopy jak klocki z cementu, kiedy wziąłem pierwszy krok, chcąc stąd odejść. Wszystko we mnie krzyczało, żeby pójść w inny kierunek, wziąć ją w ramiona i uciec, jak szalony mężczyzna. Wziąć ją z dala od tego wszystkiego... Gdzieś, gdzie świat zewnętrzny nie mógłby już w nas ingerować. To był ten marzyciel we mnie.<br />
<br />
Realista.. wiedział, że nie może ukryć jej przed tym gównem. Z każdym krokiem kiedy szedłem korytarzem prowadzącym do naszego pokoju czas zdawał się wydłużać, ale w końcu się udało.Pchając ołowiane pokrętła, otworzyłem miejsce, gdzie pierwszy raz skonsumowaliśmy naszą relację. Nawet musiałem z tego wyszydzić. Skonsumowaliśmy...to słowo brzmi za czysto, z tym co faktycznie się wydarzyło.Bardziej.. popełniłem błąd od samego cholernego początku. Zdjąłem kurtkę i rzuciłem ją na ziemie jakby była szmatką, zamiast drogą, na miarę dzieła kamizelką, którą byla. Miałem to w dupie.<br />
<br />
Miałem większe problemy w swoim życiu, niż czy moja kurteczka się pomnie czy nie. Problem numer jeden, posiadałem niewolnice seksu. Problem numer dwa, zakochałem się w tej niewolnicy seksu. Problem numer trzy, moja niewolnica seksu miała umierającą matkę, a ja ją trzymałem z dala od niej. Problem numer cztery, wiedziałem o tym wszystkim, a i tak dalej pieprzyłem ją na schodach jak jakiś cholerny zwierz.<br />
Jakim ja pieprzonym dupkiem się stałem....<br />
<br />
Chwyciłem swoja paczkę Marlboro, wyłożyłem się na kanapie i opadłem na poduszki. Płomień z mojej zapałki rozświetlił pomarańczowym<br />
<br />
światłem ciemny pokój, podpaliłem papierosa i po chwili wypuściłem z ust dym.Nikotyna uspokoiła mnie, a Jezu cholernie tego potrzebowałem. Byłem gotowy do wybuchu, gotowy do zburzenia domu, który moi rodzice zbudowali własnymi, gołymi rękami, dopóki nie zostałoby nic, prócz sterty gruzu. Bo to było tym, w co zamieniało się moje życie.. w pieprzony gruz.<br />
<br />
Zgasiłem papierosa i wyrzuciłem go, podciągając swój kretyński tyłek i ściągając z siebie resztę ciuchów. To było coś, czego potrzebowałem. Prysznic. Moje ubrania wyrzucałem za siebie idąc do łazienki, bo wciąż mnie nie interesowało gdzie wylądują. Wszedłem do środka, nawet nie interesując się światłem, bo w ogóle nie chciałem zobaczyć swojego odbicia w lustrze. Obrazy z tamtego dnia,<br />
<br />
kiedy ich przyłapałem, przypominały mi tylko jak ja i Jake Johnson byliśmy do siebie podobni i nie chciałem tego znowu widzieć.<br />
Co do chuja było ze mną nie tak? Im więcej starałem się nie być nim, tym bardziej nim byłem. Przeleciałem ją na pieprzonych schodach.<br />
<br />
Przeleciałem ją bez żadnych emocji, nie dając jej żadnej przyjemności, przeleciałem ją i ją tam zostawiłem i to wszystko po tym co sobie obiecałem.<br />
Kurwa.<br />
<br />
Wszedłem pod prysznic, nie puszczając ciepłej wody, ponieważ lodowata woda dla chłopców nie była najprzyjemniejszą rzeczą, ale to było to, na co zasługiwałem. Wszystko czego chciałem, to było odpoczęcie do tego stopnia, żeby mieć nadzieje, by popaść w śpiączkę, w której nie czułbym bólu, który założył obóz w moim sercu. Ale to co chciałem i to co musiałem, to były kompletnie dwie różne rzeczy.<br />
<br />
Musiałem się zmierzyć z tym co zrobiłem. Musiałem stanąć przed Isabellą i wziąć to jak mężczyzna, przed tym jak skopie mi tyłem za wchodzenie w jej interesy. Musiałem spojrzeć jej w oczy i przeprosić za kradzież jej cnoty. Musiałem dać jej wolną rękę, by wyszła z mojego życia, bez nadziei, że kiedykolwiek znów ją zobaczę. I musiałem poczuć się złamany po utracie jej.<br />
<br />
Emocjonalnie i fizycznie wyczerpany, oparłem głowę o ścianę, używając ramię jako podpórkę, pozwalając zlatywać wodzie po moim ciele. Miałem nadzieję, że prysznic mógł zmyć brud, który parzył od wewnątrz, barwiąc moją duszę, ale to było po prostu nie możliwe, chyba, że znalazłbym sposób by wyciągnąć to wszystko na wierzch. Nawet mydło i woda nigdy by nie zrobiły takiego triku.<br />
<br />
Jedyne co mogłem zobaczyć to sposób w jaki na mnie patrzyła, kiedy leżała na tych schodach. Sposób w jaki jej biodra się kołysały i sposób w jaki jej sukienką była podwinięta, ujawniając jej kremową gładkość między nogami. Jak miękka była jej skóra, kiedy nałożyłem jej naszyjnik. Jak ona smakowała, gdy ocierała się ustami o moje z wdzięcznością. I dalej mogłem ją czuć. Jezu, z samym wspomnieniem o tym, było mi ciężko. Chciałem, żeby rzeczy potoczyły się inaczej. Chciałem, żeby zamiast stać tam, tarzając się we własnym poczuciu winy, mogłem trzymać ją w swoich ramionach.<br />
<br />
Ale ja to zrujnowałem. Zniszczyłem ją i zniszczyłem siebie.<br />
W ciemności, mój zdezorientowany umysł rzeczywiście zaczął płatać mi figle. Przysięgam, że poczułem jej ręce, owijające się od tyłu wokół mojej klatki i delikatny pocałunek, który złożyła na środku moich pleców.Zacząłem świrować jeszcze bardziej, bo ogarnął mnie jej zapach, mocniejszy w gorącej parze, która unosiła się w pomieszczeniu. Mój penis naturalnie zareagował na jej obecność i zacząłem się zastanawiać ile potrwa czasu, zanim ja i on zapomnimy o niej.<br />
<br />
-Proszę, odwróć się - mógłbym pomyśleć, że ona tam naprawdę stała, ale jej głos był tak cichy i niepewny. Przez to wiedziałem, że to musiało być tylko złudzenie, które stworzyłem sobie w głowie.<br />
-Justin? Proszę.. nie możesz tak po prostu ode mnie ucieć, po zrzuceniu takiej bomby. To.. popieprzone.<br />
Tak, to była faktycznie ona. Jedyny powód przez co mogłem pomyśleć, że to naprawdę była ona, było to, że prawdopodobnie złapałaby mojego penisa i wsadziła mi go w dupę, za mieszanie się w jej sprawy. Musiałem się z tym zmierzyć, bo przybiła mnie do muru. I zasługiwałem na wszystko co miała zamiar powiedzieć czy zrobić.<br />
Powoli odwróciłem się, moje oczy w końcu dostosowały się do ciemności, ale nie było szans by zobaczyć ją całą, kiedy w łazience nie<br />
<br />
było żadnego źródła światła.<br />
-Wiem, i naprawdę przep...<br />
<br />
Nie dostałem nawet pozwolenia na dokończenie, kiedy poczułem jak przycisnęła swoje ciało do mojego i...zabijcie mnie...była naga.<br />
<br />
Myślę, że po tym co zrobiłem, mogłem spodziewać się wszystkiego, ale na pewno nie pocałunku. Jej usta pieściły moje : delikatnie, wrażliwie...nie-kurwa-wiarygodnie. To był najsłodszy pocałunek, którego byłem odbiorcą.Wplotłem palce w jej włosy, jeszcze bardziej ją do siebie przybliżając i zapamiętując jak ona smakowała, jak dotykała i jak pachniała.. bo nie mogłem przewidzieć, czy kiedykolwiek będę znów miał taką szansę. Cholera, kochałem ją.<br />
<br />
Jej ręce były na całym moim ciele, naciskając na moje plecy, ramiona, brzuch....to było jakby zostawiała trwałe wrażenie drgania wszędzie gdzie mnie dotknęła. Próbowała jeszcze bardziej się przybliżyć i gdyby to było możliwe otworzyłbym moja cholerną klatkę i wpuścił ją do środka, zamykając ją i już zostawiając tam na zawsze.<br />
<br />
Popieprzone było tylko to, że nie widziałem dlaczego to robiła.<br />
A potem przerwała pocałunek. Czułem jak jej piersi unosiły się i opadały, słyszałem jej ciężki oddech, który przyśpieszył kiedy poczuła ciepło z mojej mokrej skóry.<br />
<br />
Położyła głowę na miejscu tuż nad moim sercem.<br />
<br />
-Kochajmy się, Justin. Tylko raz... pokaż mi, jak to jest być kochanym.. przez ciebie.<br />
Wiedziałem, że powinienem odmówić, ale gdzieś w środku, byłem słabym człowiekiem, ale tylko dla niej. A ja chciałem, żeby dowiedziała się, że to co mówiłem było prawdą. Zwłaszcza po tym, co jej zrobiłem, co ja zrobiłem jej na pieprzonych schodach. Ale nie pod cholernym prysznicem, gdzie nie mogłem zobaczyć nawet jej twarzy.<br />
<br />
Pocałowałem ją w czubek głowy, lekko ją pchając, by móc podnieść jej podbródek i złożyć miękki pocałunek na jej delikatnych ustach.<br />
<br />
Wyłączyłem wodę, wsunąłem ręce na jej uda i uniosłem ją, przykładając ją sobie na biodra. Isabella związała palce na mojej szyi i przycisnęła czoło do mojego. Wyszedłem spod prysznica i zaniosłem ja do naszego pokoju.<br />
<br />
Jej oczy nie opuściły moich, kiedy szedłem do łóżka. Wciąż było ciemno, ale chmury na niebie były nieliczne, więc mogłem już widzieć jej kremową skórę, skąpaną w blasku słońca, który sączył się przez okna. Kiedy położyłem ją na łóżku, zdałem sobie sprawę, że miała tak cholernie dużo wspólnego z tym ciałem niebieskim, który wisiał wyeksponowany na czarnym niebie. Ona sama, wyróżniała się z morza tych wszystkich gwiazd, przyćmiewając nawet najjaśniejszą z nich. Była tam, ale nawet jak bardzo bym próbował, tak naprawdę nie mogłem do niej dotrzeć. Chciałem otrzymać tą jedyną szansę, to jedną rakietę w kosmos.. nie miałbym zamiaru zmarnować jej.<br />
<br />
Moje serce waliło mi w uszach tak głośno, że po prostu wiedziałem, że je słyszy. Bałem się jak cholera, obawiając się zobaczy mnie jako tchórza, którym byłem, a nie jako pewny siebie człowiek, ciężko pracujący. Aby dać jej to, co chciała, musiałem odsłonić wszystko, rozebrać się do zera i zostawić siebie całkowicie bezbronnym.I zrobiłem to.. dla niej. Cholera, ja mógłbym jej dać cokolwiek o co by poprosiła. Jeśli chciałaby moja rękę? Mogłaby ją wziąć. Moją nogę? Mogłaby wziąć. Moje serce? Moja dusze? To już było jej.<br />
<br />
Wpełzłem do łóżka i położyłem się po mojej stronie, obok niej, głaszcząc ją po policzku, pozwalając by mój palec powoli ześlizgnął się na jej szyję. Zadrżała pod moim dotykiem i uświadomiłem sobie, że nawet jej nie przykryłem, jak kretyn, nie myśląc, że mogło być jej zimno. Ale kiedy złapałem za kołdrę by pokryć jej ciało, zatrzymała mnie kładąc rękę na moim ramieniu.<br />
-To nie z zimna. - szepnęła z lekkim uśmiechem. Moje serce zrobiło fikołek w klatce piersiowej.<br />
<br />
Połączyłem swoje wargi z jej, pochylając się nad nią, uważając by nie przestać się opierać o łóżko. Moja dłoń kontynuowała wędrówkę po jej ramionach, przejeżdżając obok jej piersi i wreszcie spoczywając na biodrze. Każdy ruch, każde wygięcie przypominało mi jak cenna była, albo przynajmniej powinna być. Zasłużyła, by ją czcić, czcić za to jakim skarbem była.<br />
<br />
Przykryłem jej prawe udo swoim, prześlizgując kolano między jej nogi. Dłonią przesunęła po moich żebrach i przyciągnęła mnie bliżej, na co mój język przejechał po jej dolnej wardze, prosząc o wejście. Nie wahała się; czubek jej języka wyszedł i przywitał mój jak starego kochanka, obejmując go po latach rozłąki.<br />
<br />
Moje opuszki musnęły jej miękkiej skóry brzucha, podróżując dalej w górę, alby wreszcie dotrzeć do jej utwardzonego szczytu. Drogi Boże, jęknęła mi w usta i wygięła plecy w łuk, prosząc o więcej.<br />
Przerwałem pocałunek, a moje usta przeszły na delikatne linie jej szczęki, po jej smukłej szyi aż do jej obojczyków. Delikatnie ssałem jej skórę, bo nie chodziło mi o oznaczenie jej, ona nie była moją własnością lub moją zabawką, chodziło mi o pokazanie jej miłości. Ona zasługiwała na to, żeby być kochaną.<br />
<br />
Trzymała się moich bicepsów, lecz po chwili przejechała dłonią w dół po moich ramionach i klatce, pozostawiając za sobą ogień. Każdy mięsień był w stanie gotowości, każdy jej dotyk wysyłał impulsy przyjemności do mojej dolnej partii. Ona mogła mi to robić; czy graliśmy w wampirów w moim pokoju rozrywki, czy prawie jak ekshibicsjoniści w mojej limuzynie lub robiliśmy bekon w kuchni....mogła to dla mnie robić. Byłem zaciśnięty w jej zdolnych rękach i to by nigdy nie było takie samo uczucie z kimś innym.<br />
Pociągnąłem jej rękę do swoich ust i pocałowałem ją w nią kilka razy, po czym przyłożyłem ją do swojego serca, tak aby mogła poczuć jego łomot. To było dla niej.<br />
<br />
Po jednym delikatnym pocałunku w jej soczyste usta, zanurzyłem głowę i wziąłem w wargi jedną z jej perfekcyjnych sutków, wirując wokół niej językiem, aż zaczęła głośniej dyszeć, wyginając się do mnie. Ssałem wrażliwą skórę i śmigałem po niej językiem. Jedna z rąk Isabelli była w moich włosach, druga trzymała moje ramię, trzymając mnie przy sobie. Była zmuszona, by mnie puścić, kiedy przeszedłem na jej drugiego sutka, chcąc obsypać go równą uwaga.<br />
<br />
Dałem jej jeszcze krótkie muśnięcie, a następnie przeniosłem się bardziej w dół, całując każdy centymetr jej skóry. Nie mogłem pominąć żadnej części. Wsunąłem rękę pod jej kolano i podniosłem jej nogę opierając o swoje biodro, delikatnie dotykając penisem jej wejście. To była mimowolna reakcja na jej bliskość. Nie chciałem tego robić, ale sądząc po jej jękach i tym jak się do mnie przysuwała, nie miała nic przeciwko. W rzeczywistości, jej ręka zsunęła się po plecach na mój tyłek, napierając na siebie bardziej. Ciepło jej pobudzenia, które weszło w kontakt z moim penisem, było bardzo zgubne. Więc, oddaliłem się od niej i nie zważając na jej pomruki protestów przeniosłem się jak najbardziej w dół i rozłożyłem jej nogi, zakładając je sobie na ramiona.<br />
<br />
Kochałem to, że zawsze była taka dla mnie.. naga, miękka i oh.. taka mokra. Przytrzymując jej wzrok, umieściłem czysty pocałunek na wierzchołku jej fałdek. Zamknęła oczy, przegryzła dolną wargę i pozwoliła, by głowa z powrotem spadła na poduszkę. Odzew szybko przeszedł przez jej ciało, znów wyginając się w łuk, a jej biodra podniosła lekko do góry, pokazują, gdzie chciała, żebym był. Więc, przyjąłem jej ofertę, zanurzając głowę, smakując jej pysznych soków, które ogarnęły moje całe usta.<br />
-Justin....<br />
<br />
Moje imię brzmiało jak rozpaczliwy zarzut, jakby spadł z jej ust. Jej biodra lekko wirowały, zaplotła palce w moje włosy i zacisnęła bardziej uda na moich ramionach. Nie za mocno, żeby mnie nie udusić, ale wystarczy, żebym był, gdzie chciała. Podparła się swoją małą stopką o moje plecy, zsuwając nią w dół, do mojego tyłka i znów do góry i znowu i znowu. Wsunąłem w nią dwa palce, zwijając je w tę i z powrotem, w tym czasie, liżąc, ssąc i całując jej cenne niebo. A potem, zbyt szybko, zadrżała pod moimi manipulacjami. Jej uda jeszcze bardziej się napięły, rękami ciągnąc za włosy i wydała z siebie dźwięk, którego nigdy.. nigdy kurwa nie zapomnę. On nie był głośny;<br />
<br />
Isabella nigdy nie była gwiazdą porno kiedy dochodziła.; ale to było zwierzęce, jak ryczenie lwa skąpanego w promieniach wieczornego słońca.<br />
Mogłem poczuć wilgotność na główce mojego penisa, grożącą przedwczesne jej się przedostanie. Zignorowałem swoje własne pragnienie by zaspokoić jej potrzeby, chcąc doprowadzić ją znów na skraj wytrzymałości, tak żeby usłyszeć jak krzyczy, jakby spadała z krawędzi urwiska. Mój język i palce nadal nad nią pracowały, prowadząc ją przez orgazm. Powoli rozluźniła swoje uda, dając mi zgodę na zakończenie mojego pokazu. Nie to, że tego chciałem, ale musiałem przestać z obawy, że mógłbym już nigdy tego nie skończyć. Mój wzrok powędrował przez jej ciało, które wiło się pod moim spojrzeniem.<br />
<br />
-Jesteś tak...piękny. -wyszeptała.<br />
Spojrzałem jej w brązowo mleczne tęczówki, odzwierciedlające światło księżyca.<br />
-Ani trochę piękny jak ty, Isabello. - To była prawda. Nie potrzebowała fantazyjnego domu, drogich samochodów czy wysoko położonego zawodu. Wszystko co potrzebowała miała w swoim czysto złotym sercu. Była tak samo piękna wewnątrz jak i na zewnątrz... i to było to co różniło mnie od niej.<br />
To było to, co sprawiało ją idealną.<br />
Nie byłem w stanie dłużej na nią patrzeć, bez dotknięcia jej. Podczołgałem się do góry, unosząc się nad nią. Uważałem na to, żeby utrzymać się na ramionach i odsunąłem jej niesforny kosmyk włosów za ucho.<br />
-To.. powinien być nasz pierwszy raz - powiedziałem i powoli w nią wszedłem.<br />
<br />
Wypuściła kilka delikatnych jęków, kiedy moje usta zakryły jej. Isabella skrzyżowała nogi na moich plecach, a ja zacząłem ruszać się tam i z powrotem do jej wnętrza, bardzo powoli. Jej paznokcie wbijały się w moje łopatki za każdym pchnięciem. Odsunąłem się od pocałunku i przeszedłem na jej szyję, muskając ją otwartymi pocałunkami a także liżąc i ssając. Podniosłem się na jedno ramie, a drugą ręką ująłem jej pyszny pośladek, gładząc jej udo. Kiedy złapałem ją w zgięciu w kolanie, podniosłem je, pozwalając wejść w nią jeszcze głębiej. Potrzeba poczucia mnie jeszcze bardziej przejęła jej dusze. Jej obie ręce zjechały po moich plecach, trafiając na moją pupę. Isabella była całkowicie gorącą laską. Upewniłem się, że robię to najbardziej na jej korzyść, wbijając się w nią jeszcze głębiej. Ruszałem moimi biodrami na tyle, żeby ocierać się o jej mały kłębek nerwów. Wiedziałem, że tego pragnie.<br />
<br />
Tam i z powrotem, nasze ciała ruszały się jak przypływ i odpływ fal oceanu, które wysyłały alarm przed skalistym brzegiem by cofnąć się i zrobić to jeszcze raz. To była magia, coś o czym można było tylko czytać w soczystych romansach. Ale nigdy dwa ciała nie były lepiej dopasowane niż nasze, czy w prawdziwym życiu czy nawet w udawanym.To było coś co sprawia, że można uwierzyć, że spotkało się swoja druga połówkę. Gorzej, że byłem jedynym, który tak myślał, ale nieważne jak to bolało, nie obchodziło mnie. Byłem skazany na kochanie jej, tego byłem pewien. Nawet, jeżeli to miała być jakaś lekcja dla mnie, w końcu dowiedziałbym się jak to jest bardziej dbać o kogoś innego a nie tylko o siebie.. po raz pierwszy.<br />
<br />
Chciałem zmierzyć się z moją decyzją później, ale w tamtym momencie, była tam i musiała wiedzieć co naprawdę czułem. Nie mogłem pozwolić jej opuścić tego miejsca, bez pewności, że wiedziała gdzie były moje serce, mój umysł i moja dusza. Były z nią i już zawsze będą. A jeśli mnie zostawi, kiedy wszystko będzie powiedziane i zrobione, weźmie to wszystko ze sobą.<br />
Przytuliłem się do jej ucha i wypowiedziałem te słowa z pasją i nutą bólu.<br />
<br />
-Kocham cię, Isabello.. całym moim.. pieprzonym sercem!<br />
-Oh, Boże.. Justin. - Jej głos był pełen emocji, że musiałem na nią popatrzeć. Jej dolna warga drżała a oczy się zeszkliły. Nieśmiałą ręką oplotła moją twarz, kciukiem jeżdżąc kciukiem po mojej dolnej wardze.<br />
-Proszę.. nazywaj mnie Bella.. po prostu, Bella.<br />
Szukałem na jej twarzy ważności jej słów, a łza zsunęła się po jej policzku, lecz nie mogłem znaleźć nawet uncji, że powiedziała to tylko z litości dla mnie. Kiedy myślałem, że moje serce wariowało i dudniło jak tylko mogło, to było nic w porównaniu do akrobacji, które wykonywało w tamtym momencie. Moje serce wzrosło, czując podmuch zimnego powietrza, które dopiero po chwili dotarło do mojego mózgu. Poczułem lekkie zawroty głowy, ale nie mogłem powstrzymać się od szerokiego uśmiechu, który rósł na mojej twarzy.<br />
-Bella- powtórzyłem szeptem. Zadrżała w moich ramionach.<br />
-Jezu, to brzmiało seksownie. Powiedz to jeszcze raz. - rozkazała mi, wplotła palce w moje włosy i podniosła moja głowę na tyle, żeby spojrzeć mi w oczy.<br />
Pochyliłem się i ledwo muskając jej wargi, powtarzałem jej imię. Zębami kilka razy pociągnęła moją dolna wargę...a potem włożyła ja sobie między swoje usta, cicho mamrocząc.<br />
-Znowu....<br />
<br />
Z jeszcze większą energią niż wcześniej, pocałowałem ją, wymawiając jej imię w kółko, bo do cholery mogłem. wreszcie. Moje pchnięcia stały się bardziej natarczywe i zgiąłem jej kolana oplątując sobie wokół bioder. Mocniej, głębiej, szybciej. Złapałem krawędź materaca nad naszymi głowami i użyłem go jako napęd, ruszając się w przód i w tył. Przytuliła się do mnie, a pot z naszych ciał połączył się, kapiąc na łóżko. Ścięgna na moich ramionach i szyi były napięte, mięśnie pleców, abs i tyłek pracowały szalone, dając jej wszystko co miałem.<br />
<br />
Isabella przejechała paznokciami po moich plecach, a ja się modliłem do Boga, żeby zostawiała na nich ślady, które nigdy się nie zagoją- takie jak blizny, które by zostawiła na moim sercu, gdyby mnie opuściła. Cofnąłem się by spojrzeć na nią, zapamiętując każdy jej ruch. Nie mogłem nie zauważyć, jak żyły na jej szyi pulsowały, kiedy ciężko oddychała. Następna wizja, która będzie mnie prześladować do końca mojego życia. Wprost....wybornie.<br />
<br />
Kropla potu zwisała niepewnie na czubku jej nosa, aż powoli spadła na jej dolną wargę. Obserwowałem jak zakręciła swoim językiem i spróbowała jej. Zamknęła oczy i zaczęła jęczeć jakby właśnie wzięła ostatni kawałek czekolady w jej usta i delektowała się nim.<br />
-Spójrz na mnie, kochanie.- wyszeptałem.<br />
Zrobiła to co powiedziałem i prawie natychmiast połączyła swój wzrok z moim. Połączenie, które znaczyło więcej niż wcześniejsze.- Kocham cię, Bello.<br />
-Justin ja.....ugghhhhh - jęknęła, przegyzając wargę i odchylając głowę. Jej ciało przechodziły fale goraca, przez które wiła się pode mną.<br />
Ten widok.....Och Boże ten widok - wygląd jej twarzy, kiedy powiedziałem jej, że ją kocham a ona doszła.. Nie. Po. Prostu. Nie. Miałem. Na. To. Słów.<br />
Z ostatnim pchnięciem, poczułem jak jej ścianki zacisnęły się wokół mojego pulsującego penisa.<br />
Przeturlałem się na swoją stronę, zabierając ja ze sobą, dwoma rękami ciągnąc ją na swoją klatkę piersiową. Nie chciałem pozwolić jej odejść. I czy nie w tym był problem? Nie mogłem pozwolić jej odejść, ale musiałem - trzymanie jej tam, byłoby.. okrutne.<br />
Leżeliśmy, rozkoszując się naszym stosunkiem, co wydawało się trwać całe życie, ale wciąż nie było zbyt długie. Żadene z nas nic nie powiedziało, żadene z nas nie zrezygnowało z uścisku....oboje zatraciliśmy się w naszych własnych myślach. Prześciaradła były zalane- przemoczone od naszych mokrych ciał, namoczone potem naszej pracy, namoczone przez ostatni rezultat. I, och.. jakie to było słodkie.<br />
I wtedy ona przerwała ciszę.<br />
-Justin - jej głos był tak delikatny, że ledwo usłyszałem, jak wymawia moje imię. - Musimy porozmawiać...- to...usłyszałem głośno i wyraźnie A nie chciałem, bo to była ta cześć, w której wszystko by się zrujnowało, w której dostałbym plaszczaka od rzeczywistości....<br />
Część, w której miała mi powiedzieć, że mnie opuszcza.<br />
-Shh.. jeszcze nie teraz - Powiedziałem, gładząc jej plecy i pocałowałem ją w czoło.- To może poczekać do rana. Na razie, po prostu zostawmy to tak jak jest teraz.<br />
Isabella....Bella, skinęła głową i przytuliła twarz z powrotem do mojej piersi, nie mówiąc już ani słowa. Pozwoliła mi, żebym przez tą jedną noc, mógł ją trzymać w ramionach, w pierwszą i ostatnią noc, kiedy wszystko było w porządku w tym cholernym świecie, ponieważ ona tutaj była i wiedziała, że ją kocham. Nie było mowy, żebym zasnął i zmarnował chociaż jedną sekundę cennego czasu, kiedy miałem ją tak blisko.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Przez resztę nocy, byłem tam. Kiedy spała tak spokojnie, gładziłem jej włosy, wdychając jej zapach. Dopiero kiedy pierwszy pomarańczowy promień słońca pojawił się na niebie, wyczołgałem się spod niej. Pocałowałem miękko jej policzek i szepnąłem<br />
-Kocham cię.- i wyszedłem wziąć prysznic.<br />
Przechodząc przez drzwi do łazienki, jakaś niewidzialna ręka pociągnęła mnie dalej, do mojego biura, aż znalazłem się stojąc przed otwartą szufladą w moim biurku. Drżącą ręką, wyciągnąłem z niej kopię umowy- umowy, która związała Isabelle ze mną na ponad cztery<br />
<br />
lata.<br />
<br />
ISABELLA<br />
<br />
<br />
Obudziłam się następnego ranka i przeraziłam się na chwilę (ok, to było dłużej niż chwilka), kiedy nie mogłam wyczuć a potem zobaczyć Justina w łózku. Ale potem usiadłam i rozejrzałam się, zauważając, że drzwi do łazienki były zamknięte, co oznaczało, że musiał tam być.<br />
<br />
I wtedy zdałam sobie sprawę, że nadal byłam naga, co nie było zbyt szokujące, ponieważ Justin zawsze nalegał, żebym spała właśnie tak - szczerze, w jakimś stopniu, też mi się to podobało. Sukienka, którą zrzuciłam wczesniejszego wieczoru wciąż leżała na podłodze.<br />
<br />
Słodko, to nie było znowu moje jedno wielkie złudzenie. Opadłam z powrotem na łóżko i przytuliłam się do poduszki Justina.<br />
On mnie kochał. On naprawdę cholernie mnie kochał.<br />
<br />
I nie tylko mi to powiedział....on mi to pokazał - z każdym dotknięciem, każdym pocałunkiem, z każdej części jego ciała, tak, że nie mogłam mieć żadnych możliwości.<br />
Wróciłam myslami do niezwykłych zdarzeń sprzed kilku godzin i uśmiechnęłam się tak cholernie mocno, że aż zaczęły mnie boleć policzki. Wzrastałam w środku, wibrując na zewnątrz.<br />
<br />
Wiedziałam, że kiedy powiedział mi, że mnie kocha z "całego swojego cholernego serca", że to właśnie miał na myśli. Ale po prostu nie mogło to zabrzmieć dobrze, bez użycia mojego nieformalnego imienia, na które uparłam się, że nie ma prawa go używać. On zrobił więcej niż zdobycie pozwolenia na nazywanie mnie moim imieniem. A kiedy usłyszałam go, usłyszałam jak roluje swój utalentowany język, przy mówieniu 'L'...kurwa, to wywołało u mnie gęsią skórkę i drżałam wewnątrz, chcąc to słyszeć w kółko, bez końca.<br />
Chciałam mu powiedzieć, że także go kocham, ale kiedy rozkazał mi, żebym na niego spojrzała i zobaczyłam to co mogłam sobie wyobrażać.. a potem powiedział ponownie te dwa krótkie słowa, używając znaną mi wersje mojego imienia.. nie mogłam powstrzymać się od orgazmu. Zupełna. Kurwa.Błogość.<br />
<br />
I nawet próbowałam mu to powiedzieć jeszcze raz, po tym jak mieliśmy szanse trochę odetchnąć i zacząć rozmowę. Ale on nie chciał. Chciał po prostu wygrzać się w uczuciu, po tym co zrobił. To było w porządku też dla mnie. Ponieważ jeszcze mieliśmy ten dzień i następny i każdy następny wspaniały dzień po tym.<br />
Byliśmy zakochani i nic ani nikt nie mógł nas rozdzielić.<br />
<br />
To znaczy, jakie były szanse? Dwoje obcych dla siebie ludzi, oboje podjęli desperackie kroki w celu złagodzenia trudności życia, kontynuowaliśmy znoszenie tego.. i w całym tym bałaganie, znaleźliśmy siebie. Znaleźliśmy miłość. Wzięliśmy nic i zamieniliśmy to w coś. To.. była historia, która mogłaby być opowiadana naszym dzieciom i dzieciom naszych dzieci.. pomijając część o ich matce/babci, która była dziwką. Bo to chyba by nie byłby "awww" moment.<br />
<br />
Byłam szczęśliwa. Byłam oszołomiona. To był nowy dzień. Chmury burzowe zostały odepchnięte. Słońce świeciło. Ptaki ćwierkały. Założę się, że gdybym podeszła do okna, otworzyła je i wychyliła się, mały niebieski ptaszek usiadłby mi na palcu i zaczął śpiewać piękną piosenkę. Coś jak w Kopciuszku. Nie żebym miała zamiar coś takiego zrobić. Z moim szczęściem, wypadłabym przez okno na twardy beton i cała bym się połamała i pewnie nawet nie ocalałby ten niebieściutki ptaszek. To wyglądałoby jak wielka plama, niebieski M&M pode mną i mogłabym mieć go na sumieniu.<br />
<br />
Nie, nie mogłam do tego dopuścić. Nic nie mogło zepsuć piękna tego dnia. W myślach sobie powiedziałam, że najlepiej będzie jak ptaszek zostanie na swoim miejscu za oknem, a ja na swoim. W ten sposób nikomu nie stanie się krzywda.Wielkie westchniecie. Ogromne zastanowienie.. i bingo! wspaniały pomysł.<br />
<br />
Śniadanie.. chciałam zrobić mu śniadanie. Przybrałam wielki uśmieszek, kiedy pomyślałam, że będzie to boczek i jajka. Jeszcze większy, diabelski uśmieszek rozbłysł, kiedy przypomniałam sobie co z tego mogłoby wyniknąć- jeżeli dobrze pamiętam naszą historie i to, co boczek zrobił z Justinem.. nieważne.<br />
<br />
Kto by pomyślał? Boczek.. afrodyzjak przepełniony cholesterolem.. huh.Świetnie dla Cooch- źle, źle, źle dla tętnic. Ale czekaj, jeśli dużo ćwiczeń pomaga z tym całym gównem z cholesterolem, to ćwiczenia dla Cooch pomogły by tutaj z ryzykiem zatkania tętnic?<br />
Cooch dała mi dwa kciuki do góry za moje rozumowanie. Ale oczywiście, będzie małą dziwką.<br />
Wzruszyłam ramionami i nałożyłam na siebie kołdrę, by iść wreszcie zacząć robić to śniadanie- bo droga do serca mężczyzny wiedzie przez żołądek- ale wtedy nagle drzwi otworzyły się i wyszedł z nich Justin. Był całkowicie ubrany i wyglądał jak czysty seks, nawet z niewielkimi cieniami pod oczami. Chyba musiałam go za długo trzymać w nocy. Moja wewnętrzna dziwka zachichotała jak niewinna uczennica. Całkowita sprzeczność, wiem.<br />
<br />
-Dzień dobry - usmiechnełam się nieśmiało, nie mając pewności czy on nadal czuł to samo co sprzed kilku godzin.<br />
-Dzień dobry- opowiedział, jednak jego ton głosu był ciut bardziej ponury niż się spodziewałam. Spuścił oczy na swoją klatke piersiową i poprawił swój krawat, mimo, że wyglądał perfekcyjnie, jak zwykle. Miałam wrażenie, że on po prostu nie chciał na mnie spojrzeć.<br />
Och cholera. Ok, nie było powodów do paniki. Może on po prostu myślał tak samo jak ja kiedyś i nie widział jaka będzie moja poranna reakcja. Łatwo to ustalić....<br />
-Więc, um...Idziesz do pracy?- zapytałam, bo nie byłam pewna jak zacząć.<br />
-Tak. Wczoraj opuscilismy spotkanie w pośpiechu, więc nie miałem czasu na porozmawianie z potencjalnymi klientami czy członkami zarządu. Muszę coś jeszcze skontrolować.- opowiedział, biorąc ręce z krawatu i poprawiając sobie rękawy.<br />
-Och. Przepraszam za to. - powiedziałam, czując wyrzuty sumienia. - Znajdziemy trochę czasu, by porozmawiać?<br />
-Nie musisz, naprawdę- opowiedział, wzruszając ramionami - Wiem już wszystko co powinienem. A rozwiązanie jest proste.<br />
Cóż, to mnie wkurzyło. Jak on śmie przypuszczać, że wie o czym myślę? A jakie rozwiązanie? Jakiś problem?Jeśli chodziło o mnie, wszystko było idealnie.<br />
Justin podszedł do łóżka i wyciągnął z kieszeni złożony papier. Otworzył go....a potem rozerwał na pół.<br />
-Idź do swojej matki i ojca. Oni potrzebują cię bardziej niż ja. - powiedział i położył obie połówki na łózku obok mnie.<br />
Kiedy spojrzałam na dół, na papier, on odwrócił się do mnie plecami i ruszył do drzwi. Nie trzeba było długo myśleć, aby uświadomić sobie, że papier, które rozerwał to była nasza umowa. Która trzymała mnie przy mężczyźnie, którego kochałam, teraz nadawała się tylko do recyklingu.<br />
-Justin, ja...-zaczęłam, ale mi przerwał.<br />
-Muszę iść.- powiedział, zatrzymując się przy drzwiach plecami do mnie. - Ty też powinnaś.<br />
Po tym, otworzył drzwi i po prostu wyszedł.<br />
-Oni potrzebują cię bardziej niż ja - jego słowa były niemal ogłuszające, kiedy dzwoniły mi w uszach.<br />
Moje serce, które szalało, przyprawiając o zawroty głowy kilka sekund wcześniej, teraz prawdopodobnie wyglądało jak tamten papier - zniszczony, rozerwany na dwa kawałki....<br />
-Ale....ja też cię kocham - wyszeptałam do pustego pokoju. Ale nie mogłam pozwolić mu odejść, nie słysząc przynajmniej słowa.<br />
<br />
Wyskoczyłam z łóżka, aby pobiec za nim, ale kiedy przeszedł mnie dreszcz z powodu zimnego powietrza, zdałam sobie sprawę, że wciąż byłam naga. Wiedząc, że prawdopodobnie w domu jest ktoś z pomocy Justina, nie mogłam tam tak wyjść. Więc, złapałam jedną z jego koszulek i rzuciłam sobie przez głowe, biegnąc do drzwi na długi korytarz. Niemal spadłam głową w dół schodów, ale jakoś udało mi się utrzymać Szarpnęłam drzwi i otworzyłam usta, by zacząć coś krzyczeć.. ale w tym samym momencie zobaczyłam koniec limuzyny, znikający za zakrętem.<br />
Za późno. Już go nie było. A ja.. zostałam sama.<br />
<br />
___________<br />
<br />
@kidrauhl3001<br />
<br />paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-30980314719787766852013-06-17T16:00:00.004+02:002013-06-17T16:37:21.612+02:0014.The Dam BreaksJUSTIN<br />
<br />
Cholernie nienawidziłem tej suki, Seleny. Kiedy stałem z wujkiem Harrym i ciotką Brendą, nie mogłem zrobić nic by nie zwrócić uwagi niechcianej Seleny. Poza piciem więcej i szybciej.. Tak, że moje ciało będzie na tyle znieczulone, by nie myśleć o jej odpychającym dotyku. Potrzebowałem jak najszybciej wrócić do domu.<br />
<br />
Niedługo później Isabella, która w tej sukni wyglądała rozkosznie zniknęła z Becky i Jasmine do łazienki, a ta suka jak najszybciej podeszła tu, gdzie stałem. Marzyłem, by zobaczyć ją ponownie. A tak na prawdę wręcz przeciwnie, nie myślałem o niej, odkąd Isabella pojawila się w moim życiu.<br />
<br />
-O kurwa - westchnął Ryan, co przykuło moją uwagę.<br />
<br />
Oczywiście musiałem się odwrócić, by zobaczyć całe zamiesznie.<br />
<br />
-Cóż, ja żyję i oddycham.. Justinie Bieberze - zagruchał znajomy głos mojej ex. Starałem się być twardy i w ogóle nic jej nie odpowiadać. Mogła wyglądać dobrze, a i tak wszystko co widziałem, to kutas Jake'a w jej dupie.<br />
-Jak o tym pomyślę, to mam ochotę umrzeć.. Seleno kurwa Gomez - odpowiedziałem znudzonym tonem.<br />
-Aw, ładnie grasz, Justy. Mogę dać ci drugą szansę na tą noc - nigdy bym nie wrócił.<br />
-Pierdol się - powiedziałem i odwróciłem się od niej plecami.<br />
-Taki jest plan.<br />
<br />
Była taka pewna siebie, że się uda, a ja jedyne co mogłem zrobić to szydzić z niej, kończąc mojego szampana. Potrzebowałem czegoś mocnego, na tą noc.<br />
<br />
-Co ty tutaj kurwa robisz?<br />
-Uważaj na słowa, Bieber. Ona jest tu ze mną, a ty ją obrażasz - powiedział egoistycznym głosem Jake, podchodząc do nas i objął Selenę w pasie od tyłu - mówiłem ci, że jest śliczna.<br />
<br />
Zajebiście. Moje życie po prostu stawało się coraz to lepsze.<br />
<br />
Postanowiłem zacisnąć zęby, dzięki czemu moja złość ze mnie wręcz uszła. Wybuchowość była szkodliwa dla mojej pozycji w spółce. Oczekiwał, że eksploduję w pomieszczeniu pełnego nie tylko pracownikami, ale i klientami, zarówno tymi obecnymi, jak i przyszłymi, nie wspominając już o członkach zarządu. Mieli dobry plan, ale taki, który kurwa nie wypalił, z tą dziwką Seleną. Nie dam im tej satysfakcji. Ponownie zacisnęłem zęby i zmusiłem do usmiechu.<br />
<br />
-Dobrze dziś wyglądasz, Jake. Skąd masz smoking? Z Butterfuckers 'R' Us? A może to Backstabber? - zapytalem sarkastycznie. Słyszałem, jak Chaz i Ryan starali się powstrzymać swój śmiech.<br />
-Bardzo śmieszne. Wymyśliłeś to sam, czy twoja dziewczyna ci pomogła? Oh, czekaj.. Twoja dziewczyna jest teraz ze mną - na twarzy Jake'a powstał ohydny uśmiech, znowu musiałem zacisnąć zęby, żeby go stąd nie wypierdolić - Idę do baru po prawdziwego drinka. Chcesz iść ze mną, kochanie?<br />
-Nie, dziękuję. Spędzę tu chwilę czasu, by porozmawiać z Justy'm o dawnych czasach - odpowiedziała Selena, nie odrywając ode mnie wzroku. Nie to, że się jej przyglądałem, ale czułem jak ona rozbiera mnie wzrokiem. Tak więc, nigdy więcej, suko. Miałaś szansę. A zjebałaś to, tą swoją dupą.. Dosłownie.<br />
<br />
Harry i Brenda dołączyli do nas, skutecznie kończąc naszą wymianę zdań. Moja ciotka z wujkiem nigdy nie popierwali związku z tą suką.<br />
<br />
-Drew - wyśpiewała swoim matczynym głosem moja ciotka, Brenda. Przysunęła się do mnie, obejmując mnie - Taki widok, aż raduje moje oczy.<br />
-Ciocu - usmiechnęłem się do mniej szeroko, kiedy się odsunęła - cieszę się, że jesteś.<br />
-A gdzie miałabym być? Wiesz jaki jest twój wujek - powiedziała, patrząc na mojego wujka z uwielbieniem.<br />
-Drew - przywitał mnie kiwnięciem głowy, i przyjaznym klepnięciem w ramię - mam nadzieje, że będziesz się dobrze zachowywał tego wieczoru - powiedział, patrząc na Selenę.<br />
<br />
Taa, oni wiedzieli o tej całej popierdolonej sytuacji między nami, i mieli bzika na tym punkcie. Spójrzcie, wujek Harry był starszym, wpływającym na ciebie kolesiem. Ciotka Brenda elegancka.. przypominała mi moją mamę. Dokładnie, jak moja mama nie wahała się skopać mi tyłka. Czułem się jakbym miał piętnaście lat, będąc koło nich. Byłem dorosłym człowiekiem, a szacunkiem obdarowywałem jedynie swoich rodziców. Tak kurwa po prostu już miałem. Na dodatek potrzebowałem informacji od Harry'ego. Cóż, więc zacisnęłem zęby i trzymałem się twardo.. Selena to wykorzystała.<br />
<br />
-Oczywiście - skinęłem głową, z niewinnym uśmiechem.<br />
-Drew i ja właśnie wspominaliśmy dobre czasy - zagruchała Selena, przybliżając się i pochylając w moją stronę. Suka! Tak może nazywac mnie tylko rodzina, a ona zachowuje się tak, jakby była jej częścią.<br />
-zastanawiam się, co tak długo zajmuje dziewczynom? - odezwał się Ryan, zmieniając temat.<br />
<br />
Kurwa.<br />
<br />
Jeżeli Isabella by teraz wyszła i zobaczyła Selenę, wiszącą na mnie w tym momencie.. Wzdrgnąłęm się na tą myśl. Zwłaszcza po tym, jak zareagowała na Fernandę. Mielibyśmy szczęście, gdyby cały budynek nie zamienił się w kupe gruzu i popiołu po ataku ziejącej ogniem Godzilli.<br />
<br />
To było wtedy, kiedy Isabella wyszła z łazienki z Becky i Jasmine.. To nie wróży zbyt dobrze dla mnie.<br />
<br />
Na początku się śmiały, dopuki nie spojrzały w górę i .. Boże, pozwól mi zachowac moje jądra.. sądząc po ich dzikich wyrazach twarzy, miałam powody do paniki. Wewnątrz siebie pokazałem słabość. Nie mogłem nic zrobić, jak tylko patrzeć i czekać, aż Becky i Jasmine po lewej stronie Isabelli tu podejdą, piorunując Selenę krzywymi spojrzeniami, ale Moja Million Dollar Baby nie podeszła. Zamiast tego..<br />
<br />
Co ona kurwa robiła? Oh, cholera nie!<br />
<br />
ISABELLA<br />
<br />
-Chcesz, żebym ją wygoliła? Świerzbi mnie już od dłuższego czasu, żeby jej nakopać - naprawdę polubiłam Becky. Szybko stała się moja 'siostrą'.<br />
-Nie dzięki, Becky. Zrobię to. - powiedziałam, wyprostowałam się i ruszyłam w stronę Justina.<br />
-Dziwka- usłyszałam jej śmiech z tyłu.<br />
<br />
Obrałam sobie cel : Justin Drew Bieber aka Król Palcówek z kolosalnym penisem. Skupiłam się na swojej determinacji, a moje dziewczyny były pewne siebie. Justin był mój, w żaden cholerny sposób nie pozwolę, by ktoś w nim zanużył swoje szpony. Selena miała szansę, ale go rzuciła. Teraz nagle zdała sobie sprawę z tego, że go porzuciła. Mam nadzieje, że Justin nie jest na tyle głupi, żeby do niej wrócić.<br />
<br />
-Bella, czekaj! - powiedziała Jasmine szeptem, kiedy do mnie podbiegła i pociągnęła spowrotem - Harry tam jest.<br />
-Więc?<br />
-Selena jest córką Briana, Dr Brian'a Gomez - pokiwała głową, wywracając rękoma, bym ją zrozumiała - ojciec Seleny jest jednym z najbliższych kolegów Harry'ego, nie wspominając już o tym, że jest przyjacielem rodziny od wielu lat. Więc nie możesz po prostu wyszarpać za włosy córki Brian'a przed Harry'm.<br />
-Jasmine, wyluzuj - powiedziałam z rękoma na biodrach - nie mam zamiaru jej bić, chyba że mnie do tego zmusi.<br />
-Trudno mi to przyznać, ale ona ma rację - powiedziała Becky niezadowolonym głosem - Nie można skopać jej tyłka. Tata dostanie szału. Nie chcę, żeby to się stało przed wszystkimi z pracy Drew'a. To nie skończyłoby sie dla niego dobrze, a Jake Johnson odebrał by to jako przysługę. Jake tylko szuka sposobu żeby przejąć całą firmę, odkąd obaj ją odziedziczyli. Mimo, iż każdy wie, że to Drew jest tym, który się jej poświęca.<br />
-Poza tym ta sukienka jest za droga by ją zniszczyć, przez kogoś takiego jak Selena Gomez - powiedziała Jasmine<br />
-Zabij ją życzliwie, dziewczyno - zasugerowała Becky - to by nie zaszkodziło, gdybyś pokazała Drew'owi do kogo należy.<br />
-Taki był plan, Becks. Wydaje mi się, że Justin czuje się teraz całkiem w porządku - miałam zamiar skopać mu tyłek, jak tylko skończę z Seleną. To żenujące? Jestem jego kobietą, a ona kurwa wisi na nim. No, ale on ją kiedyś kochał, więc może jego uczucia na nowo się odradzają? A gdzie w tym wszystkim byłam ja? Przecież Selena mogła grać dziwkę, a ja byłam tylko nic nie znaczącą 'grą' w tym życiu.<br />
<br />
Jasmine stanęła na przeciwko mnie i chwyciła za oba ramiona, lekko mną potrząsając, tak żebym spojrzała na nią, a nie na to co się dzieje po drugiej stronie pomieszczenia.<br />
<br />
-Bella, znam Justina. On absolutnie nie czuje żadnej przyjemności z tego, że ona go teraz dotyka. On stwarza pozory. Pewnie robi wszystko żeby nie zwymiotować swojego obiadu. Więc potraktuj go łagodnie i uwierz we wszystko co powie. Okej?<br />
-Tak - skłamałam. Nie chciałam robić scen, ale jak diabli chciałam unieść się z godnością i klasą. Jeżeli Justin miał z tym problem, to musiał go rozwiązać. Przetwarzałam sobie w głowie to, że ręce Seleny były na całym ciele mojego mężczyzny, a Justin nie zrobił nic, by to powstrzymać. W rzeczywistości skurwiel uśmiechał się, wyglądał gorąco i gównianie, nawet wydawało mi się, że zbyt dobrze się bawił. I.. beze mnie.<br />
<br />
Potrzebowałam kurwa drinka, żeby obmyśleć swój plan działania. Zaznaczenie swojego terytorium było na prawde ciekawe, ale byłam na Justina taka zła, że rozszarpałabym jego jądra gołymi rękoma. A to byłoby zbyt makabryczne, robić taką scenę.<br />
Kiedy odwróciłam się w stronę baru, zabaczyłam jak Jake Johnson stoi sam. Plan zaczął świtać w mojej głowie, miałam zamiar go odegrać. Muszę zmusić go, by zwrócił na mnie uwagę.<br />
<br />
-Idźcie przodem - powiedziałam do Becky i Jasmine - idę po drinka, żeby się uspokoić, zanim obsikam nogę Justina.<br />
-Mówiłam ci już, że cię kocham? - zapytała Becky z uwielbieniem na twarzy, a potem objęła mnie - weź dla mnie Patrona, dobra?<br />
-Jasne, aha i dzięki - powiedziałam ze szczerym uśmiechem na twarzy i ruszyłam w stronę baru. Nie wspomnę już o tym, jak czuję się w tym momencie przez Justina.<br />
-Poproszę Patrona.. albo dwa - powiedziałam, kiedy barman mnie przywitał.<br />
-Witam, młoda damo - powiedział ten skurwiel, kiedy dosiadł się obok mnie, tak jak się spodziewałam. Śmierdział wodą kolońską, która by ładnie pachniała, jakby użył jej w niewielkiej ilości, ale nie, on musiał się w niej chyba kąpać. Plus to była śmiertelna dawka.<br />
-Cześć - odpowiedziałam<br />
-Jake Johnson - przedstawił się i wyciągnął swoją wielką łapę, by uścisnąć moją dłoń.<br />
-Isabella Groves - zwróciłam się do niego serdecznie<br />
-Wow! Ładna bransoletka. Prezent? - spytał, spoglądając na mankiet, który oznaczał terytorium Justina - Bieber? Jesteś z nim związana?<br />
-Dzięki. Nie, Justin jest moim chłopakiem. Znasz go? - zapytałam, dobrze wiedząc, że tak.<br />
-Tak. Jesteśmy najlepszymi.. to znaczy praktycznie jak rodzina - kłamał - zabawne, nigdy o tobie nie wspomniał. Musisz być jego sekretem - powiedzial żartobliwie<br />
-Myślę, że można tak powiedzieć. On nie lubi się dzielić, więc trzyma to w tajemnicy.<br />
-Taki wstyd - powiedział zawiedzionym głosem - diament, taki jak ty powinien zostać ukazany całemu światu.<br />
Już odrzucało mnie to jego komplementowanie mnie, ale nadal się uśmiechałam, ponieważ odwróciłam się, by zobaczyć czy Justin patrzy.. na pewno patrzył. Wstałam do Jake'a i przesunęłam palcami po jego marynarce. Oparłam się o niego i powiedziałam<br />
-Zobacz.. Wiem wszystko o tobie.<br />
-Tak? - zapytał głębokim, uwodzicielskim głosem przysuwając się bliżej - nie możesz wierzyć we wszystko, co słyszysz. Zazdrość może sprawić, że niektórzy stają się złośliwi.<br />
-Mhm. Masz absolutną rację - zgodziłam się - Ale.. nie sądzę, żeby tak było w tym przypadku.<br />
-Już zaczynasz wzbudzać moje zainteresowanie - powiedział, podchodząc jeszcze bliżej i położył sobie ręke na biodrze, patrząc w mój dekolt - powiedz mi, co słyszałaś?<br />
-Byłeś najlepszym przyjacielem Justina, ale potem wypierdoliłeś tą dziwkę, która teraz jest tam za nim - powiedziałam, wzruszając ramionami, łapiąc za jego kołnierz - tak więc, wydaje mi się, że Justin miał prawo zachować ten swój sekret dla siebie. Jednak on nie zdaje sobie sprawy z tego, że nie każda kobieta łatwo pada ofiarą, takich jak ty, zwykłych wilków w owczej skórze.<br />
-Tak? - zapytał z pewnym siebie uśmiechem, szczerząc swoje kły, które ukazały się tylko mi.<br />
-Mhmm - skinęłam głową, wciąż zalotnie się uśmiechając - widzę, że na prawdę taki jesteś.<br />
-Możesz wyrażać się dokładniej?<br />
-Jesteś pasożytem, remorą.<br />
-Co do to cholery jest remora? - zapytał<br />
-Remory przylegają do rekinów i innych silniejszych gatunków. Używają ich do poruszania się przez wielkie oceany, bez wysilania się. Żywią się resztkami jedzenia ich żywiciela, a czasami nawet ich kałem - wyjaśniłam glosem, który przypominał przedszkolankę mówiącą do dzieci - porównując, Justin jest potężnym rekinem, ciężko pracuje, walczy o każdy posiłek, na swój sposób. A ty.. jesteś pasożytniczą remorą, zajadasz się jego gównem, robisz wszystko by móc wyskrobać resztki - uśmiechnęłam się szeroko, wypowiadając te słowa - jesteś leniwym skurwysynem, bez własnego życia, bez oryginaloności, nie masz szans na to, by być na prawdę szczęśliwy. Więc najlepiej, żeby ludzie dookoła ciebie byli tak samo nieszczęśliwi, jak ty. Żerujesz na ich słabości i robisz wszystko, by je wykorzystać, wypełniając na chwilę pustkę w swoim życiu. Naprawdę mi cię żal. Ale jeżeli widzisz mnie jako kogoś, żeby złamać Justina, to zastanów się jeszcze raz. Ja w przeciwieństwie do ciebie i do tej kurwa jego ex jestem lojalna. Moja lojalność wobec Justina nie zna granic. Żyję i oddycham dla niego.<br />
-Cholera, kobieto. Przez ciebie robię się większy, niczym Kalifornia - zachichotał<br />
-Kalifornia? Nie jest źle - skinęłam głową - Ale.. Justin znowu wygrywa. Nie jest jak Texan, ale jego penis tak. I wiesz, jak to się mówi.. Wszysko w Teksasie jest większe. Taa, skurwysynu - powiedziałam, a potem się cofnęłam. Właśnie wtedy zobaczyłam Justina, który szedł w naszym kierunku - Cieszę się, że mogłam cię poznać, Jake. Chciałabym móc powiedzieć, że to była przyjemność, ale skłamałabym.<br />
<br />
Wsadziłam torebkę pod pachę, następnie chwyciłam za drinka mojego i Becky, zanim się odwróciłam i odeszłam. Po dziesięci krokach Justin na mnie wpadł. Był pijany. Jego oczy były czarne jak smoła, a jego nozdrza gniewnie rozchylone. Posłał mi zabójcze spojrzenie. Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie, by nikt nie mógł nas podsłuchać.<br />
<br />
-Co ty sobie kurwa myślisz? - zapytał mnie<br />
-Masz dwie sekundy żeby puścić moją rękę, zanim zacznę krzyczeć - ostrzegłam spokojnym głosem<br />
<br />
Puścił mnie i wsadził ręce do kieszeni.<br />
<br />
-Odpowiedz na to cholerne pytanie.<br />
-Byłam spragniona. Udałam się do baru po drinka. A ten uprzejmy dżentelmen nawiązał ze mną rozmowę - powiedziałam - nie chciałam byc niegrzeczna.<br />
-Dobrze, że miły pan.. - warknął, ale przerwał.<br />
-Co?<br />
-Nic - powiedział potrząsając głową i spuścił wzrok na podłogę, a potem spowrotem na mnie - Spójrz.. Nie chcę żebyś z nim rozmawiała. Tak na prawdę, to nie chcę żebyś w ogóle z kimś tutaj rozmawiała. Słyszysz? Jesteś moja.<br />
<br />
Dobrze, dobrze, dobrze.. Zazdrosny Justin zaczyna grę.<br />
Moja kolej.<br />
<br />
Zmrużyłam oczy na niego.<br />
<br />
-Ty na pewno nie zachowujesz się jakbym była twoja - rzuciłam, a potem cofnęłam się by wrócić do Jasmine i Becky, które na nas patrzyły.<br />
<br />
Słyszałam jego ryk za mną, a następnie szybko ruszył by za mną nadążyć.<br />
<br />
-Co to ma niby znaczyć?<br />
-Nie żartuj, Justin - prychnęłam - wiesz dokładnie, co to znaczy. Kim ona jest?<br />
-Kto?<br />
<br />
Odwróciłam się od niego, prawie rozlewajać drinki, które trzymałam.<br />
<br />
-Na prawde, Justin? Myślisz, że nie widzialam? I nie próbuj mi wmówić, że to jakaś twoja krewna, czy partnerka biznesowa, bo krewni i współpracownicy cię tak nie obmacują, chyba że pochodzisz z jakiejś koloni kazirodztwa.<br />
-Ona jest.. nikim - odpowiedział i przesunął dłonią po swoich włosach, był wyraźnie sfrustrowany - porozmawiamy o tym później - zrobił krok do tyłu.<br />
-Chcę porozmawiac o tym teraz - powiedziałam blokując mu drogę.<br />
-Nie rób kurwa scen, Isabella. Pracuję z tymi ludźmi - ostrzegł<br />
-Oh, dobrze. Nie martw się - powiedzialam przez zaciśnięte usta<br />
-Najwyższy czas - powiedziała Becky, kiedy podalam jej drinka.<br />
<br />
Jasmine spojrzała na mnie z pytająco zmarszczonym czołem, a następnie w kierunku Jake'a, który stał z Seleną, która najwyraźniej się oddaliła odkąd Jasmine i Becky się pojawiły. Pokręciłam głową, wskazując że to nic wielkiego.<br />
<br />
-Oto ona - powiedział Justin, obejmując mnie w talii - Moja Isabella - powiedział do starszej i pięknej blondynki. Cholera, ta rodzina była chyba potomkami aniołów. Oni kurwa wszyscy tacy wspaniali byli - Isabella, to mój wujek Harry i jego żona Brenda.<br />
<br />
Usmiechnęłam się, najszerzej jak tylko mogłam.<br />
<br />
-Cześć. Cieszę się, że mogłam cię poznać - przywitałam Brendę. Nie powiedziałam nic do Harry'ego.. Był mężczyzną, a Justin zabronił mi rozmawiać z innymi mężczyznami. Ja tylko wykonywałam rozkazy.<br />
<br />
Harry odchrząknął, starając się zignorować fakt, że nie przywitałam się z nim.<br />
<br />
-Więc, Drew jest łaskawym gospodarzem? - zapytał<br />
<br />
Oh, tak. Zabrał moje dziewictwo, wyrzucił moje ubrania, a następnie kupił mi nowe ciuchy, nawet majtki, pozwolił mi ssać swojego fiuta więcej niż jeden raz. Ale za to, w naszym układzie miałam dużo orgazmów, a jeżeli to nie jest definicja łaskawego gospodarza, to nie wiem, co to jest.<br />
<br />
To co mogłam, to powiedziałam, a Justin zabronił rozmawiac mi z mężczyznami, więc.. nie rozmawialam. Zamiast tego skinęłam glową z uśmiechem.<br />
<br />
Justin popatrzył na mnie z grymasem. Jasmine tak samo. A Becky starała się ukryć chichot.<br />
<br />
-Jak ci się podoba Seattle, kochanie? - zapytała Brenda<br />
-Uwielbiam to miasto. Tyle co zobaczyłam.. W sumie to Justin.. zatrzymywał mnie przez większość czasu.<br />
-Naprawdę? - zapytał Harry - co dokładnie to oznacza?<br />
<br />
No cholera jak miałam odpowiedzieć na to pytanie? Skinąć głową?<br />
<br />
Ah! Wzruszyłam ramionami.<br />
<br />
Harry i Brenda byli zmieszani. Chaz, Ryan, Becky i Jasmine się odwrócili. Wyraźnie widziałam, że się śmiali.<br />
<br />
Justin odchrząknął.<br />
<br />
-Wybaczycie nam? Chciałbym oprowadzić moją partnerkę.<br />
-Oczywiście, kochanie - powiedziała Brenda z niekomfortowym uśmiechem na twarzy.<br />
<br />
Justin wziął ode mnie kieliszek i położył na stoliku obok.<br />
<br />
-Zatańczysz ze mną? - zapytał. W sumie to był bardziej rozkaz, niż prośba.<br />
-Oczywiście, Panie Bieber, to dla mnie zaszczyt - powiedziałam swoim najlepszym tonem.<br />
<br />
Justin nic więcej nie powiedział, tylko wziął mnie za rękę i poprowadził na parkiet. Gdy zmieszaliśmy się z tłumem, przycisnął mnie mocno do siebie, pochylając się nade mną, tak że czułam jego ciepły oddech na swoim uchu, gdy zaczęliśmy kołysać się w przód i tył.<br />
<br />
-O co do cholery chodzi? - zapytał<br />
-Co? - zapytałam, czując jego zapach, przez który traciłam rozum.<br />
-Byłaś bardzo niegrzeczna w stodunku do mojego wujka. Gdyby nie to, że rozmawiałaś z jego żoną, uznałby cię za niemowę - powiedział, lekko przyciskając usta do miejsca pod moim uchem.<br />
<br />
To było dobre, że trzymał mnie tak mocno, bo moje kolana zrobiły się jak z galarety, a nie chciałam upaść.<br />
<br />
-Powiedziałeś mi, że mam nie rozmawiać z mężczyznami, a jeśli się nie mylę to twój wujek jest mężczyzną - odpowiedziałam bez namysłu - Chyba, że jest bardzo przekonującm transwestytą. Albo - westchnęłam - jest obojniakiem?<br />
-Haha, bardzo śmieszne - powiedział oschle, a potem przygryzł moje ucho - wyświadcz mi przysługę i nie bądź taka sarkastyczna.<br />
-Dobrze, panie. Cokolwiek powiesz, panie Bieber - powiedziałam.<br />
<br />
Justin odsunął się i spojrzał na mnie, niezbyt rozbawiony moim głosem.<br />
<br />
-Czy to jest kurwa nagle problem?<br />
-Problem? Nie ma problemu - wzruszyłam ramionami - jestem sobą. Problem to jest w tobie.<br />
-Cokolwiek - westchnął - powienienem lepiej się zastanowić, zanim cię tutaj przyporowadziłem. Mój błąd.<br />
-Dlaczego? - zapytałam, starając się wyplątać z jego uścisku, bezskutecznie - Ponieważ jestem kurwa kupiona, i niezbyt pasuje do twojej klasy spolecznej?<br />
<br />
Justin odsunął się i spojrzał mi w oczy.<br />
<br />
-Żartujesz kurwa, prawda? - nagle pochylił się nade mną i szepnął do ucha - Jesteś najpiękniejszą kobietą tutaj, Isabello.<br />
<br />
Gdyby nie to, co zobaczyłam zaraz po wyjściu z toalety, uwierzyłabym. Powinien wiedzieć.<br />
<br />
-Mimo to, nie mogłeś oderwać wzroku od tamtej kobiety - wymamrotałam - Seleny Gomez, prawda? Twoja ex?<br />
<br />
Czułam jak jego ciało sztywnieje, a każdy jego mięsień jego gotowy do walki.<br />
<br />
-Kto ci powiedział?<br />
-Czy to ważne? Chodzi o to, że ty.. - westchnęłam - może nadal coś do niej czujesz.<br />
<br />
Westchnął i znów na mnie spojrzał. W tym samym czasie, jego ręka powędrowała w dół po moich plecach, dopuki nie znalazła się na tyłku.<br />
<br />
-Bardziej nie mogłaś sie pomylić.<br />
-Jesteś pewien? - zapytałam, spotykając się z jego wzrokiem. Moje oczy natychmiast powędrowany na jego język, którym oblizywał wargi, a ja starałam się myśleć trzeźwo - No bo.. Zmieniłeś się, nie dotykasz mnie. Spałeś w ubraniach, nie rozmawiałeś, a nawet nie krzyczałeś na mnie.. To dla mnie oczywiste, że już mnie nie pragniesz. Wiem, że nie mam prawa niogo o nic pytać, ale cholera, Justin.. Nie lubię, kiedy czuję się taka.. Taka nie potrzebna.<br />
<br />
Zatrzymał się i tylko na mnie patrzył, jego oczy wędrowały w górę i dól, jakby czegos szukał. Nie wiem czego. Następnie wziął mnie za rękę i prowadził w stronę drzwi wejściowych.<br />
<br />
-Chodź.<br />
-Gdzie idziemy? - zapytałam, starając się za nim nadążyć.<br />
-Gdzieś, gdzie jest bardziej prywatnie - odpowidział otwierając drzwi.<br />
<br />
Spojrzałam na zatłoczona salę i dostrzegłam Selenę i Jake'a, obściskujących się pod żyrandolem, który drżał. Wtedy właśnie małe lampki wybuchły, a cały żyrandol z ozdobami zaczął na nich spadać. Justin szarpnał mnie lekko za ramię i wyrwał mnie z mojej urojonej wizji. Do cholery z tym.<br />
<br />
Spojrzał w lewo, a potem w prawo, aż w końcu zdecydowal, że pójdziemy w prawo. Szliśmy prosto jakąś uliczką i skręciliśmy w inną, a jedyne co mogłam usłyszeć to cichą muzykę i lekki bas. Po lewej stronie była zeciemniona klatka shodowa, przy której wylądowalismy. Justin gwałtownie otworzył drzwi i pociągnął mnie za sobą do środka.<br />
<br />
Moje plecy były na ścianie, a Justin przysunął sie do mnie w mgnieniu oka. Zanim cokolwiek powiedziałam jego ręce były już na moich biodrach, a jego miękkie usta wylądowały na moich, słodko całując. Odpowiedziałam na pocałunek z czułością. Następnie jak szybko zaczął się ten pocałunek, tak szybko skończył, a Justin ujął moją twarz w swoje dłonie.<br />
<br />
-To co jest, a raczej nie jest między mną, a Seleną Gomez, nie ma znaczenia. Ale ty? Ty sie kurwa liczysz - powiedział swoim niskim, zachrypniętym głosem.. uwodzicielsko erotycznym. I stwardniał..<br />
-Czy to dla niej? - zapytałam, ocierając sie o niego<br />
-Isabella - westchnął i przewrócił oczami<br />
-Bo jeśli tak, to w porządku. Tylko pozwól mi być tą, która zadba o ciebie. Za to mi zapłaciłeś - powiedziałam - To znaczy wiem, że nie jestem nią, ale..<br />
-Ty nigdy nie będziesz nią - powiedział rozzłoszczony i cofnął się, tak że wpadł naścianę po drugiej stronie.<br />
<br />
Nie, nie będę nią. Kochał ją, zdaje się że jeszcze ją kocha. Nigdy jej nie dorównam. Ona była z pieniędzmi, była praktycznie jego członkiem rodziny, a ja? Ja kurwa jestem kupiona.<br />
<br />
Powoli pokonałam dystans między nami.<br />
<br />
-Wiem. Nigdy nie będę próbowała zająć jej miejsca - zapewniłam go, kiedy do niego doszłam i przed nim uklękłam.<br />
-Isabella nie - jego głos był szorstki, ale nie ruszył się by mnie zatrzymać, kiedy rozpinałam jego spodnie i wyciągnełam jego penisa.<br />
-Nie moge być tą, którą kochasz, ale jestem tą z którą jesteś. Więc pozwól mi - powiedziałam trącąc nosem czubek jego penisa, a następnie złożyłam a nim mokry pocałunek.<br />
-Nie! - krzyknął i odepchnął mnie, chowając swojego penisa.<br />
-Dlaczego, Justin?! - zapytałam, klęcząc przed nim, całkowicie upokorzona.<br />
-Bo.. To nie jest to, czego chcę - powiedział - To.. to nie jest w porządku.<br />
-Dobra, pierdol się, Justin! Może zapomniałeś,że mnie kupiłeś! - byłam wkurzona, zraniona i.. pijana. Z rozpaczy zrobiłam coś bardzo decperanckiego, ale nie to co Selena. To, co ona zrobiła dużo gorsze, niż to co ja zrobiłam. Ja przynajmniej mam płacone, za to co robię - Nigdy nie będę jak Selena, i na pewno za cholerę nie pozwolę żeby twój najlepszy przyjaciel pierdolił mnie w dupę! - krzyknęłam.<br />
<br />
Jego spojrzenie było zabójcze. Myślę, że dostał jakby w twarz. Natychmiast pożałowałam tego co powiedziałam, ale cieszyłam sie.. To musiało go zaboleć i upokorzyć go w ten sam sposób, co mnie.<br />
<br />
Kurwa, kochałam go. Mimo, że wiedziałam, że on nigdy nie pokocha mnie, bo kocha kogoś innego. Byłam na kolanach przed nim, w eleganckiej sukni, chcąc zająć jego myśli, czymś co było w porządku. A on? Odepchnął mnie, jakbym nie była wystarczająco dobra dla niego. No kurwa!<br />
<br />
Justin wyjął z kieszeni telefon i wybrał numer.<br />
<br />
-Bądź po nas, Riley. Wychodzimy - po chwili powiedział - chodźmy - dodał, chowając telefon i łapiąc mnie za rękę - cholera! - przeklnął, a następnie znowu sięgnał po telefon, i wybrał numer - Jasmine? Isabella i ja jedziemy do domu. Weź jej torebkę, i każdemu kto zapyta, powiedz, że źle się czuła i zabrałem ją do domu.<br />
-Czuję sie dobrze - mruknełam, kiedy mnie za sobą ciągnał.<br />
-Zabawne. Właśnie straciłaś głowę dla mnie - warknął. Nie kłóciłam się, bo szczerze powiedziawszy miał rację. Ale jeszcze z nim nie skończyłam. Był pijany i ja tez byłam.<br />
<br />
Szlismy tak, żeby nikt nas nie zauważył,a to cud na zawnątrz. Błyskało się i strasznie padało. Riley czekał na nas z parasolem, by nas uchronić przed deszczem, aż nie weszliśmy do limuzyny. Tej samej, w której pieprzyliśmy się patrząć na ludzi. Tej samej, w której powiedział mi, że jest tam dla mojej przyjemności, tak samo jak ja jestem dla niego. Tej samej, gdzie powiedział mi, że kocha kobiety, które wiedzą, czego chcą.<br />
<br />
Usiadł na przeciwko mnie i jak zwykle zapalił cholernego papierosa.. miałam dość.<br />
<br />
-Spójrz na mnie - powiedziałam. Zignorowal mnie - Powiedziałam kurwa, spójrz na mnie! - zażądałam. Wypuścił tylko dym, ale nie odwrócił się w moją stronę.<br />
<br />
Podeszłam do niego, wyrwałam mu papierosa z pomiędzy warg i wyrzuciłam przez okno. Podniosłam spódniczkę i usiadłam okrakiem na niego, łapiąc jego twarz, zmuszając by na mnie spojrzał - Nie ignoruj mnie. Nie lubię byc ignorowana.<br />
-Więc przestań zachowywac się, jak suka - powiedział bez emocji. Powinnam była go uderzyć.. On chyba miał rację. Zachowywałam się jak suka.<br />
-Pieprz mnie.<br />
-Nie.<br />
-Bo nie jestem nią?<br />
-Nie, bo nie chcę cię już pieprzyć.<br />
<br />
Czułam się, jakby ktoś przerwał moje serce na pół.<br />
<br />
-Gówno prawda. Nie wierzę - powiedziałam, a potem wymusiłam na nim pocałunek. Czułam smak tytoniu, połączony z szampanem, którego pił wcześniej. Chciałam, żeby mnie pragnął, nie ją. Chciałam, żeby mnie pieprzył, nie ją. Chciałam, żeby mnie kochał, nie ją.<br />
<br />
Miałam.. urojenia. On.. nie oddał pocałunku.<br />
<br />
-Zostaw mnie - jego głos był dziwnie spokojny, niewzruszony, jakby zrezygnował.<br />
<br />
Samochód się zatrzymał, a ja po prostu na niego patrzyłam. Drzwi od samochodu się otworzyły i Riley stał tam z parasolem, czekając aż wyjdziemy.<br />
<br />
-Masz zamiar wyjść? - zapytał Justin<br />
<br />
W końcu zeszłam z jego kolan, przechodząc obok Riley'a, nie chciałam tego zasranego parasola. Chciałam poczuć deszcz na sobie, przynajmniej coś poczuję. Ruszyłam w kierunku drzwi i weszłam do środka ciemnego domu, a zaraz za mną Justin.<br />
<br />
Miałam jeszcze jednego asa w rękawie.<br />
<br />
-Może nie chcesz mnie pieprzyć - powiedziałam, wchodząc po schodach w mojej całkowicie zrujnowanej sukni - Ale pół tuzina mężczyzn na tym przyjęciu chciało to zrobić.<br />
<br />
Podobnie jak grzmoty na niebie, ręka Justina wystrzeliła do przodu łapiąc mnie za kostkę, powodując że prawię straciłam równowagę. Złapał mnie zanim uderzyłam się w głowę, i położył mnie na schodach, pod sobą, kiedy uniósł się nade mną. Jego twarz była ciemna, dopuki światło pochodzące od pioruna go nie rozświetliło.<br />
<br />
-Chcesz się pieprzyć? - jego głos był zimny i szorstki, kiedy pociągnął moją suknię wokół talii - Będę cię pieprzył - minęło chyba pół sekundy, a zsunął swoje spodnie. Przez tą cholerną sukienke na talii mało widziałam, a nawet jeśli bym widziała, to byłam skupiona na rysach jego twarzy. Jednym szybkim, bezwzględnym ruchem, wszedł we mnie.<br />
<br />
Nie było delikatnie, nie było wolno, nie było zmysłowo. Jednak, to było wszystko, czego chciałam, mimo że nie było przyjemnie, przynajmniej mnie nie ignorował.<br />
<br />
Justin wbijał się we mnie szybko i wściekle, a ja wbiłam paznokcie w jego plecy, biorąc od niego to, co mi dawał. Ukrył twarz w moim ramieniu, nieustannie pieprząc mnie. Nie dawał mi tej satysfakcji, bym mogła patrzeć mu oczy. Nie było sposobu, bym wiedziała o czym myśli.<br />
<br />
-Nie waż się o niej myśleć! - powiedziałam - Nie waż się kurwa myślec o niej, kiedy jesteś we mnie!<br />
<br />
Słychać było tylko jego ciężki oddech, kiedy pieprzył mnie mocno i bez emocji, z wyjątkiem złości. Za oknem znowu błysnęło. To było poetyckie, odzwierciedlało aktualny nastrój Justina. Te krótkie przebłyski rzucały cień naszych splecionych ciał ze sobą, jeny byliśmy tacy puści.. Tworzyliśmy sztucznie szczęśliwą parę, namiętnie zakochaną, a tak na prawdę, nic z tego nie było prawdziwe. A to nie było to, czego chciałam. Chciałam, żeby to było prawdziwe, żeby mogła tego 'dotknąć', i nie zniknie kiedy nastanie ciemność.<br />
<br />
Justin doszedł, jego ciało się zachwiało, a on spuścił się do końca we mnie, wypuszczając z siebie ryk. Przytuliłam się do niego, nie chcąc go puszczać, bo wiedziałam, że zmusiłam go do tego, by zrobił coś, czego tak na prawdę nie chciał. Wszystko co czułam w tym momencie, to ciepło przygniatającego mnie ciała Justina. Szybkie bicie mojego serca, wgniatające się krawędzie schodów w moje plecy, z pewnością nie były zimne, kiedy przedostał się do mojego serca, a łzy wypłynęły z moich oczu.<br />
<br />
Chciał mnie odesłać. Byłam tego pewna.<br />
<br />
Kiedy skończył, wyrwał się z mojego objęcia, a następnie starał się ubrać spowrotem. Jego ruchy były bardziej wyrafinowane. A ja byłam w tej samej pozycji, nieruchoma, otępiała i patrzyłam na niego.<br />
<br />
-Nie mogę robić więcej tego, co właśnie zrobiłem. Nie mogę. To mnie zabija.. - głoś Justina ucichał, aż westchnął i spojrzał na mnie. Jego twarz była wypełniona bólem, włosy rozczochrane, tak jak jego ubrania. Widziałam go wyraźnie. Wyglądał jak zraniony.. czułam to - Wiem Isabella.. Wiem o twojej mamie, i wiem że to jest właśnie powód, dla którego tutaj jestes, i dlaczego to robisz. Nie chcę się pieprzyć, bo.. bo to nie w porządku. Nie chciałem.. pieprzyc cię w ogóle, bo.. gdzies po drodze to zrobiło się nie do pomyślenia - powiedział z niedowierzaniem, unosząc ręcę w powietrzy - Jezu i.. zakochałem się w tobie. Szczęśliwa? Teraz juz wiesz. Nigdy nie myslałem o niej więcej, odkąd się zjawiłaś. Zawsze myślałem tylko o tobie.<br />
<br />
Nie czekał nawet, aż odpowiem. Prawdę mówiąc nie wiedziałam, co powiedzieć, nawet jakby zaczekał. Ręce mu opadły z rozpaczy, wstał i ruszył schodami do góry, przeklinając po drodze.<br />
<br />
Co.. ja.. do cholery.. zrobiłam? Jak mogłam to naprawić?<br />
<br />
____________<br />
<br />
@rockmyheart69<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-61030802401912381882013-06-17T15:57:00.002+02:002013-06-17T16:37:11.015+02:0013.I Feel FroggyJUSTIN<br />
<br />
<br />
Wyszedłem wcześniej z pracy, po tym jak dowiedziałem się o prawdziwej przyczynie dlaczego Isabella została moja niewolnica seksu. Po prostu nie mogłem tego robić, nie mogłem siedzieć tam i udawać, że wszystko było w porządku i dalej prowadzić działalność, jak zwykle....bo to co robiliśmy było tak niezwykłe, jak można tylko dostrzec.<br />
<br />
-Yo, Bieber. - Ryan zatrzymał mnie przy drzwiach wyjściowych z mojego biura- Wychodzisz? Co jest?<br />
Tak, prawdopodobnie powinienem powiedzieć coś swojemu asystentowi, prawda? Zobacz....Wszystko w mojej głowie było jednym, wielkim bałaganem. Nie-kurwa-bywałe.<br />
-Tak. Po prostu przesyłaj telefony na moja pocztę głosową. Odsłucham je kiedyś indziej. A jeśli ktoś spyta, nie wiesz, gdzie poszedłem.- opowiedziałem.<br />
-Ale, ja nie wiem gdzie idziesz.<br />
-Dokładnie.<br />
Odwróciłem się na pięcie i kontynuowałem drogę do wyjścia, ignorując Ryana.<br />
-Wszystko jest w porządku? - zapytał. Nie, wszystko było nie w porządku. I nie, nie chcę o tym rozmawiać.<br />
<br />
Chciałem tylko pławić się we własnej winie i wyjść jakoś z tego bałaganu. Wiedziałem, że było tylko jedno takie miejsce, w którym kiedykolwiek mogłem uzyskać spokój i pogodę ducha, które potrzebuje na przeanalizowanie tego gówna, a ja nie pozwolę, żeby żadna Chatty Kathy opóźniła mój cel. Co oznaczało, że musiałem być niemiły. I byłem....dla kilku pracowników. Ale wiesz co? Nie obiecuje, że nie czują się lekceważeni, bo nie uśmiecham się kiedy pytają 'jak się mam' i nie odpowiadam im nic nie znaczącym 'Dobrze, dobrze. A ty?'. Mnie kurwa nie obchodzi, co tam u nich albo, że mały Johnny miał zasmarkany nos, albo ze Susie doszła do cheerleaderek, albo nawet to, że Bob w końcu dostał podwyżkę. Nie. Obchodzi. Mnie. To. Kurwa.<br />
Wyszedłem z budynku i wskoczyłem do pierwszej taksówki, która zatrzymała się na moją prośbę, bo nie było mowy, żeby Riley mnie tam zawiózł. Nie chciałem, żeby ktokolwiek wiedział, gdzie poszedłem. Było to nieodpowiedzialne? Być może, ale powtórzę, mam to w dupie. Przerzuciłem pięćdziesiątke dla kierowcy i powiedziałem -Sunset Memorial- i nic więcej.<br />
<br />
-Jasna sprawa. Powiedz, ty nie jesteś tym dzieckiem, Bieber?<br />
-Nie. Musiałeś pomylić mnie z kimś innym - westchnąłem i oparłem się o fotel. On po prostu złapał mnie pod samym budynkiem "tego dziecka Biebera", z czystego przypadku. Więc to była jego wina, że musiałem go okłamać. On nie powinien zadawać takich głupich pytań.<br />
Po długim, wielkim korku na przedmieściach, Seattle zniknęło z widzenia a przez chmury przebiło się słońce. To było dziwne, zobaczyć promienne smugi światła, które wyłaniały się z malutkich otwarć, zwłaszcza kiedy chmury wokół nich wyglądały, jakby zaraz miał z nich spaść ulewny deszcz.Ale uspokoiłem się trochę, kiedy paski słońca były coraz większe w miejscu, do którego właśnie jechałem.<br />
Do Bieber Krypty.<br />
<br />
Cóż, przypuszczam, że mauzoleum to poprawne określenie, ale Bieber Krypta po prostu lepiej brzmi. Tak czy inaczej, to było miejsce dla dwóch osób, które naprawdę mnie miały, które mnie kochały za to kim byłem...ale, jedna z nich, prawdopodobnie klepnęła by mnie w tył głowy, za to co zrobiłem<br />
<br />
-Mam tutaj zaczekać?-zapytał taksówkarz, kiedy zatrzymał się na chodniku u dołu wzgórza, który doprowadzał do pochówku mojej rodziny.<br />
-Nie. Jest dobrze- opowiedziałem.<br />
-Czy na pewno? Wygląda na to, że lada chwila spadnie deszcz.<br />
Dzięki za informacje o pogodzie Al Roker<br />
-Tym lepiej.- mruknąłem po czym wyszedłem. Ulewny deszcz doskonale pasował do moich wewnętrznych odczuć.<br />
Nie zrozumcie mnie źle, nie byłem typem emo, ani nie byłem bliski cięcia się, ale czułem się jak w pieprzonym piekle. Nie miałem żalu do siebie, za to jakim człowiekiem byłem, ale wszystko-- co Selena i Jake mi zrobili, co Jake nadal ze mną robi, co się stało moim rodzicom, co zrobiłem Isabelli--tego wszystkiego było po prostu....zbyt wiele. Na miłość boską, ukradłem dziewczynie dziewictwo, przeleciałem ja na tyle jadącego samochodu, kazałem jej ssać mojego fiuta na środku holu, wiedząc, że każdy mógł nas zobaczyć i to co zrobiłem na moim kochanym fortepianie. Cóż, ta część prawdopodobnie, nie była taka zła. Przecież ona wszczynała te gówna. Ale miałem szczerzy zamiar pieprzyć ją w tyłek. Kurwa mać.<br />
-Cóż, nie czuje się dobrze, zostawiając cię tu samego, bez nawet ogrzania kości.- Taksówkarz powiedział, sięgając na drugą stronę fotela i podał mi papierową torbę, w której znajdowała się zamknięta butelka Jose Cuervo.<br />
-Dzięki- powiedziałem, wręczając mu kolejną pięćdziesiątkę i wziąłem butelkę.<br />
Poszedłem na sam szczyt wzgórza do rodzinnej krypty i usiadłem na marmurowej ławce naprzeciwko drzwi. Potem wyjąłem butelkę z torby, odkręciłem korek i wylałem pewną ilość na ziemię. Jakie to by było niegrzeczne, gdybym zaczął pić przed moim starcem, bez podzielenia się.<br />
-Zdrówko-powiedziałem, nachyliłem butelkę i wziąłem łyk.<br />
<br />
Gorący płyn spłynął po moim gardle i wykrzywiłem twarz, prawie tak samo jak wtedy, kiedy podkradłem coś z barku, kiedy miałem trzynaście lat. Jake wyśmiał mnie za to, a ja nie chciałem wyglądać jak cipka, więc zduszałem swój kaszel. Zabawne jednak było to, że jak Jake miał swoja kolej, to to gówno wypłynęło mu nosem. Do tej pory widziałem to jak ściskał nozdrza i narzekał jak to pali, dobre kilka godzin po tym jak to się stało. Zachichotałem ze wspomnień, a następnie wziąłem kolejny łyk, patrząc w ziemię. Pieprzyć Jakea. I pieprzyć mnie.<br />
<br />
Wciąż pamiętałem noc, kiedy straciłem rodziców. Oczywiście, że pamiętałem: ja ich zamordowałem, więc nigdy nie będę w stanie tego zapomnieć. Może nie przez moją rękę, ale to była moja wina i to czyniło mnie mordercą.<br />
<br />
Jake i ja byliśmy jak zwykle pijani.. przez nasze cholerne pomysły. Wierzę, że Grey Gosse (wódka) był winowajcą tamtej nocy, bo piliśmy ja jak wodę. Wyzwanie? Kto wypije butelkę szybciej - wyprostowany. Nie byliśmy ani trochę zaniepokojeni zatruciem alkoholem, nie obchodziło nas też to, że następnego dnia mieliśmy przyznawanie dyplomów i musieliśmy wstać z samego świtu. I żaden z nas nie był w stanie prowadzić żadnego pojazdu. Moi rodzice.. oni byli w drodze do domu z nocy w operze, kiedy do nich zadzwoniłem.<br />
<br />
Chciałem tylko od nich, żeby wysłali po mnie naszego kierowcę, ale mój ojciec bardzo się wkurwił, a mama się o mnie martwiła, więc nalegali, że sami nas odbiorą po drodze. Nigdy tego nie zrobili: jakiś inny skurwiel, który zdecydował, że to będzie dobry pomysł, żeby zasiąść za kierownicą pieprznego samochodu, zamiast zadzwonić po kogoś, zderzył się czołowo z moimi rodzicami. Oboje umarli na miejscu, trzymając się za ręce. Wiedziałem to, bo podszedłem do miejsca wypadku, od razu, kiedy zobaczyłem czerwone, niebieskie i białe światła. Byli tylko trzy przecznice dalej. Wygrałem to, ale za wysoką cenę. To była moja wina, ale matka Isabelli....to gówno było niczyja winą, a zwłaszcza nie Isabelli. Ona nie była nieznośnym dupkiem, który upijał się i pieprzył wszystko co miało przyzwoite cycki i ładny tyłek i uznawał to za doskonały przepis na dobry czas. Dlaczego więc jej kara jest tak wysoka?<br />
<br />
Westchnąłem i spojrzałem w stronę ciemnej chmury nade mną.<br />
<br />
-Powiedz mi co mam zrobić.- powiedziałem, wyrzucając ręce w powietrze w rozpaczy i wylałem znów trochę tequili z butelki.<br />
<br />
Przypadkowo, deszczowe chmury postanowiły puścić odciążenie. Miałem odpowiedź. Musiałem pozwolić jej odejść. Tak, wiedziałem to. Nie potrzebuje współczucia. Musiała być ze swoją matką i ojcem. Ale to było o wiele łatwiej powiedzieć niż zrobić.Przechyliłem znów butelkę, ale zanim ciecz wypaliła mój język, wyrzuciłem to gówno na trawiasty pagórek, na lewo od mauzoleum. Obserwowałem, jak butelka się toczyła, aż zatrzymała się w dolnej części wzgórza, po drodze gubiąc prawie całą zawartość. Symbolika była niezwykła. Isabella była owocem szatana. Za każdym razem, kiedy byłem blisko niej, mój umysł był otępiały a myśli niespójne. A teraz...była wolna, ale zawsze będzie małą częścią moich rzeczy, o które będę się martwic. Bo Isabella Groves łatwo nie wychodzi z umysłu, przynajmniej z mojego.<br />
<br />
-Kurrrwa!- wykrzyczałem, ciągnąc się za włosy- po prostu.. kurwa!<br />
Nie mogłem tego zrobić. Ja po prostu..nie mogłem.<br />
<br />
<br />
~*~<br />
<br />
<br />
Byłem na cmentarzu jeszcze długo po tym jak zaszło słońce. To mogła być godzina, ale nie byłem pewny, bo czas zdawał się zatrzymać. Za to wiedziałem, że było mi zimno, a mój tyłek i obie nogi zdrętwiały z braku ruchu. No, z wyjątkiem jednej chwili, kiedy musiałem się odlać. Na szczęście deszcz trwał tylko pół godziny, a ja zdążyłem już wyschnąć. Ignorowałem burczący brzuch, spierzchnięte usta czy ciągle dzwoniący telefon. Ludzie mnie szukali. Wiedziałem to. To było tylko kwestią czasu, kiedy Jasmine wynajmie tropicieli, którzy znajdą mój ślad. Ale tylko jedna nazwa, która wyświetliła się na wyświetlaczu mojego telefonu, mnie zainteresowała. A to była Isabella. Nie zamierzam kłamać. Chciałem odebrać to połączenie bardziej niż cokolwiek. Chwyciłem słuchawkę po pierwszej nucie mojego dzwonka, patrzyłem na nią przez sekundę i ściskałem ją tak mocno, że jeszcze chwila a na pewno to cholerstwo by pękło. Ale nie odebrałem. Co miałbym do cholery powiedzieć?<br />
<br />
-Tak, wynająłem detektywa by sprawdzić twoja przeszłość, bo jestem wścibskim sukinsynem, który może mieć lekką tendencje do bycia kontrolującym dziwakiem...- Cholera, ona będzie mega wkurzona, kiedy się dowie, że zrobiłem to gówno. - i zgadnij czego się dowiedziałem. Tak, właśnie. Wiem, że sprzedałaś swoje ciało za pieniądze na przeszczep serca swojej matki, ale mam zamiar cię zatrzymać mimo wszystko, bo jestem chory i potrzebuje pomocy.wiele, wiele terapii szokowej..dla mojego penisa..to tylko może załatwić sprawę.<br />
Tak, to się nie stanie.<br />
Mój telefon wydał znajomy dźwięk, który zawiadomił, że mam wiadomość tekstową. Trochę się orzeźwiłem, kiedy zobaczyłem, że to od Isabelli i zanim się zorientowałem otworzyłem wiadomość. Zegar cyfrowy powiedział mi, że była już godzina dziesiąta. Cholera, czyżbym był tam tak długo?<br />
<br />
~Gdzie jesteś? Jestem sama....w tym wielkim łóżku....nago.~<br />
<br />
Mój kutas drgnął w spodniach na wyobrażenie tego obrazu.<br />
-Zamknij się. Ten cały bałagan, jest twoja winą, ty napalony mały skurczybyku!- skarciłem mojego wieloletniego przyjaciela.<br />
<br />
~Spotkanie biznesowe.~<br />
<br />
~Gówno prawda. Gadałam z Jasmine, ale cieszę się, że żyjesz. Dam jej znać.~<br />
<br />
Dzięki Bogu, że nie zamierzała dalej naciskać. Oczywiście, byłem doskonale świadom tego, że jeżeli stanę przed nią twarzą w twarz, nie będę kłamać. Ale przynajmniej, zdejmie z moich pleców Jasmine..chociaż na chwilę.<br />
<br />
~Idę spać. Nie krępuj się mnie obudzić, kiedy wrócisz....jeśli chcesz ;)~<br />
<br />
Oh, chcę, ale tego nie zrobię.<br />
Włożyłem telefon z powrotem do kieszeni i wróciłem do patrzenia na.. na nic. Duch mojej matki nie pojawił się by walnąć mnie w tył głowy. Duch mojego ojca nie wyszedł by mnie skarcić za zmarnowanie dobrego Cuervo, lub powiedzieć, bym zebrał się do kupy i przestał zachowywać się jak totalny idiota. Nie miałem jakiegoś wielkiego objawienia, lub pomocy przy dokonaniu jakiejkolwiek decyzji, co mógłbym zrobić. Podsumowując, to był zmarnowany dzień.. i noc.<br />
<br />
Znów wyjąłem swój telefon i zadzwoniłem do wujka Harrego. Harry był kardiologiem, najlepszym w swojej dziedzinie. Nie tylko dla tego, że wydawało się, że zna każdego. Prawdopodobnie dlatego, że był wielkim zwolennikiem wszystkiego, co miało jakiś związek z medycyną. Podobnie jak kupił firmę gdzie ojciec Seleny, Brian, praktykował. To budynek obsługiwany przez specjalistów medycznych z prawie każdej dziedzinie, a Harry był jak gąbka, nieustannie starał się chłonąć jak najwięcej wiedzy o wszystkim, co się dało.Wiedziałem, że zadzwonienie do niego było jak szukanie noża w ciemności, ale chciałem, żeby zobaczył czego mógł się dowiedzieć o stanie Marii Groves i czy mógłby jej pomóc. Nie było mowy, żeby ktoś dał mi jakiekolwiek informacje czy jej kartę pacjenta - nawet gdyby mi się udało, to nie ma mowy żebym coś zrozumiał. Ale, Harry.. mógł zrobić co chciał.<br />
<br />
Po zrealizowaniu telefonu i podziękowaniu Harremu za to, ze zgodził się mi pomóc, zadzwoniłem do Riley'a, by mnie odebrał. Nadszedł czas by wrócić do domu, i choć bałem się reakcji mojego organizmu na widok Isabelli, moje serce tego potrzebowało. Riley dobrze wiedział, żeby nic nie mówić w drodze do domu. Nie byłem w humorze na dzielenie się z nim. Kiedy dojechaliśmy do domu, wyszedłem bez słowa i udałem się w stronę sypialni. Mimo, że znałem drogę na pamięć, nadal czułem się jakbym był ciągnięty w tym kierunku przez jakąś niewidzialną siłę. Ona tam była jak jakiś magnes. Po raz pierwszy od długiego czasu, położyłem się do łózka nie ściągając z siebie żadnego ciucha, oczywiście z wyjątkiem butów. Ona spała, ale była odwrócona twarzą w stronę mojego miejsca. Jej anielska twarz była spokojna, mimo tego, że wiedziałem, że piekielny los..i ja.. przytłoczyło to ją. Każda cząsteczka mojego ciała chciała jej dotknąć, ale nie mogłem ...byłem brudny, a ona nie. Już nie mówię o tym, że spędziłem cały dzień w mokrych ubraniach, jeszcze się nie myjąc. Nie mogłem pozwolić sobie na zabrudzenie czego tak..nieskazitelnie czystego. Ale moje ręce były już na niej całej, prawda? Dotknąłem ją juz wszędzie, nie zostawiając ani centymetra jej doskonałej skóry niezniszczonej przez moją osobę. Więc, leżałem tylko patrząc jak śpi, notując każdy jej ruch, obserwując jej oddech. I wiedziałem wtedy, że juz nigdy nie będę jej traktował jak seksualną niewolnicę.<br />
<br />
ISABELLA<br />
<br />
-Zbieraj swoja dupę, albo się spóźnimy- piskliwy głos Jasmine, nagle zmienił się na bardziej głęboki i władczy niż kiedykolwiek słyszałam, kiedy szczekała poleceniami na mnie spod drzwi do łazienki. Chciałam właśnie szarpnąć drzwi i powiedzieć jej, żeby pocałowała mnie w dupę, ale w mojej głowie nagle głośny huk wstrząsnął domem i meteor wielkości Teksasu rozbił się o sufit i wylądował bezpośrednio na głowie Jasmine. Przebili się na sam dół i tylko jej małe ręce i nogi były dowodem, że nie żyje, bo nie były w ruchu-nawet nie drgnie. Ding, dong suka nie żyje...<br />
-Cóż, to najwyższy czas! -Jasmine pisnęła wyrywając mnie od halucynacji. Dziury w suficie nie było, tak samo jak w podłodze, ani gruzu, ani wielkiego meteoru. Prawdziwy trip po kwasie. Trzeba to zrobić jeszcze raz.<br />
Jasmine dyszała, a następnie była....oniemiała? Naprawdę, to nie było do niej podobne.<br />
-Jesteś absolutnie... Boże, jestem tak cholernie zazdrosna o ciebie teraz.- powiedziała, chodząc wokół mnie.-Jeżeli widok ciebie w tej sukience nie obudzi Justina z tego jestem-wkurzony-na-cały-świat humoru, to już nic mu nie pomoże.<br />
<br />
Podeszłam do dużego lustra, dołączonego do drzwi szafy Justina i spojrzałam na siebie. Sukienka była wspaniała. Była ona ciemno niebieska, uszyta z satyny, miała wycięcie na plecach sięgające aż do mojego tyłka. Na piersiach to w zasadzie była wstęga, która owijała moje piersi i przechodziła na biodra. Mój brzuch był nagi do miejsca, gdzie zaczynał się dół sukienki. Dyskusja o długości....spódniczka mogła być do podłogi, ale co za różnica, kiedy nie było szczeliny, aż do połowy uda? Przynajmniej materiał był luźny.<br />
<br />
Jasmine zawiązała moje włosy do francuza, ale zostawiła rozpuszczone małe kosmyki, specjalnie tak rozmieszczone, żeby wyglądało elegancko. Make-up był odważniejszy, niż którykolwiek, który wcześniej robiłam sama, ale smoky eyes wygląda całkiem dobrze na mnie. Jeśli tylko Louis by mnie teraz mógł zobaczyć.... przyznałby, że jestem innym człowiekiem i może nawet nie wstydziłby się pokazywać ze mną publicznie. Ale wątpiłam czy Justin zauważy mnie taką, jaką się czułam. Jasmine miała rację, zdawał się być wkurzony na cały świat i nie miałam pojęcia, co było powodem. Nawet nie dotknął mnie od tamtej nocy w sali muzycznej, nocy, podczas, której zrobiliśmy najpiękniejszą muzykę, jaką kiedykolwiek miałam przyjemność przesłuchania, nasze ciała i jego fortepian jako jedyne instrumenty w orkiestrze.Musiałem zachichotać, bo to brzmiało banalnie jak diabli, nawet w mojej własnej głowie, ale to prawda.<br />
Brakowało mi go.<br />
<br />
Kiedy wrócił do domu ze "spotkania biznesowego" nie obudził mnie. Nietypowe dla niego, fatalnie dla mnie.. katastrofalne dla Cooch. Jasmine powiedziała, że Ryan jej powiedział, że uciekł z biura jak nietoperz z piekła, bez żadnego racjonalnego powodu. Nie odpowiadał na jego telefony, nawet na moje.<br />
<br />
-Słyszysz mnie? - Jasmine zapytała,poruszając dłonią przed twarzą. Oh tak, marzyłam znów. Uwaga dla siebie:dowiedz się czy Louis kiedykolwiek dosypał coś do mojego drinka, jak kwas.<br />
-Um,tak? - zapytałam.<br />
-Co mówiłam? - położyła ręce na biodrach i przechyliła głowę z będziesz-mieć-wielkie-problemy-jeżeli-nie-odpowiesz-dobrze wzrokiem.<br />
-Justin stracił swój wzrok, bo sukienka go znokautowała i podporządkował świat pod siebie. - powtórzyłam. Ok, wiec może nie byłam całkiem z nią, ale byłam gdzieś blisko, prawda?<br />
-Ja naprawdę cię czasami nienawidzę! - powiedziała ze zmrużonymi oczami, wiedząc, że kłamała. - ubierz swoje buty. Chłopcy czekają.<br />
<br />
Założyłam swoje obcasy i złapałam torebkę, idąc po schodach za małym, ujadającym Chihuahua. Zatrzymałam się na ostatnim schodku, oszołomiona, kiedy zobaczyłam Justina. Był ubrany od stóp do głów. Czarny smoking, kamizelka marynarka, biała koszula sukienka, czarne buty ... włosy w całkowitym nieładzie. Całkiem smacznie.<br />
<br />
Ten strój sprawiał, że wyglądał na potężnego. Zaczęłam się zastanawiać, czy to nie ten sam garnitur, który miał Jackie Chan w tym filmie, w którym garnitur dodawał mu różne umiejętności, których nie posiadał przed jego włożeniem. Spokojnie.. wszyscy wiemy, że Jackie Chan nie potrzebował jakiś gówien 007, by skopać tyłki. Tak samo jak Justin. Spojrzał w moim kierunku i już po chwili odwrócił się do mnie całym ciałem. Ah, więc złapałam jego uwagę po tym wszystkim. Uśmiechnął się niezręcznie, kiedy zeszłam ze schodów i przejechał dłonią po swoich włosach, po czym złapał moją rękę.<br />
<br />
-Wyglądasz....oszałamiająco. - powiedział i pocałował tył mojej ręki, jak prawdziwy książę z bajki. Właśnie wtedy uświadomiłam sobie jak ja i Kopciuszek miałyśmy dużo wspólnego. Jak Kopciuszek, byłam dziewczyną z klasy robotniczej i mieszkałam w pięknej fantazji. Tylko zamiast dobrej wróżki, miałam pięcioletni kontrakt. Uśmiech Justina się poszerzył, kiedy zobaczył Bieber bransoletkę na moim nadgarstku, a potem nagle porzucił moją rękę i uśmiech znikł. Potem odchrząknął niezgrabnie i wsunął ręce do kieszeni, zanim powiedział -Dobra, więc powinniśmy iść.<br />
<br />
Jasmine odchrząknęła - zupełnie niepostrzeżenie, tak, racja- i kiedy Justin spojrzał w jej stronę, szybko przechyliła głowę w moim kierunku, gładząc swoje gardło.<br />
-Oh- Justin powiedział, na reszcie łapiąc podpowiedź - Mam coś małego dla ciebie- Sięgnął do kieszeni i wyjął cienki srebrny łańcuszek. Kiedy go podniósł mogłam zobaczyć prosty, zwisający, niebieski diamencik.<br />
-Oh, Justin. Naprawdę nie musiałeś. - Jezu, ja nawet brzmiałam, jak Kopciuszek, ale to jest to co ten facet ze mną zrobił.<br />
Justin wzruszył ramionami, wciąż na mnie nie patrząc. Zamiast tego skupił się na zamknięciu łańcuszka.<br />
-To naprawdę nic wielkiego. Zasługujesz....- westchnął i w końcu na mnie spojrzał z pewnością w oczach- na o wiele więcej.<br />
Ok, więc to było dziwne. Szczególnie biorąc pod uwagę sposób,w jaki traktował mnie, jak zaraza w ciągu ostatnich kilku dni.<br />
Justin podszedł do mnie od tyłu i ledwo dotykając moją nagą skórę swoja klatką, zapiął mi na szyi naszyjnik. Zanim odszedł, jego palce przejechały po moich nagich ramionach, wysyłając dreszcze do moich pleców. Położyłam rękę na jego przedramieniu, aby powstrzymać go przed odejściem.<br />
-Dziękuję- szepnęłam, a potem stanęłam na palcach i delikatnie pocałowałam go w usta. Kiedy się cofnął, zauważyłam napinające się mięśnie jego szczęki, jakby zgrzytał zębami.<br />
<br />
To znaczy, ja naprawdę nie rozumiałam w czym tkwił jego problem. Do wczoraj był przy mnie, jakby nigdy nie miał dość. A teraz... zmieniło się o 180 stopni. Nie wiedziałam czy był mna zdegustowany, czy zrobiłam coś co go wkurzyło czy co. Ale wiedziałam jedno.. on z pewnością zaczynał mnie wkurwiać. Znowu, może o to właśnie chodziło. Od kiedy dowiedziałam się o Selenie, próbowałam odsunąć swoją dziwkarską stronę i zacząć być miła. Może, nie podobała mu się ta moja strona. Bo tak naprawdę, on nigdy wcześniej nie próbował wynieść ze mnie tej dziwki. Może on się nie zmienił. Może to tylko ja się zmieniłam, a nowa ja po prostu nie działa tak samo dla niego.<br />
Dobra.<br />
<br />
Schyliłam swój podbródek, w tym samym czasie kiedy spadła mi ręka z jego ramienia i ruszyłam do drzwi. Wtedy zdałam sobie sprawę, że nikt za mna nie szedł. Więc się odwróciłam, spojrzałam na nich i powiedziałam.<br />
-No i co? Na co czekamy?Miejmy to już za sobą.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Jazda limuzyną była.. cicha. Jasmine i Ryan pojechali swoim autem, w przypadku gdyby ktoś z nas chciał wrócić wcześniej. Justin siedział po drugiej stronie limuzyny i palił papierosa, patrząc przez okno. Tłumacząc: torturował mnie tym całym oglądaj-mnie-jak-praktycznie-kocham-się-z-tym-papierosem-kiedy-ja-cie-ignoruje klimatem, który u nas zagościł.<br />
I wtedy prawdziwe tortury dopiero się zaczęły.<br />
<br />
Ludzie. Wiele, wiele ludzi. I kamer. Żarówki flesza były wszędzie, kiedy schodziliśmy po czerwonym dywanie do Four Seasons, ludzie krzyczeli i popychali się, walcząc o pozycje, aby uzyskać lepsze zdjęcie ..i centrum uwagi? Justin jebany Bieber. .i jego znajoma. Ciągle zakrywałam swoją twarz w jego szerokich ramionach, albo po prostu się odwracałam. Justin trzymał rękę wokół mojej talii, uśmiechając się i pozując, machając i witając masę ludzi. .kompletnie ignorował problematywne pytanie "Kim jest ta piękna kobieta u twojego boku, Justin?" Aż w końcu, wyszliśmy z chaosu do środka, gdzie zabawa była już w pełnym rozkwicie.<br />
Ulżyło mi, ale wtedy Jasmine zajęła miejsce obok i powiedziała -Jesteś gotowa, aby wejść do środka?<br />
-Myślałam, że jesteśmy już w środku?- zapytałam i rozejrzałam się.<br />
-Głupiutka dziewczynka. To.. - powiedziała i otworzyła podwójne drzwi - jest bal Scarlet Lotus.<br />
<br />
Wow. Miejsce było ogromne, ale nie byłam zaskoczona. Wszystko co Justin robił było ogromne, wliczając w to jego samego. Wszędzie były czerwone kwiaty lotosu: pływające w szklanej misce z wodą i świeczkami, w bukietach...wszędzie. Atłasowe sztandary wisiały z sufitu, czerwone obrusy, czerwone kokardy.. wyglądało trochę jakby stała się tu jakaś masakra. Ale ludzie byli żywi i żwawi, cholernie żwawi.<br />
<br />
-Witaj w moim świecie- Justin szepnął mi do ucha i złapał za łokieć, prowadząc mnie w tłum. - Są tutaj ludzie, których chciałbym żebyś poznała.<br />
-Justin! Czekałam na ciebie. - zapiszczała jakaś mała brunetka, która złapała Justina z boku. Wyglądała jakby wzięła już za dużo drinków. - Oh, przyszedłeś z kimś. Nie wiedziałam, że z kimś się spotykasz.<br />
-Bethany, tylko dla tego, że jesteśmy poza biurem, nie oznacza, że przestałem być panem Bieber. -Justin powiedział jej firmowym, władczym głosem. Właśnie wtedy przyszedł kelner z tacką z kieliszkami od szampana. Chwycił jeden i podał mi, a następnie wziął drugi dla siebie.<br />
-Oh, tak. Przepraszam.- powiedziała, jej brzęczenie powoli znikało. Popatrzyła na mnie z góry na dół i zmarszczyła nos. - Kim ona jest?<br />
-Ona.. to nie twój interes. A teraz biegnij i znajdź kolejnego drinka, panno Richards. - odrzucił ją machnięciem ręki.<br />
Przesłała mi po raz ostatni zabójczy wzrok i pochyliłam się do Justina z kuszącym uśmiechem na twarzy. Pieprz się i ty. Wypiłam drinka, bo jeżeli tak jak pani Richards nie miała żadnego pohamowania, inne kobiety będą się rzucać na mojego faceta, to na pewno będę tego potrzebować. Gdybym odsunęła od tego swój umysł, może bym tego tak bardzo nie zauważyła.<br />
-Oh! Tam są Becky i Chaz! - Jasmine pisnęła wskazując na cudowną parę kilka metrów dalej.<br />
Już prawie miałam w ręku kolejny kieliszek, kiedy Jasmine złapała mnie za nadgarstek i praktycznie wyrywając mi rękę, pociągnęła mnie do najpiękniejszej pary. Justina zatrzymali jacyś faceci w garniturach, ale Jasmine była zdeterminowana, żeby do nich dojść.<br />
-Becks! - Jasmine zapiszczała, kiedy w końcu puściła moją rękę i pobiegła w ramiona blondynki, ściskając ją. Ta laska była definicją blond bomby: miała budowę dobrą jak z cegły, wspaniałą opaleniznę, ogromne cycki. małą talię, czerwone usta.<br />
-Oh, Chaz!- ogromny mężczyzna obok zaczął dziewczęcym głosem, szydząc z Jasmine. Zatrzepotał rzęsami i pomachał nadgarstkiem w powietrzu tak samo, jak robił to kiedyś Louis. -Tęskniłam za tobą, jesteś moja ulubioną osobą. Ohh! Pozwól mi cię też poczuć!<br />
Jasmine odsunęła sie od dobrze zbudowanej i spojrzała na dobrze zbudowanego, klepiąc go lekko w tył głowy.<br />
-Nie bądź dupkiem, Chazey. Mamy towarzystwo. - powiedziała, kiwając głową w moim kierunku z ciekawością.<br />
-Oh, tak...to jest...<br />
-Isabella.. moja Isabella. - Justin przerwał jej, nagle pojawiając się jakby znikąd. Owinął rękę wokół mojej talii i pociągnął mnie do siebie władczo.- Isabello, jest to moja ulubiona kuzynka, Becky Somers i jej mąż, Chaz.<br />
-Możesz nazywać mnie The Gentle Giant - Chaz powiedział.<br />
-On zaczął bronić wejścia do Seatle Giants- Justin wyjaśnił.<br />
-Cholernie uczciwie - Chaz się pochwalił, klepiąc się w pierś.<br />
-Beckey jest jego pracowitą agentką - Justin kontynuował i skinął głowa w jej kierunku. - Myślę, że wzięła więcej piłek na swoje piersi, niż mnóstwo tych umów z krwiopijnymi negocjatorami.<br />
-Ktoś musi go trzymać w ryzach. Poza tym, podoba mi się to. - Becky się uśmiechnęła.<br />
-Miło mi cię poznać - powiedziałam i podałam jej rękę na powitanie - Justin nie mówił mi.. absolutnie nic o tobie- zaśmiałam się niezręcznie.<br />
-Podobnie. - Becky powiedziała, potrząsając moja dłonią. Można było pomyśleć, że to całe " podobnie" było tylko grzecznościowe, ale miałam poczucie, że to odnosiło się w obu kontekstach: Justin nic jej o mnie nie powiedział, co miało sens, bo nie tylko oni o mnie nie wiedzieli.<br />
-Więc, Drew? Widziałeś mamę i tate? - zapytała Justina.<br />
Spojrzałam na niego z podniesionymi brwiami. Drew?<br />
Wiedział od razu co to spojrzenie oznaczało. Przewrócił oczami z zakłopotaniem, wzruszył ramionami i powiedział.<br />
-Każdy w rodzinie nazywa mnie drugim imieniem. To takie moje przezwisko.<br />
-Oh, tak. Oczywiście. - powiedziałam z podtekstem no-tak. I wtedy wypiłam prawie połowę szampana.<br />
Popatrz, małe sprawy takie jak na przykład, jak nazywa cie twoja rodzina to chyba dobra informacja, aby podzielić się nią z kobieta, jeśli udaje się, że zna się z nią wieki, idiota.<br />
-I nie, Becks, nie widziałem ich jeszcze.- powiedział, próbując rozejrzeć się po tłumie, jakby starając się naprawić tę sytuację.<br />
-Są tutaj. Więc pewnie jeszcze ich spotkasz.<br />
Chaz, Ryan i Justin zaczęli rozmawiać o jakiejś drużynie sportowej, ale nie uważałam na to co mówili, bo Justin kręcił małe kółka swoim kciukiem po moich plecach, mały palec zanurzył pod moją sukienkę, lekko wciskając go między moje pośladki. Jasmine i Becky gadały o tej lasce Bethany i o jeszcze jakiś innych firmowych dziwkach. Zajęłam się graniem czy wypiję całego mojego szampana przed tym jak następny kelner przejdzie z kolejnymi i wygrywałam. Nie lada wyczyn. Bo było wielu kelnerów.<br />
-Pilnuj tempa, kochanie- Justin nachylił się i szepnął mi do ucha. I.. moja głowa zaczęła pływać. Zabawne, wypiłam tylko cztery czy może pięć kieliszków szampana i było w porządku. Ale mężczyzna nazwał mnie 'kochaniem' i nagle stałam się bardziej pijana.<br />
-Muszę się wysikać- wyrwało mi się. Brzmiałam dokładnie jak Putter z The Legend of Billie Jean, a nawet nie jestem z południa. Becky roześmiała się.<br />
-Myślę, że ją lubię, Drew- powiedziała, kiedy się do niej odwróciłam. - Chodź Jas. Chyba musimy ogarnąc fryzury<br />
-Przysięgam Becky- Jasmine powiedziała z grymasem i zwróciła się do mnie.- Ona może wyglądać jakby debiutowała, ale nie daj się nabrać. Jest niegrzeczna w tym całym świecie blichtru i przepychu.<br />
-To jest moja dziewczynka - Chaz wrzasnął i klepnął Becky w tyłek.<br />
-Wracaj szybko - ochrypły głos Justina płynął przez wrażliwą skórę pod moim uchem.- Chcę cie przy sobie całą noc. Zacisnął miękkie usta na mojej szyi niepozornie, ale na pewno czuł, że pocałunek topił mnie, jak masło na ciepłych bułeczkach.<br />
-Jezu, Drew. Idziemy tylko do cholernej łazienki. Obiecuję, że jej nie odstraszymy. - Becky powiedziała przewracając oczami.<br />
-Powodzenia- zaszydził - Myślę, że zobaczysz, że Isabella jest odporna na dowcipne uroki.<br />
-Pieprz sie - Becky odparowała.<br />
-Też cię kocham - Justin uśmiechnął się i mrugnął do mnie, zanim wziął łyk szampana i odwrócił się do chłopaków.<br />
Poszłyśmy na druga stronę zatłoczonej sali do damskiej toalety, gdzie Becky stanęła.<br />
-Patrzcie na tego dupka -powiedziała pod nosem i skinęła głową w prawo.<br />
To był ogromny człowiek ze śliskimi, czarnymi włosami, ciemną skórą i z bardzo jasnymi zębami. Stał w samym środku tłumu ludzi. Byłam prawie pewna, że zauważyłam małą iskierkę z jednego z jego psich zębów. On na pewno posiadał wiele zwierzęcego magnetyzmu, który był odpowiedni, tak sądziłam.<br />
-Cóż, jest słodki....jeśli lubisz Kena Barbie w stylu Wolverine. - parsknęłam - kto to jest?<br />
-Jake - Becky zadrwiła.<br />
-Jaki Jake?<br />
Jasmine pochyliła się na bok, jakby miała mi powiedzieć najgorszy sekret.<br />
-Jake, najlepszy przyjaciel Justina, który jebał Selene w jego wannie. Ten Jake.<br />
Zadyszałam i poczułam niewiarygodne gorąco.. pod kołnierzem, na pewno nie pod spódnicą.<br />
-Jest także firmowym partnerem Drew.- Becky wymamrotała, popychając drzwi do łazienki. - starał się przejąć cały udział Drewa w Scarlet Lotus, kiedy mój wujek i ciocia zmarli...skurwiel.<br />
I tak mój romans z Becky Somers się zaczął ...<br />
-Czekaj, rodzice Justina zmarli? - zapytałam, zanim zdałam sobie sprawę, że to też powinnam wiedzieć, ale byłam.. w szoku. Nigdy nie mówił o nich wcześniej.<br />
-Tak, wypadek samochodowy. - Becky odpowiedziała - Nigdy o tym nie opowiadał, więc nie jestem zaskoczona, że nie wiedziałaś.<br />
Wyraz twarzy Jasmine był uroczysty.<br />
-Stracił ich obojgu w tym samym czasie i to zawsze go torturowało, więc nie pytaj go o to. Kiedy będzie gotowy, sam ci powie, dobrze?<br />
-Tak, dobrze.- powiedziałam w oszołomieniu, a Becky przytrzymała dla mnie drzwi do kabiny<br />
-Pośpiesz dupsko. Muszę dostać swojego drinka. Kocham otwarty bar.- zachichotała.<br />
Zadbałam o swoje sprawy, podczas kiedy Becky i Jasmine zaczęły rozmowę o posiadaniu dzieci. Jasmine chciała jedno dziecko, ale Ryan nie był gotowy. Za to Chaz chciał jednego, ale Becky odmawiała ciąży kładąc swoją karierę na pierwszym miejscu.<br />
-A jak jest z toba i Justinem, Isabello?- Becky zapytała kiedy otworzyłam stalowe drzwi.<br />
-Um- zawachałam się i podeszłam do umywalki, by umyć ręce. Jak ja miałam na to odpowiedzieć?<br />
-Bella - Jasmine przerwała- Ona lubi jak się ją nazywa Bella, prawda?<br />
-Tak, po prostu Bella. - powiedziałam z niespokojnym wzrokiem - i um, Justin i ja nie rozmawialiśmy jeszcze o dzieciach. To znaczy, my nie doszliśmy jeszcze....do tego etapu. ..w naszym związku.<br />
-Mmmhmm, rozumiem. - Becky powiedziała - no cóż, idź do przodu i nie zważaj na to, okej?- odwróciłam się do suszarki i wysuszyłam ręce.<br />
-Co to dokładnie znaczy?<br />
-Spójrz, Bello. Justin nie ma matki, ojca czy nawet rodzeństwa. Więc całe nadopiekuńcze gówno spada na moje barki - zaczęła- Nie znam cię jeszcze dobrze, ale z pierwszego wrażenia, lubię cię.Ale wiedz o tym... że jeżeli zranisz mojego kuzyna, skopię ci tyłek. A kiedy mówię, że skopię ci tyłek, to znaczy, że będziesz potrzebować przeszczepu, kiedy z toba skończę. Jasne?<br />
Wyrzuciłam zużyty ręcznik papierowy do śmieci i oparłam ręce na biodrach, kiedy stanęłam do niej twarzą w twarz. Jasmine zrobiła krok w tył, bo była mądrym dzieckiem.<br />
-W porządku - zaczęłam- Ale ty.. wiedz to.. że ja kocham tego faceta bardziej niż kiedykolwiek mogłam pomyśleć, że tak pokocham drugiego człowieka, bezwarunkowo i nieodwołalne. - uświadomiłam sobie, że to wcale nie było kłamstwo. - i jeśli ktokolwiek powinien się obawiać o złamane serce w tej znajomości, to ja. Ale jeśli zepsuje się między mna a Justinem i poczujesz potrzebę skopania mi tyłka, to masz to zrobić. Co chce powiedzieć to to, że nie będę przez ciebie zastraszana. Więc, jeśli kiedykolwiek poczujesz, ze musisz się wyżyć...podskakuj.<br />
<br />
Jasmine wciągnęła głęboko powietrze i praktycznie mogłam usłyszeć jak przełykała ślinę. Trzymałam swój wzrok na niej nie wahając się przed kobietą, która prawdopodobnie już kopnęłaby mnie w dupę, ale nie zamierzałam się wycofać. To by pokazało moja słabość i chociaż czułam się poddana jak diabli, kiedy przyszłam do Justina, ale z natury nie byłam słabym człowiekiem. Grymas Becky znikł z jej twarzy, a na to miejsce pojawił się uśmieszek, uśmieszek Justina.<br />
<br />
-Przysięgam na Boga, że jeżeli nie byłabym juz po ślubie, to uciekłybyśmy razem dziś wieczorem.<br />
Uśmiechnęłam się z powrotem, a Jasmine wypuściła powietrze z płuc, które do tej pory trzymała.<br />
-Obie was powinno się wysłać do nieba.- westchnęła- Dobra, brakuje mi mojego Ry Ry, więc jeśli już pokazałyście, która ma większe jajniki, możemy wrócić do naszych mężczyzn?<br />
-Oczywiście- Becky powiedziała, łącząc nasze ramiona - Tak swoja droga, moje są większe.<br />
-Dobrze, to się jeszcze okaże.- odpowiedziałam i wyszłyśmy przez drzwi.<br />
-Będę je wzbudzać, tu i teraz- zagroziła ze śmiechem.<br />
Mój uśmiech natychmiast zbladł, kiedy tłum ludzi przed nami się rozrzedził i dostrzegłam Justina. Stał na przeciwko starszego blondyna, który był bardzo przystojny w 'ojciec-którego-chciałabym-pieprzyc' sposób. Uśmiechał się i kiwał głową. Ale to co skręciło mój żołądek była kobieta, która praktycznie wisiała na ramieniu Justina. Leżała na nim jakby była częścią jego garderoby i jakby tam należała. To była wysoka, ciemnooka brutetnka. Była materiałem na filmową gwiazdę i wyglądało na to, że ona to już wiedziała.<br />
-Prosze, powiedz mi, że to twoja siostra, Becky - wykrztusiłam.<br />
-Zamknij swoją brudną, diabelską buzię, suko - zadrwiła - ta zdzira, marzy tylko by dostać tą pulę genów.<br />
-A kto to kurwa jest?<br />
-To.. Selena - Jasmine odpowiedziała- A..K..A ośmiornica. Plotka głosi, że pieprzyła ośmiu facetów na raz, oczywiście po tym jak Justin z nią zerwał. Nie pytaj mnie jak ona zrobiła to gówno.<br />
-Ośmiornica, huh? Myślę, że to wyjaśnia dlaczego ona ma macki na całym ciele mojego mężczyzny. - powiedziałam widząc dużo czerwieni.. i trzeba przyznać, trochę zieleni. Mój umysł zaczął przypominać sobie sceny z Mortal Kombat, a jestem pewna, że suka nie chciała, żebym jej pokazała Skorpiona na jej dupie.<br />
-Chcesz, żebym ją wygoliła? Świerzbi mnie już od dłuższego czasu, żeby jej nakopać - naprawdę polubiłam Becky. Szybko stała się moja 'siostrą'.<br />
-Nie, dzięki, Becky. Zrobię to. - powiedziałam, wyprostowałam się i ruszyłam w stronę Justina.<br />
-Dziwka- usłyszałam jej śmiech z tyłu.<br />
<br />
_____________<br />
<br />
@kidrauhl3001paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-23282447736499281672013-06-17T15:56:00.002+02:002013-06-17T16:37:03.142+02:0012.Tickling the IvoriesJUSTIN<br />
<br />
- Tu Bieber. Masz już coś dla mnie ? - zapytałem chodź do końca nie byłem przekonany czy chcę znać odpowiedź. Jednak ciekawość była górą.<br />
- Faktycznie mam wszystko co potrzebne. Chciałem zadzwonić z samego rana, aby teraz nie przeszkadzać. Co chcesz wiedzieć ?<br />
- Wszystko co tyl..<br />
- Okey, przyjedź do mnie, jeśli tylko będziesz miał ochotę. - Jenks powiedział po czym mogłem usłyszeć jak siada w swoim fotelu<br />
.<br />
Ja w tym czasie z niepokojem oczekiwałem na informację, która może mi pomóc odszyfrować zagadkę kim naprawdę jest Isabella Groves. Zanim zdążyłem rozejrzeć się po pomieszczeniu rozległo się nieśmiałe pukanie, po czym drzwi otworzyły się szeroko. Isabella stała w nich uwodzicielsko rozciągając jedno z ramion wzdłuż framugi drzwi, jej mokre włosy pokrywały delikatnie jej dekolt, a długie nogi były ułożone tak że jadna z nich została zgięta w kolanie. Miała na sobie jedną z moich czarnych długich koszulek. I.. nic.. więcej..<br />
<br />
- Przepraszam, przeszkadzam? - jej głos był jak pomruk erotycznego pożądania - Mogę wyjść.. jeśli chcesz...<br />
Moje serce waliło jak szalone, a usta były szeroko otwarte. Była taka gorąca niczym gwiazda porno...bogini.<br />
Mój penis napiął się, a spodnie nagle zrobiły się zbyt ciasne. Cholera co się ze mną dzieje kiedy ona jest w pobliżu?<br />
- Bieber ? - głos Jenksa odbił się echem w słuchawce. Moja uwaga została zwrócona tylko na moją Million Dollar Baby, jej ciało było niczym ciało syreny, rozpraszało mnie w każdy możliwy sposób, to było jak obsesja. Liczyła się tylko ona. Wszystko inne po prostu się rozpłynęło.<br />
- Byłam pod prysznicem.. i wszytko było dobrze, gorąca woda oblewała moją skórę... myślałam o tobie, o twoim ciele, o tych magicznych rzeczach które możesz dla mnie zrobić ze swoimi palcami... i z językiem.. - Isabella zamknęła oczy, odchylając głowę do tyłu wciąż stojąc w drzwiach - Kurwa, chcę żebyś mnie dotknął..<br />
- Haloooooo ? Jesteś tam, Bieber ?<br />
Potrząsnąłem głową zmuszając się by na nią nie patrzeć.<br />
- Um, tak.. Mam coś.. do zrobienia. Zadzwoń do mnie z samego rana.<br />
Nie czekając na odpowiedź, rozłączyłem się. W końcu i tak zadzwoni bo chce zarobić. Pomyślałem, że czekałem na te informacje przez trzy tygodnie, więc na pewno wytrzymam jeszcze dziesięć godzin.<br />
Z wampirzą szybkością stanąłem przed nią.<br />
- Nie mogę kurwa nic powiedziec..<br />
Nie byłem w stanie dokończyć wypowiedzi kiedy ona stała przede mną, właściwie naga i taka pachnąca...<br />
- Uh.. - westchnęła - Przyszłam tutaj dlatego... dlatego że po prostu jestem ciekawa czemu nie grasz na pianinie. Po prostu znalazłam na dole małe, czarne pianino, zakładam, że w twojej małej sali muzycznej, więc pomyślałam o tym jak bardzo pociągające byłoby gdybyś.. zagrał dla mnie..<br />
<br />
Bez zbędnych słów przerzuciłem ją sobie przez ramię i skierowałem się w stronę tego co ona nazywała moją małą salą muzyczną. Pierdolona akustyka w tamtym pokoju jest lepsza, niż w niejednym profesjonalnym studio, a ja osobiście nie mogę się doczekać by usłyszeć echo jej jęków oraz tego jak krzyczy moje imię w trakcie orgazmu, a na pewno będzie krzyczeć.<br />
<br />
ISABELLA<br />
<br />
Mężczyźni tacy jak Justin, czyli uzależnieni od seksu są tak cholernie przewidywalni.. i łatwi.<br />
Wszystko co trzeba zrobić, to pokazać się pół nago.<br />
Myślałam o tej całej pierdolonej zdradzie jego ex-dziewczyny, o rzeczach które Jasmine mi powiedziała, więc zdecydowałam się że poświecę Justinowi więcej uwagi. Pragnęłam by wiedział, że ja jestem jego nie tylko fizycznie. Bo jakby nie patrzeć to właśnie dlatego zniżył się do poziomu zakupienia sobie kobiety do towarzystwa, to wszystko przez to, że zwyczajnie się bał.<br />
<br />
Nie żebym narzekała. Pewnie powinnam brzydzić się sobą, ale w zasadzie byłam chętna by uczestniczyć w tym wszystkim. Poza tym wiedziałam w co się pakuję prawda? Podpisałam umowę. Właściwie cieszenie się z "tortur" nie jest złe, prawda?<br />
Justin przerzucił mnie przez ramię po czym delikatnie ugryzł mnie w tyłek tymi swoimi białymi ząbkami, na co ja zachichotałam.<br />
W końcu wszedł do sali muzycznej. Tak delikatnie, jak tylko mógł posadził mnie na fortepianie.<br />
<br />
- O to ci chodziło ? - uśmiechnął sie złośliwie dotykając moich ud.<br />
- Właściwie to.. Miałam na myśli to, że mógłbyś coś dla mnie zagrać. Niech te seksowne palce molestują klawisze. Myślisz, że możesz to zrobić Justin? Zagraj mi coś.. Inspiruj się.. Inspiruj się moją słodką cipką.<br />
Przycisnęłam swoje usta do jego warg, ale on ani drgnął. Stał nieruchomo, niczym posąg. Kiedy zaczęłam myśleć nad tym, iż mogłam powiedzieć coś niewłaściwego, on pochylił się bliżej mnie i szepnął.<br />
- Isabella?<br />
- Hmm?<br />
- Myślę, że mogę to dla ciebie zrobić - zanim zdążyłam się odezwać, on już siedział na ławeczce przed fortepianem.<br />
Kątem oka przyglądałam się temu, jak się zachowuje. Jego spojrzenie było pełne podziwu i uwielbienia dla tego instrumentu.<br />
Oblizał wargi i usiadł wygodniej, zanim spojrzał na mnie, jakby wyczekująco.<br />
- Um, jestem pewien że obiecałaś mi że jeśli coś zagram ty mnie zainspirujesz.<br />
<br />
Oh tak, racja. I tu jest problem. Zeskoczyłam z fortepianu z trudem utrzymując się w pozycji pionowej przez moje pierdolone obcasy, które miałam na nogach. Chciałam by każdy mój ruch wyglądał seksownie. Myślę, że nawet nie najgorzej mi to wychodziło, gdyż Justin patrzył się na mnie mniej więcej tak, jak patrzy się wygłodniały wilk na swoją zdobycz. Czując sie pewnej, położyłam jedną nogę na ławeczce obok niego, a drugą stanęłam na fortepianie. Justin miał znakomite położenie akuart tak, by mógł zobaczyć zarówno moje nogi, moje piersi, moją cipkę..<br />
Mówiąc o niej.. Była już cholernie mokra.<br />
<br />
Justin spojrzał na mnie oczarowany, następnie zaczął rozpinać moje paseczki od butów owinięte wokół kostki. Kiedy skończył delikatnie ściągnął obcas z nogi, po czym umieścił pocałunek na szczycie mojej stopy. Nie jestem typem dziewczyny, która lubi mieć, że tak powiem wylizywane nogi, ale to co on zrobił było cholernie zmysłowe.<br />
Chwilę po tym przeniósł się na drugą nogę, rozpinając drugiego buta.<br />
<br />
- Jimmy Choo? Przypomnij mi żebym dał Jasmine podwyżkę.<br />
Położywszy moje buty na podłodze pocałował mnie, wzdłuż mojej łydki aż dotarł do kolana. Potem odsunął się i umiejscowił moje nogi bezpośrednio na klawiszach fortepianu, przez co instrument wydał okropny dźwięk.<br />
- Kurwa kochanie jesteś taka mokra.. - powiedział spoglądając na moją łechtaczkę - musisz wiedzieć, że nikt nigdy nie położył nawet palca na moim instrumencie, nie mówiąc już o siedzeniu na nim.<br />
- Przepraszam. Mogę zejść .. - powiedziałam, ale zanim się podniosłam Justin pokiwał glową.<br />
- Nie. - szepnął.<br />
- Nie grałem jakiś czas.. - nerwowo wzruszył ramionami. - Tak, więc może mi coś nie wyjść.<br />
<br />
Pierwsze akordy wyszły z wnętrza fortepianu i już po nich wiedziałam, że miał talent. Fakt, to nie było super profesjonalne, idealne granie, ale miał to coś co nie pozwalało mi się skupić na innych rzeczach. Do tego dawno nie grał.<br />
To co robił było cholernie dobre. Jak i inne rzeczy.. To jak mnie całował, jak mnie podniecał, jak jęczał, jak we mnie wchodził, to kiedy byliśmy razem.. To było po prostu magiczne.<br />
<br />
Oparłam się na łokciach tak, że miałam oczy na poziomie jego wzroku. Justin patrzył w nie głęboko. Kiedy myślałam, że spojrzy na moje nogi czy tyłek on tego nie zrobił, cały czas patrzył tylko na moją twarz.<br />
Nie przerywając kontaktu wzrokowego, ani nie przerywając grania seksowej melodii pochylił się do przodu składając mokry pocałunek na mojej łechtaczce. Wzięłam głęboki oddech mimowolnie szarpiąc nogami. I oczywiście zepsułam granie Justina, gdyż moje stopy dotknęly klawiszy, na co on szeroko się uśmiechnął. Podobało mu się to, że w taki sposób na mnie działał.<br />
W dalszym ciągu kontynuował to co robił. Jego usta były gorące i wilgotne, boże tak delikatnie mnie pieścił.<br />
Było mi tak cholernie dobrze..<br />
<br />
Kiedy się odsunął moje uda drżały niekontrolowanie, a łechtaczka prosiła by zbliżyć się do przyjemności, którą były usta chłopaka. Justin nagle poderwał się z miejsca, mocno złapał mnie za nogi, po czym zacząl całować i ssać moją cipkę, jakby od tego zależało jego życie.<br />
Wplątałam palce w jego włosy, by na wszelki wypadek móc zmusić go do pozostania tam, gdzie jest obecnie. W tym samym czasie moje ciało przejął orgazm. Odchyliłam głowę w tył, a uda mocno zacisnęłam wokół jego głowy.<br />
Dopiero gdy orgazm zaczął odchodzić, zdałam sobie sprawę, że odcięłam mu dostęp do powietrza.<br />
<br />
- O cholera! Wszystko w porządku? - zapytałam spanikowanym głosem podnosząc jego głowę.<br />
Miał na twarzy złowieszczy uśmieszek. Oblizał resztki mojego orgazmu z ust.<br />
- Nie do końca ale zaraz będzie.<br />
Nie wiem jak on to zrobił, ale chwilę po tym stał wyprostowany, a jego spodnie były wokół kostek. Jego penis był twardy i uniesiony w górę.<br />
<br />
Podniósł mnie z fortepianu i usiadł z powrotem na ławce, ze mną na kolanach. Uniósł moje biodra, po czym delikatnie mnie na siebie nasunął. Mimo, że byłam na górze nie mogłam kontrolowac sytuacji. To Justin.. Był we mnie, wokół mnie, pode mną.. Był wszędzie.<br />
Z każdym pchnięciem jego penis był coraz głębiej, a jego ruchy było coraz szybsze. Wbiłam paznokcie w jego plecy. Wiedziałam tylko to, że muszę go trzymać. Muszę go trzymac żeby go nie stracić.. Kilka ostatnich pchnięci doprowadziło nas obu na szczyt.<br />
Trzymał twarz dociśniętą do moich piersi, a ramiona owinął wokół mojej talii. Nie przeszkadzało mi to że był wciąż we mnie. Milczał.<br />
<br />
Jedynym słyszalnym dźwiękiem były nasze ciężkie oddechy.<br />
Nie pozwolę mu odejść.. Nigdy. Pocałowałam go w czubek głowy.<br />
Nie mogłam kurwa mu pozwolić, nie mógł odejść . Pięć lat to za mało. To tak cholernie szybko zleci. Bałam się.<br />
Wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że i tak nie mam u niego szans. Ja? Dziewczyna zupełnie nie z tej ligi.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Kiedy strumień ciepłej wody pod prysznicem uderzył w moją skórę, zaczęłam cicho szlochać.<br />
Justin jest tylko moim właścicielem. Dosłownie jest moim właścicielem. Może patrzeć w moje majtki, może robić ze mną co chce. Nic więcej.<br />
Jestem tylko głupią dziewczyną, w dodatku niedoświadczoną.<br />
Justin Bieber to człowiek mający cały świat w dłoni, a ja nie mam nic do zaoferowania. Boże dopomóż mi. Ja zwyczajnie się w nim zakochuje.<br />
Znikąd Justin pojawił się w kabinie prysznicowej łapiąc mnie z zaskoczenia.<br />
- Hej mam zamiar iść pod prysznic w pokoju gościnnym , chciałem tylko powiedzieś, jakbyś mnie szukała... Płakałaś?<br />
- Um... Nie. Dlaczego bym miała płakać? Po prostu miałam coś w oku.<br />
- Skoro tak, to w porządku.. - powiedział bez przekonania.<br />
- Jest dobrze. - wyszedł.<br />
Jestem silna. Jestem odporna. Zrobiłam wszystko, co w mojej mocy by pomóc rodzicom. Poradzę sobie. Będę walczyć. Będę o niego walczyć.<br />
<br />
JUSTIN<br />
<br />
Następnego dnia rano siedząc w swoim biurze postanowiłem zadzwonić do Jenska. Wiem, że Isabella mnie okłamała. Bo ona na prawdę płakała. Ale nie mogę zrozumieć dlaczego. W tej chwili zadzwonił telefon.<br />
- Hej Bieber. Tutaj Jenks. Mam informacje które chciałeś.<br />
- Więc słucham.<br />
- Mam długopis i kartkę pod ręką?<br />
- Mam, mów.<br />
- Isabella Faye Groves. Ma 23 lata, mieszka w domu w Forks w Waszyngtonie wraz z rodzicami, Marią i George'm Groves. Wzorowa uczennica. Jest prostym dzieckiem. Jej ojciec jest szefem policji, ale niedawno zrezygnował z posady żeby zaopiekować się chorą żoną Marią. Jej matka jest śmiertelnie chora, potrzebuje przeszczepu serca. Niedawno wpłacono na jej konto dużą sumę pieniędzy, dobroczyńca był anonimowy. To wszystko co mam.<br />
Nie wiem co powiedzieć. Właściwie zachciało mi się płakać.<br />
- Bieber? Jesteś tam?<br />
<br />
Nie mogłem nic z siebie wykrztusić. Nie teraz. Pamiętam jak to było, kiedy ja straciłem rodziców.<br />
A Isabella zrobiła najbardziej bezinteresowną rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem. Oddała swoje własne ciało w zamian za życie matki.<br />
Była niczym święta, a ja traktuję ją, jak niewolnicę seksu.<br />
Poczucie mojej winy było nie do zniesienia..<br />
<br />
___________<br />
<br />
Karolina.<br />
<br />
<br />paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-71673304241803801752013-06-17T15:55:00.000+02:002013-06-17T16:36:56.149+02:0011.What The?ISABELLA<br />
<br />
Śniłam. Czułam ciało Justina przylegające do moich pleców pod rozgwieżdżonym niebem. Szeptał mi do ucha czułe słówka a ja miałam ochotę przyciągnąć jego ramiona jeszcze bliżej swojej talii.<br />
<br />
-Przepraszam. Nie wiem... - wyszeptał- ale wiem, że mam cię tu i nigdy cię nie puszczę. Nigdy, Isabello. Jesteś teraz częścią mnie. Ja po prostu nie mogę pozwolić ci odejść ode mnie.<br />
-Nie ma miejsca gdzie teraz wolałabym być, Justin.- westchnęłam i bardziej się do niego przytuliłam- Chcę być tutaj.....tak jak teraz....z tobą...na zawsze. Tylko...przytul mnie mocno i nigdy nie pozwól mi odejść.<br />
-Nigdy. Kocham cię, Bello..Proszę powiedz mi, że...-Jego chrapliwy głos zamilkł a wszystko wokół mnie stało się rozmyte i rozpłynęło się.<br />
Rozpaczliwie próbowałam przywołać wszystko do mojego umysły, ale było już za późno. Byłam wyrwana z mojego snu a on z łatwością znikł.<br />
-Proszę cię, nie mów, że leżysz tak i śpisz tak cały cholerny dzień.<br />
-Huh?- usiadłam i ślepo rozejrzałam się po pokoju co naprawdę nie dobrze mi szło z włosami na całej twarzy jak Cousin Itt z rodziny Adamsów. Moje ręce niezdarnie przeciągnęły grzywkę na jedną stronę, tak że mogłam zobaczyć, kto ośmielił się przerwać mój sen. Bo to na pewno nie był głos Justina.<br />
-Kurwa, Jasmine - prychnęłam i z powrotem opadłam na łózko w dramatyczny sposób. Chwyciłam poduszkę, przytuliłam ją do piersi, wdychając jej zapach i westchnęłam z zadowoleniem.- Odejdź, ja śpię.<br />
Tak naprawdę to chciałam sprawdzić czy przypadkiem mój sen nie wróci. Niepokojące? Cholernie, ale co z tego.<br />
-Już nie śpisz - powiedziała i usłyszałam jej kroki, kiedy szła zrobić, tylko Bóg wie co. Ale przyrzekam, że gdyby na mnie skoczyła to mocno bym jej przywaliła w czoło. Ona była zbyt pełna życia nad ranem.<br />
-Czego chcesz? - ziewnęłam do połowy, a ona odsunęła zasłony pozwalając jasnemu, porannemu słońcu szturmować moje wygodne i przytulne otoczenie. Praktycznie zawarczałam i schowałam głowę w poduszki. Myśli o wampirach zajęły mój mózg, gdzie świeciło od wspomnień wampirycznego seksu z Justinem.<br />
Musimy to powtórzyć.<br />
Cooch obudziła się jak po wielkiej dawce kofeiny. Pieprzyć sukę. Zgaduje, że popierała wniosek.<br />
-Dobrze, na początek, zrobiłabyś coś z tym, na Boga, gównem, które nazywasz włosami.-Jasmine powiedziała a następnie poczułam jak delikatnie podniosła jeden splątany kosmyk włosów do góry po czym go upuściła, pocierając ręce. Mogłoby się wydawać, że pomyślała, że mam wszy czy coś - A potem musimy pogadać.<br />
-O czym? - mój senny głos został wytłumiony przez poduszkę i prawie nie zemdlałam, kiedy mój poranny oddech wrócił do mnie. Włosy mogły poczekać, Mama potrzebowała jakiegoś Cynamonowego Pośpiechu, Grzebienia i szczoteczki do zębów.<br />
-O rzeczach. A teraz rusz swoją dupę zanim wezmę wiadro wody z lodem i wyleję to na ciebie.- powiedziała a następnie klepnęła mnie w tyłek. Usiadłam rozdrażniona i zwęziłam na nią oczy.<br />
-Naprawdę cię kurwa nienawidzę, Jasmine. Wiesz o tym?<br />
-Woah! - uszczypnęła się w nos i cofnęła machając przed soba ręką. - Najwyraźniej, pani Fuj Usta. Coś ty zrobiła, że wstałaś i śmierdzi gównem jak nocna przękąska.<br />
-Pieprz się - zaśmiałam się i popchnęłam ją na łóżko, wstając i robiąc obłędny sprint na golasa do łazienki.<br />
Umyłam się pod prysznicem: zaspokajając się za pomocą mojej zręcznej, małej Bieber kulki. Tak, umyłam zęby i wróciłam do sypialni gdzie Jasmine zasłała już łóżko i wyraźnie wybrała mi ciuchy na ten dzień.<br />
Ubrałam się, zaplotłam swoje włosy w niechlujnego koka i zeszłam na dół.<br />
-Jasmine? - zawołałam, nie mając pojęcia gdzie mogłaby być.<br />
-Tutaj - krzyknęła z kuchni.<br />
<br />
Kiedy weszłam, zobaczyłam, że właśnie nalewała mi kawę trzymając swoja filiżankę w ręce.<br />
<br />
-Wow. prawie wyglądasz jak człowiek.<br />
-Może powinnaś uważać przed kopnięciem w dupe po wypiciu tej kawy - najlepsza część budzenia to była Folgers w filiżance. Jednakże, bardzo wątpiłam, że bogaty aromat, który poczułam, wywodził się od Folgers. Nie wyobrażam sobie Justina, gdyby nie miał w domu najlepszej kawy.<br />
Zajęłam miejsce naprzeciwko niej przy blacie i zaczęłam wsypywać cukier do filiżanki.<br />
-Więc....co jest takie ważne, że musiałaś zakłócić mój piękny sen? - zapytałam.<br />
-Cóż, dojdziemy do tego. Po pierwsze, chce wiedzieć czy próbowałaś juz wkładania głęboko do gardła?- zapytała z podnieceniem, gotowa na babskie gadanie. To było naprawdę, trochę, cholernie niesamowite mieć dziewczynę do rozmawiania o tych rzeczach. To znaczy, Louis był moją najbliższą przyjaciółką, ale on był....no cóż, Louisem. Ilekroć rozmawialiśmy o seksie to zawsze zamieniało się to w obrzydliwą i niepokojącą rozmowę. Lubie tą sukę, ale na pewno mógłby się nauczyć, że parę spraw zostawia się tylko dla siebie.<br />
-Tak - opowiedziałam, przedłużając "k" - naprawdę wierzę, że jest jak Yoda, nie tylko na pionowe wyzwania.<br />
-Jesteś szybką uczennicą, młoda Skywalker*. A może powinnam powiedzieć, młoda Streetwalker**- Powiedziała za swoim najlepszym Yoda akcentem. Obie zaczęłyśmy się śmiać, ale nagle Jasmine przestała i odchrząknęła.<br />
-Um, przepraszam - powiedziała z winą rysującą się na twarzy.<br />
-Za co? - zapytałam zmieszana.<br />
-Oh, um...za nic - opowiedziała wymijająco i wzięła łyk kawy.<br />
-Uh-uh. Nie masz wyjścia. Powiedz. Teraz. - wskazałam na nią palcem.<br />
Jasmine odstawiła szklankę i westchnęła.<br />
-O Boże. On mnie zabije. Po prostu to wiem- powiedziała i złożyła ręce.<br />
-Kto? Justin?- zapytałam, dobrze wiedząc, że to o nim mówiła- za co, Jasmine?<br />
Ona zmarszczyła brwi jakby miała powiedzieć coś, czego tak na prawdę nie chciała mówić. Zasłoniła rekami twarz i zerknęła na mnie spod palców.<br />
-Ja wiem, Bella. Ja wiem wszystko.<br />
-Co to wszystko znaczy? Nie rozumiem. - Powiedziałam rozcierając ręce, by ją zachęcić i dostać więcej informacji.<br />
-Wiem, o umowie miedzy tobą i Justinem. Wiem, że zapłacił milion dolarów, żebyś zamieszkała z nim przez kolejne pięc lat. Wiem, że nie jesteście prawdziwą parą. Wiem o seksie. O Boże, Bella...wiem o tym wszystko i naprawdę wolałabym nie wiedzieć nic o tym gównie, bo to jest zbyt dużo, zbyt przytłaczające dla kogoś takiego jak ja.<br />
Moje ręce zaczęły się strasznie trząść. Musiałam odłożyć kubek z kawą z obawy, że go upuszczę....albo rzucę w poprzek pokoju na ścianę...cokolwiek.<br />
-Powiedział ci? - zapytałam stosunkowo spokojnym głosem, co było dla mnie niespodzianką.<br />
-Nie, nie, nie, nieeee. Proszę, Bella, to nie jego wina - przyznała desperacko, jakby chciała wszystko naprawić - Zobacz, mam wszystkie jego rachunki i zobaczyłam przesłane pieniądze. Wzięłam wszystko do kupy i wywniąskowałam, że pieniądze zostały przesłane blisko tego czasu kiedy się tu pojawiłaś. Wtedy, cóż wiesz jaka już jestem.. zaczęłam grzebać. Ale będąc w porządku, gdybyś powiedziała mi to, kiedy pierwszy raz się spotkałyśmy, nie musiałbym tego robic. Mam na myśli to, że mówiłaś o Elvisie, Tupacku, MJ o pieprzonych drag queens a Justin.. Justin wcale nie był pomocny. Kiedy zapytałam go o przelew, powiedział, że byłaś kiedyś mężczyzna i to było na zmianę twojej płci i ...<br />
-Hohohoo - zakrztusiłam się, zatrzymując ją - Co właśnie powiedziałaś?<br />
Jasmine wzięła głęboki wdech.<br />
-Która część? Albo chcesz, żebym zaczęła wszystko od początku?- zapytała.<br />
-Boże, nie. Nie wydaje mi się, że mój mózg by to wytrzymał po raz drugi. - powiedziałam i uszczypnęłam się w nos z powodu wielkiego bólu głowy, który był przez jej słowa- Jasmine? Co ty powiedziałaś, że Justin ci powiedział, ze byłam mężczyzną i przeszłam zmianę płci?<br />
-Tak, ale powiedział też, że tylko żartował - wzruszyła ramionami, lecz po chwili jej oczy zrobiły się szerokie jak spodki - On tylko żartował, prawda? Nie miałaś kiedyś penisa, co nie?<br />
-Kurwa....Jasmine! Tak! - krzyknęłam.<br />
-Tak, miałaś penisa? - zapytała zszokowana a nawet trochę zaciekawiona.<br />
-Nie, Jasmine. Tak, on żartował - wyjaśniłam. On mi zapłaci za to gówno.<br />
-Dobrze. To znaczy to....dobrze- westchnęła z ulgą a potem oparła łokieć o stół z broda w jej ręce - Bella? Skarbie, dlaczego to zrobiłaś?<br />
<br />
Dlaczego sprzedałaś się komuś za pieniądze?<br />
<br />
-To osobiste, Jasmine. Nie chce żebyś zaczęła węszyć też wokół tego. Jeżeli to zrobisz, to przyrzekam, że skopię ci ten twój mały tyłek - ostrzegłam ją - Obiecała sobie milczenie w tej sprawie- poza tym, nawet Justin o tym nie wie.<br />
-Tak i jestem pewna, że też nie będzie na ciebie naciskał, zwłaszcza, że to by oznaczało, że musiałby ci powiedzieć o oszustwach cholernej Seleny. Suka. - szepnęła.<br />
-Czekaj, to już drugi raz kiedy wymawiasz jej imię, chcę wiedzieć o co chodzi z tą laska. Ona jest jego byłą czy co?- zapytałam, wiedząc, że jeżeli ktoś miałby się wygadac, byłaby towłasnie ona. Prawdopodobnie i tak już powiedziała mi więcej niż miała w planach.<br />
-Kuźwa! Przysięgam, że jeżeli kiedykolwiek dowie się, że ci powiedziała, zwolni mnie i teraz już tak na prawdę i Ryan prawdopodobnie tez...wiesz...cała sprawa z poczuciem winy. A potem bylibyśmy bezdomni bez miejsca gdzie moglibyśmy pójść, bez pieniędzy na zakupy...<br />
-Tragedia- mruknęłam z sarkazmem.<br />
-Co nie? - powiedziała, jakby tak naprawdę było.- Okej, popatrz...powiem ci, ale tylko wtedy kiedy powiesz mi co naprawdę jest między wami.<br />
Pomyślałam o śnie, ale to wszystko co mogłam wspomnieć. Prawda? Jasne, że prawda. Justin nigdy nie będzie mógł o mnie pomyśleć w ten sposób, bez względu jak głęboko wsadzę jego kolosalnego penisa.<br />
-Między nami jest tylko biznesowa transakcja, Jasmine. Nic więcej - powiedziałam rzeczowo.<br />
-Nie kupuje tego, Bella. Możesz okłamywać Justina, albo nawet siebie, ale ja w to nie wierze. - powiedziała odrywając mnie od tego gówna - słyszałam cię. Przed tym jak cię obudziłam. Mówiłaś przez sen i z tego co zrozumiałam wpadłaś po uszy w swoim szefie, siostro.<br />
-Jezus Maria, Jasmine. Był kiedykolwiek jakiś dzień, kiedy nie byłaś wkurzającą małą dziwką?-zapytałam, wyraźnie obrażona przez naruszanie prywatności.<br />
-Hej! Nie wymawiaj imienia Pana Boga na daremno przy mnie! - skarciła mnie machając palcem.<br />
-Położyłam łokcie na stole i przejechałam dłońmi po włosach z frustracją.<br />
-Przepraszam, Jasmine. Popatrz, to nie jest dla mnie idealna sytuacja. Jestem u mężczyzny, który zapłacił za mnie wystarczającą ilość pieniędzy, żeby wyżywić wioskę, tylko po to by mógł dobrać się do moich majtek, kiedy tylko mu się spodoba.. bez żadnych zobowiązań. To mnie nie wróży zbyt dobrze, ale kiedy próbuje go nienawidzić, po prostu kurwa nie potrafię! Co jest do cholery ze mna nie tak? To nie jest syndrom ze Sztokholmu bo ja nawet nie zostałam porwana i nie jestem tu trzymana bez własnej woli. Podpisałam to gówno, ale zaczyna byc zbyt realnie, wiesz?-Jasmine ciągle tylko kiwała głową ze skupieniem, a ja kontynuowałam.- wszystko, co mogę zrobić, to wyrzucić ręce w powietrze i powiedzieć: "Jezu, proszę zapanuj nade mną", co się nigdy nie stanie, bo moje zycie nie jest święte, ale nie mam cholernego pojęcia co ja tu robię. Wydaje mi się, że wkopuje się dalej i dalej. To znaczy, ja wiem, że jestem tylko dziwką dla niego i że nigdy nie będzie do mnie czegoś czuł, co tak naprawdę jeszcze bardziej mnie do niego przyciąga, ale..cholera.<br />
Wzięłam głęboki wdech: moja twarz zaczęła płonąć i czułam, że mogłabym zacząc płakać w każdej chwili. Nie ma mowy, żeby to się stało, bo wygadałabym na słabą i bardziej wrażliwą niż na prawdę byłam. Ale byłam wdzięczna, że mogłam zrzucić to z siebie przed totalnym załamaniem psychicznym, na stałe zamieniającym mnie w zombie. Bo mówię wam, byłam naprawdę tego bliska.<br />
Jasmine w przeciwieństwie do swojej prawdziwej natury, słuchała mnie i pozwoliła mi dać upust swoim uczuciom, nie próbując wymusić ode mnie innych szczegółów. Nie było słów by opisać moją wdzięczność. Wyciągnęła rękę przez ladę i złapała moją z pocieszającym uśmiechem.<br />
-Nosisz dość duży ciężar, huh?<br />
-Nie chce o tym rozmawiać - powiedziałam.<br />
Zaczęłyśmy się obie śmiać. Nie tym pełnym śmiechem, ale tym, który pokazywał jak radykalna była moja wypowiedź, po wielkim wyżalaniu się.<br />
-Nie martw się. Poradzisz sobie z tym. Nigdy nie wiesz co może się stać. To znaczy, Justin nie jest nie zdolny do uczuć. Przynajmniej tak sądzę. Mam tylko nadzieję, że ta paskudna sytuacja z Seleną jest tylko przeszłością a nie czymś co sprawi, że będzie się bał przed emocjami przez resztę swojego życia.<br />
-Tak, powiedz mi o tym. O co chodzi z nim i tą laska?<br />
-Cóż, ona jest totalna dziwką - zaczęła zdegustowana - Justin spotykał się z nia przez dwa lata. Jej ojciec Dr. Brian Gomez jest bliskim przyjacielem rodziny i to własne przez to się poznali.<br />
-Ja um, ja go spotkałam - powiedziałam przypominając sobie jego nazwisko z mojej wycieczki do lekarza od cipek.<br />
-Tak, Brian to dobry gość. Nie osądzam go po zachowaniu jego dzieci- powiedziała- w każdym razie, Justin pojechał w podróż służbową i postanowił(wbrew rozsądkowi)oświadczyć się jej po powrocie. Z jakiegoś nieznanego powodu, myślał, że ją kocha. Nie jestem pewna czy on w ogóle wie, co to jest miłość i nadal nie jestem przekonana, że wie. Ale tak czy inaczej, wrócił do domu tylko po to by znaleźć ukochaną Selene, która miała głęboko w swojej dupie penisa jego najlepszego przyjaciela.<br />
<br />
Oddychnęłam i położyłam rękę na sercu. Nie robiłam tego dla dramatycznego efektu, to była tylko jedna z tych naturalnych reakcji, kiedy ludzie są w szoku.<br />
<br />
-Oh, nie..<br />
-Tak, oh, nie to mało powiedziane- powiedziała- oczywiście, serce Justina zostało zmiażdżone, a może raczej jego ego, ale tak czy inaczej.. był zdruzgotany - przerwała i spojrzała na mnie przerażającym i nadopiekuńczym wzrokiem - I, Bella.. ja po prostu nie wiem czy wytrzymałby więcej. Więc, jeżeli wasze uczucia przeszłyby na wyższy level, to miej to na uwadze. Rozumiesz mnie?<br />
<br />
Jak cholernie słodkie to było? Była irytująca jak komar i to było jak.. brzmiało jak Black Dagger Brotherhood, który wydawał ostrzeżenia przed bandytami. Nie musiała byc tym zaniepokojona, bo Justin Bieber nigdy po prostu niczego do mnie nie poczuje a ja będę musiała walczyć z każdym pragnieniem, upewniając się, że nie wskoczę pod pociąg. Wszystkie emocje, które gdzieś tam rozwijały się wobec niego, musiały być pochowane gdzieś w głębi, bo moje pieprzone rozszarpane serce, leżało w rękach mężczyzny, który miał nade mną władzę.<br />
<br />
-Rozumiem cię, Jasmine. Nie martw się. - powiedziałam. - Chociaż, ja nie sądzę, ze to Justin będzie musiał martwić się o zranienie w tej sytuacji.<br />
-Tak, wiem, że on wydaje się twardzielem na zewnątrz, ale kiedy pokaże swoje prawdziwe oblicze...-westchnęła- on może ma jakiś potencjał i myśli, że jest lepszy. Tak, mogę całkowicie zobaczyć, gdzie jest przyczyna zmartwień.<br />
-Ah, nie mów tak, Jaz - jęknęłam umieszczając głowę w dłoniach.<br />
-Przykro mi, kochanie - stanęła i poklepała mnie po ramieniu. - Po prostu głowa do góry i wierzmy, że wszystko co ma być to będzie-mrugnęła i schowała paznokcie pod pachę.- Mam cos do załatwienia. Zadzwonię do ciebie później.<br />
<br />
Dała mi buziaka i słyszałam juz tylko dźwięk jej szpilek, kiedy odchodziła, pozostawiając mnie samą, użalającą się na sobą. Zabawne było to, że tak na prawdę tego nie robiłam. Byłam zaniepokojona Justinem i gównem, przed które przeszedł. Tak, moje gówno ważyło prawdopodobnie więcej, z moją matka, która umierała coraz bardziej z dnia na dzień. Nie mogłam sobie nawet wyobrazić chodzenia ze swoim facetem do przyjaciela a jeszcze bardziej gdyby to oboje lubili. A tak poza tym, mój przyjaciel jest gejem, więc to by mogło otworzyć zupełnie inną puszkę Pandory, a nawet wole o tym nie myśleć. Zaklęłam, kiedy wyobraziłam sobie Louisa i Justina, którzy ze sobą flirtują i dreszcz przeszedł po moich plecach. To się nigdy nie stanie. Wiedziałam o tym, ale z pewnością byłoby to katastrofalne. Biedny Justin. Myślę, że wyjaśniło się już dlaczego zamożny człowiek z wyglądem, za który można było zabić i z ciałem, za które mozna było umrzeć, spadł tak nisko i zakupił kobietę, która nigdy nie wciągnie go w to gówno ponownie. Spadłam tak nisko, że ....mogłabym się juz odbić od dna beczki, mogłabym? Oczywiście, że tak. Mimo, że nie byłam wystarczająco dobra dla niego, zobowiązałam się, że będę się nim opiekować tak jak on tego chce, nawet przez kilka lat.<br />
<br />
JUSTIN<br />
<br />
Dziesięć minut od jej zakupu<br />
Godzina, aby jej usta owinęły się wokół mojego fiuta.<br />
Trzy dni do posmakowania jej soków.<br />
Cztery dni do pozbawienia jej czystości<br />
Dwa tygodnie aby tracić umysł....<br />
Cholera.<br />
Nieco ponad dwa tygodnie. Piętnaście cholernych dni.<br />
<br />
To wszystko przez zakupienie dziewicy, żeby wypróbować ją na wszystkie sposoby. W ciągu dwóch lat, Selena nie zgodziła się na to gówno, ale Isabella...po prostu, nie wiem co powiedzieć. Mój świat stanął do góry nogami w ciągu dwóch jebanych tygodni. To nie było to, co miało się stac. Jak miałem do diabła żyć całe pięć lat, kiedy ja juz daje jej wszystko o co poprosi, na złotej podstawce. Pieprzony Cukierkowy-Dupek Bieber, tak powinienem się nazywać. Cholera.<br />
<br />
Nic nie zrobiłem , ale myślałem o niej cały mój cholerny dzień w biurze. To jest powód dlaczego zadzwoniłem po Riley i kazałem mu zabrać ją ze soba kiedy będzie po mnie jechał. Tak, mógłby złamać wszystkie prawa ruchu drogowego, które panowały w Waszyngtonie,tylko po to, żeby mieć ją juz szybciej. Byłem chory na głowe. Już mogłem zaczynać szukać mojej obsesji w książce, bo to gówno nie mogło być zdrowe.<br />
<br />
Riley zatrzymał się przy krawężniku, gdzie czekałem niecierpliwie i zanim zdążył nawet wysiąść i otworzyć dla mnie drzwi, zatrzymałem go ręką i sam to zrobiłem. Szarpnięciem otwarłem drzwi a tam była...moja Million Dolllar Baby ubrana tylko w szlafrok i parę szpilek, tak jak ją prosiłem wcześniej przez telefon. I kurwa zabijcie mnie...wylegiwała się na siedzeniu z czarnym jedwabiem, odsłaniającym jej ramiona. To była część, o którą nie prosiłem. Sama to wymyśliła, a ja się ucieszyłem, że wzięła trochę inicjatywy. Jedną ręką pieściła swoją pierś a drugą głaskała brzuch. Jej nagie ciało było dotykane tak, tylko jeszcze przez jedną osobę...mnie, i to wydawało mi się jeszcze bardziej pociągające. Szybko się rozejrzałem a moje wargi wygięły się w grymasie, kiedy zorientowałem się, że skanuje obszar wokół mnie aby zobaczyć, czy ktoś nie gapił się na moją kobietę. Musiałem ja mieć, musiałem oznaczyć swoje pieprzone terytorium i nie mogłem czekać do momentu kiedy bylibyśmy z zaciszu domowym.<br />
<br />
-Do domu, Riley- warknąłem- i weź podziwiaj malownicze krajobrazy czy coś. Po prostu nie otwieraj drzwi i nie przeszkadzaj.<br />
-Jak pan sobie życzy - skinął głową i usiadł na miejscy kierowcy.<br />
Szybko wszedłem do środka i zamknąłem za soba drzwi tym samym zamykając świat i zachowując ukryte skarby Isabelli tylko dla siebie. Ponieważ jestem samolubnym draniem i nigdy się nie dzielę. Nigdy. Klęknąłem przed nią, rzuciłem teczkę i kurtkę w kąt i szybko rozpiąłem pasek a moje spodnie opadły. Mój kutas zerwał się wolny i złapałem go, żeby nie dyndał niezręcznie.<br />
-Zatrzymaj dla mnie swoja mokrość, kochanie - powiedziałem, wypychając biodra w strone jej twarzy. Niech bóg ja błogosławi, oblizała wargi i spojrzała na mnie pożądliwie pochyliła się do przodu i otworzyła usta i wzięła mnie do środka.<br />
-Nie tak- zatrzymałem ją - liż to, kochanie. Chcę widzieć twój pracujący język.<br />
Posłała mi seksowny uśmiech i zaczęła lizać mój koniec. Kutas drgnął mi z własnej woli i sykałem przez żeby. Nie odrywała oczu ode mnie, owinęła ręką wokół podstawy i wyciągnęła bardziej język, liżąc go od dołu do góry.<br />
-Kurwa.. mać- jęknąłem.<br />
Złapałem ją za uda, na co ona momentalnie je zacisnęła i dalej tworzyła tarcie na moim fiucie. Musiałem ja zobaczyć, koniecznie musiałem zobaczyć dowody jej pobudzenia.<br />
-Pokaż mi tą śliczna cipkę, Isabello. Rozszerz swoje uda dla mnie.<br />
Wymruczała coś dalej wirując językiem wokół główki mojego penisa a następnie postawiła jedną stopę na ziemi. Cholera, była już tak cholernie mokra. ująłem jej nagie ciało i wsunąłem palce między jej jedwabne fałdki. Wygięła plecy w łuk i przybliżyła do mnie biodra, ale odsunąłem się, chcąc jej dokuczyć.<br />
-Nie bądź zlosliwy - zaprotestowała głębokim i zmysłowym głosem.<br />
<br />
Delikatnie uderzyłem w wiązkę jej nerwów na wierzchołku.. raz, dwa razy.. trzy razy i nacisnąłem trzema palcami na jej łechtaczkę masując ja powoli. Isabella przewróciła biodrami w kółko i wtedy poczułem jej gorące usta, które pochłonęły mojego penisa, kiedy wzięła mnie do buzi. Oddychałem nierównomiernie patrząc na jej poczynania. Moje palce zsunęły się do jej centrum i wepchałem wszystkie trzy palce do jej środka. Tam było cholernie ciasno, ale przeniosła się trochę do przodu ułatwiając mi dostęp. Zwijałem palce i rozwijałem je dotykając je drażniąc jej punkt g, którym wysyłałem ja do krainy szaleństwa razem z moim fiutem.<br />
Dwa tygodnie temu była dziewicą, a teraz mogę powiedzieć, że profesjonalistką.<br />
<br />
-O kurwa! spokojnie, kochanie. Bo mnie doprowadzisz do wytrysku -ostrzegłem ją. Tak, fajnie było dojść w jej ustach i patrzeć jak potem to wszystko połyka, ale nie tym razem. Musiałem kurwa zaznaczyć ją od środka.Spróbowałem się jej wyrwać, ale miała mocną przyczepnosc do mojego chuja, wiec usunąłem z niej swoje palce i pchnąłem jej ramie by ją od siebie odciągnać. Dąsała się trochę, ale to było tak straszliwie seksowne, że nie mogłem zrobić nic innego jak tylko pochyliłem się i wepchnąłem do jej buzi swój jezyk. To miało trwać tylko chwilę, bo musiałem w niej być i nie chciałem tracić czasu.<br />
Więc przerwałem pocałunek i chwyciłem ją brutalnie za kolana pociągając do przodu, tak ,że połową tylko wisiała w powietrzu. Rozszerzyłem jej nogi i ustawiłem się miedzy nimi, walcząc z chęcia włożenia penisa od razu do srodka. Isabella jeszcze bardziej się do mnie przybliżyła, ale ja jeszcze chciałem trochę grać.<br />
-Oglądaj kochanie. Oglądaj jak mój fiut bedzie cię pieprzył. - jej wzrok powędrował na dół a usta się szerzej otworzyły kiedy główką przejechałem przez jej fałdki. była strasznie mokra a w dotyku była jak gorący jedwab. Odsunął jej skórę i patrzył jak jej wejście się rozciągnęło. Była tak cholernie ciasna, że mnie zachwycało to, że pasowałem do jej wnętrza. Mój fiut był tak gruby, że nie można było go nawet okręcić jedną ręką a jednak byłem we wnętrzu tej małej szparki. Wirowałem przy jej wejściu.<br />
-Kurwa potrzebuje cie. Musze być w tobie.<br />
Powoli pchnąłem w nią obserwując cudowna sytuacje, kiedy pomieszczała moje przyrodzenie. Chwile potem, zniknął juz w jej wnętrzu.<br />
-O cholera. czuje, że....wszystko - szepnęła.<br />
-podoba ci się jak to wygląda? hmm? to piękna rzecz kurwa, nie?Cholernie seksowane - dyszałem. zdałem sobie sprawę, ze może to było dziwne, ale nie obchodziło mnie to bo...Jezu to było bardzo erotyczne do oglądania.<br />
-Boze tak - odparła, a ja uniosłem na nią brwi kiedy powiedziała "Boże" zamiast mojego imienia. Wycofałem się z niej i znowu naparłem na jej łechtaczkę. Mój penis był skąpany w jej wilgotności, nie mogłem juz tego znieść, wyciągnąłem go z powrotem i znów utopiłem go głęboko w jej wnętrzu, wywołują jęk z jej truskawkowych ust.<br />
-O kurwa....Jusin...-jęknęła, kiedy chwyclił ją za biodra i pchał w nią w stałym tempie.<br />
Oboje obserwowaliśmy nasze ruchy, oboje oddychaliśmy przez rozchylone usta, zafascynowani tym jak cholernie byliśmy doskonali jako całość. Czułem jej ścianki zaciskające się wokół mnie, jakby chciały mi powiedzieć, że już nigdy mnie nie puszczą. Moje jaja uderzały w jej pośladki z każdym kolejnym pchnięciem, tworząc podwójną sensację. To było, kurwa niebo, a ja nie mogłem się spuścić bo, chciałem zrobić cos jeszcze.<br />
-Dotknij nas, kochanie. Pogłaszcz swoją cipkę dłonią i załóż palce wokół mojego fiuta - polecił jej.<br />
Nieśmiało wyciągnęła ręke i zrobiła to, co powiedziałem. Jej głowa opadła, odsłaniając kremową szyje z otwartym zaproszenie, z którego nie mogłem nie skorzystać. Pochyliłem się i delikatnie otarłem zębami jej skórę, po czym zacząłem ją ssać. Wycałowałem drogę do jej ucha, cały czas ruszając kutasem w jej maleńkim ciele.<br />
-Tęskniłaś za mną. kochanie? Ponieważ.. Boże, ja cholernie tęskniłem. Musiałem zwalić sobie trzy razy bo nie mogłem przestać myśleć o tym jak dobrze czujesz się owinięta wokół mojego fiuta - podkreślając moje słowa wepchałem w nią kilka razy szybciej. - A ty? Grałaś ze soba, myśląc ze się ze mną pieprzysz? Moze nawet użyłaś mojego prezentu dla kilku rund treningowych? Zaszalałaś, kochanie? Powiedz mi, zaszalałaś?<br />
-Dwa razy- wyznała - ale to nie było ani troche tak dobre, jak teraz.<br />
-To jest.....to...o czym...właśnie.. mówiłem - warknąłem, podkreślając każde słowo głębokim pchnieciem.<br />
<br />
Jęknęła w odpowiedzi i owinęła sobie mój krawat wokół reki, szarpnęła mocno i przyciągnęła mnie do swoich ust. Oczarowałem ją namiętnym pocałunkiem. Nasze języki pracowały zręcznie ze sobą, chwyciłem jej biodra mocniej i zacząłem ja pieprzyc jeszcze szybciej. Poruszałem biodrami i czułem, że ściany jej cipki uciskały się wokół mojej grubości coraz bardziej, przerwałem nasz gorączkowy pocałunek i zniżyłem głowę by chwycic jej sutek między wargi lekko go przegryzając. Poczułem paznokcie wbijające się w moja głowę a ja z żalem musiałem to przerwać bo chciałem wyprostować się by byc jeszcze głębiej. Patrzyłem jak mój penis chował się i znikął w środku jej dziurki.<br />
<br />
-Kochanie, włóż mi swoje palce do buzi. Pozwól mi cię spróbować. -Sposób w jaki Isabella współgrała ze mną, łącząc się z każdym ruchem, było po prostu zajebiste. Wsunęła palce między swoje fałdki, zbierając soki i przeniosła je do moich ust. Przebiegła mi po dolnej wardze po czym otworzyłem usta i pozwoliłem jej wcisnąć je do środka. Jęknąłem głośno, kiedy poczułem jej smak na swoim języku. Była po prostu tak cholernie dobra....nie mogłem nawet myślec o słowach, które by to opisały, wiec nie będe nawet próbować. Wylizałem jej palce do czysta i je wypuściłem.<br />
-Dobrze smakuje? - kurwa mać.. sposób w jaki patrzyła na mnie spod swoich rzęs, oblizując wargi i kurwa mówiąc brudne, niegrzeczne słowa, doprowadzał do szału.<br />
-Sama się przekonaj - powiedziałem a potem wycofałem się z niej. Chciała znów poprzeklinać, ale miałem zamiar pokazać jej jak niegrzeczna może być.<br />
Podniosłem się najbardziej jak mi pozwalał na to sufit limuzyny i pchnąłem jej głowę w kierunku mojego krocza. Zrozumiała moją wiadomość i łapczywie wzięła mnie w usta. i ,niech mnie diabli jeżeli moja niespodzianka nie opłacała się, kiedy próbowała swojego smaku na moim fiucie. Kilka razy poruszyłem biodrami a następnie wziąłem go znów od niej.<br />
-Czas na pieprzenie. Nie na ssanie. - powiedziałem a następnie spadłem z powrotem do jej cipki. Jęczała, wyginając plecy, szepcząc moje imie, gryząc dolna wargę i wijąc się we wszystkie strony... to było kurwa niesamowite widowisko.<br />
-Cholera. kochanie. potrzebuję cię do spuszczenia się. - wszystko trzymałem w środku próbując nie wytrysnąć.<br />
-Mocniej, Justin. Pieprz mnie mocniej! - chciałbym i to bardzo chętnie, ale w naszej obecnej sytuacji, to po prostu nie było możliwe. Ale nie martw się, miałem na to rozwiązanie. Znów z niej wyszedłem.<br />
-Odwróć się, kochanie. Chcę cię głębiej.<br />
Jęknęła w proteście, ale ja wiedziałem co jest dla nas obu najlepsze, wiec nie dawałem za wygraną.<br />
-Odwróć się kurwa, na kolana, trzymaj się oparcia siedzenia i rozłóż nogi -rozkazałem pośpiesznie.<br />
Spojrzała na mnie zmieszana, ale zrobiła tak jak jej powiedziałem. Pomogłem jej przejść na kolana tak żeby była przede mną i tym samym mogła złapać się fotela. Jej pulchny tyłek był idealnie okrągły a jej plecy wygięły się pod kątem prostym, aby umożliwić mi dostęp do przemiłej cipki. Ale kiedy zobaczyła samochody poruszające się wokół nas w wolnym tempie, znów na mnie spojrzała jakby chciała się ukryć. Wsunąłem się w nią od tyłu i pochyliłem by zmysłowo szepnąć jej do ucha.<br />
-Nie martw się , Isabello. Widzimy ich, ale oni nas nie. A szkoda. Chciałbym żeby wszyscy zobaczyli coś czego nigdy nie będą mogli kurwa mieć.<br />
<br />
Po tym pchnąłem w nią i o cholera, wyszło dużo głębiej pod tym kątem niż wcześnej. Isabella chwyciła się siedzenia a jej kostki na dłoniach pobledły z uścisku, kiedy ruchałem ją tak mocno, tak szybko i tak głęboko jak tylko mogłem. Pot lał mi się z czoła i spływał na czubek nosa, a to, że mój krawat został wczesnej zaciśnięty przez dziewczynę, wcale w niczym nie pomagało. Ale jedno uczucie było dominujące nad wszystkimi innymi i to było uczucie zaciskania się jej na mnie. Pieprzyć świat zewnętrzny. Wszystko czego potrzebowałem miałem przed sobą. Pamiętając dobrze, że to lubi pogłaskałem środek jej tyłka moim kciukiem dociskając jej tylne wejście. Jęknęła głośno i wygięła plecy w łuk. Poszedłem krok dalej i docisnąłem go bardziej zanurzając aż do kostki. Jej głowa spadła między ramiona i popatrzyła na mnie.<br />
<br />
-Tak, kochanie. Czujesz się dobrze, czyż nie? - powiedziałem i wyciągnąłem częściowo mój kciuk i zaraz znów go tam włożyłem. -Mam zamiar pieprzyć cię tutaj. Mam zamiar umieścić swojego penisa wewnątrz napiętego tyłka i pokochasz to. Wkrótce....bardzo szybko.<br />
Czułem jak zacisnęła się wokół mnie w rytmicznych falach, kiedy jej ciało przeszedł orgazm.<br />
-Oh.. kuuurwaa!!- krzyknęła.<br />
Boże, tak. Moje kochanie chciała mnie w jej tyłku, tak samo jak ja chciałem tam byc.<br />
-Spójrz na nich Isabello. - powiedziałem.- spójrz na tych wszystkich ludzi tam, którzy prowadzą przyziemne życie bez pojęcia o tym, co tu się dzieje. Oni nie moga nawet zrozumieć tego co ty właśnie teraz czujesz....co ja....wkrótce...tez.... Ja pierdole.... -uczucie nie do opisania w moich jaja zaczęło mnie przeszywać.<br />
-Cholera ! Czuje to - powiedziała bez tchu, jęcząc. - Czuje jak dochodzisz we mnie, co się...to jest...<br />
-Kurwa, powiedz mi, kochanie. Jakie to uczucie? - udało mi się zapytać przez mój orgazm...bo bardzo lubiłem słuchania jej niegrzecznych słów<br />
-Jak nic, co kiedykolwiek...cholera, znowu dochodzę - powiedziała a potem jej ciało zaczęło się trząść i kurczyć, jękała moje imię. Zwiększyłem tempo, modląc się żebym wytrzymał wystarczająco długo, aby zobaczyć jej długi orgazm. Przez jakiś cud, wytrzymałem, oboje skończyliśmy i upadliśmy na siedzenie.<br />
-Cholera - mruknął - będziesz moją śmiercią, kobieto.<br />
Zachichotała a następnie przybliżyła się i pocałowała mnie delikatnie w usta.<br />
-Więc jak szybko jest 'bardzo szybko'?<br />
-Co?- zapytałem, ubierając spodnie<br />
-Wiesz...-urwała i popatrzyła na swój tyłek - Mówileś "bardzo szybko". Jak szybko jest to bardzo szybko?<br />
Byłem w szoku i jąkając się powiedziałem pierwszą rzecz, która przyszła mi na myśl.<br />
-Ja cię kurwa kocham...- to było najgorsze co mogłem powiedzieć, wiec musiałem to szybko naprawić. - zz-za ten twój entuzjazm.<br />
<br />
Zanim wpakowałem się w jeszcze gorsze gówno, złapałem ja i mocno pocałowałem, na tyle głęboko, aby rozpłynęła się w moich ramionach i miałem nadzieje, że zapomniałaby przez to o mojej wpadce. Ja, z drugiej strony...przysięgam, że byłem gotowy do obcięcia własnego fiuta, oddania go do rzeźnika i nakarmienia nim złe psy. Była to najbardziej idiotyczna rzecz jaką mogłem powiedzieć....ale coś w dole mojego opustoszałego serca podpowiadało mi, że miałem racje.<br />
<br />
Co... Do....Kurwy....?<br />
<br />
Cofnąłem się i spojrzałem jej w oczy - kolejny głupi pomysł- i poczułem, że spadam. Naprawdę. A to gówno nie było fajne. Ani trochę.<br />
Dwa tygodnie. Dwa chujowe, nieznaczne tygodnie, w jakiś sposób zmieniły się w bardzo, bardzo istotne.<br />
Cholera.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
W końcu dotarliśmy do domu, względnie bez szwanku. Chciałem wiedzieć, dlaczego ona ze mną była w pierwszej kolejności. I przekonałem się, że jej sytuacja osobista nie ma znaczenia, kiedy zacząłem to wszystko. Ale Jasmine miała rację Bella była dobrą dziewczyną, nawet jeśli czasem zachowywała sie jak suka. Poszedłem do swojego gabinetu po kolacji, gdzie zrobiłem sporo stymulacji i całą masę odbijania kolanem, podczas myślenia co zrobić. Oczywiście czekałem na Jenksa i na jego nowe informacje.<br />
<br />
-Jenks-odebrał po trzecim sygnale.<br />
-To Bieber. Masz może coś dla mnie? -zapytałem, nie będąc pewnym, czy chce znać prawdę..<br />
-Praktycznie, to mam już przez cały dzień miałem wszystko czego potrzebowałem. Chciałem zadzwonić z samego rana, ale nie chciałem przeszkadzać - powiedział - wiec co chcesz wiedzieć najpierw?<br />
-Wszystko..<br />
<br />
_____________<br />
<br />
@kidrauhl3001<br />
<br />paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-82697339165962934212013-06-17T15:53:00.002+02:002013-06-17T16:36:48.857+02:0010.Eazy Does ItISABELLA<br />
<br />
Ten drań miał pierdolony tupet. Nazwał mnie tak.. Co jest kurwa?<br />
Słyszałam, jak biegł za mną po schodach, więc szłam szybciej.<br />
<br />
-Isabella! - wrzasnął, ale ja po prostu szłam przed siebie. Cóż, było to coś w rodzaju joggingu, bo przez cały cholerny czas chciałam tylko od niego uciec.<br />
Całe to gówno, z którym miałam do czynienia i nadal mam, było wystarczająco trudne, a bez niego jeszcze trudniejsze. Musiałam uciec, totalnie zostawiając go w tyle.<br />
-Poczekaj, kurwa! - krzyknął, a ja rzuciłam swoje torby i wystartowałam sprintem.<br />
<br />
Otworzyłam drzwi do jakiegokolwiek pokoju, a zamykając trzasnęłam. Było ciemno i nie miałam pojęcia, gdzie jestem, ale wiedziałam, że muszę zablokować drzwi przed Justinem i tylko to się liczyło. Grzebałam w ciemnościach, aż znalazłam blokadę na klamce, przekręciłam i zamknęłam drzwi. Osunęłam się plecami w dół.<br />
On już tam był, walił w drzwi pięściami. Słyszałam jego ryk zdenerwowania, dźwięk który mnie prawie przestraszył.<br />
<br />
-Jeżeli nie otworzysz drzwi, przysięgam na wszystko, co święte, że je wyważę!<br />
-Nie chcę z tobą teraz rozmawiać, odejdź - powiedziałam najgłośniej, jak mogłam żeby mnie usłyszał.<br />
-Dobrze. Niech ci będzie.<br />
<br />
Walenie w drzwi ustało i odetchnęłam z ulgą, bo zrezygnował. Zaczęłam całkowicie opadać na podłogę, kiedy nagle usłyszałam wrzask wyłamywania drzwi, głośno upadłam. Udało mi się upaść na ręce i kolana, ujrzałam jak światło z korytarza dostało się do pokoju.<br />
Justin stał w drzwiach, jego ramiona wznosiły się i opadały razem z jego ciężkimi oddechami. Jego cień padał obok, a ja mogłam zobaczyć jego gróźny wyraz twarzy. Wyglądał.. prawie zabójczo.<br />
<br />
-Oskarżasz mnie o to, że traktuję cię jak każdego innego pracownika, ale ty nigdy nie słuchasz, jak ci wydaję rozkaz - wrzało od niego.<br />
-Tak, jestem niezdyscyplinowana. Kurwa zwolnij mnie - powiedziałam, wstałam i zaczęłam szturmować obok niego.<br />
<br />
Złapał mnie za rękę i obrócił mną tak, że moje plecy były przyparte do ściany. Jego ciało było bardzo blisko mojego, a ręce umieścił na ścianie, żeby mnie unieruchomić. Zmusił moje nogi, żeby były między jego nogami, czułam jego gorący oddech przy swoim uchu, a jego wybrzuszenie w spodniach ocierało się o mój brzuch.<br />
<br />
-Dlaczego? Dlaczego nie mogę mówić na ciebie Bella? - spytał, kładąc głowę na mojej szyi. Jego głos był mieszanką rozpaczy, gniewu, frustracji i życia ze mną, nie mogłam zrozumieć dlaczego. Jego usta wędrowały po mojej szyi bardzo zmysłowo, a potem uniósł głowę i spojrzał mi w oczy. Głębokie szmaragdowe kule odzwierciedlały intensywność, zarówno szoku, jak i tego, że chciałam odpowiedzieć na każde jego pytanie - byłaś traktowana dobrze. Lepiej, niż mogłaś mieć nadzieję w danej sytuacji. Zawsze upewniałem się, że wszystko było robione w odpowiedni sposób - przypomniał mi o swoim zrozumieniu, ugiął swoje kolana i ocierał się po samym centrum mojej dziewczęcej strefy. Zdradziecki jęk wydobył się z moich ust, a Coochie uświadomiła sobie bliskość jej partnera, ale nie wykorzystała tego - więc, dlaczego? Daj mi jeden dobry argument.<br />
<br />
Jak około pięciu? To sprawia, że jest zbyt osobiste. Będzie trudne, by zostawić to na koniec pięciu lat. Zbyt łatwe by sie w tobie zakochać. Po prostu nie mogę..<br />
To była prawda. Ale gdybym mu o tym powiedziała, to kazałby mi się pakować i zażądał pełnego zrotu pieniędzy.<br />
<br />
-Ponieważ, ty tego chcesz.<br />
-Chcę ciebie - powiedział i pochylił się, delikatnie pociągnął mnie zębami za dolną wargę - dlaczego mnie torturujesz?<br />
<br />
Ja go torturuję?!<br />
<br />
-Nie torturuję cię, Justin - westchnęłam - nie pozwalam ci się nazywac Bellą, bo to oznacza, że pierwszy raz w życiu nie możesz miec tego, czego chcesz. A chcesz tego tylko dlatego, bo nie możesz tego mieć. A to cię zabija, nie masz nad tym kontroli w ogóle. Jesteś zbyt rozpieszczony. I to jest oczywiste, że wszystko jest dla ciebie podawane na srebrnej tacy, ale to.. jest osobiste. Musisz zdobyć zgodę, a tylko ja mogę o tym zdecydować, kiedy już będziesz ją mieć.<br />
Czułam jego wibrację na piersi, co przypomniało mi jak blisko siebie jesteśmy. Oczywiście, że nie podoba mu się moja odpowiedź.<br />
<br />
-Jesteś moja. Może o tym zapomniałaś. Pozwól, że ci przypomnę.<br />
<br />
Jego ciało trzymało mnie nadal przypartą do ściany, a jego ręce podciągnęły moją spódniczkę na biodra, po czym odpiął swoje spodnie, spuścił je na dół razem z bielizną i wypuścił bestię na zewnątrz.<br />
Coochie zakręciła palcem do noska zapraszając go do środka. Świetnie! Teraz myśli, że chce skurwiela na herbatkę?<br />
<br />
Doskonale rozumiałam, co Justin robi. Pozbawiłam go kontroli i poczuł się mniej męski. To był jego sposób. Spodziewałam się tego, nawet go pożądałam. Oboje wiedzieliśmy jak moje ciało na to zareaguje; Cooch miała go za kratami, ale mój umysł, moja dusza.. mogłam mu oddać siebie wtedy, kiedy czułam się godna tego. Spójrzmy prawdzie w oczy, to sie nigdy nie zdarzy. To nie bajka. To ja, jestem własnością człowieka, który zapłacił za mnie ogromne pieniądze, aby zadowolic się fizycznie. Nic więcej. Nie mogłam się tak postawić, a widzę siebie zakochującą się w Justinie Bieberze, który gwarantuje mi złamane serce.<br />
<br />
-Zrób to. Pieprz mnie - powiedziałam - po to tu jestem, prawda?<br />
<br />
Zatrzymał się z tym, co robił i spojrzał w moje oczy. Pochylił się, a nasze usta ledwo się stykały i zapytał<br />
<br />
-Dlaczego sprzedałaś mi swoje ciało? Jego penis przyciskał moja cipkę, ale nie wszedł we mnie.<br />
-Bo dałeś największą cenę. Oblizałam swoją dolną wargę, wyginając plecy w łuk, by zachęcic go do tego, żeby w końcu był już we mnie.<br />
-To nie jest to, co mam na myśli, a ty dobrze o tym wiesz. Po co wystawiłaś się na ta aukcję? Do czego potrzebowałaś pieniędzy?<br />
-Chłopaku jesteś dzisiaj pełen pytań, wiesz? - zapytałam, wplotując swoje ręce w jego włosy. Próbowałam manewrować swoimi biodrami tak, żeby czubek jego penisa zanurzył się we mnie, ale odsunął się ode mnie na tyle, że pokrzyżował moje starania.<br />
-Odpowiedz na to cholerne pytanie, i przestań próbować mnie wydymać - powiedział dobitnie<br />
-Dlaczego? Nie chcesz..pieprzyć..mnie? - zapytałam, podkreślając słowo 'pieprzyć'.<br />
<br />
Wsunął ręcę między moje uda, a następnie wunął swojego całego penisa we mnie. Jednym, szybkim ruchem był całkowicie zanurzony we mnie.<br />
<br />
-Ty mi powiedz. Czujesz jak cholernie bardzo chcę cię pieprzyć? - spytał, a następnie wywrócił swoimi biodrami - to jedyna rzecz, która jest mi bliska. Jestem tak cholernie mocno uzależniony od twojej ciasnej cipki, że kurwa mysleć nie mogę. A teraz przestań mnie odciągać i odpowiedz mi na pytanie.<br />
Nadal trzymał swoje biodra sztywno i już się nie poruszył, chociaż ja wykonywałam jakieś manewry, by poruszał się trochę we mnie.<br />
-Justin..proszę - błagałam bezwstydnie. Czułam jak jego grubość mnie rozciąga i chciałam więcej.<br />
Pochylił się do przodu, a jego zachrypnięty głos przenikł przez moje ucho, powodując dreszcze na plecach<br />
-Odpowiedz na pytanie i obiecuję, że dam ci to czego chcesz. Ponieważ chcesz tego, prawda Isabello? Chcesz się pieprzyć ze mną, tak samo jak ja chcę się z tobą pieprzyć. Cholera, jak o tym myślę.. mój gruby fiut poruszający się wewnątrz twojej małej napiętej cipeczki. Czekam, aż poczujesz jakbyś miała zaraz eksplodować.<br />
Jęknęłam i wsunęłam swoje ręce pod jego ramiona, aż mogłam zjechać po plecach do jego bokserek. Przewróciłam swoimi biodrami, rozpaczliwie czując paraliżujący orgazm, i wiedziałam że on może mi go dać.<br />
-Taa, podoba ci się to, prawda, kochanie? - przyssał się do mojego ucha i przygryzał je - wszystko co musisz zrobić, to odpowiedzieć na moje pytanie.<br />
<br />
Balansowałam na krawędzi utrzymania kontroli, a on po prostu nazwał mnie kochaniem. Mówił tak ostatnio za często, i za każdym razem doprowadzał mnie do granicy szaleństwa. Tak zajebiście go pragnęłam, że aż myslałam że się rozpłaczę. A on pachniał tak kurwa dobrze, że przysięgam mogłabym mieć orgazm na samo czucie jego zapachu.<br />
Jęknęłam, wiedziałam, że nie mogę mu odpowiedzieć na pytanie, o które pytał, a ja wiedziałam, że wtedy on nie da mi tego, co ja chciałam, żeby zrobił.<br />
<br />
-Nie powiesz mi, co? - zapytał<br />
-Nie - odpowiedziałam, a on wypuścił oddech - tak samo jak moje nazwisko jest osobiste, tak samo powód, dla którego tutaj jestem.<br />
<br />
Zacisnął mocno powieki, mogłam zobaczyć jak mięśnie jego szczęki się napinają, kiedy zgrzytał zębami. Nagle wyciągnął go ze mnie i posadził mnie na nogi. Szybko schował penisa w spodnie i zapiął pasek. To musiało boleć, bo jego chuj wciąż był twardy jak granit. Syknął gdy poczuł dyskomfort, a moje podejrzenia sie potwierdziły.<br />
<br />
Kiedy skończył spojrzał na mnie, pokiwał głową rozczarowująco, a następnie wyszedł z pokoju bez słowa.<br />
Upadłam na podłogę na kolana, chowając piersi i twarz w ramiona. Wtedy wszystko sie na mnie zwaliło. Choroba mojej matki, rozpacz mojego ojca, kurwa kontrakt.. i Justin. Musiałam stwarzać pozory, udając że jestem dużo bardziej od niego niezależna, niż w rzeczywistości jest. Tego było za wiele.<br />
<br />
Okłamałam rodziców. Okłamałam Justina. Okłamałam samą siebie...<br />
oh, życie natychmiast zaczyna się komplikować, kiedy człowiek zaczyna oszukiwać..<br />
Jak miałam przejść przez kolejne cztery lata i jak wiele kurwa dni spędzic na tej umowie, kiedy juz tonęłam w morzu. Co ja kurwa robię? Jestem poza moją ligą. Nie sposób było, że wyjde z tego nie przerwana.<br />
<br />
Tyle słów już wypowiedziałam. Mam na myśli to, co powiedziałam wcześniej; zatęskniłam dziś za nim. Nie mogłam znieść bycia z dala od niego. A kiedy weszłam do domu, czekał na mnie, wyglądał dokładnie tak jak ja się czułam; pełny niepokoju z rozdzielenia? Potrzebowałam go. Potrzebowałam go a on mnie.<br />
Tak, powiedziałam potrzebuję. Nie chcę, potrzebuję.<br />
<br />
Jestem tak cholernie pijana. W przenośni, bo w sumie to jeszcze bardzo, bardzo napalona. I dobrze, bo jakby doszło do pieprzenia to, nie byłoby to prawdziwe. Teraz tego chce? Zażenowany? Ja też.<br />
<br />
Wstałam z podłogi i postanowiłam, że długa kąpiel w basenie będzie prawdopodobnie dobrym pomysłem. To było idealne rozwiązanie. To pomoże mi zabić czas, bym nie musiała patrzeć na Justina, a nawet schłodzę ciało Coochie żeby nie cierpiała.<br />
Na szczęście dom był wystarczająco duży, żeby nie wpaść na Justina w drodze do sypialni. Szybko się przebrałam w bikini, które Jasmine dla mnie wybrała i udałam się na zewnątrz do basenu. Musiałam się zatrzymywac co kilka metrów, aby wyciągnąć nitki z tyłka, i przysięgam że zabiję nawet mrówkę, jeżli mi się odparzy. Również cichutko sie pomodliłam.<br />
Jednak wkrótce zdałam sobie sprawę, jak bardzo Bóg mnie karze w tym grzesznym życiu. Natknęłam się na Justina pływającego dookoła w basenie.<br />
<br />
Byłam oszołomina, kiedy chwile później ujrzałam jego żylaste mięśnie, które brnęły przez wodę jak nóż w masło. Jego ruchy były płynne, jakby sam był częścią wody. Kiedy dotarł do końca basenu, podciągnął się. Woda spływała z jego ramion, a mokre włosy były czarne jak noc, odbijające w nich światło księżyca. Moje oczy zatrzymałam jednek na jego ramionach, a potem w dół do.. O.M.G. On nawet pływał nago.<br />
<br />
Jego tyłek był zgięty i bardziej wyrzeźbiony, niż kiedykolwiek był. Chciałam go ugryźć. Mocno. Może nawet zrobić mu malinkę.<br />
<br />
-Znów gapisz się na mój tyłek - jego głos ociekał seksem i wbijał się we mnie. Tak, byłam pijaną dupą. I co kurwa? On ma oczy z tyłu głowy? A może te małe dołeczki na plecach, były jego dodatkową parą oczu.<br />
Dyszałam, odwróciłam się, a on szybko się zakrył<br />
-Woda jest trochę zimna - wzruszył ramionami<br />
Cóż, nabrał mnie. To znaczy, że nie był taki ogromny, jak zawsze, kiedy na niego patrzyłam, ale jest dużo ludzi, którzy chcieliby takiego do buzi, a Justin był teraz wiotki. Kiedy Eazy E napisał lirykę ' Będę trzepać cię do góry glową, dziewięcioma calami wiotkiego chuja ' to na pewno miał na myśli pieprzonego Biebera.<br />
Jest dobrze, wyluzuj. Chciałam złożyć hołd królowi Peens, gdybym tylko miała do tego talent.<br />
-Przykro mi, nie wiedziałam że tutaj będziesz. Ja po prostu.. - zamarłam i odwróciłam się by wejść spowrotem do środka.<br />
-Nie, nie. Zostań.<br />
<br />
Odwróciłam się, a on szedł w moją stronę z owiniętym ręcznikiem na biodrach, a krople wody były przytulone do jego gładkiej, jak u dziecka skóry, ale ciało pod tą skórą z pewnością nie należało do dziecka.<br />
Ręcznik niestety nie pomógł, nadal patrzyłam pożądliwie. Cudowny Nosek wybrzuszał się jak skurwysyn poniżej, jakby się gorączkował, wiedziałam że tak ogromny namiot mógłby schornić całą rodzinę Von Trapp. Czuje się śpiewająco.. ale mój głos jest do bani. Tak bardzo, że został zakazany w moim domu. Ale to tylko dygresja.<br />
<br />
Cooch groziła, że przegryzie się przez moje bikini, by dostać się do niego, ale pacnęłam ją w głowę, żeby się uspokoiła.<br />
Najwyraźniej to nie był na tyle psychiczny klaps, bo Justin spojrzał na mnie ze zdziwionym czołem.<br />
<br />
-Um, myślałam, że czuję komara i dobrze.. to nie było zbyt komfortowe miejsce na bikini - zakryłam się. Tak to na pewno nie było odpowiednie zakrycie.<br />
-Uh, cóż jesteś wolna, możesz popływać. Ale, jezeli nie masz nic przeciwko, mam zamiar odpocząć na jednym z tych leżaków na świerzym powietrzu. Czuję się spięty i na prawdę muszę pobyć na powietrzu.<br />
-Mogę zrobić ci masaż, jeśli chcesz - wypaliłam - to znaczy, jesem w tym dobra.<br />
<br />
Wyglądał na zaskoczonego, tak samo jak ja swoją ofertą, a on przechylił głowę na bok.<br />
<br />
-Tak - skinął głową, posyłając mi krzywy uśmiech - to byłoby miłe.<br />
<br />
Szłam za nim do leżaka, i czekałam aż spocznie i położy się płasko na brzuchu. Ułożył ręce tak, że jego broda na nich spoczywała, a ja stałam jak kompletna idiotka próbując wymyslić, jak najlepszy pomysł by się do niego zbliżyć.<br />
Jego tyłek wyglądał bardzo dobrze, więc usiadłam na nim okrakiem, i osadziłam Cooch na jego szczycie. Jak dziwka tyłeczków, wszyscy wiedzieli o tym, zapoznałam się lepiej z jego tyłkiem, flirtując tuż za Wspaniałym Noskiem. Stłumiłam w sobie chichot, i nagle wyobraziłam sobie obraz tego, co by było gdyby Cudowny Nosek i tyłeczek zdecydowały się wziąć górę ponade mną.<br />
<br />
-Um, to zwykle lepiej sie robi z kremem. Chcesz żebym trochę ci nałożyla? - zapytałam.<br />
Justin podniósł głowę i spojrzał na mnie<br />
-Nie bardzo. Jestem bardziej komfortowy, jak jesteś przy mnie.<br />
<br />
Więc się nie ruszam. Chooch i ja byłyśmy zgodne w jednym.<br />
Zaczęłam masować szyję i ramiona, ugniatałam go tak mocno, jak tylko mogłam ściskając jego skórę. Jęknął, kiedy naciskałam na jego napięte mięśnie, dopuki nie poczułam jak się rozluźnia.<br />
<br />
Miał zamknięte oczy, kiedy wędrowałam po jego ramionach i plecach, nie mogłam się powstrzymać. Pochyliłam się nad nim i pocałowałam go w kark. Jęknął i przesunął swoimi biodrami, powodując otarcie między moimi nogami. Pomyślałam, że skoro mu się to podobało, to powtórzę to jeszcze raz, żeby zobaczyć czy jego reakcja będzie taka sama. Justin nie zawiódł.<br />
<br />
Całowałam go wzdłuż kręgosłupa, nadal masując mięśnie. Pragnełam dotykać jego ciało. Wygiął się w łuk, a jego tyłek znajdował się coraz bliżej mojego kobiecego centrum. Więc, zsunęłam się w dół po jego nogach i zaczęłam lizać małe dołeczki tuż nad jego tyłkiem, przeciągając nadal rękoma wzdłuż jego ramion. Kiedy sięgałam po ręcznik Justin podniósł swoje biodra, a ja wolno zaczęłam zsuwać go, ukazując dar od Boga dla dziwki tyłeczków.<br />
Mój język wyskoczył z warg, patrzyłam pożądliwe na jego tyłek, czując się wygłodniała. W każdym bądź razie położyłam swoje dłonie na tych jego apetycznych pośladkach.<br />
<br />
-Pieprz mnie.. Twój tyłek jest taki.. Cholernie doskonały - mruczałam, pochylając się nad nim i szybkim ruchem języka ugryzłam go lekko.<br />
<br />
Justin wzdrgnął się i syknął, a ja ugryzłam go ponowne, w innym miejscu. Był pyszny.. Ssałam każde miejsce na jego ciele, dawałam mu swoją rozkosz. Syn ssającej dziwki, to jest to czego chciałam i warto było czekać. Moje jęki były zmieszane z jękami Justina, a potem poszło już szybko.<br />
Justin był w stanie odwrócić się, nie spychając mnie na ziemię. Znalazłam się swoimi nogami między jego ramionami. Byłam trochę wkurzona, ale szybko on uniósł głowę i poczułam usta Justina całujące Cooch.<br />
<br />
-Cholera.. - powiedziałam na wydechu, kiedy uświadomiłam sobie, że pociągnął za sznureczki mojej dolnej części bikini i ściągnął je. Przysięgam, jeżeli Justin Bieber czegś chce, nie można tego przegapić, widząc że dostał to czego chciał. Nie to, że narzekałam, czy coś.<br />
-Szczytuj dla mnie. Chcę czuć chłodne powietrze nocy przy twoich pięknych, małych różowych sutkach - powiedział, patrząc na mnie z między moich nóg.<br />
<br />
Sięgnęłam na tył mojej szyi i pociągnełam za sznurki, a górna część bikini spadła. Patrzył na każdy mój ruch, podczas gdy delikatnie całował i ssał moją łechtaczkę. Moje sutki były już twarde i chciałam zrobić małe show, więc skierowałam swoje dłonie na piersi i ugniatałam sutki między palcami. Justin nucił pod nosem, a następnie położył mnie na plecach.<br />
<br />
-Leż, kochanie. Pozwól, że zrobię ci dobrze - zamruczał<br />
<br />
Jego ręce powędrowały po moich biodrach i pomógł mi się wygodnie położyć, dopuki mój brzuch nie zrobił się płaski, do tego czułam jego penisa na sobie. Znowu położył swoje ręce na moich biodrach. Niebo było bezchmurne, a księżyc pełny. Widziałam każdą gwiazdę na niebie i czułam się jakbym była w innym świecie. Justin robił te niesamoite rzeczy swoimi ustami, delikatna bryza zalała moje ciało i słyszałam wszystkie odgłosy świerszczy i innych zwierząt dookkoła nas. To było spokojne i egzotyczne.<br />
<br />
Czułam jak Justin wprowadza we mnie swój język i nagle poczułam, że chcę węcej. Chciałam poczuć go w sobie.. Dokładnie w tym miejscu.. Dokładnie w tym momencie.. Nie żeby to co robi, nie było niesamowite, ale po prostu chciałam więcej.<br />
Nie chcę się kłócić. Nie chcę o tym myśleć. Nie chcialam czegoś robić, ale po prostu to czuję.<br />
Więc usiadłam i po krótkim prosteście Justina, oderwałam Cooch od jego ust.<br />
<br />
-Czy zrobiłem coś zlego? - zapytał zdezorientowany<br />
Potrząsnęłam głową<br />
-Nic nie mów. Po prostu poczuj to - wyszeptałam w jego usta, a następnie pocałowałam go namiętnie.<br />
<br />
Jego ramiona owinęły się wokół moich pleców i przysunął mnie do sobie, odpowiedział na pocałunek z takim samym zapałem. To jest właśnie to, czego pragnęłam. Nasze ciała działały, a nasze usta nie odrywały się od siebie. Zadnej rywalizacji, żadnego wyzwania.. Tylko my, uzupełniający się jak najbardziej naturalnie, zaspokajaliśmy swoje potrzeby.<br />
<br />
Położyłam ręce na jego ramionach, a on podniósł mnie do góry. Miał zamknięte oczy, a ja osunęłam się swoją mokrą cipką, wzdłuż jego penisa. Nie miałam pojęcia czy robię to dobrze, bo nigdy nie byłam w takiej sytuacji wcześniej. Po prostu robiłam to, co było dla mnie przyjemne, i miałam cholerną nadzieję, że mu się też to podoba. Kiedy rozchylił swoje usta i otworzył swoje oczy, miałam odpowiedź.<br />
Powędrowałam ręką wzdłuż jego klatki piersiowej, aż znalazłam jego potwornie ogromnego penisa. Położyłam na nim rękę i umieściłam go tuż przy swoim wejściu, ale się zawahałam. Boże, nie chcę tego spieprzyć.<br />
Justin musiał wyczuć mój niepokój, bo pieścił moje uda i powidział do mnie<br />
<br />
-Rób to powoli, kochanie, bo zrobisz sobie krzywdę.<br />
Wzięłam głęboki oddech i powoli osunęłam się na niego, czując jego twardość, która wypełniała mnie cal po calu.<br />
-Właśnie tak, kochanie. Boże, czuję się tak cholernie niesamowicie.<br />
-Nie wiem co dalej robić.. - wyznałam, biorąc go do końca, o wiele głębiej, niż kiedykolwiek wcześniej.<br />
-Ruszaj swoimi biodrami, w górę i w dół, w przód i tył. Ujeżdzaj mnie, kochanie. Rób tak, żeby było ci dobrze, a ja gwarantuję, że mi też będzie dobrze - zachęcał mnie, a potem oblizał swoje usta i powiedział - Chodź, pocałuj mnie.<br />
<br />
Pochyliłam się do przodu, a on przybliżył się do mnie, by zaspokoić moje usta. Gdy to robił, trzymał mnie za biodra i powoli poruszał się we mnie. Lekko się obrócił, a ja czułam jak jeździł po mojej łechtaczce. Dyszałam, kiedy poczułam jak fala przyjemności wystrzeliła przez moje ciało.<br />
<br />
-Widzisz? Właśnie tak - powiedział, przerywając nasz pocałunek.<br />
<br />
Ciągle patrzyłam w jego oczy, a ręce trzymałam na jego piersi i trochę poruszałam biodrami, by poczuć jeszcze raz tą przyjemność. Mogłam poczuć czubek jego penisa w sobie, który już pulsował, kiedy wkładał i wyciągał go z powrotem. Swoje ręce umieścił na moich biodrach, a ja jęknełam i opuściłam głowę do tyłu.<br />
<br />
Gwiazdy i książyc patrzyły na mnie, byłam przekonana, że to najdoskonalsze uczucie, jakie kiedykolwiek czułam w całym swoim życiu. Czułam... że żyję.<br />
<br />
-Co myślisz, kochanie? - zapytał Justin zachrypniętym głosem.<br />
-O tym, jak doskonale się czuję - odpowiedziałam szczerze, patrząc na niego.<br />
<br />
Schylił się do pozycji siedzącej, ujął moją twarz w dłonie i delikatnie pocałował. To był głęboki, zmysłowy i doskonale dopasowany moment. Żadne z nas się nie spieszyło; wzięliśmy ten czas i lubiliśmy czuć, że nie musimy sie o nic martwić, o żadną umowę, o żadną chorobę.. o żadne powody.<br />
<br />
Owinął rękę wokół mojej talii, a drugą masował moje piersi. Przerwał pocałunek i przeniósł swoje usta na moją pierś i zacisnął się wokół mojego sutka, ssając go delikatnie. Wplątałam palce w jego włosy i przyciągnęłam go do siebie, a moje włosy opadły do przodu, tworząc jakby zasłonę wokół niego. Ruszałam swoimi biodrami szybciej, niż na początku. Czułam czubek jego języka, który lizał moje sutki, zamknęłam oczy i umieściłam głowę na jego szyi, kiedy poczułam znajome uczucie uciskające mój żołądek, a wtedy mój orgazm wyrwał się spod kontroli i wybuchłam, czując te przyjemne cząsteczki przyjemności w całym moim ciele.<br />
<br />
-Ohh.. Justin.. - jęknęłam.<br />
Po chwili wszystko minęło, Justin podniósł mnie i położył na plecach. Natępnie położył moje ręce nad głową i splótł nasze palce, leżąc obok mnie. Odłożylam swój orgazm, powracając do życia.<br />
-Boże, jesteś taka cholernie piękna, Isabella. Wiesz o tym? - ciężko dyszał - tak kurwa.. piękna.<br />
Chwycił mocniej moje ręce. Spojrzał na mnie bardzo intensywnym wzrokiem, a usta miał lekko rozchylone.<br />
-Przepraszam.. za wszytsko. Tak mi przykro.<br />
<br />
Zanim zdążyłam zapytać o co do cholery mu chodzi, jego usta rozbiły się o moje. Jęczał, jęczał i zaatakował moje usta jakby był okropnie głodny. Odpowiedziałam na pocałunek, tak jak mogłam, był po prostu.. był najlepszy. To był desperancki pocałunek, a on jakby nie mógł się nacieszyć nim, a dla mnie to było mega w porządku, no i nie chciałam żeby dobiegł końca i byłam lekko zaniepokojona tym. Jego ruchy były coraz bardziej nieobliczalne i słyszałam ten znajomy, ryk. Następnie, tak jak myślałam, przerwał pocałunek i wszedł we mnie, nie spuszcając ze mnie wzroku.<br />
<br />
-Och, zajebiście dobrze, kochanie - wysyczał przez zaciśnięte zęby. Jego pchnięcia były nierówne i zachwiał się, kiedy ostatni raz pchnął mnie i spuścił się. Kiedy skończył, opadł na mnie swoim ciałem na ułamek sekundy, zanim położyl się obok i przyciągnął mnie do siebie.<br />
Wciąż ciężko oddychał, kiedy odgarniał moje włosy z twarzy i posłał pełne uwielbienia spojrzenie. Następnie pochylił się i delikatnie pocałował moje wargi.<br />
-Dlaczego mówisz, że jest ci przykro? Za co? - zapytałam, po prostu byłam ciekawa.<br />
Westchnął i pokręcił głową.<br />
-Bo wierciłem ci dziurę w brzuchu o to imię. Byłem nierozsądny. To ma sens, że chcesz bym mówił do ciebie po pełnym imieniu, a nie po skrócie, jakbym był twoim znajomym.<br />
-Oh. Cóż, na pewno - roześmiałam się lekko.<br />
-Mhmm. Jesteś niesamowita.<br />
-Jestem dość spektakularna, co nie? - zażartowałam. A Cooch poprawiła sobie kołnierzyk.<br />
<br />
Przynajmniej moja nietypowa arogancja wywoływała u niego śmiech i to było takie surrealistyczne, ponieważ nie smiał się zbyt dużo. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej do siebie i trącił nosem. Położyłam się na jego klatce piersiowej i nasłuchiwałam się uderzeniom jego serca, kiedy patrzyłam w niebo. Później już tylko milczeliśmy. Nie chciałam już nic więcej wiedzieć. Nie chciałam zniszczyć tego momentu, więc trzymałam język za zębami i rozkoszowałam się tym momentem.. tym uczuciem. Bo między mną, a Justinem coś zaszło.. kto wie, co będzie jutro?<br />
<br />
_____________<br />
<br />
@rockmyheart69<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-75931008560524572132013-06-17T15:52:00.002+02:002013-06-17T16:36:40.129+02:009.I Smell BaconISABELLA<br />
<br />
Nazywam się Bella Groves, ja.. jestem uzależniona od jego dupy. W mojej obronie tyłek Justina jest zajebisty. Taki okrągły, jędrny, dziarski. Dwa dołeczki były na jego dolnej części pleców, a następnie jego gładki stok z przodu, prowadzący do muskularnych policzków i te dołeczki, gdy sie uśmiecha. Jeszcze dodać do tego kremowy, smakowity krem i masz wizję boskiego kolesia.<br />
Kurwa. Nie chce pomóc swojej współzależności. Ta praca dobrze na mnie działa.<br />
<br />
Było rano i Justin leżał na brzuchu, a ja siedziałam po swojej stronie, tuż obok. Jeszcze spał, a ja gapiłam się na niego, całego nagiego. Kopnął kołdrę gdzieś daleko, a kiedy się obudziłam, zostałam przywitana cudwonym widokiem, na jego znakomite ciało. Był wspaniały. Mimo, że uwielbiam, kiedy jego ubrania wiszą na jego ramieniu, to.. to było o wiele lepsze.<br />
<br />
Patrzyłam na jego plecy, które unosiły się i opadały, z jego oddechami. Każdy jego mięsień był widoczny, a moje palce zadrżały, chcąc ich dotknąć. Odwrócił twarz w moim kierunku, a ja podziwiałam długość jego ciemnych, gęstych rzęs. Niegolenie w weekend pozostawiło rozkoszny cień zarostu na jego szczęce. Podobało mi się i odnotowałam w pamięci, by znaleźć jakiś sposób by przekonać go, żeby robił tak częściej. Jego usta były lekko zmarszczone i miał w kąciku maleńką ranę, która przypominała o naszej erotycznej nocy, kiedy spełnialiśmy moją trochę złą, wampirzą fantazję.<br />
<br />
Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, wyciągnełam rękę i delikatnie ujęłam jego twarz. Delikatnie prowadziłam swojego kciuka, wzdłóż jego dolnej wargi, zanim się obudził. Chyba nie powinnam go budzuć, zanim jego budzik zadzwoni, ale nie mogłam się powstrzymać. Takie usta jak te, musiały być dotykane.<br />
Jego oczy zatrzepotały otwarte i od razu zobaczyły mnie. Bogata kałóża szmaragdu, nic nie może pomóc przed utopieniem się w nich.<br />
<br />
-Dzień dobry - jego zachrypnięty głos przywitał mnie. Drobiazgowo zmarszczył swoje usta i pocałował mojego kciuka.<br />
-Przepraszam, nie chciałam cię obudzić - skłamałam wyciągając rękę.<br />
-Spokojnie. Która godzina? - oparł się na łokciach i spojrzał na budzik, leżący na nocnej szafce obok. Jeknął, kiedy zobaczył godzinę i przerzucił sie na plecy - kurwa, muszę wstać i iść do pracy - westchnął i przesunął dłońmi po twarzy.<br />
-Chcesz żebym zrobiła ci śniadanie? - zapytałam<br />
Jego ręce opadły z twarzy i spojrzał na mnie ze zdziwieniem.<br />
-Umiesz gotować?<br />
Zachichotałam do niego.<br />
-Tak, Justin. My prości ludzie musimy robić tego typu rzeczy, nie chcemy umrzeć z głodu.<br />
-Możesz zrobić.. boczek i jajka? - jego twarz była pełna nadziei<br />
Spojrzałam mu w oczy i skinełam głową<br />
-Jakie lubisz jajka?<br />
-Obsmażane z obu stron?<br />
-Mogę to zrobić, Justin. Mogę ci zrobić takie sniadanie - powiedziałam uwodzicielsko, tworząc gierkę z poprzedniej nocy. Można by pomyśleć, że chciałam mu się zaoferować.<br />
-Słodko! Pójdę wziąć prysznic i się ubiorę - wyskoczył z łózka w mgnieniu oka, a ja zostałam by na niego popatrzeć. Tak, miał zajebisty tyłek. Mmm.. chce trochę.<br />
<br />
Zsunęłam się z łózka, zarzuciłam na siebie szorty i krótki top. Fajnieby było jakbym też mogła wziąć prysznic.<br />
Zeszłam na dół do kuchni, złapałam za jedną z tych jego fantazyjnych patelni, które wisiały tuż nad kuchenką i umieściłam ją na ogniu.<br />
Pozwólcie, że opowiem o tym urządzeniu.. Gordon Ramsey sam nie byłby w stanie tego ogarnąć. Było dużo przycisków i pokręteł, których nie mogłam ogarnąć. Tak więc, podobnie jak z pilotem uniwersalnym, po prostu zaczęłam przekręcać, to co widziałam. Miałam krótką rozterkę, zadrżałam, ale szybko sie uspokoiłam kiedy trafiłam na właściwy przycik przy drugiej próbie. A pierwsza próba? Niech mnie. Moje brwi były nienaruszone, ale za to można było poczuć zapach spalonych włosów unoszący się w powietrzu. Ugryź mnie, Gordon.<br />
<br />
Tańczyłam w drodze do lodówki i przesunęłam kilka rzeczy na bok, aby znaleźć.. boczek. Cóż, podobno jebany Justin Bieber nie lubi przetworzonego mięsa. Pokręciłam głową i chwyciłam za jajka. Potem dokładnie umyłam ręce i przygotowałam swoje miejsce do przygotowania jedzenia.<br />
Boczek był na patelni, kiedy poczułam ramie Justina obejmującego mnie w pasie, od tyłu. Poczułam jego dłonie na swoim ramieniu, a moje włosy zarzuciłam na bok, by ukazać moją szyję. Instynktownie przechyliłam głowę na bok, aby umożliwić mu lepszy dostęp i zadrżałam w jego ramionach, kiedy czubek jego nosa biegł wzdłóż mojej szyi, podczas gdy on brał głębokie oddechy.<br />
<br />
JUSTIN<br />
<br />
-Boże, to dobrze pachnie - szepnęłem jej do ucha - i jedzenie też niczego sobie.<br />
<br />
Pachniało kurwa pysznie, ale chodzi mi o nią, stającą przy mojej kuchence, gotowała śniadanie dla mnie i chciałem posmakować jej więcej. Przyssałem się do jej ucha, drażniłem je swoim językiem, a moje ręce zaczęły wędrować po jej jedwabistej skórze.<br />
<br />
-Justin.. staram się gotować - zachichotała, a ten dźwięk obił się o mojego fiuta.<br />
-Więc gotuj - wsunęłem rękę pod jej bluzkę, przesuwałem ją po talii, aż do szortów. Czułem jej puls pod językiem, kiedy pozostawiiałem zmysłowe pocałunki na jej szyi.<br />
-Jeśli nie chcesz spalonego boczku, musisz przestać - westchnęła - to bardzo rozprasza.<br />
-Nie spal mojego boczku, Isabello - mój glos zabrzmiał uwodzicielsko, ale stanowczo..wiedziałem, że zadziała.<br />
<br />
Wsunęłem rękę w jej szorty i przyłożyłem do jej pięknej cipki. Dyszła i próbowała się do mnie dołączyć, ale ją trzymałem w miejscu.<br />
<br />
-Nie, Isabello, pilnuj patelni - przypomniałem - bo jeśli spalisz mój boczek, będę musiał cię ukarać.<br />
<br />
Posłała mi wpół uwodzicielski usmieszek. Tak, ona chciała mnie karać tak samo, jak ja ją kurwa chciałem karać. Jezu, uwielbiam nasze gierki.<br />
Rozłączyłem jej dolne wargi i wsunełam swoje palce między jej już mokre fałdki. Bardzo podobało mi się to, że były takie otawrte na mój dotyk. Więc ścisnęłem ją, by dać jej więcej. Wiedziałem, że czuje mojego twardego penisa, za nią, tak samo jak wiedziałem, że chce tego tak jak ja.<br />
Kontynuowałem swój atak na szyi, a palcami od drugiej ręki wędrowałem po jej ciele, by znaleźć sutek. Wygięła swoje plecy, i przyciesnęła tyłkiem na moja erekcję, gdy ją delikatnie uszczypnęłem.<br />
<br />
-Justin..<br />
-Shhh... Boczek - szepnęłem jej do ucha.<br />
<br />
Chciałem się zabawić, by zobaczyć jak wytrzymała była. Więc wycofałem swoję ręce i powoli zsuwałem jej szorty na biodra, w końcu w dół.<br />
<br />
-Co ty..<br />
<br />
Odpowiedziałem na jej pytanie, kiedy rozłożyła przede mną nogi, a ja włożyłem w nią dwa palce. Pracowalem prawą ręką, a lewą dotykałem swoich spdni, a mój penis się aż zerwał.<br />
Doskonale wiedziałem, że na zawsze będę kojarzyć zapach bekonu z tym, co miało się wydarzyć.<br />
<br />
-Co z moimi jajkami? - zapytałem podkręcając palce wewnątrz jej - chodź, Isabella. Umieram z głodu.<br />
<br />
Drżącymi rękoma podniosła dwa jajka i rozgniotła. Miała zamiar grać. Kochałem to, jak ryzykowna jest.<br />
Wyciągnęłem swoje palce, dokładnie wtedy, kiedy jajko spadło na patelnię. Kiedy drugie zaczęła obierać, pociągnełem za jej biodra do tyłu, by uzyskac doskonały łuk.<br />
<br />
-Nie łam żółtka - ostrzegłem, a następnie pchnęłem ją, w tym samym czasie, gdy zrzuciła je na patelnie. Szarpnęła i prawie je złamała, ale odzyskała je i udało jej sie utrzymac środek w stanie nienaruszonym.<br />
Pieprzona Isabella była cholernie wiarygodna. Nigdy wcześniej nie natknąłem się na cipkę tak słodką, jak jej. Była gorąca, z jedwabistym ciałem, że przytuliłem swojego fiuta, bardziej niż inne, miałem mozliwość przeniknięcia przez nią. To mnie przyciągnęło i nie chciało puścić. Byłem niewolnikiem, co za ironia, przecież to ona miała byc moją niewolnicą. Dobrze odgrywała swoją rolę, nie pomyliła się, to niewiele z bycia moja własnością.<br />
<br />
Pochyliłem się lekko na kolanach i trzymałem ją w miejscu, powoli przesuwając się poza nią. Czuła się tak cholernie dobrze owinięta wokół mojego fiuta i się zastanawiałem, czy kiedykolwiek będę miał jej dość. Kiedy odwróciła głowę, spojrzała na mnie przez ramię i już wiedziałem, odpowiedź to kurwa nie, niegdy nie będę miał dość.<br />
Chwyciłem w garść jej włosy i pociągnęłem, zmuszając do łuku w plecach, takiego, że jej piękne usta były w moim zasięgu. Utwierdziłem ją w pocałunku, a ona jęknęła mi w usta.<br />
<br />
-Czy ten bekon pachnie spalenizną? - zapytałem na przeciwko jej ust.<br />
<br />
Odwróciła się w strone patelni i obróciła go drżącymi rękoma. Trzymałem rękę w jej włosach, a drugą na biodrze, by zwiększyc tempo i jakość moich pchnięć. Jej idealna dupa potrząsała z każdym trzaskiem moich bioder i uważałem że to niemożliwe bym odwrócił wzrok. Chcąc zobaczyć skarb ukryty w środku, złapałem obiema rękoma jej biodra i uzyłem swoich kciuków, by rozszerzyc jej otwarcie. Jęknęłem kiedy ogród zakazanej przyjemności został ukazany. Jej tyły dokuczały mi i poczułem jak mój penis urósł bardziej, i zrobił się twardszy.<br />
<br />
-Kurwa, kochanie - jęknęłem - twój tyłek jest piękny. Nie mogę się doczekać, aż umieszczę w nim swojego penisa.<br />
<br />
Poczułem jak jej ciało zesztywaniało i spojrzała na mnie.<br />
<br />
-Nie teraz, Isabello, ale wkrótce - zapewaniłem ją - ale uwierz mi... pokochasz to.<br />
<br />
Przebiegłem swoim kciukiem przy jej wejściu i wcisnęłem, aż wślizgnął się do środka. Dyszała i poczułem jak ścianki jej cipki zacisnęły się trochę mocniej wokół mojego chuja. Czułem puls jej orgazmu, kiedy jej głowa opadała do przodu.<br />
<br />
-Tak, kochanie - jęknęłem - mmm.. kurwa.. to tylko próbka tego, na co będziesz miała ochotę.<br />
<br />
Przygryzła swoją dolną wargę, chwyciłem ją za biodra, zwiekszając przyjemność. Moje kulki były niesamowicie dokręcone i rosło we mnie uczucie euforii, dopuki nie wybuchłem jak fajerwerki. Uścisnęłem jej biodra mocniej, ale nie ma sensu martwić się o siniaki w tym momencie.<br />
Długie, zdziczałe warknięcie wydobyło się z mojej klatki piersiowej, gdy to Isabella ujrzała, osunęła się ze swoimi biodrami okrężnie wokół mnie. Puściłem jej biodra, umieściłem swoje ręce na blacie obok niej. Moje czoło opadło do przodu, kiedy wyciągnełem z niej swojego penisa i sapałem na skórze jej ramienia. Pomiędzy bardzo głębokimi oddechami udało mi się zostawić na niej kilka cnotliwych pocałunków tu i tam, głównie dlatego że nie miałem jej dość, ale też jako w formie podziękowania.<br />
Tak, spójrzcie na mnie. Dziękuję kobiecie, która zmusiła mnie do tego by ją wydymać. To lepsze niż nic kurwa, prawda?<br />
<br />
-Um, Justin..? - jej miękki głos przerwał milczenie - myślę, że boczek się spalił.<br />
<br />
Uniosłem głowę i spojrzałem na patelnię. Rzeczywiście, boczek wyglądał jak węgiel i żółtko zostało złamane. Odwróciłem głowę i roześmiałem się na jej ramieniu, kiedy ją objęłem.<br />
<br />
-W porządku, kochanie - powiedziałem między ciężkimi oddechami - i tak nie byłem aż tak głodny.<br />
-Ale.. wciąż masz zamiar mnie ukarać, prawda? - niech Bóg ją błogosławi.<br />
-Oh, cholera tak.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
W południe siedziałem przy biurku, nie mogąc się skupić na niczym, bo nie mogłem przestać o niej myśleć. Ryan patrzył na mnie krzywo cały dzień i to zaczynało na prawdę mnie wkurzać.<br />
Rozległo się pukanie do drzwi, otworzyły się drzwi i Ryan wszedł do środka.<br />
<br />
-Cztery plasterki boczku, dwa jajka i tosty - powiedział, unosząc brwi, kiedy postawił pojemnik przede mną.<br />
-Śniadanie na obiad? - wzruszyłem ramionami - cóż mogę powiedzieć? Miałem na to ochotę.<br />
-Hej, Justin! - Jasmine przywitała mnie kiedy podeszła do biurka i schowała swoja torebkę pod pachą. Obarczyła Ryan'a, a on przyciągnął ją do swojego boku - masz szczęście, bar dwie ulice stąd serwuje śniadania dwadzieścia cztery godziny na dobę.<br />
<br />
Posłałem Ryan'owi pytające spojrzenie.<br />
<br />
-Była w drodze tutaj, w każdym razie poprosiłem ją, aby podrzuciła tobie lunch - wzruszył ramionami - prawdzie mówiąc powinienem nauczyć się oddelegowywać.<br />
-Hej! - powiedziała Jasmine udając protest i uderzyła go w ramię - nie możesz oddelegowywać swojej żonki, dupku.<br />
-Taa, dlaczego ty i twoja żonka musicie tutaj tak biegać i mnie zagadywać, że nie mogę w spokoju cieszyć się z obiadu? - zaproponowałem, kiedy otworzyłem pojemnik.<br />
<br />
Zapach bekonu przypomniał mi o tym incydencie z rana, aż przód moich spodni uniósł się. Mogłem poczuć jej gorącą wilgotność wokół mojego fiuta, kiedy przesuwałem się wewnątrz niej. Cholera, brakowało mi Isabelli.<br />
<br />
-Faktycznie, mam coś o czym muszę z tobą porozmawiać - powiedziała Jasmine, wyrywając mnie z mojego fantastycznego świata.<br />
<br />
Spojrzałem na nią i skinąłem w kierunku mojego lunchu.<br />
<br />
-To nie może poczekać? To nie smakuje dobrze, kiedy jest zimne - odparłem<br />
-Nie, nie może poczekać - powiedziała i usiadła przede mną - i śmiało jedz, to nie będzie mi przeszkadzać.<br />
<br />
A ponieważ wiedziałem, że będzie łazić pod moimi drzwiami i sprawdzać czy jestem gotowy, zgodziłem się. Jasmine może być nachalna kiedy czegoś chce.<br />
<br />
-W porządku, co jest takiego ważnego?<br />
<br />
Ryan chrząknął i się cofnął w kirunku drzwi - Będę u siebie, jeżeli będziesz mnie potrzebować.<br />
<br />
Widziałem niepokój na jego twarzy i wiedziałem że nie spodoba mi się to, cokolwiek usłyszę. Tak jak mówiłem wcześniej Ryan jest na przeciwko Jasmine. On wie kiedy odejść, gdy Jasmine czegoś chce.<br />
Podniosłem kawałek boczku i ugryzłem, czekałem aż zacznie.<br />
<br />
-Tak więc, byłam ostatnio na bilansie konta bankowego w ten weekend, kiedy płaciłam rachunki za media, gdy natknęłam się na wpis na ogromną sumę pieniędzy, które zostały przelane na czyjeś osobiste konto w Forks w Washingtonie - zaczęła pytającym tonem.<br />
-I co? - zapytałem, ugryzłem jajko. Potrzebowałem soli.<br />
-I.. milion dolarów? Justin wiem, że to nie moja sprawa, ale zapytam, co do cholery?<br />
-Masz rację, to nie twoja sprawa, żeby o to pytać - rzekłem nagle tracąc apetyt. Wiedziałem, że zobaczy tą transakcję, ale ona nigdy nie kwestionowała mnie w sprawach moich wydatków wcześniej.<br />
Jasmine zmrużyła oczy podejrzliwie.<br />
-Robisz cos nielegalnego?<br />
-Jamine, ostrzegam cię.. odczep się - powiedziałem swoim najbardziej groźnym tonem - ostatnim razem jak sprawdzałem jesteś byłym pracownikiem. Więc nie pojawiaj się tutaj jakbyś była u mnie na grillu, bo to do cholery nie jest twoja sprawa.<br />
-Nie strasz mnie, Bieber - powiedziała, wstając i machnęła na mnie palcem - coś się dzieje i nie wiem co, ale się dowiem. I nie myśl sobie, że nie zauważyłam, że transakcja miała miejsce wtedy, kiedy Bella sie pojawiła.<br />
<br />
Ona mnie wkurza. Poczułem jak mi żyły wyszły.<br />
<br />
-Isabella - poprawiłem ją.<br />
-Nie, ona mi powiedziała, że nazywają ją Bella. Myślę, że ona woli jak się tak do niej mówi, powinieneś to wiedzieć skoro jesteście w sobie tacy zakochani - powiedziała krzyżując ręce na piersi - o co chodzi między tobą, a nią to nie kapuję. Całe to spotkanie na pokazie drag queen show w LA i się zakochaliście, bzdura. Masz wiele rzeczy, ale koleś..<br />
<br />
Moje brwi uniosły się, zakrztusiłem się swoją cholerną śliną.<br />
<br />
-Ona ci powiedziała, że spotkała mnie na pokazie drag queen?!<br />
<br />
Cholernie typowe dla Isabelli. Nie należy się dziwić. Zaśmiałem się i potrząsnełem głową. Mam kurwa pomysł, który pomoże mi z nimi obiema, Jasmine do szpiegowania, kiedy powinna pilnować własnych spraw, a Isabelli za komentarz o drag queen.<br />
<br />
-Powiedziała ci, że ma penisa?<br />
-Zakmnij sie kurwa! - usta Jasmine opadły w szoku i rzuciła się by je zamknąć, miło sie patrzyło na jej twarz - chwila - powiedziała z ręką na biodrze - widziałam ja nago. Ona na pewno nie ma penisa.<br />
-Co więcej - dodałem - sądzisz, że pieniądze na bilansie były dla?<br />
<br />
Mogłem zobaczyć jej twarz, kiedy przetwarzała słowa które powiedziałem.<br />
<br />
-O mój Boże! Bella jest kolesiem, który zmienił płeć?<br />
-Kiedyś kolesiem - poprawiłem ją - Miała na imię Paul. Wygląda bardzo przekonująco, co nie?<br />
-Ale ty nie jesteś dla kolesia.<br />
-Ona nie jest kolesiem.. teraz - splotłem palce i ujełęm tył swojej głowy, kiedy siedziałem w fotelu - jakieś pytania?<br />
<br />
Jasmine wyglądała strasznie, kiedy patrzyła w dal i ledwie pokręciła głową. Ruszyła w stronę drzwi, ale zatrzymałem ją, zanim zdązyła wyjść.<br />
<br />
-Oh, i Jasmine? - odwróciła się i spojrzała na mnie - To musi zostać między nami. Nikt nie może wiedzieć, a zwłaszcza nie Isabella. Jest wrażliwa na ten temat i chce byc przjęta jako kobieta, którą zawsze się czuła.<br />
-O tak tak, nie ma problemu - powiedziała, skinęła głową gwałtownie, i chwyciła za klamkę.<br />
<br />
Byłem z siebie cholernie dumny za to, że tak szybko stanełem na nogi. Kiedy Isabella się dowie co zrobiłem, to będzie mega wkurzona.<br />
<br />
-Jeszcze jedno - zatrzymałem ją ponownie - Ja kurwa żartowałem.<br />
-Z czym?<br />
-O tej całej cholernej sprawie, której ci powiedziałem Jasmine. Isabella nigdy nie była kolesiem o imieniu Paul i na pewno teraz, ani kiedykolwiek nie miała penisa - roześmiałem się - ale Boże, musiałabyś zobaczyć swój wyraz twarzy.<br />
-Ugh, Justin! - wrzało od niej przez zaciśnięte zęby, kiedy szła ku mnie - powinnam na ciebie nasikać!<br />
<br />
Wzięła swoją torebke i uderzyła mnie ją w plecy.<br />
-Ałłł - zaśmiałem się i pochyliłem się, by uniknąć kolejnych ciosów.<br />
-Powiem jej kurwa o tym! - powiedziała<br />
<br />
Licze na to, pixie.<br />
<br />
Cofnęła się i wyraziła się jasno.<br />
<br />
-Słuchaj nie dziwi mnie to, że ci powiedziała, że spotkała mnie na drag queen. Ona ma dziwne poczucie humoru Jasmine. Nigdy nie wiesz, czy to co mówi jest prawdą, czy cie nabiera - wyjaśniłem - to jedna z wielu rzeczy, które w niej kocham. A prawda jest taka, że spotkaliśmy się na konferencji.<br />
<br />
Prawdą była większość z tego, co powiedziałem.<br />
<br />
-Wydaje mi się, że ona nie jest jedyną, która opowiada bzdury - powiedziała, z rękoma na biodrach. Westchnęła i powiedziała - Dobra, czas na spowiedź. Wszystko sobie podsumowałam. Zrobiłam kilka rzeczy, i okazało się, że nie było żadnego lotu do LA, gdzie niby miałeś ją spotkać. I chociaż nie miałam jej nazwiska, też nie znalazłam nikogo kto by przyleciał tutaj z LA - wzięła głęboki oddech - znalałam coś o obskurnym klubie, który posiada James Gigandet. Dalsze poszukiwania ujawniły o handlu ludźmi, w tym kobiet. Tak więc - westchnęła - chcesz mi powiedzieć kim Bella jest na prawdę?<br />
<br />
Jebać moje życie. Jestem popierdolony.<br />
<br />
-To skomplikowane Jasmine - powiedziałem pokonany. Cholera muszę zapalić.<br />
-Justin - jej głos był znacznie niższy i posłała mi swój żałosny wzrok, kiedy usiadła na przeciw mnie - kupiłeś ją, prawda?<br />
<br />
Przygryzłem wnętrze swojego policzka i po prostu na nią patrzyłem. Najwyraźniej wzięła to jako potwierdzenie.<br />
<br />
-Nie będę cie pytać dlaczego, bo jestem pewna że już nam odpowiedź. Ale Bella.. ona jest dobrą dziewczyną. Dlaczego miałaby zrobić cos takiego?<br />
-Nie wiem - odpowiedziałem szczerze - zgodziliśmy się, by nie poruszać tego tematu.<br />
-Cóż, nie uważasz że powinieneś się dowiedzieć? - zapytała z niedowierzaniem - to, że nie można z nią o tym pogadać, nie oznacza, że nie można zrobić czegoś na własną rękę. Jezu, Justin. Użyj głowy, zamiast penisa - kto wie, jakie ona może mieć problemy?<br />
<br />
Chodziła drogą po cienkiej linii, na której ze mną rozmawiała. Jest zbyt mała, żeby to zrobić. To było, jak atak na czwartoklasistę.<br />
<br />
Plus, ona miała rację. Gdybym ostatnio nie był taki rozkojarzony, dowiedziałbym się. Isabella ma tylko jeden sposób na to bym zapomniał, kim kurwa jest. To nie było tak, że kurwa nie miałem znajomości, by dowiedzieć się czegoś więcej na jej temat, a nawet dlaczego zrobiła to. Może część mnie chciała życ razem z nią w świecie fantazji.<br />
To znaczy, to nic nie zmienia. Kupiłem ją uczciwie, ale jeżeli jest w tarapatach, mógłbym jej pomóc. Poza tym duża część z tego co robiłem z Scarlet Lotus była przeznaczana na cele charytatywne. Moja mama by jej pomogła. Nie kupiłaby jej, ani nie zabrała jej dziewictwa, i prawdopodobnie dokopałaby mi za to, gdyby wiedziała co robię, ale cóż...<br />
<br />
-Więc? - zapytała Jasmine, czekając na moja odpowiedź.<br />
Westchnęłem<br />
-Posiedzę w tym - ustąpiłem - teraz proszę odejdź, i przestań się o mnie martwić.<br />
-Jasne - powiedziała bardziej radosnym tonem i podeszła do drzwi - właśnie miałam jechać i zobaczyć się z Bellą. Jestem pewna, że może poświęcić czas na babskie spotkanie.<br />
-Nie wyciągaj tego od niej - ostrzegłem<br />
-Dobrze - odpowiedziała<br />
<br />
Przewróciła oczami i powiedziała<br />
<br />
-Mhmm, okej Justin. Wybieram się też po pranie, by zostawić je w pralni. Zobaczymy się jutro?<br />
-Tak, do zobaczenia jutro.<br />
<br />
Tak szybko jak jej nie było, wzięłem pojemnik z niedojedzonym jedzeniem i wyrzuciłem go do kosza. Trzasnełem pięścią w stół w frustracji, będącej we mnie. Powienienem być mądrzejszy z tym. Mniej egoistyczny, mniej zboczony.. trochę mniej spłukany.<br />
Otworzyłem listę kontaktów na komputerze i wyszukałem numer do J. Jenks'a. Był to bezwzględny prywatny detektyw, którego już dawno zatrudniłem, kiedy byłem z Seleną. Myślałem, że na pewno będzie próbowała wyciągnąc jakieś gówno i mnie tym szantażować, więc zleciłem mu kilka spraw, by nawet nie zdążyła spróbować. Używałem go też przy okazji, kiedy nie byłem pewien czy dana organizacja charytatywna była legalna, czy nie. Skurwiel bierze wielkie pieniądze, ale jest wart każdego zarobionego grosza.<br />
Wykręciłem numer i byłem mile zaskoczony, kiedy odebrał po pierwszym sygnale.<br />
<br />
-J.Jenks.<br />
-Jenks, Justin Bieber - powitałem go<br />
-Panie Beber. Co mogę zrobić dla ciebie? - był sczęśliwy słysząc mnie.<br />
-Potrzebuję cię, byś dowiedział się wszystkiego co mozliwe, o pani Isabelli Groves z Forks, Washingtonu - powiedziałem - trzeba coś jescze?<br />
-Wiek, byłoby miło.<br />
Czułem jeszcze większe oburzenie na siebie, bo już naruszyłem ją na tak wiele sposobów i plany na przyszłość, a nie znałem odpowiedzi na to proste pytanie.<br />
-Trochę po dwudziestce - domyśliłem się<br />
-To powinno wystarczyć, bym mógł przejść dalej. Zadzwonię do końca tygodnia - powiedział, nagle odkładając słuchawkę.<br />
<br />
Jenks nie miał manier uprzejmości, ale był w porządku, wiedziałem, że zaczął szybką pracę, kiedy zakończył połączenie.<br />
<br />
-Justin! - Jake ryknął, kiedy wtargnał do mojego biura bez jebanego uprzedzenia i bez jebanego zaproszenia.<br />
-Co ty kurwa chcesz? - powiedziałem głosem, w którym było słychać, że nie byłem w nastroju go słuchać.<br />
-Mogę chcieć coś od mojego przyjaciela? - spytał z aroganckim usmiechem, usiadł przed moim biurkiem, i wyłożył nogi na stół.<br />
-Ty i ja, nie byliśmy przyjaciółmi przez długi czas, Jake, i wątpie byśmy kiedykolwiek nimi byli - pochyliłem sie nad biurkiem i zrzuciłem jego nogi w dół.<br />
-Oh nie w ten sposób, Justy - powiedział - nie nie mów.. wciąż ci się gacie skręcają za tą laske Serenę, prawda?<br />
<br />
Jakby nie znał odpowiedzi na to pytanie.<br />
<br />
-Selena, i pierdol się.<br />
-Nie pierdol się, tylko - powiedział, jakby obrażony - nie mogę uwierzyć, że jakaś laska stanęła pomiędzy nami, człowieku. Co się stało z braćmi?<br />
-Nie wiem, Jake - westchnęłem - cokolwiek się stało, nie trzymałeś swojego penisa w swoim Wenusie?<br />
<br />
Jake pochylił się i niedbale oparł się o moje biurko. Przechylił głowę i spojrzał na mnie spod uniesionej brwi<br />
<br />
-A nie Uran?<br />
<br />
Starałem cholernie utrzymac swój spokój, bo wiedziałem, że zalazł mi za skórę. Ale to było wszystko co mogłem zrobić, żeby nie zacząć go dusić na tym biurki, dopuki jego tchawica by nie pękła.<br />
<br />
-Chittychat się skończył, Johnson. Wynoś się, albo cię wyrzucę - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.<br />
<br />
Jake wstał i ruszył w kierunku drzwi.<br />
<br />
-Przysięgam, nie wiem dlaczego wciąż użalasz się nad tą dziwką. Mówiłem ci człowieku. Albo przynajmniej starałem sie powiedzieć. Wszystkie są złotymi dziwkami. Uderzyć i zamknąć, a miłość pozostawić.. cokolwiek - powiedział wzruszając ramionami - po prostu nie bądź tak emocjonalnie związany, nigdy nie pozwoliłeś mi się zobaczyć spoconym, bracie.<br />
-Tak jak porady dotyczącego związku z tobą - zakpiłem.<br />
-Mów co chcesz, stary. Ale panie lecą na ciebie, żeby potem wejść na mojego chuja - usmiechnął się szeroko, uchwycił swoje śmieci - poczekaj, aż zobaczysz moje kulki. Ona cholernie na nie patrzyła - powiedział z przymrużeniem oka<br />
-Patrzenie jest chyba większe niż to - mruknęłem, jak wychodził.<br />
<br />
Słyszałem jak drań hałaśliwie witał się z Ryan'em, jakby byli starymi kumplami z uczelni i to wywołało ścisk w moim żołądku. Przez całe życie chciał mieć coś, co ja miałem. Myślałem, że to jedna z tych rzeczy którą przyjaciele mają, ale Jake podszedł to tego inaczej. Moi przyjaciele, moja dziewczyna, nawet moja firma, chciał to wszytsko.<br />
<br />
Cóż, miałem coś czego on nigdy nie mógł mieć. Miałem Isabelle. I niech mnie diabli, jeżeli kiedykolwiek pojawi się w jej pobliżu.<br />
Miałem dość ciężki dzień, więc podniosłem słuchawkę i powiedziałem Riley'owi by odebrał mój tyłek. Spakowałem wszystko i powiedziałem Ryan'owi żeby do mnie zadzwonił, jak będzie potrzebował mojej natychmiastowej uwagi.<br />
Nie mogłem się doczekać Isabelli i rozładować napięcia, czekałem aż Riley dotrze.<br />
<br />
-Dokąd? - spytał, otwierając dla mnie drzwi od limuzyny.<br />
-Do domu, a kiedy tam dotrzemy upewnij się, że reszta personelu jest zwolniona z pracy z dzisiejszego dnia - powiedziałem - chciałbym spędzić trochę czasu z moją kobietą.<br />
-Panie Biber, Bella wyszła z Jasmine. Poszły na zakupy, tak myślę.<br />
-Riley, zapomniałeś o swojej pozycji? - zapytałem spokojnym głosem, dlatego, że po prostu nazwał ją Bellą, a to nie jest do niego podobne - Ma na imię Isabella.<br />
-Przepraszam, ale ona mnie poprosiła bym mówił na nią Bella.<br />
<br />
Zacisnęłem szczękę, wyciągnełem rękę i chwyciłem za klamkę i uderzyłem by zamknąć drzwi. Nie powinienem być na niego zdenerwowany, bo to nie jego wina. On po prostu robi to o co jest proszony, jak zwykle. Ale do cholery byłem po królewsku wkurzony, wszyscy do chuja na całym świecie mówią na nią tak jak chce, a mnie nigdy nie spytała. Możnaby pomyśleć że facet, który był już w niej głęboko nie otrzymał tego przywileju.<br />
<br />
Było koło piątej, kiedy Jasmine nareszcie podrzuciła ją, a ona weszła przez drzwi. Oczywiście, nie spodziewała się mnie w domu tak wcześniej, a ja nie kłopotałem się by zadzwonić do niej i powiedziedzieć, że tu jestem. Nadal była zaskoczona kiedy otworzyła drzwi i odnalazła mnie wzrokiem, jak siedziałem na jednej z ław w holu. Moje kolano odbijało się jak szalone, a moje włosy były rozczochrane w każdym kierunku.<br />
<br />
-Oh, Justin! - powiedziała w szoku - nie spodziewałam się ciebie w domu tak wcześnie.<br />
-Oczywiście - powiedziałam z odrobina niechęci w głosie - gdzie do cholery byłaś, Isabello?<br />
-Byłam na zakupach z Jasmine. Powiedziała, że jest jakaś firma na weekend, i nalegała bym z nią poszła - przewróciła oczami.<br />
-Mówiłem ci, że chcę wiedzieć, gdzie jesteś w każdej chwili. Dlaczego kurwa do mnie nie zadzwoniłaś? - zdałem sobie sprawę, że brzmię jak szalenic, ale cholera byłem wkurzony.<br />
<br />
Zapadła cisza między nami, a ona nadal patrzyła na mnie, jakby moja głowa miała eksplodować.<br />
<br />
-Zły dzień? - zapytała cicho. Zarzuciłem swoją głowę, i spojrzałem w podłogę.<br />
-Tak, można tak powiedzieć - wymamrotałem.<br />
<br />
Isabella odłożyła swoje torby na ziemię i podeszła do miejsca, gdzie siedziałem. Kiedy na nią nie patrzyłem uklęknęła przede mną i szukała mojej twarzy. Bez słowa ujęła ją w dłonie i przycisnęła swoje usta do moich.<br />
Co za słodki pocałunek, który miał mnie uspokoić, a szybko wymknął się do gorącej wymiany śliny.<br />
<br />
-Boże, jak ja kurwa za tobą tęskniłam - wymamrotała między pocałunkami. Pozwoliłem żeby nie wypowiedziała mojego imienia, zamiast Boga bo tak na prawdę nie dbałem teraz o to. Gdy się o mnie ocierała nacisnęła swoje kurwa fantastyczne piersi tak blisko, jak tylko mogła o moją klatke piersiową.<br />
<br />
Zsunęła kurtkę z moich ramion, a ja z niej wyciągnełem ramiona, powędrowała prosto do mojego paska. Szybko odpięła pasek i ściągnęła spodnie ukazując moje bokserki. Wyciągnęła go. Teraz już był tylko dla niej.<br />
Mój penis był przed jej soczystymi, różowymi ustami, kiedy na mnie spoglądała. Wtedy, nawet nie fatygując się by ściągnąć moją bieliznę, chwyciła mnie za penisa i wbiła go w swoje gorące, cudwonie mokre usta.<br />
<br />
Syknęłem kiedy poczułem zęby skrobiące mojego małego kolegę. Patrzyła na mnie spod rzęs, a jej miękkie usta były owinięte wokół mojego fiuta, poruszając się tam i spowrotem, jakby miała umrzeć z głodu. Następnie zamknęła oczy i zamruczała jakby mój kutas był najlepszą rzeczą, jaka kiedy kolwiek jadła. To był boski widok.<br />
<br />
-Isabella - jęknęłem, pieszcząc jej policzek wierzchem dłoni.<br />
<br />
Wypowiedzenie jej imienia przypomniało mi, że jestem jedynym skurwielem, który ją tak nazywał. Ale co więcej, chuj z tym, ponieważ czułem jak czubek mojego penisa uderza w tył jej gardła. Plus jej jęki wymieszane z wilgotnymi dźwiękami. Rozbrzmiewały się echem po pustej przestrzeni. Ten hol na prawde miał zajebistą akustykę.<br />
<br />
-Mocniej, kochanie - dyszałem - ssij mnie kurwa mocniej.<br />
<br />
Warknęła wokół mojego penisa, a następnie sprostała wyzwaniu. Ustawiła się pod lepszym kątem i przeszła do rzeczy. Szybciej, mocniej..i kurwa, była nawet w stanie głębiej. Mogłem położyć ręce na jej glowie, żeby jej pomóc, ale to należało do niej. Chciałem, żeby zrobiła to na własną rękę.<br />
Nagle zwolniła i wzięła mojego penisa tak głęboko, jak tylko mogła. Wtedy poczułem jej przełyk, wokół mojego penisa, biorąc go jeszcze głębiej. Moje kochanie ma głębokie gardło jak skurwysyn.<br />
<br />
-Cholera, cholera, cholera - wyśpiewałem, kiedy poczułem orgazm, który niewiadomo skąd się wziął.<br />
Moje spuszczenie było stanowcze, jak strzał z mojego fiuta prosto w jej gardło. Nuciła i zamknęła oczy, kiedy łykała moją spermę, wciąż biorąc mojego penisa coraz głębiej.<br />
-Kurwa, cholera, Isabello - wydyszałem, pomiędzy impulsami. Moje serce waliło jak oszalałe - Musisz kurwa przestać, kochanie, bo nie mam zamiaru dostać ataku serca.<br />
Z jednym, długim, ostatnim zassaniem, wyciągnęła go z buzi. Pocałowała czubek mojego penisa, najwyraźniej jej się to podobało, bo zachichotała, a potem zrobiła to jeszcze raz.<br />
-Gdzie do cholery nauczyłaś się tak glęboko brać w gardło? - zapytałem, walcząc ze swoim oddechem - nie nauczyłem cię tego.<br />
Wzruszyła ramionami i wytarła kąciki ust.<br />
-Jasmine powiedziała mi jak to zrobić, a ja pomyślałam żeby tego spróbować, a co? Nie podoba ci się?<br />
Jasmine sie trochę zrehabilitowała.<br />
Spojrzała na mnie zmartwiona, i to było na prawde cholernie słodkie. Złapałem ją i pocalowałem, złączyłem nasze czoła razem.<br />
-Byłaś doskonała, Bello. I kurwa to mi się bardzo podobało.<br />
Tak powiedziałem na nią Bella. Chciałem zobaczyć co zrobi.<br />
Szeroko otworzyła oczy i wycofała się z uścisku.<br />
-Isabella - powiedziala, a następnie wstała, chwyciła za swoje torby i odeszła.<br />
Szybko wepchnęłem swojego penisa w majtki i pognałem za nią.<br />
-Oh, więc Riley i Jasmine mogą do ciebie mówić Bella, a ja nie mogę? Co to kurwa jest?<br />
-Oni nie zapłacili mi miliona dolarów, by mieć mnie jako partnera biznesowego. Nie są moim szefem. Są równi ze mną, są marnymi sługami ulegającymi twojej każdej potrzebie.<br />
-To jest popieprzone - powiedziałem, kładąc ręce na biodrach. Jej uwagę przykuło moje krocze i zatrzymała się tam wzrokiem. Zapiąłem spodnie i pasek.<br />
-Jest jak jest, Justin. Jest jak jest.. - odwróciła się, wchodząc po schodach, skutecznie zakończylam rozmowę.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-34075807102102687212013-06-17T15:50:00.003+02:002013-06-17T16:36:23.145+02:008.Fire Bullets and Vamps, Oh My!ISABELLA<br />
<br />
Justin zostawił mnie w spokoju przez większość tygodnia, po epickiej nieudanej podróży, na której byliśmy w sklepie z damską bielizną.<br />
Nie byłam zazdrosna przysięgam. To była Cooch. Była po królewsku wkurzona i rzucała się tam, w tym całym przeklętym miejscu. Piękny nosek będzie musiał znów zasłużyć..by móc mieć ją na nowo.<br />
<br />
Poszłam do łóżka przed Justinem, ale tylko udawałam że śpię, kiedy wchodził pod kołdrę. Moje uczucia nieco nadal dawały się we znaki. On odwrócił się do mnie plecami i była między nami duża odległość. Żadnego przytulenia, żadnego złapania za cycka.. nic.<br />
Następnego ranka obudziłam się przed nim. Jeszcze spał, kiedy weszłam pod prysznic i nawet zrobiłam tak dużo hałasu, jak tylko mogłam by celowo go obudzić. Nie pytajcie dlaczego to robiłam, bo sama nie wiem. Brakowało mi drania.<br />
<br />
I nawet kiedy szłam z gołą dupą pogrzebać w jego szafie, by znaleźć coś do ubrania, celowo zrzuciłam kilka jego butów na podłogę i zostawiłam je tam, następnie zamknęłam drzwi mocniej, niż to było konieczne. Kurwa nic.<br />
Tak, musiałam sprawdzic jego puls, co nie? To znaczy, kto normalny może spać przy takim hałasie?<br />
Ale mój żołądek zaczął hałasować, a to brzmiało mniej więcej tak : 'Nakarm mnie suko!', no cholera to brzmiało dokładnie tak i przypomniało mi sie jak widziałam pudełko płatków w spiżarni. Dobrze, że są dobre.<br />
<br />
Pf, wzruszyłam ramionami, jeśli nie żyje, to nie żyje. Tony Tiger był moim przyjacielem, w którym Justina Biebera nie było.<br />
Na prawdę, chyba powinnam przestać być urażona.<br />
Właśnie wysiorbałam resztkę swojego słodzonego mleka z miski i włożyłam ją do zlewu, gdy Justin nareszcie się pojawił. Niech mi Bóg pomoże, stał tam z osuszonymi włosami przez ręcznik, w dżinsach i nic innego - poza jego majtkami z Calvina Kleina pod spodem. Tak chciałam powiedzieć, że.. nagi Justin jest boski, ale półnagi Justin, ubrany tylko w parę dżinsów.. bum. Wypierdalaj z tymi myślami o nim.<br />
<br />
Szlak jego włosów, które prowadziły od jego pępka, do cudów ktore znajdują się pod.. totalnie do polizania. Cudy, to znaczy jego koleżka był rano najwyraźniej nadal w mocy, bo było ogromne wybrzuszenie w tym miejscu.<br />
Cooch skrzyżowała ręce wyzywająco i odwróciła się do niego plecami. Nie chciała patrzeć, a nawet uznać jego obecności.<br />
<br />
-Dzień dobry, Isabello - powiedział, i przeczesał palcami swoje włosy<br />
-Dzień dobry, śliczny nosku... uh, miałam na myśli Justin - głupia, głupa Bella!<br />
<br />
Justin uniósł swoja brew, a następnie podszedł swoimi bosymi stopami, w moim kierunku. Podszedł blisko, a ja cofnęłam się, aż dotknęłam o zlew. Położył ręce na mnie, naprzeciw swojej klatki piersiowej, pochylił głowę i dał mi buzi.<br />
Coochie odwróciła się i spojrzała przez ramię, po czym szybko sie odwróciła, przypominając sobie, że przecież jest wściekła na niego.<br />
Smakował jak świeża mięta, zaczęłam ssać jego język, ale on pewnie pomyślał, że chciałam zwrócić jego uwagę. Chociaż właśnie to miałam na myśli.<br />
<br />
Dopełniał pocałunek, karmiąc nim moja dolną wargę, a potem zanurkował swoim językiem prosto we mnie, pochylił swoje ciało do mojego. Olbrzymie wybrzuszenie wcisnęło się do mojego dziewczęcego regionu i do rezydencji Cooch. Jego silne ramiona, owinięte wokół mojej talii, przysuwały mnie do niego, a on nadal ugniatał moje ciało. Jego szyja była na moich ustach, a jego żyły były napięte i pociągające. Nie mogłam się powstrzymać, chciałam go spróbować.<br />
Pochyliłam się i ssałam jego skórę między szyją a barkiem, a on jęczał do mojego ucha. Ssałam tak mocno, jak mogłam, nie wiem dlaczego, ale wczoraj byłam taka wkurzona i czuję się trochę zazdrosna.<br />
<br />
-Czy ty Isabello próbujesz mnie oznaczyć? - szepnął mi do ucha, tym zachrypiałym głosem<br />
<br />
Zignorowałam jego cichy chichot. Najwyraźniej lubi to gówno, bo przycisnął mnie mocniej do siebie i nie było już między nami miejsca. Jego głowa opadła do tyłu i na bok, odsłaniając więcej tego wspaniałego ciała.<br />
Nie marnowałam czasu w pożeraniu swojej ofiary, ustami mokrymi i wymagającymi. Moje ręce lekko szarpnęły za włosy. Mogłabym spróbować jego krwi, o miedzianym smaku. Bezmyślnie wbiłam mu paznokcie w skórę głowy i drapałam. Coraz mocniej i mocniej ssając, rozkoszując się zasoleniem jego skóry. Chciałam więcej. Przysięgam, że chce być wampirzą suką w przyszłości, bo mogłam sobie wyobrazić swoje zęby jego ciele.<br />
<br />
-Dość! - wreszcie warknął, rozkazującym tonem i odsunął szyję.<br />
<br />
Oboje staliśmy cholernie ciężko zdyszani, a ja nadal mam jego smak w ustach. Nieco wstydziłam się przyznać, że chcę troche piszczeć. Własnie odmówiono mi jednej z moich niegrzecznych, wampirzych fantazji. Ale moje oczy zamknęłam na jego szyi, a Coochie zachichotała z uciechy.<br />
Justin Bieber miał malinkę!<br />
Skóra na szyi obracała się w piękny odcień purpury i to zepsuło jego doskonałą skórę.<br />
Byłabym odjazdowym wampirem.<br />
Na jego ustach pojawił się radosny usmiech, kiedy na mnie spojrzał. Palcami przejechał mi po policzku i obserwował moje falujące piersi.<br />
<br />
-Pozwoliłem ci się oznaczyć, tylko dlatego że pózniej to ja mam zamiar oznaczyc ciebie - powiedział i odgarnął jedną z mojej piersi - tyle, że mój znak nie będzie prosty jak malinka na szyi. Wszyscy wiedzą, że należy do mnie.<br />
<br />
Dreszcz przebiegł mi po plecach i czułam gęsią skórkę na swojej skórze. Spojrzenie Justina powędrowało na moje sutki, gdy zobaczył jak jego słowa mnie pobudzały.<br />
<br />
-Bardzo ładne - powiedział patrząc na cycki - bez stanika? Posłusznie odbywasz swoją karę?<br />
<br />
Przewróciłam oczami i skrzyżowałam ręce na piersi.<br />
Wyciągnął ramiona i podszedł bliżej<br />
<br />
-Przjrzyjmy się bliżej, okej?<br />
<br />
Jego ręce wsunął pod moją koszulkę, powoli powędrował przez brzuch i żebra, aż dotarł do moich nagich piersi. Ujął je w dłonie, jego kciuki po nich przeszły i stały się bardzo twarde.<br />
<br />
-Podoba mi się to.. Sprawia, że o wiele łatwiej jest zrobić to - powiedział, spuścił glowę i wziął jednego sutka w usta i zaczął ssać, następnie zrobił tak z drugim.<br />
<br />
To może mieć coś wspólnego z wyrównaniem szans, czy coś. To znaczy, rzekomo pracowałam dla niego. Cóż, przynajmniej moje ciało. Chooch była użyta jako pracownik, zanim Justin ślinił się do łacińskiej dziwki.<br />
Kurwa pieprz się. Ale wracając do Justina..<br />
<br />
-I to.. - powiedział, a jego ręce zsunęły sie po moim brzuchu. Z jednym przesunięciem, cofnął moje szorty i wsunął rękę w moje spodenki.<br />
<br />
Powinnam czuć sie jak jakaś jałówka na aukcji bydła przez jakiegoś samotnego, bardzo zdesperowanego chłopaka z gospodarstwa. Ale pamiętasz, co powiedziałam o jego pornostycznych palcach? Tak, one nadal sa pornostyczne.<br />
Zręcznie manewrował swoimi palcami między moimi udami, zaczął się we mnie ślizgać. Jego palce uderzały o moje ścianki, moje oczy prawie przewróciłam do tyłu, a moje usta zaczeły jęczeć. Potem je wyciągnął, poświęcił troche czasu na moja łecztaczkę, kilka szybkich uderzeń i spwrotem był we mnie. Moje kolana niemal sie ugięły.<br />
Justin szybko cofnął rękę<br />
<br />
-Być może będziesz musiała zmienić te spodenki - powiedział z radosnym spojrzeniem, a nastepnie wsunął palce w usta i ssał je.<br />
-Skończyłeś? - wypaliłam<br />
-Tak - przyznał, i odwrócił się w strone lodówki - musze uciekać i wybrać coś na siebie, ale czekam aż paczka zostanie dostarczona. Riley podpisze odbiór, ale zawartość należy do ciebie, dlatego zachęcam byś ją otworzyła.<br />
-A co to jest? - zapytałam<br />
-To jest prezent - wzruszył ramionami, kiedy nalewał sobie szklankę mleka<br />
-Wydałeś milion dolarów na mnie i jeszcze kupujesz mi prezenty na dodatek? - zapytałam<br />
-Cóż, to prezent dla ciebie, jak i dla mnie - podszedł, pcałował mnie w czoło i klepnął w tyłek, po czym odwrócił się i wszyszedł, zostawiając mnie samą w kuchni.<br />
<br />
Nie miałam pojęcia co to może być za prazent, który dostanę, ale moja ciekawość rosła. Jaka kobieta nie cieszy się z prezentu?<br />
Dowiedzialam się później. Zadzwonił dzwonek do drzwi, a i przy okazji był to jeden z tych snobistycznych dzwonków, które wydają się trwać wiecznie, Riley podpisał dokument.<br />
<br />
-Prosze, Pani Isabello - powiedział uprzejmie, podając mi paczkę.<br />
-Prosze Riley, mów mi Bella - usmiechnęłam się do niego. Skinął głową z szacunkiem, a następnie wyszedł.<br />
<br />
Nie wstydzę sie przyznac do tego, że poczulam się jak dziecko na Boże Narodzenie rano, kiedy klękałam na podłodze w swojej spódniczce. To nie było łatwe zadanie, to opakowanie jest uszczelnione jak Fort Knox. Chciałam ja nawet zostawić w przedpokoju, by móc iść po nóż z kuchni. Nie martwcie się, byłam ostrożna, nie zniszczę skarbu ze środka.<br />
Kiedy dostalam się do środka tego cholerstwa i zajrzałam do środka.. 'La Petite Boudoir' był napis na całe opakowanie i nie było to uwaga.. od nikgo innego jak Fernenda.<br />
Otworzyłam to, i niech mnie diabli, jesli jej pismo nie było takie piękne jak ona.<br />
<br />
'Droga Isabello,<br />
Justin poprosił mnie abym je wysłała. Pokocha Cię w nich. Muszę przyznać, że jestem trochę zazdrosna. Przykro mi, że nie dostalam<br />
szansy na zabawę.<br />
Ciesz się!<br />
Fernanda'<br />
<br />
Ta SUKA!<br />
<br />
I jebać go za to, że kazał wysłać to gówno do mnie. Czy on nie miał pojęcia? On naprawdę myśli, że założę coś, co będzie mu przypominać o niej? A ona? Jest zazdrosna? Tak, ona chce kurwa mojego faceta!<br />
Pogniotłam owy liścik i wepchałam go w kieszeń.<br />
<br />
W przypływie emocji i złości, uderzyłam w pudełko. Nie bardzo moglam stłumić swój gniew, więc wbiłam w to gówno nóż, ściskając mocno w garści. Nic mnie nie powstrzymało, dopóki nie przeszedł mnie ból w ręce. Kawałki koronki leżały nierozponawalne w kartonie, a ja nie byłam zadowolona. Mogłam je chociaż zobaczyć, ale ja kurwa wiedziałam co to było.<br />
<br />
Zerwałam się i pobiegłam do sypialni Justina. Otworzyłam jego szufaldę i w końcu znalazłam to czego szukam, zaleniczkę.<br />
Pobiegłam spowrotem na dół po schodach, chwyciłam jeszcze podełko zapałek ze spiżarni, wzięłam pudełko i połóżyłam na podjeździe. Oblałam wszytsko gazem z zapalniczki, do ostatniej kropli, zapaliłam zapałkę i rzuciłam ją na stos. Musiałam zrobić krok do tyłu, gdy ogień wystrzelił w powietrze.<br />
<br />
Tak wiem, zachowałam się bardzo irracjonalnie. Tak, wiem że moja reakcja była nieco psychiczna. Ale do cholery.. Nie miałam zamiaru nosić czegoś co jedna z jego pieprzonych dziwek wybrała, bo wie co lubi. Chciałabym być w jego umyśle bez żadnych wątpliwości.<br />
Piekło wkurwionej kobiety..<br />
<br />
Odwróciłam się od ognia i odeszłam. Choć pożarł nie był zbyt wielki, to w mojej głowie był ogromny. Jestem pewna, że wyglądał niesamowicie, jak Drew Barrymore w Firestarter, kiedy płomienie ogarnęły wszystko wokół niej. Riley wyszedł na ganek, a jego usta otworzyły się ze strachu.<br />
<br />
-Wszytsko w porządku, Bello? - spytał gorączkowo<br />
-Och, jest idealnie.. teraz - powiedziałam przechodząc obok niego koło domu.<br />
<br />
Usłyszalam delikatny pomruk silnika, gdy przechodziłam przez próg, by zobaczyć kto złożył nam wizytę. To był Justin i faktycznie prowadził. Jego samochód był błyszczący, gładki czarny ston Martin Vanquish, przypominający grasującą, czarną panterę.<br />
Wyskoczył z samochodu, nie zadając sobie trudu, by zamknać drzwi, kiedy podszedł do małego ogniska, które wywołałam. Spojrzał na nie, a potem na mnie.<br />
<br />
-Twój prezent został zepsuty - powiedziałam wystawiając wyzywająco brodę, odwróciłam się i odeszłam.<br />
<br />
Oczywiście Justin gonił za mną.<br />
<br />
-Riley, weź gaśnicę i zgaś ten ogień! - rozkazał<br />
-Niech to się spali, Riley - powiedziałam, znudzonym tonem<br />
-Isabella - krzyknął, ale gonił dalej - Isabella! Zatrzmaj się, albo przysięgam na Boga..<br />
-Albo ty co? - spytała i obróciłam sie na pięcie, by stawić mu czoła.<br />
<br />
Patrzyłam na jego twarz wykrzywioną w szoku. Mięśnie jego twarzy były napięte, a on zaciskał zęby, jego oczy zamykały się i otwierały, najwyraźniej próbował coś wymyślić.<br />
<br />
-Tak myślałam - powiedziałam, a potem odwróciłam się do kontynuacji wejścia po schodach - Wiesz, że.. coś z tobą jest poważnie nie tak, Justin Bieber. Wiedziałeś, że to gówno wkurzyło mnie tamtej nocy. A jednak, bez względu na jakiś pieprzony powód, ta kobieta nadal jest gorąca dla mojego mężczyzny i myślales że to dobry pomysł? - zadrwiłam z niedowierzaniem - ta, popieprzone - aha i przy okazji, zostawiła notatke - zatrzymałam się przy schodach, odwróciłam do niego, by na niego spojrzeć.<br />
<br />
Rzuciłam mu pognieciony kawałek papieru, uderzyło go w kaltkę piersiową i spadło przed jego stopami. Podniósł z podłogi i zączał czytać.<br />
<br />
-Och, na miłość.. - zaczał, a potem westchnął - Isabella, Fernanda jest biseksualna. Chciała cię zobaczyć w bieliźnie i była rozczarowana, bo miała nadzieję, że ty i ona.. - urwał<br />
-Że my..?<br />
Uniósł brwi, i posłał mi oczekujące spojrzenie.<br />
Oh. Ohhhhhhhhhhh..<br />
-Nie mówisz poważnie .. - powiedziałam z poczuciem humoru.<br />
-Dobrze, że nie przyszła i nie powiedziała tego, ale znam ją na tyle dobrze, by mieć pewność, że to jest dokładnie to, na co miała nadzieję, no może trochę na zabawę dwa w jednym..<br />
Bella.. Muszę przyznac że to mi pochelbiało. To znaczy Fernanda była cholernie piękna i w ogóle. Coś we mnie ciekawiło, jak długo trzeba robić, aby jej..<br />
-Loius dostanie takiego kopa - mruknęłam bardziej do siebie, niż do niego<br />
-Co?<br />
-Nic, to niczego nie zmienia. Kupiłeś tą bielizne, nawet po tym, że mnie to zdenerwowało. Koniec historii. Dalej jestem trochę wkurzona - odwróciłam sie i odeszłam.<br />
<br />
Słyszałam jego jakby ryk frustracji i myślę, że mógłby uderzyć w ścianę, ale nie byłam pewna.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Czułam się jak totalna suka, godzinę później postanowiłam zapolować na niego i go rzeczywiście przeprosić. Kiedy dotarłam na dół, zobaczyłam że nie ma dziury w ścianie, trochę nie na miejscu.<br />
Widzice? Mogę przyznać, kiedy jestem w błędzie.<br />
<br />
Nie było go ani w swoim biurze, ani w kuchni. Myślałam, że usłyszałam dźwięk telewizora , który rozbrzmiewa się z pokoju rozrywki, więc poszłam za dźwiękiem, i ostrożnie wystawiłam głowę przez drzwi.<br />
Justin leżał na jednym z miejsc, a jego koszula była rzucona na bok. Był najbardziej zrelaksowany, odkąd go spotkałam. Jakie było moje rozczarowanie, gdy w rzeczywistości nie miał ręki wsadzonej w spodnie, jak Al Bundy. Chrząknnęłam by poinformować go o swojej obecności.<br />
Odwrócił głowe i spojrzał na mnie. W wyrazie jego twarzy nie było złości. Wyglądał bardziej jakby czekał na mnie.<br />
<br />
-Przepraszam - wykrztusiłam, bo przepraszać człowieka który kupił mnie jako swojego niewolnika seksualnego nie było zbyt łatwe.<br />
Westchnął i przejechał dłonią po swojej nagiej klatce piersiowej.<br />
-Chodź, usiądź ze mną na chwilę - powiedzial, klepiąc się w nogę.<br />
Przeszłam przez pokój i usadowiłam się na jego kolanach, a on objął mnie wokół ramion.<br />
-Bardzo mi przykro - powiedział głaskając uspokajająco moje udo - Nie sądzilem, że.. To znaczy, pomyślałem, że spodoba ci sie ta bielizna i szczerze na prawdę chciałem cię w niej zobaczyć.<br />
Skinęłam głową w milczeniu.<br />
-A mi jest przykro, że je podpaliłam - wymamrotałam<br />
-Nie. To cię zabolało, więc rozumiem dlaczego tak zrobiłaś - zaśmiał się - jesteś trochę jak Hellcat, wiesz? To mnie podnieciało.. zwłaszcza, kiedy nazwałaś mnie swoim mężczyzną.<br />
Jebać, mogę to zrobić?<br />
-Cóż, tak.. na najbliższe pięć lat, co najmniej - objęłam go i skupiłam swoją uwagę na telewizję - Oglądasz 'True Blood'? Uwielbiam ten serial. Jest tylko coś o wampirach, takie sexy i.. ughm.. zakazane.<br />
-Naprawdę? - zaśmiał się - jesteś w zespole Erica, czy Billa?<br />
-Eric'a, oczywiście.<br />
-Dlaczego?<br />
Spojrzałam na telewizor, a Eric miał jakieś ludzkie maleństwo przywiązane do czegoś i pieprzenia w wampirzej prędkości.<br />
-Właśnie dlatego - odpowiedziałam wskazując na ekran. Już dość przerabiałam nagie tyły Erica i sposób wbicia się w biedną dziewczynę.<br />
-Wiedziałem. Na prawde lubisz rozróbę, co nie? - zapytał szorstkim głosem, przeniósł dłoń na moim udzie i trącił nosem moją pierś. Wziął mój ubrany sutek między zęby i delikatnie mu dokuczał - hmm? chcesz bym ci tak robił? - ciągnął trącąc nosem - czy chcesz stanąć przede mną z rozłożonymi rękoma i nogami, a ja wejdę do twojej ślicznej cipki?<br />
Tak, proszę.<br />
-Mogę to zrobić, Isabello. Mogę cię właśnie tak wypieprzyć.<br />
Zwróciłam się do niego i spojrzałam spod długich rzęs.<br />
-Podnieś koszulkę dla mnie, kochanie - powiedział ochrypłym głosem.<br />
Coochie wstała i to zauważyła.<br />
Powoli to zrobiłam, tak jak mnie prosił i nie byłam trochę zadowolona z tego tematu.<br />
<br />
Uczynił to dźwięk przeszywającej dreszcze Cooch. Jego usta owinęły się wokół mojego lewego sutka, podczas gdy jego ręka zbliżała się do mojego środka. Jego język powoli krążył przed jego zębami. Czułam jego gorący oddech na mojej skórze, a on wydawał się być zadowolony. Wtedy jego usta zamknęły sie na moim sutku, a on ssał go przenosząc głowę w przód i w tył. Odsunął się, zwolnił moją pierś i oglądał je, aż w końcu zajął swoje miejsce.<br />
Byłam totalnie mokra, jak tryskający Niagara Falls, w tym momencie.<br />
Justin pochylił głowę i złożył zmysłowe pocałunku wzdłóż mojej szczęki, az dotarł do mojego ucha.<br />
<br />
-Mam coś dla ciebie - wyszeptał i rzucił się do wyjasnienia - Zaufaj mi. Wybrałem go tylko dla ciebie. I nigdy żadna inna kobieta tego nie miała.<br />
-Okej.. - powiedziałam ostrożnie<br />
Sięgnął obok i podniósł małe, czarne pudełeczko z czerwoną wstązką obwiązaną dookoła niego i połozyl je na moim udzie.<br />
-Otwórz - namawiał, gdy na niego spojrzałam.<br />
<br />
Wzięłam głęboki wdech i powoli go uwolniłam, kiedy pociągnęłam za koniec tasiemki. Następnie podniosłam wieczko, a moje usta opadły. To była srebrna bransoletka z owalnym mankietem, który był ozdobiony lwem, oprawiona w diamenty. Tuż pod lwem, był transparent z nazwą Bieber i jeszcze więcej małych diamentów, które błyszczały. To było wspaniałe.<br />
Justin wziął ją do rąk i zapiął ją na moim prawym nadgarstku.<br />
<br />
-To jest mój rodzinny herb - wzruszył ramionami - nie jestem prawdziwym dominującym - usmiechnął się z wyższością - niech każdy wie, że należych do mnie. Chcę żebyś ją nosiła przez caly czas.<br />
-To za dużo - powiedziałam, potrząsając głową<br />
-Jest pewien standard życia, który przychodzi wraz z byciem moją kobietą, Isabella - powiedział - mimo, że my oboje wiemy, że to tylko umawa, to nikt inny tego nie wie. Nie mogę pozwolić na to byś chodzila z tanią biżuterią. Poza tym, wygląda na tobie sekswonie, jak cholera.<br />
<br />
Skinęłam głową, niechętnie.<br />
<br />
-Podnieś spód - powiedział i skinął głową w stronę pudełeczka - tam jest więcej.<br />
<br />
Dotarłam do wnętrza pudełka, i pociągnełam za kawałek jedwabiu z czerwoną naszywką na spodzie, próbuąc zagdnąc co to mogło być. Święte przyspieszające kule. Batman!<br />
Widzialam tego typu rzeczy przed tym, jak Loius wyciągnął mnie z bardziej 'ciekawej' partii życia, niż powinnam być w całym życiu. Szczerze mówiąc, czym spowodowane to zamieszanie było. I teraz spoglądałam na dół, w stronę srebrnych kul. Taki sam napis Bieber został wyrzeźbiony i na szczeście nie było tam już żadnych diamentów.<br />
I wtedy zaznałam olśnienia. Mówi się, że diamenty są najlepszym przyjacielem kobiety, ale srebrne kule? Jestem pewna że może wydawać swoje pieniądze w tej kategorii.<br />
Cooch wzburzyła się obrażona, że nie dano jej diamentów, ale wdzięczna za to, że nie musi się martwić o swoją wnętrzność.<br />
<br />
-Bransoletka jest po to, żeby każdy wiedział, że należysz do mnie - zaczął wyjasniać, kiedy wziął wibrator z mojej reki - to.. tak już będzie.<br />
Odwrócił się by włączyć i wsunął rękę z kulą, na moją łechtaczkę.<br />
-O Boże.. - jęknęłam, a moja głowa opadła<br />
-Cóż, to nie jest rezultat, na jaki miałem nadzieję - szepnął mi do ucha - już to przerabialiśmy Isabello. Ta zabawka ma przypomnieć, do kogo należysz. Więc powiedz, Isabello czyja jest twoja cipka?<br />
Wyjął kulę z dala od mojej unerwionej łechtaczki, a następnie zaczął pracowac potwornie wolno.<br />
Jesteśmy jego, suko! Powiedz mu to pieprzone imię! Powiedz, wszystko co chce! Po prostu chcę więcej! Cooch na mnie krzyczała.<br />
-Proszę.. Justin - jęknełam, unosząc swoje biodra wyżej, by zniszczyć tą odległość.<br />
Złapał za moje biodra z drugiej strony i wił się wokół mojej talii, przytrzymywał mnie.<br />
-Prosisz, o co? - zażartował<br />
Zarozumiały drań zapytał mnie, czy mam powiedziec jego imię.<br />
-Więcej, chcę więcej - jęknęłam żałośnie<br />
-Więcej czego? Więcej tego? - zapytał, przyciskając kulę bliżej tego, czego pragnęłam.<br />
-O Boże, tak - jęknełam<br />
Zrozumiałam swój błąd zbyt późno. Justin wyciągnął kulę znów.<br />
-Spróbujmy jeszcze raz. Stwórzmy nową regułę. Za każdym razem, gdy czujesz potrzebe powiedzenia imienia Boga, mówisz moje imię, zamiast jego. I gwarantuję, że pokochasz moją wersje nieba.<br />
Bluźniercze? Absolutnie. A ponieważ ja i tak pójde do piekła, pomyślałam, że równie dobrze mogę to zrobić.<br />
Justin przycisnął kulę do mojej łechtaczi i ponownie szybko wsunął ją między moje fałdki we mnie.<br />
-Ugh... Justin! - zawołałam<br />
-Bardzo dobrze, Isabello. Szybko się uczysz - powiedział, a następnie nagrodził mnie tym, że wziął mój sutek w usta i ssal go tak intensywnie, jak ruszał kulą wewnątrz mnie.<br />
<br />
Nie wiem na którym uczuciu się skupić, nie byłam pewna dlaczego starałam sie odróznic oba. Ponieważ my razem.. Oh mój Justin.. to była euforia.<br />
A potem było po wszytskim. Żadnej kuli, żadnego ssania.. nic.<br />
Spojrzałam na niego jak na wariata. Potem znalazłam moją małą Bieber kulkę na stole w pudełeczki.<br />
<br />
-Nie boli cie? - zapytał<br />
Ponownie spojrzałam na niego jak na wariata.<br />
-Cholera nie! - powiedziałam głośno<br />
<br />
Podniósł mnie z siebie i wstał, zmuszając bym z hukiem wylądowała w fotelu. Właśnie mialam zaprotestować, gdy szybko uklęknął przede mną i rozłożył moje kolana. Oparł się przodem i łapczywie przywarl moje usta do swoich, jego ręce uniosły moją spódniczkę. Z zapałem uniosłam swoje biodra by mu pomóc, chociaż nie wiem, dlaczego nie zsunął tego cholerstwa z moich nóg. W ten sposó było gorąco. Jest coś teraz takiego, że nawet nie chcę poświęcać czasu na by całkowicie się rozebrać.<br />
Justin nie zawiódł. Usłyszałam brzęk jego klamry od paska, co wskazywało na to, że rozpinał swoje spodnie. Rozpiął swoje spodnie, wsunął swoje ręce pod moje kolana i pociągnął mnie do przodu, tak że mój tyłek ledwo był na krawędzi fotela.<br />
<br />
-Chcę cię cholernie bardzo - warknął kiedy wyciągnął swojego penisa - nie mogę dłużej czekać. Daj mi to co moje - zażądał.<br />
-Kurwa, bierz to! - wyzwałam go<br />
<br />
Faktycznie nie starałam się być suką. Wiedział o tym, ja też to wiedziałam. To było po prostu to, co robiliśmy. Wyzwaliśmy siebie, a następnie rozkoszowalismy się przyjemnością, którą oboje poczuliśmy. Mimo, że miałam ocote zaprzeczyć, nie mogłam. To była zajebista przyjemność.. surowa, zwierzęca.. dzika. Chciałam złapać go za szyję, by mu to brutalnie przypomnieć. Sięgnęłam ręką do przodu i dotknęłam ręką jego znak i spojrzałam mu w oczy. Wiedział jaką wiadomość próbowałam mu przekazać. Mnie..<br />
Justin ryknał, pochylił się by zaatakowac pocałunkeim moje usta namiętnie i brutalnie. Wplotłam swoje palce w jego włosy i dawałam mu wszystko co miałam, bo jeżeli zamierzasz tańczyc tango z Justinem Bieberem, lepiej przynieś swoją pieprzoną gierkę. Nawet nie kłopotał się by ściagnąć swoje spodnie, zanim zmierzył się z moim wejściem i pchnął powoli.<br />
<br />
<br />
-Jezu, kochanie - syknął - jesteś taka cholernie ciasna.<br />
<br />
Cooch piszczała z zachwytu, kiedy została wreszcie zjednoczona z jego cudownym noskiem. Prawie mogłam zobaczyc dwóch kochanków urodzonych pod nieszczęśliwą gwiazdą, bo wpadli na pole stokrotek, by w końcu rzucić się sobie w ramiona. On wyszeptał wtedy swoje przeprosiny, a ona odpuściła mu wszytskie grzechy.<br />
To było niepokojące, ale bardzo satysfakconujące.<br />
Raz został całkowicie pochłonięty wewnątrz mnie, uwierzcie mi to nie jest łatwe.. drugi raz z potworem penisem.. i zostalam całkowicie wypełniona, połozył ręce pod moimi kolanam, i pchnął je dopuki nie rozszerzyłam się tak szeroko, jak mogłam. Na krótką chwilę pozwoliłam sobie się zastanowić, dlaczego nigdy nie spróbowałam jako cheerleaderka, albo gimnastyczka, bo jak się okazało jestem cholernie zwinna.<br />
<br />
-Oh, Justin - jęknęłam - Kurwa... tak...<br />
Pchnął mnie tak, że jego ręce uchwycały jego czyny.<br />
Jego przedramiona wciąż podtrzymywały moje nogi, ponieważ zgiął się i pochylił do mnie.<br />
-Mam zamiar cię teraz pieprzyć, Isabello - ostrzegł, unosząc się nade mną. Jego oddech był moim oddechem, przechyliłam brodę by móc go pocałować, ale się odsunął - jeżeli sprawię ci ból, powiedz mi to się zatrzymam.<br />
Wy widzicie, co on robił, prawda? Przedstawił wyzwanie, więdząc, że zamierzalam na nie odpowiedzieć, albo wiecznie ranić się próbując to robić.<br />
-Zrób to. - powiedziałam mrużąc oczy, a nastepnie pochyliłam swoją głowę do przodu i przygryzłam jego dolna wargę.<br />
<br />
Justin warknął i złączył nasze usta razem. Mogłam spróbować jego łagodnego smaku krwi, wiedziałam że to jego. To doprowadzało mnie do szaleństwa, chcenia ssania jego wargi, prowokując go bardziej. Wyszedł ze mnie szybko, by zwrócić moja uwagę, z dala od jego warg. Odchyliłam swoją głowę z powrotem, wygiełam sie w łuk ponieważ wszedł jeszcze raz i odepchnął twardszy.<br />
Kiedy na niego spojrzałam, widziałam cięcie i trochę krwi na ustach. Lizałam swoją dolną wargę, chcąc sprobować go ponownie. To było chore, wiem, ale gdybyś kiedykolwiek spróbowała Justina, wiedziałabyś dlaczego chcę więcej.<br />
<br />
-To ja mam być wampirem, Isebello. Nie ty - warknął, zwiększając prędkość i intensywność.<br />
<br />
Dotarłam do niego, udało mi sie przytrzymać jego włosy, zaim mógł odciąć się i zaprzeczyć temu co chciałam. Wyciągnełam sie i pociągnełam go, aż w końcu złożylam ponownie na nim pocałunek. Powędrowałam prosto do krwi, która była na wardze, zgarnełam ją końcem języka. Nie zwalniając tempa jego pchnięć, Justin zdobył mój język, zanim mogłam go znowu spróbować. Walczyliśmy o domienacje pocałunków i krwi, to było takie cholernie erotyczne.<br />
<br />
Przerwał pocałunek i spojrzał na miejsce, gdzie bylismy razem połączeni, a ja poszłam za jego śladem. Jego spodnie wisiały ledwo na szczycie ud, które spadły z powodu jego ruchów. Moja cewka w żołądku dawała o sobie znac mocniej i mocniej z jego trzaskającym penisem o mnie. Cholera on porusza się tak szybko, a ja nie do końca chciałam tego uczcia. Jakby czytał w moich myślach, zwolnił, byśmy mogli oboje zobaczyc to lepiej, spoglądałam na niego oblizując wargi, kropla potu spłynęła po jego nosie i spadła na mój brzuch.<br />
<br />
-To piękna rzecz, prawda? - zapytał, obserwując mnie. Spojrzałam w dół między nogami i zostałam natychmiast oczarowana tym widokiem - Mój gruby kutas pieprzy twoją piekną, mokrą.. ciasną cipkę. Dochodze do wytrusku w twojej ślicznej, małej kici, Isabello.<br />
Wziął głęboki wdech, następnie zaczął ruszać swoimi biodrami coraz szybciej i szybciej. To nie było dokładnie to, jak ta wampirza prędkość, ale blisko. Tak, czułam ból, ale w ogóle mnie to nie obchodziło.<br />
-Przepraszam Isabello, ale nie pamiętam co preferujesz - zapytał między swoimi ciężkimi oddechami - zespół Erica, czy Billa?<br />
Odpowiedziałam na jego pytanie bez namysłu<br />
-Zespół Justina.<br />
<br />
Posłał mi jeden z tych swoich seksownych uśmieszków, następnie rzucił się przodem i obnażył swoje zęby. Czułam je na całym ciele, na tętnicy mojej szyi a potem ssał cholernie mocno. Myślałam o nim, że jest wampirem, który degustuje się swoją kochanką, to było jakbym sie podniosła, i uderzyła w ocean orgazmów szczęścia. Uderzyło mnie tak mocno, że nie mogłam wydobyć dźwięku, nie myślałam, oddychałam. Moje usta opadły, moje oczy powędrowału do tyłu, wbiłam swoje paznokcie w plecy Justina i trzymałam je tak.<br />
Zwolnił swoje ruchy i zrobił tą niewiarygodną rzecz, że ocierał się o moją łechtaczkę. Jęknął w moją szyję i wydobyły się z mojej cipki drgania. Jestem pewna, że moje ciało jest wstrząśnięte w tym momencie, ale ruszyłam się. Oderwał się od mojej szyi, i spojrzał na mnie.<br />
<br />
-Moja kolej - uśmiechnął się z diabelskim uśmieszkiem.<br />
<br />
Poruszał swoimi biodrami gorączkowo. Każde jego nurkowanie we mnie, powodowało wydobycie się dźwięku, gdy nasze ciała się stykały ze sobą. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że jego wysiłki poruszały mną na siedzeniu, ale to bez znaczenia. Czułam jak moje ścianki zaciskały się wokół niego, rzuciłam się w kolejną falę orgazmu.<br />
<br />
-Cholera - mruknął Justin.<br />
<br />
Następnie podrzucił moją lewą nogę i wycofał się ze swoim penisem ze mnie, tuż przed jego wytryskiem. To było gorące i gęste, na gładkiej skórze mojej cipki, spoglądałam z fascynacją, ponieważ przejechał po swimi penisie ręką, do góry i na dół. Jego klatka piersiowa poruszała się wraz z jego ciążkimi oddechami, a swoją głowę odchylił lekko do tyłu, cichy jęk wydobył się z jego ust.<br />
Chciałam go wypieprzyc ponownie, po prosu by zobaczyć powtórkę tego.<br />
Kiedy opróżnił się ze swojego nasienia całkowicie, jego głowa opadła do przodu i spojrzał mi w oczy. Jego mięśnie na piersi były napięte, gdy wziął glęboki oddech. Wypuścił oddech, przechylił głowę w bok, pochylił się i dał miękkiego całusa.<br />
<br />
-Wszytsko w porządku, kochanie? - spytał, ujął mój policzek z jednej strony i przejechał po mojej wardze.<br />
<br />
Pocałowałam czubek jego kciuka i skinęłam energicznie głową.<br />
Wstał na nogi i podciągnął swoje spodnie, które prawie opadły do kostek. Odwrócił się, i podszedł do baru, posyłając mi uśmiech, wraz ze swoimi małymi dołeczkami w policzkach.<br />
Cooch chyba mysli o kolejnym terminie.<br />
Justin zniknął za barem, a ja opuściłam swoją spódniczkę w dół. W ciągu kilku sekund wrócił do mnie, niosąc mokrą chusteczkę.<br />
<br />
-Jedna z wilu korzyści posiadania barku w pokoju rozrywki - powiedział z rozbawionym wyrazem twarzy.<br />
Oczyścił z odwagą moją dziewczęcą część chusteczką.<br />
-Boli cie teraz? - spytał, wstając podszedł do barku.<br />
-Gaw.. Justin! - powiedziałam z irytacja w głosie, kiedy opuściłam swoja spodniczkę - doceniam twoją troskę, ale.. - zamarłam widząc jego twarz. Miał nadzieję, że byłam obolała - tak, Justin - przyznałam - połozyłeś poważne bicie dla Cooch. Nie będę mogła chodzić chyba przez kilka dni.<br />
<br />
Na prawde, moje nogi były obolałe i lizały rany Cooch .. w błogie zadowolenie. Miała nadzieje, ze zrobi to za nią.. ale zdała sobie sprawę, że to się nie stanie.<br />
Posłał mi ten zarozumiały uśmiech, a ja wiedziałam, że pogłaszczę jego ego wyjątkowo dobrze.<br />
<br />
-Hej, Justin? - powiedziałam, zwracając jego uwagę.<br />
-Tak?<br />
-Eric...Bil.. oboje bracia Salvatore Stefan i Damon.. - uniósł brew patrząc na mnie - oni tym gównem nie dorastają do ciebie. Jesteś o wiele bardziej seksowny, bardziej egzotyczny i chociaż nigdy nie widziałam ich umiejętności, to uważam, że na prawde trudno uwierzyć w to, że mogą mieć wieksze penisy, niż ty. Jesteś złoty, kochanie.<br />
Roześmiał się do mnie, i przygryzł swoja wargę<br />
<br />
-Aww, szok - powiedział skromnie - mówisz tak, dlatego że to prawda.<br />
-Jestes takim zarozumiałym dupkiem - zaśmiałam się, potrząsając do niego głową.<br />
-Prosze bardzo.. mów dalej o mojej dupie. Wiesz, że ta twoja obsesja jest niezdrowa - powiedział i podszedł do mnie.<br />
<br />
Chwycił moje obie ręce i pociągnał mnie bym staneła przed nim, owijając ramiona wokół jego szyi, gdy objął mnie w pasie.<br />
Uniosłam się w górę, na swoich palcach u nóg i pocałowałam go łagodnie. Jego warga juz nie krwawiła i nie krzywił się z bólu, więc przejechałam językiem po jego wargach, prosząc o wejście. Spełnił moją prośbę i pragnienie, delikatnie muskaliśmy się o nasze języki. To był najsłodszy pocałunek, jaki mieliśmy odkąd tutaj przybyłam.<br />
<br />
<br />
________________<br />
<br />
@rockmyheart69<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-55011689079369525442013-06-17T15:49:00.003+02:002014-08-14T00:02:27.860+02:007.Baby Did A Bad ThangIsabella<br />
<br />
Obudziłam sie następnego dnia rano, zauważylam że leżałam na plecach, a ja nigdy nie śpię na plecach.. w ogóle. Coś ciepłego i ciężkiego było na moim brzuchu, zerknęłam by to zbadać. Ciemne, zmierzwione włosy łaskotały moją skórę z każdym wstrząsem, który wymusiłam swoim oddechem. Leżał na boku, z twarzą wystarczająco położoną na moim ciele, by pozwolic swojemu gorącemu, oddechowi dmuchać w mój dolny region. Zamknęłam oczy i przełknęłam głośno ślinę, czując jego oddech, gdy budziłam Cooch.<br />
<br />
Poruszył się we śnie, a ja zwróciłam uwagę na jego ciepłą dłoń, na wewnętrznej stronie mojego uda, niebezpiecznie blisko mojego centrum. Jęknęłam podwójne, czując jego oddech i dotyk, nastepnie zacisnełam rękę na ustach, by nie wydobyć z siebie dźwięku, miałam cholerną nadzieję, że tego nie słyszał.Podwójna Agentka, zdecydowanie mnie słyszała. Machała swoimi wargami i skinęła bym trąciła jego głowę, między moje nogi. Proszę wróć spać dziwko.<br />
<br />
Justin mruknął coś i odwrócił twarz na mój brzuch. Jego ruch rzeczywiście przeniósł swoją głowę bliżej mojej cipki. Podniosłam brew, cholernie się zastanawiając, że ona rzeczywiście dawała sobie radę z robieniem tego gówna. Bezwstydna latawica. Ujął moje udo i wsunął rękę na tyle głęboko, że jego palce wręcz ocierały się o moją dziurkę, a ja instynktownie pchnęłam swoje biodra ku niemu. Nie chciałam. To po prostu się stało, odruch, czy jakieś inne gówno.<br />
<br />
-Mmm - Justin mamrotał przez sen. Przynajmniej byłam pewna, że jeszcze śpi.<br />
<br />
Będę przeklęta, jeżeli ten dźwięk, połączony z jego bliskością nie uruchomił wszystkich napalonych części mnie.Zaczęłam sobie kalkulować to, czy mogłabym sobie na niego wsiąść gdy spał, w końcu on nie był mądrzejszy. Ale to oczywiście zależalo od tego, jak głęboko spał. I spójrzmy prawdzie w oczy, nie mam doświadczenia w tej dziedzinie. A potem nagle przypomnialam sobie jego własne słowa z limuzyny..'Jestem tu dla przyjemności, tak samo jak ty jesteś dla mnie'. Więc zdecydowalam się wystawić na próbę jego własne slowa. Wiesz.. Jeżeli jest mężczyzną, jego slow, i wszystko.. To tylko i wyłącznie do celów eksperymentalnych, nie osądzajcie mnie.<br />
<br />
Jedną ręką przebiegłam palcami po jego włosach podczas, gdy druga ręka powędrowała wzdłuż jego szerokiego ramienia w dół, do puki nie znalazłam ręki między moimi nogami. Justin jakby zamieszał trochę, poniewaz przytulił sie do mojego brzucha. Także nie mogłam dostrzec jego twarzy, ani tym bardziej jego oczu, by zobaczyć czy śpi. Mimo wszystko, brnęłam w to dalej.<br />
Splotłam moje palce z jego palcami i uniosłam rękę do cipki. Ciężar jego ręki doprowadził do tego, że przeszedł mnie dreszcz i byłam natychmiastowo mokra. Jego dłoń spoczywała na mojej łechtaczce, naciskając mój guziczek, który wymusił presję na moich wargach. Objęłam swoją ręką jego palce i manipulowałam ruch, pragnąc ich między moimi mokrymi fałdkami. Myślałam, że słyszę nagły wdech Justina, ale będę szczera, nie wiedziałam czy to w rzeczywistości nie było tylko w mojej głowie.<br />
<br />
Pchnęłam jego środkowy palec niżej okrążając nim swoją szparkę, przed włożeniem go do środka. Byłam jeszcze troche obolała z poprzedniej nocy, ale nie aż tak. Obecnie pracowalam jego długim palcem. To nie bylo tak jak wtedy, kiedy rzeczywiście to on miał kontrolę nad swoimi ruchami.. Dotknął mnie, tak jak chciał mnie dotknąć, tak jak król palcówek mógł. Sfrustrowana usunęłam palec z otwarcia, i powędrowałam wzdłuż mojej wilgotności, by podokuczać mojej łechtaczce.<br />
<br />
Oba nasze palce, były zalane moim podnieceniem, bez wysiłku pracowalam by dojść do tego szalonego stanu. Czułam jego drżenie, więc na pewno sie obudził, z nieporozumienia. Ale jednak nie. Pozostawil mi kontrolę i nie byłam pewna czy tego chciałam. Chciałam odlecieć.<br />
Więc zanurzyłam jego dwa palce w siebie i wyciągnęłam na zewnątrz, mając nadzieję, że skuszę go do tego by przejął kontrolę. Kiedy to nie pomogło, podniosłam rękę, i przyłożyłam palce do jego ust, przesuwając po jego wargach.. Drażniłam go wręcz błagalnie, by chciał więcej niż tylko smaku.<br />
<br />
Czułam jego wargi gdy obkrążałam jego usta. Zanucił łagodnie z satysfakcją, wspaniały dźwięk pobudził moje centrum oraz drżące uda. Zaczęłam wycofywać swoją rękę, ale jego uścisk na moich nadgarstkach był, jak kajdanki. Ostrożnie i zdecydowanie przeniósł moje mokre palce ku swojej buzi, pocierając nimi swoje wargi, jęknął. Włożył jednego palca do swojej buzi i łakomie ssał, a moja skóra drżała z przyjemności czucia jego języka. Po zlizaniu całego mojego soku z placa, zrobił to samo z drugim. Ten człowiek miał umiejętności, które powędrowały bezpośrednio do mojej łechtaczki, a ona szaleńczo pulsowała.<br />
<br />
-Będzie lepiej, jak wejdziesz - sugestywnie wyszeptałam. Potem pociągnęłam jego włosy wolną ręką i trąciłam go do przodu.<br />
-Faktycznie, mnie otwarcie zapraszasz? - jego zachrypły głos, był grubszy przez sen.<br />
-Daję ci to, czego oboje chcemy - powiedziałam i uniosłam swoje biodra w milczącym zaproszeniu, mając nadzieję, że nakłonię go do odpowiedzi.<br />
<br />
Zanim miałam szansę, by zniżyć się do łóżka, Justin unosił się między moimi nogami jego nos trącił moją łechtaczkę, a jego usta były zajebiście blisko, tam gdzie chciałam żeby były.<br />
<br />
-Doprowadzasz mnie do pieprzonego szaleństwa, Isabello - jęknął - nie powinnaś oferowac tego komuś, do kogo podobno czujesz wstręt. To nie ma sensu.<br />
-Ciało tego chce, ciało tego chce - jęknęłam - jestem przekonana, że mówiłeś, że uwielbiasz kobiety, które wiedzą czego chcą. Cóż, teraz to ja chcę twóje usta na mojej cipce. Nie pytaj mnie gdzie lub jak niedoświadczona osoba taka jak ja mogła prosić. To jest dla mnie tejemnicą, ale niemniej poczułam się naturalniej.<br />
<br />
Przesunęłam moje biodra ku jego twarzy, by podkreślić swój mały punkcik.<br />
Warknął, obnażając w moją stronę swoje doskonałe, białe zęby. Zamknął swoje oczy, i głęboko westchnął - Nie.<br />
-Nie? - zapytałam zdezrientowana<br />
<br />
Usta podwójnej agentki opadły w szoku.<br />
Otworzył oczy, które teraz były intensywnie zabarwione na czarno, zaskoczył mnie.<br />
<br />
-Jeżeli to teraz zrobimy, będę chciał cię pieprzyć. Ostro - warknął z ciężkim oddechem - I nie będę łagodny, zaufaj mi. Twoja cipka nie może obsłużyć takiego czegoś.. jeszcze. Więc przestań mnie uwodzić.<br />
-Co do chuja, Justin? - zakpiłam - więc teraz będzie inaczej odkąd użyłes mnie, jak miskę deserową zeszłej nocy? Miałeś dość kontroli, by się powstrzymać od pieprzenia mnie.<br />
-Nie chciałem tego wtedy, nie czułem że zaciskasz się wokół mojego fiuta. Boże, czułaś się tak dobrze - powiedział z zamkniętymi oczami, przeżywając na nowo to uczucie w głowie. Potem drobiazgowo potrząsnął głową i chrapliwie wyszeptał - Nie mogę.<br />
<br />
Jego słowa nadal szumiały mi w uszach, wyskoczył z łóżka i przejechał po swoich całkowicie potarganych włosów. A tak między nami.. Jego zaspana twarz i te pieprzone włosy i to gówno, które zadało Cooch ból. Cholerna zdzira.<br />
Przeniosłam całą swoją uwagę spowrotem na niego i zobaczyłam że jego chuj był cholernie twardy.. i duży. Cholera, jego podniecenie było na tyle duże, że chciałam błagać o to. Prawie.<br />
<br />
-Nie możesz robić tego gówna tak, Isabella! Mogłem wypieprzyć cię gdziekolwiek na powerzchni tego domu, ostro i szybko, kiedy tylko chciałem. Nie zapomniaj tego - przejechal swoimi rękoma po twarzy, a następnie położył je na biodra - spójrz, mam zamiar iść poleżeć w wannie z hydromasażem i spróbować się uspokoić. Upewnij się, że jeteś ubrana i wyjdź z łóżka, zanim wrócę.<br />
-Więc zamierzasz mnie tak zostawić? - zapytalam z niedowierzeniem, skinając między moimi rozłożonymi nogami.<br />
<br />
Jego oczy były skierowane w kierunku mojej cipki, jak magnes i nie wiedzialam czy chichotać z powodu jego braku kontroli, czy pomóc mu sie ślinić.<br />
<br />
-Kurwa - warknął - Tak, właśnie cię tak zostawiam.<br />
<br />
Szarpnął drzwi i wyszedł. Jego znakomity tyłek usmiechnął się z wyższością do mnie i zniknął za drzwiami.<br />
Opuściłam swoją głowę spowrotem na łóżku i złapalam za poduszke, przykrywając nią swoją twarz, by zdusić swój frustrujący krzyk. Ten dupek mnie nie obchodził. Kupił mnie właśnie dla tej rzeczy i gdy w końcu odsunęłam swoją dumę od siebie i próbowałam robić właśnie tak, powiedział żebym nie robiła tego gówna i uciekł jak mała, wystraszona dziewczynka.<br />
<br />
Mam wrażenie, że role się odwróciły. Może weszłam do jakiegoś wszechświata, albo jakiegoś podobnego gówna. I dlaczego do cholery, cała jestem podniecona? Cóż.. znam na to odpowiedź. Pierdolona podwójna agentka Cooch, zawładnęła moim życiem.<br />
Moja cipka wciąż pulsowała z potrzeby i jęknęłam. Pieprz to!<br />
<br />
Wyskoczyłam z łóżka, wciąż naga jak ptak i poszłam za nim. Boże, miałam nadzieje, że nie zgubię się w tym gigantycznym domu, próbując znaleźć jego gorącą kąpiel. Co więcej, muszę uważać, by pomoc mnie tak nie zobaczyła.<br />
Pieprzona droga, nie wiedzialam gdzie szłam, ale jakoś dalej to robiłam. Może super Cooch została nastrojona do wytropienia go? Potem znowu, stał dumnie jak jedna z wież radiowych, więc prawdopodobnie wysłała szczegóły lokalizacji, niczym GPS. Niezależnie od powodu, znalazłam go.<br />
<br />
Był na zewnątrz, poranne słońce właśnie wzeszło ponad horyzont, a niebo było pomarańczowo-rózowe. Podwórze było ogromne i zauważyłam tam też ogromny basen, ale myślami byłam gdzieś zupełnie indziej i nie zwracałam uwagi na jakiekolwiek szczegóły. Justin był plecami do mnie, a jego ręce połozone były na wannie z hydromasażem, para wirowała wokoło. Jego głowa leżała, a oczy miał zamknięte, wziął głęboki oddech przez nos, wypuszczając go z ust.<br />
<br />
Podeszłam do niego ostrożnie, by nie zauważył mojej obecności. Nie zauważył nic, więc ostroznie wsunęłam się do gorącej kąpiel i powolutku położyłam sie tuż obok niego. Jego szyja była wyciągnięta zachęcająco, a jego wyrzeźbiony tors lśnił od kropelek z wody. Był pięknym, doskonałym okazem drapieżnika, zdolnym do wabienia ofiary samym wyglądem.<br />
Podwójna agentka zaczęła udawać wiotką.<br />
<br />
Byłam nieruchoma, patrząc na niego pożądliwie, albo może złapać okazję i dotknąć go.. uczyniąc by dotykał mnie. Ale ja go nienawidzę, więc chyba prawdopodobnie domyślił się, co zrobiłam. Zanim uświadomil sobie moje zamiary i zanim spróbował mnie powstrzymać, położyłam ręce na jego bokach i siedzialam okrakiem na jego kolanach, tuląc się między jego szyję a ramię.<br />
To nie to, czego się spodziewałeś? Możesz spróbować, albo możesz zatrzymać to gówno.<br />
<br />
-Isabello, co ty robisz? - zapytał zszokowanym głosem, złapał za moje ramiona i próbowal odepchnąć, ale zacisnęłam sie mocniej, co było trudniejsze.<br />
-Biorę to czego kurwa chcę, Justin. Nie wycofasz się - powiedziałam, ustawiając się, że napierałam na jego twardego penisa.<br />
-Przestań! - rozkazał i mnie odepchnął.<br />
<br />
Byłam zaskoczona, i straciłam równowagę, która z kolei sprawiła, że moja dupa spadła do podgrzewanej wody. Chlorowany potop, rozchlapał się dookoła mnie, przemaczając moje włosy. Poirytowana, skrzyżowałam swoję ręce na piersi. Jego oczy były twarde, jak on, gdy patrzył na mnie, powodując wzrost moich piersi, a moje sutki były skierowane na niego.<br />
Dość tego. Obydwie, Cooch i ja byłyśmy gorące, napalone i mega wkurzone.<br />
<br />
-Jaki jest twój kurwa problem, Bieber?! - pisnęłam i wznioslam ręce do góry, by za chwilę, znów umieścic je w wodzie, opryskałam go.<br />
<br />
Spokojnie starł krople ze swojej twarzy, a jego klatka piersiowa unosiła się i unosiła, co wskazywalo na to, że był jakiś spokojny?<br />
<br />
-Ja nie chce ci sprawić więcej bólu, niż już sprawiłem - powiedział, przez zaciśnięte zęby - Wyczyn. Robisz dla mnie chorobliwie dużo.<br />
-Tak? Dobra pieprzyć to.<br />
<br />
Rzuciłam się w jego kierunku, siadając spowrotem na jego kolana. Chwyciłam jego penisa, i usadowiłam go tuż przy moim wejściu, gotowa na to by móc samodzielnie wszystko zrobić. Próbował ze mną walczyć, ale ja jestem małą wytrwałą suką, kiedy jestem na coś nastawiona. W tym momencie muszę sobie coś udowodnić. Justin odszedł, kiedy się na niego rzuciłam, po prostu nie chcial mi zrobić dobrze. Źle znosiłam odrzucenie.<br />
<br />
-Świetnie! Chcesz tego? Będziesz miala! - warknął, po czym chwycił moje biodra, i mocno pchnął.<br />
-Kurwa! - obydwoje krzyknęliśmy, ale mój krzyk był bardziej jak kurwa-kurwa-jak-to-kurwa-boli-kurwa,a jego kurwa-kurwa-jak dobrze-kurwa.<br />
<br />
Wzięłam głęboki oddech i go wstrzymałam, chowając się w jego szyi, a swoje palce oplotłam wokół jego ramion. Próbowałam się w ogóle nie poruszać, bo to mogło spowodować jeszcze gorszy ból.<br />
Jego gorący oddech na moim uchem wyszeptał<br />
<br />
-Widzisz? Mówiłem ci, ale musisz być taka uparta.. taka wyzywająca, co nie?<br />
<br />
Jego ręce masowały moje plecy, kojąc ruchy, które kontynuuował.<br />
<br />
-Pozwolisz bym podjął decyzję, kiedy będziesz gotowa? Po prostu mam większe doświadczenie w tego typu rzeczach.<br />
<br />
Skinęłam głową z pozwoleniem, wstrzymując oddech i nadal nic nie mówiąc.<br />
Justin podniósł mnie z siebie powoli i zatrzymał mnie na swoich kolanach. Odgarnął włosy z mojej twarzy i pogładził mnie po policzku.<br />
<br />
-Obiecuję, że w ciągu pięciu lat, będzie tego kurwa więcej i doceniam twoją chęć by zadowolić zarówno siebie, jak i mnie. To było dla mnie trudne by zadbać o ciebie tam w pokoju.<br />
<br />
Nie było go we mnie. Ale to gówno na prawdę bolało i czułam się pokonana. Miał racje. Byłam w każdym rodzaju położenia.. na jego penisie, nie na nim.<br />
Nie jestem głupia wiedzialam, że to nie normalne czuć coś, do kogoś kogo się nienawidzi. Nie zrozumcie mnie źle, nadal go nienawidzę. Ale coś mi się pomieszało w głowie i w ciele.. Może to był ten syndrom sztokholmski, czy coś. Myślę, że nie do końca jestem jego niewolnikiem. Na prawde nie byłam zmuszana do robienia czegoś wbrew swojej woli. Podpisałam umowę, nawet rozstrzygnęłam warunki ustnej umowy.<br />
Miałam kurwa namieszane w głowie. Nie wiedzialam czy przychodziłam, czy odchodziłam..<br />
Podniósł moją głowę na przeciwko swojej i delikatnie pocałował moje wargi.<br />
<br />
-Jest mi przykro, że zadałem ci ból - wyszepał - ta rzecz powinna sprawiać ci przyjemność, nie ból.<br />
-Twoja, nie moja - przypomniałam mu.<br />
Justin zamknął oczy, westchnął opierając się o plecy.<br />
-Na początku? Owszem. - westchnął i patrzał jak jego ręka pieści moje piersi - chcę byś czuła się dobrze, Isabello.<br />
<br />
Ta, ja też. Co on do chlery myślał, że chce wszystkiego jednego ranka?<br />
Podniosłam się z jego kolan i odwróciłam sie przodem do niego. Moje palce drgnęły, chcąc dotknąć jego włosów, więc wyświadczyłam im tą niewielką przysługę. Chwycił moje biodr, i przyciągnął do siebie, a jego usta ssały moje piersi. Ale chciałam więcej. Położyłam jedną stopę na ławce obok niego, przesuwając nim po jego ramieniu, aż wypuścił mojego sutka, i spowrotem usiadł. Zrobiłam to samo z drugą nogą i uniosłam się w górę, do pozycji stojącej, z moim mokrym ciałem. Cooch była bezpośrednio przed jego twarzą, a on zmarszczył usta do pocałunku.<br />
Justin złapał tył moich ud, powsrzymując mnie od spadania. Patrzył na mnie w górę, patrząc w moje szmaragdowe, zielone oczy, patrząc na moje zamiary.<br />
Posłałam mu uśmieszek i powiedziałam<br />
<br />
-Zrób mi dobrze, Justin - przesuwałam palcami po jego włosach i przysunęłam jego głowę w przód.<br />
<br />
Uśmiechnął się do mnie krzywo, pokazując swe pełne pożądania oczy, przygryzł swoją dolną wargę i pokręcił głową.<br />
<br />
-Skąd do cholery pochodzisz, Isabello?<br />
<br />
Nie czekał na moja odpowiedź. Jego usta juz były na mnie, okładał mnie swoimi otwartymi pocałunkami, przyssywając skórę, a jego język robił takie magiczne rzeczy. Moja głowa opadła do tyłu i jęknęłam glośno, dając mu znak, że jest mi dobrze. Jego palce były zaciśnięte na moich udach, zapewniał mnie że nie pozwoli mi upaść. Moje palce, nadal bawily sie jego wlosami, wzywając do siebie. I nagle jego utalentowany język zanurzył się we mnie, a ja poluzowałam swój chwyt, by umożliwić mu ruch.<br />
<br />
-Boże.. Powinnam ci za to płacić - jęknęłam<br />
<br />
Jego język wirował wokół mojej łechtaczki, nastepnie zaczął delikatnie ssać mój temat.<br />
<br />
-Właśnie tam - pisknęłam, pochylając swoją cipkę bliżej jego twarzy, nadal ciągnąc go za włosy, by utrzymać go w tym miejscu.<br />
Kontynuował ssanie mojej łechtaczki, wijąc po niej szybko językiem. To było nie do wytłumaczenia, jak moje nogi zaczęły się trząść. Justin przeniósł swoje ręce na mój tyłek i trzymał mnie. Manewrował ręką, a jego palce były przy moim otwarciu, ale nie wszedł. Zamiast tego, udał się do mojego drugiego otwarcia, i wcisnął palec, aż wszedł we mnie.<br />
<br />
-Ohhh........Kurwa! - wykrzyczałam swój orgazm.<br />
<br />
Wszytsko we mnie eksplodowało, a moje ciało zaczęło się wić. Obawiałam się, że moje kolana odmówią współpracy i spadnę. Gdybym nie była tak przytłoczona doznaniami, które przenikały każdą część mojego ciała.<br />
<br />
-To prawda, kochanie - jego ochrypły glos ociekał pożądaniem, mimo że jego usta nadal były na mnie - czuj się dobrze dla mnie. Po prostu czuj się dobrze.. tylko dla mnie.<br />
<br />
Moje ręce nadal miały kontrolę nad jego głową, odpychając jego głowe, od mojej cipki, nie byłam pewna, jakie dźwięki wyda. Nie byłam pewna, jak udawało mu sie oddychać, nie mówiąc już o gadaniu. Wziął moją łechtaczkę znowu do ust, i znów wepchnął palc w mój tyłek, co spowodowało kolejny orgazm, który wytrzelił przez moje ciało. Widziałam niewiele i nie chcialam go powstrzymywać.<br />
Wyprostowałam swoje palce na jego głowie, by dać mu swobode ruchów. Najwyraźniej myślał że ma moją zgodę, by to zatrzymać.<br />
Uwaga, nastepnym razem jak Justin Bieber będzie mial schowaną twarz w cipce, nie wypuszczaj jej.<br />
<br />
-Chodź na dół, kochanie - namówił mnie, i mi pomógł usiąć na dół.<br />
Opadłam na kolana i stwierdziałam, że moje usta, chcą pokazać uznanie dla tego, co własnie zrobił.<br />
-Czułam..się.. tak dobrze - udało mi sie powiedziec między pocałunkami<br />
-Tak? - zapytał, z zarozumialym usmieszkiem<br />
-Tak - powiedziałam, przyciskając do niego swoją wrażliwą cipkę - chcę abys teraz ty sie dobrze poczuł. Pozwól mi sie wypieprzyć.<br />
-Isabella.. - otrzegł<br />
-Wiem, wiem.. ale nie sądze, żeby bolało. Jeżeli będzie boleć, zatrzymamy się, ok?<br />
<br />
Chcialam to zrobić dla niego. Byłam tak cholernie napalona na niego. Nie wiem jak to wytłumaczyć. Na prawdę, chciałam żeby poczuł się dobrze, i nie sądzę, by possanie mu było wystarczająco dobre, po tym co on dla mnie zrobił. Chciałam go. Chciałam jego chuja w sobie.<br />
<br />
-Proszę? - błagalam z żałością<br />
-Chcę.. Cholernie bardzo - powiedział, ściskąjąc moje biodra, i przesuwając mnie przed nim - ale nie powinniśmy. Jeszcze nie.<br />
<br />
Jego dłonie znieruchomiały na mnie, i odwrócił głowę.<br />
<br />
-Idziemy na zakupy dziś. Idź do góry, i się ubierz. A ja użyję, jednej z łazienek dla gości - jego glos powrócił do tego władczego brzemienia.<br />
-Więc teraz wracamy do początku, że 'kupiłem cię, i będzesz robić wszytsko co ci każe'? - zapytałam, ukąszona przez jego kolejne odrzucenie.<br />
-Niegdy tego nie opuścilismy. Powiedziałem, że chcę bys dobrze się czuła, ale to nic nie zmienia. Chciałem też, żebys wiedziała, że nie jestem draniem - powiedział, nadal na mnie nie patrząc.<br />
-Tak, ale nie zgadzam się - to byla moja jedyna odpowiedź. Skoro on mógł być dupkiem, ja mogłam być suką.<br />
<br />
Usunęłam się z jego kolan i wyszłam z jacuzzi. W pośpiechu nie pomyślałam, by chwycić ręcznik, ale zauważyłam go na pobliskim fotelu, wzięłam go i się owinęłam. Słyszałam jak mruczy jakieś przekleństwa pod nosem, ale nie sądze by to było za ręcznik. Niezależnie od tego, nie patrzyłam nie niego i wróciłam do domu.<br />
<br />
Oczywiście miał racje. Nie całkowitą, ale to nic nie zmienia. Byłam głupia i naiwna, aby myśleć że je jego miłe słowa, w jego chwilowej innej postaci, oznaczały, że miał serce. Mam na mysli, rodzaj rycerza w świecącej zbroi, ktory wybiega na zewnątrz i kupuje sobie dziwkę, do własnych smolubnych celów? Niezaleznie od tego faktu, że chciał bym się dobrze czuła. To coś innego.. wiedząc, że to dobre, on może mieć calkowitą kontrolę nad moim ciałem, a ja straciłam każdą mozliwość by kontrolować się samodzielnie.<br />
<br />
Wróciłam do pokoju i weszłam pod prysznic, opierając się o ścianę, gdy woda obmywała moje łzy odrzucenia z twarzy. Co ja do cholery robię? Rzuciłam się na niego, praktycznie go gwałcąc i jestem oburzona. Dlaczego? Ponieważ dał mi nadzieję? Jestem obrzydliwa. Powinien być drapieznikiem, a ja jego ofiarą. A ja zachowałam się jak jakaś szalona nimfomanka. Glupie jagnię trzepoczące rzęsami i wystawionymi cyckami, na wygłodzonego lwa.<br />
<br />
Gdzie do cholery miałam wysiąść, podczas gdy moja matka jest powodem, dla którego tu jestem, a ona jest w domu, leży w lóżku, i prawdopodobnie umiera? Nie miałabym pojęcia, że gdyby znaleźli dawcę i miałaby operację, czy jeszcze oddycha. Dobra, przesadzam trochę, bo wiem, że Louis powiadomiłby mnie, gdyby coś złego sie działo. Ale mimo wszystko rodzice myślą, że jestem na NYU i się kształcę, a nie jestem tuż pod ich nosem w Seattle. Pewnie się zamartwiają na śmierć, że się nie odzywam.<br />
Zakręciłam wodę, i wyszłam spod prysznica. Slyszałam Justina mamroczącego coś z szafy, tłumiącego wrzask. Najwyraźniej nie podobały mu się moje umiejętności organizacyjne. Usłyszałam, jak trzasnął drzwiami od szafy.<br />
<br />
-Będę w cholernym samochodzie! Wiesz co dla ciebie najlepsze, więc nie każ mi długo czekać!<br />
<br />
Zatrzasnął kolejne drzwi i już go nie było.<br />
Byłam nadal owinięta ręcznikiem, złapałam za telefon komórkowy i usiadłam na brzegu łózka. Nacisnęłam jeden przycisk, dwa sygnały poźniej usłyszałam ojca po drugiej stronie.<br />
<br />
-Bella, kochanie co się stało? - zmęczony głos George'a spowodowal u mnie wyrzuty sumienia i zachciało mi się płakać.<br />
-Nic się nie stało, George. Nie mogę po prostu zadzwonić do swoich rodziców? - zapytałam, nie zdradzjąc swojego smutku w głosie<br />
-Tak, oczywiście, że możesz. Jak traktuje cię Nowy York?<br />
-Czuję się dobrze. Mam kilka zajęć i jednego profesora, który jest mega draniem - powiedziałam kłamliwie. Okej leżałam ze swoim tyłkiem, ale w sumie był ktoś kto miał nade mną władzę, i który mnie kształcił. Tylko to nie ten rodzaj kształcenia, o którym moje rodzice wiedzą.<br />
-Tak, zachowaj swój nos do roboty i trzymaj sie z dala od tych wszytskich bractw, to będzie dobrze, dziecko.<br />
-George, mówisz jakbyś był strasznie zmęczony. Czy ty w ogóle odpoczywasz?<br />
-Wystarczająco dużo - westchnął - ona mnie potrzebuje, wiesz?<br />
-Tak, wiem. Jak ona się czuje? - zapytałam z bardziej ponurym tonem.<br />
-Jako tako. Obudziła się, jeżeli chcesz z nią porozmawiać, to może rzeczywiście poczułaby się lepiej. Ona ma dobre wieści dla ciebie<br />
-O tak, chcialabym usłyszeć jej głos - nie musiał wiedzieć, jak bardzo prawdziwe to było<br />
<br />
Słyszłam jak mówi cos w tle, a następnie było szuranie i podał telefon.<br />
<br />
-Bella, czy to ty kochanie? - głos mojej mamy był taki słaby<br />
-Tak, to ja, mamo. Jak się masz? - wykrztusiłam<br />
-Eh, nie jest tak źle - zaśmiała się lekko - i hej, mam dobre wieści, kochanie. Jakis anonimowy dobroczyńca, przelał bardzo dużą sumę pieniędzy na nasze konto. Dasz wiarę? George mówi, że to jakieś oszustwo, ale ja sądze, że to jest odpowiedź na modlitwy.<br />
-Wow, to świetnie mamo - powiedziałam, ze szczerym zadowoleniem, że przyniosłam jej trochę słońca, podczas gdy jej dni były ciemnością.<br />
<br />
Zaczęła kaszleć i George musiał wziąć telefon od niej, ale udało jej się przez kaszel wykrztusić 'kocham cię, kochanie'<br />
<br />
-Jest z nią dobrze? - zapytałam tatę zaniepokojona.<br />
-W porządku. Ona tak ma, kiedy próbuje powiedzieć zbyt wiele.<br />
-Więc to te dobre wieści o pieniądzach, prawda? Wyświadcz mi przysługę i nie staraj sie nadmiernie analizować skąd one pochodzą, czy coś - powiedziałam - ona potrzebuje tych pieniędzy i nie obchodzi mnie to skąd one są. Ma juz zaplanowaną operację?<br />
-To jest to, Bella - westchnął, usłyszałam zamykanie drzwi i założyłam, że wyszedł z pokoju, niechcąc by ona słyszała tę rozmowę - posiadanie pieniędzy, okej w porządku, ale nie jest to cholernie dobre, kiedy ona nie ma dawcy. Nie mogła znaleźć się na liście, dopuki nie było pieniędzy, a przed nią nie jest zbyt wielu ludzi.. Tylko nie wiem, czy starczy czasu.<br />
<br />
Cholera. To nigdy mi nie przyszło do głowy.<br />
<br />
-Nie martw się tato. Cuda zdarzają się wtedy kiedy najmniej się ich spodziewamy.<br />
-Może masz racje - słyszałam wątpliwość w jego głosie<br />
-Wiem, że mam - potwierdziłam. Udało mi się zdobyć pieniądze, to dam radę by ja przenieśli na listę. Musi byc jakiś sposób, bo nie wierzę, że wszechświat po prostu pozwoli jej odejść.<br />
-Muszę iść do klasy. Ucałuj ją ode mnie i obecaj że odpoczniesz.<br />
-Tak, tak, tak. Wiesz, że praca rodzica nie powinna cię martwić, prawda?<br />
-Zawsze będę się o was martwić. To mnie zabija, że nie mogę być z wami tam, w tej chwili.<br />
-Nie bądź za mądra, dla twojego staruszka, Bells. Kocham cię, dziecko. - połączenie zostało przerwane. Byłam w szoku, bo George rzadko kiedy wyrażał swoje uczucia w taki sposób. To znaczy nigdy nie było tak, że nie okazywał mi że mnie nie kocha, bo kochał. Wiedziałam, że tak. Tylko po prostu szok, to usłyszeć.<br />
<br />
Nagle poczułam jak odnowiły mi się siły, w tym co robię. Rozmowa z rodzicami przypomniala mi z jakiego powodu zdecydowałam się na to piekło i bylam zdecydowana robić to w pierwszej kolejności. Prawda jest taka, że robiłabym to nawet jakby kupił mni jakiś Jabba Hut. Dobrze, że to Justin, bo mogło być gorzej.<br />
Teraz muszę dowiedzieć się co zrobić z tą listą.<br />
<br />
JUSTIN<br />
<br />
To gówno jest nie tak.<br />
Ta dziewczyna mnie zabija, jeden moment i się robię twardy. Niebieskie pierdolone oczy, ludzie!<br />
Była zbyt chętna, zbyt kusząca.. trudno się oprzeć. Ale oparłem się. Boże, pomóż mi, ja to zrobiłem! Nawet, gdy wystawiła się z tymi ponętnymi wargami, sprzeciwiłem się. Witamy w świętości, Justin Bieber.. Mogę dostać świadka?<br />
Poważnie.. Ostatnia noc była świetna. To znaczy, na prawdę świetna. A potem czułem się jak gówno. Zabrałem dziewicto dziewczyny, na litość boską! Wszytsko co powinno być juz na miejscu, nie było. Nie było romantycznie, ani ślubu by ją kochać do końca życia.. nic. Jak zwierzak, przeleciałem ją. Jasne i proste.<br />
<br />
I chociaż to było dobre dla mnie, ciężko mi uwierzyć, że dla niej to jest okej. Ale ona chciała więcej. Isabella była jakby żarłoczna.<br />
Ale to jest to czego chciałem, prawda? Kogoś, kto spełni wszystkie moje pragnienia i fantazje seksualne.. Kogoś, kto zaspokoi moje potrzeby, a ja nie musiałbym ich mieć w dupie. Brak więzi emocjonalnych, brak argumentów, oprócz tego gdzie idziemy na obiad, pierwszego pocałunku lub spotkania z rodzicami. Nie ma szans, żebym ją cholera złapał w łóżku lub wannie, z tak zwanym moim najlepszym przyjacielem..<br />
<br />
Z Isabellą i tą umową miałem dokładnie to, czego chciałem. Więc czemu ja to teraz kwestionuję?<br />
Bo jest jakoś inaczej. Jakoś dobrze. I kiedy jest owinięta wokół mojego chuja, jest cholernie dobrze.<br />
Dobrze, że rozwiązałem swój tajemniczy, chwilowy odskok kierunku. Więc zakręciłem głową i ponownie zapłonęłem, czekałem na Isabelle, aż dołączy do mnie w limuzynie, którą jedziemy do centrum handlowego. Zakupić bieliznę. Nie muszę mówic, że nie mogę się tego gówna doczekać. Mimo, że wiedzialem, że to będzie dodawać mi wzrostu w moich sportowych Levis'ach. Ale to było w porządku, bo miałem luźne dopasowanie. To powinno zachować mojego kutasa od bólu, od zamka błyskawicznego, prawda?<br />
Niedobrze.<br />
<br />
Riley otworzył drzwi dla Isabelli, kiedy w końcu wyszla, by do mnie dołączyć i przysięgam, że mógłbym zabić Jasmine Mary Marie Butler gołymi rękoma, albo wsunąć jej język. Jestem pewien że Ryan lubi swoja pracę i dobrą wypłatę, ale nie będzię mnie kopać w tyłek.<br />
Moja Million Dollar Baby była ubrana w żółtą, bawełnianą spódniczkę ledwo zakrywającą tyłek i w czarny top.. bez stanika.. tylko cienki czarny top.. Najwyraźniej powietrze wewnątrz limuzyny było trochę gorące.<br />
Wysoki koński, czarny ogon, wysokie obcasy. Zauważyłem obie rzeczy do trzymania, podczas pieprzenia jej jeszcze raz.. w najbliższej przyszłości.<br />
<br />
-Jak tam twoja randla z Jasmine? - zapytałem, biąrąc się w garść.<br />
-Rzeczywiście, dobrze się z nią bawiłam - powiedzialam - ale masz rację, ona jest bardzo wścibska. Na szczęście dla ciebie, zremisowałam.<br />
<br />
Roześmiała się i to był dźwięk, którego jeszcze nigdy nie słyszałem wcześniej. To brzmiało jak delicja, w porównaniu z tym co widziałem do tej pory. Nie byłem pewien, jak się czuję. To znaczy gdyby zaczęła działać niewinnie, to czułem się jeszcze gorzej. Musiałem ją wkurzyć.. to ona jest wkurzona na mnie.<br />
<br />
-Mhmmm, to miłe - pospiesznie odpowiedzialem - i nie masz nic pod tą spodniczką, nie?<br />
-Co? - spytała z zaskoczeniem - um... nieeeeee, wyrzuciłeś wszystko, pamiętasz?<br />
-Pozwól mi zobaczyć - powiedziałem ze skinieniem głowy<br />
-Pozwolic ci zobaczyć co? - zapytała<br />
-Tą sliczną cipkę.<br />
<br />
Uniosła brwi i spotkalem jej spojrzenie.<br />
<br />
-Powaznie?<br />
-Tak, mówię poważnie.. podnieś spódniczkę, do cholery - jestem gówniany wiem, ale musiałem podnieść głos, wkurzyć ją.<br />
-Jesteś pieprzonym dupkiem - wymamrotała, wywracając oczami i niechętnie uniosła spodniczkę, by odsłonić moją zabaweczkę.<br />
<br />
Isabella spojrzała na mnie, gdy straciłem głowę. Wyraz jej twarzy zmienił sie gdy rozpięłem spodnie i wyciągnęłem swojego penisa.<br />
<br />
-Co ty robisz? - krzyknęła<br />
-Chodź, i napluj na niego - powiedziałem, całkowicie ignorując jej pytanie.<br />
-Usiądź? - zapytała - Starałam się usiąść w jacuzzi, a ty powiedziałeś, że jeszcze nie. A teraz.. kiedy jesteśmy w pojeździe i ktoś siedzi tam po drugiej stronie cienkiej barierki, szklanej szyby i widzi nas.. teraz chcesz mnie wydymać?<br />
-Powiedziałem napluj, nie usiądź - poprawiłem ją i dostala obrzydzenia na twarzy. Więc musiałem wyjaśnić jej ten cel, żeby nie myslała, że jestem jakims, dziwakiem fetyszystą - potrzebuję nawilżenia.<br />
-Na co?!<br />
-Cholera Isabello! Mój kutas jest twardszy niż pręt tytanu kurwa i nie mogę już kurwa, a ty tu ze swoimi sutkami siedzisz i ledwo zakrywająco spódnicą i nie mogę tego zniesć! Potrzebuję zwalić! Więc jeśli nie masz nic przeciwko, cóż nawet jesli masz, nie obchodzi mnie - będę pieprzonym jaskiniowcem. Bo z całą pewnośćia nie moge mysleć o tobie, kurwa, bez bielizny, w moim obecnym stanie!<br />
<br />
-Oh - powiedziała, a jej usta wykrzywiły się w 'o', bardziej niz to było konieczne.<br />
<br />
Poczułem się jak staruch, płacący na cipke..<br />
<br />
Kurwa! Jestem obleśnym staruchem, płacącym za cipke. Dobra, może nie staruchem, ale nadal płacę.<br />
<br />
-Dlaczego po prostu nie powiesz, żebym ci possała? - zapytała - poza tym zapłaciłeś ogromne pieniądze za to, by czuć się dobrze.<br />
<br />
Uśmiechnęłem się do niej.<br />
<br />
-Myślę, że zaczyna podobać ci się mój kutas w twojej buzi.<br />
<br />
Przeszła przez przestrzeń, która nas dzieliła i mnie uderzyła.. mocno.<br />
Teraz pieprzymy rozmawianie.<br />
Złapałem za jej nadgarstki i szarpnęłem nią do swoich kolan, odwracając ją tak, by widzieć całe jej nogi i gołą pupę, która była przed moją twarzą, taką zaokrągloną.<br />
<br />
-Oczywiście, zapomniałaś gdzie twoje miejsce, w tej relacji, Isabello i musisz zostać ukarana jak bachor, którym jesteś - powiedziałem, unosząc rękę i klepnęłem ją w tyłek. Czerwony odcisk dłoni na jej skórze wzrósł, a moje kulki już mocno bolały. To ją kurwa podniecało i skłamałbym jeżeli mnie by to nie podniecało.<br />
Była moja.<br />
Szarpała się i próbowała wstać, ale uderzyłem ją w tylek ponownie, rozkoszując się tym.<br />
<br />
-Ty pieprzony draniu! Puść mnie! - krzyczała, a jej twarz była czerwona ze złości.<br />
-Tut, tut, nieposzłuszna dziewczynka.<br />
<br />
Uderzyłem w jej tyłek ponownie, tym razem mocniej i przetarłem ręce, w wyniku czego ona zaczęła sie podnosić. Machała nogami, niechcący rozłożyła je szeroko, dając mi fantastyczny widok, na jej słodką cipkę.<br />
Ustawiłem swój nadgarstek pod odpowiednim kątem i dotknęłem jej nagich warg, pierwszy raz.. drugi.. trzeci raz. I moja drobna, nieposłuszna dziewczynka jęknęła.<br />
<br />
-Podoba ci się? - zapytałem ochrypłym głosem, takim któremu ona nie może sie oprzeć.<br />
<br />
I znowu uderzyłem ja w tyłek, kiedy mi nie odpowiedziała. Pochyliłem się, i pogłaskałem, alb złagodzić jej ból. Robiąc to, weszłem między jej nogi, czując jej wilgotność, którą wywołałem. Przeniosłem tam swoje palce i okrężnym ruchem ją zadowoliłem, zdobywając kolejny jęk, przez zaciśnięte zęby.<br />
Trzy mokre palce, weszły do jej środka.<br />
<br />
-Ughh - jęknęła, poruszając sie na kolanach<br />
-Dalej! - zarządziłem, a następnie usunęłem z niej swoje palce, dając jej kolejnego klapsa w tyłek.<br />
<br />
Krzykneła w odpowiedzi, ale uciszyłem ją. Jako nagrodę dla niej, moje palce powędrowały spowrotem do miejsca jej gładkich, mokrych ud, aż do cipki, gdzie masowałem jej łechtaczkę i okrążając jej drugi otwór, na tyłku. Nie stawiała tam oporu i przekręciła biodra, spowrotem w moją stronę.<br />
Cholera tak.. ona jest całkowicie otwarta na mój dotyk tam! Przygryzłem dolną wargę, by powstrzymać moje podniecenie, ponieważ wiedziałem, że zamierzam posizgać się swoim penisem, w jej małej dupce.<br />
<br />
-Chcesz bym doszedł, co nie? - zapytałem<br />
-Nie. Nienawidzę cię - jeknęła, co było całkowitą sprzecznością.<br />
-Teraz? - zapytałem z diabelskim usmieszkiem.<br />
<br />
Delikatnie poklepałem jej cipkę ponownie, mając pewność, że dotknęło to jej łechtaczkę. Uniosła swój tyłek w powietrzu, próbując ustawić się tak, by mogła czerpać z tego więcej przyjemności. Dałem jej to, czego chciała, czułem jak jej napięte ciało, sygnalizowało, zbliżający się orgazm, zatrzymałem się i dałem jej w tyłek ostatniego, mocnego klapsa. Zanim zdążyła zarejestrować co się dzieje, podniosłem ją i posadziłem na fotelu, naprzeciwko mnie. Dyszała bardzo ciężko, a jej piersi falowały od głębokich oddechów, gdy uniosła swój podbródek, spjrzała na mnie spod rzęs. Gniew błysnął w jej oczach, a ja tylko się zaśmiałem.<br />
<br />
Poczułem jak samochód się zatrzymał i wiedziałem że byliśmy na miejscu. Nadal nie mogłem wysiąść, ale mieliśmy czas i mogliśmy poczekać. Bez względu na to sklep miał prywatne przymierzalnie, a ja znałem jedną z ekpedientek.. osobiście. Jest na prawdę ostra, bardzo chętna do spróbowania czeogoś jeszcze raz, albo kilka razy, nie że liczyłemna to, czy coś.<br />
Schowałem swojego penisa głęboko w spodnie i pochyliłem się w przestrzeń między mną, a Isabellą. Ujęłem jej podbródek i zmusiłem, by popatrzyła na mnie, mimo że starała się wyrwać z mojego uścisku.<br />
<br />
-W przyszłości klepiąc cię, tylko się nakręcam. Sądząc po sposobie, w jaki twoja mała cipka zamruczała, kiedy dostała klapsa, mam pewność że ciebie też to kręci. Muszę o tym pamiętać.<br />
<br />
Pochyliłem się, by ją pocałować, ale ona zacisnęła wargi, odmawiając mi. Pociągnęłem ją i posłałem surowe spojrzenie.<br />
<br />
-Pocałuj mnie, albo wemę twoje śliczne nowe ubrania i ponownie będziesz musiała chodzić nago po domu, przez kolejne pięć lat.<br />
-Jasmine po prostu będzie..<br />
<br />
Przerwałem jej w połowie zdania i złączyłem nasze usta. To musiało ja wkurzyć, bo ugryzła mnie w wargę. Ciche mruknięcie wydobyło się z mojej klatki piersiowej, ale kontynuowałem i popchnęłem swój język w jej rozchylone usta. Popchnęła mnie, ponieważ zagłuszałem jej okrzyki prostestu, ignorując jej próby wydostania się z mojego uścisku.<br />
W końcu ją puściłem i usmiechnęłem się do niej bardzo zarozumiale.<br />
<br />
-Mówiłem, że lubię rozróbę. Możesz już opuścić swoją spódniczkę.<br />
<br />
Spuściła wzrok na swoje kolana i szarpnęła kawałkiem materiału z bawełny, wtedy stuknęłem w okno, a Riley otworzył dla nas drzwi.<br />
<br />
-La Petite Boudoir - powiedziałem w nieskazitelnie francuskim akcentem, gdy wyszedłem z samochodu - Chodź, Isabello, sklepy czekają.<br />
<br />
Wzdrgnęła się i wysiadła z samochodu, by do mnie dołączyć.<br />
<br />
-Cokolwiek, dupku. Po prostu chodźmy i skończmy to.<br />
<br />
Odwróciłem się przodem do niej, sięgała mi do ramion.<br />
<br />
-Wiesz, powinnaś być choć trochę wdzęczna za to co robię dla ciebie. To znaczy, wiedziałaś na co się piszesz, gdy wybrałaś tę drogę. Więc to nie ma sensu, to twoje nastawienie w stosunku do mnie. Przecież nie znęcam sie nad tobą. I myślę, że bylaś traktowana całkiem, całkiem.. lepiej niż większość kobiet, w takiej sytuacji.<br />
-Taaa, ale wątpie że znajdzie się wiele kobiet w takiej sytuacji, panie Bieber, tak na prawdę nie masz niczego by osądzać, by stwierdzać takowe oświadczenie - obróciła się gwałtownie, a jej kitka uderzyła mnie w twarz, ponieważ była przede mną - wypieprzyłeś moje usta, wyrzuciłeś ubrania, sprawiłeś że witam cię w drzwiach, tylko po to by zrobić ci loda i zabrałeś moje dziewictwo. Więc przepraszam, jeżeli byłam zmuszona by zranić twoje uczucia.<br />
<br />
Zauważyłem, że o klapsach w tyłek, które jej dałem nic nie wspomniała..<br />
Dotarła do drzwi i otworzyła je bardziej gwałtownie, niż to było konieczne. Nawet nie zwracając uwagi na mnie, weszła do środka i zniknęła z pola widzenia.<br />
<br />
-Tak? Dobrze że podobała ci się każda minuta tego - krzyknełem za nią, ale chyba mnie nie usłyszała. Jednak kilkunastu ludzi, którzy przechodzili obok, usłyszeli.<br />
Jestem jebanym Justinem Bieberem, najbardziej kwalifikującym kawalerem w Seattle, a wyglądałem jak jakiś psychol, który wrzeszczy. Spojrzałem na samochód i akurat zobaczyłem jak Riley próbował ukryc śmiech.<br />
-Cieszę się, że to dla ciebie zabawne. Czekaj tu. Nie potrwa to długo - rzuciłem, a potem dołączyłem do Isabelli.<br />
Wędrowałem wzrokiem po całym sklepie w poszukiwaniu jej i znalazłem jak grzebała w bieliźnie, w sklepie.<br />
-Justin Bieber - łaciński głos zawołał za mną.<br />
Isabella ujrzała jak para rąk objęła mnie w pasie od tyłu i ciepłym oddechem muskała moją szyję.<br />
-Tęskniłam za tobą, kochanie. Gdzie się ukrywałeś? - Fernanda szepnęła mi do ucha.<br />
<br />
Odwróciłem głowę w bok i posłałem jej swój najlepszy usmiech, nie odrywając oczu od Isabelli, bo jej reakcja była bardzo komiczna. Uniosła swoją brodę i odsłoniła swoją zazdrość.<br />
No to teraz może być ciekawie.<br />
<br />
-Fernanda - zauważyłem swoją jednorazową kochankę, obróciłem się do niej i pocałowałem w policzek - jak się masz?<br />
-Samotnie - powiedziała z grymasem na twarzy<br />
-Taka piękna kobieta jak ty i samotna? - pogłaskałem ją po policzku - trudno w to uwierzyć.<br />
<br />
Isabella chrząknęła, kiedy na nią spojrzała i odwróciła głowę by dalej przeglądać bieliznę, jakby nie zwracała uwagi na tą sytuację.<br />
Wzięłem Fernandę za rękę i przyprowadziłem do niej.<br />
<br />
-Chciałbym byś kogoś poznała, Fernanda, to jest Isabella. Isabella, poznaj bardzo zmysłową Fernandę.<br />
<br />
Tak powiedziałem to celowo. Ale ona serio była zmysłowa, te długie nogi, czarne lśniące włosy, pełne usta i ciało, które powodowało krzyk u ludzi. La Petite Boudoir to była dla niej dodatkowa praca. Jej głównym dochodem było pozowanie nago dla takich jak Histler i Penthouse.<br />
<br />
-Bardzo miło cię poznać, Isabello - Fernanda powiedziała, miło uśmiechając się i podała jej ręke na powitanie.<br />
Isabella spojrzała na mnie, potem znowu na Fernandę i w końcu uścisnęła jej dłoń.<br />
-Ciebie również - jej słowa były lakoniczne, jakby kurwa szkło cięła.<br />
-Więc - Fernanda powiedziała, cofnęła swoją rękę i sunęła po moim ramieniu, aż położyła swoją dłoń na mojej klatce piersiowej - fundujesz dzisiaj tej pięknej kobiecie?<br />
<br />
Isabella zmrużyła oczy i skupiła sie na ręce, którą ona mnie dotknęła.<br />
<br />
-W rzeczywistosci, tak - usmiechnęłem się - masz prywatną garderobę dostępną?<br />
-Wszystko co mam jest dla ciebie dostępne, przecież wiesz - zaśmiała się i przerzuciła swoje długie włosy przez ramię, odwróciła sie tyłem i prowadziła.<br />
<br />
Isabella szła naszym szlakiem, musiałem kryć swój uśmieszek, bo payback to dziwka, a ona kipiała z zazdrości. Czułem jak biło od niej ciepło, gorzej niż na pustyni.<br />
Byliśmy pozostawieni w prywatnej garderobie. Trzy z czterech ścian były pkryte lustrami i był też tam mniejszy pokój do przebrania, zanim wyjdzie i się zaprezentuje.<br />
Dwa stojaki na bieliznę stały w rogu, a obok był mini barek. Fernanda doprowadziła mnie do środka tego pokoju i posadziła w wygodnym fotelu. To było doskonałe miejsce do tego, by widzieć wszytsko co się dzieje w tym pokoju.<br />
Isabella usiadła na kanapie, z rękoma skrzyżowanymi na piersi.<br />
<br />
-Wybierz coś, co ci się podoba i przymierz - powiedziałem, wskazując w stronę strojów.<br />
-Justin, nie sądze.. - zaczęła<br />
-Wiesz co? Wyglądasz jakbyś miała mój rozmiar. Mogę wybrać coś dla ciebie - Fernanda zaoferowała - wiem co mu się podoba.<br />
<br />
Isabella wyostrzyla swoje pazurki, jakby była córką Wolverina. Przynajmniej tak mi się wydawało, kiedy w ten sposób pokazywała.<br />
Nie czekając na odpowiedź Fernanda wyszła z pokoju, by przejść spowrotem do sklepu. Bella odwróciła sie do mnie od razu, nie zadając sobie trudu, by obniżyć swój głos.<br />
<br />
-Pieprzyłeś ją?<br />
-Czy to ważne - spytałem, wstałem i podeszłem do barku, alby zrobić sobie drinka.<br />
-Tak, to ważne.<br />
-Dlaczego? Jesteś zazdrosna? Bo Ciebie tez pieprzyłem, a ty miałaś z tego więcej cholernej korzyści, niż ona kiedykolwiek w swoim życiu? Czy to sprawi, że będzie ci lepiej? - zapytałem i wzięłem łyk brandy.<br />
-Jesteś obrzydliwy - prychnęła i ponownie się ode mnie odwróciła.<br />
-Jestem nienasycony..znacząca różnica.<br />
-Dlatego jeszcze musiałeś wydać milion dolarów na mnie, gdy Little Miss Cuchi Cuchu była skłonna do wszystkiego, na co mialeś ochotę? - zapytała, naśladując akcent Fernandy. To było nawet trochę słodkie.<br />
-Charo jest z Hiszpanii. Fernanda jest z Argentyny - poprawilem ją - a gdy Fernanda jest miła dla oka, to wiele oczu było z niej zadowolone. Zaczerpnęłem tego z różnych czasopism - mrugnęłem i przechyliłem swój kieliszek w jej stronę - to nie powinno działać w oczach opinii publicznej. Ale ona jest fajna. Ona rozumie.<br />
<br />
Zaczęła coś mówić w odpowiedzi, ale Fernanda wróciła i powiesiła ubrania w mniejszej garderobie.<br />
-Wybrałam kilka rzeczy i myślę że na prawdę podkreślą twoją sylwetkę.<br />
-Śmiało, Isabella - powiedziałem, siadając na swoim miejscu - pokaż mi.<br />
Ale ona po prostu siedziała bez ruchu. Fernanda spojrzała na nią i znowu na mnie.<br />
-Ona jest nieśmiała - wzruszyłem ramionami.<br />
-Och, dobrze w porządku. Mogę ją wymodelować dla ciebie jeżeli chcesz.<br />
Boże Fernanda i ta jej chęć pomocy. To nie byłoby lepsze, gdybym to zaplanował.<br />
-Wiesz, myślę, że to fantastyczny pomysł, Fernanda - Isabella przemówiła. Jej głos był mocny i sarkastyczny, kiedy wstała z irytacją - jestem pewna, że Justin wolałby widzieć ciebie w tych rzeczach. Pozwól mi zaczerpnąc prywatności.<br />
Odwróciła się, mrużąc oczy i powiedziała<br />
-Będę czekać w samochodzie - z tym, że wybiegła z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi.<br />
-Czy zrobilam coś złego? - zapytała Fernanda<br />
-Nie, to nie ty - zapewniłem ją - ona zmienia się w całkowitą sukę, kiedy ma okres.<br />
<br />
Fernanda śmiała się z mojego żartu, ale wiedziałem, że jeżeli Isabella to usłyszała, wykastruje mnie, kiedy będę spać.<br />
<br />
-Zapakuj wszystko co wybrałaś i wyślij rachunek na moje konto. Biorę to wszytsko - powiedziałem odwracając się do drzwi - dobrze było cię znów zobaczyć.<br />
-Ciebie też - przytuliła mnie do siebie i pocałowała w policzek - wszystko będzie dostarczone z samego rana. Idź zdobyj tą dziewczynę, kochanie.<br />
<br />
Kiedy wszedłem do środka, Bella siedziała z rękoma skrzyżowanymi na piersi, a jej twarz odwróciła się, patrząc w okno.<br />
<br />
-Do domu, Riley - powiedziałem, zanim zamknąłem drzwi.<br />
Przekręciła swoją głowę w moim kierunku i spojrzała na mnie.<br />
-W przyszłości, jeżeli będziesz chciał odwiedzić jedną ze starych dziewczyn, by się zadowolić, proszę miej na tyle przyzwoitości i nie każ mi iść. Nie jestem od tego.<br />
-Ona nie jest starą dziewczyną.<br />
-Dziewczyna, kolego, kurwa.. co za różnica - przestudiowała moją twarz, potrząsneła głową i odwróciła się - czasem warto zetrzeć czerwoną szminkę z policzka.<br />
Przetarłem bok swojej twarzy i spojrzałem na rękę. Rzeczywiście, szminka Fernandy była teraz rozmazana na moich palcach.<br />
-Spójrz, nie przyprowadziłem cię tutaj, by się zadowolić starą dziewczyną - powiedziałem - mimo wszystko, mogę robić to co chcę. Umowa mówi, że to ty nie możesz się umawiać z mężczyznami, ale nic nie jest wspomniane o mnie.<br />
Jej głowa obróciła się ponownie.<br />
-Ty pieprzony draniu! Jeżeli myślisz, że przez jedną minutę zamierzam siedzieć bezczynnie, podczas gdy ty pieprzysz jakąs Coochie mamę, właściwie to możesz przenieść na mnie jakąś chorobę! A moja dupa pryśnie z tego domu, a to sprawi zawroty w twojej głowie.<br />
-A potem pozwę cię o naruszenie umowy - powiedziałem stawiając sprawę jasno - jednak nie musisz sie martwić, ponieważ nie zamierzam spać z kimś innym.. w ciągu najbliższych pięciu lat, co najmniej - jesteś jedyna kobietą, którą chcę pieprzyć, Isabella. Czy teraz możesz przestać z tymi swoimi dziecinnymi napadami złości i zaczniesz się cieszyć?<br />
<br />
Wyraz jej twarzy złagodniał, ale wciąż trzymała obronną postawę. Wziąłem to za brak odpowiedzi, a ona niechętnie zgodziła się na moją prośbę.<br />
<br />
-Dobrze. Teraz twoja kara za odgrywanie się przed moją dobrą przyjaciółką i skrępowanie mnie - zaczęłem. Spojrzała na mnie, chciala coś powiedzieć, ale przerwałem jej zanim zaczeła.<br />
-Chcialem ci kupić jakąś fajną bieliznę, ale teraz będziesz zobowiązana być toples dla mnie przez cały czas - uśmiechnąłem się zadowolony z siebie, w sposób taki że otwierałem i zamykałem buzię - i chyba powinienem podziękować za to, że nie jesteś w stanie kontrolować swojego temperamentu, ponieważ to faktycznie lepiej na mnie działa. Tak, dziekuję, Isabello.<br />
-Och...Ty... Fuj! - prychnęła i odwróciła się ode mnie.<br />
<br />
Resztę drogi spędziliśmy w milczeniu. Nie chciała na mnie spojrzeć, a ja nie mogłem oderwać od niej oczu. Byłem rozczarowany, że nie udało mi sie zobaczyć jej jako modelki, z bielizną na sobie i jako człowiek, miałem cichą nadzieję, że namówię ją na małą zabawę z Fernandą. Albo też przyłączy sie do zabawy.<br />
Tak, jestem zaborczy. Ale hej, jestem kolesiem, co oznacza, że mam takie same marzenia o trójkącie, jak inni faceci. Nie mi to oceniać, kurwa.<br />
<br />
Niezależnie od tego co myślę, nie mogłem zrozumieć dlaczego była taka zdenerwowana. Cały poranek się na mnie rzucała, no oprócz tego małego incydentu w wannie z hydromasażem, odrzucałem jej próby zrobienia czegoś dla mnie. Muszę przyznać, że byłbym urażony na jej miejscu. Ale ja tylko tak myślę i to chyba nie jest ten powód.<br />
Czy ona nie rozumie, że starłem się być delikatny dla niej.. na razie. Ale to się zmieni, jak tylko jej cipka się zregeneruje. Zamierzam pójść na sposób JAK BARDZO I JAK KURWA CHCESZ, oh jestem pewien, że będzie błagała, żebym wrócił z nim do starej dziewczyny.<br />
<br />
_________<br />
<br />
@rockmyheart69<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4195226864854425304.post-15437150817021383702013-06-17T15:47:00.004+02:002013-06-17T16:35:37.282+02:006.Dastardly DuoISABELLA<br />
<br />
-Halo? Jest ktos w domu? - usłyszałam śpiewnym głosem z przed pokoju - Isabella? To ja Jasmine, osoba pomagająca w szałowych zakupach.. Zabiorę cię daleko, do tego, co nazywam rajem.<br />
<br />
To musiała być Jasmine.<br />
Zbiegłam na dół po schodach, ubrana w tą samą koszulę, którą miałam na wczorajszej kolacji. Byłam tak speszona tym, że to było pierwsze spotkanie z kimś nieznajomym, a byłam tylko w koszuli Justina, ale serio nie miałam wyboru.<br />
<br />
-O, hej! - przywitała się ze mną, bardzo wesoło. Jej włosy były krótkie i postawione na jeża, a ona była mała i niesamowicie przypominała mi Dzwoneczek.. Tylko miała za ciemne włosy. Chciałam ją podnieść i włożyć do swojej kieszeni.<br />
-Emm, czesć - powiedziałam niezręcznie - Bella Groves.<br />
-Jasmine Butler - powiedziala z szerokim uśmiechem - Jestem taka podekscytowana, że w końcu mogę cię poznać.<br />
Wystawilam swoją rękę w przyjaznym geście, ale ona tylko przewróciła figlarnie oczami.<br />
-Oj, prosze cię! - parchneła łagodnie, przez swój zadarty nos i pomachala na pożegnanie, mojemu nieco oficjalnemu przywitaniu.<br />
-Będziemy razem cały dzień na zakupach. W moim świecie to jak seks - zachichotała, a potem szybo mnie uścisnęła - Mm, dobrze pachniesz, to dla ciebie na drogę - powiedziała, wręczając mi różową torbę.<br />
-Ubrania? - zapytałam dla pewności<br />
-O, tak, ale powiedz co się stało z twoimi ubraniami?<br />
-Oh - wykręcałam się od odpowiedzi, nie mając baldego pojęcia co moge powiedzieć - moja przeprowadzka do Justina, była rodzajem pośpiechu i tak na prawdę nie miałam za bardzo czasu żeby się spakować. Conieco spakowałam, ale to na prawdę nie wydaję się być na równi ze stylem i trendem, jaki wy tutaj nosicie, więc się ich pozbyłam.<br />
<br />
Dobra, to zabrzmiało, jak mówinie o modzie, prawda?<br />
Jasmine, wygięła w łuk swoja perfekcyjnie, wypielęgnowana brew, i widziałam kółka obracające się w jej głowie, kiedy zmróżyła oczy i popatrzyla na mnie z wątpliwością.<br />
<br />
-I byłaś naga, kiedy to zrobiłaś?<br />
-Nie - lekko sie rozesmiałam - oczywiście, że nie to głupie, miałam ubrania, ale one po prostu są.. brudne. Tak, są brudne.<br />
-Uhh - przyjrzała mi się podejrzliwie - dobrze, dlaczego nie pójdziesz się przebrać, i nie ruszymy?<br />
<br />
Jazda, w małym, czerwonym Beamerze Jasmine, napędziła mi stracha. Wielozadaniowość jest darem. Tylko nie jestem pewna, czy jest to dar, który powinien być stosowany w czasie jazdy autem. Jedzie nieźle ponad dozwoloną prędkość, podczas gdy smsy pisała do upadłego. Co jakiś czas trąbiła, i klnęła na osoby w podeszłym wieku, cytuję 'powinni mieć odebrane swoje prawko, po stuknięciu 50-tki'. Filozofia Jasmine polegala na tym, że każdy kto już nosił pieluchę, nie powinien byc dopuszczony za kierownicę samochodu, a każdy kto miał ponad 50 lat, powinien być ponownie zobowiązany, do sprawdzenia się co roku.<br />
Miałam zamiar zgodzić się z nią, ale chciałam jej również powiedzieć, że mali, nadpobudliwi ludzie, opici kofeiną, nie powinni być za kierownicą samochodu, jeżeli o to chodzi.<br />
<br />
Zaparkowała na miejsce, które właśnie inny pojazd zwolnił. Mówiąc 'zwolnił', mam na mysli, że ledwie opuścił miejsce, zanim ona równolegle zaparkowała, nawet bez cofania. Co oznaczało, że stala na krawężniku, zmuszając niektórych przechodniów na spacerze, by przyspieszyli.<br />
<br />
Udało mi się, oderwać swoje palce od deski rozdzielczej, byłam pewna, że zostałyby mi długotrwałe odciski, gdybym tego nie zrobiła, i wysiadłam z samochodu. Przed chwilą byłam gotowa by całować ziemię, gdyby nie to, że były groteskowe(brudne), a Bóg jeden wie jakiego rodzaju chorób i zarazków tam było. Publiczne ulice, i chodniki są jak płytki Petri'ego, uprawiającego śmiertelne koktajle.<br />
Jasmine zrzuciła swoje okulary, i przełożyła przez pasek torebki, na swoim ramieniu, i powiedziała - Chodź, idziemy, Bella.<br />
Jasmine miala na sobie trzycalowe obcasy i krótką sukienkę, która wyglądała jakby była uszyta dla malej dziewczynki, a nie dojrzałej kobiety. Ciągnęła za sobą zaczepki. Poważnie, kobieta jest zbyt słodka, z boku podchodzą do niej chłopcy.<br />
Poszłysmy do pierwszego sklepu, panie za ladą rozpoznały ją natychmiast, mówiąc do niej po imieniu.<br />
<br />
-Twoi przyjaciele? - zapytałam<br />
-Profesjonalnie, nie społecznie - mrukneła pod nosem - można powiedzieć, że jestem stałą klientką tutaj. Plus, zostawiam wysokie napiwki.<br />
-Panie - powiedziała, odwracając sie do nich, i trzymając złotą kartę Justina - jeśli byście byly tak miłe, podłączcie moja przyjaciółę, pod wasze najlepsze wydanie.<br />
<br />
Przydzielono dla mnie przymierzalnię, zanim jeszcze ściągnęłam swoje ubrania, a stroje były przewieszone przez drzwi. Jęknęłam w duchu, ponieważ zakupy, to nie dla mnie, ale musiałam przyznać, że czułam się troche jak Julia Roberts w Pretty Women.<br />
Jasmine stanęła przed drzwiami, i dała sobie pochwały, za rzeczy które wybrała, i szydziła z tych których nie wybrała. Myślałam, że w swojej przymierzalni jestem bezpieczna, odcięta od świata, ale widocznie Jasmine tego nie wiedziała. Pchnęła drzwi, i przeszła się, wtedy kiedy ja niczego na sobie nie miałam. Sądzę, że mogłam chcieć zachować odrobinę prywatości, przed szaloną panią Pixie.<br />
Szybko zaczynałam się uczyć, że w świecie Justina moje ciało było traktowane wolno dla wszystkich. Więc przestałam o to dbać, i pozwoliłam swojemu ciału wyglądać jak znane króliczki Playboya, do pozazdroszczenia.<br />
<br />
-Więc - Jasmine westchnęła, siadając na ławeczce w mojej garderobie, obserwała mnie - powiedz mi wszystko o tym, jak się poznaliście z Justinem<br />
-Hmm.. zgaduję, że jeszcze nikt tak nie robił - powiedzialam, próbując założyć suknię, którą Jasmine mi podała<br />
-Nikt nie spotyka się w ten sam sposób. Każdy ma jakąś swoją historię. Zdradź mi szczegóły, dziewczyno - powiedziala, pomagając mi zapiąć sukienkę<br />
Dostalam zawrotu głowy.. Ponieważ jej ciekawość, pozwolila mi pograć z Justinem trochę. Kazał powiedzieć, to co chciałam, więc poszłam na to.<br />
-Cóż pewnie zabije mnie za to, że ci o tym mówię, więc będziesz musiała przysięgnąć, że dotrzymasz tajemnicy - zaczęłam<br />
-Suka honoru - kładąc swoje palce, bezpośrednio pod oczami, tak jak to robila Samatha, gdy rzucała czar. Prekonala mnie całowicie, tym manewrem ; psycholka w moim sercu.<br />
-Spotkałam sie z nim, na zewnątrz pokazu drag queen *- powiedziałam, ściszonym głosem - był taki ładny, że myślałam, że jest jednym z wykonawców.<br />
-Justin Biber byl na pokazie drag queen?! - wrzasnęła Jasmine, chichocząc, kiedy ujęła swoją dłonią usta, i uciszyla się.<br />
-Powiedział, że nie zna okolicy, chciał się napić, i zastanawiał sie czy jest tam przez pomyłkę - pogłębiałam swoje kłamstwo<br />
-Był na zewnątrz, palił papierosa, kiedy się pojawiłam, zaczęłam się potajemnie zastanawiać, czy to dlatego, że właśnie nabył swoje skałki.<br />
Jasmine i ja głośno się śmiałyśmy, i to było na prawdę miłe, móc robić to z kimś tej samej płci dla odmiany.<br />
-I co dalej? - spytała<br />
-Cóż, moge dodać, o nim.. hmm, to spojrzenie, którym pożądliwie patrzył na dziewczyny - powiedziałam napinając się - jestem pewna. W każdym razie, zaprosił mnie na drinka, i dlatego, że był taki ładny i męski, pozwoliłam mu sie wydymać. Od tamtej pory nie mogłam się go pozbyć - zaśmiałam się<br />
-Cóż, cieszę się, że w końcu postanowił sie ustatkować, zwłaszcza po tym co się stało z Seleną - powiedziała, poprawiając moje cycki do sukienki. Myślę, że po prostu chciała je potajemnie pomacać. Nie byłam urażona, jeżeli tak było, ale byłam ciekawa tego co powiedziała.<br />
-Selena? Kim jest Selena? - zapytałam, chcąc dowiedzieć się czegoś o przeszłości Justina. Nie dlatego, że mi zależało, ale chciałam mieć amunicję, by jej użyć, jeżeli zaszłaby taka potrzeba.<br />
-Nikt. Nieważne. Nie powinnam nic mówić - rzuciła szybko, zbywając moje pytanie - hej! wyglądasz całkowicie gorąco w tej sukience.<br />
Sposób w jaki zmieniła temat, był mało przebiegły. Będę musiała mieć oko na nią.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Nie byłam w stanie powiedzieć, ile czasu już byłyśmy na zakupach. Pozwoliłam Jasmine wybrać większość ciuchów, a buty wybrałyśmy razem. Nie mialam nic przeciwko temu, by ładnie wyglądać, a mi faktycznie podobały się wszystkie ładne buty, które wybierała, pomimo tego, że stanowią zagrożenie dla zdrowia, dla kogoś takiego jak ja. Nie pozwoliła mi kupić żadnej bielizny, ponieważ Justin chciał to zrobić. Ale na prawdę, dziewczyna nie mogła mieć zwykłych, bawełnianych majtek?!<br />
Wreszcie Jasmine, postanowiła, że pojdziemy coś przegryźć.<br />
<br />
-Więc, powiedz mi coś więcej o sobie - powiedziała, zaczynając wcinać swoja sałatkę<br />
-A co chcesz wiedzieć?<br />
-Nie wiem.. chyba coś podstawowego. Skąd jesteś? Kim są twoi rodzice? Czym się zajmujesz? Tego rodzaju rzeczy. Oznajmiam, iż Justin trzymal w tajemnicy nawet twoje imię - powiedziała, przetaczając swoje oczy. Najwyraźniej była poirytowana tym, że odmawiał jej, udzielania jakichkolwiek informacji o mnie.<br />
-Być może dlatego, że jestem w programie ochrony świadków - powiedziałam nonszalancko, zanim ugryzłam swoja kanapkę.<br />
-Ty jesteś.. co?! - krzykneła, upuszczając swój widelec<br />
-Ta.. - powiedzialam, nie usmiechając się nawet<br />
Moja próba była daremna, wyraz jej twarzy był bezcenny, zgubiłam go praktycznie wtedy, kiedy śmialam się tak bardzo wypluwając resztki swojej bułki.<br />
-Ty mala kłamczucho! - powiedziala, smiejąc się - prawie mnie miałaś, a teraz powiedz prawdę<br />
-Okej, prawda jest taka, że.. Jestem z Grenlandii, a Elvis Presley jest moim ojcem<br />
-Elvis? Grenlandia? - powiedziała, tworząc łuk z brwii - nie jesteś za młoda, na to by być jego córką?<br />
-Uh, uh, nie słyszałaś? Jego śmierć nie jest prawdziwa. On odejdzie z Tupac'iem i Olbrzymem, wciągając prochy i jarając marihuanę.<br />
Jasmine westchnęła, i przwróciła oczami.<br />
-Wierzysz w Michael'a Jacksona i Nibylandię? - zapytałam udając Maxwell'a Smarta - Jestem wystarczająco biała, prawda?<br />
-Dobra mądralo - powiedziała, rzucając kawałkiem ogórka we mnie - rozumiem. Nie chcesz mówić o sobie, ale dlaczego tak jest, Bello? Co ukrwasz?<br />
-Nie, nie, nie - wskazałam na nią oskarżająco palcem - Justin ostrzegł mnie przed twoimi, małymi podstępnymi sztuczkami. Nie staraj się być super-szpiegiem. Na prawdę, nie jestem interesująca. Pochodzę z małego miasteczka, wyprowadzilam się do Los Angeles, by móc wkręcić się w branżę porno, ale po prostu nie wyszło - wzruszyłam ramionami<br />
Jasmine zakrzystiła sie wodą, nie mogłam sie powstrzymać od śmiechu, widząc szoku na jej twarzy.<br />
-Żartuję.. o tym małym miasteczku - zachichotałam<br />
<br />
To rozdrażniło Jasmine, ale w końcu zmieniła temat, gdy poprosilam ją by powiedziala mi o sobie. Najwyraźniej nie miała żadnych sekretów. Nawet poinformowała mnie o pozycji seksualnej, jej i jej męża Ryan'a, którą wypróbowali wczoraj w nocy, i zaporoponowała bym sprobowala tego razem z Justinem. Ale ona nic nie wiedziała, i nigdy nie było jej wiadomo o tym, że jestem dziewiczą prostytutką i na prawde nie mialam nic do powiedzenia w sprawie tego, co ja i Justin robimy w sypialni.. na stole w jadalni.. czy w limuzynie.. lub wannie, i takie tam. Nie to, że nie wiedzialam co robię.<br />
<br />
Lunch został zjedzony, mały czarny pasek na odwrocie, złotej karty Justina był cienki, i prawie nie istniał, a bagażnik był taki załadowany, że się prawie klapa nie zamknęła. Byłyśmy w drodze, do posiadłości Biebera, i byłam z siebie cholernie dumna, ponieważ nie wypapłalam jej żadnych informacji. Nie sądzę, by Jasmine uwierzyła w cokolwiek co jej dzisiaj powiedziałam, no chyba że w drag queen. Szczerze mówiać, nie była wcale taka nieustąpliwa, jak Justin sprawił, że wierzę.<br />
Obkręciła wokół, okrągłego podjazdu, i zaparkowala przed drzwiami. Jednek nie wyszła z samochodu, odwróciła się tylko do mnie, spuszczając swoje okulary przeciwsłoneczne, spoglądając do góry.<br />
<br />
-Lubię cię, Bello, nie mogę powiedzieć, że zostaniemy najlepszymi przyjaciółkami, ale muszę ci cos wyjasnić - zaczęła - musisz zrozumieć, że Justin nie jest tylko szefem dla mnie i Ryan'a. On jest naszym przyjacielem, a Bóg jeden wie, że nie ma ich zbyt wielu. Został zraniony, i nie mogę pozwolić, by coś takiego się powtórzyło. Tak długo jak będziesz dla niego dobra, nie będę sie wtrącać w wasze prywatne życie.<br />
Położyłam rękę na jej ramieniu, i posłałam poważne spojrzenie.<br />
-Jesteś straszną kłamczuchą, Jasmine, ale spróbuje nie mieć ci tego za złe.<br />
Jej usta opadły, jakby poczuła się urażona, ale wiedziała, że właśnie tak było.<br />
Wtedy Riley wyszedł, by pomóc z moimi torbami. Puściłam Jasmine oczko, i wyszłam, zostawiając ją w aucie samą, nadal z otwartą buzią.<br />
Pomyślałam, że to słodkie, że Jasmine była taka opiekuńcza w stosunku do Justina. Gdyby tylko znała prawde, o naszej relacji, nie byłaby taka szybka w powiedzeniu mi ' Jeżeli skrzywdzisz Justina, skopię ci tyłek '. Nie groziła mi wprost, ale zdecydowanie ostrzegła mnie.<br />
-To jeszcze nie koniec, Bella! - krzykneła, kiedy razem z Riley udaliśmy się do domu.<br />
-Do zobaczenia jutro, Jasmine - powiedzialam przez swoje ramię, chichocząc, a potem zniknęłam w środku.<br />
<br />
Poszłam do pokoju Justina, by odłożyć tam swoje nowe rzeczy. Nie miałam pojęcia, gdzie mogę umieścić swoje rzeczy, większość tych, które wybrałam z Jasmine, to nie były ciuchy, które możnaby było upchać w szufladzie. Podeszłam do szafy, i otworzyłam ją. Chciałabym powiedzieć, że byłam zszokowana, tym, że wszystkie jego rzeczy były ładnie poukładne tam, a moje nie. Równe rzędy butów, każde dokładnie wypastowane, kolorowe koszule, różne kolory, spodnie garniturowe, kurtki, a wszystko było pokryte przezroczystą folią. Wszystko było idealnie rozmieszczone tak, żeby jedno nie dotykało drugiego.<br />
On jest takim maniakiem..<br />
Cóż, mogę zrobić? Uśmiechnęłam się, i przygryzłam kącik swoich ust. Następnie powiesiałam swoje wszystkie ubrania, koło jego ubrań. Jeżeli mu się to nie spodoba, będzie musiał dać mi własny pokój.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Było za kwadrans szósta, wszystko odłożyłam, i czekałam przy drzwiach, zgodnie z prośbą Justina. Byłam całkiem zesrana jeżeli chodzi o mnie; oczekiwał mnie jak czerwca Cleaver, czekałam na niego chodzac wokół drzwi. Przypuszczam, że dostałabym mega kopniaka, gdybym wzięła jego teczkę, podała mu sweter i pocałowała w policzek, zanim bym go zaciągnęła, by usiadł na swoim ulubionym miejscu, gdzie jego kapcie i fotel czekały. To cholernie nieprawdopodobne.<br />
Szarpnięcie klamki, wyciągneło mnie ze świata telewizji, przestałam obgryzać swoje skórki i sztucznie się uśmiechnęłam. Justin piekielnie się rozejrzał, a jego uśmiech na twarzy był natychmiastowy.<br />
<br />
-Hej, kochanie! Jak minąl dzień? - zapytałam, z największym, najbardziej sarkastycznym usmiechem, jaki mogłam wywołac.<br />
Justin prychnął smiechem i położył swoją teczkę na stole. Przeczesał ręką, swoje włosy i powiedział<br />
-Był gówniany.<br />
-Biedaczek - gruchałam, przygryzając dolną wargę, kpiąco - siedzieć za biurkiem cały dzień, w klimatyzowanym pomieszczeniu, podczas gdy wszyscy skakali wokoł ciebie, wymagając od ciebie wszystkiego od ciebie? Hmm?<br />
-Wiesz, bardziej lubię twoje usta, wtedy kiedy coś w nich jest - siegnął do swoich spodni, odpinając pasek - więc, dlaczego nie podejdziesz i nie uczynisz mojego dnia lepszego? - powiedział i wyciągnął swojego penisa.<br />
Moje usta sie otworzyły, i miałam wrażenie, że miałam taki sam wyraz twarzy jak Jasmine, wtedy w samochodzie.<br />
-Jest tylko jeden na to sposób, mój penis.<br />
-Tutaj? Na korytarzu? Cała pomoc jest jeszcze w domu. A jak ktoś nas zobaczy? - powiedziałam pośpiesznie, nawet panicznie, ale podwójna agentka była juz na kolanach, ze swoimi rękoma podniesionymi, jak do modlitwy, błagając abym z nim poszła.<br />
-To by było częścią uroku, nieprawdaż? - wyciągnął ręce, i przysunął mnie do siebie. Mogłam poczuć jak mi się w żołądku przewraca, gdy pogładził się po swoim torsie. Jego gorący oddech, zalał moją twarz, a jego wargi były zaledwie kilka centymetrów od siebie - założę się, że ci się nie podoba to, prawda Isabello? Strach, przed zostaniem złapanym na kolanach, z chujem w swoich ustach przez zupełnie obcą osobę?<br />
Czubek jego języka wił się po jego dolnej wardze, doprowadzając mnie do szaleństwa.<br />
-Mam zamiar pokazać ci rzeczy, o których nawet ci się nie śniło, zakazane rzeczy. Sprawię, że będziesz je uwielbiać.<br />
Nagle przypomniałam sobie, że nadal jestem bez majtek, a podwójna agentka, teraz jeździła sobie po moich udach. Była figlarna.<br />
Weszłam jakby w trans, osunęłam się przed nim na kolana, i wzięłam cudowny czubek jego penisa do rąk. Jeknął, gdy mój język zaczął go lizać, a potem zostawiłam na nim namiętny, zmysłowy pocałunek. Uchwycając odrobinę przedwytrysku na czubku. Zrobiłam wielkie show połykania, i delektowałam się jego smakiem. Znowu zdobyłam jego jęk.<br />
-Podoba ci sie, Justin? - zapytałam głębokim, zmysłowym głosem.<br />
Pogładził mój policzek, wierzchem swoich dłoni, i delikatnie splotł swoje dłonie z moimi włosami. Jednym szybkim ruchem, pchnął moją glowę do przodu, i wepchnął swojego penisa, w moje usta.<br />
-Jezu Chryste - syknął przez zaciśnięte zęby.<br />
Szybko wykonałam pracę. Ssanie, lizanie, kołysanie.. praktyczne połykanie go w całości, zapamiętałam że tak lubi, od mojej pierwszej nocy tutaj. Złapałam za jego biodra, wyciągając, i wkładając go szybciej i szybciej. Jego głowa opadła do tyłu, a on zacisnął dłonie w pięści na mojej głowie.<br />
-Za dużo.. Za szybko.. - mruknąl, próbując sie wyrwaś, ale nie pozwoliłam na to gówno.<br />
Chwycilam jego penisa ponownie, i pociągnęłam go do przodu. Skoro zamierzał odjechać, a chciał to zrobic bez chuja, który był przyłączony do jego ciała, to nie bardzo tego chciał. Czułam jego tętno w ustach i moje zrelaksowane gardło, biorąc go tak głęboko, jak tylko mogłam, panicznie próbując się nie krztusić.<br />
-Arghhh! - warknął, i za chwilę poczułam gorący zryw nasienia, który spływał po moim gardle. Jego ruchy stały się gwałtowne, spojrzałam do góry, widząc jego zmarszczoną twarz, jakby z bólu. Ale wygląd potrafi zmylić.<br />
Kiedy uścisk na mojej głowie sie poluzował, a jego ciało się zrelaksowało, powoli odsunęłam się, liżąc go jeszcze po drodze. Potem upuścilam jego penisa, i przyjarzałam mu się.<br />
-Byłaś bardzo uważna - sapał - dobra dziewczynka.<br />
Poklepał mnie po głowie, chowając swojego penisa spowrotem w spodnie.<br />
Arogancki syn, ssającej dziwki.<br />
-Nie wiem jak ty, ale ja zgłodniałem. Chodźmy coś zjeść - powiedział, klaszcząc w dłonie.<br />
<br />
JUSTIN<br />
<br />
Przez caly pierdolony dzień próbowałem ukryć swoją twardość, w swoich zbyt drogich spodniach. To znaczy, jezu chryste, zastanowiłbyś się nad tym ile wydałeś pieniędzy na coś, co jest wyposażone w taki gadżet by pomóc kumplowi, w tego radzaju stytuacji.<br />
Pff.. cokowlwiek.<br />
<br />
Utrzymywałem wyobrażenie o nagiej Isabelli, przymierzającą różne stroje, buty na obcasach.. Cholerny..dzień!<br />
Plus, Jake Johnson postaral się o to by mnie wkurzyć. Skoki jebanych wniosków i akt spadały, jak na całym świecie. Scarlet Lotus, jest to prężna firma, i zawsze była silna. Ten mały kryzys nie mógł być inny.<br />
Więc, cieszyłem się, że w końcu byłem w domu, byłem jeszcze bardziej szczęśliwszy, widząc że Isabella czekala na mnie w drzwiach. Prawdę mówiąc, nigdy nie sądziłem, że będzie przestrzegać tego, co jej powiedziałem, i była tam.. Przebiegła tam ze swoja elegancką dupą, czyniąc mojego chuja, twardszym niz był.<br />
<br />
Nie bardzo mądre posunięcie z jej strony, więc wepchałem jej coś, by sie uciszyła. Duża pochwała dla mojego szybkiego myślenia.<br />
A to gówno było zajebiście niesamowite. Gdy próbowałem sie wycofać, ona złapala mnie, i zmusiła do pozostania na.. Cholera! Moja Million Dollar Baby nauczyła się płaszczyć przed kimś, i myslę, że mogę uronić łzę.<br />
Doskonale wiedziałem, że klepiąc ją w głowę jak pies, wkurzę ją, ale ona zachowywała się jak suka. Chłopacy, mam rację?<br />
Jako moja kara, jak przypuszczam, milczala podczas obiadu. Nie chcila nawet odpowiedzieć, na moje bezwarunkowe pytania, i to wkurzało mnie jeszcze bardziej. Planowalem też jakąś karę, sam dla siebie.<br />
Marzyłem by sie do niego dostać, i nalegałem, żeby do mnie dołączyła, zaraz po skończonej kolacji.<br />
Była naga, i czekała na mnie pod kołdrą, kiedy byłem w łazience. Taka powinna być.. Ponieważ zapłacilem jej za to, by taka była.<br />
<br />
-Jesteś na mnie zła? - zapytałem, przechadzając się po pokoju, nago, usmiechając się.<br />
Nie odpowiedziała, prawdę mówiąc, odwróciła się tyłem do mnie. Nie będe ignorowany. Nie we własnym domu, a już na pewno nie we własnym łóżku.<br />
Osunęłem się na łóżko obok niej, i przewróciłem ją na plecy.<br />
-Nie ignoruj mnie. Nie lubić być ignorowanym. Szczegolnie wtedy, kiedy zapłaciłem milion dolarów.<br />
Jej oczy zamigotały do mnie.<br />
-Nie jestem twoją dziwką.<br />
-Jesteś wszystkim tym, czym chcę, byś była - przypomniałem jej.<br />
<br />
Zanim mogła powiedzieć cokolwiek, przydusiłem jej usta, swoimi ustami. Jej wargi były nieugięte, a jej ciało sztywne. Musialem usmiechnąć się do niej z wyższością, to był błyskotliwy plan. Jetem pewny, że musiała zapomnieć, jak zdradzieckie jej ciało może być, kiedy moje ręce wkraczają do akcji.<br />
<br />
Jej kara.. Doprawdzić ją do ekstazy, by nigdy nie miała zejścia.<br />
Przyciągnęłem się i uśmiechnęłem z wyższością, gotowy i skłonny, by zagrać w jej gierki. Wtedy, umieszczając swój wzrok na jej twarzy, moja ręka powędrowała, do środka jej uda, rozłożyłem jej kolana, szybko przykrywając jej cipkę swoją ręką. Sapnęła drobiazgowo, a ja robiłem jej najlepieiej, nie pokazując żadnych reakcji. Obserwowałem, jak wsuwam jej palce, pomiędzy jej uda, czując jak staję się coraz bardziej śliski i błyszczący, jak płaszcz przeciwdeszczowy, z każdym przejściem obok jej wejścia.<br />
<br />
-Twoje ciało cię zdradza, Isabello - zaśpiewałem cicho<br />
<br />
Włożyłem w nią palec, wolno wprowadzając i wyciągając. Jej klatka piersiowa podnosiła się i opadała, wraz z cięższym oddechem, jej usta były szeroko otwarte, ale spotkała moje spojrzenie, i nie wydała żadnego dźwięku. Wyciągnęłem swój palec, i okrążyłem nim jej łechtaczkę, czując jak mięśnie na jej nogach się zaciskają, ponieważ walczyła by zapanować nad nimi. Dwa palce wylądowały w niej. Zakręcałem nimi tam i spowrotem, manipulując po mistrzowku jej punkt G. Wiedziałem to, i ona to wiedziała, ale nie dała po sobie poznać.<br />
<br />
Wyciągnełem z niej swoje palce i przeniosłem swoją dłoń do moich ust. Lśniła od jej soków, mogłem poczuć jej zapach, i czułem unoszące się podniecenie między naszymi twarzami. Nadal nie odwróciła swojego wzroku, więc widziała swoją wilgotność.<br />
<br />
-Próbujesz działać tak, jakby to na ciebie nie wpływało, ale obydwoje wiemy, że jest inaczej. A to jest dowodem.. - powiedziałem zachrypłym głosem.<br />
<br />
Wsadziłem swoje palce do ust, i zamknęłem je wokół nich, smakując ją. Była taka pyszna, że musiałem zamknąć oczy kiedy ją próbowałem. Kiedy je otworzyłem jej karmelowe oczy pociemniały, a jej policzki były zaczerwienione.<br />
Złapała za moje uszy, i przyciągnęła mnie do siebie, rozbijąjac swoje usta do moich i zachłannie pocałowała. Chciałem się roześmiać, że tak łatwo można było ją złamać, ale całowała tak namiętnie, a jej sutki jeździły po mojej nagiej klatki piersiowej z każdym ciężkim oddechem, zwijając się wokół próbowała usidlić mnie między swoimi nogami.<br />
W skrócie.. to gówno obróciło sie przeciwko mnie, i nie mogłem juz nią grać w gierki. Chciałem ją. Kurwa ja jej potrzebowałem.<br />
Bez przerywania pocałunków, przewróciłem jej drobną figurę na plecy. Jej nogi otworzyły sie do mnie z zapałem, i pogłaskałem jej język swoim własnym, w podziękowaniu. Byłem między jej nogami, a jej biodra zaczęły sie unosić, pocierając o mojego chuja, wydawała jęki.<br />
<br />
-Zwolnij, kochanie - powiedziałem, z szybkim oddechem, gdy przerwałem pocałunek i próbowałem spowolnić jej desperackie ruchy - nie martw się, zamierzam sprawić, abyś czuła się dobrze.<br />
<br />
Delikatnie ją pocałowałem, i zaczęłem przesuwać swoimi biodrami, przy jej uroczym miejscu. Wygięła się, owijając swoją rękę wokół mojej szyi, przytrzymując mnie. Przesuwałem się wzdłóż jej szczęki, w dół jej szyi, dochodząc do miejsca, gdzie moje usta dotknęły jej ramienia, i przyssałem się delikatnie do niej. Jednocześnie pocierając sie o nią.<br />
Byla taka mokra.. Taka wrażliwa. Jej ręce wędrowały w dół pod moim ciele, aż w końcu położyła je na moim tyłku, nakłaniając bym się zbliżył. Czułem jej ciepły oddech, musnęła moje ucho, i jej maleńki pisk, rozpaczliwie wysłał wstrząsy do mojego chuja.<br />
Ukryła swoją twarz na mojej szyi, ssała i lizała mnie tam. Boże, nie mogłem już wytrzymac. Potrzebowałem wejść w nią, potrzebowałem tego teraz. Podniosłem się, ale zatrzymałem kontakt z biodrami, wciąż ruszając się tam i spowrotem, między jej śliskimi fałdkami. Przygryzła swoje wargi tak mocno, że myślałem że przetnie sobie skórę. Spojrzenie niczym szczera koncentracja, pociągnęła i napierała na mnie szybkim taktem. Prawie tam była.<br />
<br />
Oparłem się na łokciu, przyłożylem swoją rękę do jej uda, i usadowiłem jej nogę na swoim biodrze. Tam i spowrotem, ruszałem się głębokimi pchnięciami, czując śluz z jej cipki na czubku mojego penisa.<br />
<br />
-Dalej, kochanie, mów do mnie. Tak dobrze, prawda? - sapałem - Tak cholernie dobrze. Nie chcesz po prostu stracić kontroli? Daj spokój, kochanie, pozwól jej odejść.<br />
-Jezu święty.. ja.. miałabym wejśc.. na to.. ughh.. - narzekała, i wywróciła oczy do tyłu.<br />
Czułem jej sztywne ciało w swoich ramionach, wiedziałem że czuje rozkosz z orgazmu, do jakiego ją doprowadziłem. Bez wahania, ustawiłem się równo, na przeciwko jej otwarcia, i włożyłem swojego chuja w nią, kradnąc jej cnotę, jednym krótki, szybkim pchnięciem. Jej usta były otwarte w szoku, gdy jej oczy znalazły mnie.<br />
Chcialem zabrać jej dziwictwo spokojniej, ale nie wiem czy tak faktycznie było. To znaczy mam lusterka, i wiem jak gruby mój chuj jest.<br />
-Oddychaj, kochanie - powiedziałem zdyszany - spróbuj sie odprężyć. Ból nie będzie trwał długo.<br />
<br />
Nie wiem kogo próbowałem przekonać, ani ona, ani ja nie poruszyliśmy się. Chociaż moje pragnienie, wręcz błagało mnie, bym ją pchał, ale nie zrobiłem tego. Gdybym nie mógłg sie opanować i nie pozwolił jej przyzwyczaić do mojej wielkości, rozerwał bym ją na sptrzępy. Wtedy z pewnością, przez jakiś czas nie powtórzylibyśmy tego. Plus, czuję sie tak lekko, mając moją zabawkę.<br />
<br />
Isabella oddychała wolno, jej ciało zaczęło sie rozluźniać i opadła spowrotem na łóżko. Pchnąłęm do przodu, wewnątrz jej napiętej, ciasnej cipki. Zacisnęła oczy, i przygryzła swoją dolną wargę, wiedziałem, że nie powinno mnie to obchodzić czy ją to boli, ale byłem mężczyzną, a większość mężczyzn na prawdę chciało by, kobiety które miały w sobie ich chuje, powinny się cieszyć, albo przynajmniej być zadowolone. Jednakże to był jej pierwszy raz, biorąc pod uwagę mój rozmiar, ona nie mogła tego znieść.. Tym razem.<br />
Pociągnęłem prawie całe wejście, i odepchnełem sie powoli. Musiałem zatrzmać się jeszcze raz. Moje nogi zadrżały z wysiłku, by się nie poruszyć, pot spływał z czubka mojego nosa, i myślę że powinienem przestać oddychać. Poważnie myślałem, że jestem w niebezpieczeństwie, eksplodującym od zewnątrz.<br />
<br />
-Kurwa, jesteś taka dobra... Taka ciasna - jęknąłęm<br />
-Więc, na co czekasz? - zapytała z wyzwaniem w głosie. To było najlepsze co powiedziała, odkąd wróciłem do domu -Pieprz mnie, i przestań czuć się jak pedał. Chyba, że martwisz się o to, że niedługo już wystrzelisz. Jezu, możnaby pomyśleć, że to ty jesteś tu dziewicą.<br />
<br />
Widzisz? Pomyślałbyś, że ten komentarz, spotęguje moją erekcję. Ale nie o to chodzi. Gdyby to było dopuszcalne, zrobiłem się nieznośnie twardszy. Coś jest w jej rozdrażnionych ustach, które prowokowały mnie, że byłem dalej kurwa podniecony.<br />
Jestem chorym draniem. Na prawdę nie poddałem się, ona już mnie 'karmiła', a ja jej piekielnie pragnęłem.<br />
<br />
-Oh, na prawdę nie powinnaś tego mówć - zażartowałem, wyciągając mojego penisa całkowicie na zewnątrz, by zaraz potem znów w nią wejść.<br />
Syknęła przez zaciśnięte zęby i zacisnęła swoje powieki. Wykonywałem krótkie ruchy, i nie specjalnie chciałem sprawiać jej ból, ale nie dbałem o to, czy było to dla niej dobre. Ona jest moja.. Jest tu dla mojej przyjemności, i chciałem sie upewnić, że wie, że nie zapomniałem o tym.<br />
-To moja cipka Isabello. Moje palce pierwszy raz jej dotknęły.. Moje usta pierwszy raz poczuły jej smak.. I mój chuj będzie pierwszy ją pieprzył. Zawsze będziesz wspominać mojego chuja tak głeboko, wewnątrz siebie, przez resztę swojego życia. Nikt inny mi nie dorówna. Oficjalnie oznaczyłem swój teren. Moja cipka. Rozumiesz? Powiedz to. Czyja jest cipka?<br />
-Ostatni raz, kiedy sprawdzałam, to był dołączony do mojego ciała - powiedziała, ciężko oddychając<br />
-Zła odpowiedź - usmiechnęłem się, a potem głeboko się wbiłem, nie na tyle by ja skrzywdzić, ale na tyle by zwrócić jej uwagę.<br />
-JEZU CHRYSTE - wydyszała<br />
-Myślę, że wiesz, że to nie jest moje imię. Spróbuj jeszcze raz.<br />
Kontynuowałem ruszanie swoim chujem w niej, czując jak szybko ciśnienie, nagromadziło się we mnie. Moje jądra już bolały, błagając o zwolnienie, ale nie mogłem jeszcze zwolnić.<br />
Jej paznokcie wbiły się w moje plecy, uniosła swoje biodra do góry, z warknięciem. Jej zęby były zaciśnięte, a jej uda, zaciśnięte wokół moich bioder, gdy poczuła moje pchnięcia. Musiałem jej to dać, byłem pod wrażeniem. Wiedzialem, że czuła się niekomfortowo, a może nawet ją jeszcze bolało. Ale się nie poddawała.<br />
-Powiedz to! Głośno! - mruknałem, akcentując każde słowo.<br />
Złapała oddech, i popatrzyła w moje oczy z wyzwaniem. Twarde pchnięcie, i usłyszałem jej pisk.<br />
-Jest twoja.. Moja cipka jest twoja, Justin Bieber! - krzyknęła.<br />
<br />
To było wszystko, co chciałem usłyszeć. Z jeszcze jednym głębokim pchnięciem, miałem orgazm. Cały mój ciężar spadł na nią, pocałowałem ją, jęcząc jej w usta, poruszając swoimi biodrami jeszcze chwilę, by wszystko wyleciało. Pocałowała mnie, zachłannie próbując zdominować pocałunek.. Próbując dowieść uwagi, że nie muszę być sprawdzany, nie chciałem tego przyznać. Chciała dotrzymać mi kroku.. Jeśli ona mogła to zrobić pierwszy raz, byłem w cholernie dużych kłopotach.<br />
<br />
ISABELLA<br />
<br />
To gówno bolało jak skurwysyn!<br />
Słyszysz mnie? Jak skurwysyn!<br />
<br />
To nie było takie złe, kiedy pierwszy raz mnie pchnął. Po pół-orgaźmie, byłam całkiem nieświadoma, że planował to zrobić, właściwie to chyba nawet pomogło. Byłam oszołomiona. Poczułam ulgę, że w końcu to całe przebijanie mnie zostalo skończone, mimo że moja cipka dalej mnie całkowicie bolała.<br />
<br />
To było wtedy, kiedy Justin zatrzymał się, co totalnie mnie wkurzyło. Przestał dbać o to, jak bardzo nikomfortowe to dla mnie miało być. Przynajmniej tak mi się wydawało. Kiedy pierwszy raz ruszył, to uczucie całkowicie napełniło mnie byciem blisko do najlepszej cholernej rzeczy jaką kiedykolwiek czułam. To znaczy, wiedziałam, że boli to cholernie nieludzko i czułam okropny ból między swoimi udami, jak jakis szewc.. Sprawił, że mialam ochotę być superbohaterką.<br />
<br />
Nastepnie musiałam otworzyć swoje pierdolone usta i rzuciłam wyzwanie. Chyba jestem kurwa przygłupem z zamiłowania. Jedyna, która nie może przyznać się do porażki, chociaż wiem, że jestem po jebaniu. Jak rekrutant na scene kąpieli który pędzi ze swoim pistoletem po kurkach, myćląc że będziemy brać zawodowych przestępców i chuj.<br />
<br />
Super policjantem to ja nie jestem.. ale podwójna agentka odziała ją w pelerynę wysoką do kolan, czerwone, skórzane buty i tak jakby była pewnego rodzaju bohaterem, z neonowym niebieskim strojem, i płonącym czerwonym znakiem 'C' na jej klatce piersiowej.<br />
Głupia dziwka. Jesteśmy cholernie obolałe.<br />
Justin przewrócił sie na plecy i przyciągnął mnie w swoje ramiona, połową siebie leżałam na jego piersi.<br />
<br />
-Wszystko w porządku? - spytał cicho.<br />
Skinęłam głową, naprawdę nie wiedziałam co powiedzieć. Nie chciałam przyznać, że boli. Nie chcialam przyznać, że to było skończone. Nie chcialam przyznac, że część mnie naprawdę to polubiła, więc zostalam cicho.<br />
Wonder Cooch, z drugiej strony stała już z papierosem, wydmuchując kółeczka z dymu, z uśmiechem na twarzy.<br />
-Będzie lepiej - powiedział, delikatnie gładząc swoją ręką moje ramię, co sprawilo, że położyłam swoją nogę, na jego kolanie, i się do niego przytuliłam. Jak dwulicowa kurwa, którą najwidoczniej jestem.<br />
Mogłam usłyszeć, jak jego serce szybko i mocno biło, moglam poczuć jego ciężki oddech. Mała warstwa potu, pokryła jego skórę, nie zastawnawiając się czułam smak potu, gdy go pocałowałam. Ten pocałunek prowadził do kolejnego, i kolejnego, aż do czasu gdy nie miałam jego sutka w moich ustach.<br />
-Prawdopodobnie nie chcesz tego robić, Isabello - powiedział zachrypniętym głosem.<br />
-Mam dużo czasu na regenerację, jestem pewna, że jesteś gotowy na następną rundę.<br />
Palce Justina narysowały mi jakieś leniwe wzorki na plecach, wzdłóz mojego kręgosłupa, nad moim tyłkiem i do góry aż do mojej szyi. Jego oddech sie wyrównywał, jego bicie serca też, a nadal widoczny wieczór był wyeliminowany.<br />
-Potrzebuję papierosa - westchnął i przeniósł się ponade mną, a ja zeszłam z niego, gdy usiadł na brzegu łóżka.<br />
Chwycił papierosa i zapalniczkę ze stolika nocnego i zapalił, wydychając dym, obrócił się do mnie.<br />
-Poczujesz się lepiej, jeżeli weźmiesz gorącą kąpiel. Pójdę nalać wody dla ciebie - powiedział, wstając i pewnym krokiem szedł w kierunku łazienki.<br />
<br />
Coś było w jego twarzy, coś co nie wiedziałam jak odebrać. Czyżby pożałował tego, co właśnie zrobiliśmy?<br />
Część mnie wiedziała, że to nie może być to, widzialam go przed i po. A potem przyszło mi do głowy.. Że może nie żałował tego, że zabrał moje dziewictwo, ale czuł się odpowiedzialny za moje dolegliwości, a teraz stara się po prostu o mnie troszczyć.<br />
<br />
Dlaczego teraz do cholery musiał sobie pójść i udawać słodkiego jak cukierek? Nie wiem nic więcej, ale wiem, że to zajebiście trudne nienawidzić kogoś, kto jet dla ciebie miły.<br />
<br />
Podwójna agentka pomyślała, że powinnyśmy pokazać uznanie. Pieprzony Benedykt Arnold, pokazał mi korzyść z 'o'. I masz to. Super Cooch była uzależniona od wspaniałego noska, a oni tworzyli piekielny duet.<br />
<br />
________<br />
<br />
@rockmyheart69<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />paulinexhttp://www.blogger.com/profile/16565260078039968519noreply@blogger.com13